Reklama

Siły zbrojne

Rosyjscy żołnierze szkolą się na białoruskich poligonach

Autor. Министерство обороны Республики Беларусь/Facebook

Obecność rosyjskich wojsk na Białorusi ma obecnie stały rotacyjny charakter – mówi PAP Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Z jawnych źródeł wynika, że są to głównie zmobilizowani, szkoleni do udziału w wojnie na Ukrainie. Najnowsze dane strony ukraińskiej mówią o czterech tysiącach Rosjan, taką liczbę podał rzecznik Państwowej Służby Granicznej Ukrainy Andrij Demczenko.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

„Przede wszystkim są to jednostki złożone ze świeżo zmobilizowanych. Obserwujemy ich rotację ze sprzętem - po szkoleniu są wysyłani na front na Ukrainę" – wyjaśnia PAP analityczka PISM.

„Duże rosyjskie zgrupowanie było na Białorusi na początku ubiegłego roku, w styczniu i lutym w związku z (białorusko-rosyjskimi) ćwiczeniami Sojusznicze Zdecydowanie. Po zakończeniu ćwiczeń Rosjanie uderzyli na Ukrainę z terytorium Białorusi" – mówi Anna Maria Dyner.

Reklama

Czytaj też

„Ale po tym nieudanym uderzeniu i wycofaniu się z północy Ukrainy rosyjski komponent liczył maksymalnie do 12 tys. żołnierzy" – dodaje Dyner.

Jak wyjaśnia, żołnierze rosyjscy na Białorusi są obecni głównie w ramach tzw. Regionalnego Zgrupowania Wojsk. „Jest ono na stałe wpisane w obronę Państwa Związkowego (Białorusi i Rosji)" – mówi ekspertka.

Do ubiegłorocznych ćwiczeń Sojusznicze Zdecydowanie przyjmowało się, że w jego skład wchodzą białoruskie siły zbrojne i jakaś część rosyjskich wojsk z Zachodniego Okręgu Wojskowego. „Te oceny się zmieniły, gdy na te manewry przyjechały dwie rosyjskie armie ze Wschodniego Okręgu Wojskowego. To pokazuje, że Rosjanie mogą dowolnie sobie kształtować skład swojej części Regionalnego Zgrupowania Wojsk" – ocenia rozmówczyni PAP.

Czytaj też

„Regionalne Zgrupowanie Wojsk istniało wcześniej, ale było tworem trochę formalnym, uruchamianym np. przy okazji dużych ćwiczeń. Łukaszenka zmienił to jesienią ubiegłego roku, wskazując na rzekome rosnące zagrożenie ze strony Polski i Litwy, czyli państw wschodniej flanki NATO. Uruchomił możliwość rozwinięcia i utworzenia pewnych jednostek na stałe" – dodaje Dyner.

„Można powiedzieć, że na Białorusi obecne są wszystkie rodzaje rosyjskich wojsk oprócz marynarki wojennej i sił strategicznych, choć nad Białorusią pojawiają się i bombowce strategiczne, ale wyposażone tylko w rakiety konwencjonalne" – mówi ekspertka PISM. Zaznacza przy tym, że dowództwo nad rosyjskimi siłami sprawują wysocy rangą oficerowie, co oznacza, że „Rosjanie dość poważnie podchodzą do możliwości wykorzystania tych komponentów".

„W zasadzie nieprzerwanie na Białorusi odbywają się różnego rodzaju ćwiczenia, w tym tzw. snap, niezapowiedziane ćwiczenia, których nie trzeba notyfikować. Ćwiczą jednostki zmechanizowane, siły operacji specjalnych, były manewry lotnicze. Sytuacja jest bardzo dynamiczna i płynna, dlatego bardzo trudno jest mówić o sytuacji w danym momencie" – mówi rozmówczyni PAP.

Czytaj też

Dyner przewiduje, że w miarę przybliżania się zaplanowanych na jesień dużych ćwiczeń (Tarcza Związku, Zachód), „najpewniej na Białorusi pojawi się więcej rosyjskich regularnych jednostek i sprzętu".

W tym roku na terytorium Białorusi mają się również odbyć trzy duże ćwiczenia w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ).

Dyner zaznacza, że „trudno jest oceniać rosyjski komponent na terytorium Białorusi". „Dostępne dla nas źródła jawne nie podają pełnych informacji. Problem z dostępnością informacji jest dość typowy dla tych krajów, a w ostatnim roku liczba manewrów – tych ogłaszanych i nie – wyraźnie wzrosła" – mówi ekspertka.

„Ani Białoruś, ani Rosja nie są zainteresowane tym, by ujawniać szczegóły na temat rosyjskiej obecności. Ćwiczenia przy granicach państw NATO i Ukrainy mają swoje uzasadnienie. Z jednej strony to jest podnoszenie napięcia, z drugiej – wiązanie sił ukraińskich na północnych granicach kraju (przy granicy z Białorusią)" – dodaje.

Obecnie prawdopodobieństwo ataku rosyjskiego lub wspólnego z wojskami Białorusi – jest bardzo niskie, strona ukraińska, monitorująca sytuację przy swoich granicach, nie widzi oznak tworzenia zgrupowania uderzeniowego. „Ten straszak jednak ciągle działa i uniemożliwia Ukrainie np. przerzucenie sił na aktywne odcinki frontu" – zaznacza Dyner.

Rosjanie na Białorusi korzystają z lotnisk wojskowych, przede wszystkim w Maczuliszczach pod Mińskiem, w Baranowiczach i w Łunińcu, na których stacjonują rosyjskie MiG-31K, śmigłowce i samolot wczesnego ostrzegania A-50 (po niedawnym ataku „dywersantów" miał odnieść „nieznaczne uszkodzenia" i zostać skierowany na remont do Rosji). Maszyny te operują w białoruskiej przestrzeni powietrznej. Każdy wylot MiG-31K, który może przenosić rakiety Kindżał powoduje ogłoszenie alarmu lotniczego na terytorium całej Ukrainy.

Czytaj też

Białoruś informowała również m.in. o przyjęciu na dyżur bojowy przekazanych przez Rosję systemów rakietowych Iskander oraz przeciwlotniczych i przeciwrakietowych S-400.

W minioną sobotę Putin oświadczył, że Rosja zamierza rozmieścić na terytorium Białorusi taktyczną broń jądrową. Według niego Rosja przekazała Białorusi m.in. dziesięć samolotów, które mogą przenosić pociski jądrowe, a do 1 czerwca mają zostać zbudowane magazyny do przechowywania tej broni.

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (1)

  1. Chinol

    Logiczne- choc malo . Na 300 tys powoalanych tylko 4 tys szkoli w Bialsrosu. MALUTKO

Reklama