Reklama

Geopolityka

O co chodzi w wojnie na Ukrainie [OPINIA]

Fot. Ministerstwo Obrony Ukrainy
Fot. Ministerstwo Obrony Ukrainy

Georges Clemenceau, były premier Francji (1906-1909 i 1917-1920), sygnatariusz traktatu wersalskiego, głównego układu pokojowego kończącego I wojnę światową, wypowiedział znamienne słowa, które z jakiegoś powodu nie są słyszane w Moskwie: „Wojna jest zbyt poważną rzeczą, by powierzyć ją wojskowym.“. W kontekście potencjalnej agresji FR na Ukrainę należy pamiętać słowa Napoleona Bonaparte, który zauważył, że „Do prowadzenia wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze”.

W brzmieniu powyższych słów można przyjąć założenie, że prezydent Putin dążąc za wszelka cenę do uruchomienia North Stream 2 potrzebuje pieniędzy do realizacji swoich celów politycznych, a przez to utrzymania się przy władzy. Wiele wskazuje, że w tym kontekście Ukraina, w oczach Rosji, ma być chłopcem do bicia i wyładowania frustracji w wypadku niepowodzenia projektu NS2. Potwierdzeniem takiej tezy mogą być usilne zabiegi Rosji, zmierzające do zablokowania ekspansji NATO na wschód, co jak wielu wskazuje pod groźbą agresji zbrojnej. Nie jest natomiast wiadomym dlaczego „pokojowo” nastawiona Rosja obawia się Paktu, który w swoich założeniach dąży m.in. do wzmacniania demokracji oraz jest Sojuszem stricte obronnym.

W lipcu 1990 roku w Londynie szefowie państw Sojuszu Północnoatlantyckiego dokonali rewizji obowiązującej wówczas strategii, dostosowując ją do wymogów nowej sytuacji politycznej w Europie, jaka wyłoniła się po upadu Układu Warszawskiego. Wydarzenia londyńskie zachęciły państwa byłego Układu Warszawskiego do przeorientowania własnych strategii bezpieczeństwa, w tym zmianę systemu obronnego. W świetle zmian geopolitycznych przyjmowano kolejne państwa do NATO, pod warunkiem spełnienia określonych kryteriów. Wymagało to restrukturyzacji sił zbrojnych z jednoczesnym ustanowieniem cywilnej, demokratycznej kontroli nad nimi. Zgodnie z wymogami NATO, każde demokratyczne społeczeństwo jest zobowiązane ustanowić zasady cywilnej kontroli nad swoimi siłami zbrojnymi, aby zapobiec ingerencji wojska w sprawy wewnętrzne państwa lub uniemożliwić przejęcie władzy przez wojskowych. Zatem Cywilna kontrola nad siłami zbrojnymi, jako jeden z aspektów funkcjonowania państwa demokratycznego, obejmuje: pełną zwierzchność i odpowiedzialność władz cywilnych nad siłami zbrojnymi, separację struktur wojskowych i cywilnych,  apolityczność sił zbrojnych, ograniczenie wewnętrznych funkcji sił zbrojnych, zapobieganie autonomizacji sił zbrojnych, oraz zabezpieczenie przez państwo interesów sił zbrojnych, w tym docenienie ich roli. Co ważne zasady te znajdują swoje odzwierciedlenie w każdej kolejnej koncepcji strategicznej Sojuszu Północnoatlantyckiego. W tym kontekście ważne jest zauważyć, że w państwach członkowskich Sojuszu, osoby piastujące stanowiska sprawujące cywilną kontrolę nad siłami zbrojnymi wywodzą się ze środowiska cywilnego. W szerszym kontekście należy mieć na uwadze, że w istocie utworzenie NATO u jego zarania było częścią szerszych wysiłków zmierzających do osiągnięcia trzech celów: odstraszania radzieckiego ekspansjonizmu, zapobieżenia odrodzeniu się nacjonalistycznego militaryzmu w Europie oraz wspierania integracji politycznej Europy.

Reklama
Reklama

Kolejne państwa chcąc wstąpić w szeregi NATO będą musiały wdrażać zasady obowiązujące w NATO. Nie ulega wątpliwości, że Ukraina, czy też Gruzja, państwa suwerenne i niepodległe, z czym Rosja nie może się pogodzić, jeśli zdecydują się na akcesję do struktur Sojuszu, będę zobowiązane do wdrożenia obowiązujących w NATO zasad dotyczących cywilnej kontroli na siłami zbrojnymi.

Powyższe rozwiązania są o tyle ważne, w kontekście, ostatnich wydarzeń na linii NATO – Rosja, gdzie Rosja stanowi zagrożenie dla pokoju w regionie, że system kontroli nad SZ FR oparty jest o wojskowych, lub byłych wojskowych. Na podstawie zapisów Konstytucji Federacji Rosyjskiej Prezydent sprawuje funkcję Najwyższego Głównodowodzącego Siłami Zbrojnymi, co jest rozwiązaniem przyjętym również na zachodzie, ale w tym wypadku to pułkownik w stanie spoczynku jest głową państwa od wielu lat. W bezpośrednim podporządkowaniu Prezydenta FR znajduje się Minister Obrony, którym od 2012 r. jest czynny generał armii Siergiej Szojgu, będący jednocześnie członkiem partii Jedna Rosja. Natomiast na czele Gwardii Narodowej (tzw. Rosgwardia) stoi czynny generał armii Wiktor Zolotow.

W świetle przytoczonych słów Georgesa Clemenceau, można wnioskować, że nastawienie osób zajmujących się w Rosji sprawami bezpieczeństwa, może mieć zabarwienie siłowe, z tendencjami do militarnego rozwiązywania międzynarodowych kwestii spornych. Nie ma co do tego wątpliwości, że liczne tego przykłady obserwowane są w aktualnej polityce zagranicznej Rosji, jak np. Kaukaz czy też Ukraina. Wydaje się, że taki stan rzeczy będzie trwać tak długo, jak długo Rosja nie podda się demokratycznym przemianom.

Można przyjąć, że rozwiązania tożsame do rosyjskie znajdują odzwierciedlenie w regulacjach Białorusi, co widać chociażby w wystąpieniach „głównego” aktora tej sceny kiedy to prezentuje się w mundurze.

W ocenie ekspertów, wyłoniony obraz ma z pewnością znaczny wpływ na sposób podejmowanie decyzji, jak również podejmowane działania przez decydentów Federacji Rosyjskiej. W dobie napiętej sytuacji wokół Ukrainy ma to szczególne znaczenie, gdyż może pchnąć władze Rosji do działań zbrojnych przeciwko Ukrainie. Może do tego dojść, kiedy racje Moskwy nie zostaną uznane przez Ukrainę oraz wspierające je NATO, UE, ze szczególnym zwróceniem uwagi na zaangażowanie się Wielkiej Brytanii, USA i Kanady. Dlatego też usilne dążenia FR do powstrzymania Ukrainy przed wstąpieniem do NATO i UE, co zostało wyrażone m.in. w dn. 30.11.2021 r. słowami Putina: „wojska NATO na Ukrainie to czerwona linia dla Rosji”, stanowią pewnego rodzaju wyzwanie dla polityków Zachodu, którzy to preferują dyplomację do rozwiązywania problemów międzynarodowych. W tym kontekście słowa prezydenta Putina nt. „ekspansji NATO na wschód, która zagraża podstawowym interesom bezpieczeństwa Rosji, gdyż NATO mogłoby w końcu wykorzystać terytorium Ukrainy do rozmieszczenia pocisków zdolnych dosięgnąć Moskwy w ciągu zaledwie pięciu minut”, tym bardzie wzmacnia przekonanie, że Rosja nieustannie stosuje mechanizmy perswazji z poprzedniej epoki. Należy jednak zauważyć, że wojska niektórych państwa NATO ćwiczą na terytorium Ukrainy regularnie od 2015 r. i jak dotychczas powstrzymywało to Rosję od ataku na Ukrainę, a z drugiej strony NATO ciągle nie rozmieściło i nie odpaliło pocisków w kierunku Moskwy. Wpisując się natomiast w retorykę Rosji, powstaje pytanie dlaczego po 22 latach obecności Polski w Sojuszu, w dalszym ciągu NATO nie zdecydowało się na dyslokację np. broni atomowej na terytorium Polski? Na to pytanie odpowiedź musi znaleźć sama Moskwa, szukając argumentów do przekonania własnych obywateli nt. zagrożeń zewnętrznych.

Odnosząc się do eskalacji napięcia regionalnego przez Rosję, w tym potencjalnego, choć mało prawdopodobnego ataku na Ukrainę, przychodzą na myśl słowa wypowiedzianych przez Putina w listopadzie 2013 r.. Wówczas Putin stwierdził „Ukraina musi wybrać sama i sama podjąć decyzję w którą stronę chce się skierować.". Jak wiadomo wówczas Ukraina pod naciskami Moskwy podjęła decyzję o wstrzymaniu przez Kijów przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W konsekwencji doprowadziło to do pomarańczowej rewolucji w Kijowie oraz ataku Rosji na Wschodnią Ukrainę i Krym.

W tych okolicznościach tym bardziej zaskakują słowa szef MSZ Rosji Siergiej Ławrowa który stwierdza, że „Moskwa będzie reagować, jeśli USA i ich sojusznicy nie odpowiedzą na złożoną przez Rosję propozycje gwarancji nierozszerzania NATO na wschód.”. Dodał, że „Jeśli NATO będzie tak jak wcześniej unikać rozmów na temat ustaleń i pomysłów, które wysunął prezydent Rosji Władimir Putin, to będziemy podejmować działania, tak aby nasze bezpieczeństwo, suwerenność i integralność terytorialna nie były od nikogo zależne.". Szef MSZ Rosji ostrzegł też, że Moskwa zareaguje, jeśli USA wprowadzą dalsze sankcje wobec jego kraju z powodu Ukrainy. Zapewnił, że restrykcje, które określił jako "bezprawne i jednostronne" są "drogą donikąd".

Należy przypomnieć, że prezydent Putin już przed laty mocno podkreślał, że interesy Rosji musza być słyszane w Europie, co wyraził słowami: „Prosiłbym moich przyjaciół w Brukseli, by powstrzymali się od drastycznych deklaracji, bo my, aby ich zadowolić, musielibyśmy zdusić całą gałąź naszej gospodarki". Słowa te wówczas uznano za bezpośrednie nawiązanie do sektora energetycznego, co z dzisiejszej perspektywy wzmacnia przekonanie, że już wówczas chodziło o kontrowersyjny projekt jakim pozostaje niemiecko – rosyjski NS i NS2.

 

Innego zdania jest sama Ukraina

W kontekście nieustającego napięcia na granicy ukraińsko-rosyjskiej, należy słyszeć ostrzeżenia jakie NATO wysyła Rosji wzywając tym samym do deeskalacji konfliktu. Zdecydowane stanowisko zajmuje też prezydent Ukrainy, który chce perspektywy członkostwa w Sojuszu. W obliczu narastających napięć na granicy ukraińsko-rosyjskiej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zadeklarował, chęć przystąpienia jego kraju do NATO jako „jedyną drogą” do zakończenia konfliktu w Donbasie. Zaznaczył w kwietniu 2021 r, że „Przyznanie planu członkostwa będzie wyraźnym sygnałem dla Federacji Rosyjskiej”. Co ważne Zełenski zapewnił, że ukraińskie siły zbrojne pracują nad przyjęciem zachodnich standardów.

Deklarację Zełenskiego szybko skrytykowała Moskwa, gdzie wyrażono przekonanie, że „Rosja bardzo wątpi, że pomoże to (członkostwo w NATO) Ukrainie rozwiązać jej wewnętrzny problem. Z naszego punktu widzenia to jeszcze bardziej pogorszy sytuację” - uważa rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow agencji Interfax. Należy mieć na uwadze, że Rosja od dawna przedstawia konflikt w Donbasie jako wewnątrz ukraiński problem i zaprzecza tym samym odpowiedzialności za militarne wspieranie separatystów.

Natomiast premier Ukrainy Denys Szmyhal odnosząc się w ostatnich dniach do poważnej mobilizacji rosyjskich wojsk na granicy ukraińsko – rosyjskiej oraz ostrzeżeń wywiadu USA o potencjalnej inwazji Rosji, z czym Ukraina zgadza się, wezwał NATO do wysłania okrętów wojennych na Morze Czarne i zintensyfikowania lotów rozpoznawczych wzdłuż granic Rosji. Szmyhal uważa, że oprócz rozszerzonych operacji morskich i powietrznych NATO na Ukrainie, zasadne byłoby zwiększyli Sojuszniczych wojskowych misji szkoleniowych na Ukrainie. Zdaniem premiera Ukrainy byłby to silny sygnał ostrzegawczy dla Rosji. Co ważne prośba Szmyhala była odzwierciedleniem propozycji wysuniętych przez prezydenta RP Andrzeja Dudę podczas ostatniego spotkania z sekretarzem generalnym Jensem Stoltenbergiem w siedzibie NATO w Brukseli. Prezydent Duda wezwał NATO do zwiększenia rozmieszczenia wojsk sojuszniczych w Polsce i Estonii, Łotwie i Litwie. Na uwagę zasługuje fakt, że ukraińscy liderzy uważają, że Kreml koncentruje się na szerszych wysiłkach na rzecz destabilizacji krajów UE i NATO, czego dowodem ma być wykorzystanie wzrostu światowych cen gazu ziemnego i ograniczenie dostaw surowca, umyślnie wywołując kryzys energetyczny. Ukraina wskazuje, że rosyjskie groźby mają również na celu udaremnienie wysiłków Ukrainy na rzecz ściślejszej integracji gospodarczej i politycznej z UE oraz jej partnerstwa w zakresie bezpieczeństwa z NATO. Dlatego też Rosja utrzymuje napiętą sytuację poprzez chociażby regularne przegrupowania swoich wojska wzdłuż granicy z Ukrainą. Tu jednak płynie silny sygnał ze strony szefa MSZ Ukrainy Dmytro Kułeby, który twierdzi, że „Ukraina stanowczo odrzuca możliwość wszelkich zobowiązań, których jako "gwarancji" żąda Rosja, w tym porzucenia planów przystąpienia do NATO, twierdząc, że  rezygnacja z planów członkostwa "nie jest dla Ukrainy opcją”.

Co na to NATO?

W kwietniu 2021 r. Stoltenberg zadeklarował, że NATO „zdecydowanie popiera suwerenność i terytorialną nienaruszalność Ukrainy", ale nie odniósł się do kwestii członkostwa tego kraju. Zapewnił, że Sojusz „pozostaje zobowiązany do ścisłej współpracy" z Kijowem i jest „poważnie zaniepokojony rosyjskimi działaniami militarnymi wewnątrz i wokół Ukrainy" oraz „trwającym łamaniem zawieszenia broni przez Rosję.". 

Natomiast w listopadzie 2021 r. podczas spotkania ministrów obrony NATO w Rydze sekretarz generalny NATO podkreślił, że „Sojusz obserwuje nadzwyczajną koncentrację sił Rosji wokół Ukrainy, której towarzyszy wzmożona retoryka i dezinformacja.”.  Zaznaczył, że „sytuacja jest płynna i nieprzewidywalna, a intencje Rosji pozostają niejasne.”. Jens Stoltenberg dyplomatycznie zaznacza, że „Naszym celem jest powstrzymanie Rosji od dalszych agresywnych działań i dlatego wzywamy Moskwę do przejrzystości, deeskalacji i zmniejszenia napięcia.”. Dodając, że „jakakolwiek przyszła agresja Rosji wobec Ukrainy będzie miała wysoką cenę i poważne konsekwencje polityczne i ekonomiczne”. Stoltenberg podkreślił, że „Sojusz wspiera Ukrainę nie tylko politycznie, ale także praktycznie, poprzez szkolenia wojska, pomoc w budowaniu zdolności obronnych i dostawy sprzętu, co pomoże jej w samoobronie, która jest prawem każdego suwerennego państwa.”.

Sekretarz generalny NATO zaznaczył, że Sojusz kontynuuje swoje dwutorowe podejście do Rosji. Z jednej strony utrzymuje silne środki obrony i odstraszania w obliczu agresywnych działań Moskwy. Z drugiej chce kontynuować dialog, który jest utrudniony z uwagi na zamrożenie przez Rosję stosunków dyplomatycznych z NATO. Stoltenberg wezwał Rosję do zmiany tej decyzji i ponownego zaangażowania się w dialog prowadzony w ramach Rady NATO-Rosja. Stoltenberg przypomniał, że Sojusz ma charakter obronny, nie stanowi dla nikogo zagrożenia i mogą przystąpić do niego niepodległe państwa za zgodą pozostałych krajów członkowskich.

Niezmiernie ważnym sygnałem dla Rosji były słowa Stoltenberga nt. członkostwa Ukrainy w NATO. Sekretarz generalny wyraził jednoznaczne stanowisko, że  „o członkostwie Ukrainy (i Gruzji) w NATO zdecyduje 30 państw Sojuszu, kiedy tylko Ukraina (i Gruzja) spełni odpowiednie kryteria, związane m.in. z zmianami instytucjonalnymi i walką z korupcją. Zaznaczając, że Rosja nie ma w tej sprawie prawa głosu i weta”. Dodał, że NATO niezmiennie wspiera niepodległość i integralność terytorialną Ukrainy i Gruzji, i pomaga im przez wspólne ćwiczenia i treningi sił zbrojnych, pomoc materialną i wymianę informacji. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że NATO nie chce wracać do czasów, w którym mocarstwa dyktują swoją wolę niepodległym państwom. Jens Stoltenberg zaznaczył, że „Ukraina to niepodległy kraj z uznanymi przez społeczność międzynarodową granicami, które musza być szanowane, co oczywiście obejmuje również Krym i Donbas, które stanowią integralną część Ukrainy”.

Stanowisko NATO uzyskało silne wsparcie USA, które ostrzegają Rosję, że „Atak na Ukrainę będzie miał poważne konsekwencje ekonomiczne o dużym wpływie, od których stosowania powstrzymywaliśmy się w przeszłości, co poważnie uderzy w rosyjska gospodarkę”. Należy zauważyć, że szef amerykańskiej dyplomacji Blinken uważa, że plany Moskwy zakładają zarówno wysiłki mające zdestabilizować Ukrainę od wewnątrz, jak i zakrojoną na dużą skalę operację militarną. USA uważają, że „należy być przygotowani na wszystkie możliwości, gdyż nie wiemy, czy Władimir Putin podjął decyzję o inwazji na Ukrainę, ale wiemy, że gromadzi siły, które mogą do tego posłużyć.”. Blinken nie pozostawiając wątpliwości Putinowi, zaznaczył, że wewnątrz NATO panuje „ogromna solidarność”, dotycząca gotowość podjęcia poważnych środków przeciwko Rosji, jeżeli ta ponownie zaatakuje Ukrainę.

Głos Blinkena został wzmocniony przez rzeczniczkę Białego Domu Jen Psaki, która wtórując szefowi NATO stwierdziła „To państwa NATO decydują o tym, kto jest członkiem Sojuszu, a nie Rosja.”.  W ten sposób odniosła się do rosyjskich żądań zapewnienia, że Ukraina nie wstąpi do NATO. Psaki odrzuciła też sugestię, że Ukraina powinna zaoferować ustępstwa, by rozładować napięcia z Rosją. Wcześniej Joe Biden informował, że przygotowuje pakiet "inicjatyw" dla Rosji.

W kontekście relacji rosyjsko – ukraińskich należy widzieć wyzwania energetyczne jakie stoją przed Europą. Według specjalnego doradca Departamentu Stanu USA ds. energii Amosa Hochsteina „Trudno uznać działania Rosji wobec kryzysu energetycznego w Europie za coś innego niż używanie gazu jako broni, na co uwagę powinny zwrócić Niemcy.”. Hochstein uważa, że Rosja, wstrzymując dostawy gazu, używa energii jako broni, by wymusić na Europie szybsze uruchomienie gazociągu NS2. Dodał, że jeśli Rosja – jak sugeruje – może przesłać dodatkowy gaz przez NS2, to znaczy, że może go przesłać za pomocą istniejących gazociągów, np. przez Ukrainę. Zastanawiające jest jednak, że stanowisko takie wyraża osoba powołana do nadzorowania wypełniania zobowiązań zawartych we wspólnym oświadczeniu Niemiec i USA, w którym oba kraje obiecały podjąć działania – w tym sankcje – przeciwko używaniu przez Rosję gazu do szantażu. Dlaczego zatem USA nie dążą do stanowczego zablokowania NS2, skora niemiecko - rosyjski projekt rzuca na siebie cień zagrożenia eskalacja napięć, a być może nawet agresji zbrojnej? Co prawda Hochstein podkreśla, że Niemcy powinny zwrócić uwagę na działania Rosji i jasno dać do zrozumienia Kremlowi, że zgodnie z prawem uruchomi gazociąg dopiero po przejściu procesu certyfikacyjnego, niemniej jednak nie uspokaja to państw, które bez dwóch zdań staną się zakładnikami NS2. Tym bardziej niepokoi, że według doradcy Departamentu Stanu USA ds. energii, ewentualne sankcje ze strony USA przeciwko NS 2 mogłyby co najwyżej opóźnić gazociąg, ale nie uniemożliwić jego ukończenie. Hochstein zauważa, że USA miały do wyboru albo sankcje i opóźnienie projektu najwyżej o kilka miesięcy, albo podjęcie współpracy z Niemcami i Europą ws. kształtowania przyszłego bezpieczeństwa energetycznego.

W tym miejscu należy przytoczyć zapisy noty (non-paper), którą 19 listopada br. rząd RFN za pośrednictwem ambasady w Waszyngtonie wysłał do członków Kongresu USA w sprawie gazociągu NS 2. Celem Niemiec jest przekonanie Kongresu USA do rezygnacji z nałożenia nowych sankcji na podmioty zaangażowane w realizację projektu. Niemcy zamierzają wykorzystać zawarte 21 lipca br. między RFN a USA Joint Statement of the United States and Germany on Support for Ukraine, European Energy Security, and our Climate Goals”.

Z lektury noty wynika, że Niemcy pomimo zapewnień o pełnej determinacji wsparcia Ukrainy, jedynie ogólnie odnoszą się do postępów w przygotowywaniu działań mających na celu wsparcie transformacji sektora energetycznego Ukrainy czy w kwestii ewentualnych sankcji w przypadku wykorzystywania przez Rosję energii jako broni. Nota nie wskazuje realnych postępów związanych z przedłużaniem kontraktu dotyczącego tranzytu przez Ukrainę po 2024 r. Natomiast Niemcy przestrzegają Kongres USA, że „nałożenie kolejnych sankcji na NS2 stanowiłoby złamanie przez stronę amerykańską postanowień międzyrządowego porozumienia (USA – Niemcy) i osłabiłoby wiarygodność władz USA, a w ostateczności zniszczyłoby wspólnotę transatlantycką, co byłoby sukcesem Władimira Putina”.

Należy mieć na uwadze, że Kongres USA rozważa możliwość zapisania kolejnych sankcji uderzających w NS2 w budżecie obronnym USA (NDAA) na rok 2022. Wcześniej projekt ustawy NDAA, zawierający propozycję obowiązkowych restrykcji wobec wszystkich podmiotów zaangażowanych w NS2 przyjęła Izba Reprezentantów. Propozycja nie daje możliwości przyznawania wyłączeń spod tych sankcji, np. dla firm europejskich, ze względu na amerykański interes narodowy. Obecnie nad projektem NDAA debatuje Senat – wyższa izba Kongresu USA.

Według ekspertów nie ma co do tego wątpliwości, że Nota potwierdza polityczne poparcie obecnego rządu RFN dla pomyślnego ukończenia NS2. Uważa się również, że nowy rząd Niemiec Olafa Scholza będzie kontynuować dotychczasowy kierunek współpracy z Rosją.

Należy zwrócić uwagę, że Nota zawiera szereg wątpliwości. Rząd Niemiec twierdzi w nocie, że  NS2 nie stanowi obecnie zagrożenia dla Ukrainy, dopóki zapewniony jest tranzyt gazu przez jej terytorium. Niestety zdaniem ekspertów w ostatnich miesiącach nastąpił spadek tranzytu gazu przez Ukrainę pomimo ważności kontraktu do 2024 r. (nie jest wiadomym czy kontrakt zostanie przedłużony). Swoistego rodzaju wyzwaniem jest stwierdzenie, że sankcje wymierzone w sojusznika USA (czyli Niemcy) byłyby zwycięstwem Putina, co jest oderwane od rzeczywistości, gdyż w kontekście NS2 widoczne są głębokie podziały transatlantyckie, wewnątrz UE i USA.  Uruchomienie NS2 prawdopodobnie pogłębi te podziały. Niemcy bronią też Rosji, twierdząc, że Rosja nie ponosi odpowiedzialności za wzrost cen energii w Europie. Wiadomym jest jednak, że to działania Gazpromu mają znaczny wpływ na rynki energii W Europie, jak chociażby wiązanie zwiększenia dostaw surowca do UE z uruchomieniem NS2.

Nie ma wątpliwości, że nota rządu Niemiec wspiera interesy Rosji, choćby przez to, że Niemcy wyrażają zainteresowanie NS2, a tym samym niemieckie władze nie postrzegają projektu jako zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Niemiec i Europy. Wniosek taki jest wzmacniany sformułowaniem bardzo ogólnych zapisów, wykluczających nawet możliwość nałożenia moratorium na wykorzystanie NS2 w sytuacji użycia przez Rosję dostaw gazu jako broni energetycznej. Niemcy nie przewidują też żadnych konkretnych dotyczących wymuszenia na Rosji utrzymania tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę po 2024 r. Dużo wątpliwości budzi też kwestii sposobu certyfikacji NS2, gdzie np. regulacje unijnego prawa miałyby objąć jedynie wody terytorialne Niemiec (ok. 5% długości magistrali).

Stanowisko Berlina pozwala sądzić Moskwie, że nawet eskalacja agresywnych zachowań wobec Ukrainy nie spowoduje zdecydowanej reakcji Niemiec np. wstrzymania odbioru gazu, i sprowadzi się jedynie do rozmów i działań dyplomatycznych. Takie działanie Berlina z dużym prawdopodobieństwem przełoży się na stanowisko Unii Europejskiej, dla której Rosja jest głównym partnerem ekonomicznym. Mając natomiast na uwadze ostatnie doniesienia prasy niemieckiej dotyczące niemalże szczegółowych planów inwazji Rosji na Ukrainę z zaciekawieniem należy czekać na reakcję Niemiec w tej kwestii. Skoro Niemcy znają szczegółowe plany inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę, to znaczy, że widzą potencjalne zagrożenie, a zatem w świetle dotychczasowych zapewnień, muszą niezwłocznie podjąć działania mające na celu powstrzymanie Putina od ataku. Tym samym Berlin powinien udzielić Ukrainie wsparcie w jej dążeniach do NATO. Jeśli nie podejmą takich działań (zapewne zasłonią się zmianą rządu), oznaczać to może, że działania pomiędzy Moskwa i Berlinem są koordynowanie. Idąc dalej należałoby zgodzić się z głosem coraz liczniejszej grupy ekspertów, że być może Berlin, wraz z Moskwą, grają na rozbicie NATO i UE.

Przedstawione przez Hochsteina stanowisko z jednej strony uwzględnia obawy państw Europy Środkowo – Wschodniej, a z drugiej budzi uzasadniony niepokój co do kwestii rozstrzygnięcia ewentualnego zablokowania NS2 przez USA. W tym kontekście należy widzieć ścierające się stanowiska Republikanów (poparcie dla sankcji wobec NS2) i Demokratów (przeciwni sankcjom) w Kongresie USA w trakcie debaty nad amerykańskim budżetem obronnym (ustawa NDAA). Jak wynika z doniesień medialnych, przeciwko umieszczeniu w budżecie obronnym USA zapisów uderzających w NS2 mają być przedstawiciele administracji Joe Bidena. Taki rozwój sytuacji byłby na rękę Niemcom, a przez to Rosji.

Do kwestii NS2 odnosi się Stanisław Żaryn, który twierdzi, że Rosja w swoich działaniach prowadzonych przeciwko Europie, w szczególności Europie Środkowo-Wschodniej, od lat wykorzystuje różnorodne narzędzia, często trudne do zidentyfikowania i na pierwszy rzut oka niemające nic wspólnego z agresją jednego państwa wobec drugiego. Do głównych narzędzi presji zalicza energetykę, czego doświadcza Ukraina. Działania militarne, wymierzonych w suwerenność i integralność terytorialną tego kraju, oraz mechanizmy presji gospodarczej, które doprowadzić do rezygnacji Ukrainy z integracji ze strukturami europejskimi i transatlantyckimi. Kreml od lat szantażuje władze w Kijowie zamknięciem dostaw gazu lub utrudnianiem przesyłu tego surowca na Zachód. Rosja nieustająco dąży do ograniczenia roli Ukrainy jako państwa tranzytowego dla dostaw rosyjskiego gazu do Europy (Nord Stream i Turk Stream). Poważnym zagrożeniem dla ukraińskiego systemu elektroenergetycznego jest wstrzymanie przez Rosję dostaw węgla oraz faktyczne zablokowanie możliwości importu tego surowca z Kazachstanu. Równocześnie rosyjski koncern energetyczny Inter RAO anulował aukcję na dostawy energii elektrycznej na Ukrainę. Problemy z pokryciem zapotrzebowania na energię elektryczną w sezonie zimowym mogą opóźnić starania Ukrainy na rzecz przyłączenia się do europejskiej sieci przesyłowej energii elektrycznej ENTSO-E (planowane na 2023 r). To realny skutek rosyjskiej gry energetycznej przeciwko Ukrainie, która odsuwa w czasie integrację ukraińskiej i europejskiej sieci przesyłowej. W konsekwencji realizacji NS2, Rosja zapewni dostawy gazu do Europy, ale tym samym będzie mogła destabilizować Ukrainę w zasadzie bez ograniczeń, gdyż nie będzie już rzutować to na wiarygodność dostaw rosyjskiego gazu na Zachód. Stanisław Żaryn uważa, że w linii prostej widać w jaki sposób Rosja wywiera presję energetyczną na Ukrainę, a przez to próbuje wymusić szybką certyfikację NS2. Uruchomienia Nord Stream 2 to sprawy dużo poważniejsze niż jedynie gra energetyczna. To walka o usytuowanie geopolityczne Ukrainy i rozkład sił w Europie Środkowej. W tym kontekście zastanawia rola Niemiec, które zdają sobie sprawę z podejmowanych przez Rosję działań. Niemcy musza widzieć, że Donbas i Krym są narzędziem nacisku na Kijów oraz struktury Zachodu. Daje to Kremlowi możliwość neutralizowania prozachodnich trendów na Ukrainie i prozachodnich decyzji władz suwerennego państwa, nad którą Rosją chce za wszelką cenę zwiększyć dominację.  Jak widać szantaż energetyczny, stała presja militarna czy wręcz wojna dla Rosji nie stanowi problemu jeśli chodzi o strategiczne interesy Moskwy. Zdaniem Stanisława Żaryna, każdy, kto obserwuje działania Rosji i zna pozycję Gazpromu w systemie tworzonym przez rosyjski reżim, wie, że surowce energetyczne to dla Kremla coś więcej niż źródło gigantycznych dochodów – to stały instrument wykorzystywany w walce o polityczne interesy. Poprzez manipulowanie dostawami surowców i ich cenami Moskwa próbuje wywierać wpływ na decyzje polityczne poszczególnych państw Europy. Żaryn przewiduje, że porażka w walce z Gazpromem będzie dla Zachodu bolesna, którą odczuje nie tylko Ukraina.

Jak wiadomo kwestia nowych sankcji na Nord Stream 2 ze strony USA, co mogłoby powstrzymać certyfikacje i funkcjonowanie projektu, jest przedmiotem intensywnego sporu w Kongresie USA. Spór ten ma wpływ na przyjęcie budżetu obronnego na 2022 r. Innymi słowy w jaki sposób podzielić wydatki obronne USA z uwzględnieniem zagrożeń w Azji i Europie (Rosja). Można się domyślać, że jest to wynik presji na senatorów ze strony administracji Bidena, która "nie chce pogarszać stosunków z Niemcami". Takie podejście USA zastanawia, tym bardziej, że wg. Blinkena Jedyny obszar, w którym jest poprawa naszych relacji z Rosją, to układ START, w ramach którego zaczyna się normalna praca. Prezydenci jednak muszą dać impuls nam i swoim zespołom, aby posunąć się dalej w innych kwestiach.”. Należy zatem z uwagą obserwować telekonferencję z udziałem Bidena i Putina. Być może w trakcie rozmowy z Putinem Joe Biden przedstawi w „najbardziej kompletny i znaczący zestaw inicjatyw" , które powstrzymają rosyjską inwazję. Zgodnie z sygnałem z Białego Domu mogą to być sankcje skoordynowane z sojusznikami USA i Kongresem oraz dostawy broni dla Ukrainy. USA podkreślają, że to na Rosji ciąży obowiązek doprowadzenia do deeskalacji na Ukrainie.

Być może w kontekście napięcia pomiędzy Rosją i Ukrainą odpowiedź leży w Berlinie, który to powinien wypowiedzieć się jednoznacznie, bez żadnych trybów warunkowych, w kwestii niebezpiecznego dla Europy projektu NS2. W tym kontekście ważne są zapisy płynące z analizy Niemieckiej umowy koalicyjnej zawartej pomiędzy partiami, które utworzą nowy rząd RFN.

I w tym miejscu należy przytoczyć stanowisko Premiera RP Mateusza Morawieckiego wyrażone podczas konferencji na temat przyszłości UE: „To jest moment zwrotny w historii Unii Europejskiej, instytucje unijne powinny wrócić do czasów, kiedy panami traktatów były państwa członkowskie; należy postawić tamę obecnym tendencjom centralistycznym”.

Reasumując, należy szukać odpowiedzi na oczywiste pytania. Po pierwsze: w której drużynie grają Niemcy? Po drugie:, czy USA skupią się na Azji kosztem Europy, a przez to dadzą ostatecznie zielone światło dla NS2, a w konsekwencji dyktatu Niemiec i Rosji w Europie? Po trzecie: czy prezydent Biden zdaje sobie sprawę, że na horyzoncie może pojawić mu się oś: Berlin – Moskwa – Pekin? Nie ulega wątpliwości, że z punktu widzenia USA zmierzenie się z taką osią byłoby znacznie trudniejsze, jak pilne, aczkolwiek jeszcze możliwe opanowanie sytuacji w Europie powodowanej przez Rosję przy wsparciu Niemiec. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że Związek Radziecki upadł m.in. z powodu długotrwałego wyścigu zbrojeń, w trakcie którego Zachód (NATO, a szczególnie USA) stosował (wyśmiewaną) metodę No-Action Talk Only.

Liczyć jednak należy na głos rozsądku, płynący z demokratycznej organizacji jaką jest NATO, które dąży do powstrzymania Rosji przed działaniami zbrojnymi wobec Ukrainy, mając jednocześnie nadzieję, że ona nie nastąpi. NATO jednak zauważa, że musi być przygotowane także na scenariusz jakim jest użycie przez Rosję kolejny raz siły w stosunku do Ukrainy. Głos NATO wzmacnia Blinken przypominając, że „USA niezmiennie wspierają integralność terytorialną Ukrainy”. I tu powstaje ostatnie pytanie: czy wewnątrz NATO znajduje się koń trojański?

Natomiast nie ma co do tego wątpliwości, że Rosja szantażując Europę poprzez wywieranie presji na Ukrainę, dąży do uruchomienie NS2. Projektu, który dostarczy Rosji pieniądze na dalsze zbrojenia, a przez to dalszą agresywną ekspansję, która będzie zadawalać ego prezydenta Rosji. Zatem Napoleon miał rację, oby rację miał też Georges Clemeceau.

Jacek Dankowski 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (62)

  1. 99zs

    Jak na razie do wojen doprowadzają wyłącznie cywile. To właśnie wojskowi mają świadomość z czym wiąże się wojna.

  2. Dalej patrzący

    W całej grze idzie USA o zbudowanie sojuszu przeciw Chinom. Dla USA pomost bałtycko-czarnomorski [Polska i Ukraina] stanowił wynagrodzenie dane z góry Berlinowi [Polska] i Kremlowi [Ukraina] po 17 IX 2009 - czyli w ramach "resetu" - pod skaptowanie Niemiec i Rosji przeciw Chinom. Kreml zapłatę z góry wziął, ale nie zamierzał dotrzymać układu - więc jesienią 2013 USA zorganizowały Majdan i odebrały Ukrainę Kremlowi, a w 2015 Polskę Berlinowi. Tyle, że dalej USA planuje kolejny traktat z Kremlem i Berlinem - dalej niezmiennie sprzedając Ukrainę i Polskę. Czyli taki replay 2009. To świadczy o upadku geostrategii USA - po prostu na siłę z desperacji na ślepo planują "wielką koalicję" antychińską wg schematu, na który ani Kreml ani Berlin nie maja ochoty - i wypierają, że dzień po wyjściu USA z Europy na Pacyfik - Kreml z Berlinem [i doczepionym Paryżem] stworzą SWOJE konkurencyjne supermocarstwo Lizbona-Władywostok - czyli, jak to określił w 2013 George Friedman z ówczesnego Stratforu - "najgorszy możliwy koszmar USA". Tłumaczenie Białemu Domowi, że postępują maksymalnie samobójczo [i to powtórnie] , nie ma żadnego sensu, bo są przekonani o swojej absolutnej genialności i nieomylności. Przecież Brzeziński Junior za podstawowy cel strategiczny swej misji ambasadora USA w Polsce głośno oznajmia promowanie LGBT i gender...jako takiego "jedynie słusznego" politpoprawnego dyscyplinowania Polski. Po prostu musimy zebrać się w regionie sami - w całej strefie zgniotu. To jedyny sojusz realny. I być może rozmawiać z generałami Pentagonu - bo tam jeszcze patrzą na zwyczajny interes narodowy USA - i jeszcze nie zwariowali w ramach rewolucji marksistowskiego "postępu" za Bidena. Ale do tego potrzeba suwerennych graczy - a Polska jest nadal ślepym klientem Białego Domu - więc do momentu stanięcia Polski na własnych nogach - nikt z nami sojuszu nie zrobi i nie będzie traktował nas jako gracza - tylko zamiast z nami - będzie rozmawiał z Waszyngtonem.

  3. Franz

    Problemu ukrainskiego nie da sie oddzielic od ogolnej sytuacji w Europie i swiecie. przykladem jest Litwa. Kraj o najwiekszej ínflacji w EU oraz w gruncie rzeczy malo znaczacy stal sie chyba nastepnym puzzlem ukladanki. raz ze przez Litwe przebiega tranzyt z Bialorusi do portow baltyckich to jeszcze Litwa otworzyla przedstawicielstwo Tajwanu co skutkuje ostra reakcja Chin. O ile dla EU nie jest to jakos najwazniejsze to jednak USA nie moze lekcewazyc posuniec Chin we wschodnia flanke. Niemniej kolejowa blokada Bialorusi przez Litwe Litwe moze byc pretekstem do naciskow na ustepstwa wobez Rosji. jakie motywy mieli Litwini idac na ostry konflikt z chinami nie wiadomo. Moze beztroska peryfejnego gracza ale faktem jest ze Chiny moga uzyc Litwy jako jeszcze jednego pola do konfliktu z USA

    1. a

      Białoruś przekierowała towary do Ust Ługi gdzie ma powstać nowe nabrzeże dla Białorusi, a towar z Chin pójdzie na porty w Rosji anie na Polskę, i kto na tym stratny?

    2. wert

      my stracimy ułamek przychodów, białoruś grube procenty na braku tranzytu i wydłużeniu swojego transportu. kołchoźnik obiecywał chinom bezpieczny tranzyt, ucieszą się bardzo

    3. J23 znowu nadaje

      Wojna dyplomatyczna ;potężnej;Litwy z Chinami jest oczywistą inspiracją USA.Napuścili ratlerka na Chiny i oczekują na dalszy bieg.Jaki interes ma Litwa z wojny z Chinami w obliczu sojuszu chińsko -rosyjskiego? Żaden.interes maja USA .Coś obiecali tradycyjnie Litwie a ci uwikłali się w awanturę.Może obiecali za to bazy amerykańskie,jakąś żelazną kopułę?

  4. wojak

    O co chodzi na Ukrainie? Artykuł nie odpowiada na pytanie, choć odpowiedż jest zupełnie prosta:Ukraina odcięła wodę na Krym i to jest powód bezpośredni. Zaś powodem pośrednim jest odzyskanie Donbasu i Zaporoża oraz wybrzeży M.Czarnego ( z Odessą).To są strategiczne kwestie dla Rosji i dlatego wschodnia Ukraina zostanie zajęta.

  5. Amerykanin

    Trzeba maksymalnie utrudniać życie ruskim capom , nie wpuszczać do UE i USA , mrozić konta , odciąć od systemów finansowych , marginalizować i nie kupować od nich niczego ! Ta swołocz musi wiedzieć gdzie jej miejsce .

    1. hmm

      Oczywista oczywistość, tylko po co Amerykanie wspierali ich tak długo, ba cały Zachód. Niby mieli stabilizować centralną Azję ale to co mówił już od dawna Putin a szczególnie skupieni wokół niego ideolodzy, zakrawało na zgoła inny scenariusz, którego nikt nie brał na serio. Przykładowo rosyjscy snajperzy są od stóp do głów w zachodnim sprzęcie, włącznie z karabinami np. AI kal. 8,6, celownikami termowizyjnymi i mnóstwem innych rzeczy, niedostępnych w russkim mirze.

    2. andys

      A gdzie ich miejsce?

    3. a

      ale bajeczki saperzy w zachodnim sprzęcie/ no USA to tak.

  6. I tak sami utrzymujemy swe zacofanie i biedę

    Pan Dankowski: "Rosja stanowi zagrożenie dla pokoju w regionie" -- ciekawe, czy gdyby Rosja budowała swe bazy wojskowe i stawiała rakiety atomowe na Kubie oraz na wysepkach bliżej, z czasem dolotu do Waszyngtonu ok. 8 minut (tak jak USA to robią w Gruzji, Polsce, w krajach Bałtyckich i w Ukrainie itd.), to też byłoby to "zagrożenie dla pokoju"? A co dopiero, gdyby -- jak USA -- obaliła demokrację na Ukrainie?

    1. dearisto

      A co powiesz o rakietach w Królewcu? O wiecznym wtrącaniu si e w sprawy sąsiadów, o ciągłych wojnach i wojenkach, bliskich zagranicach, strefach buforowych i o złamanych porozumieniach w kwestii nienaruszalności granic Ukrainy, które Rosja podpisała. To jest prawdziwe zagrożenie dla pokoju.

    2. Sarmata

      To twierdzisz że suwerenny kraj ma pytac ciebie gdzie mu wolno miec rakiety na swoim terytorium?

    3. dearisto

      Skoro inny, suwerenny kraj ma pytać czy wolno mu wstępować do wybranego przez siebie sojuszu to jak najbardziej.

  7. Franz

    Moim zdaniem rosjanie sa przycisnieci do muru. Do tej pory gaz rosyjski pomimo zakonczenia budowy NS2 nie plynie do niemiec. Co jest jednoznaczne z brakiem wplywu do Rosji, z niecierpliwoscia oczekiwanych dewiz. Przypomne ze chyba 50 % rosyjskiego BIP to dochody z eksportu ropy i gazu. Oczywistym jest ze kluczowe dla Rosji jest dostarczanie gazu jeszcze przed ukonczeniem polskiego rurociagu na gaz z Norwegii. Ukonczenie budowy 3 zbiornika w Swinoujsciu planowane na przyszly rok rowniez zwieksza nie tylko pozycje przetargowa na dostawy gazu z Rosji ( dlaczego nie ale po normalnych cenach i na porownywalnych warunkach z niemieckimi, choc za tranzyt nie dostajemy zadnych pieniedzy). Jednoczesnie w przyszlym roku konczy sie rowniez umowa z Polska na dostawy dlugoterminowe gazu z Rosji za astronomiczna cene. Te wlasnie okolicznosci zmuszaja Rosje do przyspieszeniu tempa tego nacisku i wyscigu. Gaz to jeden z elementow, nastepnym jest oczywiscie Ukraina. Musimy sobie zdawac sprawe ze Krym bez energii i wody jest twierdza militarna nie do utrzymania. te dwie rzeczy sa jednak pod kontrola Ukrainy i Putin musi to zmienic chcac Krym od Ukrainy uniezaleznic. Dlatego tez nacisk na Bidena z kilku stron ( Tajwan, a teraz Serbia czy tez Bialorus). Jest jasne ze koncepcja Trumpa wstrzymania dostaw gazu do niemiec przed ukonczeniem rury do Polski przez Danie jest nadal kontynuowana. Pytanie tylko czy wplywy niemiecko rosyjskie na Danie nie okaza sie zbyt mocne i nagle nie okaze sie ze na trasie budowy odnalazly sie jakies slimaczki wymagajace dodatkowych ekspertyz srodowiskowych, co oczywiscie zahamowaloby przesyl gazu do Polski przynajmniej tak dlugo by mozna bylo zamknac dostawy gazu do niemiec przz Polske i Ukraine. Widac jednak ze po rozmowie Bidena z Putinem doszlo jednak do jakiegos "dilu" bo wstrzymanie dostaw sprzetu do Ukrainy za 200 mil dolarow i wzmianki Bidena o potrzebie "referendum" na Ukrainie w sprawie przystapienia do NATO moze byc cicha zgoda dla podzialu Ukrainy. Bez konfliktu zbrojnego na wieksza skale. Moze wymyslili to w formie federacji lub nawet podzialu Ukrainy na Wschodnia z Donbasem i Krymem z przyleglosciami i zachodnia ze Lwowem, luzno zwiazana z tzw. zachodem ale z gwarancjami traktatowymi zakazujacymi przystepowania do NATO. trzeba wspomniec ze Bialorus nie jest dla Rosji tak palacym problemem. Chyba zeby jakis majdan obalil Lukaszenke i mogloby dojsc do przesilenia. Na razie chyba jednak Rosja stara sie wygrac wyscig o Ukraine. Wiec sumujac dla Rosji ale i dla nas rok 2022 wyjasni bardzo wiele.

  8. Mkp1980

    Niemcy chcą pominąć NS2 Polskę bo się boja ze będzie ich Polska czy Ukraina kiedyś szantażować gazem i tyle a przy obecnych władzach wcale nie jest taka strategia wykluczona. Tu nie chodzi o tajne dogadywanie się z Rosja, próbę nowego porządku. My na ich miejscu robilibyśmy to samo a przynajmniej powinnismy. Inna sprawa ze dla nas to super niekorzystne i powinnismy to skutecznie zwalczać każdymi metodami niezależnie od władzy.

    1. wert

      dość debilne tłumaczenie. niemce dążą do "imperium" europejskiego bo sami są za mali na światowego rozgrywacza. Temu ma służyć kaganiec energetyczny, prawny i co tam sobie jeszcze wymyślą. Zmienili taktykę na dużo skuteczniejszą: zamiast Tygrysami i Panterami podbijają nas ojrem, "prawożondnościom" i V Kolumną. Na szczęście na tych warunkach się im to nie uda.

    2. hmm

      Niemcy są mamieni wizją partnerstwa z Rosją, odzyskania swoich terenów wschodnich (czyli tak lekko licząc połowa Polski), co jest gigantyczną ściemą dla co naiwniejszych z nich.

    3. andys

      Bzdura , kto mani Niemców? Podaj przyklad.

  9. andys

    "Nie jest natomiast wiadomym dlaczego „pokojowo” nastawiona Rosja obawia się Paktu, który w swoich założeniach dąży m.in. do wzmacniania demokracji oraz jest Sojuszem stricte obronnym." Kuriozalne zdanie i chyba tylko dla dzieci

    1. zeus89

      A gdzie widzisz błąd w tym zdaniu? Przecież NATO powstało do obrony przed Związkiem Radzieckim. Obrony.

    2. andys

      Układ Warszawski tez powstał dla obrony (zresztą znacznie później, 7 lat) i tak w obronnym uscisku NATO i UW mogliby się zadusić.

  10. T-MaN

    W 2014 roku Putin dzięki działaniom państw zachodu anektował Krym i powołał republiki w Donbasie. Dał tym samym znak że zachód posunął się za daleko. Nie tak dawno na Białorusi uprzedził to co w przypadku Janukowycza się nie udało. W międzyczasie do Gry doszły Chiny i ich wojenka z USA upadającym hegemonem. NASTAŁ czas PRÓB, politycznych negocjacji i chaosu. PUTIN UKRAINY NIE ODPUŚCI ON MUSI JA MIEĆ. Pytanie pokojowo czy siłowo i tu państwa zachodu muszą zdecydować. Komplikuje to sytuację Polski ale to było do przewidzenia i jak zwykle przespaliśmy okres i zmarnowaliśmy czas na realne wzmocnienie Polski poprzez wirtualna modernizację SZ oraz nawiązanie bliższej współpracy z Europą /NATo/ z która USA i tak są mocno związane. Myślimy ze kupując w USA kupujemy bezpieczeństwo. Nic bardziej mylnego zwłaszcza ze nasze relacje z gł. Państwami Europy się pogorszyły. Niebawem się okaże za co Biden kupił sobie pokój na wschodzie lub..... będzie wojna

    1. po czwarte atom

      Rosję można obłożyć sankcjami, które wprowadzą chaos w tym wielkim obszarowo państwie. Tylko, że za te sankcje musiałyby zapłacić koła przemysłowe Zachodniej Europy, głównie Niemiec, a te nie czują takiej potrzeby lub nie mają ochoty. Wolą zamykać oczy i robić biznes. Z drugiej strony im się nie dziwię - w razie czego z ich punktu widzenia jest jeszcze kilka obszarów buforowych m.in. Polska. Kto jest zainteresowany powstrzymywaniem Rosji: Polska, UA, Rumunia, Mołdawia, Finlandia, Nadbałtyckie i być może Szwecja. Może też Turcja, Słowacja w kilku aspektach. Do tego Białorusini jako naród też zapewne woleliby "polski" względny dobrobyt, a nie "standardy cywilizacyjne z rosyjskiej prowincji".

  11. cycofan

    ten Donbas to i tak już przepadł ,dać im dojście na Krym dodatkowo w zamian za kaliningrad jak tak bardzo im zależy .Kaliningrad odkupić od Ukrainy i zrobić obszar bezcłowy .Nic Nie piłem

    1. baba

      Skoro nic nie piłeś, to jestem ciekaw co byś opowiadał po wypiciu.

  12. Davien

    Rosja jest cienkiom bolkiem aby połorzyć rurę przez Bałtyk.

    1. Petal79

      To patrz i płacz

    2. Davien

      I płacze , nawet Chanuka mnie nie cieszy. Wszyscy w Odessie płaczemy.

    3. realia

      Kładą zachodnie firmy, Rosja zapewnia głównie siłę roboczą.

  13. Maciek

    O co chodzi? Ależ to jest bardzo czytelne. Rosja licytuje powyżej swojego potencjału w nadziei, że blefując uda jej się przechytrzyć zachód i uzyskać porozumienie. Bo prawdę mówiąc ruskie elity już dawno wybrały zachód jako punkt odniesienia, nie Chiny. Z zachodem da się dogadać, Chiny ich zwasalizują. Chodzi tylko o to, żeby z zachodem się dogadać na warunkach Moskwy, bez demokracji, praw człowieka, korupcji. To jest ostatni moment, kiedy rusek może utrzymać Ukrainę w swojej strefie wpływów. Rosja w długiej perspektywie będzie słabnąć i oni doskonale o tym wiedzą. Chcą stwarzając poczucie zagrożenia uzyskać zgodę na co najmniej finlandyzację Ukrainy. Dla Putina dodatkowo porażka w sporze o Ukrainę, będzie poważnym problemem wizerunkowym, a jego popularność i tak spada.

    1. smutne

      Więc dla wizerunku Putina znowu mają zginąć tysiące ludzi.

  14. WeaponX

    Ruscy wschachodnią Ukrainę my zachodnią Białoruś i mamy 2 bufory. Niestety USA nie pozwoli nam wejść na Białoruś w przypadku ataku ruskich na Ukrainę. A myślę że Puti by na taki układ poszedł.

    1. wert

      eh Olgino. Pomażcie sobie, tyle waszego

    2. Racjonalista

      Można wejść i zająć zachodnie powiaty Ukrainy i Białorusi, z Lwowem i Brześciem włącznie, pod pretekstem obrony polskiej mniejszości i utworzenia strefy bezpieczeństwa, tak jak to zrobiła Turcja w Syrii. No ale nasz rząd jest zbyt słaby na taki manewr i jedyne na co nasze władze stać, to pałowanie i gazowanie własnych obywateli... Prędzej Węgrzy się odważą wejść na Zakarpacie. Zresztą chyba po to im te Leopardy 2A7, Lynxy i Caracale niedawno kupione... Przykre lecz prawdziwe...

    3. opamiętania życzę

      Tasowanie granic, upadlanie mniejszych krajów, to ci się marzy? Rzeczywistość będzie zupełnie inna, śmierć i cierpienia milionów i marny los Rosji.

  15. Zet

    Ilosc Ruskich troli ktora jest na tym portalu jest zadziwiajaca. Widac ze w Moskwie spora obawa przed artykulami na tym portalu.

    1. Davien

      Nie ma ich aż tylu, jedynie kilku, ale za to pisza każdy na kilku kontach.

    2. Koralgol

      Jesteś paranoikiem. Inny punkt widzenia i inna ocena sytuacji nie czyni kogoś "ruskim trolem", nie można mieć odrębnego zdania, tylko jedynie politycznie poprawne proamerykańsko-izraelsko nienawistnie antyrosyjskie?

  16. Niuniu

    A może zamiast snuć fantastyczne teorie warto jednak wprost posłuchać Rosji? Przeczytać jeszcze raz "Porozumienia Mińskie" i poddać je prostej analizie? To co z nich wynika oddaje jednocześnie to co Rosja gotowa jest przyjąć w swym bezpośrednim sąsiedztwie - na Ukrainie. No ale takie podejście kłuci się z naszym aksjomatem - Rosja to kraina zła z jeszcze gorszym władcą Putinem. I to zła Rosja i zły władca - bezinteresownie. Ta złość nie ma uzasadnienia ani celu. Są źli i tyle. Trochę bajkowa wizja świata oraz celów jakie przyświecają Państwom w tym uważającym się za światowe potęgi. A Rosja wbrew poglądom prezentowanym na def24 jest mocarstwem i jest nadal potężna. I zdaje się jest przekonana, że tzw. Zachód dąży do jej zniszczenia - najlepiej w drodze rewolucji, wojny domowej kolejnego tym razem ostatecznego rozpadu. Najlepiej na wojujące z sobą skłucone i przeżarte korupcją twory z trudem mieszczące się w pojęciach państw. Na pewno nie suwerennych. Poza tym dostrzegam w prezentowanych w def24 tekstach i analizach zdecydowane przecenianie znaczenia infrastruktury gazowej typu NS2. Europa juz za 10-20 lat przestanie być zależna od gazu. czyli NS2 nie ma w nadchodzącej przyszłości większego znaczenia. już pojawiały się analizy, że posłuży do transportu do UE wodoru. Do tego dochodzi rozbudowa w Rosji instalacji LNG oraz alternatywnego rynku zbytu dla rosyjskiego gazu - Chiny i szerzej cała Azja (dostawy rosyjskiego LNG). Rosyjskie dochody z eksportu gazu są też przeceniane. To nie są tak wielkie pieniądze aby toczyć o nie wojny. Rosja ma olbrzymie możliwości w obrębie swojego gigantycznego terytorium ale jeszcze większe wewnętrzne problemy. Na pewno nie jest zainteresowana powiększaniem ich po przez toczenie wojen i podbijanie innych Państw. To po prostu bez sensu.

    1. Mikland

      Z naszego punktu widzenia byłoby idealnie gdyby Rosja się rozpadła i tyle. Dla nas to zagrożenie

    2. Po prostu

      To dlaczego to robi?!?

    3. zło jest złem

      Widząc krzywdę ludzką i zniszczenia w Donbasie, podobne obrazki w Gruzji, w Syrii, sytuację na Białorusi, w Wenezueli, na Kubie, w Korei Północnej których watażków wspiera Rosja, nie da się dojść do wniosku że Rosja i Putin to dobro.

  17. czarno to widzę

    Chodzi o to aby zablokować NS2, osłabić Rosję, nie dopuścić do powstania strefy wolnego handlu Lizbona-Władywostok, która z UE zrobiłaby drugie, a może nawet pierwsze mocarstwo świata, uratować pozycję dolara jako światowej waluty i przekierować uwagę Chin z Pacyfiku na Rosję. Czyli plany są ambitne, a Ukraina robi tu tylko jak narzędzie wielkiej polityki...

    1. political fiction

      Gdyby Rosja miala partie opozycyjne, prawdziwe wybory, niezalezne przedsiebiorstwa to jak najbardziej strefa wolnego handlu moglaby powstac. Bez tego nie ma szans :)

  18. Alexy

    Bardzo trafna analiza obecnej sytuacji! Rosja i Niemcy to historycznie i współcześnie tandem, który ma zdominować Europę jako globalnego gracza. Rosja to źródło surowców dla niemieckiej gospodarki a gospodarki środkowoeuropejskich krajów to podwykonawcy, źródło też, wraz z imigrantami spoza UE, taniej siły roboczej. W Niemczech kto by nie rządził, będzie realizował ten kierunek! Polityczną siłę tego układu Niemcy chcą wzmocnić siłą militarną Rosji. Demokracja, praworządność i prawa człowieka to tylko narzędzia w tej rozgrywce a nie idee, do których UE dąży.

    1. dropik

      rzeczywiście Rosja i Niemcy maja sie ku sobie o czym świadczą 2 wojny światowe jakie ze sobą toczyły w zeszłym wieku :P

    2. Marcyk

      Dokładnie !

    3. Ichi

      Kto się czubi, ten się lubi. Te wojny były dlatego, że to toksyczny związek - mają się ku sobie, ale jednocześnie oba państwa chcą być tą dominującą stroną. A dominować będzie ten, kto kontroluje Europę Środkową.

  19. "Pułkownik" Michał

    Ilość błędów składniowych i niedoróbek pisarskich w tym tekście mocno razi podczas jego lektury. Czy w redakcji nie ma mechanizmu sprawdzania tekstów przed ich opublikowaniem? A teraz co do merytoryki. Dr Leszek Sykulski w mojej ocenie trafnie podnosi, że Niemcy dążą do stworzenia z UE federalnego superpaństwa. Ponadto dążą one do realizacji koncepcji Mitteleuropy, drogą gospodarczą (po to jest im potrzebny gaz z Rosji by zdominować nas energetycznie, gdy wymogą na nas zbyt szybkie zamknięcie elektrowni węglowych. Ciekawe czy nasi rządzący się opamiętają w tym uleganiu Niemcom.

  20. Piotr ze Szwecji

    Gdyby tylko znalazł się państwowy grosz, by otworzyć kopalnię rudy żelaza w Suwałkach, to wydobywająca węgiel Polska stałaby się drugim Donbasem. To chyba podsumowuje o co walczą Rosjanie. Nie o kartofle tych chciwych, pazernych, skorumpowanych, kłamiących i oszukujących polskich polityków. Rosja na Polskę po prostu pluje. Rosja szanuje tylko siłę. Ukraina dała sobie Donbas atakiem hybrydowym zaznaczyć jako "rosyjska ziemia". Niestety Rosjanom nie udało się Donbasu włączyć do Rosji jak Krym i okazało się parę więcej problemów z dojazdem do Naddniestrza i z dostępem do wody na Krymie. Konflikt hybrydowy ma swoje ograniczenia, których nie ma konflikt pełnoskalowy. ----- Teraz śpiewka propagandowa Rosjan o ziemiach przywłok ze Szwecji nordyków Rusean pomiędzy Dnieprem i Wołgą, że niby cała ona się należy Rosji, jak i wszystkie kraje i ludzie żyjący nad nimi. Oczywiste kłamstwo, bo Dniepr to rzeka Sarmatów, których potomkami jesteśmy my Polacy! (i Ukraińcy według badań genetycznych). Dniepr to _POLSKA_ _RZEKA_, a nie rosyjska. Każdy milimetr Rosji na zachód od rzeki Dniepr to wystarczająca podstawa do wypowiedzenia Rosji wojny przez Polskę i walki Polaków z Rosjanami na wszystkich frontach świata, do końca tego świata w nuklearnej zagładzie, jak z nazistami podczas ww2. Niestety Polska nie jest od 1805 roku państwem Sarmatów, Lechitów. Naszą dumną historię pogrzebali nawet polscy historycy jako "bajki pijanych polskich szlachciców". Tylko nasze scytyjskie/sarmackie DNA, nas Polaków i Ukraińców sterczy im w ślepe, zakłamane i akademickie gały. Niech no który akademicki gbur historyk skłamie, że Scytów DNA to nie znamię naszej polskiej krwi. Scytów! Polacy to lud Scytów!!!

    1. Juras

      Z badan DNA, wychodzi ze Slowianie nie przybyli w rejoin Europy srodkowej, ale ze sa ludem spadkobierca po pierwszych mieszkancach ktorzy przybyli w ten rejon z Indii, po tzw. Pierwszym exodusie…

    2. Piotr ze Szwecji

      Na lodowcu ludzie mieszkają na stałe (tymczasowo) tylko na Antarktydzie. Te 12 tysięcy lat temu raczej nie było silnych państw na Ziemi, które było stać na takie sponsorowanie osadnictwa naukowego. Ludzkość za głupia była wówczas. Wieść niesie, że ludzie używali kamieni jako narzędzi wówczas, tak normalnie jak te szympansy z ZOO. Mimo to, polscy naukowcy historii, od ponad wieku wywodzą pochodzenie polskich Słowian z Kamczatki na Syberii, a ich przybycie do Polski po roku 800 naszej ery, a nie 12 tysięcy lat przed naszą erą. Cokolwiek innego to oczywiście ta Lechia, to te "bajki pijanych polskich szlachciców", jak pod Zaborami przez 123 lata przekonywali nachalnie o tym wszystkich Prusacy (Niemcy) i Rosjanie. Kiedy na katedrze uniwersyteckiej w Polsce będzie przerabiana Lechia i te przekazy historyczne biskupów polskich z 10-12 wieku (Historia Polski Wincentego Kadłubka się kłania), to w końcu będzie znak, że agenci Putina i Merkel, dłużej nie rządzą w Polsce.

    3. Sarmata

      Nie pij człowieku. Akurat historycy w Polsce i na świecie szacują że słowianie przybyli na tereny dzisiejszej Polski około 5 wieku naszej ery. Wcześniej mieszkali tutaj na przykład Germanie a jeszcze wcześniej nawet Celtowie.

  21. Jagoda

    Ukraina to sztuczny postsowiecki twór skompilowany przez Stalina z ziem zawłaszczonych Polsce, Rumunii, Węgrom i Rosji, zamieszkały przez niezdefiniowaną narodowo ludzką magmę. Jej rozbiór i powrót tych ukradzionych ziem do prawowitych właścicieli może stanowić znakomity czynnik integrujący tę część Europy, stanowiący przeciwwagę dla zdegenerowanej Unii Europejskiej i gwarancję bezpieczeństwa w regionie. Oczywiście należy zostawić pewien ściśle kontrolowany obszar, będący kondominium wymienionych państw, na którym przymusowo osiedlani byliby szczególnie oporni Ukraińcy trwale przesiąknięci zbrodniczymi banderowskimi miazmatami. Natomiast większość mieszkańców obecnej Ukrainy ze względu na całkowity brak poczucia przynależności narodowej, odrębnej kultury i historii, łatwo by się zasymilowała i stanowiła przydatną siłę roboczą tylko krótko ich za mordy trzeba trzymać !

    1. dropik

      nie całe 100 lat temu słyszelismy , że Polska to bękart wersalski, sztuczny twór, ktory nie moze istnieć. kswyka Jagoda rozumiem od Gienricha Jagody. Gratulujemy mentora ..

    2. ppp

      Dmowski wyraźnie wówczas już o tym mówił ponad 100 lat temu . Rosjanie i Ukraińcy to Rusini , których języki stworzono przez unowocześnienie na modę zachodnią w XVII w. dla Rosjan a drugich stworzono pod koniec XIX w w imię zasady dziel i rządź .

    3. Sarmata

      Popieram w 100%. Mam identyczne spojrzenie na Ukrainę. Ale nam ustan Ukraina powinien być spory tak z 300 tys km/2 bo to by był bufor między NATO a Rosja.

  22. Jacyś...to chyba już wiesz teraz,że skoro Rosji nie stać na wojnę to tym bardziej nie stać nas na wojnę.

    1. Tomasz35

      Zależy o jakich "nas" mówimy. Polska nie dąży do żadnej wojny, ale nas na nią stać, a konkretnie na wydatki na zbrojenia. Sposoby finansowania były niedawno podane.

    2. Gosc

      Szczerze watpie by Polske bylo stac na wojne. Polsce potrzebne jest 200 lat rozwoju bez wojny, aby podniesc sie po ostatnich 500 latach. Zolnierz moze tego nie rozumiec. Swiat ucieka technologicznie. Jak Polska nie zacznie sie rozwijac to sie zwinie calkowicie. Wtedy armia nie bedzie potrzebna. Aczkolwiek podatki Polakow z pewnoscia dobija.

    3. myśliciel

      Taaa....? NS 2 dostał zielone światło od Bidena. Przy 5 krotnej podwyżce ceny gazu to Europa sfinansuje wojenkę Putinowi na Ukrainie

  23. Dyzio

    My musimy strzec jedynie granic - wynika z objawień Pana Jezusa do Anny Dombksiej z lat 80tych i nie bać się sąsiadów, szczególnie Niemiec, którzy są do niczego niezdolni. Wkrótce ma wybuchnąć wojna z użyciem broni atomowej nad Niemcami. To będzie ich koniec w Europie, ale nikt im nie pomoże bo nikt ich nie lubi.

  24. Dalej patrzący

    Nic tak bardzo jak Nord Stream 2 nie wyleczyło Ukraińców z dogadywania się z Niemcami. Tyle, że na razie Ukraina polega na Turcji. Dla Ukrainy staniemy się graczem dopiero, jak będziemy podejmować decyzje w Warszawie - a nie słuchać Waszyngtonu. W oczach Ukraińców - zrażonych do USA po zgodzie Waszyngtonu na NS2 - klientelizm Warszawy wobec USA - jest jak najgorszą "rekomendacją" do współpracy z Polską. Dlatego nas tak traktują - jak powietrze. Bo nie jesteśmy poważnym samodzielnym graczem - z którym można coś uzgodnić.

    1. pfff

      Och naprawdę? Jeszcze tego brakowało, żebyśmy dla udobruchania Ukrainy (w jakim celu). zaczęli się stawiać Waszyngtonowi.

    2. Gosc

      Animozje pomiedzy Ukraincami a Polakami maja podloze czysto historyczne. To samo mozna powiedziec o Litwinach i Bialorusinach w stosunku do Polakow. To kwestia sentymentalna, nie zas racjonalne myslenie. Ciekawy jestem braku negatywnego sentymentu do Rosjan. Duzo ich wszakze zginelo w tamtym okresie pod butem Rosjan. Ukraincom nalezy przypomniec o 10mln ofiar ukrainskich kulakow i ludzi przeciwstawiajacych sie komunistom w latach po I wojnie swiatowej. Chyba czas, aby Litwini, Bialorusini i Ukraincy wyleczyli kompleks nizszosci w stosunku do Polakow, jesli tego nie zrobia trafia znowu pod but rosyjski wg zasady Rzymian: "DZIEL I RZADZ".

    3. rabarbar

      Faktycznie wyjaśnia się po co jest na ustawka z wojskami pod granicą z Ukrainą. Po rozmowie Putin-Biden z ustawy w Kongresie wykreślono sankcje wobec NS2 i parę innych drobiazgów. Putin teraz spokojnie może razem z Niemcami budować "nowy energetyczny ład" w Europie! Przy okazji też wyjaśnia się sprawa zadymy na naszej granicy z Białorusią. Chodzi o zablokowanie transportu kolejowego z Chin do Małaszewicz i przekierowanie tego do Rosyjskich portów na Bałtyku a stąd statkami będzie transport do Niemiec i innych krajów (już w obecnym roku nastąpił wzrost tego frachtu o ponad 40%!). Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze. Tu dodatkowo o chodzi o umniejszenie naszej roli i uderzenie gospodarcze w nas. Ktoś musi coś na to wymyślić...

  25. M

    Popatrzymy na problem z naszej polskiej perspektywy. Rosja i Niemcy to nasi odwieczni wrogowie, nic się tu nie zmienia. Rosja i Niemcy od wieków współpracują, w ich interesie jest marginalizacja Polski. Germanizacja, rusyfikacja, zsyłka, holokaust, to ich sprawdzone metody. Do tego korupcja, kontrola mediów, fałszowanie historii, demoralizowanie młodzieży, wynaradawianie, ośmieszanie wartości w szczególności patriotyzmu i rodziny, nienawiść do religii, promowanie zboczeń. Taka jest dzisiaj UE w której Niemcy wiodą prym, zaś Rosja im skwapliwie pomaga, inspiruje, korumpuje i szantażuje. Zasadnicze pytanie, to stosując ich metodę, jak napuścić jednego bandytę na drugiego? Jakie sugestie?

    1. abc

      ..napuszczanie to nie jest dobry pomysł ponieważ ich wojna znowu będzie się toczyła na terenie Polski. Raczej szansa jest w wzmocnieniu naszego kraju, nie dajmy się im już więcej, ..a poza tym jesteśmy romantycznym, sprytnym i pracowitym narodem.

    2. pfff

      Co znaczy Rosja i Niemcy? To są tylko pewne grupy ludzi w Rosji i Niemczech. Są też olbrzymie grupy ludzi normalnych, którzy do Polski nic nie mają i na nich można oddziaływać, przedstawiając nasz punkt widzenia. Rząd dopiero od niedawna nieśmiało się za to zabrał, a gdzie po niemiecku i rosyjsku?

    3. Brampton

      Pomysły M to typowa konstrukcja logiczna wymyślona gdzieś na wschodzie. Prawdziwy cel takich teorii to prowokowanie konfliktu miedzy Polską a Niemcami. W efekcie Polska stanie się krajem odizolowanym i pozbawionym wsparcia z zachodu. Na dodatek biednym i zadłużonym bo wymiana handlowa z Niemcami jest dla nas źródłem ogromnych dochodów. Napuszczanie Niemców na Rosję będzie w Niemczech odbierane jako nieodpowiedzialne i destrukcyjne działanie Polski ogarniętej nienawiścią do Rosji. To automatycznie zniechęci Niemców do jakiejkolwiek współpracy z Polską. To jest plan na ustawienie Polski miedzy młotem i kowadłem, czyli najazdem Rosji przy obojętności obrażonych zniechęconych do Polski Niemców. Tylko ktoś bardzo nierozsądny nie dostrzega tej naiwnej prowokacji.

Reklama