Wojna na Ukrainie
Drony zamiast chleba. Rosyjski sposób na prowadzenie wojny
W Rosji pochwalono się rozpoczęciem składania dronów-kamikaze w Tambowskim Chliebokombinacie. Przeniesienie produkcji bezzałogowców wojskowych do piekarni jest dowodem słabości rosyjskiej zbrojeniówki, która nie jest w stanie zaspokoić potrzeb własnej armii, nawet w nieskomplikowanych technologicznie dziedzinach.
Kremlowski aparat propagandowy z entuzjazmem informuje o kolejnych, cywilnych zakładach przemysłowych w Rosji, które zmieniają profil produkcyjny i przechodzą na dostawy systemów uzbrojenia i wyposażenia wojskowego. Pomimo, że nadal nie mówi się o wojnie, ale o wojskowej operacji specjalnej, ten proces przemiany gospodarczej zaczyna być reklamowany jako dowód patriotyzmu i zaangażowania w obronę ojczyzny. Nawet jeżeli staje się to uciążliwe dla codziennego życia rosyjskiego społeczeństwa.
Teoretycznie proces przestawiania się cywilnych przedsiębiorstw na produkcję wojskową nie jest w Rosji niczym nowym. Jednak było to działanie charakterystyczne dla stanu wojny – szczególnie widoczne w czasie II wojny światowej. Tym razem zakłady przemysłowe odchodzą od swojej standardowej produkcji w czasie pokoju, gdy teoretycznie wszystko powinno działać normalnym trybem. Tak jednak nie jest, o czym ostatnio przekonali się widzowie państwowego kanału telewizyjnego „Rossija 1” w programie „Wiesti niedieli” („Wiadomości tygodnia”).
TV Rossija nadała reportaż z zakładów piekących chlebek. Reporter z dumą powiada, że zakłady przystępują do produkcji dronów https://t.co/2IkbXbf5BE
— Anna Łabuszewska (@labuszewska) October 16, 2023
Z zaprezentowanego tam reportażu wynika bowiem, że Tambowskij Chliebokombinat, a więc wielkoprodukcyjna piekarnia w Tambowie (miasto położone 380 km na północ od granicy z Ukrainą) oprócz wyrobów piekarniczych rozpoczęła również produkcję niewielkich dronów kamikaze – kwadrokopterów „Biekas” na potrzeby rosyjskich sił zbrojnych. Informację tę szeroko rozpowszechniły rosyjskie media. Cytuje się w nich przede wszystkim słowa zastępcy dyrektora całego kombinatu, który chwali się produkcją dronów dla „naszych chłopaków”, a więc żołnierzy, którzy atakują Ukrainę
„Wypiekamy sześćdziesiąt rodzajów chleba, codziennie z linii montażowej schodzi około trzydziestu ton. Jednocześnie udaje nam się produkować drony dla naszych chłopaków znajdujących się w strefie Północnego Okręgu Wojskowego”
Walery Liaszenko - zastępca dyrektora generalnego Tambowskiego Chliebokombinatu
Rosjanie oczywiście nie wskazują, jak produkcja dronów wpłynęła na produkcję chleba. Wiadomo jedynie, że kwadrokopter „Biekas” jest składany w osobnym, tajnym pomieszczeniu o powierzchni około 35 metrów kwadratowych. Pochwalono się również tym, że zatrudnienie znalazł kombatant z ukraińskiej wojny, który po odniesionych ranach porusza się obecnie na wózku rehabilitacyjnym. W rzeczywistości do nowej działalności trzeba było oddelegować część pracowników, co niewątpliwie ograniczyło zakres wcześniejszej produkcji. Przy czym najprawdopodobniej nie zmniejszono liczby przekazywanego do sklepów chleba. Mogło jednak dość do ograniczenia dostaw wyrobów cukierniczych, co ma niewątpliwie mniejszy, negatywny wydźwięk propagandowy.
Produkcja „wojskowa” nie jest masowa, ponieważ miesięcznie powstaje 230-250 dronów. Ich najważniejszą zaletą jest stosunkowo niska cena, ponieważ każdy bezzałogowiec „Biekas” kosztuje nie więcej niż 50 tysięcy rubli (513 dolarów). Część produkcji jest przekazywana przez zakład „na front” bezpłatnie, ale większość kupują organizacje wolontariackie i kombatanckie w ramach akcji społecznej wspomagania własnej armii. Wszystkie pozyskane w ten sposób drony są później dostarczane do żołnierzy jako dar.
Czytaj też
Użycie piekarni do produkcji bezzałogowców wojskowych miało mieć duży, pozytywny wydźwięk propagandowy, ale w rzeczywistości pokazuje słabość rosyjskiego przemysłu obronnego. Okazuje się on bowiem na tyle niewydolny, że nie jest w stanie wydzielić niewielkich przestrzeni i zasobów ludzkich do montażu bardzo prostych konstrukcyjnie dronów. „Biekasy” nie są bowiem produkowane od podstaw, ale składane z części dostarczanych z różnych miejsc.
Najbardziej skomplikowane elementy są pozyskiwane przez Rosjan „na rynkach Azji Południowo-Wschodniej”, sama obudowa jest drukowana na drukarce 3D, natomiast korpusy oraz plecaki i pojemniki transportowe są produkowane przez jedno z lokalnych przedsiębiorstw obronnych.
O małej elastyczności rosyjskiego kompleksu obronno - przemysłowego świadczy również sam powód podjęcia się produkcji dronów przez piekarnię w Tambowie. Stało się to bowiem z oddolnej inicjatywy żołnierzy walczących na ukraińskim froncie. Okazało się, że sygnały stamtąd płynące są bagatelizowane w Minoboronie i dlatego szuka się innych sposobów na pozyskanie potrzebnego w walce sprzętu. A przecież chodziło jedynie o wydzielenie ludzi i niewielkiego pomieszczenia do składania dronów, co jak na wielką Rosję nie powinno być wielkim problemem.
To jednak nie Minoborona i władze na Kremlu, ale szefowie piekarni w Tambowie próbują teraz przekonać generalicję do stworzenia w Rosji „jednolitego programu państwowego dla producentów dronów”. Mogło by to doprowadzić do produkcji w Rosji ponad 1 miliona dronów rocznie, o ile będą zamówienia państwowe. To z Tambowa płyną również wezwania do dużych firm zbrojeniowych o przyłączenia się do produkcji kwadrokopterów.
To że warsztat składania „dronów szturmowych” uruchomiono właśnie w Tambowie wynika stąd, że inicjatorem całego przedsięwzięcia jest pochodzący stamtąd, były senator i szef miasta Aleksiej Kondratiew, który jest obecnie dowódcą jednego z oddziałów ochotniczych w strefie działań wojennych. Ale podobne działania są realizowane oddolnie również w innych miejscach Federacji Rosyjskiej. Przykładowo w Iżewsku zamknięto już trzy centra handlowe, które później przystosowano do montażu dronów.
Co ważne Rosjanie zaznaczają, że częściowa zmiana profilu produkcji piekarni w Tambowie nie jest czasowa, ale wprowadzona na stałe. Po „zakończeniu operacji specjalnej” wytwarzane tam drony mają być bowiem oferowane na rynku cywilnym m.in. do dostarczania artykułów spożywczych klientom (w tym z lądowaniem na balkonach).
Jak na razie przeszkodą w tego rodzaju cywilnych misjach jest w ogóle wrogie nastawienie rosyjskiego społeczeństwa do bezzałogowych statków powietrznych. W Rosji wprowadzono bowiem zakaz lotu dronami, a ludność ze strachem reaguje na pojawienie się w ich okolicy. Wynika to z częstych ataków, jakie za pomocą bezzałogowych statków powietrznych przeprowadzają Ukraińcy w coraz większej odległości od własnej granicy. Ta fobia prowadzi często do komicznych sytuacji. Rosjanie przyznali się np., że podczas jednego z eksperymentów z dronem kurierskim uruchomiono „lokalny system obrony powietrznej” i jeden z „czujnych mieszkańców” próbował „zestrzelić” drona najpierw butem, a potem laską.
Kwadrokopter „Biekas” to dron klasy FPV. Kierujący nim operator poprzez gogle widzi więc to co kamera bezzałogowca, co pozwala np. wlecieć do schronów i uderzyć w konkretny punkt celu. „Biekas” mógł początkowo przenosić około 700 gramów ładunku przy zasięgu lotu 2 km i prędkości maksymalnej 140 km/h. W nowej generacji tych dronów zwiększono już udźwig do 1 kg i promień działania do 3 km. Testy na jednym z poligonów w Donbasie pokazały jednak, że „Biekasy” mogły działać nawet przy obciążeniu o wadze 1,5 kg.
KAR
No to czekamy na bezzałogowe chleby i bułki... :)
andys
U Rosjan produkcja zbrojeniowa trafia pod strzechy piekarni, u nas jest odwrotnie. Parafrazując piosenke Goców " Tam gdzie kiedyś był Waryński (Kasprzak, Świerczewski,Róza Luksemburg) szybko stalo sie ściernisko"
Wania
Ta produkcja dronow w Rosji polega na wyciągnięciu chińskiego drona z pudełka i wpięciu kabelków plus przyklejenie rosyjskiej nalepki. I to wszystko w małym tajnym pokoiku, żeby nie wyszło, że opakowanie jest z chińskiego sklepu. Tak samo było z krótkofalówkami. Rosja to potęga wyłącznie w propagandzie i korupcji.
szczebelek
Rosyjska zbrojeniówka zatrudnia piekarzy do składania dronów, a może ktoś sprawdzi czy silnik nie jest z ciasta 😂🤣
Buczacza
Przecież wszyscy wiemy, że współczesna rossja putina nie różni się od zsrr stalina. Przecież dzieci od 5 roku życia. Już przechodzą proces prania mózgu. Oraz naukę budowy kałacha czy rzut granatem. A sytuacja onuc jest taka, że pod awdijewką blogerzy proszą o zbiórkę worków. Na gruz 200...
Pankracy
Polska wciąż kuleje z dronami. Wojna na Ukrainie pokazuje jak ważną rolę pełnią małe drony udzerzeniowe i obserwacyjne. Dane o położeniu przeciwnika są przekazywane bezpośrednio do dowódcy plutonu/ drużyny w polu który odpowiednio kieruje kierunkami natarcia. Nie wiem dlaczego nikt jeszcze nie wymyślił dronów logistycznych dostarczających żywność , amunicję baterie do radiostacji, noktowizji do zołnierzy w bliskim kontakcie z przeciwnikiem.
QVX
Malloy T150 chociażby.