• Analiza
  • Wiadomości
  • Polecane

Rosja na równi pochyłej. Zamiast rozwoju stare czołgi [ANALIZA]

Rosja chwali się wydatkami na wojsko, które mają być siedmiokrotnie wyższe od średniej państw NATO. Kremlowska propaganda nie dodaje, że dotyczy to procentu produktu krajowego brutto, a nie jego wielkości, który plasuje Rosję w 2023 roku dopiero na 10. miejscu na świecie, a w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest niższy niż w większości państw europejskich.

Autor. ktrv.ru
Reklama

Zgodnie z oficjalnymi informacjami Rosja wydaje co najmniej 29 proc. wydatków budżetowych na obronę. Rosjanie chwalą się, że dzięki tym środkom uzyskują przewagę nad krajami zachodnimi, ponieważ średnia wydatków w NATO to zaledwie 4,3 proc., i to tylko dlatego, że wydatki obronne Stanów Zjednoczonych wynoszą około 11% proc. wydatków publicznych. Informację podchwyciło bardzo wielu komentatorów na Zachodzie i na Ukrainie (m.in. „The Telegraph” i „Euromaidan Press”), wskazując, że Rosja zaczyna przestawiać się na gospodarkę wojenną (co jest prawdą) oraz że może dzięki temu zacząć uzyskiwać przewagę nad NATO (co jest nieprawdą).

Reklama

Kremlowska propaganda stara się podsycać te opinie, wzbudzając przy okazji niepokój w zachodnich społeczeństwach i poczucie rezygnacji, że na Rosję nie ma tak naprawdę sposobu, a jakikolwiek konflikt z tym krajem musi się zakończyć przegraną. Jest to manipulacja, w której prawdę pokazują nie tylko cyfry, ale również prawdopodobne konsekwencje tej ogromnej „mobilizacji rosyjskiego budżetu”.

Autor. mil.ru

Tym bardziej, że ta „mobilizacja” na pewno przekracza deklarowane oficjalnie 29% wydatków budżetu. Władze na Kremlu ukrywają bowiem dużą część wydatków związanych z obronnością i wojną na Ukrainę. Zresztą tradycyjnie w rosyjskim budżecie były ukryte cele, o których wszyscy „wiedzieli i jednocześnie nie wiedzieli” (np. na cybernetyczne operacje specjalne). Teraz do tego doszły wydatki związane np. z inwestycjami realizowanymi na okupowanej części Ukrainy (chociażby rozbudowa linii kolejowej wzdłuż Morza Azowskiego). A tych na pewno nie można łączyć z rozwojem samej Federacji Rosyjskiej.

Reklama

Zamówienia sektora obronnego oczywiście podkręcają wyniki gospodarki Rosji, m.in. produkującej więcej amunicji, jednak krótkoterminowo i tylko w kwotach bezwzględnych. To, co się rzeczywiście dzieje, można zobaczyć dopiero, gdy przeliczy się rosyjski PKB – będący przecież bazą dla finansów publicznych, a więc dla budżetu – na jednego mieszkańca, a także przedstawi listę tego, na co obecnie w Rosji ograniczono wydatki. I Rosjanie prędzej czy później zaczną zdawać sobie z tego sprawę.

Zobacz też

Zresztą liczby są dla nich bezlitosne. Procentowe wydatki na obronność (29 proc. budżetu i 6 proc. PKB) są rzeczywiście imponujące, ale trzeba pamiętać, że według Banku Światowego Rosja w 2022 r. pod względem wielkości PKB była dopiero na 7. miejscu (2,24 bln dolarów) nie mając szans, by dojść do pierwszej trójki ze Stanami Zjednoczonymi (25,462 bln), Chinami (17,963 bln) czy Niemcami (4,072 bln). Co gorsza, dla Kremla ta statystyka nie pokazywała jeszcze skutków sankcji, jakie nałożono na Rosję i wydatków wojennych. Te zaczęły być odczuwane dopiero w 2023 r.

Reklama

Szacunkowe dane Banku Światowego na ten właśnie rok pokazują bowiem, że Rosja pod względem PKB spadła już na 10. pozycję (z dochodem 1,862 bln dolarów) i została wyprzedzona przez Włochy (2,186 bln), Brazylię (2,126 bln) i Kanadę (2,117 bln). W odróżnieniu od Federacji Rosyjskiej wzrost PKB w 2023 r. odnotują również Stany Zjednoczone (26,949 bln) i cała Unia Europejska (18,351 bln).

Prawdziwy alarm powinien się Rosjanom włączyć, gdy spojrzy się na wartość PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Według szacunków Banku Światowego Rosja była bowiem w 2023 r. dopiero na 69. miejscu (13 006 dolarów per capita), za Malezją i daleko za Polską (22 393 dolary).

Reklama

Rosyjscy obywatele już zaczynają to odczuwać, ale najgorsze jest dopiero przed nimi. Wystarczy tylko zobaczyć, jak w cywilizowanych krajach rozdzielany jest budżet, by zrozumieć, z czego Rosja musiała zrezygnować, by jedną trzecią swojego PKB wydawać na armię. I nie chodzi tu tylko o brak pieniędzy na budowę nowych rzeczy, takich jak drogi, domy czy szpitale, ale również o brak środków na utrzymanie tego, co już istnieje.

Zobacz też

Brak pieniędzy na serwisowanie i remonty powoduje choćby to, że budowane ogromnym kosztem nowoczesne fabryki zaczynają mieć problemy z utrzymaniem najnowszych linii produkcyjnych. Problem potęgują sankcje, które odcięły Rosjanom dostęp do części zamiennych i materiałów konserwacyjnych. Stosowane są więc zamienniki, a to w przypadku Rosji zawsze groziło katastrofą.

Reklama

Oczywiście propaganda kremlowska próbuje odwrócić sytuację. Pokazuje z dumą, że centrum handlowe Itlamas w Iżewsku zostało przekształcone latem 2023 r. w zakład produkujący drony-kamikaze Łancet. Ale to centrum przynosiło wcześniej konkretne dochody, dawało pracę (dla sprzedawców, producentów i dostawców), jak również służyło mieszkańcom. Teraz służy szaleńczym planom Kremla i do niszczenia ukraińskiego sprzętu wojskowego, nie przynosząc żadnego zysku Rosjanom.

Trudno też nazwać sukcesem reportaż w rosyjskiej telewizji pokazujący, jak część pewnej piekarni w Rosji przekształcono w linię produkcyjną do składania wielowirnikowców bojowych. Oczywiście produkcja chleba jest kontynuowana, ale jak się okazuje, tylko tego podstawowego. Dzisiaj Rosjanie się z tym godzą, szczególnie ci starsi, ale już niedługo zaczną zastanawiać się, dlaczego tak się dzieje.

Reklama

Trwa oczywiście indoktrynacja rosyjskich dzieci, które są zachęcane do akcji na rzecz żołnierzy walczących na Ukrainie, do plecenia siatek maskujących, szycia mundurów, czy nawet produkowania amunicji dla dronów-kamikaze. Ale już niedługo Rosjanie przekonają się, że dzieci wypełniające w ten sposób swój czas nie będą mogły w przyszłości rywalizować z młodzieżą, która się uczy, a resztę dnia poświęca na wypoczynek lub rozrywkę.

Autor. klnvmu.mil.ru

Władze na Kremlu oczywiście twierdzą, że zamierzają ten wysiłek kontynuować przez następne 3-4 lata, wygrywając z Ukrainą przewagą liczebną i materialną. Odgrażają się dodatkowo, że nie zamierzają na tym poprzestać grożąc również innym państwom. Problem polega na tym, że o ile Ukraina po wojnie otrzyma pomoc od krajów zachodnich, o tyle Rosja pozostanie sama ze swoją gospodarką wojenną. Nie będzie też miała szans na przyspieszenie technologiczne z powodu sankcji, które asekuracyjnie zostaną utrzymane.

Reklama

Ponadto, coraz bardziej widać, że nawet przy obecnym wysiłku budżetowym Rosja nie uzupełnia stanu posiadania swojej armii, tracąc na Ukrainie więcej sprzętu, niż jest w stanie wyprodukować. Dowód? Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu stwierdził w grudniu 2023 r., że Rosja produkuje obecnie ponad 100 czołgów i ponad 200 wozów bojowych miesięcznie. Tymczasem tylko 28 stycznia 2024 r. Rosja (według danych ukraińskich) miała utracić 10 czołgów oraz 25 transporterów opancerzonych (i 1070 żołnierzy).

Zobacz też

Dzień wcześniej było to 9 czołgów oraz 19 pojazdów wojskowych. Nawet trzymając się tych niższych wskaźników, widać, że rosyjska produkcja uzupełnia zaledwie połowę miesięcznych strat, i to tylko w przypadku wojsk lądowych. W lotnictwie sytuacja jest o wiele gorsza, bo tam zmniejszanie się stanu posiadania nie wynika tylko ze strat bojowych przy małej produkcji, ale również ze zużywania się sprzętu w warunkach intensywnych działań operacyjnych.

Reklama

Rosjanie wiedzą też, że z powodu sankcji ich nowy sprzęt jest pozbawiony rozwiązań wykorzystujących najnowsze technologie. Co najważniejsze, nie sprawdza się w starciu z uzbrojeniem zachodnim. Nie bez powodu w prasie rosyjskiej ukazał się ostatnio materiał, że w Rosji uruchomiono produkcję matryc potrzebnych do produkcji systemów termowizyjnych. Ten zabieg propagandowy ma pokazać, że rosyjski przemysł jest w stanie rozpocząć produkcję zamienników, co jest nieprawdą.

Autor. ktrv.ru

Trzeba być naprawdę niezwykłym optymistą, by sądzić, że to, co inne kraje opracowywały w ramach wieloletnich programów badawczych, Rosjanie nagle zaczną produkować w ciągu dwóch lat. Klub państw wykorzystujących sprzęt radziecki i rosyjski zaczyna to dostrzegać, przez co spada rosyjski eksport, a to z kolei ogranicza środki na prowadzenie nowych badań. I koło się zamyka. Oczywiście Rosjanie cały czas pokazują modele nowych typów uzbrojenia (w tym samolotów), jednak nie ma szans, by w ciągu kilku następnych lat udało się rozpocząć ich produkcję.

Reklama

Rosja rośnie więc w siłę jeżeli chodzi o ilość sprzętu i liczbę dostępnych żołnierzy, jednak jednocześnie stacza się gospodarczo i społecznie. Jest więc groźna dla sąsiadów nie tylko przez agresywne plany ataku, ale również przez coraz trudniejszą sytuację wewnętrzną, która w przypadku tego kraju może się kończyć wielką katastrofą.

Zobacz też

Przeznaczając jedną trzecią swojego budżetu na wojsko Rosjanie rozpoczęli wyścig zbrojeń, którego nie są w stanie wygrać. Zresztą w latach 80. było bardzo podobnie, jednak wtedy to Amerykanie sprowokowali Związek Radziecki do zwiększenia wydatków na wojsko. Teraz to Putin wciągnął Rosję w awanturę, która prędzej czy później skończy się w tym kraju niepokojami społecznymi o trudnych do przewidzenia skutkach.

Reklama

Dlatego trzeba pomagać Ukraińcom, ponieważ ich obrona nie pozwala Rosjanom na odtworzenie sił do poziomu pozwalającego im na zaatakowanie krajów sąsiednich (w tym również Polski). I nie ma tu znaczenia, że według zachodnich szacunków Rosja już niedługi będzie w stanie wyprodukować dwa miliony pocisków artyleryjskich rocznie, a kraje europejskie nie potrafią dostarczyć Ukrainie w tożsamym okresie miliona pocisków. O ile bowiem na Zachodzie zachowuje się balans pomiędzy wydatkami obronnymi a normalnym życiem, o tyle w Rosji sprawa wymknęła się już spod kontroli. I dzięki przewadze gospodarczej Zachód (szczególnie państwa Europy) mogą lekko zwiększyć wydatki obronne bez wielkich wyrzeczeń ze strony społeczeństwa, a wtedy Ukraina będzie mogła się bronić, dając czas i przestrzeń na budowanie zdolności NATO.

Ex-polski PT-91 na Ukrainie.
Ex-polski PT-91 na Ukrainie.
Autor. Defense of Ukraine/X

Obrona Ukrainy daje Zachodowi cenny czas, by przygotować się na rosyjską agresję. Ten dar, otrzymany dzięki Ukrainie, trzeba naprawdę dobrze wykorzystać. Najlepiej ocenił to w wywiadzie dla „The Telegraph” Norbert Röttgen, były przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu: „Wspieranie Ukrainy teraz jest naszą najlepszą obroną przed Rosją”.

Reklama
Reklama