Reklama

Geopolityka

RPA, Rosja i Chiny na wspólnych manewrach wojskowych [OPINIA]

Autor. Indian Navy, licencja GODL-India,

Władze RPA, nie zważając na krytykę wielu zachodnich państw, bronią idei przeprowadzenia manewrów wojskowych z Rosjanami i Chińczykami w przededniu symbolicznej rocznicy rozpoczęcia przez Kreml agresji na Ukrainę (24 lutego). Należy zastanowić się czym motywowana jest taka postawa tego państwa afrykańskiego, a także jakie interesy strategiczne ChRL i Rosji kryją się w tego rodzaju współpracy. Jak również, czy mamy do czynienia z rzeczywistą konsolidacją się nowej jakości w relacjach międzynarodowych, której powstaniem epatują np. kanały prorosyjskiej i antyzachodniej propagandy.

Reklama

Manewry wojskowe w Republice Południowej Afryki z udziałem Chińskiej Republiki Ludowej i Rosji w pewnym sensie mają najmniej wspólnego z jakimikolwiek celami wojskowymi. Ich podstawowym wymiarem jest wysłanie światu oraz regionowi szeregu sygnałów politycznych, korzystnych z punktu widzenia trzech państw. Co więcej, należy pamiętać, że każdy z ich uczestników widzi najprawdopodobniej wspomniane manewry w pewnym wyjątkowym świetle kluczowych dla niego celów strategicznych. Organizator, a więc Republika Południowej Afryki (RPA) boryka się z olbrzymimi turbulencjami w zakresie systemu ekonomicznego państwa, a także licznymi przykładami niestabilności w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego. Stąd też, możliwość pokazania się władz tego afrykańskiego państwa niejako u boku Pekinu i Moskwy to możliwość wykorzystania wątków polityki zagranicznej na użytek wewnętrzny. Jest to znane w licznych państwach świata, a nie tylko w przypadku RPA i stanowi dość czytelne narzędzie odwracania uwagi od swoich problemów krajowych. Oprócz tego należy uznać, że wszelkie koncesje dla strony chińskiej i rosyjskiej należy uznać za poszukiwanie wsparcia. Nie da się pominąć, że od Rosjan możliwe jest pozyskanie poniżej normalnych cen uzbrojenia, a może samych technologii do rozwoju na miejscu. Lepiej wygląda możliwość uzyskania pomocy od Chińczyków, których współcześnie stać na o wiele więcej i w większej sakli niż w przypadku paktowania z Kremlem.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Władze RPA muszą zdawać sobie sprawę, że lata fatalnej polityki wobec sił zbrojnych oraz przemysłu zbrojeniowego (gigantyczna korupcja oraz nepotyzm) odbijają się na zdolnościach obronnych. Każde wsparcie staje się więc potencjalnie istotne, szczególnie, gdy można do niego dołożyć również aspekt ideologiczny. Mowa oczywiście o koncepcji BRICS, gdzie RPA dołączyła najpóźniej i jednocześnie wydaje się być najsłabszym ogniwem pod kątem całościowego potencjału państwa. Jednak, już nagłośnione manewry wojskowe z ChRL oraz Rosją mogą być śmiało wykorzystane propagandowo. Generalnie, zauważmy, że w propagandzie prorosyjskiej jest właśnie sporo odniesień do BRICS, jako rzuceniu wyzwania Zachodowi. Pomijając tak drobne strategiczne kwestie, jak właśnie stan polityczno-ekonomiczny RPA (nie wspominając o poziomie potencjału obronnego) czy nad wyraz szorstkiej przyjaźni indyjsko-chińskiej, wykuwanej częstokroć za pomocą walk na pograniczu tych mocarstw. Wracając jednak do manewrów wojskowych, to dla Rosji są one kluczowe w kilku przestrzeniach. Najprostszą jest sprawa stricte wojskowa, ukazująca światu propagandową wizję możliwości projekcji siły przez Kreml w skali świata. Dzieje się to w momencie kwestionowania możliwości operacyjnych rosyjskiego wojska, zaangażowanego w agresję wobec Ukrainy. Także wszelkie rejsy samotnych okrętów w pobliże Stanów Zjednoczonych, a tym bardziej udział w manewrach zagranicznych urastają wręcz do obrazów znanych z okresu sowieckiej propagandy. Lecz ich prawdziwa skala jest mniejsza. Oprócz ogólnego podbudowania nastrojów wokół rosyjskich sił zbrojnych, uczestnictwo w przyszłych manewrach z RPA i ChRL ma także podkreślić przywiązanie militarne Rosji do kwestii afrykańskich.

Spotkanie liderów grupy państw BRICS w 2019 r. czyli przed pandemią oraz rosyjską agresją z 2022 r.
Autor. Alan Santos, licencja CC BY 2.0, Wikimedia Commons.

W toku rosyjskiej napaści na Ukrainę doszło do mobilizacji znacznych rezerw sprzętowych, a rosyjska zbrojeniówka ma w większym stopniu zaspokajać potrzeby własnych wojsk zaangażowanych w agresję. To jednak rodzi pytania czy Kreml będzie w stanie w niedalekiej przyszłości utrzymać pozycję kluczowego, drugiego światowego eksportera broni. Stąd też wszelkie objazdy ministra spraw zagranicznych Ławrowa po państwach afrykańskich mają rzeczywiście aspekt polityczny, ale chodzi też o pewien czysty rachunek zysków i przede wszystkim strat. Rosjanie uczestnicząc w manewrach w RPA chcą pokazać, że na ich przemyśle zbrojeniowym będzie można polegać, nawet przy olbrzymiej debacie odnoszącej się do jego wydajności. W końcu już w Syrii widzieliśmy, aż za dobrze połączenie rosyjskich działań wojskowych i sprzedażowych. Rosjanie chcą zapewne podkreślić w tym przypadku technologię hipersonicznej rakiety przeciwokrętowej 3M22 Cirkon, gdyż w manewrach ma uczestniczyć fregata Admirał Gorszkow (oprócz jeszcze jednej jednostki rosyjskiej). Dając do zrozumienia, że słynny rosyjski marketing wojenny działa i ma się dobrze, przynajmniej w oficjalnym przekazie. Z samej perspektywy politycznej, to również potencjalne ważne wydarzenie dla interesów reżimu Putina. Zauważmy, że manewry wojskowe mają odbywać się w okresie (17-24 lutego 2023, u wybrzeży prowincji KwaZulu-Natal), gdy będziemy mieli do czynienia z rocznicą niesprowokowanej i łamiącej wszystkie standardy międzynarodowe agresji zbrojnej na Ukrainę. Rosjanie chcą cały czas pokazać, że nawet agresja i pogwałcenie prawa międzynarodowego nie zepchnęło ich do izolacji, zaś głosy sprzeciwu ich zdaniem płyną jednie z Zachodu (który w rosyjskiej i prorosyjskiej propagandzie jest przecież odpowiedzialny za kryzys). Stąd walka o serca i umysły przede wszystkim państw w Afryce, Azji i Ameryce Południowej i to niestety walka częstokroć udana, jak pokazują wspomniane manewry wojskowe. Trzeba także, zaznaczyć bardziej praktyczną stronę kooperacji z RPA. Mowa oczywiście o możliwościach obchodzenia przez Rosję sankcji międzynarodowych via południowoafrykańskie porty.

Czytaj też

Pytanie czy skuteczna w dłuższej perspektywie, bowiem w tym miejscu pojawia się trzeci aktor. ChRL uczestnicząc w manewrach w RPA zaznacza już swoją pozycję w Afryce, a więc pozycję państwa nastawionego na o wiele bardziej zróżnicowaną ekspansję niż w przypadku Rosji. Obejmującą technologię, infrastrukturę, politykę, ale właśnie coraz częściej sprawy bezpieczeństwa i obronności – szczególnie na strategicznych szlakach morskich. I w żadnym razie tego rodzaju ekspansja nie musi zakładać dzielenia się zyskami z Rosją, a jedynie akceptowanie jej operacji tam, gdzie władze w Pekinie nie chcą, nie mogą (jeszcze) lub chcą rękami rosyjskimi coś zrealizować. Co więcej, wspólne manewry z Rosjanami to również w liczniejszych przypadkach, także okazja aby pokazać różnice pomiędzy potencjałami obu zbrojeniówek. Państwa trzecie i ich siły zbrojne mogą niejako przypatrzeć się obu oferentom technologii militarnych, podejmując w przyszłości decyzje, które niekoniecznie mogą satysfakcjonować Rosjan. W okresie zimnej wojny ChRL był zadowolona z dopełniania sowieckiego niejako eksportu broni i uzbrojenia do Afryki, ale dziś można śmiało zastanawiać się czy w chińskiej strategii długookresowej te role w przypadku relacji ChRL-Rosja nie mają się odwrócić. Zauważmy, że ważnym będzie dopiero ten krok, który pozwoliłby na osadzenie w jakimś stopniu bazy marynarki wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej na terytorium RPA, analogicznie do stworzenia bazy przeładunkowej czy też wywiadowczej.

Chińscy żołnierze w ramach misji pokojowej w Afryce (Sudan)
Autor. ID 190281, 17/07/2008. Nyala, Sudan. UN Photo/Stuart Price, licencja CC BY-NC-ND 2.0

Podsumowując, to z perspektywy bezpieczeństwa europejskiego należy uznać, że niebezpiecznym precedensem jest akceptacja władz RPA takich manewrów wojskowych z Rosjanami, które mają nachodzić na ważną datę, będącą zamknięciem jednego roku agresji Rosji na Ukrainę. Jednakże, jednocześnie nie powinny być wdrażane bardzo alarmistyczne narracje. Przede wszystkim będą to ćwiczenia pokazowe, a o żadnej wielkiej interoperacyjności trzech flot raczej nie ma mowy. Co więcej, eksploatowanie wątków rosyjskich i chińskich przez władze RPA w kontekście regionu oraz świata może niejako przekonać nieprzekonanych na Zachodzie do współpracy wobec ekspansjonistycznych strategii Moskwy oraz Pekinu. W Polsce należy mocno przypominać, że chociażby znaczna zmiana w myśleniu obronnym i strategicznym władz francuskich to nie tylko pochodna obserwacji wojny w Ukrainie, ale także rosyjskiej polityki właśnie w Afryce.

Czytaj też

Analogicznie mowa jest o innych państwach mających interesy w regionie czy nawet całej Afryce. Im głośniej strona rosyjska stara się prężyć muskuły, tym więcej możemy zyskać w przestrzeni odbudowy potencjałów obronnych na Zachodzie i co najważniejsze w szybszym tempie. Analogicznie sprawa ma się do strony chińskiej i jej aktywności afrykańskiej. Co więcej, ta ostatnia jest mocno obudowana wieloma stereotypami i narracjami czysto propagandowymi. Mówiąc wprost, nie wszystko idzie już tak idealnie stronie chińskiej w Afryce, jak to jest nam prezentowane. Przede wszystkim, wiele problemów przysporzyła forma aktywności ekonomicznej i przemysłowej, nastawiona nie tyle na długotrwałe partnerstwo, ale raczej na uzyskiwanie sukcesów eksportowych samych ChRL i jej obywateli, zatrudnianych w projektach afrykańskich. Zaś, co do RPA to musimy zwrócić uwagę przede wszystkim na fakt, iż nadal wielce problematyczne są uwiązania personalne części elit państw afrykańskich z przysłowiowym „russkij mir em". Jest to wyzwanie osadzone na wspomnieniach sowieckiej pomocy wojskowej, powiązaniach agenturalnych z okresu zimnej wojny i jej zakończenia, nie zapominając o setkach osób, które kończyły specjalne rosyjskie uczelnie.

Czytaj też

Widzimy więc, że takim formom rosyjskiej aktywności można przeciwstawiać się nie jednym czy dwoma narzędziami dyplomatycznymi, ale szeregiem aspektów ekonomicznych, technologicznych, a przede wszystkim budowaniem kultury relacji personalnych. Olbrzymie doświadczenia w tym zakresie mają chociażby Francuzi i Amerykanie, szczególnie jeśli mówimy o kadrach dowódczych. Jedno powinno wybrzmieć przy tej okazji zdecydowanie, nie możemy w Europie pomijać kwestii relacji z państwami afrykańskimi (niezależnie od ich obecnego kursu politycznego, etc.), bowiem każdorazowo pustą przestrzeń i wszelkie luki będą starali się zagospodarować właśnie Rosjanie, Chińczycy, a nawet Korea Północna czy też Iran.

Reklama

Komentarze (2)

  1. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Dla Chin zarówno RPA jak i Rosja to nie partnerzy, tylko klasyczni leninowscy darmowi "pożyteczni idioci" przeciw Zachodowi oraz dostawcy surowców za produkty wysoko przetworzone - sami zakładają sobie realny system kolonialny wyzysku. Taktycznie i RPA i Rosja czerpią z tego wobec obywateli wątpliwy PR "pokazywania Zachodowi" - natomiast strategicznie i długofalowo to droga do katastrofy dla tych państw. Kwestia nie CZY? tylko KIEDY? - i czy czasem nie za późno nastąpi ocknięcie się z tej "polityki".

  2. DDR

    Postawa Afryki Południowej podyktowana jest rządami rdzennych mieszkańców i upadkiem tego niegdyś bogatego kraju No ale chyba pretensje należy kierować nie do Afrykanerów tylko do USA i Europy Zachodniej którzy zachwyceni wyzwoleniem rdzennej ludności spod jarzma pozostawili ten kraj samemu sobie

    1. DBA

      Postawa RPA jest efektem 30 -tu lat rządów partii marksistowskiej. i będącej wynikiem tych rządów katastrofie gospodarczej.. A, że teraz za bardzo nie można obwiniać za to Afrykanerów, których wygnano lub zmarginalizowano winnym pozostaje "biały zachód" I ideologicznie rasistowska Rosja i komunistyczne Chiny. Problemem dla USA i zachodu jest kontrola tych dyktatur nad ważnym szlakiem transportowym

    2. Rusmongol

      Rosję to kochają wszędzie tam gdzie nie mieli z nimi wiele wspólnego. Propaganda Rosji jest nadzwyczaj rozwinięta i wyspecjalizowana. Od zakłamywania historii po dzień dzisiejszy.

    3. Sorien

      To się tyczy całej Afryki .. niestety w Afryce mało kto nas lubi w sensie zachód.... Mają nas na byłych kolonialistów do tego bogoli więc za bardzo nas nie lubią .... Wolna iść z biednymi bandziorami z Azji bo chcą iść z innymi biednymi na bogoli .

Reklama