- Wiadomości
- Opinia
Rosja atakuje w pobliżu granicy z Polską i wysyła czytelny sygnał dla całej Europy [OPINIA]
Rosjanie zaatakowali obiekty wojskowe położone w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej. Jest to symbol rozlewania się agresji Kremla na całe terytorium Ukrainy, mający wywrzeć presję na wojskowych i ludność cywilną. Jednakże, uderzenie rakietowe w obwodzie lwowskim to przede wszystkim narzędzie walki, skierowane przeciwko całej Europie i NATO. Mające zastraszać, ale również aktywizować rosyjskich stronników w różnych państwach pod hasłami „zapobieżenia wybuchowi III wojny światowej”. Tym samym, musimy już teraz przygotować się jako społeczeństwa i struktury ponadnarodowe na kolejną falę rosyjskiej propagandy, działań aktywnych oraz przede wszystkim operacji psychologicznych. Widzimy, że Kreml w żadnym razie nie postrzega inwazji wobec Ukrainy jedynie w kategoriach ograniczonej tzw. „operacji wojskowej”, jak mawiają rosyjscy propagandziści.

Rosyjskie uderzenie rakietowe na Międzynarodowe Centrum Pokoju i Bezpieczeństwa, zlokalizowane w obwodzie lwowskim miało najprawdopodobniej dwa podstawowe cele, widziane oczywiście z perspektywy Rosji oraz założeń czynników polityczno-wojskowych. Jednym z nich jest oczywiście próba zniszczenia obiektów zaplecza wojskowego, broniącej się przed rosyjską inwazją Ukrainy. W tym aspekcie, realizowane jest przede wszystkim rażenie systemami rakietowymi oraz napadem powietrznym celów już w znacznym oddaleniu od linii frontu, aby zmniejszyć możliwości do przegrupowania się, szkolenia, doposażania, etc. strony ukraińskiej. Jak również wywarcia presji na ludność cywilną, uciekającą przed wojną do rejonów bezpieczniejszych i oddalonych od stref walk lub mieszkającą w rejonach dotychczas uważanych za względnie bezpieczne. Chodzi nie tylko o sparaliżowanie/osłabienie systemu obronnego kraju, ale również wywarcie realnego oddziaływania właśnie na cywilów. Rosja prowadzi dziś wojnę wręcz idealnie wykazującą, że celem jest nie tylko pokonanie sił zbrojnych Ukrainy, ale również zastraszenie samych Ukraińców. Jednakże, rażenie celu oddalonego ok. 20 km od polskiej granicy, a więc granicy państwa NATO/UE ma też element strategiczny, który jest być może dziś o wiele bardziej istotny. Bazujący raczej na kwestii polityczno-wojskowej, a nie czysto operacyjnym działaniu wojskowym. I być może to właśnie na tym powinniśmy się skupić, biorąc pod uwagę również sprawy bezpieczeństwa Polski i regionu w kontekście rozwoju wojny w Ukrainie.
Zobacz też
To właśnie w tym, drugim aspekcie Kreml dąży do osiągnięcia kilku założeń na arenie europejskiej i nawet w ograniczonym stopniu poza nią. Przede wszystkim, wojskowe rażenie celu, znajdującego się tak blisko wschodniej flanki NATO i granic zewnętrznych UE, ma dać pretekst lub raczej impuls zwolennikom Rosji na Zachodzie do otwartego sabotowania pomocy wojskowej i stopniowego obniżania de facto całej pomocy Ukrainie. Dzięki czemu, zwolennicy polityki Kremla (niezależnie od swoich motywacji) mogą śmiało wskazywać, że ryzyko rozlania się konfliktu w Europie jest już zbyt duże i trzeba działać. Stąd też, w pierwszej kolejności należy szybko zastopować wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy i najpewniej jeszcze szybciej wywrzeć silną presję na władze w Kijowie, aby bezwarunkowo poddały się woli Władimira Putina. W końcu, każdy kolejny dzień walk może doprowadzić do „przypadkowego" ostrzału państwa NATO i potrzeby reakcji zgodnie z rosyjskimi narracjami. Ten argument widać już od pewnego czasu szczególnie w przestrzeni pewnych opinii, skojarzonych przede wszystkim z wypowiedziami publikowanymi w mediach społecznościowych (również w Polsce). Należy przypuszczać, że sam aparat propagandy rosyjskiej tylko czeka, aby w innych państwach zastosować – przy wsparciu własnej agentury wpływu i nie tylko, coś w rodzaju scenariusza, który możemy nazwać roboczo - „uniknięciem III wojny światowej".
Zauważmy, że ostrzał obiektów przy polskiej granicy nie powinien być odseparowany od innych rosyjskich elementów działań psychologicznych, podejmowanych z różnym nasyceniem od czasu gromadzenia się sił inwazyjnych na granicach Ukrainy. Począwszy, od niemal otwartego wręcz grożenia bronią atomową, poprzez możliwość wywołania skażeń radiacyjnych w Ukrainie, a skończywszy na najnowszych kwestiach zagrożeń bronią chemiczną i biologiczną. Po, niejako złożeniu tych narracji w jedną całość i dodaniu właśnie ostrzału rakietowego przy samych granicach NATO i UE, ma powstać niezbędna masa krytyczna. Dzięki niej możliwe ma stać się wykorzystywanie w różnych społeczeństwach Zachodu argumentów stronnictwa Rosji. Co najważniejsze, bez łatwego wiązania ich z samym Kremlem. Musimy bowiem zdawać sobie sprawę, że wraz z agresją Rosji na Ukrainę nie zniknęła w żadnym razie grupa ideologicznych stronników Władimira Putina. Nie mówiąc o tych, którzy w sposób finansowy czy też agenturalny byli przygotowywani do działań na Zachodzie przez ostatnie lata. Obecnie, zarówno wysoki stopień mobilizacji zachodnich społeczeństw, jak i postawy zwykłych obywateli, wspierające zaatakowaną Ukrainę nie pozwalają im na zbyt otwarte afiszowanie się z dotychczasowymi, stosowanymi na szeroką skalę narracjami Rosji.
Zobacz też
Zauważmy, że wraz z agresją na Ukrainę skuteczność straciły lub zmniejszyły ją takie elementy jak: „biznes jak zwykle", „putinizm jako odpowiedź na trendy zgniłego Zachodu", „relacje rosyjsko-ukraińskie to sprawa strefy wpływów wynikającej z realizmu i aktywności mocarstw", „wojna w Ukrainie to jedynie proxy war", "Zachód nie ma sił do przeciwstawienia się Rosji", itp. Jednakże, zagrożenie tzw. III wojną światową może być najnowszą próbą przejęcia inicjatywy strategicznej, utraconej w pierwszej fazie agresji Rosji na Ukrainę. Przypomnijmy, że nie będzie to w żadnym razie nowość jeśli chodzi o operacje psychologiczne i informacyjne strony rosyjskiej lub w przypadku XX w. raczej sowieckiej. W toku zimnej wojny istniał cały szereg udokumentowanych współcześnie działań odwołujących się do wywierania presji na państwa zachodnie. Tak, aby te nie drażniły ZSRS lub wręcz poddawały się woli Kremla, np. negując pomysły Amerykanów co do wzmocnienia militarnego. Wykorzystując w tym celu strach przed konfrontacją atomową, używając jednostronnie haseł o militaryzacji Zachodu, a także odnosząc się do narzędziowego wykorzystania trendów ideologicznych związanych najczęściej z pacyfizmem kulturowym i religijnym. Można dziś jedynie czekać, aż strona rosyjska zacznie inspirować z użyciem swoich aktywów, że doszliśmy do momentu krytycznego i w każdej chwili może wybuchnąć już wojna z NATO. Sugerując, jednocześnie, że Rosja ma na takie rozwiązania militarne odpowiedni potencjał. Szczególną rolę ma oczywiście odegrać broń masowego rażenia. Ona ma przede wszystkim uprawdopodabniać groźby, gdyż w toku inwazji na Ukrainę na Zachodzie pojawił się dość mocno naruszony obraz zdolności konwencjonalnych sił rosyjskich. Nawet doszło do ich wręcz karykaturalnego przerysowania.
Obecnie Kreml walczy nie tylko o możliwość dostarczenia własnym stronnikom nowych narzędzi do wpływania na własne społeczeństwa w przestrzeni Zachodu. Nie da się ukryć, że Rosjanie będą dążyć do wprost wystraszenia lub zastraszenia osób niepewnych i obawiających się rosyjskiej siły, w zakresie destabilizacji bezpieczeństwa regionalnego lub kontynentalnego. Takie efekty mają przynieść zarówno uderzenia w pobliżu granic NATO i UE, jak i podejmowane niemal od początku starania, aby zastraszyć brutalnością i wręcz barbarzyństwem ukraińską ludność cywilną. Uciekający uchodźcy mają niejako nieść ze sobą do społeczeństw ich przyjmujących obraz Rosji zdeterminowanej do wygrania za wszelką cenę. Zdolnej do ryzyka na granicy z NATO, ale zdolnej również do stosowania broni chemicznej, ładunków termobarycznych, fosforowych, kasetowych, etc. I znów ma chodzić o spowodowanie fali wątpliwości, co do efektywności presji ekonomicznej, politycznej względem polityki Kremla. Niepewność jutra, jeśli chodzi o bezpieczeństwo oraz eskalacja działań w pobliżu granic to pokaz, to narzędzie zastraszania analogiczne do chociażby manewrów Zapad. Trzeba przyznać, że uderzając w zwykłych obywateli różnych państw nie ma mowy o długotrwałym przekonywaniu, że z Rosją należy się układać – jak czyni to stronnictwo prorosyjskie na Zachodzie, lecz wskazania wprost, iż to Rosja nadal decyduje o sprawach strategicznych. Co faktycznie mija się z rzeczywistością, gdy spojrzy się na siłę i przede wszystkim potencjał odstraszania oraz obrony samego tylko NATO, a pamiętajmy też o UE.
Zobacz też
Finalnie, uderzenie Rosji w pobliżu granicy z Polską na ukraiński cel wojskowy, wręcz symboliczny dla relacji międzynarodowych sił zbrojnych Ukrainy z Zachodem i obecnie zapewne istotny jeśli chodzi o pomoc zagraniczną, to podkreślenie determinacji Rosjan. Determinacji, wynikającej zapewne z zauważenia, że pomoc wojskowa, polityczna, a nawet przemieszczanie się do Ukrainy ochotników z innych państw przekłada się na bezpośrednie straty strony rosyjskiej. Mamy więc do czynienia z czymś, co ma podkreślać, że Rosja mówiąc każdorazowo o państwach wrogich będzie dążyła do ich bezpośredniego zastraszenia, zarówno w krótkim okresie, ale też w długiej perspektywie. Niezależnie od ryzyka jakie trzeba przy tym podjąć, a nawet ryzyka eskalacji oraz konfrontacji. Niestety należy brać pod uwagę, że Rosja jest skłonna zaatakować linie komunikacyjne, którymi porusza się wsparcie dla walczącej z agresją Ukrainy. Mamy więc do czynienia z groźbą m.in. wobec Polski, ale nie tylko samej Polski lecz całej grupy państw z flanki wschodniej NATO, które silnie wspomagają napadnięty kraj. Przypomnijmy sobie sformułowania władz Rosji w kontekści możliwości wsparcia Ukrainy samolotami bojowymi. Dziś, uderzając 20km od granic Polski, Kreml śle sygnał, że widzi wsparcie dla Ukrainy i będzie o tym pamiętał.
Odpowiedzią na takie zagrożenie ze strony Rosji musi być seria działań Zachodu, nie tylko samej zaatakowanej Ukrainy czy Polski. Na gruncie działań komunikacji strategicznej należy nadal wyprzedzać lub starać się wyprzedzać rosyjskie posunięcia w zakresie działań informacyjnych i psychologicznych. Zauważmy, że wysoce skuteczne jest chociażby omawianie publicznie rosyjskich prób akcji pod fałszywą flagą. Obejmujących próby wręcz teatralnego odegrania incydentów przed wybuchem wojny, ale również w trakcie samej agresji. Drugim elementem jest otwarta dyskusja o zagrożeniach z własnymi społeczeństwami, tak aby z jednej strony rozumiały zagrożenie wobec bezpieczeństwa europejskiego, ale rozumiały również sposoby zastraszania stosowane przez Kreml i własne możliwości reakcji na nie. Swoją rolę mają do odegrania także kontrwywiady państw zachodnich, zarówno jeśli chodzi o działania wykluczające akty dywersji, terroryzmu, etc., ale też uderzenia w rosyjską agenturę wpływu. Nie można uciekać również przed debatą nt. weryfikacji danych, prezentowanych przez kanały informacyjne sprzyjające Rosji lub takie, które stronnicy Kremla mogą wykorzystywać do szerzenia dezinformacji i nie tylko jej. Finalnie, strategiczną rolę odgrywa i odgrywać będzie fizyczne wzmacnianie bezpieczeństwa takich państw jak Polska czy Rumunia. Dotyczy to zdolności wywiadowczych, obserwacji i pozyskiwania danych np. SIGINTu, ale też klasycznych form budowania zdolności obronnych. Stąd też widać, jak ważne jest pojawienie się w Polsce systemów obrony przeciwlotniczej, a także zwiększenie obecności samolotów bojowych państw NATO operujących w naszym regionie. Niezmienne jest również uzmysłowienie całym społeczeństwom, że agresja Rosji na Ukrainę nie generuje jedynie potrzeby odpowiedzi na wywołany przez Kreml kryzys uchodźczy. To również potrzeba mobilizacji w zakresie odporności informacyjnej naszych państw, a także zaakceptowania, że Rosja może próbować zdestabilizować życie każdego Europejczyka.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS