Reklama

Wojna na Ukrainie

„To niemożliwe”. Ukraiński dowódca o wysłaniu wszystkich do piechoty

ukraina wojsko wojna
Ukraińskie wojsko na ćwiczeniach.
Autor. Генеральний штаб ЗСУ (@GeneralStaffUA)/X

Jak donosi „Ukraińska Prawda” dowódca 108. batalionu „Wilki Da Vinci” Serhij Filimonow konsekwentnie odmawia wykonania rozkazu, by przerzucać żołnierzy o różnych specjalizacjach do piechoty szturmowej. Z jakimi problemami obecnie borykają się Siły Zbrojne Ukrainy?

Na wstępie zaznaczam, że relacjonuję to co pisze się w ukraińskich mediach. Moją opinię znajdziecie w podsumowaniu artykułu. A teraz do konkretu: Serhij Filimonow nie jest postacią anonimową, stąd może sobie pozwolić na otwartą krytykę rozkazów. To weteran Majdanu Godności, walk o Donbas od 2014 roku, a także popularny na Ukrainie aktor oraz działacz społeczny. Inny dowódca na jego miejscu straciłby batalion, ale nie Filimonow. Mówi on także otwarcie dlaczego nie wykona rozkazu.

Reklama

Dlaczego odmówił?

„Odpowiadam wszystkim: to niemożliwe. Nie mam obsługi moździerzy, która mogłaby trafić do piechoty, bo moździerz jest mi potrzebny do działania. Nie mam czołgisty, który mógłby dołączyć do piechoty, bo nie dostanie oleju napędowego. Mówię każdemu starszemu oficerowi: chcecie aby mój kucharz albo moździerzowiec szedł do piechoty? Zróbcie redystrybucję u siebie i pójdźcie razem z nimi. Dlaczego generał potrzebuje kierowcy a jednostka bojowa ma nie potrzebować nikogo to zapewnienia logistyki?” – zaznacza znany dowódca.

Jak mówi „Ukraińskiej Prawdzie” jeden z dowódców brygad: „Teraz każda brygada jest wyciskana do maksimum, wszyscy są zmuszani do przeniesienia do piechoty. A potem, gdy trzeba wycofać zespół, nie ma kierowców, którzy ewakuowaliby sprzęt! Teraz mam ciężarówki ewakuacyjne, a na polu bitwy jest dużo pojazdów albo naszych, albo wroga – i po prostu nie ma nikogo, kto by je wyciągnął! Bo załoga, która mogła to zrobić zginęła”.

    11 stycznia 2025 roku, głównodowodzący ukraińską obroną, generał Ołeksandr Syrski wydał rozkaz przeniesienia prawie 5 tys. osób z personelu Sił Powietrznych do Wojsk Lądowych. Wywołało to na Ukrainie burzliwą dyskusję o przymusie przerzucania do piechoty żołnierzy siedzących na tyłach, lub różnych specjalizacji. „Ukraińska Prawda” rozmawiała z oficerami o tym co dzieje się w szeregach Sił Zbrojnych.

    „Piechur potrzebuje artylerzysty, moździerza, granatnika, kierowcy pojazdu opancerzonego; konieczne jest, aby samochód był zatankowany, aby dron latał, aby dowódca siedział na stanowisku dowodzenia i sztabu obserwując strumień z tego drona; mieć medyka, który go zabierze; aby istniała współpraca cywilno-wojskowa, która w takim przypadku zaopiekuje się tym piechurem lub jego rodziną” – tłumaczy Filimonow.

    Z Filimonowem nie zgadza się jeden z dowódców brygad walczących w Donbasie, który chce zachować anonimowość. „Wszyscy specjaliści przeszli podstawowe szkolenie wojskowe! Jeśli w okopach nie ma piechura, to dla kogo ten specjalista będzie pracował?” – ripostuje oburzony dowódca, który odczuwa brak ludzi w swoich pododdziałach. „Jednocześnie na tyłach pozostają cywile, którzy w zasadzie nie są w żaden sposób zaangażowani w armię” – wtóruje inny dowódca. Wojskowy jest oburzony na absurdy komisji wojskowych i brak mobilizacji. „To powinno działać tak: mówicie, że nie macie ludzi, więc wysyłają mi 300 (nowych) ludzi. Ale tak naprawdę mówią mi: zróbcie redystrybucję” – żali się dowódca walczący w Donbasie.

      Zdjęty ze stanowiska oficer opisuje taką sytuację: „W ciągu dwóch miesięcy miałem 12 lub 13 zleceń abym policzył, ile mam ludzi. Znalazłem 170 osób, które wydawały mi się, że jestem w stanie przemieścić z oddziałów tylnych do bojowych. Mówię: czy to w porządku, że 142 z tych 170 osób, już jest w piechocie, a część już zginęła?” . Oficer walczący pod Charkowem ma sposób na nowy rozkaz Syrskiego. „Nie chcę nikomu mówić, że nie ma ludzi. Łatwiej jest milczeć i zamknąć tę sprawę na własną rękę” – zaznacza. Przeniesienie do piechoty ma też być traktowane jako kara. Oficerowie utyskują też na nowych rekrutów przysyłanych do batalionów.

      „Trzech pacjentów z nadciśnieniem, jeden z zapaleniem trzustki i dwóch niewidomych na jedno oko. Jak mam ich wysłać jako bojowników?«” – pyta retorycznie jeden z dowódców. Część nowych żołnierzy po prostu odmawia wykonywania zadań bojowych.

      Reklama

      Kogo z tyłów?

      Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy chce nowym rozkazem łatać front 50 tys. nowymi żołnierzami liniowymi. Pamiętajmy, że patologie, na które żalą się oficerowie są konsekwencją stanu na, który składa się kilka czynników: skala dekownictwa na Ukrainie w ramach Sił Zbrojnych, skala korupcyjnych „wykupek” od służby wojskowej, dezercja, a nawet ucieczki za granicę. „Musimy to zrobić, aby uruchomić mechanizm rotacji. Zasoby, które są obecnie badane w ośrodkach szkoleniowych, wystarczają tylko na minimalne uzupełnienie jednostek, a nie na pełne zaopatrzenie komponentu bojowego” – zaznacza, nie bez racji, Sztab Generalny. Dowódcy popierający rozkaz Syrskiego tłumaczą, że chcą prowadzić wojnę w oparciu o „strefy śmierci”, w których niszczą Rosjan.

        „Dowództwo batalionu, jednostki wywiadu kalkulują, gdzie i kiedy wróg może się przemieścić. Ponadto kilka Maviców stale unosi się nad ukraińskimi pozycjami, obserwując Rosjan przez całą dobę. Gdy tylko nasze drony wykryją ruch pojazdów pancernych, quadów lub grupy piechoty, do pracy zaangażowani są ukraińscy artylerzyści, obsługi wyrzutni przeciwpancernych, moździerze, drony FPV (…) Piechota wchodzi do bitwy jako ostatnia” – zaznaczono.

        Pamiętajmy także, że z perspektywy historii wojskowości nie jest to odosobnione działanie. W kryzysowych sytuacjach zawsze do walki słano nawet kucharzy i orkiestry wojskowe, a Kijów znalazł się w ewidentnym kryzysie rezerw – wywołanym również przez swoje polityczne błędy (nieszczelne granice, korupcja, brak zdecydowania), ale przede wszystkim to wynik obrony totalnej, którą narzuciła Rosja swoim ludobójczym frontalnym atakiem w lutym 2022 roku.

          Wojska ukraińskie sięga po takie rezerwy jakie ma, a one się skurczyły. Przy wielu błędach i fali krytyki, która wzbiera w ukraińskich mediach, pamiętajmy że to Ukraina jest stroną atakowaną i jako państwo jest na potwornym rozdrożu, pomiędzy zachowaniem resztek demografii i krajowej gospodarki, a zaangażowaniem całej populacji w wojnę. Do Syrskiego mogę mieć taktyczne zastrzeżenia jak np. uporczywa obrona Awdijiwki, ale nie mógł on wydać innego rozkazu. Na zachodniej Ukrainie pęczniały bataliony terytorialne, które odegrały świetną rolę w 2022 roku, ale w latach 2023-2024 były już głównie bezpieczną przechowalnią na tyłach.

          WIDEO: Polska pancerna pięść na straży Łotwy [WYWIAD]

          Reklama

          Komentarze (3)

          1. user_1074157

            Jak wiadomo, straty ukraińców są przecież symboliczne, jakieś 40 tys, w porównaniu do 1,5 miliona strat rosyjskich, więc nie rozumiem skąd te parcie na wysyłanie do okopów 18-latków, specjalistów, kobiet i starców :)

          2. radziomb

            Powiem przewrotnie. Ukraińcy powinni się poddać Rosji jak Czechy w 38 . Ukraina skończy jak Białorus, Gruzja (niemozliwe?) . Potem Chiny będą walczyc z USA (niemozliwe?) i wtedy nasze Polskie wojsko 200tys Wygra bez problemu z Rosją (1,5 mln) a Ty i ja nie trafimy do okupu. Bo przeciez mamy praktyke, mamy te drony na swiatłowód w ogromnych ilosciach , mamy 2 tysiące Borsuków i 1 tysiąc K2 z systemem Hard kill. ;-)

          3. radziomb

            1. Nie powinniśmy sie wtrącać w sprawy Ukraińskie bo to oni walcza i giną a my siedzimy w PL i popijamy piwko . Chyba,że chcecie się zamienić? 2. Wojna to okrutna rzecz- chyba najgorsza na swiecie gdzie nie ma łatwych rozwiązań a są same dramatyczne decyzje. 3. Powinismy my NATO, PL, Europa, USA już dawno im bardziej pomóc tak aby wygrali bo jeśli zginie ostatni Ukrainiec a USA bedą walczyć z Chinami (odpukać) to Rosja wezmie sie za Litwe, Łotwe a potem Polskę. Przerabialiśmy ten scenariusz z Hitlerem. Myślicie, że Nato z Węgrami , Niemcami nam pomogą?

          Reklama