Reklama

Siły zbrojne

Marynarka Wojenna RP 2019 – walka o przetrwanie [OPINIA]

Fot. M.Dura
Fot. M.Dura

Wprowadzenie korwety patrolowej ORP „Ślązak”, budowa kolejnych dwóch niszczycieli typu Kormoran II i sześciu holowników w 2019 r. nie jest wcale dowodem na to, że w Marynarce Wojennej coś zmienia się na lepsze. Nadal nie ma bowiem, akceptowanego przez wszystkich, planu modernizacji polskich sił morskich, co pozwala politykom na działania spontaniczne i medialne, a jednocześnie pochłania pieniądze nie zapewniając nowych zdolności bojowych.

Rok 2019 niczego nie zmienił w złym sposobie traktowania Marynarki Wojennej, w całych Siłach Zbrojnych RP, w Ministerstwie Obrony Narodowej i w ogóle, w polskim społeczeństwie. Polskie siły morskie są więc nadal problemem, którego wszyscy chcą się pozbyć jak najmniejszym kosztem i w jak najłatwiejszy sposób.

Nie pomaga w tym brak Dowództwa Marynarki Wojennej, które nie powstało, pomimo obietnic składanych przez polityków Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami w 2015 r., a później przez ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza, przez premiera Matusza Morawieckiego (który pod koniec maja 2018 r. zobowiązał się do „odreformowania” systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP SZ w ciągu siedmiu miesięcy) i w końcu przez nowego ministra ON Mariusza Błaszczaka.

image
Fot. M.Dura

 Czytaj też: Błaszczak: Inspektorat Marynarki Wojennej jest już w Gdyni [KOMENTARZ]

A przecież, odwrócenie reformy SKiD SZ, wprowadzonej z inicjatywy ówczesnego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisława Kozieja 1 stycznia 2014 r., miało być jedną z najważniejszych zmian zapowiadanych przez nową ekipę rządzącą. Skończyło się na przeniesieniu, we wrześniu 2018 r., z Warszawy do Gdyni Inspektoratu Marynarki Wojennej i deklaracjach wygłaszanych przy tej okazji (podczas kampanii do wyborów samorządowych) przez ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka.

„Nie tak dawno, na ostatnim posiedzeniu Sejmu, z panem posłem Marcinem Horałą rozmawialiśmy na ten temat. Panie Pośle do Pańskiej Gdyni wrócił Inspektorat Marynarki Wojennej. Wróciło Dowództwo Polskiej Marynarki Wojennej. To również Pana sukces. To również Pana sukces, dlatego, że jeszcze raz to podkreślę. Gdyby nie zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, a Prawo i Sprawiedliwość przecież Pan Panie pośle reprezentuje, to nie byłoby tego powrotu, dzisiejszego powrotu”.

Fragment przemówienia Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka w Gdyni - 17.10.2018 r.

Tymczasem zmiana miejsca pracy oficerów w mundurach marynarskich niczego nie zmieniła, jeżeli chodzi o dowodzenie, ponieważ nadal wszelkie rozkazy i wytyczne dla jednostek Marynarki Wojennej wydaje tylko Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych (DGRSZ) w Warszawie. Co gorsza, duża część decyzji strategicznych w odniesieniu do polskich sił morskich, prawdopodobnie odbywa się bez uwzględnienia zdania Inspektora Marynarki Wojennej, który jest w Gdyni. Widać to szczególnie przy ciągle zmienianych szczegółach dotyczących planu modernizacji technicznej polskiej floty wojennej, które bardzo często stoją w opozycji do wcześniejszych analiz opracowanych przez „marynarzy” i uzasadnianych nimi potrzeb.

image
Fot. M.Dura

 Czytaj też: Inspektorat Marynarki Wojennej ruszy w Gdyni 24 września [News Defence24.pl]

O niewielkim znaczeniu Inspektoratu Marynarki Wojennej, urzędującego od listopada 2018 r. w budynku byłego Dowództwa MW w Gdyni, może świadczyć chociażby tak prozaiczny fakt, że po pytania dotyczące okrętów nadal trzeba się zwracać do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych w Warszawie. Stamtąd pytania te są przesyłane do Gdyni, odpowiedzi wracają do Warszawy i po akceptacji są dopiero odsyłane do dziennikarzy.

Nowe okręty, bez nowych zdolności

Kalendarz wprowadzania nowych jednostek pływających do Marynarki Wojennej od 2017 do 2021 roku formalnie nie powinien być powodem do niepokojów. W tym czasie przekazano bowiem polskim siłom morskim pierwszy niszczyciel min nowej generacji ORP „Kormoran” (28 listopada 2017 r.), w październiku 2019 r. wodowano drugi okręt tego typu („Albatros”), na lipiec 2020 r. zapowiedziano wodowanie trzeciego („Mewa”), a przekazanie wszystkich jednostek zaplanowano na 2021 rok.

Bez przeszkód realizowany jest również program budowy sześciu holowników w ramach umowy o wartości 283,5 mln zł, zawartej 19 czerwca 2017 r. pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia i stocznią Remontowa Shipbuilding z Gdańska. Dwie takie jednostki mają zostać przekazane Marynarce Wojennej RP jeszcze w 2019 roku („Bolko”/H-11 i „Gniewko/H-1), a cztery kolejne w 2020 roku („Mieszko”/H-2, „Semko”/H-12, „Leszko”/H-3 i „Przemko”/H-13).

image
Fot. M.Dura

 Czytaj też: Program „Holownik” trwa – wodowanie „Semko”

Niewątpliwym wzmocnieniem dla realizacji zadań czasu pokoju i kryzysu było oddanie Marynarce Wojennej RP 28 listopada 2019 r. korwety patrolowej ORP „Ślązak”, kończąc w ten sposób trwający od 2001 roku program budowy korwet wielozadaniowych „Gawron”.

Oznacza to, że od 2017 do 2021 roku (a więc praktycznie w ciągu czterech lat) wprowadzonych zostanie do naszych sił morskich dziesięć nowych jednostek pływających i to zbudowanych w polskich stoczniach. Takiej sytuacji nie było w Polsce od ponad 25 lat (od czasu realizacji programu budowy trałowców projektu 207 w latach 1982-1993). Do tego wszystkiego należy doliczyć jeszcze umowę offsetową, z 8 kwietnia 2019 roku, powiązaną z zakupem śmigłowców AW101 Merlin, bazowania lądowego do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP), z opcją prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratowniczych. A więc pierwszych morskich helikopterów bojowych zakupionych od 1983 roku.

Jeżeli jest więc tak dobrze, to dlaczego jest aż tak źle.

image
Fot. M.Dura

Spontaniczne decyzje zamiast konsekwentnie realizowanych planów rozwoju

Postępy w realizacji programów: „Kormoran”, „Holownik” i „Gawron/Ślązak” nie zacierają u specjalistów wrażenia, że są one raczej wynikiem nieskoordynowanych działań, w których nie skupia się na priorytetach (pozyskanie nowych okrętów bojowych: podwodnych i nawodnych), ale na zadaniach stosunkowo łatwych do realizacji i mało kosztownych.

Takiemu sposobowi postępowania sprzyja brak jednolitego, wieloletniego i przez wszystkich akceptowalnego planu modernizacji polskich sił morskich. Sprzyja temu również brak Dowództwa Marynarki Wojennej, które pilnowałoby realizacji raz zatwierdzonych harmonogramów podpierając się wcześniej opracowanymi przez siebie i zatwierdzonymi przez MON analizami oraz uzasadnieniami.

Przy takim rozbiciu kompetencyjnym oraz braku jednego koordynatora, w ciągu sześciu lat, opracowano w różnych ośrodkach, aż cztery różniące się zasadniczo koncepcje rozwoju i modernizacji polskich sił morskich. Pierwszą, był zapowiedziany w 2012 roku plan na lata 2013-2022, realizowany w ramach czternastu priorytetowych programów operacyjnych, które miały w sumie kosztować 91 mld zł.

image
Fot. M.Dura

 Czytaj też: Morskie koncepcje, czyli jak zatopić Marynarkę Wojenną [OPINIA]

Był wśród nich program „Zwalczanie zagrożeń na morzu”, w których wyszczególniono: okręty podwodne nowego typu („Orka”), niszczyciele min („Kormoran II”); okręt patrolowy „Ślązak”; okręty obrony wybrzeża („Miecznik”); okręty patrolowe z funkcją zwalczania min („Czapla”); okręt rozpoznania elektronicznego („Delfin”); okręt wsparcia działań połączonych („Marlin”); okręt ratowniczy („Ratownik”); pływającą stację demagnetyzacyjną („Magneto”); nadbrzeżny dywizjon rakietowy Marynarki Wojennej (NDR MW) oraz rakiety NSM dla NDR MW. W innych programach operacyjnych wyszczególniono jeszcze m.in.: śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze SAR oraz zwalczania okrętów podwodnych ZOP.

Pierwsze poważne zmiany w tym programie zapowiadał wypracowany w Ministerstwie Obrony Narodowej w latach 2016-2017 „Strategiczny Przegląd Obronny 2016” (SPO). Kiedy 19 września 2019 r. minister ON Antoni Macierewicz podpisał niejawną decyzję w sprawie implementacji rezultatów SPO i ich wdrażania w Siłach Zbrojnych RP, w tym w planach modernizacyjnych, wszyscy zdali sobie sprawę z gruntownych zmian, jakie automatycznie zostaną zaimplementowane w harmonogramie wprowadzania nowych okrętów. W ocenie tych nowych zamierzeń przeszkadzało jednak utajnienie szczegółowych zapisów Przeglądu.

Jak się szybko okazało, takich zmian do programu „Zwalczanie zagrożeń na morzu” nie zamierzał wprowadzać tylko MON. Po rozwiązaniu Dowództwa Marynarki Wojennej pojawił się bowiem zupełnie nowy ośrodek koncepcyjny przy Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, który generalnie zanegował poprzednie analizy. Stworzono wtedy „Strategiczną Koncepcję Bezpieczeństwa Morskiego RP”, zaprezentowaną w Gdyni 12 lutego 2017 r., która zakładała m.in. konieczność pozyskania fregat wielozadaniowych oraz negowała potrzebę instalowania rakiet manewrujących na okrętach podwodnych.

image
Fot. M.Dura

 Czytaj też: BBN zaprezentował koncepcję strategii morskiej. Jak odpowie resort obrony? [RELACJA]

Opracowana w BBN nowa „Koncepcja” skrytykowała zarówno:

  • obowiązujący ciągle program modernizacji technicznej Marynarki Wojennej określając go jako tzw. „Koncepcję Kontynuacji”, która według RBO jest „osadzona bez doktrynalnego przełomu na pograniczu Układu Warszawskiego i NATO, zwieńczona obowiązującym ciągle programem modernizacyjnym”…
  • jak i Koncepcję Obronną RP wynikającą ze Strategicznego Przeglądu Obronnego, która sprowadza Marynarkę Wojenną „do niewiele znaczącej roli straży wybrzeża, rozpatrywaną jedynie w kontekstach zagrożenia wojennego i połączonej narodowej operacji obronnej”.

„Strategiczna Koncepcja Bezpieczeństwa Morskiego”, zgodnie z analizami opublikowanymi na portalu Defence24.pl, nie tylko nie wsparła, ale jak się później okazało jeszcze bardziej opóźniła modernizację techniczną polskich sił morskich. Nie sprawdziły się, także słowa Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawła Solocha, który zaznaczał, że „celem i zamiarem stworzenia Koncepcji było doprowadzenie … do powstania Strategii Bezpieczeństwa Morskiego, czyli takiego dokumentu, który rzeczywiście będzie już deklaracją woli i działań zmierzających do zmiany sytuacji”. W rzeczywistości nie zrobiono nic istotnego, by do powstania takiej „Strategii Bezpieczeństwa Morskiego” doprowadzić, a „Koncepcję” automatycznie zaczęto traktować, jako „program morski” Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Prezydenta RP.

Ostatnia koncepcja rozwoju sił morskich została zaprezentowana przez Ministerstwo Obrony Narodowej w 2019 r., gdy najpierw wyszczególniono 15 najważniejszych przedsięwzięć wchodzących w skład Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych, a później zaprezentowano założenia Planu Modernizacji Technicznej na lata 2021-2035. Jeżeli chodzi o Marynarkę Wojenną, to wiadomo, że w tym szesnastoletnim okresie będą realizowane trzy programy: „Miecznik” (tylko dwa okręty bez wskazania klasy), „Orka” (dla którego planowane jest rozwiązanie pomostowe) bez rakiet manewrujących oraz „Murena”, w ramach którego zakłada się pozyskanie w polskich stoczniach sześciu lekkich okrętów rakietowych.

W ten sposób, całkowicie zignorowano poprzednio prowadzone analizy, które wyraźnie wskazywały na małą wartość bojową kutrów rakietowych w działaniach na takim akwenie, jak Bałtyk. Dodatkowo nie wiadomo, czy nowe „Mieczniki”, „Orki” i „Mureny” będą wprowadzane na początku planu, czy też pod jego koniec (czyli za piętnaście lat). Informacja ministra M. Błaszczaka, o prowadzeniu negocjacji ze stroną szwedzka na temat pozyskania używanych okrętów podwodnych, jako rozwiązania pomostowego wskazuje bardzie na ten odległy termin.

image
Fot. M.Dura

Nowe zakupy nie oznaczają wcale nowych zdolności

Jak widać, to co jest obecnie wprowadzane lub planowane do kupienia, jest zlepkiem idei zawartych w czterech koncepcjach. I już doprowadziło do realizacji w pierwszej kolejności zadań, samodzielnie mało zmieniających zdolności Marynarki Wojennej. Tymczasem w planach zaproponowanych w 2012 roku, przez ówczesnego ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka, poszczególne cele zależały od siebie i tylko ich skoordynowana realizacja dawała szanse na osiągnięcie zamierzonych celów, jeżeli chodzi o zdolności bojowe.

W ten sposób zamrożono programy budowy okrętów bojowych” „Orka”, „Miecznik” i „Czapla”, a realizuje się programy budowy jednostek, które miały zabezpieczać działanie tych okrętów. Oddawane są więc holowniki, niszczyciele min oraz zakontraktowano „Ratownika”, których pozyskanie spokojnie można byłoby odłożyć na później, skupiając się na zadaniach rzeczywiście priorytetowych.

Wiąże się to, nie tylko z powolnym, systematycznym traceniem zdolności bojowych przez Marynarkę Wojenną, ale także z kosztami. Kontraktów nie otrzymują bowiem stocznie, które nastawiając się na zapowiedziane wcześniej programy teraz zaczynają mieć problemy. Efekt tego już było widać w decyzji o zamknięciu Zakładu Nowych Budów w Gdańsku Stoczni Remontowej „Nauta”.

Kosztowne są również remonty i naprawy starych okrętów, które z wiekiem są coraz częstsze, coraz dłużej trwające i coraz trudniejsze. Brak „Mieczników” zmusił np. do remontowania ponad trzydziestoletnich fregat typu Oliver Hazard Perry, co pozwoli na dalsze pływanie tych okrętów. Jednak nie zwiększy ich wartości bojowej ponad to, co było w latach osiemdziesiątych (z wyjątkiem systemu łączności i zwalczania okrętów podwodnych).

Oczywiście chwalono się usprawnieniem rakietowego systemu przeciwlotniczego na ORP „Gen. K. Pułaski” i przeprowadzonym, z jego użyciem, strzelaniem rakietowym z zastosowaniem dwóch przeciwlotniczych pocisków Standard SM-1, w sierpniu 2018 r. W rzeczywistości wydano kilkadziesiąt milionów złotych na rakiety, których wartość bojową zakwestionowali sami Amerykanie, a które prawdopodobnie już kilka miesięcy później utraciły certyfikaty i musiały zostać zdjęte z polskich fregat.

image
Fot. M.Dura

Trudno jest również uznać za sukces kupno czterech śmigłowców ZOP AW101 Merlin. Śmigłowce bazowania lądowego są bowiem skuteczne tylko wtedy, gdy działają w systemie razem z okrętami ZOP i stacjonarnymi (lub przenośnymi) systemami wykrywania okrętów podwodnych. Wprowadza się jednak śmigłowce zupełnie oddzielnie, pomimo że bez nowych okrętów ZOP („Miecznik” i „Orka”) wykorzystają one zaledwie niewielki procent swoich możliwości.

Marnotrawstwem jest także założenie, że te wyrafinowane, wyspecjalizowane i kosztowne helikoptery będą wykorzystywane w operacjach poszukiwawczo-ratowniczych SAR. Byłoby to bowiem związane z intensywnym zużywaniem bardzo drogiej platformy, co przypominałoby wysyłanie do tego rodzaju akcji fregat rakietowych. „Można – tylko po co, jak są dostępne inne środki”.

Gorzej, że Merliny posłużą na pewno jako pretekst do odwlekania decyzji o pozyskaniu innych śmigłowców niezbędnych Marynarce Wojennej. Nikt już bowiem nie ma odwagi by wskazywać na potrzebę kupna specjalistycznych helikopterów SAR, jak również helikopterów pokładowych, potrzebnych np. dla korwety patrolowej ORP „Ślązak”, czy też fregat typu Oliver Hazard Perry. A szkoda, bo to właśnie tego rodzaju statki powietrzne są najbardziej potrzebne polskim siłom morskim.

Rok 2019 to również wprowadzanie w życie idei rozwiązania pomostowego, jeżeli chodzi o okręty podwodne. I w tym przypadku należy się zastanowić, jakie nowe zdolności otrzymają polskie siły zbrojne po pozyskaniu. np. szwedzkich okrętów podwodnych A17/Södermanland, ile to będzie kosztowało budżet Marynarki Wojennej oraz, jak to się ma do wcześniejszych deklaracji o intensywnym angażowaniu w programy modernizacyjne polskich stoczni.

Rok 2019 uważa się oficjalnie za udany dla Marynarki Wojennej. Przypomnijmy jednak, że realizując założenia modernizacji MW przedstawione w 2012 roku, przez ministra T. Siemoniaka, do 2017 roku byłyby już wprowadzone następujące jednostki: pierwszy okręt podwodny „Orka” i siedem śmigłowców SAR/ZOP, a w 2018 r. pierwszy niszczyciel min „Kormoran II” i dwa bezzałogowe systemy rozpoznawcze. Co więcej w okresie od 2019 r. do 2022 r. miały się rozpocząć i zakończyć budowy w polskich stoczniach:

  • dwóch Okrętów Obrony Wybrzeża;
  • jednego niszczyciela min;
  • jednego okrętu podwodnego;
  • jednego okrętu rozpoznania;
  • jednego okrętu hydrograficznego,
  • jednego okrętu wsparcia operacyjnego;
  • jednego okrętu ratowniczego;
  • dwóch bezzałogowych systemów rozpoznawczych;

Konsekwencją tych działań miało być wycofanie do 2019 r. wszystkich trzech trałowców/niszczycieli min projektu 206FM, pięciu trałowców projektu 207, dwóch okrętów ratowniczych projektu 570, czterech okrętów podwodnych typu Kobben, dwóch okrętów rozpoznania radioelektronicznego projektu 863, jednej korwety ZOP i dwóch fregat typu OHP. Zamiast tego wydaje się pieniądze na dalsze remontowanie i naprawy tych starzejących się jednostek pływających.

Jak się więc okazuje opóźnianie programów budowy nowych, bojowych okrętów nie jest wcale skutkiem zbyt małego budżetu. Polskie siły okrętowe znajdują się w głębokim kryzysie z powodu nieprzerwanych zmian w planach modernizacji Marynarki Wojennej RP, braku spójnej i realnej wizji, a także niekonsekwencji w przygotowaniu dokumentów strategicznych. I rok 2019 w niczym tego nie zmienił.

Reklama
Reklama

Komentarze (48)

  1. ELerrty nie

    To kwestia decyzji. Podobnie jak z f-35. Dopóki nie ma jednego, który powie, że kupujemy to i to bo takie są teraz światowe standardy, to nadal będziemy utrzymywać drogie " przeludnione" i zacofane OHP. Włochy pokazały, że można zbudować uzbrojone pełnowartościowe Fremm za 600-700 mln euro. DAMEN wielokrotnie składał nam propozycje. Duńczycy także. Jeden kontrakt, jeden standard systemów walki i pięć -osiem jednostek - dwie fregaty trzy Korwety, dwa trzy okręty podwodne. Oto program budowy na 10 lat. Po tym okresie mizna rozpocząć remonty i modernizacje. Nasze stocznie to zbudują ale do tego potrzebny jest im nadzór. PS prywatnie liczylbym na Duńskie lub Brytyjskie fregaty, ale te państwa nie mają wystarczająco skutecznych lobbystów nad Wisłą...

  2. loss

    nowy rodzaj okrętu : korweta patrolowa?

    1. PS

      Także : niszczyciel min.

    2. Imperial Palace

      Nie ma nic nowego w klasie niszczyciela min. To okręt który aktywnie poszukuje min a nie pasywnie poprzez trałowanie.

  3. MyPolacy20

    Niestety to prawda, "rządy" poprzedniej ekipy Tuska i jego nieudaczników, doprowadziły Marynarkę Wojenną do stanu zapaści ! Teraz ten Rząd i przez następne cztery lata będzie musiał postawić na nogi (wodę ) Naszą Narodowa Marynarkę !!! Nie jest to proste i tzw. sojusznicy nie chcą z nami wspólpracować bo zaprzańcy ciągle psują nam stosunki z nimi jakimiś donosami !!!

    1. kazdy rzad nic nie zrobil w sparwie marynarki... a dobra zmaina juz napewno nie zrobi bo trzeba miec na 500 plus a nie na jakas tam marynarke

    2. Boczek

      W 2016 roku, kiedy został zerwany przygotowany przez "rządy" poprzedniej ekipy Tuska i jego nieudaczników, gotowy do realizacji program M+C to kto rządził?

    3. Pim

      Przede wszystkim Narodowa Marynarka Wojenna powinna mieć na wybrzeżu Muzeum Pileckiego i węcej kapelanów. To rozwiąże wszystkie problemy.

  4. PPP

    Taki cytat z tego artykułu: "Nadal nie ma akceptowanego przez w s z y s t k i c h , planu modernizacji polskich sił morskich(...)" Autor chyba nie rozumie że nigdy nie będzie planu, który jest akceptowany przez wszystkich(!) zawsze są i będą malkontenci, krytycy i specjaliści mający inną wizję świata. Punkt widzenia zależy też bowiem od miejsca siedzenia a i plany na przyszłość mogą być różne. Oczywiście mogą być też lepsze i gorsze oraz zupełnie beznadziejne... to już kwestia oceny. Co dla jednych dobre dla innych złe. Jak to w życiu. Gdybyśmy jako społeczeństwo zgodzili się na opodatkowanie w wysokości np 10% PKB na armię może nie było by tych wszystkich dylematów. Ale jak znam życie były by inne.

  5. loss

    a holowniki rzeczywiście trzeba robić bo jeszcze trochę i nasze wszystkie okręty na holu będą pływać :)

  6. Karkses

    Telenowela pod tytułem "Polska Marynarka Wojenna" jest już naprawdę nudna. Odpowiedzmy sobie najpierw na pytanie "jaką funkcję i rolę ma spełniać nasza marynarka i po co ona jest?". W mojej opinii marynarka wojenna powinna skupić się wyłącznie na tym aby jak najszybciej zaminować Bałtyk, patrolować naszą strefę i ewentualnie rozwalić gazociągi. Jeżeli chodzi o obronę wybrzeża to tutaj powinniśmy postawić przede wszystkim na wojska rakietowe które jednak mogą operować z Wybrzeża w końcu Bałtyk jest stosunkowo małym akwenem. Fregaty czy korwety nie mają żadnego sensu bo będą tylko łatwym celem dla dużo silniejszego lotnictwa potencjalnego przeciwnika. Podobnie z okrętami podwodnymi. Okręty podwodne miałyby sens tylko i wyłącznie gdyby były uzbrojone w pociski manewrujące najlepiej z głowicami nuklearnymi. Jeżeli nie ma na coś takiego szans (a zapewne nie ma) to nie ma też sensu wydawać na takie okręty prawie 10 mld złotych bo potem będą uciekać do Estonii bez wystrzału nawet jednej torpedy. Szybkie minowanie Bałtyku i silna obrona wybrzeża bazująca jednak na wojska rakietowych plus kilka okrętów ratowniczych do działań w czasie pokoju. Reszta jest zbędna i służy tylko marnotrawieniu środków - w czasie wojny zostanie szybko unieszkodliwiona i w żadnej mierze nie zabezpieczy naszych morskich szlaków komunikacyjnych.

    1. MB

      Zgadzam się. Te wszystkie łódki są drogie i ładnie wyglądają a w razie konfliktu z rosją wszystko rozegra się w polu z użyciem artylerii, piechoty i lotnictwa. Na bałtyk nawet rosjanie nie wpuszczą lotniskowca Kuzniecow bo można go zatopić rakietami bez użycia lotnictwa. w zasadzie zgadzam się z opinią żeby w razie konfliktu zaminować bajoro i skupić się na kierunku Białoruskim.

    2. chateaux

      Gdybyś choć raz przeczytał Konstytucję i ustawę o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej, wiedziałbyś że odpowiedź na pytanie "jaka funkcję ma pełnić Marynarka Wojenna?" jest już od dawna znana. Najwyraźniej jednak nie przeczytałeś ani razu, a wypowiadasz się z pozycji eksperta... Służę więc informacją.... Może coś jeszcze raz przemyślisz. Jak następuje: zapewnienie wczesnego wykrycia symptomów zagrożenia bezpieczeństwa państwa od strony morza; realizacja programowych zadań szkolenia bojowego jednostek i przygotowanie sił do realizacji zadań w czasie zagrożenia i wojny; utrzymanie wysokiej gotowości bojowej i mobilizacyjnej do realizacji zadań osłony operacyjnej morskiej granicy państwa i polskich obszarów morskich; wsparcie Straży Granicznej w ochronie morskiej granicy państwowej i polskiej strefy ekonomicznej; udział w ratowaniu życia w polskiej strefie ratownictwa SAR (Search and Rescue) oraz ratownictwo załóg samolotów we współdziałaniu z Wojskami Lotniczymi i Obrony Powietrznej; zapewnienie bezpieczeństwa żeglugi na polskich obszarach morskich przez Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej istniejące obecnie na zasadach instytucji i urzędu państwowego; demonstrowanie obecności morskiej w strefie zainteresowania państwa (32,8 tys. km² Wyłącznej Strefy Ekonomicznej i ponad 140 tys. km² obszaru zainteresowania Państwa); udział w ochronie ekologicznej polskich obszarów morskich; utrzymywanie gotowości do udziału w misjach pokojowych organizacji międzynarodowych oraz uczestniczenia w programie „Partnerstwo dla pokoju”, a także współpracy bilateralnej i multilateralnej z siłami morskimi innych państw; realizacja zadań polskiej morskiej racji stanu (demonstrowanie bandery, utrzymywanie więzi ze środowiskami polonijnymi). odparcie uderzeń przeciwnika z kierunku morskiego; zwalczanie sił przeciwnika w strefie obrony Marynarki Wojennej we współdziałaniu z innymi rodzajami sił zbrojnych; utrzymanie panowania na morzu w przybrzeżnej strefie obrony; udział w obronie przeciwdesantowej wybrzeża morskiego we współdziałaniu z wojskami lądowymi i wojskami lotniczymi – zwalczanie desantów morskich przeciwnika.

    3. chateaux

      Podobnie jak generałowie z I wojny światowej, przygotowujesz się do wojen minionych.

  7. poznaniak

    Gdybyśmy mieli nowoczesną flotę to obecnie nasi marynarze płyneliby w kierunku zatoki perskiej umierać za ropę

    1. Spoko

      Bzdura. W oczywisty sposób nie ma to sensu co piszesz. Dokładnie na odwrót. Właśnie wyremontowaliśmy okręt logistyczny, niezbędny wyłącznie do misji. Podobnie zbiornikowiec. Również OHP jest tylko dla celow misyjnych. Nowoczesnosc nie ma z tym nic wspólnego.

  8. Łowca trolli

    Czytając żałosne wpisy rusofobków, na początek nasuwa się smutna refleksja, a następnie pytanie: Czy w ogóle zdają sobie sprawę z konsekwencji, jakie wywołałby atak rakietowy na Moskwę? Rosyjskie uderzenie odwetowe zamieniłoby w atomową pustynię nie tylko miejsca, z których rozpoczęto agresję zbrojną. Jednak czegóż można oczekiwać od sfrustrowanych propagandystów, którzy nie potrafią myśleć samodzielnie, a tylko posłusznie wklejają propagandowe gotowce. Należy mieć przy tym nadzieję, że wyimaginowane wojny będą toczone tylko w ich umysłach owładniętych przez paranoiczną rusofobię Oczywiście pytanie, które wcześniej zadałem, ma z wiadomych względów charakter retoryczny...

    1. Davien

      Taak, ale wiesz jaki efekt wywołałby taki atak? Wiesz tez że Putinowi raczej nie usmiecha się rządzenie radioaktywnym parkingiem w jaki zamieniłaby się twoja Rosja.

    2. anakonda

      w 39 mieliśmy sporo polityków myślących jak ty którzy nastepnie spieprzyli do rumuni a nastepnie do anglii .Ty zapewne też masz już jakiś bilecik wykupiony!!!!!!!

    3. Łowca trolli

      Znowu sprawdza się mądre polskie przysłowie: "Uderz w stół, a nożyce się odezwą". W tematach choćby pośrednio dotyczących Rosji, to od razu uaktywnia się tzw. kółko wzajemnej adoracji w propagandowej akcji. Szczególnie aktywny jest wiadomej proweniencji propagandysta, który pełni wręcz stały dyżur na Defence24. Rusofobia w zaawansowanym stadium wpływa na zanik zdolności samodzielnego myślenia. Pozostaje więc tylko bezmyślne powielanie wyświechtanych propagandowych sloganów i nieudolne stosowanie chwytów socjotechnicznych. Co znamienne, to wiadomi propagandyści usiłują szerzyć antyrosyjskie nastroje i wywoływać wojenną histerię, co mam wielką nadzieję, że im się zupełnie nie uda. Podobnie jak dążenie do tego, żeby polem atomowego starcia USA z FR stała się Polska, a ofiarami Polacy...

  9. Sssssssssss

    Może nadszedł czas na zmianę nazwy na Wojskowy Klub Marynistyczny? Bo Marynarka Wojenna de facto przestała istnieć.

    1. George

      Zgadzam się całkowicie.Były motorman na ścigaczach na Helu.

  10. SZACH-MAT

    TYLKO I WYŁĄCZNIE reaktywacja programu "Murena" oparta o 1000 tonowe uniwersalne moduły bojowe ( zaczerpnąć z Visby i Hamin ) to będzie kroplówka by podtrzymać tzw "bojowy element" Marynarki Wojennej RP i jej zdolności do reprezentowania morskich interesów bliższych i dalszych RP.... reszta to megalomaństwo które na najbliższe 20 lat będzie stanem zastałym opartym o szrotowce

  11. szuwarek

    Bałtyk to mały akwen więc jedynie okręty podwodne z rakietami o takim zasięgu aby Moskwa była osiągalna - wtedy jest z nich pożytek.

    1. oskarm

      @szuwarek - Polska to mała powierzchnia więc jedynie lądowe wyrzutnie z rakietami o takim zasięgu aby Moskwa była osiągalna - wtedy jest z nich pożytek. ;)

    2. BUBA

      Szuwarek ma racje.Polska ma ponad 570 km linii brzegowej.

    3. BUBA

      @oskarm Polska to nie mala powierzchnia. Ponad 570 km linii brzegowej. Wiec jest czego strzec

  12. Pan Rakietowy

    W dwudziestoleciu międzywojennym kierownictwo RP potrafiło zadbać o MW. Mimo krajowej nędzy uznano, że ORP Błyskawica, Grom, Burza, Orzeł, Sęp (wspominam tylko top nowocześności i top kosztu budżetowego) mają priorytet nad obroną przeciwlotniczą, łącznością, mobilnością wojsk lądowych. W efekcie Niemcy i Ruskie jeszcze szybciej i łatwiej zrobili, co chcieli. Natomiast super pływająca równowartość dwuletniego budżetu polskiej armii posłużyła zwycięstwu aliantów zachodnich (lub kotwiczyła w Szwecji) . Za co oni nawet na defiladę nas nie wpuścili, a sojusznikom pozwolili zasadzić tu demokrację socjalistyczną. Obronność to ekonomika i ekonomia działań, a my jak wiadomo jesteśmy mistrzami biznesu. Ratujmy więc flotę! Bo obronę przeciwlotniczą, obronę przeciwrakietową, zabezpieczenie przed masową cyber agresją - to wszystko już mamy, bo nas było stać. Zresztą w zestawieniu z MW to przecież nie są priorytety.

    1. BUBA

      Dlatego zawsze powtarzam LICZ TYLKO NA SIEBIE

  13. michalspajder

    Panie komandorze, a zdaniem wiekszosci naszych komentujacych na forum Defence24.pl, to przeciez nam marynarka wojenna niepotrzebna. Przeciez uciekla w 1939 roku. Przeciez bronila linii komunikacyjnych aliantow, ale nie naszych. W ogole byla nieprzydatna, byl to ogromny wydatek dla II RP. Tylko ci piszacy zapomnieli o kilku faktach. Z historii Polski. W XII wieku regent Ksiestwa Pomorskiego, niestety juz tylko formalnie podlegly Krolestwu Polskiemu, o imieniu Racibor Swietoborzyc najechal, w odwecie za najazdy, Norwegie, na czele swojej floty wojennej. I tam zdobyl zamek i zabil norweskiego krola. Przed nim, nawet Boleslaw Krzywousty wyprawial sie na Rugie. Potem, dopiero potrzeba zwalczania Zakonu Najswietszej Marii Panny (ze krzyzacy mogli w lustro spojrzec...) wymusila wspolprace z Gdanskiem i z Elblagiem, co zlamalo ich sile morska. A jeszcze potem, dopiero Zygmunt August, u schylku swojego panowania pomyslal, ze trzeba stworzyc flote wojenna, czego wyrazem byly, niestety z powodu jego smierci niedokonczone okrety, na czele z malym galeonem "Smok". A potem byl Zygmunt III i Oliwa, a potem jego najstarszy syn i nastepca, Wladyslaw IV, z Wladyslawowem, Kazimierzowem, planami obsadzenia zakupionych okretow wojennych Kozakami, i wyjasnieniem do Sejmu, ktory odmowil finansowana, ze:"niech bedzie, ze ja te kilkakroc sto tysiecy na k...wy swoje wydal". I do II RP temat marynarki wojenne juz nie istnial. Ja sie zastanawiam, jak ci, ktorzy ja krytykuja moga sobie w lustrze spojrzec w twarz: za rozstrzelanie Morskiego Dywizjonu Lotnictwa i smierci jego komendanta, na ziemi, za ofiary na OORP Wicher i Gryf, za epopeje OORP Wilk i Orzel i za sukcesy jak i nieznane miejsce i okolicznosci zatoniecia tego drugiego, za jedynego, ktory przezyl trafienie niemiecka torpeda akustyczna ORP Orkan, za "koszmarnych blizniakow" OORP Dzik i Sokol, chociazby i przesadnie i propagandowo przedstawiono ich sukcesy, za dzielna walke naszych tralowcow, tzw. "ptaszkow", za internowanych w Szwecji marynarzy i okrety,za zatopienie ORP "Dragon" i za obsade ORP "Conrad", pod imperialnymi nazwami. I za unikniecie obsady starych francuskich pancernikow "Courbet" i "Paris", ktorych storpedowanie czy zbombardowanie przez Niemcow byloby nawet bardziej tragiczne w skutkach niz utrata Wichra i Gryfa, MDL-u czy nawet ORP "Dragon" (tania angielska wersja nazwania naszego okretu w ich jezyku, ale zeby dalej Polaczkom dac znac; to jest wasz "Smok"). Bo po co bronic te kilkaset kilometrow Wybrzeza? Po co okrety nawodne, jak niby tylko podwodne wystarcza? Bo co, OP sa w stanie zaminowac cale wybrzeze? Szczegolnie, ze na dzien dzisiejszy zadnych nie mamy?

    1. hjhkhgkjg

      Marynarka jest potrzebna, ale jej kształt musi się zmieniać wraz z postępami techniki (często bardzo radykalnie). Na dzień dzisiejszy na godzinę W, klucz to MJR, OP, Okręty minowe i być może lotnictwo. Na godziny P, przyda się wszystko inne.

  14. cosma

    proponuję metodę lotniczą wypadek MIGa i kupują F-35 niech marynarze zatopią to co mają a chyba tylko do zatopienia się to nadaje i wtedy nasi władcy kupią najnowsze okręty od ręki. Już nikt nie wie o co chodzi w tej popapranej instytucji MON wszystko wskazuje że tam są sami kolaboranci i agenci Moskwy którzy rozwalają system od wewnątrz

  15. DSA

    O czym tu w ogóle mówimy? Nie mamy potencjału, by cokolwiek samodzielnie zbudować. Patrolowce to szczyt naszych możliwości i potrzeb jeżeli chodzi o flotę plus może kilka trałowców. Trzeba za to zwiększyć ilość dywizjonów ogniowych w MJR do minimum 6-8 plus zapewnić im osłonę przeciwlotniczą. Autor pisze o 10 małych jednostkach wybudowanych przez nasze stocznie na przestrzeni kilku lat. Chińczycy tylko w ubiegłym roku zwodowali 28 okrętów z czego 10 (!) to były niszczyciele Type 052D (24 z serii) i Type 055 (6 z serii). Oczywiście oni mają zupełnie inne cele, bo rzucają rękawicę USA w walce o dominację na Pacyfiku.

    1. oskarm

      @DSA - ilość wyrzutni na MJR jest na dzisiaj zadowalająca. MW ma dużo większe dziury w innych zdolnościach, które umożliwiając przeciwnikowi bezkarne działania, tym samym wystawiając Polskę na niebezpieczeństwo.

    2. DSA

      A to twierdzenie, że jest zadowalająca opiera się na czym? I proszę wymienić te inne obszary, bo tylko wtedy można ocenić konkretne ryzyka.

    3. oskarm

      @ DSA - te większe dziury to obrona przeciwlotnicza, zwalczanie okrętów podwodnych, rozpoznanie, dozór.

  16. Franzz

    może to nie najlepszy przykład ale kiedy gram w EU4 Polską to marynarkę buduje dopiero jak na lądzie mam potęgę - my potrzebujemy kilku nowoczesnych okrętów podwodnych i jednostek do rozminowywania resztę załatwia NSM i lotnictwo

  17. dziecko we mgle

    Łot ebałt Tryton ?

  18. Andrettoni

    Nasza flota walczy o przetrwanie naszych admirałów. Okrętów ma być dużo, bo każdy ma admirała. Pływać nie muszą. W tym kontekście lepiej jest mieć 3 złomy w porcie niż jeden nowoczesny okręt na morzu. Kiedyś o tym pisałem. Policzcie naszych oficerów "flagowych" i porównajcie ich z liczbą okrętów. Następnie przeprowadźcie to samo porównanie dla czasów II RP i PRL. To ci ludzie decydują i to oni wpływają na naszych polityków.

  19. chateaux

    Juz Kochanowski, czy inny Rej pisal, ze dla Polakow morze to tylko wieksze jezioro na ktorym co najwyzej kaczki moga plywac, z ktorych czernine mozna zrobic. Nic wiec dziwnego, ze minister finansow Rostowski w czasacvh ministra Bogusia KJlicha, pytal na posiedzeniu Rady Ministrow "a ta Marynarka Wojenna jest nam w ogole potrzebna?"

    1. oskarm

      @chateaux - najśmieszniejsze jest to, że ówczesny Szef Sztabu Generalnego i Minister Obrony nie potrafili na pytania Ministra Finansów odpowiedzieć... Świadomość zagrożeń - "master level"...

    2. wolier

      Za to teraz mamy tysiące dronów, nowoczesne śmigłowce, polskiej konstrukcji czołg, korwetę z 1 karabinem maszynowym i łikendowe wojsko. No i oczywiście dialogi techniczne i zrywane przetargi na uzbrojenie.

    3. W3-pl

      Korweta wybrana bez przetargu . + armata 76mm. No I to jest dialog na def24???

  20. Bosmanz Pucka

    6 holownikow bojowych to prawie eskadra Nowy statek hydrologiczny 3 kormorany minowe Całkiem całkiem nieźle jak na Bałtyk

  21. 2wes

    Pozyskanie czy budowa małych statków kutrów rakietowych to wydawanie pieniędzy na byle co . MON wraz Błaszczakiem budują byle co aby było, Ślązak, Kormoran 2 i budowany na bazie tego modelu do zwalczania min. To jest byle co , statki typu fre­gaty FREMM czy USS Independence , Huntery od BAE , USS Freedom ,Korwety rakietowe typu Visby .Wiele innych statków jest lepszych od tych co MON i Błaszczak chcą. Oni wydają pieniądze na byle co. Tak samo jest przy samolotach f-35 jedyną zaletą jest stealf , rakiet mało co przenosi i jeden silnik który f 35 jest lata wolno. Są samoloty lepsze ale bez stealf ale lepiej uzbrojone i szybkie .

  22. Pasjonat tematu

    Nie prawdą jest, że budowa nowych niszczycieli min oraz holowników idzie zgodnie z planem i bez zagrożeń. Proponuje aby Pan redaktor sprawdził czemu ani jeden z nowych holowników nie został jeszcze odebrany przez zamawiającego z stoczni Remontowa oraz z jakiego powodu brakuje już pieniędzy w kasie tej stoczni do realizacji planowej budowy rzeczonych niszczycieli min Albatros i Mewa.

  23. Janusz

    Sukcesem MW nazywaja budowe, jednej korwety uzbrojonej w 1 dzialko 3 niszczycieli min no budowe 6 holownikow. Po co MW tyle holownikow, skoro nie maja kogo ,czy czegos holowac. A w czasie np przyszlej wojnyco one maja robic. Smiech i kpina nad stanem tak chlubnej w przeszlosco MW. Obiecanki cacanki, a marynarkijako takiej , dalej niema.

    1. BUBA

      Ale Macierewicz i Kownacki zapewniali nas ze bedzie szybciej, taniej i wiecej........

    2. tuptuś

      Holowniki są potrzebne żeby ściągać zepsute okręty patrolowe z Bałtyku :)

  24. LBN

    MW RP to XIX wiek wstyd

  25. ji

    Wiadomo że Marynarka Wojenna w Polsce to ruina wstyd na całą Polskę . Pokazy i defilady to porażka starocie muzealne. Nie posiadamy nic dobrego .Ślązak mało co uzbrojony jedynie działo , a Kormoran nam teraz nie potrzebny . Gdzie fregaty rakietowe np. FREMM i nowej technologi stealf , gdzie łodzie podwodne 4 -5 sztuk z rakietami manerwującymi i wiele innch nowych statków . Gdzie Marynarka Wojenna jest bo nie ma i nie funkcjonuje. To wina Pis, Mon i ludzi nie myślących .

    1. Smuteczek

      Sama prawda. Najbardziej nam brakuje stealf i łodzi podwodnych. Sam bym tego lepiej nie wykoncypował. EkspertóF mamy za to znakomitych