Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Armie Świata: Marynarka Wojenna Szwecji [DEFENCE24 TV]
Marynarka wojenna Szwecji to przykład bardzo skutecznie wdrożonej taktyki jeża. Szwedzkie siły morskie nie są więc w stanie samodzielnie zniszczyć Wojennomorskowa Fłota. Jednak zaatakowanie Szwedów może się dla Rosjan okazać bardzo kosztowne.
Jeż to niewielkie zwierzę, które fizycznie nie jest przygotowane do zaatakowania niedźwiedzia. Z kolei niedźwiedź pomimo swojej kilkaset razy większej wagi i siły, nie zaatakuje jeża, ponieważ wie, że może wtedy odnieść bardzo uciążliwe rany. Na bardzo podobnej zasadzie działa od dawna szwedzka marynarka wojenna. Jako jedna z niewielu na świecie została ona bowiem w sposób przemyślany przygotowana do operowania na konkretnym akwenie, w konkretnych uwarunkowaniach geopolitycznych i z zachowaniem pełnej samowystarczalności.
Wszystko to zostało zrobione przy systematycznie ograniczanym budżecie oraz braku akceptacji szwedzkich polityków na bardziej zdecydowane działania w odniesieniu do Rosji. Pomimo takich uwarunkowań, tworząc własną marynarkę wojenną, Szwedzi rozsądnie uwzględnili:
- warunki klimatyczne panujące w Skandynawii,
- cechy charakterystyczne północnego Morza Bałtyckiego,
- ukształtowanie własnej linii brzegowej
- oraz obecne i przyszłe zagrożenia.
Widać to zarówno w rodzaju i liczbie wykorzystywanych okrętów, jak i w przyjętej organizacji sił oraz taktyce działania. Taktyka ta zmieniała się oczywiście z czasem, jednak zawsze uwzględniała fakt, że 90% szwedzkiego importu i eksportu jest transportowana drogą morską. Dodatkowo wiadomo, że Rosjanie mogą zaatakować Szwecję: albo drogą lądową jednak wcześniej napadając na Finlandię lub Norwegię, albo realizując operację desantową.
To dlatego Szwedzi skupiali się przede wszystkim na samodzielnej obronie własnego wybrzeża, w ramach tzw. obrony totalnej oraz na ochronie morskich linii komunikacyjnych. Podejście to jednak zaczyna się zmieniać i od 2006 roku szwedzkie okręty zaczęły uczestniczyć w operacjach międzynarodowych:
- działając m.in. u wybrzeży Libanu w ramach sił pokojowych ONZ
- i u wybrzeży Rogu Afryki w ramach sił Unii Europejskiej.
Szwedzi biorą też aktywny udział w pracach i działaniach NATO.
Marynarka wojenna jest jednym z czterech rodzajów sił zbrojnych Szwecji: poza wojskami lądowymi, siłami powietrznymi oraz gwardią narodową. Służy w niej około 2500 osób, z czego 500 to żołnierze wojsk obrony wybrzeża. Szwedzkimi siłami morskimi kieruje szef marynarki wojennej, którym obecnie jest kontradmirał Ewa Skoog Haslum. Podlegają pod nią trzy flotylle okrętów oraz pułk piechoty morskiej:
- 1 Flotylla okrętów podwodnych stacjonująca w Karlskronie;
- 3 Flotylla okrętów nawodnych stacjonująca w Karlskronie;
- 4 Flotylla okrętów nawodnych stacjonująca w Musko i Berga oraz
- 1 Pułk Piechoty Morskiej z główną bazą w Berga.
Wykorzystywane w tej flocie okręty nawodne i podwodne zalicza się do stosunkowo małych – biorąc pod uwagę ich rozmiary, zanurzenie oraz wyporność. Często lansuje się z tego powodu pogląd, że tak wyposażona szwedzka marynarka wojenna to relikt Zimnej Wojny i nadchodzące programy modernizacyjne będą wprowadzały zasadnicze zmiany jeżeli chodzi o wielkość wprowadzanych jednostek pływających.
W rzeczywistości rezygnacja z lekkich krążowników, niszczycieli i fregat w latach siedemdziesiątych wcale nie musiała być błędem i dla realizacji zadań obronnych w szwedzkich warunkach, mniejsze okręty sprawdzają się równie dobrze, a w bezpośredniej bliskości do Rosji nawet lepiej. Oczywiście wskazywano, że po tym „osłabieniu” szwedzkiej floty nawodnej, rosyjskie okręty podwodne penetrowały bezkarnie szwedzkie wody przybrzeżne mi.n. w 1981 i 2014 roku. Nie ma jednak żadnego powodu by sądzić, że obecność w bazach niszczycieli i fregat coś by w tej sytuacji zmieniła, np. całkowicie stopując agresywne działanie Rosjan.
Czytaj też: Poszukiwania "sprawcy" wtargnięcia na wody Szwecji. Rosja w tajemnicy buduje okręty podwodne?
Wojennomorskij Fłot korzystał by bowiem wtedy po prostu z innych sposobów działania i wykorzystywał do tego dogodny dla siebie moment. Dlatego jest mało prawdopodobne, że na kształt obecnie realizowanego w Szwecji programu modernizacji marynarki wojennej wpłynęła opinia o konieczności posiadania dużych jednostek pływających. Realizowane obecnie zmiany wydają się być bardziej wymuszane starzejącym się sprzętem oraz dostępem do nowych technologii niż nagłym pojawieniem się jakiegoś nowego zagrożenia.
I właśnie te nowinki techniczne są cechą charakterystyczną szwedzkich sił morskich, które od lat są uznawana za najbardziej nowatorskie na świecie. Co więcej, większość tych nowych, a często rewolucyjnych rozwiązań jest opracowywana i produkowana w Szwecji pod konkretne uwarunkowania i zagrożenia. I jest to widoczne zarówno w przypadku okrętów podwodnych oraz nawodnych jak i jednostek brzegowych. I wszystko to zostało podporządkowane potrzebom szwedzkiego systemu obronnego.
Jeżeli więc celem miały być rosyjskie okręty to specjalnie pod ich wielkość oraz konstrukcję, w Szwecji opracowano rakietę przeciwokrętową RBS-15, która lecąc nisko nad wodą może uderzać w cel ładunkiem bojowym o masie 200 kg. Pocisk ten przechodzi zresztą cały czas proces modernizacji i obecnie proponowana jest już jego czwarta wersja. Co ważne, jest on naprowadzany radiolokacyjnie, co może być szczególnie ważne w złożonych warunkach hydrometeorologicznych północnego Bałtyku. Dodatkowo może być odpalany zarówno z samolotów, okrętów jak i wyrzutni brzegowych.
Jeżeli zagrożeniem dla okrętów na Morzu Bałtyckim stały się głównie pociski przeciwokrętowe oraz statki powietrzne (w tym drony), to w szwedzkim koncernie Saab opracowano całą rodzinę trójwspółrzędnych radarów okrętowych Sea Giraffe, które można dobrać do każdej wielkości okrętu dając dowódcom pełną świadomość sytuacyjną o sytuacji nawodnej i powietrznej.
Jeżeli ilość wysepek nie pozwala na zabezpieczenie ich wszystkich garnizonami wojskowymi, to Szwedzi zaradzili temu wprowadzając innowacyjny rodzaj szybkich łodzi desantowo – szturmowych Stridsbåt 90, zdolnych do skrytego i błyskawicznego przerzucenia nawet dwudziestu jeden żołnierzy piechoty morskiej lub komandosów na dowolny skrawek lądu leżący na szwedzkich wodach terytorialnych.
Szwedzi mają w sumie aż 147 takich jednostek pływających, które z prędkością maksymalną 40 węzłów przy zanurzeniu 0,8 m mogą bez problemu przerzucić kilkuset żołnierzy praktycznie w każde miejsce. Stridsbot 90 mogą być również wykorzystywane do innych zadań jak chociażby do zwalczania okrętów podwodnych zrzucając bomby głębinowe. Ich wszechstronność i użyteczność okazała się tak duża, że skopiowali je Rosjanie, wprowadzając dla swoich potrzeb jak na razie siedemnaście łodzi desantowo-szturmowych projektu 03160 typu „Raptor”. Szwedzi również nie zamierzają z nich zrezygnować i pomimo, że ich dostawy zaczęły się jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, to są one obecnie modernizowane do wersji Stridsbåt 90HSM.
W przypadku okrętów nawodnych, po wycofaniu ostatnich fregat i niszczycieli w latach siedemdziesiątych największymi jednostkami bojowymi szwedzkiej floty są korwety typu Visby o wyporności 640 ton i długości 72 m, których pięć wprowadzano do służby w latach 2002 – 2015. Są one doskonałym przykładem jak można podpasować konstrukcję jednostek pływających pod potrzeby obronne oraz charakter własnego wybrzeża, w przypadku Szwecji charakteryzującego się dużą ilością zatok i wysepek.
Szwedzi zbudowali więc okręty nawodne bardzo szybkie (ponad 35 węzłów), o niewielkim zanurzeniu (2,4 m) i całkowicie podporządkowane technologii stealth. Są one bardzo trudne do wykrycia przez systemy obserwacji oraz przez głowice samonaprowadzające na rakietach przeciwokrętowych – szczególnie w cieniu linii brzegowej. Visby mogą więc atakować z całkowitego zaskoczenia czyniąc ze szwedzkiego wybrzeża bardzo niebezpieczną redutę. Korwety te okazały się zresztą na tyle przydatne, że projekt nowych jednostek pływających, który ma w przyszłości je zastąpić, już został nazwany Visby drugiej generacji.
Czytaj też: Saab zbuduje szwedzkie “Mieczniki”
Podobne zadanie mają realizować dwa z wcześniej posiadanych czterech kutrów rakietowych typu Göteborg. One również dzięki swoim niewielkim rozmiarom (wyporność 425 ton, długość 57 m) i zanurzeniu 2 m, mogą z łatwością chować się za dużą ilością wysp i na wodach bardzo płytkich, by stamtąd, pod osłoną brzegu, atakować ewentualnego przeciwnika rakietami przeciwokrętowymi typu RBS-15.
Czytaj też: Druga młodość szwedzkich kutrów rakietowych
Zresztą i w tym przypadku okręt nie tylko spełnia rolę pływającej wyrzutni pocisków „woda-woda”, ale również skutecznego środka do poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych. Doceniając wagę tych jednostek pływających Szwedzi realizują obecnie program ich modernizacji. Unowocześniane mają być m.in. takie elementy jak: system obserwacji, system dowodzenia i kierowania, system zwalczania okrętów podwodnych (z wprowadzeniem nowych torped ZOP) oraz system rakiet przeciwokrętowych (z wprowadzeniem pocisków nowej generacji).
Uzupełnieniem dla siedmiu najważniejszych, nawodnych okrętów bojowych jest grupa pomocniczych jednostek pływających, w skład której wchodzi: dziewięć okrętów przeciwminowych, trzynaście okrętów patrolowych, jeden okręt rozpoznawczy, jeden okręt wsparcia logistycznego oraz dwa okręty ratownicze – w tym „Belos”, wyspecjalizowany w ratowaniu zatopionych okrętów podwodnych.
Ważnym elementem sił obrony wybrzeża są wyrzutnie rakiet nadbrzeżnych, które mogą atakować pociskami RBS-15 cele nawodne nawet znajdujące się w odległości ponad 200 km od stanowiska ogniowego. Rakiety te mogą być również przenoszone przez szwedzkie samoloty bojowe znacząco zwiększając chroniony nimi akwen bez konieczności wysyłania głęboko na morze własnych okrętów rakietowych i przyśpieszając moment uderzenia w cel.
Bardzo ważną rolę w szwedzkim systemie obronnym pełnią okręty podwodne. Zgodnie z rekomendacjami tzw. „Białej księgi na temat szwedzkiej polityki bezpieczeństwa i rozwoju obrony wojskowej w latach 2021-2025” liczba tej klasy jednostek pływających w Szwecji powinna w tym okresie wzrosnąć z obecnych czterech do pięciu, poprzez modernizację i aktywację trzeciego okrętu typu Gotland oraz wprowadzenie dwóch nowych okrętów podwodnych typu A26.
Czytaj też: Saab: oferta na A26 nadal aktualna [FOTO]
Oznacza to wycofanie jedynego sprawnego okrętu podwodnego typu A17/ Södermanland, który zresztą planuje się sprzedać do Polski jako tzw. rozwiązanie pomostowe dla programu „Orka”. Wszystkie te, wspomniane powyżej jednostki zostały opracowane i były lub są produkowane w szwedzkiej stoczni w Kockums. Szwedzi popełnili przy tym wielki błąd godząc się na kupno tych zakładów stoczniowych przez konkurencję – niemiecki koncern TKMS. Jak się później okazało Niemcy nie tylko przejęli potencjalne rynki zbytu (przede wszystkim w Singapurze), ale o mały włos całkowicie nie zlikwidowali linii produkcyjnej okrętów podwodnych w Szwecji.
Czytaj też: Szwedzi przejęli od Niemców stocznię Kockums
Na szczęście Szwedzi dostrzegli zagrożenie i w 2014 roku odkupili stocznię, która jako Saab Kockums już zdążyła przeprowadzić bardzo głęboką modernizację dwóch okrętów podwodnych typu A19/Gotland, jak również realizuje, choć nie bez problemów, budowę dwóch nowej generacji okrętów podwodnych typu A26/ Blekinge. Taki nacisk szwedzkiego rządu na utrzymanie floty podwodnej w przypadku tak małego kraju może dziwić, ale tylko w pierwszym momencie. Jak się bowiem okazuje to właśnie okręty podwodne dają Szwecji możliwość nie tylko bronienia się, ale również atakowania.
Szwedzi wprowadzili bowiem do swojej marynarki wojennej jednostki, które zostały specjalnie przygotowane do działania na akwenie całego Morza Bałtyckiego i przez swoje możliwości bojowe są w stanie samodzielnie zablokować rosyjskie okręty w bazach Bałtijsk i Kronsztad. Wyciszenie, napęd niezależny od powietrza oparty na silniku Stirlinga, opracowany przez Szwedów okrętowy system walki oraz torpedy, to wszystko powoduje, że szwedzkie okręty podwodne były, są i najprawdopodobniej będą klasyfikowane jako najnowocześniejsze jednostki w swojej klasie.
Przekonali się o tym zresztą Amerykanie, którzy wypożyczyli w latach 2005-2007 jednego Gotlanda, chcąc przećwiczyć z nim swoje siły zwalczania okrętów podwodnych. Jak się jednak okazało ten klasyczny, a nie atomowy okręt podwodny, nie tylko był atakowany, ale sam skutecznie atakował wdzierając się m.in. w środek zespołu lotniskowcowego i ćwiczebnie torpedując lotniskowiec USS „Ronald Reagan”.
I nie miało tu żadnego znaczenia, że szwedzka jednostka miała tylko wyporność 1600 ton, ponieważ dzięki napędowi niezależnemu od powietrza mogła ona przebywać na tyle długo pod wodą, by skrycie, bez wynurzania, podejść do rejonu działań. I to właśnie z tego powodu zneutralizowanie szwedzkich okrętów podwodnych przez rosyjską Flotę Bałtycką obecnymi siłami jest praktycznie niemożliwe i będzie wymagało zaangażowania o wiele większych sił i środków ZOP.
Wyporność szwedzkich okrętów podwodnych zostanie zresztą zwiększona o 300 ton na najnowszych jednostkach A26, które dodatkowo zostaną wyposażone w niespotykane gdzie indziej rozwiązania, zwiększające ich skrytość działania i możliwości bojowe.
Do najbardziej nowatorskich zalicza się m.in.:
- umieszczony na dziobie między wyrzutniami torpedowymi, cylindryczny, wielozadaniowy dok MMP, który ma średnicę większą niż 1,5 m i długość ponad 6 m oraz
- zdalnie sterowane roboty podwodne działające w bezpośrednim kontakcie z okrętem matką.
I znowu wszystkie te rozwiązania zostały opracowane i są produkowane samodzielne przez Szwedów.
Oceniając pozytywnie szwedzką marynarkę wojenną nie można jednak zapomnieć o negatywnych ocenach, które np. wytkają Szwedom przypadki bezkarnego naruszania ich wód terytorialnych przez rosyjskie okręty podwodne czy też pozorowane ataki lotnictwa Rosji na Szwecję bez jakiegokolwiek przeciwdziałania. Zapomina się jednak o tym, że szwedzkim siłom zbrojnym udaje się te zdarzenia wykryć podczas, gdy u wybrzeży innych państw o nich nawet nie słychać.
Dzięki takim alarmom Szwedzi wiedzą, że muszą utrzymywać swoje siły zbrojne na odpowiednim poziomie i starają się to robić – przy okazji chroniąc inne dziedziny własnej gospodarki. Takie pokojowe podejście doprowadziło jednak do wielu złych decyzji, które znacząco osłabiły możliwości bojowe całych szwedzkich sił zbrojnych. Przykładem tego może być zgoda na oddanie stoczni Kockums, czy rezygnacja z rakietowych baterii nadbrzeżnych.
Po 2014 roku widać jednak wyraźną zmianę w podejściu do armii, czego bezpośrednią przyczyną było prawdopodobnie zajęcie ukraińskiego Krymu przez Rosję. Te zmiany polegały m.in. na rozpoczęciu modernizacji sił okrętowych, reaktywowaniu w 2016 roku rakietowych baterii nadbrzeżnych, które wycofano w 2000 roku oraz na powrocie do użytkowania wykutych w skałach schronów dla swoich okrętów nawodnych i podwodnych.
Nie trzeba było zmieniać tylko jednego. Szwedzka armia, w tym marynarka wojenna, była zawsze wyposażona w nowoczesny sprzęt, dobrze wyszkolona, a żołnierze - zmotywowani i dumni z tego co robią. Dodatkowo wszystko wskazuje na to, że pieniędzy na wojsko w Szwecji będzie jeszcze więcej. Wprowadzona w życie 1 lutego br. nowa ustawa o tzw. obronie totalnej na lata 2021-2025 zakłada bowiem zwiększenie wydatków budżetowych do poziomu półtora procent PKB w 2025 roku.
Automatycznie przełoży się to na zwiększenie liczebności personelu wojskowego, jak również podwojenie w 2021 roku z 4 do 8 tysięcy liczby szkolonych poborowych – powoływanych w ramach tzw. selektywnego poboru.
Krytykującym Szwedów warto więc przypomnieć, że w prawie czterokrotnie liczebniejszej Polsce z budżetem na wojsko w wysokości 2% PKB: z poboru w ogóle zrezygnowano, szkolenie rezerwistów nie zaspokaja w żadnym stopniu potrzeb wojsk operacyjnych, a liczebność armii zawodowej w lutym 2021 roku osiągnęła alarmujący poziom 106 tysięcy żołnierzy.
Porównanie zdolności Marynarki Wojennej RP ze szwedzkimi siłami morskimi wypada jeszcze gorzej.
Leon
a my kupujemy wielkie fregaty które będą może nie łatwym ale dużym i widocznym celem - nie do obrony przy ruskich pociskach hipersonicznych. Będzie jak z polskimi niszczycielami w 39 roku. A podstawowej broni przeciwpancrnej, przeciwlotniczej , rozpoznania 10 x razy za mało. Ruscy u nas rządzą w MON?
mar1
Jak na portalu wyczytałem te małe fajne szybkie jednostki to przy stanie można powyżej 4 stopni to już tylko sa łódeczki bez możliwości prowadzenia walki. Główne cechy jednostek morskich to współdziałanie w obroni przeciw powietrznej i działanie w szerokim zestawie. Bitwy morskiej z drugiej wojny już nie będzie. Natomiast my się nie mamy co martwić bo my na teraz nic nie mamy