Specjaliści na front. Personalny dramat ukraińskiej armii

Niedobór personelu wojskowego trapi Ukrainę od dłuższego czasu. Teraz jednak przybiera z nową mocą na siłę. Rekrutów, którzy dołączają do armii z własnego wyboru jest coraz mniej, a ci zabrani w ramach branki na ulicy nie przedstawiają odpowiednich walorów bojowych, włącznie z odpowiednim poziomem morale czy stanu zdrowia.

Według Guardiana, który dotarł do dwóch oficerów obrony przeciwlotniczej Ukrainy, dowództwo zaczęło wysyłać na front specjalistów systemów obrony przeciwlotniczej, do których nie ma już rakiet. Według źródeł Guardiana nie chodzi tutaj tylko o specjalistów, którzy obsługiwali systemy sowieckiego pochodzenia ale także tych, szkolonych na zachodzie w obsłudze systemów zachodniej produkcji. Według cytowanych źródeł, taki stan rzeczy powoduje, że w przypadku dostania się takiego żołnierza do niewoli, zagrożone mogą być tajniki obsługi i działania tych systemów.

Już wcześniej pojawiały się informację, że ukraiński sztab formował oddziały szturmowe z żołnierzy służących m.in. na lotniskach. To później negatywnie odbiło się na obsłudze ukraińskich samolotów, ale i obniżyło bezpieczeństwo baz lotniczych co skutkowało np. swobodnym lotem rosyjskich samolotów bezzałogowych nad nimi i późniejszych uderzeń m.in. z wykorzystaniem rakiet balistycznych Iskander.

Prezydent Zełeński był naciskany przez administracje Bidena, aby obniżył wiek służby z 25 do 18 lat. Ukraińskie władze obawiają się jednak, że taka decyzja spowoduje kolaps ukraińskiej demografii w przyszłości, która i tak znajduje się w fatalnym położeniu.

Rosjanie także uciekają się do wysyłania różnej maści specjalistów na front. Media rosyjskie informowały o formowaniu oddziałów lądowych z np. marynarzy Floty Północnej,załogi lotniskowca Admirał Kuzniecow, obsługi lotnisk i wojsk rakietowych strategicznego przeznaczenia.