Siły zbrojne
Miny przeciwpancerne na Ukrainie [ANALIZA]
W ramach szerokiego wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy przez różne kraje oprócz zasadniczych rodzajów uzbrojenia, jak wybrane systemy rakietowe, artyleryjskie, drony czy wozy bojowe dostarczana jest również broń budząca dużo mniejsze zainteresowanie. Należą do niej miny przeciwpancerne, które choć nie tak spektakularnie, niszczą rosyjskie czołgi jak BSP to nadal pozostają tanim i skutecznym środkiem walki z bronią pancerną.
Francja dostarczyła w ramach pomocy wojskowej na Ukrainę systemy artyleryjskie, przeciwpancerne czy przekazuje dane w postaci zdjęć satelitarnych. Natomiast te mniej znane dostawy obejmują miny przeciwpancerne MI AC HPD (Mine Antichar a Haut Pouvoir de Destruction modele) serii 2A2 i F2. Ukraina otrzymała też z Niemiec około 1600 min DM-22 oraz 3000 tradycyjnych min DM-31 (niemiecka wersja miny FFV 028) z magnetycznym czujnikiem ruchu. Jednak główną miną przeciwpancerną zarówno SZ Ukrainy, jak i Federacji Rosyjskiej pozostaje opracowana na początku lat sześćdziesiątych TM-62 oraz jej kolejne modyfikacje. To dość prosta konstrukcja, która ma główny i wspólny zapalnik stykowy, a co za tym idzie reaguje tylko wtedy, gdy najedzie na nią wóz bojowy lub inny pojazd. Modyfikacje polegały na dodaniu kolejnych zabezpieczeń, w tym zapalników magnetycznych, które reagują na pole magnetyczne. TM-62M w zależności od zastosowanego zapalnika może być miną przeciwgąsienicową lub przeciwdenną. Masa całkowita tej ostatniej to 9,5 kg (ładunku wybuchowego 7-7,5 kg) a średnica 320 mm. Przestarzała technologia, głównie układów elektronicznych z czasów ZSRR, sprawiła, że miny „magnetyczne" TM-72, jak i przeciwpancerne kierunkowe TM-83 nie spełniały wymaganych przez wojsko charakterystyk i znacznie odbiegały efektywnością od ich zachodnich odpowiedników.
Mina – nadal skuteczna broń
Miny to broń tania i niezawodna w działaniu, ale również bardzo kontrowersyjny system walki chociaż w wersji przeciwpancernej ciągle nie jest zakazany żadnymi umowami (np. Konwencją Ottawską). Miny są ważnym elementem obrony przeciwpancernej SZ Ukrainy.
Mina jako środek walki od zawsze kojarzyła się z prostą budową i zasadą użycia oraz dużą skutecznością zwłaszcza tam, gdzie stosowano je w sposób przemyślany i racjonalny. Początkowo nieskomplikowana konstrukcja z czasem ewaluowała, by sprostać kolejnym wymaganiom dynamicznie zmieniającego się pola walki, ale i metodom wykrywania i eliminacji pól i zapór minowych. Obecnie używane miny są już często bardzo skomplikowanymi systemami o nowoczesnych rozwiązaniach, ale nadal pozostały ekonomicznym i zarazem skutecznym środkiem bojowym.
Czytaj też
Konieczność stosowania zapór inżynieryjnych w tym kombinowanych z wykorzystaniem pól/zapór minowych różnych typów jest obecnie nadal bardzo ważna. Dzisiejsze czasoprzestrzenne operacje prowadzone przez wojska (ale i niekonwencjonalne działania jak chociażby asymetryczne czy hybrydowe) powodują, że ze względu na dynamikę starcia/ataku nie zawsze istnieje możliwość skutecznego przeciwstawienia się wrogowi w krótkim czasie i w każdym miejscu. Jedną z form oporu w takim wypadku jest zastosowanie systemów specjalnych zapór (w tym minowych) na przewidywanych kierunkach działań/manewru sił przeciwnika. Również narzucanie mu w ten sposób własnej koncepcji prowadzenia walki czy ochrona krytycznej i ważnej dla naszych działań infrastruktury.
Armia ukraińska z powodzeniem wykorzystuje znajomość terenu i popełniane błędy strony rosyjskiej. A taktyka zasadzek sprzyja stawianiu wszelkiego rodzaju zapór przeciwpancernych w tym z wykorzystywanych przez Ukraińców nowoczesnych min pozyskanych z Zachodu. Warto również zaznaczyć, że te miny przeciwpancerne, oprócz znacznie większej niezawodności i efektywności niż rozwiązania sowieckie, mają jeszcze jedną niezwykle ważną zaletę - są mało znane rosyjskim saperom, którzy mieli dotychczas styczność głównie z własnymi, mniej skomplikowanymi typami rozwiązań.
Zachodnie miny w służbie Ukrainy
MI AC HPD F2 to przeciwpancerna mina działająca na dno kadłuba za pomocą ładunku kumulacyjnego. Jej korpus wykonany jest z tworzywa sztucznego, a całkowita masa wynosi 7 kg. Wymiary – długość 2780 mm, szerokość 190 mm i wysokość 1050 mm.
Składa się z dwóch części (głównych komponentów) połączonych we wspólnym korpusie. Pierwszy zawiera oprzyrządowanie/sprzęt kontrolny - elektroniczny bezpiecznik, na końcu którego znajduje się obrotowy uchwyt do ustawiania go w pozycji bojowej. Drugi to głowica bojowa - obudowa z głowicą bojową, z boku znajduje się przycisk do włączania elektronicznego timera w celu ustawienia bezpiecznika w pozycji działania.
Ładunek bojowy (3 kg heksolitu) stanowi cylindryczny korpus, zamknięty od góry pokrywą. Wewnątrz, pośrodku, znajduje się pionowy kanał do umieszczenia zapalnika elektrycznego uwalniającego ładunek prochowy oraz detonator elektryczny ładunku głównego. Jest on ograniczony od góry wklęsłą płytką miedzianą, która tworzy wgłębienie, a podczas wybuchu tworzy rdzeń uderzeniowy. Deklarowana penetracja wynosi do 100 mm jednorodnego pancerza. Nad głównym ładunkiem znajduje się ładunek czarnego prochu, który odrzuca osłonę głowicy. W bloku bezpiecznika elektronicznego, który jest zamknięty pokrywą od góry, znajdują się sam bezpiecznik z magnetycznym czujnikiem celu, urządzenie zabezpieczające, układ samoneutralizacji, układ zasilania (dwie baterie litowe - 3.6 V/1,9 Ah), obwód elektryczny, zapalnik pirotechniczny i mechanizm odpalający.
Zapalnik elektroniczny określa położenie celu nad miną na podstawie jego pola magnetycznego (jak dokładnie wóz bojowy wjeżdża na minę) i na tej podstawie wybiera optymalny tryb jej pracy (detonacji). Jeżeli mina znajduje się pod dnem celu, to najpierw wyzwalany jest ładunek prochowy, który usuwa maskującą warstwę gleby, a po 100 ms uruchamiany jest główny ładunek kumulacyjny, który przebija dno pojazdu. Ale jeśli nad miną znajduje się gąsienica lub koło, to odpala się tylko ten ostatni.
Czujnik celu może również zostać wyzwolony przez małe metalowe przedmioty, takie jak broń, łopatka, narzędzia saperskie itp. Czujnik celu reaguje też na sygnały sondujące wykrywaczy metali. Dlatego mina HPD F2 jest niebezpieczna także dla saperów, rozminowujących teren, gdzie została położona. Próba wydobycia (przesunięcie miny, przechylenie jej), spadek napięcia (spadek wydajności) zasilaczy prowadzi do wybuchu. Na wszystkie te czynniki mina reaguje natychmiastową detonacją, co stwarza zagrożenie nie tylko dla sprzętu wojskowego i specjalnego, ale także dla cywili.
Mina jest instalowana w ziemi lub na ziemi ręcznie czy za pomocą stawiacza min EMP F2 (L'enfouisseur de Mines Ponctuel modèle F2). W pierwszym przypadku wymaga się przygotowania otworu o głębokości co najmniej 300 mm. W celu kamuflażu przykrywa się ją ziemią, darnią lub śniegiem.
Czytaj też
Wszystkie operacje układania miny i ustawiania jej w pozycji bojowej za pomocą zmechanizowanej instalacji są wykonywane przez systemy stawiaczy min. Można ją również umieścić pod wodą na płytkich głębokościach do 1,5 metra. Minimalna odległość podczas układania pomiędzy sąsiednimi minami wynosi 2.5 metrów. Czas przejścia do pozycji bojowej od momentu naciśnięcia przycisku timera to 10 minut. Zakres temperatur użytkowania od -35 do +65°С.
Miny dostarczane są w pojemnikach lub w specjalnych magazynkach dla układacza min EMP F2 lub PM12. Wymiary kontenera dla min to 116,3x89,5x92,9 cm (dł. x szer. x wys.) a masa 900 kg. W sumie stawiacz min przewozi 448 min. Możliwości instalacji to 250-350 min/godz. do głębokości 350 mm. Sam układacz zatrzymuje się w odpowiednim miejscu, wykonuje otwór, włącza mechanizm ustawiania miny w pozycji bojowej, układa ją, zasypuje ziemią i przemieszcza się do następnego punktu. Obsługa wozu to dowódca, kierowca-operator oraz saper, który kontroluje przebieg instalacji.
Do praktycznego szkolenia w zakresie obsługi min bojowych dostępny jest system HPDX F1A (Mine antichar à haut pouvoir de destruction d'exercice modèle F1 – MI AC HPDX F1A). Jest podobny konstrukcyjnie i wymiarowo do miny bojowej, ale zamiast ładunku wybuchowego jest wyposażony w nabój z substancją dymotwórczą. Ma dwa czujniki celu (pierwszy jest sejsmiczny, włącza drugi główny czujnik magnetyczny, gdy cel się zbliża). Zamiast detonatora zainstalowany jest zapalnik elektryczny. Układ elektroniczny zasilany jest pojedynczą baterią 4,5 V. Na górnej powierzchni miny znajduje się gniazdo z zatrzaskiem do montażu naboju dymnego z otworem do wyprowadzania dymu.
Mina MI AC HPD2A2 została opracowana wspólnie przez Thomson CSF i niemiecką firmę Daimler-Chrysler Aerospace. Weszła do eksploracji w SZ Francji w 1989 roku, ponadto użytkowana jest w Szwajcarii (oznaczenie Panzerabwehrmine 88 - Pzaw Mi88), Belgii i Norwegii. Powstało ich co najmniej 400 tysięcy, a w 2000 roku zakończono ich produkcję.
Według Rosjan francuskie miny są wykorzystywane od sierpnia ubiegłego roku, ale pierwsze ich zdjęcia zostały udostępnione już na początku lipca. Z kolei Ukraińcy opublikowali w internecie kilka zdjęć rosyjskich wozów bojowych zniszczonych przez miny HPD-2A2.
Czytaj też
Zaletą min przeciwburtowych jest znaczna skuteczność dzięki wykorzystaniu ładunku o działaniu kierunkowym (kumulacyjnego). Wyposażenie ich w elektroniczny zapalnik niekontaktowy, zdolność do wykrycia i klasyfikacji celu oraz w najbardziej rozbudowanych systemach możliwość ataku w dogodnym momencie czynią z nich niezwykle skuteczną broń. Stosuje się je wszędzie tam, gdzie użycie klasycznych min przeciwgąsienicowych czy przeciwdennych jest utrudnione lub niecelowe. Chodzi tu szczególnie o przygotowanie blokad dróg, rejonów przewidywanego przegrupowania sił przeciwnika, wyrw i luk w zaporach inżynieryjnych czy polach minowych, w terenie zurbanizowanym, miejscach przepraw przez przeszkodę wodną, przełęczach, dolinach lub kompleksach leśnych. Mogą one też stanowić element ubezpieczający lub uzupełniający przednie i boczne skraje pól minowych.
Przeciwburtowe (Panzerabwehrrichtmine) miny przeciwpancerne PARM DM-12/DM-22, przekazane przez Niemcy (wytwarza je firma TDW GmbH) są przeznaczone do niszczenia wozów bojowych poprzez rażenie głównie ich bocznych części. Mają one masę 10 kilogramów, przy czym o 1,5 kilograma przypada na sam moduł bojowy z tandemową głowicą kumulacyjną. Penetracja pancerza wynosi ok. 600 mm stali a ogromną zaletą jest fakt, że miny te można zdetonować również zdalnie. Zasięg efektywny określa się nawet na kilkadziesiąt metrów (najnowsze warianty do 100 metrów) a czas czuwania do 40 dni.
Miny tego typu ustawia się w miejscach przewidywanych ruchów wojsk w odpowiedniej odległości. Mogą razić w stosunkowo dużym obszarze, co jest koleiną zaletą w stosunku do min, które eksplodują bezpośrednio pod dnem lub gąsienicą pojazdu. Są do tego celu montowane na małym statywie, dzięki czemu można je obracać o 3600, podnosić do 900 i opuszczać do -450. Rozstawia się je ręcznie i mają 5 minutowe opóźnienie.
Czytaj też
Po uszkodzeniu zainstalowanego w nich przewodu światłowodowego (sensora miny) następuje jej uruchomienie (aktywacja ładunku kumulacyjnego). Ten ostatni jest nieodzownym elementem pierwszej wersji DM12 i po jego rozciągnięciu na drodze bezpośrednio przed miną, pełni funkcję zapalnika. W praktyce to właśnie jego długość określa zasięg rażenia miny. W razie braku zagrożenia można je łatwo rozbroić, ustawiając odpowiednio wcześniej czas ich czuwania.
Kolejne wersje (PARM 2 DM22) wyposażono w czujnik akustyczny oraz termiczny (aktywowany po wykryciu hałasu np. silnika) w celu wstępnego wykrycia. Sensory te mogą też określić rodzaj wozów bojowych i wówczas mina atakuje tylko ten pojazd na którego sygnaturę jest zaprogramowana. Ponadto mają one zwiększone możliwości penetracyjne pancerzy (prawdopodobnie nawet do 750 mm stali). Ale to wszystko okupiono spadkiem maksymalnego czuwania z 40 do 30 dni z racji szybciej wyczerpującego się akumulatora.
Pierwsze DM12 trafiły na wyposażenie Bundeswehry w latach dziewięćdziesiątych.
Z kolei DM31 została opracowana pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Jest to klasyczna konstrukcja z zapalnikiem magnetycznym i działaniem kumulacyjnym. Minę układa się w ziemi na płytkiej głębokości. Kiedy wóz bojowy przejeżdża nad miną, zostaje wystrzelona osłona, która usuwa maskującą ją ziemię, a następnie zostaje uruchomiany ładunek zasadniczy. DM-31 jest układana na okres do 38-42 dni, po czym jest dezaktywowana i może być przygotowana do ponownego użycia. Charakterystyczną jej cechą jest sygnalizacja czerwoną flagą, aby pokazać, gdzie się znajduje.
Według grupy Open Source Intelligence informującej o użyciu konkretnych systemów uzbrojenia w działaniach wojennych SZ Ukrainy eksploatują miny przeciwpancerne M70/M73 lub M718/M741 Remote Anti-Armor Munition (RAAM). Ten ostatni to system minujący wystrzeliwany z 155 mm haubic (na odległość od 4 do 17,6 km od pozycji baterii) i rozrzucający miny przeciwpancerne na zadanym obszarze. Jeden pocisk zawiera dziewięć min w tym część z nich jest wyposażona w system reagujący na zakłócenia.
Czytaj też
Miny są wyrzucane z tyłu pocisku, a po zderzeniu z ziemią i znieruchomieniu zostają uzbrojone i są gotowe do działania. Gdy nastąpi wykrycie odpowiedniej sygnatury pojazdu opancerzonego (elektromagnetycznej) następuje ich detonacja. Ich wadą jest zatem niemożliwość stawiania na obszarach o twardej nawierzchni (drogi, pasy startowe itp.), ponieważ mogą rozbić się po uderzeniu w asfalt lub beton, a ponadto są wówczas bardzo dobrze widoczne. RAAMS jest bardzo skuteczny w połączeniu z miną przeciwpiechotną ADAM (Area Denial Artillery Munition), co ma również swoją kolejną zaletę bo mocno utrudnia proces rozminowania takiego kombinowanego pola minowego. Gęstość pól minowych i czasy samozniszczenia są takie same jak w ADAM (M741 krótkie zniszczenie, M718 długie zniszczenie).
Według niektórych doniesień Amerykanie dostarczyli ok. 6000 systemów RAAM w pakietach z września i październiku ubiegłego roku. W pierwszym przekazano 1000, a w drugim 5000 sztuk.
rwd
Nasze miny również należałoby przetestować na Ukrainie.
rycymer
"MI AC HPD F2 Wymiary – długość 2780 mm, szerokość 190 mm i wysokość 1050 mm." no to niezły kawał miny .Chyba jakiś błąd w wymiarach.?
Sorien
Ja mam tutaj wiadomość do pana Damian Ratka który tu jest redaktorem a wypowiadał się dla największego internetowego portalu informacyjnego o tym jakie to czołgi są niezbędne i że każde armię świata w nie inwstuja .... Panie redaktorze owszem do takiego konfliktu pośredniego o średniej intensywności w takich realiach może i sie sprawdzają ale nie wolno wyciągać takich wniosków bo są zabujcze że ewentualna III WŚ czyli jedyna wojna która może naruszyć nasze Polskie granice będzie tak samo wyglądać ..... UA ma czołgi bo zachód UA je daje .... Ruskie mają czołgi bo wojna ta jest średnio intensywna i nadążają z wyciąganiem z krzaków i małą produkcja ,mają duże zapasy .... W czasie III WŚ kto nam da czołgi ? Jednej i drugiej stronie ? Dobrzy kosmici zachodowi źli wschodowi ? Czy może uważa pan że będziemy je produkować sami ? Dziś 12 Abramsow na miesiąc schodzi z linii nie produkcyjnej bo nowych już się nie robi ale modernizacyjnej..... Jest jedna fabryka w USA i jedna w Niemczech
Sorien
Nie wolno wyciągać wniosków że III WŚ BEDZIE TAKA SAMA JAK TA NA UKRIANIE . Bo to dla nas zabujcze. Ja chcę powiedzieć tylko że takie konstytucje jak abrams , leopard a także t-14 czy nawet t-72 itp w czasie zawieruchy III WŚ nie będzie mógł być produkowany w takich realiach zerwane łańcuchy dostaw itp na masową skalę bo po prostu są za drogie i za szybko będą rozwalane wyrzutniami naramiennymi p-panc . To będzie wojna naprawdę masowa i taki sprzęt jak czołgi będą rozwalane w trybie bylskawicznym o wiele szybciej niż na UA bo w tej wojnie będzie brało o wiele więcej ludzi niż w tej wojnie na UA . Po prostu nie nadążymy z produkcją jedna i druga strona. Ja uważam że III WŚ BĘDZIE o wiele intensywniejsza od II WŚ z prostego powodu jest nas na świecie 4x więcej niż było wtedy . Azja jak będzie dostawała baty albo my nie siądziemy płacząc tylko na front wyślemy jeszcze więcej ludzi ja uważam że zamiast czołgów powinniśmy produkować w dziesiątkach tys Langusty i Himarsy
Ali baba,
Będzie K2PL
Chyżwar
@Ali baba, K2PL nie istnieje w metalu i jest palcem po wodzie pisany ponieważ może nie zaistnieć. Do 2026 czy 2027r. w okolicach Półwyspu Koreańskiego może się wiele wydarzyć. Tam z dnia na dzień robi się coraz bardziej gorąco. Co prawda na razie niema wojny, ale wszyscy się na nią szykują. Amerykanie chcą mieć transportowe samoloty amfibie. Chcą mieć jeszcze większe transportowe ekranoloty. Japończycy chcą rakietowe okręty takiej wielkości, że Arleigh Burke albo Ticonderoga to przy nich łupiny. Każdy z tych nowych okrętów będzie pływającym odpowiednikiem Redzikowa. Kilka lat temu nikt by nawet nie pomyślał, że ktoś zdecyduje się na budowę takich okrętów, choćby tylko z powodów finansowych. Takich rzeczy nie robi się bez istotnej przyczyny.