- Komentarz
- Wiadomości
Pół miliona wyeliminowanych Rosjan na Ukrainie. Szokujące dane
W ciągu ostatnich trzech miesięcy Rosja utraciła 100 tysięcy swoich żołnierzy. Oznacza to, że od początku wojny mogło zostać wyeliminowanych ponad pół miliona Rosjan, czyli praktycznie jeden rocznik męskiej populacji Federacji Rosyjskiej.

W dniu 25 maja 2024 roku ukraińskie ministerstwo obrony poinformowało, że rosyjskie straty osobowe na Ukrainie przekroczyły pół miliona żołnierzy. Statystyka ta może szokować, ponieważ w połowie lutego informowano o wyeliminowaniu dopiero 400-tysięcznego rosyjskiego „sołdata”. Średni, miesięczny wskaźnik strat osobowych w porównaniu do pierwszych dwóch lat wojny urósł więc prawie dwukrotnie. Do połowy lutego 2024 roku utrzymywał się on bowiem na miesięcznym poziomie około 18 tysięcy wyeliminowanych Rosjan. Od trzech miesięcy jest to jednak już 30 tysięcy i złożyło się na to kilka powodów.
Zobacz też
Po pierwsze, korzystając z chwilowego wstrzymania przez Amerykanów pomocy wojskowej dla Ukrainy, Rosjanie próbowali przejść na kilku kierunkach jednocześnie do ofensywy, uderzając najczęściej na dobrze przygotowane pozycje ukraińskie. Częściowo było to związane z kampanią wyborczą Putina w czasie wyborów prezydenckich, jak również chęcią zdobycia jakiegoś sukcesu propagandowego, by się nim pochwalić w czasie parady wojskowej na Placu Czerwonym 9 maja 2024 roku.
Po drugie Ukraińcy mają coraz lepsze uzbrojenie, w tym: bardziej celną i strzelającą dalej od Rosjan artylerię, amunicję precyzyjną (w tym z głowicami kasetowymi), rakiety manewrujące, rakiety ziemia-ziemia dalekiego zasięgu (w tym typu ATACMS) oraz tysiące dronów kamikaze, wykorzystywanych nawet przeciwko pojedynczym rosyjskim żołnierzom.

Po drugie ci rosyjscy żołnierze posyłani obecnie na front, są o wiele słabiej wyszkoleniu i wyposażeni niż w dniu rozpoczęcia agresji 24 lutego 2022 roku. Inie ma się co dziwić, ponieważ w dużej części są to ochotnicy, którzy w większości zaciągnęli się dla pieniędzy, a nie do walki. Dodatkowo bardzo często korzystają oni z pojazdów wyciąganych jeszcze z poradzieckich magazynów, które są jedynie doprowadzanie do stanu „jezdnego” i doraźnie przygotowywane do obrony przed atakami dronów i przeciwpancernych pocisków kierowanych. Nie zapewniają one jednak takiej mobilności i ochrony dla załogi i desantu, jak nowoczesne transportery opancerzone oraz bojowe wozy piechoty.
Zobacz też
I widać to również w stratach, jeżeli chodzi o technikę wojskową. Od połowy lutego 2024 roku do 23 maja 2024 roku Rosjanie utracili aż 1185 czołgów, czyli 390 miesięcznie. Tymczasem wcześniej te straty miesięczne kształtowały się na poziomie 270 czołgów. Jest to więc wzrost prawie o 70 procent w porównaniu do pierwszych dwóch lat wojny.
Podobny pogrom Ukraińcy zgotowali rosyjskim pojazdom wojskowym. Od połowy lutego 2024 roku Rosjanie mieli bowiem utracić 2657 transporterów i bojowych wozów piechoty, czyli 885 miesięcznie. Wcześniej te straty miesięczne kształtowały się na poziomie 505 miesięcznie. W tym przypadku jest to więc wzrost w wysokości 57%. Co gorsza, dla Rosjan straty techniki wojskowej nie są przez Ukraińców zawyżane, ponieważ większość z nich została udokumentowana na materiałach wideo przekazywanych z dronów.
Zobacz też
Dodatkowo są to pojazdy w większości zniszczone nieodwracalnie. Ukraińcy starają się bowiem nawet ciężko uszkodzony pojazd spalić lub wysadzić atakując go do skutku dronami. I nie ma tu dla nich znaczenia, że w środku nie znajduje się załoga albo że widoczne są uszkodzenia trakcji (urwane koła lub zerwana gąsienica).
Co gorsza, dla Rosjan, te straty osobowe i w sprzęcie będą rosnąć jeszcze szybciej. To właśnie w ostatnim miesiącu padł rekord, gdy jednego dnia wyeliminowano ponad 1700 rosyjskich żołnierzy. Dodatkowo na front zaczyna docierać pomoc amerykańska, a Rosjanie cały czas grożą planami letniej ofensywy. Jeżeli więc coraz bardziej zmęczeni Ukraińcy wytrzymają, to zgotują rosyjskim wojskom rzeź, porównywalną do klęsk, jakie ponosiła Armia Czerwona w 1941 roku.
Zobacz też
Oczywiście cały powyższy opis odnosi się do strat rosyjskich, o jakich informuje strona ukraińska. Istnieje duża grupa obserwatorów, która uważa statystyki prezentowane przez Ukraińców za przesadzone i typowe dla wojny działania propagandowe. Prawdopodobne jest jednak odwrotnie i te straty są niedoszacowane. Ukraińcy nie są bowiem w stanie dokładnie określić, ile osób znajdowało się w transporterze, który eksplodował po wejściu na minę, ilu osób było w schronie, do którego wleciał i eksplodował dron kamikaze, albo też ile osób zginęło na okręcie, który został trafiony dronami nawodnymi i szybko zatonął.
Ukraińskie wojsko szacuje więc jedynie liczbę wyeliminowanych żołnierzy, opierając się w dużej części na materiale filmowym pozyskanym dzięki dronom, na raportach z linii frontu, jak również z danych wywiadowczych. W tym ostatnim przypadku jest to jednak trudne, ponieważ Rosjanie najprawdopodobniej przestali już dokładnie liczyć straty, jakie ponieśli na Ukrainie. Co więcej, wcale nie zamierzają zmienić tej sytuacji, ponieważ koszty osobowe mogą być w rzeczywistości większe, niże te – podawane przez stronę ukraińską. Jest to tym bardziej niewygodne dla propagandy Kremla, że według oficjalnego przekazu straty te nie są ponoszone w czasie wojny, ale podczas tzw. „specjalnej operacji wojskowej”.
Zobacz też
To właśnie m.in. w tym celu wysyła się front przewoźne krematoria, by usunąć ślady ludobójstwa, zbrodni wojennych, jak i ograniczając transport Gruzu 200 (określenie stosowane do przewożonych ciał zabitych, rosyjskich żołnierzy (200 kg ważyła skrzynia z metalową trumną i ciałem zabitego przywożona z wojny w Afganistanie). Jest to zresztą praktyka stosowana od lat, pozwalająca ukryć rzeczywiste konsekwencje decyzji podejmowanych na froncie.
I o ile inne armie robią wszystko, by ciała swoich poległych żołnierzy wróciły do rodzin, to w przypadku Rosjan o wiele prościej jest im przysypać je ziemią lub spalić.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS