Siły zbrojne
Borsuk poza PESCO. Szansa, której nie dostrzeżono? [OPINIA]
W ramach stałej współpracy strukturalnej Unii Europejskiej od 2018 roku realizowany jest projekt dotyczący wozów bojowych, w tym między innymi nowego BWP oraz pływającego pojazdu szturmowego. Polska nie przystąpiła jednak do niego, choć mógłby on stanowić platformę do oferowania bojowego wozu piechoty Borsuk w krajach Unii Europejskiej. Skomplikowane przepisy powodują, że promocja Borsuka – czy innych zaawansowanych polskich systemów – wymaga dużej koordynacji pomiędzy wojskiem, przemysłem oraz innymi komórkami administracji (np. Narodowym Centrum Badań i Rozwoju)
W ubiegłym roku odbyły się pierwsze próby poligonowe Nowego Pływającego Bojowego Wozu Piechoty Borsuk (bo taka jest jego oficjalna nazwa). Choć szczegóły wyników prób nie są publicznie znane, to wiadomo, że pierwszy prototyp Borsuka sprawił się bardzo dobrze. Wykonywał m.in. strzelania bojowe. Z kolei przeznaczona na jego uzbrojenie wieża ZSSW-30 jest na finalnym etapie pracy rozwojowej i w końcu ubiegłego roku zaliczyła serię prób, włącznie z działaniem w trakcie pokonywania przeszkód wodnych pływaniem, czy strzelaniem ppk Spike-LR. Według deklaracji MON kontrakt na dostawy wież ZSSW-30 może zostać podpisany jeszcze w tym roku, o ile pomyślnie zostaną zakończone zarówno praca rozwojowa, jak i negocjacje w tej sprawie.
Polski przemysł obronny będzie niebawem dysponować dwoma własnymi, w dużej mierze unikatowymi produktami, które – w naturalny sposób – mogą interesować również użytkowników eksportowych. Choć oba te systemy jeszcze nie zostały wprowadzone do liniowej eksploatacji w Wojsku Polskim, to już dziś warto myśleć o ich promocji.
W szczególnej sytuacji jest Borsuk, dlatego że pływający, gąsienicowy wóz tej klasy nie ma odpowiedników w krajach Unii Europejskiej, czy USA. „Zachodnie” BWP, jak CV-90, ASCOD, Puma czy Lynx, to cięższe konstrukcje o masie 35-40 i więcej ton, budowane według nieco innych założeń. Wozami pływającymi dysponują za to Turcja (Tulpar-S i Kaplan-20), Korea Południowa (K21) oraz Rosja i Chiny. Jeżeli więc państwa zachodnie (lub współpracujące z krajami zachodnimi) będą z dowolnych względów (chociażby ukształtowanie terenu, środowisko operacyjne) chciały pozyskać nieco lżejszy od Lynxa czy ASCODa, pływający BWP, to w ich założenia wpisze się właśnie Borsuk. I już dziś z myślą o nich powinien być promowany, na poziomie przemysłowym, wojskowym, ale też politycznym.
To ostatnie ma szczególne znaczenie. Nie tylko ze względu na „klasyczne” powiązanie rynku obronnego z polityką, ale też z uwagi na istnienie nowych instrumentów, które niejako wymuszają zaangażowanie strony rządowej (np. PESCO, w którym uczestniczą państwa członkowskie i współpracujący z nimi przemysł). Wreszcie, polskie przepisy bardzo wyraźnie stanowią, że na promocję prac finansowanych przez MON czy NCBiR zgodę muszą wyrazić dysponenci tych prac. W praktyce więc do przeprowadzenia np. pokazu, czy nawet prezentacji dokumentacji technicznej pojazdu konieczne byłyby zgody MON i/lub NCBiR, w zależności od etapu, na jakim znajduje się projekt. Z drugiej jednak strony, istnienie instrumentów zakładających zaangażowanie strony rządowej może być też znaczną szansą – o ile ta szansa zostanie prawidłowo wykorzystana.
PESCO szansą dla Borsuka
Parametry Borsuka wpisują się w jeden z programów realizowanych w ramach stałej współpracy strukturalnej Unii Europejskiej PESCO, zainicjowanej w 2018 roku. Polska w nim jednak nie uczestniczy, choć bierze udział w innych projektach (np. hubów logistycznych, mobilności wojskowej, ale też autonomicznych morskich systemów przeciwminowych, ochrony i nadzoru nad portami czy radiostacji programowalnych). Chodzi o program Armoured Infantry Fighting Vehicle / Amphibious Assault Vehicle / Light Armoured Vehicle (ang. Opancerzony bojowy wóz piechoty / pływający wóz szturmowy / lekki pojazd opancerzony).
Został on zainicjowany w 2018 roku przez Włochy. Częściowo z myślą o produkcji własnych systemów (jak pływający transporter SuperAV, będący bazą dla amerykańskiego Marine Personnel Carrier i używany we Włoszech KTO Freccia), ale nie tylko. Jeśli chodzi o program BWP, Włosi wprost przyznają, że potrzebują nowego pojazdu tej klasy, aby zastąpić posiadane wozy Dardo.
W raporcie dotyczącym modernizacji wojsk lądowych za rok 2019 stwierdzono, że planuje się pozyskanie łącznie 661 nowych wozów, zarówno w wersjach podstawowych jak i specjalistycznych. „Projekt jest kompleksowy: wojska lądowe badają rozwiązania w zakresie współpracy międzynarodowej z udziałem sił lądowych które potrzebują wymiany swoich flot opancerzonych bojowych wozów piechoty. Projekt jest też częścią inicjatywy UE (PESCO)” – stwierdzono w dokumencie. Oczywiście nie oznacza to, że Włochy na pewno pozyskają wóz, jaki będzie dostępny w ramach tego programu, ale taka opcja brana jest pod uwagę.
W odpowiedzi na pytania o potencjalny udział w tym programie Wydział Prasowy CO MON poinformował:
projekt pn. Armoured Infantry Fighting Vehicle / Amphibious Assault Vehicle / Light Armoured Vehicle został przyjęty w I zestawie projektów PESCO w 2018 r. Jego koordynatorem są Włochy, uczestnikami Grecja i Słowacja, obserwatorami zaś Czechy, Węgry i Hiszpania. Resort Obrony Narodowej poddawał analizie możliwość i ewentualny zakres udziału w powyższym projekcie, w tym uwzględniając decyzję o rozwoju pojazdu opancerzonego w oparciu o zdolności narodowe. W wyniku powyższych analiz nie zadeklarowano udziału w projekcie
MON nie zdecydował się zatem przystąpić do projektu, w związku z decyzją o rozwoju pojazdu w oparciu o zdolności narodowe (de facto Borsuka). W tym kontekście decyzja, by kontynuować własny, rozpoczęty projekt i nie szukać na siłę technologii za granicą, była z pewnością słuszna. Wydaje się jednak, że resort obrony powinien również rozważyć udział w tym projekcie w kontekście Polski nie jako „biorcy”, ale „dawcy” technologii. Innymi słowy, udostępnić Borsuka, po to by móc wraz z innymi państwami, opracowywać przeznaczone dla ich sił zbrojnych warianty, równolegle z trwającą pracą w systemie narodowym, dotyczącą pojazdu dla Wojska Polskiego.
W ten sposób Borsuk mógłby być prezentowany (i oferowany) państwom uczestniczącym w projekcie, także ze specyficznym dla nich wyposażeniem misyjnym (wieże, optoelektronika, systemy BMS, a może nawet napęd). Zainteresowanie projektem jest dość duże, bo obok Włoch uczestniczą w nim Grecja i Słowacja, a kolejne państwa – Czechy, Węgry i Hiszpania są obserwatorami. Samo przystąpienie do projektu bynajmniej nie oznacza „twardego” związania danego państwa z PESCO i wymuszenia modernizacji w oparciu o stałą współpracę. Grecja całkiem niedawno przecież pozyskała używane, amerykańskie BWP Bradley, Czechy prowadzą przetarg na nowe pojazdy gąsienicowe i rozwijają flotę transporterów Pandur, Węgry kupiły niemieckie Lynxy a Hiszpania zamówiła w sierpniu 2020 kołowe wozy Dragon we własnym przemyśle, a rolę BWP pełni wozy ASCOD/Pizzarro.
Nie ma więc zagrożenia, że przystąpienie do PESCO z już istniejącym programem (czy jest to przetarg, czy projekt przemysłowy) mogłoby go zastopować przez utratę narodowej kontroli. Wręcz przeciwnie, po stworzeniu stałej współpracy strukturalnej poszczególne państwa europejskie włączają swoje prowadzone już wcześniej programy zbrojeniowe do PESCO. Tak uczyniła Francja z programem pocisku MMP, stanowiącym bazę dla projektu BLOS-EU. Z kolei Włochy przystąpiły do kierowanego przez Słowację projektu Euroartillery, aby promować integrację rozwijanych przez nie pocisków Vulcano na słowackich haubicach Zuzana 2 (choć w samych Włoszech Vulcano ma być integrowany na PzH 2000, bo te haubice posiada włoska armia). Z kolei program trzeciej generacji śmigłowca Tiger został dołączony do PESCO już w trakcie trwania tego projektu.
Dlaczego więc MON nie zdecydował się na razie na przystąpienie do projektu? Borsuk traktowany jest jako program narodowy i system przeznaczony przede wszystkim dla Sił Zbrojnych RP. Z tego samego powodu szczegóły projektu objęte są tajemnicą, a dzielenie się informacjami – mówiąc oględnie – jest dość oszczędne. Jednocześnie jednak, misją całego polskiego rządu powinno być promowanie eksportu, zwłaszcza w sytuacji, gdy oferowany produkt ma – z uwagi na obiektywnie wysokie parametry – istotne szanse na powodzenie na rynkach eksportowych. W tym kontekście, przystąpienie do projektu PESCO – na początku choćby i w roli obserwatora, co nie wymaga konkretnego wkładu w projekt, a daje możliwości zaznajomienia się z nim, wydaje się warte ponownego rozważenia.
Tak jak we wszystkich wiodących państwach, dzięki korzyściom ekonomicznym, eksport pozwala wzmocnić bazę przemysłową. A to przekłada się na korzyści dla samej armii (więcej pieniędzy na rozwój eksportowanej i kolejnych konstrukcji i to niekoniecznie z budżetu, zwiększenie mocy produkcyjnych), nie mówiąc już o kwestiach gospodarczych.
Ale bez promocji, prowadzenia pokazów dla zainteresowanych państw, udostępniania informacji, nawet najlepszy produkt może się „nie przebić”. A tego, bez zaangażowania i pewnej odwagi ze strony MON, jeśli idzie o udostępnienie informacji nie można osiągnąć. Wszak w pierwszej kolejności można ją przekazać sojusznikom z NATO i UE. Przykładowo – cztery z państw uczestniczących lub obserwujących projekt PESCO, o którym mowa w artykule, służą wraz z Polakami w dowodzonej przez Kanadyjczyków, w grupie batalionowej Sojuszu Północnoatlantyckiego na Łotwie.
Niezbędny jest jednak impuls i to ze strony rządowej. W odpowiedzi na pytania o udział przedstawicieli zagranicznych w pokazach Borsuka oraz jego promocję na rynku włoskim Ilona Kachniarz, dyrektor departamentu komunikacji i marketingu PGZ poinformowała:
Ze względu na niejawny charakter wymagań BWP oraz obecny etap projektu rozwojowego – Badania Wstępne (Zakładowe) NBPWP – nie występowaliśmy o zgodę na udział przedstawicieli zewnętrznych w pokazach. Stoją za tą decyzją m.in. argumenty natury formalnej: wymagania i wyniki badań w formie niejawnej oraz fakt, iż projekt realizowany jest ze środków budżetowych przy wsparciu NCBiR, a całość praw do projektu będzie posiadać MON. Dlatego GK PGZ nie podejmowała oficjalnych działań promocyjnych na rynku włoskim dot. możliwości sprzedaży efektów prac projektu NBPWP
Z odpowiedzi PGZ wprost wynika, że czynnikiem, który skłania do ograniczenia promocji jest ochrona projektu i zasady prowadzonych badań. W podobnym duchu można odczytać oświadczenie NCBiR: „Narodowe Centrum Badań i Rozwoju nie podejmowało takich działań. W czasie trwania projektu, to Wykonawca może inicjować działania, na które NCBR może wyrazić zgodę. Natomiast po zakończeniu realizacji projektu, uprawnionym do przejęcia wyników projektu jest Skarb Państwa reprezentowany przez Ministra Obrony Narodowej”.
Prowadzenie pokazów i ćwiczeń sprzętu znajdującego się w fazie rozwojowej, które są obserwowane przez sojuszników, jest czymś normalnym w wiodących państwach na świecie, włącznie ze Stanami Zjednoczonymi. Przykładowo, jeszcze w grudniu 2019 roku, gdy system zarządzania obroną powietrzną IBCS, przewidziany do wprowadzenia w amerykańskich wojskach lądowych znajdował się w fazie rozwojowej, (obecnie jest w fazie produkcyjnej), jeden z jego testów z ostrym strzelaniem – FT-05 – obserwowany był nie tylko przez przedstawicieli US Army i Polski, która pozyskała ten system w pierwszej fazie programu Wisła, ale też pięciu innych krajów. Stosowne zgody wyraził oczywiście Departament Obrony USA, który finansuje i koordynuje projekt IBCS. Innym przykładem jest program myśliwca wielozadaniowego F-35, który - choć uznany za kluczowy przez władze USA - był realizowany we współpracy z sojusznikami jeszcze w fazie rozwoju, dzięki czemu teraz Amerykanie mogą odnosić ekonomiczne korzyści.
Wracając do polskiej rzeczywistości i promowania Borsuka (czy innych projektów rozwojowych o dużym potencjale, jak choćby rozwijane w ramach NCBiR radary PIT-RADWAR) – trzeba pamiętać, że czas nie stoi w miejscu. Odkładanie demonstracji sprzętu w czasie może doprowadzić do tego, że intratne zamówienia zdobędzie konkurencja. We Włoszech, przykładowo, promowany jest włoski Lynx. Jak podał serwis RID, podczas przesłuchania w parlamencie szef włoskiej spółki Rheinmetalla mówił o ofercie zastąpienia bwp Dardo przez pojazd Lynx, oczywiście z szerokim transferem technologii.
Trzeba też pamiętać, że większość polskich spółek sektora obronnego (z uwagi na potencjał finansowy, posiadane doświadczenia itd.) ma mniejsze możliwości promocji swoich rozwiązań na arenie międzynarodowej od globalnych potentatów. Stąd – paradoksalnie – większa rola do odegrania dla strony rządowej i instrumentów takich jak PESCO.
Nawet, jeśli eksport danego sprzętu wiązałby się z transferem technologii, wręcz – przeniesieniem produkcji do kraju użytkownika, jeśli chodzi o dostawy dany rynek zagraniczny, to i tak będzie to dla krajowej zbrojeniówki dużo korzystniejsze, niż „eksportowa stagnacja”, z jaką mamy do czynienia od lat. Wszak fińska Patria odnosi korzyści z udzielenia licencji dla Rosomaka i rozwija kolejne wersje transportera AMV XP. Z kolei BAE Systems – choć sama nie produkuje już haubic na podwoziu gąsienicowym – odniosła korzyści z transferu technologii wieży haubicy AS-90/52, która w głęboko zmodernizowanej i spolonizowanej wersji stała się podstawą dzisiejszego Kraba.
Czytaj też: Kolejny spadek polskiego eksportu uzbrojenia. Raport pokazuje strukturalne problemy [KOMENTARZ]
Polski przemysł zbrojeniowy kończy obecnie realizację co najmniej kilku projektów rozwojowych, w wyniku których niebawem dostępne będą światowej klasy rozwiązania, mogące śmiało konkurować na rynkach zagranicznych. Aby jednak mogły one trafić nie tylko do Wojska Polskiego, ale i na rynki zagraniczne, konieczne są otwartość i zaangażowanie oraz koordynacja po stronie przemysłu, ale też MON, MAP i NCBiR. Kwestia ta może i powinna być systemowo rozwiązana przy tworzeniu Agencji Uzbrojenia, ale przy najważniejszych projektach takich jak Borsuk być może warto rozważyć działanie w ramach międzyresortowych zespołów powoływanych jeszcze przed stworzeniem nowych struktur. Bo czas ucieka...
Kluczowe znaczenie dla eksportu mogą bowiem mieć instrumenty międzyrządowe. Nie tylko PESCO, ale też porozumienia bilateralne, bo te w sektorze zbrojeniowym często grają kluczową rolę. Pozostając przy temacie Włoch, niedawno zawarły one porozumienie międzyrządowe z Izraelem, na bazie którego do Izraela trafiły samoloty M-346 Master, z kolei włoskie siły zbrojne zakupiły samoloty wczesnego ostrzegania i satelitę firmy IAI. Może się zdarzyć tak, że Polska będzie potrzebowała pozyskać inną technologię od dowolnego partnera zewnętrznego, i w tej sytuacji zdecydowanie lepiej "płacić" inwestycjami na których korzyści odnosi własny przemysł, niż gotówką. Trzeba więc wykazywać elastyczność i być otwartym na różne formy współpracy z sojusznikami. A środki z eksportu uzbrojenia powinny służyć nie tylko wzmocnieniu krajowej gospodarki, ale też (a może przede wszystkim) wsparciu bazy przemysłowo-obronnej, aby mogła ona lepiej rozwijać jeszcze bardziej zaawansowane rozwiązania dla Sił Zbrojnych RP. Przyczyniając się tym samym do wzmacniania długofalowych podstaw bezpieczeństwa Polski.
Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104