Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Niemiecka pułapka dla Ukrainy. Klin Berlina między Warszawą a Kijowem [KOMENTARZ]

Pogorszenie się relacji pomiędzy Warszawą a Kijowem nie jest przypadkowe. Nie jest tajemnicą, że niemieccy przedsiębiorcy (wraz z państwowymi gwarancjami z instytucji Republiki Federalnej Niemiec) są wyjątkowo aktywni w Kijowie. Ukraina straci na wejściu do niemieckiej koncepcji tzw. Mittleuropy.

Olaf Scholz i Wołodymyr Zełenski
Olaf Scholz i Wołodymyr Zełenski
Autor. president.gov.ua
Reklama

Częstym zarzutem wobec polskiej polityki zagranicznej jest jej romantyczny charakter. Spójrzmy wszelako obiektywnie na ukraińską frondę wobec stosunków z Berlinem. W pierwszej fazie wojny obronnej na Ukrainie, gdy Berlin wyczekiwał na czyją stronę przechyli się szala zwycięstwa, Republika Federalna Niemiec, była traktowana przez Ukraińców jako wręcz kolaborant Rosji. „Dlaczego kraj, który leży za oceanem jest nam teraz bliższy niż Niemcy? Ponieważ jest między nami mur, którego niektórzy nie widzą" – grzmiał prezydent Wołodymyr Zełenski na początku wojny. Ambasador Ukrainy w Niemczech określił jedną z rozmów telefonicznych Zełenskiego z kanclerzem Scholzem mianem „rozmowy ze ścianą". Bild pisał, że „Scholz czyni Niemcy najbardziej żenującym krajem NATO". Chodziło rzecz jasna o niemiecką opieszałość w pomaganiu walczącej Ukrainie. Niemieckie „DW" pisało wtedy: „Polska jest jednym z liderów w pomocy wojskowej Ukrainie. Przekazała swojemu sąsiadowi na wschodzie m.in. ponad 250 starszych czołgów konstrukcji radzieckiej".

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Zobacz też

Nagła zmiana w relacjach z Niemcami

Dzisiaj polityczne elity Kijowa jakby puściły w niepamięć co wówczas wyprawiali Niemcy. Oczywiście między bajki włóżmy teorie, że Niemcy byli niezdecydowani w sprawie pomocy. Po prostu w Berlinie czekano jak rozwinie się front w pierwszej połowie 2022 roku. Dostrzegając, że Ukraina obroniła swoją niepodległość i zatrzymała Rosjan niemieckie stanowisko dostało nagłego przyspieszenia. Berlin wówczas zdecydował się na wysłanie nad Dniepr 10 haubic samobieżnych PzH 2000 oraz trzech wieloprowadnicowych wyrzutni MARS (odpowiednik amerykańskiego M270), 30 starych artyleryjskich zestawów przeciwlotniczych Gepard oraz systemy obrony powietrznej krótkiego zasięgu IRIS-T SLM, a także nowoczesny radar rozpoznania artyleryjskiego COBRA. COBRA i Gepardy trafiły finalnie na Ukrainę we wrześniu 2022 r. Instytut Gospodarki Światowej (IfW) w Kilonii raportował w lipcu 2022 r. że to Polska jest liderem w przekazywaniu bojowego uzbrojenia Ukrainie (pod względem czołgów i wozów bojowych). „Niemcy pozostają daleko w tyle" – pisał „Bild". Podobnie wyrażały się ukraińskie media oraz jej polityczna klasa.

Reklama

I nagle doszło do wielkiej zmiany w percepcji Republiki Federalnej Niemiec nad Dnieprem. Niemcy – z państwa, które wątpiło w obronę Ukrainy i wstrzymywało dostawy zaczęło geopolityczny sprint po to by stać się państwem numer jeden w odbudowie tego kraju. Kto zna sytuację w Kijowie ten potwierdzi moje słowa, delegacje niemieckich przedsiębiorców zaczęły licznie odwiedzać ukraińską stolicę. W hotelach słychać język niemiecki. W listopadzie 2022 roku kanclerz Olaf Scholz i szefowa KE Ursula von der Leyen (dawna minister obrony RFN) zaczęli głośno mówić o „Planie Marshalla XXI wieku" dla Ukrainy. Jak pamiętamy z historii George Marshall był amerykańskim sekretarzem stanu a „European Recovery Program" miał odbudować zrujnowane przez III Rzeszę państwa.

Zobacz też

Zobacz też

Okazuje się jednak, że niemiecki sprint po kontrakty na odbudowę Ukrainy przebiega zaskakująco dynamicznie. W połowie roku w tzw. deklaracji z Lugano środowisko międzynarodowe zadeklarowało pomoc w odbudowie zniszczonego wojną kraju. Deklarację złożyło ponad 40 państw oraz organizacje międzynarodowe takie jak Europejski Bank Inwestycyjny i Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). „Lugano" to wsparcie polityczne, finansowe i techniczne. W „Lugano Principals" pojawił się podział obwodów Ukrainy, którego odbudowę wesprze konkretne państwo. Wartość tej odbudowy premier Ukrainy Denys Szmyhal wyceniał na 750 mld USD. Niemcom przypadł w „mapie z Lugano" obwód czernihowski, Polsce – obwód doniecki, we współpracy z Włochami, którzy ponadto mają odbudowywać obwód rówieński na zachodniej Ukrainie.

Reklama

O ile deklaracja z Lugano jest bardzo szczytna i ważna – co jest poza dyskusją – to z mapy wynika, że najbardziej uprzywilejowane jest państwo niemieckie. Dlaczego? Argument, że obwód czernichowski jest mniej zniszczony od Donbasu, więc polskie firmy będą miały więcej kontraktów jest absurdalny, ponieważ linia frontu obecnie przebiega przez wschodnią Ukrainę, a obwód czernichowski jest od frontu oddalony i względnie gotowy do planu odbudowy. Geopolitycznie jest to z perspektywy Kijowa ogromna pułapka, ponieważ Berlin nie kiwnie palcem w sprawie wschodniej Ukrainy skoro jego firmy mogą już działać na środkowej jej części.

Zobacz też

Polska – tak czy inaczej – integralność terytorialną Ukrainy zawsze podnosiła na sztandary, Niemcy wszelako uczestnicząc w porozumieniach mińskich ograniczyli Siłom Zbrojnym Ukrainy szansę na odbicie wschodniej Ukrainy. Niemcy, co prawda od lat prowadzili w Europie politykę prorosyjską, co nie przeszkadza im obecnie wykorzystywać swoich przedsiębiorców jako dyplomatycznych taranów do poparcia na Ukrainie. W marcu 2023 roku pojawiła się informacja, że grupa zbrojeniowa Rheinmetall z Duesseldorfu na zachodzie Niemiec prowadzi negocjacje z rządem w Kijowie w sprawie budowy fabryki czołgów na Ukrainie. Warto wspomnieć, że Niemcy opóźniali dostawę Leopardów na Ukrainę, a Leopardy 1 przez ukraińskich pancerniaków wcale nie są cenione.

Reklama

Zobacz też

Niemieccy przedsiębiorcy w Kijowie to soft power

Niemiecki biznes nad Dnieprem dostał takiego przyspieszenia, że trzeba być wyjątkowo naiwnym by wierzyć, iż jest to przypadek. W kwietniu 2023 roku w „DW" ukazał się artykuł pt. „Niemcy inwestują w Ukrainie mimo wojny. Mają wsparcie rządu". Artykuł ten rzuca światło na to o czym piszę, a o czym nad Wisłą w ogóle się nie mówi. W tekście znalazłem następujący fragment: „Szczerze mówiąc, wcześniej byłem niechętny i twierdziłem, że teraz chodzi przede wszystkim o pomoc w nagłych wypadkach, a nie o inwestycje – mówi Michael Harms, dyrektor Komitetu Wschodniego Niemieckiej Gospodarki. Zmienił zdanie po dwóch dniach rozmów w Kijowie z przedstawicielami biznesu, władz i politykami. Michael Harms z sześcioma przedsiębiorcami i pełnomocnikiem banku rozwoju był w składzie delegacji, która wraz z ministrem gospodarki Robertem Habeckiem niespodziewanie przyjechała w poniedziałek (02.04.2023) do Ukrainy".

Jeżeli odrzemy ten tekst z hipotezy o „niespodziewanej" historii to zobaczymy zmianę w niemieckiej optyce względem Ukrainy. W 2019 roku na Ukrainie powstała niemiecka fabryka nasion firmy Bayer. Ma zostać dofinansowana kwotą 60 mln euro. Jak pisało wówczas „DW" – niemiecki rząd zabezpiecza na Ukrainie funkcjonowanie 11 swoich firm, oferuje 21 gwarancji inwestycyjnych na pokrycie kapitału rzędu 221 mln euro. Wówczas rozpatrywano kolejne ponad 20 wniosków. W 2022 r. niemieckie władze zabezpieczyły swój eksport nad Dniepr kwotą ponad 144 mln euro. Co ciekawe, jedna z niemieckich kompanii funkcjonujących nad Dnieprem to korporacja z branży budowlanej.

Reklama

„Chciałbym podziękować ministrowi finansów Niemiec Christianowi Lindnerowi, prawdziwemu przyjacielowi Ukrainy, który bardzo nam pomógł w trudnych czasach i pomaga nam teraz. (...) Chcę mu podziękować za jego osobiste decyzje i wkład do budżetu Ukrainy i pomoc wojskową. Podpisaliśmy dziś memorandum, które pozwoli na dalsze rozszerzenie wsparcia dla Ukrainy" – mówił szef ukraińskiego Ministerstwa Finansów Serhij Marczenko w sierpniu 2023 r. Pomijając fakt, że w Niemczech za Lindnerem ciągnęły się zarzuty korupcyjne (sprawa banku z Karlsruhe) to widać zmianę o 180 stopni w relacjach ukraińsko-niemieckich.

Zobacz też

Zobacz też

Jak Niemcy ogrywali Ukrainę

Trudno winić Niemcy, iż uczynili ze swych przedsiębiorców narzędzie „soft power", bo tak wygląda geopolityczna rzeczywistość. Problem w tym, że jest to niekorzystne nie tylko dla Polski, ale także dla samej Ukrainy, która wykazuje się wielką polityczną naiwnością. Przypomnę, że wobec Europy Środkowo-Wschodniej od początku XX w. w Niemczech funkcjonuje opracowana przez Friedricha Naumanna koncepcja Mittleuropy (tłum. Środkowa Europa). Polega ona na marionetkowym charakterze wobec Berlina związku państw w Europie Środkowo-Wschodniej, połączonym z Niemcami silnym węzłem gospodarczym. Naumann wpisywał się w politykę wszystkich niemieckich rządów w XX w. ponieważ z jednej strony jest to koncepcja niemieckiej hegemonii w Europie, z drugiej – Naumann był politycznym liberałem, więc wraz z odrzuceniem politycznej spuścizny z okresu I i II wojny światowej nie trafił w Niemczech na śmietnik historii.

Reklama

Przeciwwagą dla niemieckiej Mittleuropy jest polska koncepcja Miedzymorza, dla której odbudowy pojawiła się dziejowa szansa w nieszczęsnym 2022 roku. W tym wypadku Berlin i Warszawa są na kursie kolizyjnym. Na wiarygodności niemieckiej koncepcji, z perspektywy Kijowa, zaciążyły takie projekty jak Nord Stream, które wyraźnie pokazały intencje polityki Berlina. Warto przypomnieć, że Nord Stream był instrumentem Rosji do szantażowania Ukrainy przysłowiowym „zakręceniem kurka".

Zobacz też

Zobacz też

Wszystkich, dla których zagadką jest nagłe popsucie się relacji polsko-ukraińskich (choćby na niwie zbożowej) odsyłam do polityki, którą realizują Niemcy. Nie jest wszelako tak, że Polska straciła dobre stosunki z Ukrainą, w generaliach. Odróżnijmy elity polityczne od wojskowych. Z tymi drugimi Polska ma wciąż relacje jak najlepsze. Siły Zbrojne Ukrainy, jak to bywa na wojnie, stały się odrębną polityczną partią nad Dnieprem. Nie przez przypadek wymienia się generała Wałerija Załużnego, lub gen. Kyryło Budanowa jako potencjalnych przyszłych prezydentów Ukrainy. Ukraińskie wojsko doskonale wie, że pomoc militarna może wyłącznie płynąć przez Polskę, że to Warszawa postawiła na obronę Ukrainy a nie Berlin. Że to na polskich poligonach szkolą się Ukraińcy i że to polskimi „Piorunami" zestrzeliwano rosyjskie maszyny.

Reklama

Elity wojskowe na Ukrainie cieszą się wysoką autonomią, a relacje na linii politycy-wojskowi bywają szorstkie. Nie jest też tak, że Załużny czy Budanow nie mają w ukraińskiej polityce nic do powiedzenia. Załużny, zwany także, „żelaznym generałem" – jak mówi się nieoficjalnie – nie ma najlepszych relacji z Wołodymyrem Zełenskim i panów łączy tzw. szorstka przyjaźń. Władza na Ukrainie nie jest monolitem i to, że obecnie część elit zaczęła ciążyć ku polityce Niemiec nie oznacza wcale, że polskie sprawy w Kijowie są przegrane. Pytaniem retorycznym pozostaje czy jesteśmy gotowi by jak rasowy poważny kraj lobbować za naszymi interesami?

Autor. Jakub Szymczuk/KPRP
Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama