Reklama
  • Analiza
  • Opinia
  • Wiadomości

Narodowa Rezerwa Amunicyjna to początek drogi [OPINIA]

Decyzja o przeznaczeniu kilkunastu miliardów złotych na zakupy w polskim przemyśle i budowę zdolności produkcji amunicji to szansa na wzmocnienie potencjału bojowego Sił Zbrojnych RP, jak i krajowej zbrojeniówki. Aby jednak te szanse wykorzystać, niezbędne będzie nie tylko szybkie zwielokrotnienie zdolności produkcji obecnie dostarczanej amunicji, ale też szereg innych kroków, związanych z rozwojem nowoczesnej amunicji i logistyką jej wykorzystania.

Armatohaubica Krab w trakcie strzelania w Ustce w czasie ćwiczeń Anakonda 2023
Armatohaubica Krab w trakcie strzelania w Ustce w czasie ćwiczeń Anakonda 2023
Autor. Przemysław/KPRP
Reklama

200 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm rocznie – tyle mają wynosić zdolności produkcyjne Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dotychczasowe zamówienia, składane do czasu wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie roku, były jednak kilkudziesięciokrotnie mniejsze. Pomocą w rozbudowie zdolności ma być program - Narodowa Rezerwa Amunicyjna. Zanim jednak polski przemysł osiągnie potrzebne zdolności, dokonywane są zakupy za granicą.

Reklama

Wojna na Ukrainie pokazała, jak ważne są zdolności produkcji oraz posiadanie odpowiednich zapasów amunicji. Jej zużycie zdecydowanie przekroczyło szacunki, jakich dokonywano przed wojną. Dodatkowo wpłynął na to długotrwały charakter konfliktu. W okresie po zakończeniu Zimnej Wojny w krajach NATO za dobrą normę przyjmowano posiadanie zapasu amunicji szacowanego na 30 dni (tzw. 30 Days Of Supply – DOS).

W praktyce jednak, zwłaszcza w odniesieniu do nowocześniejszych typów amunicji, nawet ten wymóg nie był dochowywany. Po analizie pierwszych miesięcy wojny na Ukrainie doszło więc do skokowego wzrostu zapotrzebowania na amunicję w krajach NATO. Miało to miejsce z kilku powodów. Po pierwsze, szacunki liczby amunicji potrzebnej na dany czas konfliktu (np. wspomniane 30 dni) są lub będą dużo wyższe niż przed wojną. Po drugie, obecnie najwyraźniej zakłada się możliwość występowania długotrwałego konfliktu, co powoduje kolejne zwielokrotnienie zapotrzebowania.

Reklama

Wreszcie po trzecie, państwa NATO przekazują dużą część posiadanych zapasów amunicji Ukrainie, co powoduje że nie można już polegać na środkach bojowych kupionych i składowanych w czasach, gdy zakupy były większe (w czasach Zimnej Wojny). Wszystko to powoduje, że obserwujemy zwielokrotnienie zapotrzebowania na amunicję. Zwłaszcza artyleryjską, bo ta jest w największym stopniu zużywana na Ukrainie. Podczas Defence24 DAY gen. broni Jarosław Gromadziński mówił, że przed operacją chersońską zapotrzebowanie na amunicję 155 mm wynosiło około 10 tys. sztuk dziennie, a w jej trakcie – nawet 20 tys. sztuk.

Mamy więc do czynienia z powszechnym „głodem amunicyjnym" w Europie i USA. Na to zjawisko stara się odpowiedzieć również Polska, zarówno strona wojskowa, jak i przemysłowa. Warto w tym miejscu przypomnieć, jak przebiegał proces polonizacji amunicji 155 mm, przeznaczonej do haubic takich jak Krab czy K9. Umowę licencyjną z partnerem słowackim zawarto w 2010 roku, objęła ona dwa typy amunicji: standardową o donośności 32 km i z gazogeneratorem (BB) o donośności ponad 40 km. Pierwszą partię licencyjnej amunicji, liczącą 2 tysiące sztuk, zamówiono w DEZAMET w 2014 roku, dostarczono w roku 2015. Oczywiście amunicja wytwarzana jest w kooperacji, z udziałem zakładów Nitro-Chem i oddziałów Mesko.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Drugi kontrakt na spolonizowaną amunicję podpisano w 2016 roku. Objął on, po aneksowaniu, łącznie 11 tys. sztuk amunicji (pierwotnie opiewał na 6 tys.), dostawy zrealizowano do 2019 roku. W grudniu 2019 roku zawarto większy kontrakt, bo obejmujący 24 tys. sztuki amunicji, z dostawą do roku 2022 (za 420 mln zł, przy czym kwota ta objęła też sfinalizowanie trwającego procesu polonizacji dna i korpusu pocisku). Skala tych kontraktów pokazuje, że jeszcze całkiem niedawno średnioroczne tempo kontraktowania dostaw amunicji wynosiło maksymalnie kilkanaście tysięcy sztuk rocznie – takie było zapotrzebowanie MON. Było to związane z jednej strony z obowiązującą polityką naliczeń zapotrzebowania na amunicję i zapisami planów modernizacji technicznej, z drugiej – z faktem, że Krabów w linii było stosunkowo mało – w końcu 2021 roku było to około 80 dział.

W 2022 roku, po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie, w ramach pilnego wzmocnienia potencjału Sił Zbrojnych, zdecydowano się na duże zakupy amunicji za granicą. Z jednej strony były one elementem kontraktów na haubice K9 (pakiety amunicyjne kupiono też z czołgami K2 i Abrams), z drugiej – w Niemczech zamówiono partię amunicji w ramach umowy ramowej. Najprawdopodobniej była to amunicja V-LAP, która zapewnia donośność ponad 50 km, a więc więcej niż produkowana w Polsce amunicja na słowackiej licencji. Dodajmy, że tego rodzaju amunicja (dysponująca zarówno gazogeneratorem jak i napędem rakietowym) jest z reguły znacznie droższa od standardowej, potwierdzają to na przykład amerykańskie dokumenty budżetowe.

Reklama

A jak sprawa wygląda z punktu widzenia polskiego przemysłu? Od 2021 roku kierownictwo grupy amunicyjno-rakietowej, zrzeszającej w ramach PGZ spółki odpowiedzialne za produkcję amunicji zwiększa zdolności dotyczące amunicji wielkokalibrowej. Obecnie, jak zadeklarowano w trakcie Defence24 DAY, zdolności produkcji amunicji wynoszą 30-40 tys. sztuk rocznie. Jest to więc więcej, niż w przeszłości, ale niewystarczająco by pokryć rosnące potrzeby. Nie tylko związane z rozbudową Sił Zbrojnych RP i szybkim zwiększaniem liczby haubic, ale też z przekazaniem części zapasów amunicji Ukrainie (bo polska amunicja 155 mm również jest używana na wojnie), i koniecznością ich pilnego uzupełnienia.

Docelowo ma zostać osiągnięty poziom produkcji aż 200 tys. sztuk amunicji rocznie, z czego część ma być kierowana na eksport. Osiągnięciu tak dużego wzrostu zdolności służyć ma program Narodowa Rezerwa Amunicyjna. Z punktu widzenia MON za realizację Narodowej Rezerwy Amunicyjnej będzie odpowiadała Agencja Uzbrojenia, a wdrożeniu tej inicjatywy służyć ma umowa ramowa, zawarta niedawno z konsorcjum PGZ-Amunicja. Obejmuje ona okres do 2029 roku i „kilkaset tysięcy" sztuk amunicji. Zakupów amunicji może też dokonywać Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Warto jednak dodać, że Narodowa Rezerwa Amunicyjna to nie tylko środki na same zakupy amunicji, ale też na dokapitalizowanie przedsiębiorstw zbrojeniowych. Oficjalnie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów podaje, że „celem programu jest rozbudowa i dywersyfikacja narodowej bazy produkcyjnej amunicji wielokalibrowej oraz uzupełnienie jej rezerw – adekwatnie do zwiększonych potrzeb – związanych z rozbudową potencjału Sił Zbrojnych RP".

K9PL chunmoo hanwha
155 mm armatohaubice samobieżne K9A1 w trakcie prowadzenia ognia.
Autor. Robert Suchy

Sama uchwała dotycząca Narodowej Rezerwy Amunicyjnej przyjęta w marcu, jak i plan działań zaakceptowany przez komitet mają – jak przypomina biuro prasowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – charakter niejawny, więc nie można udostępnić szczegółowych informacji o programie. Z publicznej wypowiedzi premiera Morawieckiego jeszcze z marca wynika jednak, że chodzi tutaj o około 12 mld zł na zakupy 800 tys. sztuk amunicji oraz kolejne 2 mld na inwestycje i dokapitalizowanie spółek. Za działania w zakresie wsparcia inwestycji i dywersyfikacji bazy produkcyjnej odpowiadać ma z kolei Polski Fundusz Rozwoju. Realizacja całego programu ma trwać do 2029 roku.

Reklama

Polska Grupa Zbrojeniowa zapewne będzie dążyć do tego, by uzyskać większość z dostępnej puli finansowania, aczkolwiek będą mogły o nie zabiegać także firmy prywatne. Docelowo całość używanej w Polsce amunicji wielkokalibrowej ma pochodzić z krajowej produkcji. Amunicję chcą armii oferować też firmy prywatne, jak spółka MILITUS-PL, która w ubiegłym roku przedstawiła ofertę ładunków termobarycznych do środków artyleryjskich, czy Grupa Niewiadów, która publicznie deklarowała, że jest zainteresowana ubieganiem się o środki z Narodowego Programu Amunicyjnego.

Zobacz też

Z deklaracji przedstawicieli rządu wynika, że program amunicyjny ma być realizowany w szybkim tempie. To nie dziwi, biorąc pod uwagę potrzebę szybkiego zwiększenia zapasów amunicji, wynikającą z doświadczeń wojny na Ukrainie, ale też faktu, że w nadchodzących latach do Wojska Polskiego ma trafić duża liczba środków ogniowych, wykorzystujących właśnie NATO-wskie kalibry (artyleria 155 mm, czołgi z armatami 120 mm). Wsparcie produkcji amunicji może też pochodzić z budżetu Unii Europejskiej (inicjatywa ASAP).

Reklama

Warto jednak w tym momencie pochylić się nad kilkoma kwestiami. Po pierwsze, program rozbudowy zdolności – i zakupów samej amunicji – będzie musiał być realizowany w relatywnie krótkim czasie. Po drugie – budowa tak dużej liczby amunicji wiąże się z koniecznością stworzenia systemu jej magazynowania i dowozu do rejonu walk. Na poziomie każdego z dywizjonów są pewne zdolności (wozy amunicyjne), ale mówimy tu o zapasach amunicji zdecydowanie i wielokrotnie przekraczających wielkość standardowych jednostek ognia. A samo magazynowanie i dowóz amunicji muszą być realizowane w sposób zabezpieczony przed oddziaływaniem przeciwnika (np. przez rozproszenie magazynów).

ZM Dezamet podtrzymują, że założony w programie amunicyjnym poziom polonizacji pocisków do haubicy 155 zakończą w tym roku, uzyskując stosowne certyfikaty. Na razie posiada go zapalnik, proces elaboracji i proces montażu pocisku. Po pełnym opanowaniu produkcji oby typów nowej amunicji będzie ona odgrywać bardzo ważną rolę w programie produkcyjnym spółki oraz współpracujących z nią podmiotów PGZ, Nitro-Chem oraz fabryk Mesko w Pionkach i Kraśniku. Fot. J. Reszczyński
ZM Dezamet podtrzymują, że założony w programie amunicyjnym poziom polonizacji pocisków do haubicy 155 zakończą w tym roku, uzyskując stosowne certyfikaty. Na razie posiada go zapalnik, proces elaboracji i proces montażu pocisku. Po pełnym opanowaniu produkcji oby typów nowej amunicji będzie ona odgrywać bardzo ważną rolę w programie produkcyjnym spółki oraz współpracujących z nią podmiotów PGZ, Nitro-Chem oraz fabryk Mesko w Pionkach i Kraśniku. Fot. J. Reszczyński

Po trzecie, powstaje pytanie co w sytuacji, gdy magazyny amunicji uda się zapełnić. Po kilku, czy kilkunastu latach może się bowiem okazać, że nie ma jak wykorzystać rozbudowanych linii produkcyjnych. Oczywiście amunicja będzie produkowana cały czas, chociażby z myślą o wykorzystaniu jej do ćwiczeń, niemniej warto już dziś myśleć o tym co będzie w momencie, gdy najpilniejsze potrzeby zostaną zaspokojone.

Reklama

I tutaj pojawia się co najmniej kilka rozwiązań. Na pewno, należy przemyśleć system dotacji na utrzymanie linii produkcyjnych, w ramach Programu Mobilizacji Gospodarki. Obecny system jest daleki od optymalnego. Znacznie ważniejsze jest jednak poszukiwanie możliwości dywersyfikacji przychodów, czyli zdobycie rynków eksportowych dla produkowanej amunicji.

Z tym z kolei wiąże się – potrzebne również dla Wojska Polskiego – przygotowanie oferty na odpowiednio wysokim poziomie technologicznym. W tej chwili dostarczana jest przede wszystkim podstawowa amunicja (konwencjonalna odłamkowo-burząca i z gazogeneratorem). W momencie, gdy dostępne są tak duże środki publiczne (kilkanaście miliardów złotych) warto jednak myśleć o poszerzeniu oferty.

Reklama

Jednym z kierunków jest amunicja precyzyjna, przede wszystkim Amunicja Precyzyjnego Rażenia naprowadzana na odbity promień lasera, przygotowana przez polski przemysł zarówno dla haubic klasy Kraba czy K9, jak i moździerzy Rak. Ona również powinna zostać objęta Narodowym Programem Amunicyjnym.

Zobacz też

Są jednak również inne kierunki rozwoju amunicji, które mogą (czy nawet powinny) być realizowane obok od produkcji amunicji precyzyjnej, kierowanej na odbity promień lasera, lub we współpracy z nią. Zdolności amunicji niekierowanej również mogą być zwiększane. Nie tylko poprzez dążenie do podwyższenia donośności czy skuteczności rażenia, ale też zwiększenie bezpieczeństwa jej eksploatacji.

Reklama

Chodzi tutaj o stosowanie materiałów mało wrażliwych, które zapewniają dużo większe bezpieczeństwo w momencie, gdy amunicja (czy przenoszący ją wóz bojowy) zostaną ostrzelane i trafione. Pierwsze prace w tym kierunku są już w Polsce prowadzone, standardy amunicji mało wrażliwej spełniać ma docelowy nabój odłamkowo-burzący do moździerza Rak, elaborowany materiałem K-43. Warto by zastosować podobne rozwiązania w wypadku amunicji do haubic. Doświadczenia z Ukrainy pokazują (czy raczej potwierdzają), jak wielkim niebezpieczeństwem dla załóg i sprzętu jest eksplozja amunicji, więc zastosowanie na szeroką skalę materiałów mało wrażliwych jest jednym z kierunków, w których można rozwijać zdolności. I pierwsze kroki w tym kierunku są podejmowane.

Kolejnym obszarem jest zwiększenie zdolności rażenia, poprzez zastosowanie amunicji innej, niż odłamkowo-burząca. Jednym z kierunków prac, sygnalizowanym już przez przemysł - zarówno państwowy jak i prywatny, jest stworzenie amunicji termobarycznej – w pierwszym kroku do rakiet 122 mm, w następnym do haubic 155 mm. Tego rodzaju amunicja sprawdza się w walkach na Ukrainie. Należy dodać, że sam program amunicyjny powinien zostać rozszerzony, i uwzględniać również wspomniane rakiety 122 mm. Tym bardziej, że docelowo będą z nich mogły korzystać nie tylko Langusty, ale i koreańskie wyrzutnie K239 Chunmoo. Część z nich będzie umieszczona na poziomie brygady, a do zwalczania celów powierzchniowych na mniejszych dystansach rakiety 122 mm będą w zupełności wystarczające i nie trzeba będzie wykorzystywać kierowanych pocisków o większych kalibrach.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jeszcze jednym kierunkiem, w którym – zwłaszcza przy tak szeroko zakrojonym programie inwestycyjnym – powinno się rozwijać krajowe zdolności, jest budowa konwencjonalnej amunicji kasetowej. Będzie to trudne, bo mogą tutaj występować przeszkody nie tyle techniczne, co polityczne i finansowe. Amunicja kasetowa – w praktyce kumulacyjno-odłamkowa, kilkadziesiąt podpocisków na pocisk artyleryjski 155 mm lub 122 mm, jest bardzo skutecznym środkiem zwalczania formacji zmechanizowanych, wspieranych przez piechotę, i szerzej – celów powierzchniowych – składów sprzętu, stacji radiolokacyjnych itd. W czasach Zimnnej Wojny była kluczowym elementem obrony NATO (podstawowe pociski do pierwszej wersji wyrzutni M270 MLRS miały głowice kasetowe, stosowano je do artylerii).

Zobacz też

Większość europejskich państw NATO, a także wiele państw z Afryki czy Ameryki Płd. podpisało jednak konwencję z Oslo o zakazie stosowania amunicji kasetowej. Motywowane jest to tym, że niewybuchy tej amunicji powodują duże ryzyko dla cywilów, a amunicja kasetowa to „relikt Zimnej Wojny", przygotowany z myślą o konfliktach, które nie będą mieć miejsca w XXI wieku. Konwencji nie podpisały jednak USA, Indie, Chiny, Białoruś, Izrael, a także Polska, Grecja, Turcja, Estonia czy Finlandia. Sama obecność konwencji w systemie prawno-międzynarodowym powoduje jednak, że pojawiają się polityczne naciski, by wstrzymywać jej produkcję, niechętnie na nią patrzą także instytucje finansowe, naciskane przez organizacje pozarządowe po to by takiej produkcji nie wspierać.

Reklama
Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakietowa WR-40 Langusta z 16.Dywizji Zmechanizowanej.
Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakietowa WR-40 Langusta z 16.Dywizji Zmechanizowanej.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Reklama

Polska, choć nie podpisała konwencji z Oslo była zmuszona przerwać produkcję amunicji kasetowej do Langust, bo Francja odmówiła dostaw komponentów do rakiet 122 mm. Wygaszono też produkcję innych typów. Dodajmy, że polska amunicja kasetowa rodziny Hesyt miała bardzo wysokie parametry, zarówno jeśli chodzi o przebijalność pancerza, jak i bezpieczeństwo stosowania (niski odsetek niewybuchów). Przywrócenie jej produkcji, być może w zmodyfikowanej postaci (pierwotnie była produkowana do artylerii rakietowej 122 mm, haubic 122 mm i moździerzy 98 mm – teraz należałoby myśleć o produkcji pocisków do Krabów/K9, Raków i rakiet 122 mm) jest kluczowe dla pełnego wykorzystania zdolności polskiej artylerii.

Zobacz też

Dodajmy, że w zwalczaniu celów powierzchniowych, w tym opancerzonych, jeden pocisk kasetowy jest według szacunków od pięciu do nawet kilkunastu razy skuteczniejszy od klasycznego odłamkowo-burzącego. Jest więc o co walczyć, nawet jeśli po drodze będą trudności. Prace nad amunicją kasetową są o tyle ważne, że z wielu względów trudno (trudniej niż np. tą naprowadzaną na GPS/INS) będzie ją pozyskać z zewnątrz, a jej walory bojowe pozostają bardzo wysokie. Ukraina od dłuższego czasu prosi zresztą o nią sojuszników. Większość państw europejskich jednak jej nie ma, a Biały Dom nie decyduje się na to z uwagi na sprzeciw Departamentu Stanu, pomimo że znaczna część wojskowych odnosi się do próśb Kijowa pozytywnie.

Reklama

Istnieją również inne kierunki rozwoju amunicji 155 mm, związane ze zwiększeniem jej precyzji (na przykład kombinowane układy inercyjne i laserowe), ale też donośności. Wiodące państwa, takie jak Niemcy, USA czy Republika Korei, dysponują już pociskami o donośności ponad 50 km (np. poprzez połączenie gazogeneratora i napędu rakietowego), a prace badawcze i rozwojowe obejmują nawet pociski o donośności ponad 100 km. Takie prace, w zakresie pocisków z silnikami strumieniowymi, prowadzą Boeing i Nammo, a deklarowana donośność wynosi do 150 km. Warto, by w te prace – w odpowiednim zakresie – włączyć również polskie spółki. Pierwsze prace w tym kierunku są prowadzone. Tak jak w wypadku innych obszarów - warto pomyśleć o znacznym zaangażowaniu finansowym nie tylko w zdolności produkcyjne, ale też jej unowocześnienie.

Decyzja o rozpoczęciu realizacji programu Narodowa Rezerwa Amunicyjna jest więc dopiero pierwszym krokiem w celu budowy w Polsce bazy przemysłowej do produkcji w dużych ilościach nowoczesnej amunicji oraz zbudowania jej zapasów na czas zagrożenia. Za tym muszą iść kolejne decyzje. Inwestując w zdolności budowy setek tysięcy sztuk amunicji trzeba zadbać, by były to nowoczesne środki bojowe, pozwalające w pełni wykorzystać potencjał nowych systemów artyleryjskich, jakie Polska kupuje za dziesiątki miliardów złotych. Trzeba też zadbać o logistykę amunicji, jak i zaplanować wykorzystanie potencjału produkcyjnego w czasie, gdy podstawowe potrzeby Polski zostaną wypełnione.

Reklama
Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama