Reklama

Geopolityka

Przyszłość Wagnerowców a Afryka

Autor. hdptcar from Bangui, Central African Republic/wikimedia/CC BY-SA 2.0

Bunt wagnerowców, którego rezultatem jest rozwiązanie tej formacji i wygnanie Prigożyna na Białoruś, rodzi pytanie o przyszłość interesów rosyjskich zabezpieczanych przez tę formację w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Zwłaszcza aktywność w Sahelu ma dla Rosji kluczowe znaczenie, gdyż daje jej możliwość wywierania presji na południe Europy, a znajdujące się tam zasoby naturalne pomagają w niwelowaniu skutków sankcji.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Grupa Wagnera jest obecna m. in. w: Syrii, Libii, Sudanie, Republice Środkowej Afryki, Mozambiku oraz Mali. Dodatkowo pojawiały się doniesienia o możliwej obecności w Burkina Faso oraz wschodnich rejonach Demokratycznej Republiki Konga. W Syrii pojawiła się po tym, jak Rosja zaangażowała się w tym kraju militarnie po stronie Assada w 2015 roku, a jej rola była subsydiarna wobec działań prowadzonych oficjalnie przez rosyjską armię. Wagnerowcy w szczególności próbowali przejąć od wspieranych przez USA Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) kontrolę nad złożami ropy w prowincji Deir az-Zaur (złoża Conoco) ale skończyło się to zmasakrowaniem ich w lutym 2018 r. przez lotnictwo amerykańskie. Rosja, która prowadziła jednocześnie swoją politykę wobec syryjskich Kurdów, wyparła się tego, że miała tam jakiekolwiek siły, więc ok. 100 zabitych Wagnerowców zostało po prostu po cichu spisanych na straty.

Czytaj też

Po wybuchu wojny w Ukrainie obecność Wagnerowców w Syrii nie miała już takiego znaczenia, gdyż Rosja i tak musiała zredukować woje siły w tym państwie, a przecież dysponuje tam bazą morską w Tartus i lotniczą w Khmeimim koło Latakii. Pozycja Assada jest przy tym stabilna i nie zanosi się obecnie na jakieś poważniejsze działanie zbrojne, choć Assad wciąż nie kontroluje całego kraju. Jednak najemnicy nie są aż tak bardzo potrzebni do zabezpieczania interesów Rosji w Syrii.

Reklama

W Afryce najwcześniej wagnerowcy pojawili się w Libii, gdzie również byli zaangażowani w działania zbrojne po stronie Libijskiej Armii Narodowej (LNA) marszałka Khalify Haftara, przeciwko uznawanemu międzynarodowo, ale zdominowanemu przez dżihadystów rządowi w Trypolisie. Tu jednak sytuacja jest znacznie bardziej złożona, gdyż Rosja oficjalnie uznawała rząd w Trypolisie i starała się utrzymywać relacje ze wszystkimi stronami konfliktu. W 2020 r. został tam zawarty rozejm, który póki co okazał się trwały, ale Libia wciąż podzielona jest na strefy kontroli różnych ugrupowań. Dlatego obecność wagnerowców ma tu wciąż ogromne znaczenie i nie może zostać zastąpiona oficjalną obecnością wojskową Rosji.

Czytaj też

Po przejęciu przez LNA w 2017 r. kontroli nad strategicznym miastem Dżofra Wagnerowcy ulokowali się w tamtejszej bazie i szkolili tam czadyjskich rebeliantów z Frontu Zmian i Zgody w Czadzie (FACT). Warto dodać, że zarówno FACT, jak i LNA wspierane były również nieoficjalnie przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, które od tego czasu coraz bardziej zacieśniały relacje z Rosją, a obecnie są jednym z kluczowych "okien na świat" dla obłożonej sankcjami Moskwy. Oznacza to, że Emiraty również miały bliskie relacje z Wagnerowcami i były beneficjentami ich działań. Obecnie nie dotyczy to zresztą wyłącznie Libii, ale utrzymanie tam nieoficjalnego instrumentu militarnego przez Rosję jest wciąż konieczne.

W 2021 r. FACT dokonał najazdu na Czad. Nie byłoby to możliwe bez wiedzy i zgody Wagnerowców, a zatem de facto (choć nie ma na to dowodów) Rosji. W jego wyniku zginął prezydent Czadu Idriss Deby Itno, kluczowy sojusznik Francji w Sahelu, mający również spore wpływy w sąsiednim Sudanie oraz Republice Środkowoafrykańskiej. Tymczasem Rosja prowadziła już wówczas szeroko zakrojoną wojnę hybrydową w Sahelu przeciwko Francji. W 2017 r. ówczesny dyktator Sudanu Omar al-Baszir (obalony 2 lata później) ściągnął Wagnerowców, by razem ze stworzonymi z band darfurskich dżandżawidów Rapid Support Forces gen. Mohammada Hamdana "Hemetiego" Degalo tłumić protesty i zabezpieczyć się przed ewentualnym przewrotem. W zamian Wagnerowcy za pośrednictwem firmy Meroe, będącej częścią należącego do Prigożyna koncernu M Invest, przejęli kontrolę nad częścią zasobów złota, co pozwala Rosji na wywóz z Sudanu 30 ton tego kruszcu rocznie. Problem w tym, że w kwietniu wybuchła wojna domowa między Hemetim a szefem sudańskiej junty gen. Abdul Fattahem al-Burhanem. Rosja również tutaj nie może postawić wszystkiego na jedną kartę, zwłaszcza że sudańskie złoto odgrywa ogromną rolę w stabilizacji rubla osłabianego sankcjami.

Czytaj też

Rosyjskie (a mówiąc bardziej precyzyjnie wagnerowskie) aktywa w Libii i Sudanie miały również posłużyć do dalszej ekspansji, w szczególności na związany z Francją Czad. Władzę tam sprawuje syn zabitego w 2021 r. prezydenta Mahamata Déby, który w 2013 r. dowodził siłami czadyjskimi walczącymi w Mali u boku Francuzów przeciwko dżihadystom. Dlatego Rosja od dawna stara się go usunąć, a kilka miesięcy temu Amerykanie ostrzegli go, że istnieje plan zabicia go przez Wagnerowców. Warto przy tym dodać, że Déby jest w konflikcie z RSF Hemetiego. Znów jednak Rosja nie może działać tu z otwartą przyłbicą, więc potrzebuje najemników.

Podobnie zresztą jest w Mali i Republice Środkowoafrykańskiej. W 2013 r. Mali zostało uratowane przed dżihadystycznym podbojem przez Francję, która dokonała tam interwencji w remach operacji Serval, przekształconej później w operację Barkhane. Jednocześnie stworzona została Grupa G5 składająca się z pięciu państw Sahelu walczących z dżihadystami. Oprócz Mali należały do niej Czad, Niger, Burkina Faso i Mauretania. Jednakże w sierpniu 2020 r. oraz maju 2021 r. doszło do dwóch puczów w Mali, których efektem było ściągnięcie do Mali Wagnerowców, a następnie opuszczenie tego kraju przez Francuzów, a w konsekwencji również inne kraje i misję pokojową ONZ.

Czytaj też

W styczniu i wrześniu 2022 r. doszło również do dwóch przewrotów wojskowych w Burkina Faso, a jednym z powodów obalenia prezydenta Kabore, a następnie płk Damiby, była niechęć do pójścia śladami Mali i ściągnięcia Wagnerowców. W grudniu 2022 r. prezydent Ghany publicznie wyraził zaniepokojenie obecnością Wagnerowców w Burkina Faso, co spotkało się z ostrą reakcją tamtejszej junty, która oficjalnie nie potwierdza obecności Rosjan na swoim terenie. Warto też zwrócić uwagę na to, że przedstawiciele wojska Burkina Faso wzięli udział w dniach 19-23.06 w szkoleniu NATO Defence College "General, Flag Officer and Ambassadors' Course for Partners" (CGFOAC-P) w Nawakszut w Mauretanii. Jeśli Burkina Faso wciąż się waha co do pójścia drogą Mali, to bunt w Rosji nie zachęcił tego państwa do dokonania wyboru korzystnego dla Moskwy.

Obecność Rosjan w Sahelu daje im dostęp nie tylko do tamtejszych zasobów naturalnych, ale również pozwala na kontrolowanie szlaków przemytniczych i migracyjnych. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że w Sudanie przez tereny kontrolowane przez sojusznika Wagnerowców gen. Hemetiego przechodzi szlak migracyjny z Etiopii i Erytrei do Libii, a w ramach tzw. "procesu chartumskiego" Sudan (a w praktyce Hemeti) otrzymuje środki z UE na powstrzymywanie tego strumienia. Oznacza to, że Wagnerowcy mogą mieć wpływ na drożność tych kanałów migracyjnych i również być beneficjentem środków płynących z UE. Z kolei przesunięcie Wagnerowców na Białoruś i utrzymanie ich w Afryce spowoduje większą koncentrację tej grupy na kontrolowaniu przerzutów migrantów i ich weponizacji, zwłaszcza że formacja ta jest od dawna partnerem Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a linie Emirates (obok Turkish) odgrywają kluczową rolę w transportowaniu migrantów na Białoruś.

Czytaj też

Oficjalna współpraca wojskowa Rosji i wojskowych junt w Mali i Burkina Faso jest niezręczna dla obu stron. Kraje te (a także rządzona również przez juntę Gwinea) są bowiem zawieszone w prawach członka Unii Afrykańskiej czy ECOWAS. Z drugiej strony, opieranie się na najemnikach, a nie na armii rosyjskiej, jest dla tych junt propagandowo wygodniejsze. Ponadto pozwala na większą elastyczność, w tym dokonywanie masakr takich jak zamordowanie ok. 500 cywilów we wiosce Moura. Warto też dodać, że Wagnerowcy zaczęli rekrutować w swoje szeregi ludność miejscową, co również może zostać wykorzystane do prowokacji oraz działań dywersyjnych na granicy polsko-białoruskiej.

Kolejnym krajem, w którym Wagnerowcy są oficjalnie obecni, jest Republika Środkowoafrykańska, gdzie formacja ta "zabezpieczyła" na przełomie 2020 i 2021 r. reelekcję prezydenta Faustina Archange-Touadery. Jednocześnie w tym kraju doszło do najdalej posuniętej operacji propagandowej w ramach tworzenia pozytywnego wizerunku Rosji (a w szczególności Wagnerowców) i negatywnego wizerunku Zachodu. Przykładem jest np. film "Turysta" opowiadający o dzielnych Rosjanach ratujących ten afrykański kraj przed krwawymi rebeliantami oraz spiskującymi Europejczykami. Warto przy tym podkreślić, że Prigożyn i Wagnerowcy zajmowali się w Afryce nie tylko kwestiami stricte militarnymi, ale też w szerszym wymiarze wojną hybrydową, w tym działaniami psychologiczno-informacyjnymi, i to oni odpowiadają za tworzone tu farmy trolli. W ramach tych operacji, kierowanych zresztą nie tylko na całą Afrykę, ale także na Bliski Wschód, tworzony był wizerunek Putina jako silnego człowieka i zwycięzcy, przeciwstawiającego się byłym kolonialnym potęgom, których bogactwo pochodzi z ograbienia globalnego Południa. Bunt Wagnerowców stanowił zgrzyt w tym obrazie, a reakcje na niego oscylowały między niepokojem, wyczekiwaniem i wiarą, że jest to tylko jakiś genialny fortel Putina, a ostatecznie przegranym będzie Zachód.

Czytaj też

Z drugiej strony bunt Wagnerowców stanowił pewien cios wizerunkowy dla Rosji, Putina i samych najemników, nawet jeśli efekt rebelii nie będzie widoczny od razu. Oczywiście dla większości państw korzystających z usług Wagnera jasne jest, że ich partnerem nie jest ta formacja czy jej właściciel, lecz Rosja i Putin. Władze RŚA powiedziały to zresztą wprost po buncie Prigożyna. W tym kontekście warto też zwrócić uwagę na pogubienie się Rosji w jej narracji na temat relacji między władzami tego kraju a Wagnerowcami. Putin w przemówieniu po puczu podkreślał, że Wagnerowcy byli finansowani z budżetu państwa. Następnie Ławrow zapewniał afrykańskich partnerów Rosji, że Wagnerowcy zostaną w tych państwach. Ale kilka dni później Rosja zreflektowała się, że taka narracja pozbawia ją tego, co było istotą użycia w Afryce Wagnerówców (a nie oficjalnej obecności), tj. elastyczności. Pieskow wrócił więc do wcześniejszej narracji, że Grupa Wagnera to prywatna firma, jej interesy w Afryce to jej prywatna sprawa, a Rosja nie ma nic z tym wspólnego.

Pytaniem otwartym jest to, na ile Rosja może zgrabnie przejąć wszystkie interesy Prigożyna oraz dokonać rebrandingu Wagnerowców w Afryce, by działali oni tam pod innym szyldem i z innym kierownictwem. Jeśli nie jest to problematyczne, to Prigożyn długo nie pożyje, bo jego przydatność jest ograniczona do zarządzania sprawami afrykańskimi. Z drugiej strony, z perspektywy propagandowej utrzymanie tego samego szyldu i kierownictwa może być problematyczne. Jak bowiem wyjaśnić, że buntownik i zdrajca jest jednocześnie wiarygodnym partnerem, na którym przyjaciele Rosji powinni bazować swoje bezpieczeństwo? A przecież w interesie Rosji jest to, by jej ekspansja w Afryce trwała, a do tego konieczny jest taki instrument jak Wagnerowcy. Pod takim szyldem lub innym.

Reklama

Komentarze (5)

  1. bezreklam

    Ja kiedys uwiebialem pana WItolda. ( Na tle mialkich kometrzy innych co do Afryki czy Bliskiego wschdu) Az zobaczlem ze pokija glowny czynnik - czyi "dystrybucje Demokracji" pzrez USa- jakby tego nie widzial ile wojen przez to i Ofiar. I drugi czynnik to Izeal. Wsztsko inne opisuje z takimi detalami ze mrowka sie nie przeslizgnie.:) Wiec uznalem ze nie jest mozliwe by to byl przpadek. Specjanie pominicie. Ja osobiscie tez duzo podrozuje stad wciaz doceniam detale zamiast teorii.

  2. Rusmongol

    Towarzyszu Markus. Jedni mówią na polu inni ma dworze. Jeszcze inni mówią na śmietnik hasiok, a na popieliczke kibel. Nikt im tego nie broni. Tak jak nikt nie broni ci mówić ma ukrainie. Po prostu obie formy są poprawne. "Rada podkreśliła, że podobnej ewolucji jak w przypadku Ukrainy podlegają też połączenia odnoszące się do Białorusi, Litwy, Łotwy, Słowacji i Węgier." "Wszystkie one mają potwierdzenie w źródłach historycznych z przyimkami "w" oraz "do", nawet "do Węgier" i "we Węgrzech". Jak więc widzisz historycznie określenie "w" jest właśnie uzasadnione i nie jest prawdą że zawsze mówiło się "na".

  3. Rusmongol

    Kolego Markus. Upokarzające jest ze nie stosuje się Pan do polskiej gramatyki i zaleceń rady języka polskiego która twierdzi że obie formy są poprawne. Na naukę nigdy nie jest zbyt późno.

  4. Markus

    Panie Witoldzie. nawet Pan, którego tak cenię - używa błędnej i nas upokorzającej formy 'w ukrainie". Proszę nie iść tą ściężką. Mówimy "NA Ukrainie"

    1. ZBIG555

      Można prosić o wyjaśnienie dlaczego forma "w Ukrainie" ma być upokarzająca? I dla kogo?

    2. Fantastory

      We Węgrzech :)

    3. Rusmongol

      Kolego fantastory i na Niemczech. Na Hiszpanii i na Belgi. 😇

  5. Franek Dolas

    Niesamowite jest to że kilka tysięcy najemników trzęsie kilkunastoma państwami czerpiąc ogromne zyski w tym z wydobycia surowców (jak prawdziwe korporacje). Może zaczną wysyłać kolejne fale "uchodźców" mających destabilizować sytuację w Europie. A może już to robią?

Reklama