Reklama
Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Wybór Orki. Decyzja wojskowa czy polityczna? [OPINIA]

Minister obrony narodowej poinformował, iż na wniosek Zespołu zadaniowego Rada Ministrów wybrała Szwecję jako kraj, od którego kupimy nowe okręty podwodne.

Szwedzki okręt podwodny HMS „Södermanland” (projektu A17S) po remoncie głównym i modernizacji płynie na powierzchni w cieśninie Öresund.
Szwedzki okręt podwodny HMS „Södermanland” (projektu A17S) po remoncie głównym i modernizacji płynie na powierzchni w cieśninie Öresund.
Autor. Saab Kockums

Informacja została przekazana 26 listopada. Teraz mają zostać przeprowadzone negocjacje i w pierwszej połowie 2026 roku ma zostać podpisana umowa na zakup trzech okrętów podwodnych. Pierwszy z nich ma trafić do Polskiej Marynarki Wojennej już w 2030 roku. Wcześniej w 2027 roku mamy przejąć w posiadanie stary szwedzki okręt podwodny, który będzie rozwiązaniem pomostowym (gap-filler), aż do przejęcia nowych jednostek.

Na razie tyle wiadomo i bardzo trudno jest wyciągać szczegółowe wnioski. Niestety, w Polsce sposób komunikacji tego typu decyzji jest mało czytelny. Nie wiadomo, co tak właściwie zadecydowało o tym konkretnym wyborze. W tej chwili, przy braku jakichkolwiek szczegółowych informacji, wydaje się, że jest to raczej decyzja polityczna, a nie wojskowa.

Co prawda, każdy z możliwych wyborów Zespołu zadaniowego i Rady Ministrów, byłby różnie odbierany, ale jako że wybrano szwedzką ofertę, warto zastanowić się nad nią. Już nawet bez porównywania jej do odrzuconych ofert.

Decyzja polityczna

Jeśli szwedzki wybór rozpatrywać pod kątem politycznym, to jest on zrozumiały. Szwecja jest dla Polski ważnym partnerem gospodarczym i militarnym w rejonie Bałtyku. Po wstąpieniu Szwecji do NATO łączy Polskę jeszcze więcej niż przez ostatnie trzy dziesięciolecia. Dodatkowo wielkość naszych państw, sił zbrojnych i gospodarek powoduje, iż możemy być partnerami bez przechylania szali na którąkolwiek stronę.

Wizualizacja okrętu podwodnego projektu A26 (typu Blekinge) ze stoczni Saab Kockums.
Wizualizacja okrętu podwodnego projektu A26 (typu Blekinge) ze stoczni Saab Kockums.
Autor. Saab Kockums

Szwecja jest państwem o rozbudowanym przemyśle zbrojeniowym. Głównie wynika to z wieloletniej polityki neutralności i samowystarczalności. Ogromna część sprzętu wojskowego eksploatowanego przez Szwecję w XX i XXI wieku została zaprojektowana i wyprodukowana u siebie. Zapewne Szwecja nadal byłaby neutralna, gdyby nie pełnoskalowa rosyjska agresja na Ukrainę w 2022 roku i jej konsekwencje. Przez ostatnie lata sytuacja polityczno-militarna w Europie, a szczególnie w naszym jej regionie, uległa tak wielkiemu pogorszeniu, iż decyzja Szwecji była jej naturalną konsekwencją.

Mostem pomiędzy naszymi państwami jest Bałtyk, a dokładniej linie komunikacyjne i transportowe. Otwarty dostęp do Bałtyku ma również Rosja, co powoduje, iż akwen ten może stać się polem sytuacji kryzysowych, a nawet konfrontacji militarnej. Co prawda siły militarne, jakimi dysponuje Rosja w rejonie Bałtyku, nie są imponujące i NATO ma tu ogromną przewagę, to jednak akwen ten stanowi rejon bezpośredniego styku pomiędzy wojskami Rosji i państw NATO.

Reklama

Oczywiście, dodatkowo Bałtyk stanowi też idealny rejon do działań poniżej progu wojny. Różnego rodzaju aktywna działalność rozpoznawcza, dywersyjna lub terrorystyczna jest tu możliwa w każdej chwili. Duża część Bałtyku jest otwarta dla swobodnego działania okrętów i lotów wojskowych statków powietrznych.

Decyzja militarna

Jeśli szwedzki wybór rozpatrywać pod kątem militarnym, to nie jest on zrozumiały. Ostatni zbudowany w Szwecji okręt podwodny został wcielony do służby w 2003 roku, czyli ponad 22 lata temu. Był to szósty i ostatni okręt typu Collins zbudowany dla Australii. Pierwszy został wcielony w 1996 roku. Cała szóstka napotkała duże problemy w czasie budowy i początkowej eksploatacji w Marynarce Wojennej Australii. Przez wiele lat stamtąd docierały raczej nieprzychylne opinie dotyczące tych jednostek. Obecnie, ze względu na wiek, nie są one już perspektywiczne i Australia prowadzi nowy program pozyskania serii okrętów podwodnych.

Ostatni okręt podwodny dla siebie Szwedzi wcielili do służby jeszcze dawniej, bo w 1997 roku, czyli ponad 28 lat temu. Był to trzeci i ostatni okręt typu Gotland (A19). Wcielenie całej serii odbyło się w latach 1996-1997.

Szwedzki okręt podwodny HMS „Uppland” typu Gotland (projektu A19) po remoncie głównym i modernizacji w stoczni Saab Kockums w Karlskronie.
Szwedzki okręt podwodny HMS „Uppland” typu Gotland (projektu A19) po remoncie głównym i modernizacji w stoczni Saab Kockums w Karlskronie.
Autor. Glenn Pettersson / Saab Kockums

Po zbudowaniu obu serii, czyli okrętów typów Gotland i Collins, na wiele lat zaprzestano produkcji nowych okrętów podwodnych w Szwecji. Mając spore doświadczenia w tej dziedzinie, nadal zajmowano się tam projektowaniem kolejnych typów okrętów tej klasy. Najważniejszym był chyba projekt Viking, do którego jako obserwator dołączyła nawet Polska, szukająca rozwiązań mających na celu zastąpienie własnych, ale poradzieckich okrętów.

Reklama

Poważne perturbacje szwedzki przemysł okrętowy przeżył w wyniku nieudanego mariażu z przemysłem niemieckim. Początkowo dobrze zapowiadająca się wspólna niemiecko-szwedzka ofensywa na rynku okrętów podwodnych zakończyła się całkowitą klapą. Obie strony oskarżały się wzajemnie, a akcja szwedzkich służb specjalnych, mająca na celu zabezpieczenie wiedzy intelektualnej dotyczących projektowania i budowy okrętów była na tyle spektakularna, iż zachwiała szwedzką pozycją na tym rynku.

Szwedzka Marynarka Wojenna i szwedzcy politycy niezmiennie informowali o konieczności rozwoju sił podwodnych i utrzymaniu ich stanu liczebnego i jakościowego na Bałtyku. W związku z tym już 30 stycznia 2015 roku podpisano umowę na budowę w kraju dwóch okrętów typu Blekinge (A26). Pomimo upływu już prawie 11 lat, żaden z tych okrętów nie został wcielony do służby, ani nawet wodowany. Na razie wydaje się, że również żaden z kadłubów mocnych tych okrętów nie został scalony w całość. Tymczasem szwedzkie władze już dwukrotnie zgodziły się na przesunięcie terminu ich zdania zamawiającemu oraz drastyczne zwiększenie ceny kontraktowej. W 2021 roku ich cenę podniesiono do 14 mld koron, a terminy przesunięto na 2027 i 2028 rok. W obecnym 2025 roku ich cena poszybowała już do poziomu 25 mld koron, a terminy zdania ustalono na 2031 i 2033 rok.

Oczywiście strona szwedzka nie chce się przyznać do porażki tego programu i zmiany te uzasadnia zmianami wymagań taktyczno-technicznych, które niosą za sobą poważne zmiany w projekcie.

Polski kontrakt

Jeśli pierwszy szwedzki okręt ma być dostarczony Polsce około 2030 roku, oznaczać to może sprzedanie nam prototypowego okrętu Blekinge, a może również i drugiego budowanego, czyli Skåne. Jeśli taki scenariusz miałby się potwierdzić, to zgoda na takie rozwiązanie byłaby bardzo zaskakująca. Oznaczałoby to zakup obecnie budowanych z problemami szwedzkich jednostek. Z punktu widzenia stoczniowo-przemysłowego trudno sobie wyobrazić, iż Szwedzi do 2030 roku zbudowaliby dla Polski całkowicie nowy okręt od podstaw.

Wyjaśnienie może być jednak zupełnie inne. 26 listopada ogłoszono wybór kraju, z którego kupimy te okręty, ale oczywiście jeszcze nie podpisano umowy na nie. Taka umowa może zawierać zupełnie inne terminy niż zapowiadany przez polskie władze rok 2030. Jednak w takim przypadku marynarskie serca po raz kolejny zostałyby zawiedzone jeśli obecne deklaracje nie przeistoczą się w fakty.

Gap-filler czyli rozwiązanie pomostowe

Zapowiedź kontraktu ze Szwecją uzupełniona została o informację na temat pozyskania w 2027 roku okrętu pomostowego. Miałby on być „identyczny” z tymi, które zostaną zakontraktowane. Od razu nazwanie gap-fillera „identycznym” jest nieprecyzyjne, ale może ono sugerować o który szwedzki okręt chodzi.

Reklama

Obecnie Szwecja aktywnie użytkuje cztery okręty podwodne: trzy typu Gotland (A19) oraz jeden typu Södermanland (A17). Polska już kilka lat temu negocjowała ze Szwecją zakup używanego okrętu Södermanland. Jednakże ze względu na bardzo wysoką cenę zaproponowaną przez Szwecję za jego gruntowne zmodernizowanie, odstąpiliśmy od tego pomysłu. Zbiegło się to również z burzliwą tamtejszą publiczną dyskusją na temat, iloma jednostkami podwodnymi musi na bieżąco dysponować Marynarka Wojenna Szwecji. Okazało się, iż trzy okręty typu Gotland to za mało i muszą być co najmniej cztery. W obliczu braku widoków na pomyślne ukończenie budowy prototypu A26, zadecydowano o bardzo poważnej modernizacji Södermanlanda. Jako, iż wiele prac projektowych na nowe A26 było już zakończonych lub mocno zaawansowanych, postanowiono w czasie modernizacji zastosować je na starym okręcie.

Szwedzki okręt podwodny Södermanland w Gdyni w 2007 roku.
Szwedzki okręt podwodny Södermanland w Gdyni w 2007 roku.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Dlatego przejęcie przez Polskę Södermanlanda jako pomostu może wiązać się z tym, iż np. w zakresie systemu dowodzenia wiele rozwiązań na nim jest teraz zbliżonych do tych przewidywanych na A26. Również jego napęd niezależny od powietrza (AIP), składający się z silników Stirlinga, w samej koncepcji nie będzie różnił się od tego na A26. Tam też będą silniki Stirlinga, ale oczywiście dużo nowocześniejsze.

Problemem okrętu Södermanland jest oczywiście jego wiek. Został on zwodowany 12 kwietnia 1988 roku, a wcielony do służby 21 kwietnia 1989 roku. Czyli jest tylko o trzy lata młodszy od naszego jedynego okrętu podwodnego ORP Orzeł. Co prawda jego powrót w 2024 roku do służby po zakończonej kompleksowej modernizacji wydłużył jego przewidywalny okres eksploatacji do 2030 roku, ale wiele jego elementów konstrukcyjnych i wyposażenia ma już ponad 36 lat.

Zakończenie

Na razie na temat tego, jak rozwinie się polsko-szwedzka współpraca, wiemy mało, a praktycznie nic. Wszystko teraz w rękach Agencji Uzbrojenia, która będzie negocjowała kontrakt oraz decydentów, którzy ostatecznie zadecydują, czy zostanie on podpisany, czy nie.

Dobrze się stało, iż wreszcie po kilkudziesięciu latach, zadecydowano o potrzebie zakupienia nowych okrętów podwodnych. Dobrze, że na razie negocjacje są przed nami. Ostateczne wnioski będzie można wyciągać dopiero po ich zakończeniu, gdy zostaną przedstawione już konkretne informacje dotyczące umowy na ich budowę.

Jako ciekawostkę można dodać, iż okręt podwodny Södermanland był w Polsce trzy razy. W 1999 i 2007 roku w Gdyni oraz w 2016 roku w Gdańsku. Czy będziemy go niedługo często widywać, dopiero okaże się.

Reklama
WIDEO: Rywal dla Abramsa i Leoparda 2? Turecki czołg Altay
Reklama
Reklama