Siły zbrojne
Wiemy jakie jednostki wycofa USA z Niemiec. Co trafi do Polski? [RELACJA]
Amerykanie stawiają kropkę nad i w zakresie przenoszenia części sił z Niemiec. Właśnie odbyła się konferencja prasowa z udziałem Sekretarza Obrony Stanów Zjednoczonych Marka Espera, zastępcy Przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Johna E. Hytena i poprzez łącza wideo Dowódcy US EUCOM gen. Toda D. Woltersa. Można się było na niej dokładnie dowiedzieć, kto będzie beneficjentem zmian w architekturze sił dyslokowanych na stałe do Europy. Słowem kluczem była rotacyjność oraz elastyczność w dysponowaniu własnym potencjałem militarnym.
Konferencja prasowa, odnosząca się do istotnego dla bezpieczeństwa całego kontynentu europejskiego, amerykańskiego European Staretgic Force Posture Review - strategicznego elementu szerszego przeglądu amerykańskich dowództw w zakresie ich doświadczeń, potrzeb oraz wyzwań w ich domenach działania.
Wiadomo, że takiego gruntownego przeglądu dokonało amerykańskie Dowództwo Europejskie (US EUCOM). Tak aby pozwolić na lepsze dostosowanie potencjału amerykańskiego do wyzwań, jakie pojawiają się w architekturze bezpieczeństwa europejskiego oraz światowego. Oczywiście cała uwaga została przy tym skupiona na planach wycofania części wojsk amerykańskich, które na co dzień stacjonowały w Niemczech. Pewne szczegóły w planach Pentagonu i US EUCOM mogą oczywiście jeszcze ulegać pewnym zmianom. Jednak wiemy, że ostatecznie ok. 11,9 tys. żołnierzy amerykańskich wyjedzie z Niemiec, z czego nawet 5,6 tys. zostanie skierowanych do innych państw.
Jeden z najważniejszych członków obecnej administracji w Białym Domu zaznaczył, że celem władz jest budowa bardziej efektywnych sił i utrzymania współpracy z sojusznikami Stanów Zjednoczonych w Europie. Przy czym ma nastąpić optymalizacja amerykańskiej obecności militarnej na świecie. Chodzi bowiem o lepsze ulokowanie sił i środków, żeby były bardziej efektywne we współczesnym świecie. Generalnie, zdaniem szefa Pentagonu, przed US EUCOM stoi pięć kluczowych wyzwań:
- Wzmocnienie odstraszania Rosji
- Wzmocnienie NATO
- Zagwarantowanie pewności sojusznikom
- Poprawa strategicznej elastyczności Stanów Zjednoczonych i operacyjnej elastyczności US EUCOM
- Zadbanie o wojskowych i ich rodziny w tym procesie przeobrażeń sił i środków.
Tym samym, według szefa amerykańskiego resortu obrony wskazał, iż około 5600 wojskowych będzie dyslokowanych z Niemiec do innych państw Sojuszu. Zaś ok. 6400 ma powrócić do Stanów Zjednoczonych. Znaczna część z tych jednostek będzie zaangażowana w rotacyjną obecność w Europie. Sekretarz Obrony podkreślił, że zmiany nastąpią w sieci amerykańskich dowództw w Europie. Mają być one przesunięte bliżej struktur dowodzenia NATO w Belgii oraz we Włoszech. Przesunięcia w systemie dowodzenia mogą objąć grupę nawet 2 tys. amerykańskich wojskowych.
Zauważono, że ok. 4,5 tys. żołnierzy z 2nd Cavalry Regiment ma trafić do Stanów Zjednoczonych. Wszystko podczas przerzucania rotacyjnego innych jednostek osadzonych na KTO Stryker bardziej na wschód w rejon Morza Czarnego. Nie dojdzie do zmniejszenia obecności amerykańskiej w bazie lotniczej Mildenhall w Wielkiej Brytanii. Grupa 2500 lotników oraz innych członków sił powietrznych, odpowiedzialnych za tankowanie w powietrzu oraz działania specjalne pozostanie na Wyspach Brytyjskich.
Zaznaczono, że eskadra myśliwska oraz elementy skrzydła myśliwskiego z Niemiec zostaną przesunięte do Włoch. Jako powód Mark Esper miał wskazać kwestię bliższego rozlokowania względem Morza Czarnego oraz potrzeb flanki południowej NATO.
W przypadku Polski, szef Pentagonu miał wskazać, że oprócz wspomnianych posunięć i rotacji sił, ogłoszonych przez prezydentów D. Trumpa i A. Dudę, planowana jest również rotacja na terytorium Polski głównego elementu nowo odtwarzanego dowództwa V Korpusu Armii. Oczywiście, tuż po tym, jak polskie władze zgodzą się na Umowę o Współpracy Obronnej i zostaną ustalone wszelkie kwestie szczegółowe w zakresie obciążeń.
W trakcie konferencji prasowej, Sekretarz Obrony zauważył, że mamy do czynienia ze zmieniającym się NATO. Szczególnie, w kontekście wchodzenia nowych państw do sojuszu i wobec tego przesuwania się granic Sojuszu względem sytuacji obserwowanej w toku zimnej wojny. Trzeba zauważyć, że proces redyslokacji wojsk amerykańskich jest złożonym procesem, który będzie rozpoczęty w kolejnych tygodniach. Co więcej, Pentagon ma rozmawiać o konkretnych dyslokacjach wojsk wycofywanych z Niemiec z Kongresem, tak aby dostosować to do potrzeb widzianych, także z perspektywy parlamentu. Mark Esper podkreślił również, że Pentagon szeroko konsultuje całą sprawę z Departamentem Stanu i ze swoimi partnerami w NATO.
Czytaj też: Dalsza rozbudowa "rumuńskiego Ramstein"
Słuchając wystąpienia szefa resortu obrony w Stanach Zjednoczonych można odnotować, że Mark Esper jest zadowolony z dotychczasowych doświadczeń w zakresie wysyłania rotacyjnych formacji. Wskazując przy tym na zgromadzone know-how na przykładach wyniesionych m.in. z Polski. Jego zdaniem wojska wysyłane w formie rotacyjnej są bardziej skoncentrowane na swoich misjach. Ważne są również doświadczenia wyniesione z zarządzania odstraszaniem bombowcami strategicznymi, które mają już teraz Stany Zjednoczone. Amerykanie chcą zapewnić sobie większą elastyczność w działaniach i jednocześnie być mniej przewidywalnymi dla potencjalnych przeciwników, tak aby oni nie mogli odczytać od razu możliwości amerykańskich sił zbrojnych.
Mark Esper, pytany o słowa Donalda Trumpa wskazujące na polityczny wymiar decyzji przesunięcia wojsk z Niemiec, a nie strategiczne podwaliny takich roszad, wskazał, że Stany Zjednoczone nadal będą miały wojska w Niemczech. W dodatku mowa jest o bardzo sporym zgrupowaniu w tym europejskim państwie. Jego zdaniem, Stany Zjednoczone dostosowują się zwyczajnie do nowych granic strategicznego odstraszania NATO. Wobec tego M. Esper twardo bronił stanowiska, że jest to kwestia praktyczna w planowaniu obronnym.
Sekretarz Obrony zauważył, że rotacyjność ma odpowiadać na nowe potrzeby widziane oczami dowódcy US EUCOM. Może to oczywiście dotyczyć kwestii południa kontynentu, wschodniej flanki, ale również nowych potrzeb na północnych rubieżach NATO. Mark Esper podkreślił, że dzielenie się kosztami to istotny element w zakresie potrzeb odstraszania NATO oraz generalnie podnoszenia zdolności sojuszniczych. Wskazał też ponownie na wagę wydawania 2 proc. PKB przez poszczególne państwa Sojuszu.
W trakcie konferencji swój głos wyraził również zastępca Przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. John E. Hyten. Wskazał on na to m.in., że flanka wschodnia wcześniej stanowiła zupełnie inny obszar, gdy adaptowano dotychczasową obecność amerykańskich wojsk w Europie, w ramach NATO. Jego zdaniem, szczególnie dziś trzeba dokonać usprawnienia i zyskać większą elastyczność, o której wielokrotnie mówił Sekretarz Obrony.
Oprócz szefa resortu obrony i przedstawiciela Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, w konferencji wziął udział za pomocą łączenia wideo, również Dowódca US EUCOM, gen. Tod D. Wolters. On również zaznaczył stanowczo, że nowe zmiany w architekturze amerykańskich jednostek mają wpłynąć na elastyczność strategiczną, możliwość odstraszania Rosji i przede wszystkim podniesienie efektywności NATO oraz uzyskanie niezbędnego poziomu współpracy z partnerami. W jego opinii, wspomniane dyslokacje w sferze dowództw bliżej struktur natowskich mają przede wszystkim przyspieszyć proces podejmowania decyzji.
Podkreślił on również zasadność przerzutu F-16 z Niemiec do Włoch, bliżej Morza Czarnego i flanki południowo-wschodniej. Zaś żołnierze wycofani do Stanów Zjednoczonych mają być lepiej przygotowani do reagowania kryzysowego, na wypadek potrzeby przerzucenia ich w konkretne miejsce.
Na pytanie o redukcje infrastruktury w Niemczech, wprost wskazano, że najwięcej stracić może Stuttgart. To stamtąd mają być przemieszczeni Amerykanie, którzy w części trafią do Mons i generalnie innych lokacji w Belgii. Generał zauważył, także, że pewne mniejsze dowództwa trafią z Niemiec również do Belgii, np. do istniejących elementów dowództw sił powietrznych. Otwartym pytaniem pozostaje również przemieszczenie US AFRICOM w konkretne, nowe miejsce.
Co ciekawe, Morze Czarne pojawiało się w wypowiedziach Amerykańskich dygnitarzy politycznych i wojskowych o wiele częściej niż Polska i państwa nadbałtyckie. Trzeba wprost stwierdzić, że to Włochy oraz Belgia stają się ewidentnie największymi beneficjentami redyslokacji w obrębie Europy.
(JR)