Geopolityka
Bliski Wschód w 2022 r.: dyplomacja i deeskalacja ale bez optymizmu
Choć uwaga świata w 2022 r. skoncentrowana była na Ukrainie to również na Bliskim Wschodzie miało miejsce dużo ważnych wydarzeń. Dotyczy to zarówno ruchów dyplomatycznych, jak i zamieszek wewnętrznych i ważnych zmian we władzach. Protesty w Iranie, nieudana próba przejęcia władzy przez Sadra w Iraku, niepowodzenie reaktywacji JCPOA, wybory w Izraelu i mundial w Katarze to tylko niektóre wydarzenia w tym regionie, którymi żył cały świat.
Jeśliby skoncentrować się wyłącznie na ruchach dyplomatycznych to można by dojść do wniosku, że 2022 r. był pozytywny dla Bliskiego Wschodu i przyczynił się do jego stabilizacji. Nastąpił bowiem rozwój normalizacji relacji między częścią państw arabskich a Izraelem, między Syrią a większością państw arabskich, między Katarem a pozostałymi państwami arabskimi, między Turcją a niektórymi państwami arabskimi i Izraelem, a nawet między Iranem a częścią państw arabskich, a także deeskalacja w wojnach domowych w Syrii i Jemenie. Warto jednak ostudzić swój optymizm, gdyż zwroty te nastąpiły bez rozwiązania problemów, które były przyczyną konfliktów, a w wielu innych przypadkach można dostrzec tykającą bombę zegarową.
Czytaj też
Jednym z najbardziej widowiskowych wydarzeń dyplomatycznych był mundial w Katarze. Z całą pewnością nie miał on wyłącznie sportowego wymiaru, a Katar dzięki niemu umocnił swoją pozycję międzynarodową i to zarówno w wymiarze regionalnym jak i globalnym. Doha stała się w trakcie trwania mistrzostw centrum międzynarodowej dyplomacji, przyciągając m.in. przywódców innych państw arabskich. O ile przyjazd Muhammada bin Salmana mógł być wytłumaczony tym, że w mundialu grała również drużyna saudyjska, to nie dotyczyło to już Egiptu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Formalnie normalizacja stosunków Kataru z innymi państwami arabskimi, po trwającej od 2017 r. blokadzie, nastąpiła na początku 2021 r. Warto przy tym dodać, że Katar wyszedł z niej jako stuprocentowy zwycięzca, a rywale nie osiągnęli niczego. To właśnie powodowało, że ZEA oraz Egipt, uznające wspierane przez Katar Bractwo Muzułmańskie za fundamentalne zagrożenie, zachowywały największy dystans do pełnej normalizacji. W międzyczasie, w 2022 r., obaj architekci blokady Kataru, tj. saudyjski następca tronu Mohammad bin Salman oraz następca tronu Abu Dhabi Mohammad bin Zayed awansowali odpowiednio na premiera Arabii Saudyjskiej oraz na władcę Abu Dhabi i jednocześnie prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wizyta Mohammada bin Zayeda była największym zaskoczeniem, zwłaszcza że nie przyleciał on oglądać tam żadnego meczu. W przypadku Arabii Saudyjskiej, którą z Katarem podzieliła wzajemna rywalizacja o geopolityczne wpływy, doszło do wręcz demonstracyjnego okazywania sobie przyjaźni. Mohammad bin Salman nałożył na siebie szalik katarski, a Tamim bim Hamad machał saudyjską flagą.
Czytaj też
Również ważna była wizyta prezydenta Egiptu Abdelfataha as-Sisiego, zwłaszcza, że spotkał się on także z Recepem Tayyipem Erdoganem, który na mundialu pojawił się zresztą dwukrotnie, mimo, że Turcja się do niego nie zakwalifikowała. Egipt zresztą też nie. Relacje turecko-egipskie jeszcze niedawno były fatalne, a Erdogan nazywał Sisiego mordercą. W tym wypadku to jednak Erdogan musiał się całkowicie wycofać ze swojej polityki. Normalizacja z Egiptem była bowiem warunkiem normalizacji relacji z ZEA, a Erdogan bardzo potrzebuje emirackich i saudyjskich pieniędzy przed wyborami w Turcji, które odbędą się w czerwcu 2023 r. Problem w tym, że za gestami muszą pójść czyny, a póki co zwrot w polityce Erdogana w stosunku do Bractwa Muzułmańskiego jest niejednoznaczny, a tego właśnie oczekują od niego Saudowie, Emiraty i Egipt. Jeśli on nie nastąpi to Erdogan ryzykuje poniesienie kosztu w postaci kampanii terroru i to przed wyborami. Ostrzeżeniem mógł być listopadowy zamach w Stambule na Istiklal Cadesi, o który Turcja bezpodstawnie oskarżyła Kurdów.
Bractwo Muzułmańskie nie jest zresztą jedyną niewiadomą w tym procesie wielkiego pojednywania się. Emiraty i Katar dzieli też stosunek do Izraela. Abu Dhabi ma ogromne plany dotyczące współpracy ekonomicznej i technologicznej z Izraelem, podczas gdy Katar chce eksploatować antyizraelskość i propalestyńskość do budowania swojej pozycji w świecie arabskim. Mundial pokazał przy tym jak wielkie są antyizraelskie resentymenty również wśród piłkarzy i kibiców tych krajów, które dokonały normalizacji z państwem żydowskim. W tym kontekście ważna była również absencja w Dosze króla Maroka Mohammada VI (i jakichkolwiek ważniejszych przedstawicieli tego kraju), mimo ogromnego sukcesu drużyny tego kraju na mundialu. O ile bowiem kibice arabscy świętowali sukcesy Maroka wznosząc propalestyńskie hasła i okazując wrogość napotykanym Izraelczykom, to władze tego kraju, podobnie jak ZEA, zainteresowane są pogłębianiem stosunków z Izraelem. Chce tego również Izrael, w tym nowy (stary) premier Benjamin Netanyahu. Tyle, że kolejnym ważnym wydarzeniem 2022 r. były wybory parlamentarne w tym kraju, w których ogromny sukces odnieśli skrajnie prawicowi, antyarabscy fundamentaliści syjonistyczno-religijni. Są oni teraz koalicjantami Netanyahu co grozi napięciami między Izraelem a państwami arabskimi, wbrew woli obu stron. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym temu zagrożeniu jest brutalizacja działań sił izraelskich wobec Palestyńczyków, którą można było zaobserwować już w 2022 r., oraz pojawienie się nowego, radykalnego, młodzieżowego ruchu palestyńskiego znanego pod nazwą Jaskinia Lwa.
Czytaj też
Uzupełniając ten obraz ruchów dyplomatycznych związanych z mundialem warto wspomnieć o jeszcze jednej absencji – przedstawicieli Bahrajnu, którzy nie śpieszą się z normalizacją relacji z Katarem, co z kolei związane jest z relacjami katarsko-irańskimi. Iran jest dla Bahrajnu kluczowym zagrożeniem ze względu na miejscową większość szyicką, której bunt w 2011 r., sunnicka dynastia krwawo spacyfikowała dzięki „bratniej pomocy" saudyjskiej. W 2022 r. Bahrajn znormalizował tymczasem relacje z Syrią, której powrót do Ligi Arabskiej, paradoksalnie, blokuje Katar (i nic nie wskazuje na to by miał zamiar zmienić tę politykę). To spowodowało, że Syria była nieobecna również na grudniowym szczycie arabsko-chińskim w Rijadzie, w trakcie którego podpisano umowy inwestycyjne o wartości 50 mld usd i zapowiedziano pogłębioną współpracę na wielu polach. Był to przy tym policzek wymierzony jednocześnie zarówno Iranowi jak i USA. W tym pierwszym przypadku przekreśliło to oczekiwania Teheranu, że będzie strategicznym sojusznikiem Chin w regionie, co prowadzi do załamania całej irańskiej koncepcji zwrotu na wschód. Ma to ogromne znaczenie, gdyż jednocześnie brak elastyczności irańskiego rządu Ebrahima Raisiego spowodował, że o ile na początku 2022 r. spodziewano się reaktywacji porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego (JCPOA), to w grudniu Joe Biden nazwał sprawę „martwą". Iran wprawdzie wciąż deklaruje, że porozumienie jest „blisko" ale niewiele na to wskazuje. Polityka zagraniczna rządu Raisiego przypomina tymczasem miotanie się. Wobec odwrócenia się od Zachodu i niespełnienia oczekiwań ze strony Chin, Teheran zacieśnił współpracę z Rosją, dostarczając jej drony na wojnę z Ukrainą. Taki ruch można by podsumować stwierdzeniem „zamienił stryjek siekierkę na kijek", zważywszy, że Rosja jest energetycznym konkurentem Iranu i Teheran traci właśnie okazję zastąpienia Rosji jako dostawca gazu i ropy. Jest to tym bardziej istotne, gdyż dla Rosji również regionalni konkurenci Iranu są ważniejsi. Świadczą o tym ustalenia w formacie OPEC +, gdzie Mohammad bin Salman oparł się amerykańskiej presji, doprowadzając do obniżenia wydobycia, zgodnie z interesem Moskwy.
Czytaj też
Wojna na Ukrainie jest z perspektywy Bliskiego Wschodu bardzo ważnym wydarzeniem ale wyłącznie z punktu widzenia wpływu na sytuację energetyczną i bezpieczeństwo żywnościowe. Państwa Bliskiego Wschodu, z wyjątkiem konsekwentnie głosującego w ONZ przeciwko Rosji Kataru, zachowały przy tym życzliwą wobec Moskwy neutralność. Nie zmienił tego również lipcowy szczyt amerykańsko-arabski w Dżeddzie, który z perspektywy USA miał charakter „damage control" i trudno go ocenić w kategoriach sukces/porażka. Państwa arabskie wciąż potrzebują USA jako gwaranta ich bezpieczeństwa wobec nie zmniejszającego się dla nich zagrożenia ze strony Iranu, jednakże w zamian coraz bardziej ignorują interes USA. Dotyczy to zwłaszcza Mohammada bin Salmana, wobec którego istnieją w dodatku przesłanki by podejrzewać, że próbuje ingerować w amerykański proces wyborczy, dążąc do przywrócenia Trumpa do władzy. Jest to zresztą częścią szerszego problemu polegającego na korumpowaniu zachodnich polityków przez bogate państwa arabskie. W grudniu 2022 r. wyszło to częściowo na jaw przy okazji tzw. Qatargate czyli przyjmowania łapówek od Kataru przez wiceprzewodniczącą europarlamentu Ewę Kaili.
Czytaj też
Arabskie podejście do współpracy z USA budzi jednak ze strony tego supermocarstwa rosnące niezadowolenie, co wiąże się również z coraz większym przywiązywaniem wagi do kwestii praw człowieka. Stąd w 2022 r. narastały głosy o konieczności ograniczenia, a nawet zerwania współpracy w zakresie bezpieczeństwa z Arabią Saudyjską. Tymczasem niepowodzenie reaktywacji JCPOA nie daje odpowiedzi na pytanie jak w 2023 r. irański program nuklearny będzie wpływał na bezpieczeństwo regionu. Wiadomo jednak, że Izrael, a zwłaszcza Benjamin Netanyahu, jest z tego zadowolony i przeć będzie do interwencji militarnej przeciwko Iranowi. Tyle, że zarówno Izrael jak i Arabowie, chcieliby to zrobić rękami USA, nie dając w zamian nic (np. w odniesieniu do wojny na Ukrainie). Pokazuje to również narada izraelsko-arabsko-amerykańska odbyta w Szarm El Szejk tuż przed szczytem w Dżeddzie, na której ZEA wprost zadeklarowały, że nie są zainteresowane udziałem w żadnej interwencji przeciwko Iranowi. ZEA niedługo potem dokonały zresztą normalizacji relacji z Iranem. Natomiast toczące się negocjacje irańsko-saudyjskie dotyczące normalizacji utknęły w martwym punkcie.
Czytaj też
Kolejnym, niezwykle istotnym, wydarzeniem roku 2022 na Bliskim Wschodzie jest wybuch protestów w Iranie. Rozpoczęły się one 16 września, po tym jak irańska policja obyczajowa zakatowała na śmierć młodą irańską Kurdyjkę Mahsę Amini, z powodu nieprawidłowego, ich zdaniem, noszenia przez nią chusty na głowie. Choć wciąż nie wygląda na to by protesty te mogły doprowadzić do zmian ustrojowych w Iranie, to pokazują one jak bardzo Republika Islamska jest kontestowana w irańskim społeczeństwie, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Władze nie mogą przy tym liczyć nawet na pełne wsparcie szyickiego duchowieństwa z religijnego ośrodka w Qom, gdyż ma ono rosnącą świadomość, że połączenie władzy z religią prowadzi do obarczania religii winą za nadużycia władzy i w konsekwencji do ateizacji społeczeństwa.
Również na ulicach sąsiedniego Iraku w 2022 r. było gorąco, choć tamtejsze zajścia różniły się zasadniczo od tych w Iranie. Impas w negocjacjach w sprawie powołania nowego rządu (po wyborach z września 2021 r.), który miał miejsce w pierwszej połowie 2022 r., doprowadził w czerwcu do wycofania przez Muktadę as-Sadra wszystkich jego deputowanych z parlamentu. Sadr, dążący do przejęcia pełni władzy w Iraku (poprzez eliminację szyickich konkurentów i zawarcie układu z sunnitami i Kurdami), poszedł w ten sposób va bank, oczekując, że konkurenci przestraszą się przeniesienia sporu na ulice i w związku z tym będą bardziej gotowi do ustępstw. Tymczasem szyicka konkurencja z Ram Koordynacyjnych postanowiła wykorzystać sytuację, przejąć zwolnione mandaty parlamentarne i wystawić na premiera Mohammada Szię as-Sudaniego, którego Sadr uznał za marionetkę swojego arcyrywala Nuriego al-Malikiego. Szturm na parlament i inne budynki rządowe na szyickim południu, mające znamiona próby zamachu stanu ze strony Sadra i mogące doprowadzić do nowej wojny domowej, zakończyły się jednak pełną klęską Sadra i wyborem Sudaniego na premiera. Jednocześnie prezydentem został Abdul Latif Raszid, szwagier wdowy po pierwszym prezydencie Iraku po upadku Saddama Dżalalu Talabanim.
Czytaj też
Sytuacja w Iraku chwilowo się ustabilizowała, jednakże wyzwań, które mogą doprowadzić do ponownej destabilizacji nie brakuje. Jednym z nich jest oczywiście korupcja, a tuż po objęciu premierostwa przez Sudaniego ogłoszono wykrycie „napadu stulecia" tj. kradzieży 2,5 mld dolarów z kont podatkowych przez podstawione firmy. Innym wyzwaniem jest też militarna aktywność Turcji i Iranu przeciwko Kurdom w Iraku. Iran, w końcu września, zaatakował cele irańskich Kurdów w irackim Kurdystanie, a następnie zagroził inwazją lądową, oskarżając Irak i Kurdystan iracki o udzielanie schronienia „terrorystom" i sugerując, że stoją oni za protestami w Iranie. Sytuacja wciąż jest rozwojowa.
Jeszcze większym zagrożeniem dla stabilności Iraku jest Turcja, która regularnie bombarduje cele związane z PKK w Iraku, grozi inwazją, posiada w Iraku nielegalne bazy, a w lipcu 2022 r. w jej nalotach na okolice Zacho zginęło 9 turystów arabskich z południa Iraku. Po tym zdarzeniu, za który Turcja ani nie przeprosiła ani też nie zaoferowała rekompensat, wzrosły w Iraku nastroje antytureckie, szyickie oddziały al-Haszed asz-Szaabi szykowały się do konfrontacji zbrojnej, a parlament miał rozważyć kroki odwetowe, jednakże wewnętrzny kryzys polityczny Iraku zablokował te działania. W tym wypadku sytuacja również jest rozwojowa, zwłaszcza, że Turcja w końcu 2022 r. zintensyfikowała również naloty na pozycje kurdyjskie w sąsiedniej Syrii i grozi inwazją na Autonomiczną Administrację Syrii Północno-Wschodniej.
Eskalacja gróźb ze strony Turcji pod adresem Kurdów (a także Grecji) związana jest z wyborami, które mają się odbyć w tym kraju w czerwcu 2023 r. W związku z tym w 2022 r. trwało dokręcanie śruby w stosunku do opozycji. W kwietniu 2022 r. turecki sąd skazał na dożywocie opozycyjnego biznesmena i filantropa Osmana Kavalę, co wywołało protesty ze strony USA i Europy. Natomiast w grudniu sąd skazał Ekrema Imamoglu, burmistrza Stambułu i potencjalnego kandydata w wyborach prezydenckich, na 2 lata więzienia w zawieszeniu oraz zakaz piastowania funkcji politycznych. Przez cały rok prowadzona była też sprawa przed sądem konstytucyjnym w sprawie delegalizacji prokurdyjskiej HDP i zakazu aktywności politycznej dla niemal 500 polityków tej partii. Jednocześnie Turcja zajęła niejednoznaczne stanowisko wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kontynuując współpracę z Rosją, w tym w zakresie energetycznym, a także blokując rozszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię. Takie działania Turcji są powodem bardzo chłodnych relacji z USA i nie ma wątpliwości, że administracja Joe Bidena liczy na zmianę władzy w Turcji w 2023 r. Jednocześnie rośnie liczba uchodźców politycznych z Turcji, uciekających do Europy, a w grudniu doszło w Paryżu do zamachu na lokalny ośrodek kurdyjski, który zdaniem Kurdów został zlecony przez tureckie służby specjalne. Jest to sygnał, że turecka kampania wyborcza może się przenieść na europejskie ulice w niekoniecznie pokojowym kontekście.
Czytaj też
Nadmiernym optymizmem nie powinien napawać również fakt, że w 2022 r. w wojnach domowych w Syrii i Jemenie utrzymywała się deeskalacja. W tym pierwszym wypadku istotną zmianą było zmniejszenie zaangażowania przez Rosję oraz coraz wyraźniejsze plany Erdogana normalizacji stosunków z Assadem. Wprawdzie teoretycznie wpisuje się to w ogólną tendencję wygaszania tej wojny, niemniej ze strony Syrii brak jest entuzjazmu w tej normalizacji, gdyż Turcja chce utrzymać swoją obecność w Syrii (okupację zajętych już terenów) i zdobyć zgodę Damaszku na atak na Kurdów (a zatem okupować jeszcze większe terytorium) oraz nie oferuje rozwiązania problemu kontrolowanego przez dżihadystów Idlibu. Motywem Turcji, jeśli chodzi o dążenie do normalizacji relacji z Syrią, jest chęć pozbycia się syryjskich uchodźców oraz uzyskanie zgody na atak na Kurdów. Właśnie dlatego, trudno w tym widzieć pozytywny krok ku pokojowi. Sprawa Kurdów i problem Idlibu powodują, że w wojnie w Syrii pozostaje duży potencjał ponownej eskalacji, z której w dodatku może też skorzystać Państwo Islamskie radykalnie zwiększając swoją aktywność. Jeśli chodzi o wojnę w Jemenie to w kwietniu zostało zawarte zawieszenie broni, które jednak wygasło 2 października. Choć póki co brak ponownej eskalacji to może to nastąpić w każdej chwili, gdyż brak jest jakiegokolwiek postępu w procesie pokojowym i przyszłość tego konfliktu w dużej mierze zależy od rozwoju sytuacji wokół Iranu.
Warto również wspomnieć o wyborach w Libanie, które odbyły się w maju. Sojusznicy Hezbollahu ponieśli w nich straty, jednakże organizacja ta utrzymała ogólną kontrolę nad sytuacją, a premierem pozostał Nadżib Mikati, choć jego partia zdobyła tylko 1 mandat. Mikatiemu nie udało się jednak skompletować nowego rządu, a kryzys zarówno polityczny jak i ekonomiczny w Libanie stale się pogłębia. Z końcem października wygasła kadencja prezydencka Michela Aouna, a on sam próbował odwołać rząd Mikatiego tuż przed swoim odejściem, co zostało zignorowane przez premiera, przyczyniając się do kolejnego sporu. Mikati przejął przy tym funkcje głowy państwa, a dziesięć prób wyboru nowego prezydenta zakończyło się jak dotąd niepowodzeniem. Jedynym pozytywnym sygnałem z Bejrutu w 2022 r. był fakt osiągnięcia porozumienia we wspieranych amerykańską mediacją negocjacjach z Izraelem w sprawie rozgraniczenia wód obu krajów, co umożliwia zarówno Izraelowi jak i Libanowi eksploatację znajdujących się na nich złóż gazu.
Markus
Jak zwykle super analiza pana Repetowicza. Jest wielce prawdopodobne, że w 2023 może pojawić się parę iskierek, które mogą uruchomić efekt domina - przykładowo stosunek nowego rządu Izraela do spraw Palestyny, prawdopodobna agresja (pewnie rękami grup islamistycznych) Turcji na Kurdów w Syrii. Do tego, wcale bym się nie zdziwił gdyby globalna rywalizacja USA-CHN przeniosła się też na Bliski Wschód (vide rozmowy ARS v CHN), do tego lokalne konflikty, ech - tam zawsze jest GORĄCO :)
Milutki
Rok 2022 w perspektywie kilku pokoleń będzie odczuty jako rok rozpadu prawosławnego świata i panslawizmu - konsekwencja wojny w Ukrainie , czują to Serbia robiąc ruchy w Kosowie i Grecja na Morzu Egejskim z histerycznym wystąpieniem premiera Grecji Misotakisa przed kongresem USA. W 2022 r. Znamienny jest skokowy wzrost znaczenia Turcji bez której żaden stabilny układ pokojowy na Morzu Czarnym, Śródziemnym, Kaukazie , Bliskim Wschodzie nie jest możliwy, a wydalenie Turcji z NATO jest majakiem opentańców. Innym ważnych wydarzeniem jest niczym nie sprowokowany atak PKK na Francję która udzieliła tym terrorystom schronienia . Postępować będzie dalszą degradacja PKK w Syrii i Iraku, odwracanie się od nich USA, dalszą pomoc dla Iraku przez Turcję .
Markus
wojna NA Ukrainie
opozycja
Zawsze lubilem teksty pana Reputowicza - ale ostanio zaczolem dostrzegac ze pomija on dwa wazne aspekty wojno Tworcze w tych teranach - Izeral i Usa. Nie chodzi mi tylko o atak na Irak czy okupacje 20 letnia Afganstanu ale nawet w przpadku Polski "konferencja bliskowschdnia" - na szczescie fiasko pro wojennej incjatywy. Kilka "Arabskich rewolucji" - spowdowalo sporo zamieszania. (W Libii wojna domowa trfia juz 10 lat potdobei w Syrii, w Iraki od interwncji USa po 20 latach do dzis zamiesznaie) - to tak jakby ktos opisowal jakies zdazenie ZE SZCZEGOLAMI (doladnie i integenie) ale jakby GLOWNI BOHATEROWIE mieli czapke niewitke. Cos nie tak. Albo swiadome pomijanie albi...
opozycja
Iran - sankcje za bron atomwa ktorej nie ma - IZeal - 80 atomowek i zero reakcji. Samo to cos mowi.Izeal - okupacja 60 lat niektrych terenow- zero sankcji- zero rozmowy o tym. Dla mnie cos nie tak- chcabym OBIEKWTNE SPRAWIEDIE opisy.