Reklama

Siły zbrojne

Narodowa Rezerwa Amunicyjna to początek drogi [OPINIA]

Armatohaubica Krab w trakcie strzelania w Ustce w czasie ćwiczeń Anakonda 2023
Armatohaubica Krab w trakcie strzelania w Ustce w czasie ćwiczeń Anakonda 2023
Autor. Przemysław/KPRP

Decyzja o przeznaczeniu kilkunastu miliardów złotych na zakupy w polskim przemyśle i budowę zdolności produkcji amunicji to szansa na wzmocnienie potencjału bojowego Sił Zbrojnych RP, jak i krajowej zbrojeniówki. Aby jednak te szanse wykorzystać, niezbędne będzie nie tylko szybkie zwielokrotnienie zdolności produkcji obecnie dostarczanej amunicji, ale też szereg innych kroków, związanych z rozwojem nowoczesnej amunicji i logistyką jej wykorzystania.

Reklama

200 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm rocznie – tyle mają wynosić zdolności produkcyjne Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dotychczasowe zamówienia, składane do czasu wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie roku, były jednak kilkudziesięciokrotnie mniejsze. Pomocą w rozbudowie zdolności ma być program - Narodowa Rezerwa Amunicyjna. Zanim jednak polski przemysł osiągnie potrzebne zdolności, dokonywane są zakupy za granicą.

Reklama

Wojna na Ukrainie pokazała, jak ważne są zdolności produkcji oraz posiadanie odpowiednich zapasów amunicji. Jej zużycie zdecydowanie przekroczyło szacunki, jakich dokonywano przed wojną. Dodatkowo wpłynął na to długotrwały charakter konfliktu. W okresie po zakończeniu Zimnej Wojny w krajach NATO za dobrą normę przyjmowano posiadanie zapasu amunicji szacowanego na 30 dni (tzw. 30 Days Of Supply – DOS).

W praktyce jednak, zwłaszcza w odniesieniu do nowocześniejszych typów amunicji, nawet ten wymóg nie był dochowywany. Po analizie pierwszych miesięcy wojny na Ukrainie doszło więc do skokowego wzrostu zapotrzebowania na amunicję w krajach NATO. Miało to miejsce z kilku powodów. Po pierwsze, szacunki liczby amunicji potrzebnej na dany czas konfliktu (np. wspomniane 30 dni) są lub będą dużo wyższe niż przed wojną. Po drugie, obecnie najwyraźniej zakłada się możliwość występowania długotrwałego konfliktu, co powoduje kolejne zwielokrotnienie zapotrzebowania.

Reklama

Wreszcie po trzecie, państwa NATO przekazują dużą część posiadanych zapasów amunicji Ukrainie, co powoduje że nie można już polegać na środkach bojowych kupionych i składowanych w czasach, gdy zakupy były większe (w czasach Zimnej Wojny). Wszystko to powoduje, że obserwujemy zwielokrotnienie zapotrzebowania na amunicję. Zwłaszcza artyleryjską, bo ta jest w największym stopniu zużywana na Ukrainie. Podczas Defence24 DAY gen. broni Jarosław Gromadziński mówił, że przed operacją chersońską zapotrzebowanie na amunicję 155 mm wynosiło około 10 tys. sztuk dziennie, a w jej trakcie – nawet 20 tys. sztuk.

Mamy więc do czynienia z powszechnym „głodem amunicyjnym" w Europie i USA. Na to zjawisko stara się odpowiedzieć również Polska, zarówno strona wojskowa, jak i przemysłowa. Warto w tym miejscu przypomnieć, jak przebiegał proces polonizacji amunicji 155 mm, przeznaczonej do haubic takich jak Krab czy K9. Umowę licencyjną z partnerem słowackim zawarto w 2010 roku, objęła ona dwa typy amunicji: standardową o donośności 32 km i z gazogeneratorem (BB) o donośności ponad 40 km. Pierwszą partię licencyjnej amunicji, liczącą 2 tysiące sztuk, zamówiono w DEZAMET w 2014 roku, dostarczono w roku 2015. Oczywiście amunicja wytwarzana jest w kooperacji, z udziałem zakładów Nitro-Chem i oddziałów Mesko.

Czytaj też

Drugi kontrakt na spolonizowaną amunicję podpisano w 2016 roku. Objął on, po aneksowaniu, łącznie 11 tys. sztuk amunicji (pierwotnie opiewał na 6 tys.), dostawy zrealizowano do 2019 roku. W grudniu 2019 roku zawarto większy kontrakt, bo obejmujący 24 tys. sztuki amunicji, z dostawą do roku 2022 (za 420 mln zł, przy czym kwota ta objęła też sfinalizowanie trwającego procesu polonizacji dna i korpusu pocisku). Skala tych kontraktów pokazuje, że jeszcze całkiem niedawno średnioroczne tempo kontraktowania dostaw amunicji wynosiło maksymalnie kilkanaście tysięcy sztuk rocznie – takie było zapotrzebowanie MON. Było to związane z jednej strony z obowiązującą polityką naliczeń zapotrzebowania na amunicję i zapisami planów modernizacji technicznej, z drugiej – z faktem, że Krabów w linii było stosunkowo mało – w końcu 2021 roku było to około 80 dział.

W 2022 roku, po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie, w ramach pilnego wzmocnienia potencjału Sił Zbrojnych, zdecydowano się na duże zakupy amunicji za granicą. Z jednej strony były one elementem kontraktów na haubice K9 (pakiety amunicyjne kupiono też z czołgami K2 i Abrams), z drugiej – w Niemczech zamówiono partię amunicji w ramach umowy ramowej. Najprawdopodobniej była to amunicja V-LAP, która zapewnia donośność ponad 50 km, a więc więcej niż produkowana w Polsce amunicja na słowackiej licencji. Dodajmy, że tego rodzaju amunicja (dysponująca zarówno gazogeneratorem jak i napędem rakietowym) jest z reguły znacznie droższa od standardowej, potwierdzają to na przykład amerykańskie dokumenty budżetowe.

A jak sprawa wygląda z punktu widzenia polskiego przemysłu? Od 2021 roku kierownictwo grupy amunicyjno-rakietowej, zrzeszającej w ramach PGZ spółki odpowiedzialne za produkcję amunicji zwiększa zdolności dotyczące amunicji wielkokalibrowej. Obecnie, jak zadeklarowano w trakcie Defence24 DAY, zdolności produkcji amunicji wynoszą 30-40 tys. sztuk rocznie. Jest to więc więcej, niż w przeszłości, ale niewystarczająco by pokryć rosnące potrzeby. Nie tylko związane z rozbudową Sił Zbrojnych RP i szybkim zwiększaniem liczby haubic, ale też z przekazaniem części zapasów amunicji Ukrainie (bo polska amunicja 155 mm również jest używana na wojnie), i koniecznością ich pilnego uzupełnienia.

Docelowo ma zostać osiągnięty poziom produkcji aż 200 tys. sztuk amunicji rocznie, z czego część ma być kierowana na eksport. Osiągnięciu tak dużego wzrostu zdolności służyć ma program Narodowa Rezerwa Amunicyjna. Z punktu widzenia MON za realizację Narodowej Rezerwy Amunicyjnej będzie odpowiadała Agencja Uzbrojenia, a wdrożeniu tej inicjatywy służyć ma umowa ramowa, zawarta niedawno z konsorcjum PGZ-Amunicja. Obejmuje ona okres do 2029 roku i „kilkaset tysięcy" sztuk amunicji. Zakupów amunicji może też dokonywać Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych.

Czytaj też

Warto jednak dodać, że Narodowa Rezerwa Amunicyjna to nie tylko środki na same zakupy amunicji, ale też na dokapitalizowanie przedsiębiorstw zbrojeniowych. Oficjalnie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów podaje, że „celem programu jest rozbudowa i dywersyfikacja narodowej bazy produkcyjnej amunicji wielokalibrowej oraz uzupełnienie jej rezerw – adekwatnie do zwiększonych potrzeb – związanych z rozbudową potencjału Sił Zbrojnych RP".

K9PL chunmoo hanwha
155 mm armatohaubice samobieżne K9A1 w trakcie prowadzenia ognia.
Autor. Robert Suchy

Sama uchwała dotycząca Narodowej Rezerwy Amunicyjnej przyjęta w marcu, jak i plan działań zaakceptowany przez komitet mają – jak przypomina biuro prasowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – charakter niejawny, więc nie można udostępnić szczegółowych informacji o programie. Z publicznej wypowiedzi premiera Morawieckiego jeszcze z marca wynika jednak, że chodzi tutaj o około 12 mld zł na zakupy 800 tys. sztuk amunicji oraz kolejne 2 mld na inwestycje i dokapitalizowanie spółek. Za działania w zakresie wsparcia inwestycji i dywersyfikacji bazy produkcyjnej odpowiadać ma z kolei Polski Fundusz Rozwoju. Realizacja całego programu ma trwać do 2029 roku.

Polska Grupa Zbrojeniowa zapewne będzie dążyć do tego, by uzyskać większość z dostępnej puli finansowania, aczkolwiek będą mogły o nie zabiegać także firmy prywatne. Docelowo całość używanej w Polsce amunicji wielkokalibrowej ma pochodzić z krajowej produkcji. Amunicję chcą armii oferować też firmy prywatne, jak spółka MILITUS-PL, która w ubiegłym roku przedstawiła ofertę ładunków termobarycznych do środków artyleryjskich, czy Grupa Niewiadów, która publicznie deklarowała, że jest zainteresowana ubieganiem się o środki z Narodowego Programu Amunicyjnego.

Czytaj też

Z deklaracji przedstawicieli rządu wynika, że program amunicyjny ma być realizowany w szybkim tempie. To nie dziwi, biorąc pod uwagę potrzebę szybkiego zwiększenia zapasów amunicji, wynikającą z doświadczeń wojny na Ukrainie, ale też faktu, że w nadchodzących latach do Wojska Polskiego ma trafić duża liczba środków ogniowych, wykorzystujących właśnie NATO-wskie kalibry (artyleria 155 mm, czołgi z armatami 120 mm). Wsparcie produkcji amunicji może też pochodzić z budżetu Unii Europejskiej (inicjatywa ASAP).

Warto jednak w tym momencie pochylić się nad kilkoma kwestiami. Po pierwsze, program rozbudowy zdolności – i zakupów samej amunicji – będzie musiał być realizowany w relatywnie krótkim czasie. Po drugie – budowa tak dużej liczby amunicji wiąże się z koniecznością stworzenia systemu jej magazynowania i dowozu do rejonu walk. Na poziomie każdego z dywizjonów są pewne zdolności (wozy amunicyjne), ale mówimy tu o zapasach amunicji zdecydowanie i wielokrotnie przekraczających wielkość standardowych jednostek ognia. A samo magazynowanie i dowóz amunicji muszą być realizowane w sposób zabezpieczony przed oddziaływaniem przeciwnika (np. przez rozproszenie magazynów).

ZM Dezamet podtrzymują, że założony w programie amunicyjnym poziom polonizacji pocisków do haubicy 155 zakończą w tym roku, uzyskując stosowne certyfikaty. Na razie posiada go zapalnik, proces elaboracji i proces montażu pocisku. Po pełnym opanowaniu produkcji oby typów nowej amunicji będzie ona odgrywać bardzo ważną rolę w programie produkcyjnym spółki oraz współpracujących z nią podmiotów PGZ, Nitro-Chem oraz fabryk Mesko w Pionkach i Kraśniku. Fot. J. Reszczyński
ZM Dezamet podtrzymują, że założony w programie amunicyjnym poziom polonizacji pocisków do haubicy 155 zakończą w tym roku, uzyskując stosowne certyfikaty. Na razie posiada go zapalnik, proces elaboracji i proces montażu pocisku. Po pełnym opanowaniu produkcji oby typów nowej amunicji będzie ona odgrywać bardzo ważną rolę w programie produkcyjnym spółki oraz współpracujących z nią podmiotów PGZ, Nitro-Chem oraz fabryk Mesko w Pionkach i Kraśniku. Fot. J. Reszczyński

Po trzecie, powstaje pytanie co w sytuacji, gdy magazyny amunicji uda się zapełnić. Po kilku, czy kilkunastu latach może się bowiem okazać, że nie ma jak wykorzystać rozbudowanych linii produkcyjnych. Oczywiście amunicja będzie produkowana cały czas, chociażby z myślą o wykorzystaniu jej do ćwiczeń, niemniej warto już dziś myśleć o tym co będzie w momencie, gdy najpilniejsze potrzeby zostaną zaspokojone.

I tutaj pojawia się co najmniej kilka rozwiązań. Na pewno, należy przemyśleć system dotacji na utrzymanie linii produkcyjnych, w ramach Programu Mobilizacji Gospodarki. Obecny system jest daleki od optymalnego. Znacznie ważniejsze jest jednak poszukiwanie możliwości dywersyfikacji przychodów, czyli zdobycie rynków eksportowych dla produkowanej amunicji.

Z tym z kolei wiąże się – potrzebne również dla Wojska Polskiego – przygotowanie oferty na odpowiednio wysokim poziomie technologicznym. W tej chwili dostarczana jest przede wszystkim podstawowa amunicja (konwencjonalna odłamkowo-burząca i z gazogeneratorem). W momencie, gdy dostępne są tak duże środki publiczne (kilkanaście miliardów złotych) warto jednak myśleć o poszerzeniu oferty.

Jednym z kierunków jest amunicja precyzyjna, przede wszystkim Amunicja Precyzyjnego Rażenia naprowadzana na odbity promień lasera, przygotowana przez polski przemysł zarówno dla haubic klasy Kraba czy K9, jak i moździerzy Rak. Ona również powinna zostać objęta Narodowym Programem Amunicyjnym.

Czytaj też

Są jednak również inne kierunki rozwoju amunicji, które mogą (czy nawet powinny) być realizowane obok od produkcji amunicji precyzyjnej, kierowanej na odbity promień lasera, lub we współpracy z nią. Zdolności amunicji niekierowanej również mogą być zwiększane. Nie tylko poprzez dążenie do podwyższenia donośności czy skuteczności rażenia, ale też zwiększenie bezpieczeństwa jej eksploatacji.

Chodzi tutaj o stosowanie materiałów mało wrażliwych, które zapewniają dużo większe bezpieczeństwo w momencie, gdy amunicja (czy przenoszący ją wóz bojowy) zostaną ostrzelane i trafione. Pierwsze prace w tym kierunku są już w Polsce prowadzone, standardy amunicji mało wrażliwej spełniać ma docelowy nabój odłamkowo-burzący do moździerza Rak, elaborowany materiałem K-43. Warto by zastosować podobne rozwiązania w wypadku amunicji do haubic. Doświadczenia z Ukrainy pokazują (czy raczej potwierdzają), jak wielkim niebezpieczeństwem dla załóg i sprzętu jest eksplozja amunicji, więc zastosowanie na szeroką skalę materiałów mało wrażliwych jest jednym z kierunków, w których można rozwijać zdolności. I pierwsze kroki w tym kierunku są podejmowane.

Kolejnym obszarem jest zwiększenie zdolności rażenia, poprzez zastosowanie amunicji innej, niż odłamkowo-burząca. Jednym z kierunków prac, sygnalizowanym już przez przemysł - zarówno państwowy jak i prywatny, jest stworzenie amunicji termobarycznej – w pierwszym kroku do rakiet 122 mm, w następnym do haubic 155 mm. Tego rodzaju amunicja sprawdza się w walkach na Ukrainie. Należy dodać, że sam program amunicyjny powinien zostać rozszerzony, i uwzględniać również wspomniane rakiety 122 mm. Tym bardziej, że docelowo będą z nich mogły korzystać nie tylko Langusty, ale i koreańskie wyrzutnie K239 Chunmoo. Część z nich będzie umieszczona na poziomie brygady, a do zwalczania celów powierzchniowych na mniejszych dystansach rakiety 122 mm będą w zupełności wystarczające i nie trzeba będzie wykorzystywać kierowanych pocisków o większych kalibrach.

Czytaj też

Jeszcze jednym kierunkiem, w którym – zwłaszcza przy tak szeroko zakrojonym programie inwestycyjnym – powinno się rozwijać krajowe zdolności, jest budowa konwencjonalnej amunicji kasetowej. Będzie to trudne, bo mogą tutaj występować przeszkody nie tyle techniczne, co polityczne i finansowe. Amunicja kasetowa – w praktyce kumulacyjno-odłamkowa, kilkadziesiąt podpocisków na pocisk artyleryjski 155 mm lub 122 mm, jest bardzo skutecznym środkiem zwalczania formacji zmechanizowanych, wspieranych przez piechotę, i szerzej – celów powierzchniowych – składów sprzętu, stacji radiolokacyjnych itd. W czasach Zimnnej Wojny była kluczowym elementem obrony NATO (podstawowe pociski do pierwszej wersji wyrzutni M270 MLRS miały głowice kasetowe, stosowano je do artylerii).

Czytaj też

Większość europejskich państw NATO, a także wiele państw z Afryki czy Ameryki Płd. podpisało jednak konwencję z Oslo o zakazie stosowania amunicji kasetowej. Motywowane jest to tym, że niewybuchy tej amunicji powodują duże ryzyko dla cywilów, a amunicja kasetowa to „relikt Zimnej Wojny", przygotowany z myślą o konfliktach, które nie będą mieć miejsca w XXI wieku. Konwencji nie podpisały jednak USA, Indie, Chiny, Białoruś, Izrael, a także Polska, Grecja, Turcja, Estonia czy Finlandia. Sama obecność konwencji w systemie prawno-międzynarodowym powoduje jednak, że pojawiają się polityczne naciski, by wstrzymywać jej produkcję, niechętnie na nią patrzą także instytucje finansowe, naciskane przez organizacje pozarządowe po to by takiej produkcji nie wspierać.

Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakietowa WR-40 Langusta z 16.Dywizji Zmechanizowanej.
Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakietowa WR-40 Langusta z 16.Dywizji Zmechanizowanej.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Polska, choć nie podpisała konwencji z Oslo była zmuszona przerwać produkcję amunicji kasetowej do Langust, bo Francja odmówiła dostaw komponentów do rakiet 122 mm. Wygaszono też produkcję innych typów. Dodajmy, że polska amunicja kasetowa rodziny Hesyt miała bardzo wysokie parametry, zarówno jeśli chodzi o przebijalność pancerza, jak i bezpieczeństwo stosowania (niski odsetek niewybuchów). Przywrócenie jej produkcji, być może w zmodyfikowanej postaci (pierwotnie była produkowana do artylerii rakietowej 122 mm, haubic 122 mm i moździerzy 98 mm – teraz należałoby myśleć o produkcji pocisków do Krabów/K9, Raków i rakiet 122 mm) jest kluczowe dla pełnego wykorzystania zdolności polskiej artylerii.

Czytaj też

Dodajmy, że w zwalczaniu celów powierzchniowych, w tym opancerzonych, jeden pocisk kasetowy jest według szacunków od pięciu do nawet kilkunastu razy skuteczniejszy od klasycznego odłamkowo-burzącego. Jest więc o co walczyć, nawet jeśli po drodze będą trudności. Prace nad amunicją kasetową są o tyle ważne, że z wielu względów trudno (trudniej niż np. tą naprowadzaną na GPS/INS) będzie ją pozyskać z zewnątrz, a jej walory bojowe pozostają bardzo wysokie. Ukraina od dłuższego czasu prosi zresztą o nią sojuszników. Większość państw europejskich jednak jej nie ma, a Biały Dom nie decyduje się na to z uwagi na sprzeciw Departamentu Stanu, pomimo że znaczna część wojskowych odnosi się do próśb Kijowa pozytywnie.

Istnieją również inne kierunki rozwoju amunicji 155 mm, związane ze zwiększeniem jej precyzji (na przykład kombinowane układy inercyjne i laserowe), ale też donośności. Wiodące państwa, takie jak Niemcy, USA czy Republika Korei, dysponują już pociskami o donośności ponad 50 km (np. poprzez połączenie gazogeneratora i napędu rakietowego), a prace badawcze i rozwojowe obejmują nawet pociski o donośności ponad 100 km. Takie prace, w zakresie pocisków z silnikami strumieniowymi, prowadzą Boeing i Nammo, a deklarowana donośność wynosi do 150 km. Warto, by w te prace – w odpowiednim zakresie – włączyć również polskie spółki. Pierwsze prace w tym kierunku są prowadzone. Tak jak w wypadku innych obszarów - warto pomyśleć o znacznym zaangażowaniu finansowym nie tylko w zdolności produkcyjne, ale też jej unowocześnienie.

Decyzja o rozpoczęciu realizacji programu Narodowa Rezerwa Amunicyjna jest więc dopiero pierwszym krokiem w celu budowy w Polsce bazy przemysłowej do produkcji w dużych ilościach nowoczesnej amunicji oraz zbudowania jej zapasów na czas zagrożenia. Za tym muszą iść kolejne decyzje. Inwestując w zdolności budowy setek tysięcy sztuk amunicji trzeba zadbać, by były to nowoczesne środki bojowe, pozwalające w pełni wykorzystać potencjał nowych systemów artyleryjskich, jakie Polska kupuje za dziesiątki miliardów złotych. Trzeba też zadbać o logistykę amunicji, jak i zaplanować wykorzystanie potencjału produkcyjnego w czasie, gdy podstawowe potrzeby Polski zostaną wypełnione.

Reklama

Komentarze (27)

  1. tkin ważny

    Ukraina uczy jednego przeciwko czołgom - czołgi, przeciwko - artylerii - artyleria, przeciwko samolotom - samoloty, przeciwko dronom drony. W każdym z tych rodzajów broni trzeba mieć jakościową lub ilościową przewagę. Rosja ma bezsprzecznie ilościową przewagę w ogniu artyleryjskim, ilości wystrzelonych pocisków w natarciu. W obronie wspartą ilością zaminowanego terenu. Przewaga Rosjan w powietrzu jednak jest. Czego brakuje Ukrainie? Uciszenia Rosjan. I w tym jest sęk. No jest deska, jest dziura, jest sęk jak powiedziałby klasyk. Jaki plan ma Polska aby uciszyć Rosjan Himars ok. ale to za mało. Na lotnictwo w dużych ilościach nas nie stać. I tu jest pies pogrzebany ... bulgot, albo jajnik ... . Co możemy zrobić aby tanio, samemu zbudować przewagę nad przeciwnikiem. Nie napiszę, że wiem ale nie powiem bo to byłoby niemądre.

  2. DRB

    Aprilis a nie aprilis - durny telefon

  3. DRB

    Aprilis i kastową w to powinniśmy zainwestować plus rozpoznanie ale drony wszystkiego nie załatwia bo ruscy je masowo zestrzeliwuja. Dobrze że ogłoszono ten program bo widać że wreszcie są próby budowy narodowych zdolności. Nawet jeśli nie wszystko jest optymalne to są działania dla Polski a nie pacholkowanie dla Brukseli jak robiła targowica

  4. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Kierunek słuszny - wykonanie tak sobie. Powinniśmy się skupić na artylerii PRECYZYJNEJ i maksymalnie UNIWERSALNEJ. Jak pełna licencja z prawem rozwoju na Leonardo Vulcano/Dardo, Bofors Bonus Mk2 czy przyszła strumieniowa Nammo. I to amunicji kierowanej w locie, z przechwyceniem sieciocentrycznym, bo INS czy GPS to zbyt słaba precyzja. Jeden pocisk półaktywny Vulcano na dystansie 30 km zastępuje 50 pocisków niekierowanych - liczę przy ogniu korygowanym. Dla dystansu 40 k to już 100: za 1, a dla 50 km ca 150 do 1. No i i amunicja kierowana pólaktywnie czy aktywnie - zwalcza cele mobilne - zwłaszcza wyrzutnie rakiet. Na wojnie chodzi nie o to, kto więcej strzela - tylko kto trafia - i to szybciej powodując efekt zorlowania nieprzyjaciela. A to zapewni tylko amunicja precyzyjna.

    1. Whippoorwill

      Nie no, Tadziu. O artylerii to ty wiesz wszystko. I w ogóle wszystko wiesz.

    2. Constras

      "Pan Tadeusz" księga MCLXXVI Autor - człowiek o ogromnej potrzebie pisania, niespełniony, nikt Go nie chce wysłuchać. Mr "Powtarzam po raz siódmy analityk systemowy". Człowiek znikąd ale za to wie wszystko. O wszystkim.

    3. Whippoorwill

      Dziękujmy Opatrzności, że zesłała go nam w tych ciężkich czasach.

  5. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Prezes Polski - jak sądzisz, kto wykonuje rozpoznanie celów na zapleczu dla uderzeń HIMARSÓW czy dla AHS z Vulcano? Rozpoznanie satelitarne nie jest dla Ukraińców udostępniane real-time, ponadto zachmurzenie [ale i celowe oślepianie satelitów przez Moskali mocno ogranicza rozpoznanie obrazowe [w świetle widzialnym i w podczerwieni]. Robią to głownie drony np. Fly Eye. W misjach o wielu fazach pułapu i trasy -i z dynamiką uników w trakcie rozpoznania- właśnie dla minimalizacji wykrycia/zniszczenia. I z systemami odpornymi na EW. Bo zwykłe tanie proste drony z "cywila" za 2-3 tys zł sztuka - stosowane i tracone masowo - to jest narzędzie linii frontu. Jak widzę - wśród komentatorów i pasjonatów d24 nadal nikła znajomość realiów pola walki Ukrainy - i zrozumienia sieciocentrycznego spięcia dronów z amunicją precyzyjną.

    1. Prezes Polski

      Rozpoznanie i identyfikacja celów to jedna z najważniejszych zdolności w tej wojnie. I większość informacji nie pochodzi z dronów, jest ich po prostu za mało. Ukraińcy wykorzystują wszystkie dostępne źródła: satelity, wywiad, miejscowych mieszkańców, rozpoznanie elektroniczne (nie bez przyczyny joint stara niemal codziennie latają nad Polską, Rumunią, Morzem Czarnym). Rozpoznanie i oznaczanie laserem to dwie różne sprawy. Dron musi znaleźć się blisko celu i uruchomić laser. W tym czasie jest narażony na zestrzelenie nawet prymitywnymi środkami. Dlatego nadal uważam pomysł za mało praktyczny.

  6. rwd

    W pierwszej kolejności należy zlikwidować stare magazyny amunicji ponieważ ich położenie jest znane naszym wrogom, przenieść amunicję do innych miejsc i wybudować kilkadziesiąt nowych magazynów. Dla samych tylko Krabów i Raków potrzebujemy co najmniej 1 mln sztuk amunicji. Kto i kiedy to wyprodukuje?

  7. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Prezes Polski - nad celem ma być dron z pozycjonerem laserowym - a nie jakiś "samobójca". Jak niby wyobrażasz sobie ogień Vulcano Dardo z naprowadzaniem półaktywnym na odległośc 70 km w głąb zaplecza? Drony rozpoznania i drony z pozycjonerami laserowymi to podstawa działania sieciocentrycznej [real-time] artylerii precyzyjnej - zwłaszcza wobec celów mobilnych. I to jest elementarz RMA - dający generacyjny skok wartości bojowej o dwa rzędy wielkości. I od razu uprzedzając - tak - drony winny operować w rojach - straty sa nieuniknione - dlatego powinny być maksymalnie proste i masowo produkowane - dokładnie do wymagań pola walki. U nas niestety dalej myślenie a la zimna wojna - a raczej II w.św. typu "Czterej pancerni i pies"...... Dlatego kupuje się M1 i K2 - a szczerbiec czy Vulcano są dalej na cenzurowanym ....

    1. Prezes Polski

      No super, a jaki konkretnie model drona wleci na 30km w przestrzeń pow. ruskich, nie zostanie zniszczony, zagłuszony i w dodatku będzie na tyle tani, żeby można było go produkować w setkach? Od razu odpowiem, żebyś się nie męczył. Nie ma takiego drona, nie planuje się jego pozyskania. Owszem mogą do tego służyć flyeye, ale jest ich tak mało i są tak drogie, że absurdem jest ich tak używać.

  8. expert_ogólny

    Bardzo fajne bajki dla gawiedzi i myślenie życzeniowe połączone z kabaretem. Kolejny narodowy program, cuda wianki, tysiące, miliony i będzie jak z CPK. Jak na razie minął ponad rok wojny i jak pracują nasze zakłady amunicyjne, np. Mesko? Zasuwają pełną parą na 3 zmiany? Na razie mamy wielki mocarstwowy plan, BĘDZIEMY rozbudowywać albo budować nowe zakłady, BĘDZIEMY…. A z czego wyprodukujemy te miliony pocisków? Bo ani elektroniki na taką skalę nie robimy, ani prochów, łusek, komponentów…. WSZYSTKIE zakłady amunicyjne na świecie mają problem z komponentami, a nasi miłomściwie panujący pstrykną i się znajdą? To są lata planowania, realizacji i rzetelnej roboty, a nie bajki przedwyborcze i podejście do takiej produkcji na poziomie pięciolatka.

    1. oko

      Tusk to ty !!!! Tak myślałem.

  9. HusarzPolski

    Zaległości dotyczą w naszym przypadku prawie 30 lat. Nadrabiamy je szybko, ale... potrzeby są jeszcze większe

  10. tkin ważny

    Amunicja kasetowa - produkować. Broń atomowa jest bardziej humanitarna, oszczędza ludność cywilną, opad promieniotwórczy, fala uderzeniowa omija cywili jest bardzo wybiórcza, Choroba popromienna wady genetyczne płodów są ok. Nie to co ta kasetowa. Nie mam nic przeciwko ulepszaniu zapalników, czy montowaniu samo likwidatorów. Produkować. Zakupy TYLKO I WYŁĄCZNIE , sprzętu, który możemy modernizować, amunicję którą możemy produkować. Zakończyć produkcję licencyjną Spików, bez zasadniczych elementów- czy rozwinęliśmy dzięki temu jakieś nasze możliwości. Zainwestować w produkcję APR 155 mm, 120mm, czy piratów. Drony średniego zasięgu wyposażyć w lasery oświetlające cel dla amunicji 155 mm nawet tej na 120 km. Dziękujemy za Spiki. Trzeba inwestować we własne możliwości. Kto twierdzi inaczej niech się wypowie. Niech wykaże zalety wspierania obcego przemysłu nad produkcją własną.

  11. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Tak patrząc z dystansu na programowy nihilizm a la "expert_ogólny" - sam mam zasadnicze zastrzeżenia do sensowności takich programów jak Wilk, Kruk, Miecznik czy Orka - uważam, że wobec skoku generacyjnego dronizacji i sieciocentryczności są zwyczajnie przestarzałe i nieefektywne względem wymagań na nasz teatr wojny - ale z drugiej strony - patrząc z perspektywy np. stanu z roku 2015 - zrobiono bardzo wiele. Gdyby komuś powiedziano, że będzie Patriot, CAMM, HIMARS, Abrams, K2 - czy 100 Raków w WP, czy rozszerzona produkcja Kraba, czy masową produkcję Pioruna - czy F-35A w produkcji dla Polski - nazwałby to bez namysłu czystym "sci-fi" i "snami o potędze". - bez żadnych podstaw. Warto mieć to na uwadze.

  12. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    expert_ogólny - odpowiedzią na twoje pytania jest amunicja precyzyjna jako nr 1 w produkcji masowej - aczkolwiek o mniejszym volumenie ca o rząd wielkości względem produkcji amunicji niekierowanej. . Dokładnie to rozpisałem - wystarczy przeczytać i zrozumieć. Zdolności kluczowej elektroniki dla APR klasy Szczerbca już mamy. Zdolności w dronach i pozycjonerach laserowych celu - jak najbardziej tu w Polsce. A uruchomienie produkcji najnowszych komponentów amunicji [w tym rakietowej] - to kwestia inwestycji na poziomie ca pół mld złotych. Źle, że Szczerbca dla Kraba, Raka [i Pirata] nie uruchamia się już teraz i opóźnia - ale ten etap i następne w rozwoju i produkcji APR są nieuniknione w średnim i dłuższym terminie. Prosiłbym o merytoryczna i logiczna argumentację opartą w realu - a nie emocjonalne biadolenie dla biadolenia wg PRZESTARZAŁYCH schematów "nicniemożenia"...

  13. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Patrząc szerzej - amunicja w narodowych rezerwach - ale w rozproszeniu [bo budowanie dużych magazynów "bo to taniej wychodzi" świadczy o elementarnym braku zrozumienia wymagań wojny hybrydowej] - ta amunicja winna obejmować również antyrakiety PAC-3MSE, CAMM/ER, Pioruny - w tym i kppanc - jak Pirat [i oby przyszły Moskit]. Realnie - w razie W musimy wytrzymać min 2 miesiące sami, nim zaczną się sensowne dostawy i wsparcie. A obrona nieba to podstawa utrzymania się Polski.

  14. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Prezes Polski - PGK winien być wykorzystywany do amunicji już wyprodukowanej - tej w magazynach. I zgadza się - to ersatz dla ubogich - znacznie gorszy w celności od "rodowitych" APR - nawet tych opartych o GPS. Natomiast produkcja nowej amunicji winna być oparta o pełne systemy precyzyjnego naprowadzania - i to półaktywnego - do zwalczania celów w ruchu - do uderzeń w punkt - bo wtedy głowica bojowa zadziała maksymalnie skutecznie. Dlatego właśnie cały czas rekomenduję produkcję amunicji precyzyjnej. Z punktu widzenia zakupów komponentów produkcyjnych - jest to znacznie tańsze rozwiązanie - a i produkcja może być na mniejszym poziomie, niż amunicji niekierowanej - co znacznie ułatwia organizację produkcji i ogranicza ryzyko braku zamówień.

    1. Prezes Polski

      APR155 ma tylko wersję naprowadzaną laserem. Jak dla mnie pomysł dziwaczny strzelać ogniem pośrednim w ten sposób, bo gdzieś w pobliżu celu musi być samobójca, który włączy ten laser. No ale, ja nie wiem wszystkiego, może to i ma jakiś sens. PGK ma CEP 30m, tzn. żaden pocisk nie spadnie dalej, a większość spada poniżej 10m od celu. Tzn. zamiast strzelać 20-30szt. 155mm na 30km, strzelamy 2-3 z PGK. Szybciej, taniej, mniejsze zużycie luf. Jedna haubica niszczy 5 celów w 5 min. zamiast w godzinę.

    2. RGB

      Nie wymyślono na razie technologii, która dawałaby taką celność jak naprowadzanie laserowe, mówimy tu o dokładności do 30-40 cm, (oprócz pocisków z własną głowicą naprowadzającą jak Brimstone) Naprowadzanie laserowe jest oczywiście niewrażliwe na zagłuszanie GPSa. APR 155 to nisko-kosztowy pocisk do niszczenia wartościowych celów, również tych w ruchu. Wbrew pozorom nie tak łatwo zlikwidować operatora, co pokazuje masowe używanie takich systemów w Ukrainie przez obie strony. Nasz APR jest naprowadzany nie na wiązkę lasera, jak Rosyjskie syst. ale na odbitą plamkę, co mocno skraca czas podświetlania. Podświetlać nie musi człowiek, na Ukrainie dużo sukcesów zaliczyły drony wyposażone w podświetlacze laserowe.

    3. DIM1

      @Prezes Polski. Zgoda, wszakże z korektą, że jedna hałbica zniszczy jeden cel, w jedną minutę, czy nawet w pół minuty. Gdyż w początkach drugiej minuty sama zostanie zniszczona, ogniem kontrbateryjnym. Jeśli w międzyczasie nie zwiała do dobrego ukrycia. I nawet jeśli dziś tak jeszcze często nie jest. za kilka lat będzie to zupełnym standardem.

  15. DIM1

    @Szczebelek Seb66 odpowiedzial Panu bardzo trafnie, ale i dodać należy czynnik ekonomiczny - produkcja podzespołów elektronicznych oraz odpowiedniego soft, małej ilości i wielkiej ilości , kosztuje praktycznie tyle samo. Czyli produkować coś elektronicznego w małej liczbie to znaczy dokładnie to samo, co skazywać się na produkcję bardzo nierentowną i całkowicie nikonkurencyjną rynkowo. Czyli właśnie amunicję precyzyjną produkować trzeba w największych możliwych ilościach - wtedy stanie się tania. A przy tej okazji produkcja na potrzeby Wojska Polskiego sfinansuje się sama produkcją eksportową. Dotychczasowa taktyka MON "podtrzymywania zdolności', przez zamówienia na produkcje w skali czysto manufakturowej, była to taktyka proszenia się o nierentowność i bardzo duże koszty, bez żadnego sensownego efektu obronnego. Zamiast produkować część z asortymentów, za to w ogromnej liczbie, przez co tanio i z korzystnym eksportem.

  16. szczebelek

    Najpierw trzeba zgromadzić rezerwy zwykłych pocisków co potrwa prawie dekadę co nie zmienia faktu, że pociski kierowane z dłuższym zasięgiem dla artylerii lufowej też w międzyczasie powinny być przygotowane do masowej produkcji w ciągu kilku lat.

    1. Seb66

      #Szczbelku. Nie koniecznie. Nie NAJPIERW. My potrzebujemy mieć przewagę jakościowa bo w liczbowej NIGDY takiej Rosji nie dorównamy! Zatem tylko TECHNOLOGICZNA przewaga daje nam szansę. I taką przewage powinniśmy wypracować. Jeden strzał jeden cel. Ktoś bardzo słusznie napisał: do istniejącej amunicji potrzeba PGK, ale przyszła to tylko kierowana i precyzyjna! Plus kasetowa, termobaryczna i samonaprowadzająca! Żadnych prymitywnych masowych zapasów nieskutecznego złomu!

  17. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Produkcja klasycznej amunicji niekierowanej jest zwykłym czasu i marnotrawstwem komponentów, które na rynku są w niedostatku. To tylko podbija cenę tych komponentów - a "ładny widok" tysięcy ustawionych pocisków niekierowanych nie nadrobi ich realnie niższej wartości bojowej - niższej o dwa rzędy wielkości od amunicji precyzyjnej. Pora skończyć ze starymi schematami myślenia rodem z zimnej wojny, a nawet II w.św.

    1. Prezes Polski

      No nie do końca. Pamiętaj, że pocisk 155mm składa się ze skorupy wypełnionej materiałem wybuchowym i wkręcanego zapalnika. Może być uderzeniowy, ze zwłoką, zbliżeniowy i... taki cud techniki jak pgk. PGK czyli zapalnik ze skrzydełkami, które naprowadzają pocisk. Taki excalibur dla ubogich. Jest nieco mniej celny, ale kosztuje wielokrotnie mniej, To cudo da się zastosować do standardowej amunicji NATO. I ten kierunek warto rozwijać.

  18. Ein

    Wspomniane w artykule magazyny, rozproszenie, maskowanie, stosowanie materiałów mało wrażliwych - wszystko w połączeniu da efekt. Trzeba jednak te rzeczy uwzględnić już na wstępie, a nie potem obudzić się, że owszem sporo naprodukowano, ale tu problem, tam problem i efekt nie jest optymalny. Przy takich ilościach warto pomyśleć o składowaniu w sztolniach, miejscach dobrze zabezpieczonych przed rażeniem, wykorzystując do tego obiekty jeszcze z okresu II wojny światowej. Niemcy pobudowali tego od groma. Niewielkie magazyny(ki) mogą stanowić terytorialną sieć wsparcia, utrudniając identyfikację.

  19. Thorgal

    A czy Narodowa Rezerwa Amunicji obejmuje również drony bojowe??

    1. Ein

      Nie

  20. tagore

    Smętnie to wygląda, w okresie miedzywojennym rezerwa amunicyjna RP to ok 1,4 mln sztuk amunicji do dział.

  21. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd2 Tak samo układ naprowadzania Szczerbca winien być zaimplementowany do APR 122 mm Langust, w tym do Fenixa. Osobna KONIECZNA rzecz to ogień w ruchu - jak niemiecka RCH155 - to powinien być nowy standard WP dla całej mobilnej artylerii lufowej i rakietowej - gąsienicowej i kołowej. Co rzecz jasna wymaga odpowiedniej modyfikacji TOPAZa WB. No i naprawdę masowych zamówień dla WP dronów z laserowymi pozyjonerami celów - które by znakowały cele [w tym zwłaszcza mobilne] w strefie nieprzyjaciela - także dalszego zaplecza. Chodzi o zbudowanie całego systemu - dopiero wtedy amunicja precyzyjna zyskuje skokowo przewagę nad niekierowana o dwa rzędy wielkości. I WTEDY - w w CAŁYM systemie - i przy CAŁYM bilansie koszt/efekt - okazuje się DUŻO TAŃSZA i jest kluczem do wykładniczego zrolowania nieprzyjaciela głębokim manewrem ogniowym.

  22. Artur1989

    A czy dużym problemem byłoby w podpociskach amunicji kasetowej zainstalowanie zapalnika czasowego, który w przypadku niewybuchu niszczyłby go po zadanej jednostce czasu (np godzina)?

    1. Ali baba,

      Ja myślę że nie

    2. Seb66

      Żadnego. Dziś, w dobie elektroniki użytkowej taniej jak barszcz? Poza tym wady DAWNEJ amunicji kasetowej nijak się mają do jakości dzisiejszej amunicji. Podnoszenie dziś kwestii niewybuchów to bzdura, bo co, zwykły pocisk 155mm czy bomba lotnicza n i e może być niewybuchem? Prawdziwy, 100% nonsens!!!

  23. Seb66

    Masowa amunicja nieprecyzyjna jest zbędna! Każdy pocisk powinien mieć pozycjonowanie by ZAOSZCZĘDZIĆ na produkcji, przewożeniu, składowaniu i utylizacji. Zbędne TONY żelastwa jeżdżące czy latające to tu-to tam to absolutnie błędny kierunek. Amunicja jeśli nie wprost kierowana jak APR, powinna mieć co najmniej PGK dający CEP poniżej 10m. Każda niekierowana amunicja to STRATA czasu, materiałów, energii, logistyki i KASY!

  24. Był czas_3 dekady

    Potrzebne są pociski programowalne aby można było za ich pomocą skutecznie likwidować żołnierzy ukrywających się w okopach. Swego czasu miały być dokonywane próby dla pocisków 122mm (Info z jednej z gazet o technice wojskowej sprzed lat), ale czym to się skończyło wiadomo.. Bardzo ważne jest, że do decydentów dotarły wreszcie informacje o konieczności posiadania artylerii o dużym zasięgu przekraczającym znacznie te magiczne 42km..

  25. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd Amunicja precyzyjna to trafienie pierwszym pociskiem i zduszenie w zarodku ognia kontrbateryjnego. To się przekłada na mniej własnego manewrowania dla wyjścia spod ognia. Amunicja precyzyjna to zmniejszenie od 50 do 150 razy zużycia luf i mechanizmów - oraz odpowiednie zmniejszenie logistyki dowozów amunicji [i zużytego paliwa]. Niestety - w MON brak elementarnych analiz i kalkulacji - nie chcą nawet wdrożyć Szczerbca do Kraba czy Raka, a przecież powinna być też APR Szczerbiec i dla Goździków 122 mm i dla Dan 152 mm - nie mówiąc o masowym wdrożeniu Pirata, opartego o ten sam układ naprowadzania. Wdrożenie APR i kppanc na bazie Szczerbca od razu by ustawiło stolik negocjacyjny do zakupu licencji np. Leonardo Vulcano itd.

Reklama