Reklama
  • Wiadomości
  • Polecane
  • Komentarz

Chiny wskrzeszają lotniskowce eskortowe? Rozśrodkowanie na morzu [KOMENTARZ]

Pojawiły się fotografie satelitarne chińskiej stoczni Jiangsu Dayang Marine na rzece Jangcy. Widać na niej trzy niewielkie chińskie okręty lotnicze nieznanego typu – poinformowało Naval News. Dwa z nich to opisywani wcześniej nosiciele bezzałogowych pionowzlotów w układzie katamarana. Trzeci wygląda mniej więcej jak lotniskowiec eskortowy z czasów drugiej wojny światowej.

Lotniskowiec eskortowy
Lotniskowiec eskortowy HMS Attacker
Autor. Beadell, S J (Lt), Royal Navy official photographer (Public Domain)
Reklama

Stocznia Jiangsu Dayang Marine znana była wcześniej z budowy dwóch katamaranów – nosicieli pionowzlotów (tzw. statki-matki). Obydwa wydaję się oparte na tym samym projekcie i obydwa służą prawdopodobnie tylko jako pomoce szkoleniowe symulujące okręty, z którymi walczą chińskie jednostki w czasie ćwiczeń. Poza tymi okrętami lotniczymi Chińczycy wybudowali też całą serię barek mających symulować nielotnicze okręty nieprzyjaciela (w ramach tzw. Electronic Blue Force). Ujawniony obecnie okręt jest znacznie większy i dzięki temu może udawać nie tylko nieprzyjacielski śmigłowcowiec, ale lotniskowiec przeciwnika, czyli jednostkę z której startują i na której lądują samoloty.

Reklama

W obydwu przypadkach wydaje się, że z okrętów tych operować będą bezzałogowe wiropłaty i stałopłaty. Można jednak zadać pytanie czy to na pewno wyczerpuje zastosowanie tych jednostek i czy nie są to jednostki, na których testowane są nowe koncepcje prowadzenia operacji powietrzno-morskich? Koncepcje, dodajmy, nie będące kopią rozwiązań zachodnich.

Okręt ma klasyczny prostokątny pokład startowy i boczną nadbudówkę (wysepkę) po prawej stronie kadłuba. Pod tym względem wygląda więc jak „rasowy” lotniskowiec. Wydaje się jednak, że jego kadłub jest niski i także wykonany w układzie katamaranu.

Reklama

Po co Chińczykom byłyby tego rodzaju jednostki? Wydaje się, że może chodzić o stworzenie floty licznych i tanich dronowców. Przy ich pomocy można byłoby przejąć kontrolę np. nad wodami wokół Tajwanu i prowadzić polowanie na okręty podwodne. Dzięki postępom w technologiach sieciocentrycznych i sztucznej inteligencji można byłoby także wysyłać z licznych, rozśrodkowanych jednostek fale dronów uderzeniowych np. poszukujących nawodnych jednostek przeciwnika.

Oczywiście rola takich jednostek mogłyby być szersza i np. umożliwiać eskortowanie własnej żeglugi czy floty desantowej. Tak jak w przypadku stworzonych w czasie drugiej wojny światowej lotniskowców eskortowych. Jednostki tej klasy zostały stworzone w czasach drugiej wojny światowej i służyły praktycznie do końca lat 50. ubiegłego stulecia. Ich miejsce zajęły śmigłowcowce i desantowce uderzeniowe. Przez pewien czas istniał pomysł reinkarnacji lotniskowca eskortowego jako jednostki „kontroli akwenu”. A zatem czegoś co właśnie mogą chcieć stworzyć Chińczycy.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Utrata takiej jednostki byłaby nieporównanie mniejszą stratą niż dużego lotniskowca takiego jak „Liaoning” czy „Szantung”, nie wspominając nawet o najnowszym „Fuijan” czy planowanych superlotniskowcach z napędem atomowym. W bitwie morskiej przeciwko amerykańskim, japońskim, koreańskim czy europejskim lotniskowcom i śmigłowcowcom, niewielkie dronowce, tanie i z zapewne nieliczną załogą, można byłoby poświęcać, w zamian za cele znacznie cenniejsze.

Takie rozśrodkowanie może być szerszym pomysłem na zapewnienie sobie dominacji morskiej. W ostatnich dniach pojawiły się także zdjęcia chińskiej korwety o cechach stealth. Wcześniej Beijing inwestował w większe bojowe okręty nawodne – fregaty i niszczyciele w tym wielkie jednostki Typ 055, przez Amerykanów klasyfikowane jako krążowniki Renhai. To też może świadczyć o chęci posiadanie liczniejszych mniejszych jednostek w miejsce cennych większych. A cała taka polityka wpisywałaby się w głoszone nieraz koncepcje o tym jak to wielkie okręty, w tym w szczególności amerykańskie lotniskowce są „białymi słoniami”, których utrata byłaby katastrofą.

Reklama

Jeżeli rzeczywiście taki jest plan, to oznaczałoby to, że ChRL zakłada bitwę morską z dala od własnych wybrzeży. W przeciwnym przypadku znacznie taniej byłoby wysyłać bezzałogowce z baz lądowych.

Zobacz też

Zastanawiający jest jednak np. niski kadłub nowego okrętu. Taki, które nie pozwala na przechowywanie bezzałogowców w ładowni pod kadłubem. Może być to jednak elementem polityki, mającej na celu obniżenie kosztów takiej jednostki, albo wynikać z faktu, że to okręt testowy.

Reklama

Inną możliwością jest budowa tego rodzaju jednostek po prostu na eksport dla takich odbiorców, jak chociażby Iran czy kraje arabskie lub afrykańskie. W takiej sytuacji mogłyby to być jednostki służące do kontroli wód terytorialnych.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama