Prawdopodobny przyszły kandydat na nowego kanclerza z ramienia niemieckich chadeków widzi potrzebę pogłębiania współpracy w przestrzeni bezpieczeństwa i obronności w Europie. Jest orędownikiem spełniania wymogu wydatkowania 2 proc. PKB na siły zbrojne i co najważniejsze nie przekreśla w dalszej perspektywie czasu również koncepcji europejskich sił zbrojnych. Jednak nie boi się przy tym wskazywać na Stany Zjednoczone jako podstawowego sojusznika Niemiec. Z drugiej strony, chce utrzymania współpracy gospodarczej z Moskwą i Pekinem, na co krytycznie patrzą nie tylko kraje Europy Środkowo-Wschodniej, ale też właśnie USA.
Niemiecki polityk Armin Laschet udzielił wywiadu dla doktora Andreasa Rinke (głównego korespondenta agencji informacyjnej Reuters w Berlinie), w którym odniósł się do szeregu kwestii międzynarodowych. Warto przy tym zauważyć sprawy bezpośrednio lub pośrednio odnoszące się do spraw bezpieczeństwa i obronności. Szczególnie, że ten nowy lider chadeków z CDU jest w Niemczech postrzegany z perspektywy możliwości zastąpienia w niedalekiej przyszłości samej kanclerz Angeli Merkel.
Laschet, jak czytamy w Internationale Politik Quarterly, widzi chociażby potrzebę przekładania wizji europejskiej polityki bezpieczeństwa na konkretne przedsięwzięcia w zakresie podnoszenia europejskich zdolności obronnych. Podkreślając przy tym chociażby znaczenie rozwoju programów technologii dronowych. Wskazał przy tym, że kluczowe relacje w tego rodzaju przedsięwzięciach są nawiązane pomiędzy Niemcami, Francją, Hiszpanią i Włochami. Polityk z całą stanowczością zastrzegł również, że Niemcy muszą osiągnąć ustalone w ramach NATO założenia w zakresie wydatków na obronność (2 proc. PKB). Jednocześnie, stwierdzając, że taka polityka nie jest determinowana sugestiami amerykańskimi, ale interesem samego Berlina. Stwierdzając, iż Niemcy muszą cały czas pracować nad poprawą własnych zdolności militarnych. Lecz dostrzegając, także zagrożenie jakie może przyjść w przypadku zwiększenia krytyki polityki wzmacniania obronności przez lewicowe partie, szczególnie w obliczu zbliżenia części SPD do stanowiska Linke oraz części Zielonych.
Czytaj też: Niemcy pokazują sensory czołgu przyszłości
Szczególne miejsce, w zakresie kwestii technologicznych w przestrzeni obronnej i bezpieczeństwa można zauważyć, w wypowiedziach Lascheta, dla kooperacji z Francją. Mówił on chociażby o tym, że to Berlin zasugerował część kwestii w sferze współpracy z Paryżem właśnie w sprawach podnoszenia zdolności obronnych. Podkreślając znaczenie współpracy w zakresie wspólnego koordynowania zakupów uzbrojenia, podnoszenia zdolności w zakresie technologii bazujących na sztucznej inteligencji, itd.
Laschet widzi możliwość pogłębiania integracji europejskiej. Dla niego przykładem może być cała polityka zagraniczna i bezpieczeństwa UE. Wskazując, że przede wszystkim istnieje realna potrzeba stopniowego odchodzenia od jednomyślnego podejmowania decyzji w tych obszarach. Lecz widząc również, że chociażby w przypadku planowania jakiś interwencji wojskowych potrzeba zgody parlamentów narodowych. Nowy lider chadeków nie kryje, że jest zwolennikiem pozytywnego podchodzenia do Europy dwóch prędkości i to także w kontekście kwestii bezpieczeństwa i obronności. O tej możliwości mówił, podając przykłady rozwoju inicjatywy PESCO. Podkreślając, że na dłuższą metę oczywiście da się myśleć o realnym powstaniu wspólnych unijnych sił zbrojnych. Jednak dziś potrzeby leżą jego zdaniem we wzmacnianiu wspomnianej koncepcji PESCO, promocji wspólnych projektów z dziedziny bezpieczeństwa i obronności pomiędzy poszczególnymi państwami europejskimi.
Ciekawe spostrzeżenia pojawiły się względem niemieckiej aktywności wojskowej poza granicami państwa. Armin Laschet zauważył, że nie ma się co obrażać na pytania o strategię wyjścia z Afganistanu, gdyż jest to naturalna część każdej misji wojskowej. Podkreślił, że wszelkie tego rodzaju operacje są zawsze zdeterminowana względem własnych interesów bezpieczeństwa, ale też zobowiązań międzynarodowych płynących z udziału w NATO oraz bycia częścią UE. Jednakże, nie padło przekreślenie możliwości wydłużenia obecności wojskowej w Afganistanie, czego podstawą jest coraz bardziej problematyczny dialog pomiędzy władzami w Kabulu a Talibami. Laschet argumentował przy tym, że rozmieszczenie niemieckich żołnierzy w Afganistanie oczywiście kiedyś dobiegnie końca, lecz każda decyzja w tej sprawie będzie ściśle skoordynowana z sojusznikami oraz rządem afgańskim.
Co ważne, sam z siebie odniósł się jeszcze do działań w Mali. Stwierdzając, że mamy tam do czynienia z francuską operacją, mającą na celu utrzymanie stabilności w obliczu zagrożeń płynących z aktywności terrorystycznej. Stąd też działania na teatrze malijskim, jego zdaniem leżą bezpośrednio w interesie Niemiec, jak i całej Europy. Trzeba zauważyć, że Paryż od dłuższego czasu zabiega o jak największe wzmocnienie własnej obecności wojskowej w Mali siłami innych państw europejskich. Ten głos ze strony Lascheta zapewne zostanie nader pozytywnie odczytany właśnie przez stronę francuską.
Lider CDU podchodzi raczej bardzo sceptycznie do interwencji zagranicznych, mających na celu zmianę reżimu. Wskazując, iż tego rodzaju operacje wojskowe wymagają czegoś więcej niż tylko samego mandatu bazującego na prawie międzynarodowym. Laschet stwierdził w wywiadzie dla kwartalnika, że należy je starannie opracować w pierwszej kolejności pod względem strategicznym. Mówiąc wprost, podkreślił przy tym, że w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci zbyt wiele interwencji związanych ze zmianą reżimu zakończyło się niepowodzeniem, między innymi dlatego, że wyzwania związane z następstwami nie zostały przemyślane. Polityk cieszył się chociażby z faktu, że Niemcy nie brały udziału w 2003 r. w operacji Iracka Wolność. Co ciekawe, dość krytycznie rozprawia się ze swoim stanowiskiem względem generalnie skonstruowanej przez państwa europejskie operacji w Libii. Podkreślając, że rzeczywiście wówczas opowiadał się za interwencją wojskową podyktowaną względami humanitarnymi. Jednakże, przyznając, iż uderzenia na reżim płk. Kaddafiego sytuacja w tym państwie północnoafrykańskim nie uległa znacznej poprawie.
W przypadku postawy względem problemów bliskowschodnich trzeba odnotować, że Laschet zauważył, iż do konfliktu w Syrii podchodzono zbyt optymistycznie. Szczególnie w kontekście kreślenia linii nie do przekroczenia, co można lub należy traktować jako przytyk do słynnych słów Baracka Obamy. Zaś sama wojna w syryjska podkreśliła potrzebę dostrzegania o wiele głębszych niuansów w ocenie sytuacji w tym państwie. Chociaż, pada stwierdzenie, iż sam Baszszar al-Asad jest zbrodniarzem wojennym. Polityk CDU zauważa obawy Izraela względem destabilizującej roli wzrastającego potencjału Iranu. Jednakże, broni dotychczasowych układów z Teheranem, które uważa, że przełożą się na bezpieczeństwo samego Izraela. Oczywiście nie wspominając, że są one podbudowane również wizją dobrej inwestycji kluczowych państw europejskich w możliwości rozwoju biznesu w tym regionie.
Generalnie w sprawie integracji Ukrainy z UE, niemiecki polityk zauważa, iż takie pytania nie pojawiają się dziś. Tym samym cel nie znajduje się na horyzoncie obecnej polityki. Żeby, za mocno nie wysyłać sygnału o sprzyjaniu polityce Moskwy, Laschet oczywiście zastrzegł, iż interesem jest wspieranie stabilności, suwerenności i modernizacji Ukrainy. Podkreślając, że w trudnych czasach należy utrzymać perspektywy proeuropejskie w tym państwie. Na ponawiane zarzuty o bycie zbyt prorosyjskim w swych postawach, przedstawiciel CDU stwierdza, że zawsze był przeciwny temu, by Niemcy przyjmowały jakiekolwiek stanowisko równej odległości pomiędzy dwoma supermocarstwami w trakcie trwania zimnej wojny.
Laschet dał sygnał, że Stany Zjednoczone są głównym i najważniejszym sojusznikiem Berlina. W kontekście przypisywanej mu łagodnej postawy względem Moskwy, Laschet wskazuje na swoją krytykę nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję, konfliktu na wschodzie Ukrainy, a także próby otrucia Aleksieja Nawalnego i jego obecnego uwięzienia. Stwierdza również w wywiadzie, że powinniśmy również uwzględnić sankcje UE wobec Rosji. Stwierdzając, iż popiera je, ponieważ nie może jego zdaniem dojść do zaakceptowania łamania granic ani użycia siły wobec osób trzecich w Europie.
W wywiadzie powiedział też, że jest zwolennikiem polityki realnej, czyli opartej zarówno na wartościach jak i interesach. W tym kontekście opowiedział się m.in. za gazociągiem Nord Stream 2, wskazując że w czasie Zimnej Wojny Niemcy cały czas importowały surowce z dawnego ZSRR, a również USA kupują ropę naftową z Rosji i innych państw, które mają problemy z prawami człowieka. Dodał też, że Niemcom rosyjski gaz jest potrzebny m.in. po to, by planowo wyłączyć elektrownie atomowe w 2022 roku. Z kolei w odniesieniu do Chin powiedział, że trzeba zabiegać o poprawę sytuacji w zakresie praw człowieka (np. jeśli chodzi o Ujgurów), ale jednocześnie Pekin jest ważnym partnerem gospodarczym (m.in. przemysł motoryzacyjny) i naukowym, a port w Duisburgu odbywa ważną rolę we współpracy z ChRL. O ile więc Laschet opowiada się za zwiększeniem zdolności militarnych Niemiec jako członka NATO (co jednak w przyszłym rządzie może zablokować lewicowy koalicjant, niezależnie od tego czy będą nim Zieloni czy SPD) i współpracą transatlantycką, to w polityce zagranicznej Berlin nie odda łatwo swoich interesów gospodarczych, nawet w wypadku kolizji z interesami sojuszników.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie