- WIADOMOŚCI
- KOMENTARZ
Nieudany zamach stanu w Beninie. Myśliwce w akcji
W niedzielę, 7 grudnia doszło do nieudanego zamachu stanu w Beninie. Prezydent kraju Patrice Talon w wystąpieniu telewizyjnym, jeszcze tego samego dnia ogłosił, że sytuacja jest pod kontrolą.
We wczesnych godzinach żołnierze samozwańczego Wojskowego Komitetu Odbudowy, (Comité militaire pour la refondation, w skrócie CMR) wkroczyli do państwowej telewizji ”Benin TV” w Kotonu, gdzie ogłosili orędzie: „Armia uroczyście zobowiązuje się dać narodowi benińskiemu nadzieję na prawdziwie nową erę, w której zwycięży braterstwo, sprawiedliwość i praca”. W czasie odczytywania przemówienia przez jednego z żołnierzy, przerwano sygnał telewizyjny.
Rebelianci zdążyli poinformować o „rozwiązaniu instytucji państwowych” – co w rzeczywistości im się nie powiodło. W ogłoszeniu poinformowali o mianowaniu na stanowisko prezesa Komitetu Wojskowego podpułkownika Pascala Tigriego. Padły również słowa o rzekomym odsunięciu od władzy prezydenta kraju Patrice’a Talona.
Sytuacja pod kontrolą
Po wspomnianym wydarzeniu parę godzin później w państwowej telewizji wystąpił prezydent Beninu. Patrice Talon wspomniał, że sytuacja jest już całkowicie pod kontrolą. 67-letni polityk dodał, że siły rządowe „rozgromiły ostatnie ogniska oporu ze strony buntowników”. Kontynuował: „Chciałbym zapewnić Państwa, że sytuacja jest pod całkowitą kontrolą i dlatego zachęcam Państwa do spokojnego załatwiania swoich spraw tego wieczoru”. Skala ofiar na ten moment nie jest znana. Jak poinformował rzecznik rządu, Wilfried Leandre Houngbedji, agencję Reuters: „w związku z próbą zamachu stanu aresztowano 14 osób (stan na niedzielę, 7 grudnia)”.
Zobacz też

Według doniesień, jakie ustaliła telewizja „BBC”, łącznie do państwowej telewizji miało wtargnąć 12 mężczyzn, z których ośmiu znalazło się na wizji. Jednym z nich miał być zawodowy żołnierz który wcześniej został zwolniony ze służby. Większa część armii i gwardii narodowej stanęła po stronie prezydenta, dzięki czemu próba przejęcia władzy się nie udała.
Ambasada francuska w niedzielę poinformowała o słyszanych strzałach w Kotonu - największym mieście w kraju i siedzibie władz państwowych, położonym na południe od stolicy kraju Porto Novo. Strzały miały dobiegać z bazy wojskowej Camp Guezo ulokowanej w pobliżu oficjalnej siedziby prezydenta Talona. Francuska agencja AFP podała, że rebelianci poza blokadą telewizji i próbowali zablokować niektóre budynki instytucji międzynarodowych oraz pięciogwiazdkowy hotel. Nie odnotowano natomiast obecności rebelii na lotnisku, ani w pozostałej części miasta, według agencji „mieszkańcy rzekomo zajmowali się swoimi zwykłymi sprawami”.
We wtorek, 9 grudnia, władze Beninu poinformowały o trwającej obławie na niezłapanych do tej pory puczystów oraz ich przywódcę, podpułkownika Pascala Tigriego (niektóre media podają informację, że przywódca miał rangę niższą – porucznika), którzy mieli chcieć uciec najprawdopodobniej na północ, do sąsiedniego Burkina Faso. Tego samego dnia miały pojawić się nowe informacje o skali puczu – jego uczestnicy mieli porwać benińskiego generała i pułkownika – może chcieli zdobyć poparcie wyższych rangą dowódców wojskowych dla swojej akcji zbrojnej – jednak obaj zostali już uwolnieni.
Nigeria wysyła myśliwce. Pomoc ze strony ECOWAS
Późnym popołudniem w mieście Kotonu mieszkańcy mogli usłyszeć potężne eksplozje. Telewizja BBC podaje, że mogły być one wynikiem nalotu, związanego z wtargnięciem w przestrzeń powietrzną Beninu trzech nigeryjskich samolotów wojskowych. Incydent potwierdził rzecznik prezydenta Nigerii, który podkreślił, że ich myśliwce zostały użyte, aby „przejąć przestrzeń powietrzną i pomóc w usunięciu zamachowców z telewizji publicznej oraz obozu wojskowego, w którym się przegrupowali”. Następnie samoloty wróciły do swoich baz w Nigerii. Jednak rzecznik nie potwierdził, by miały one jakikolwiek związek z wybuchami.
Natomiast już w poniedziałek, 8 grudnia, Nigeryjskie Siły Powietrzne (NAF) opublikowały raport, według którego interwencja lotnictwa tego kraju miała odbywać się za pełną zgodą legalnych władz Beninu i trwać pół godziny. Nigeryjskie myśliwce miały dokonać skutecznych ataków na puczystów uciekających w pojazdach opancerzonych z Kotonu – miało zostać unieruchomionych kilka tego typu maszyn. Odcięto również drogi odwrotu, jak podaje nigeryjska gazeta „Sahara Reporters” – miało to doprowadzić do śmierci części z powstańców.
Na zagrożenie jakim była próba zamachu stanu zareagowała dość szybko grupa ECOWAS - Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej, która zapowiedziała wysłanie swoich żołnierzy do Beninu w celu pomocy władzom ze zwalczeniem puczystów. W skład państw, które zapowiedziały pomoc w ramach grupy są żołnierze z: Ghany, Wybrzeża Kości Słoniowej, Nigerii i Sierra Leone.
Motywy puczystów i przyszłość polityczna Beninu
Pobudkami do rebelii było wzrastające niezadowolenie społeczne wśród ludności. Rebelianci, pochodzący częściowo ze środowiska wojskowego, według doniesień mogli być niezadowoleni z faktu, jakim są działania przeciwko dżihadystom na północy kraju, którzy atakują również sąsiednie kraje, a ich zamachy i starcia z lokalnymi oddziałami wojska sięgają coraz bardziej na południe – jednak nie jest to potwierdzona informacja. Benin, była francuska kolonia, jest uważany za jedno ze stabilniejszych państw w regionie. Państwo to jest jednym z większych producentów bawełny w Afryce, mimo to benińska ludność jest uważana za jedną z biedniejszych na świecie. Szczególnej krytyce poddany był prezydent Talon, nazywany przez miejscowych „królem bawełny”.
Podczas jego dwóch kadencji kraj odnotował wzrost gospodarczy, który jednak nie rozwiązał wszystkich problemów. Rebelianci, poza pogarszającą się sytuacją z dżihadystami na północy, mieli oskarżać go o tłumienie krytyki politycznej skierowanej wobec jego działań. Innym zarzutem rebeliantów były cięcia w opiece zdrowotnej, w tym odwołanie finansowanych przez państwo dializ nerek, a także podwyżki podatków i ograniczenia działalności politycznej w państwie.
Rebelianci mieli mieć dość nieudanych walk na północy kraju, w których ciągle giną ludzie, a rząd nie działa skutecznie w tej sprawie. Dżihadyści atakujący państwo z Sahelu, z państw takich jak Burkina Faso i Niger, są powiązani zwykle z Al-Kaidą i tzw. Państwem Islamskim – co jest poważnym zagrożeniem od lat destabilizującym region Afryki Zachodniej i państwa Sahelu.
W kwietniu 2026 roku mają odbyć się wybory prezydenckie, w których uważany za prozachodniego prezydent Patrice Talon poparł obecnego ministra finansów Romualda Wadagniego. Obecnemu prezydentowi, który doszedł do władzy w 2016 roku, udało się wprowadzić zmiany legislacyjne wydłużające kadencję prezydencką w państwie z 5 na 7 lat. Mimo to zmiany nie umożliwiają pozostania na więcej niż dwie kadencje. Duże kontrowersje w sprawie przyszłych wyborów wzbudziło niedopuszczenie głównego kandydata opozycji do startu w wyścigu o stanowisko prezydenta kraju – przeszkodzić mu miała komisja wyborcza.
Sytuacja w regionie
Region wydarzeń nie należy do stabilnych, zresztą, jak duża część kontynentu afrykańskiego. W pobliskiej Nigerii dochodzi do starć między lokalnymi plemionami, a wojsko krwawo stłumiło bunt cywilów, wywołany brakiem reakcji władz. W regionie poza dżihadystami aktywni są również piraci atakujący statki cywilne, a na północy działają rosyjscy najemnicy Grupy Wagnera. Dodatkowo inny przypadek puczu wydarzył się przed dwoma tygodniami w Gwinei Bissau, 23 listopada, gdzie doszło do udanego zamachu stanu.
Zamachowcy w Gwinei Bissau mieli wkroczyć do pałacu prezydenckiego i ująć prezydenta tego państwa – Umaro Sissoco Embalo. Miało to miejsce parę dni po wyborach prezydenckich i dzień przed ogłoszeniem ich wyników. Przed pojmaniem urzędującego prezydenta zarówno on, jak i jego rywal – Fernando Dias de Costa, pochwalili się wygraną w wyborach. Według zagranicznych mediów wiele oznak wskazuje na to, że zamach miał zostać sfingowany. Na to wskazuje szybkie wypuszczenie za granicę Embalo, jego dostęp do mediów społecznościowych oraz cel. Upozorowanie porwania mogłoby mu pomóc, gdyby faktycznie wiedział, że przegrał wybory. Jednak nic w tej sprawie nie zostało potwierdzone, a są to jedynie przypuszczenia i zarzuty mediów oraz polityków z tamtego regionu.
Przed państwami regionu Afryki Zachodniej stoi wiele wyzwań i zagrożeń z zewnątrz. Benin przez dłuższy czas był stabilnym politycznie państwem, gdzie przewroty wojskowe od dawna nie miały miejsca. Pucz w tym kraju nie jest wyjątkiem w regionie. W niedzielę prezydent Beninu podziękował lojalnym obywatelom i zapowiedział, że: „Ta zdrada nie pozostanie bezkarna”. Wcześniej dodał: „To zaangażowanie i mobilizacja pozwoliły nam pokonać oportunistów i zapobiec katastrofie dla naszego kraju”.








WIDEO: Stado Borsuków w WP | AW149 z polskiej linii | Defence24Week #140