Chińska ,,broń surowcowa" wymierzona w Zachód

Chiny utrudniają zachodnim firmom produkcję, w tym również sprzętu wojskowego, poprzez opóźnianie i ograniczanie dostaw surowców krytycznych. Czy Waszyngton i jego sojusznicy mają pomysł na alternatywne źródło metali ziem rzadkich?
Od początku roku Pekin znacznie bardziej zaostrzył kontrolę swojego eksportu, zauważa Wall Streert Journal. Chińskie organy regulacyjne często żądają poufnych informacji, takich jak zdjęcia produktów, a nawet zdjęcia linii produkcyjnych, aby upewnić się, że żadne z tych materiałów nie trafią do zastosowań wojskowych. Stworzenie obszernej dokumentacji ze strony importera jest w tym wypadku znacznym utrudnieniem całego procesu handlowego.
To sprawia, że ceny niektórych materiałów, czy podzespołów są kilkukrotnie droższe, niż miało to miejsce jeszcze w zeszłym roku. Dziennik opisał także przypadek chińskiej ingerencji w transport antymonu z Australii, który przeznaczony był dla amerykańskiej firmy United States Antimony Corporation. Podczas przeładunku w chińskim porcie Ningbo, co jest normalną praktyką, służby celne zatrzymały ładunek na trzy miesiące. Po tym czasie blokada się zakończyła, ale pod warunkiem, że antymon zostanie odesłany do Australii i nie trafi do USA. Dodatkowo okazało się, że złamano plomby transportowe. Amerykańska firma bada, czy surowiec nie został zanieczyszczony.
Czytaj też
Chiny uderzają bez użycia siły
Chiny zdominowały rynek metali ziem rzadkich dzięki strategicznym inwestycjom od lat 80. XX wieku, niskim kosztom pracy, rozwiniętemu przemysłowi przetwórczemu i mniej rygorystycznym normom środowiskowym. Obecnie ChRL odpowiada za około 60–70% globalnego wydobycia metali ziem rzadkich oraz 90% ich przetwarzania. To sprawia, że jest w zasadzie niekwestionowanym liderem w tej kwestii, a co za tym idzie, może swobodnie dyktować warunki z pozycji siły wszystkim swoim partnerom. Kontrola nad surowcami krytycznymi to też jedno z podstawowych narzędzi Pekinu w wojnie handlowej z USA. Te surowce są niezbędne do produkcji zaawansowanych technologii, takich jak magnesy neodymowe używane w silnikach elektrycznych, systemach naprowadzania pocisków czy elektronice wojskowej.
Swoisty monopol sprawia, że nie tylko produkcja zbrojeniowa napotyka coraz większe problemy, ale również wzmaga potrzebę szukania alternatywnych sposobów przeciwdziałania chińskiej dominacji w tym zakresie. Departament Obrony USA usiłuje przeciwdziałać tej sytuacji, inwestując w produkcję krajową i poszukując alternatywnych źródeł minerałów. By jednak efekty były widoczne, to potrzeba do tego przynajmniej kilku lat i dużych inwestycji.
Obecnie firmy jak Lockheed Martin są zmuszone szukać surowców gdzie indziej - Ameryka Południowa, Australia i Afryka to główne kierunki w poszukiwaniu alternatywy. Tu jednak problemem staje się niewystarczająco rozwinięta infrastruktura wydobywcza i przetwórcza, wielkość złóż oraz same ceny, które też są wyższe od tych, które wcześniej proponowały Chiny.
Czytaj też
Recykling. złoża pod wodą i Afryka
Wydawać się to może niewystarczające, choć USA widzą też pewną szansę w recyklingu, jako alternatywnej metodzie pozyskiwania REE z odpadów elektronicznych czy starych magnesów. Badania na Georgia Tech wskazują, że USA mogą „wydobywać” REE bez nowych wykopów, recyklingując 80% importowanych REE, 100% galu i grafitu naturalnego oraz 48-76% litu, niklu i kobaltu. Również w czerwcu tego roku Bank Eksportowo-Importowy USA (EXIM) ogłosił finansowanie do 120 mln dolarów dla Critical Metals Corp. na rozwój centrów przetwarzania REE oraz zdolność pozyskiwania ich z recyklingu.

Innym kierunkiem są dna mórz i oceanów. W kwietniu 2025 r. wydano prezydencki dekret na eksplorację minerałów krytycznych pod wodą. Czytamy w nim, że celem władz w Waszyngtonie będzie zainteresowanie sektora prywatnego możliwościami rozwoju w poszukiwaniu, wydobyciu i monitorowaniu zasobów mineralnych dna morskiego na zewnętrznym szelfie kontynentalnym Stanów Zjednoczonych, na obszarach znajdujących się poza jurysdykcją krajową oraz na obszarach podlegających jurysdykcji krajowej innych krajów, które wyrażają zainteresowanie współpracą ze spółkami ze Stanów Zjednoczonych w zakresie rozwoju minerałów z dna morskiego.
Wreszcie USA mogą zwrócić się ze swoimi inwestycjami ku Afryce. Amerykańskie fundusze płyną głównie przez U.S. International Development Finance Corporation (DFC) oraz wcześniej wspomniany EXIM. Tylko w latach 2023-2025 zainwestowały one znaczące kwoty:
- 3,4 mln dolarów dla Angoli na produkcję węglanów REE;
- około 50 mln dolarów inwestycji w RPA w neodym, prazeodym, dysprozjum i terbium;
- 158 mln dolarów w Tanzanii - tu trwa aktywna rywalizacja z Chinami;
- Do tego jeszcze można doliczyć kredyt dla Mozambiku w wysokości 150 mln dolarów, 5 mln dla Ugandy, oraz niecałe 4 mln dla Rwandy na rzecz wsparcia uzyskania cyny i wolframu.
Natomiast w przypadku rywalizacji o złoża w Afryce należy mieć na uwadze właśnie walkę z wpływami chińskimi, ale też rosyjskimi oraz bardzo silną narracją antyzachodnią - Pekin i Moskwa bardzo chętnie podgrzewają nastroje antyamerykańskie i antyeuropejskie, wykorzystując ku temu pamięć o epoce kolonizacji.
Czytaj też
Gdzie alternatywa?
Według danych USGS i raportów międzynarodowych, światowe rezerwy REE (metali ziem rzadkich) poza Chinami wynoszą ok. 76 milionów ton (całkowite rezerwy globalne to ok. 120 milionów ton). Kluczowe kraje to Australia, USA, Brazylia, Indie i Wietnam, a także regiony Afryki i Europy Wschodniej. Inwestycje rządowe, takie jak te z USA (ponad 439 mln dolarów w ciągu 5 lat) i inicjatywy G7 (Minerals Security Partnership), wspierają rozwój tych źródeł.
Jeśli zaś chodzi o to, jak kształtują się zasoby w przykładowych krajach, gdzie USA mogą widzieć dla siebie dobre szanse do współpracy, to wygląda to następująco:
- Australia - 18 tys. ton produkcji (4,2 mln ton rezerwy);
- Indie 2,9 tys. ton produkcji (6,9 mln ton rezerwy);
- Wietnam - 4,3 tys. ton produkcji (22 mln ton rezerwy);
- Ukraina - ok. 5 mln ton rezerwy - natomiast ze względu na wojnę ciężko te dane oszacować dokładnie (choćby ze względu na dalszą okupację rosyjską.
Same USA produkują około 43 tys. ton rocznie. Obiecująco sytuacja wygląda w przypadku Ameryki Południowej, gdzie znaczne rezerwy posiada Brazylia (ponad 20 mln ton). Pewne kroki w tym zakresie wykonują również Chile, Meksyk, państwa afrykańskie (Kongo, Namibia,), czy Indonezja. Wydaje się zatem, że w samej teorii istnieją możliwości do dywersyfikacji źródeł.
Natomiast brzmi to dobrze wyłącznie w teorii. W praktyce przygotowanie całej infrastruktury i łańcuchów dostaw to proces liczony w latach i mógłby potrwać nawet do końca następnej dekady. Bat kręcony przez Chiny na przestrzeni ostatnich lat stał się zatem niezwykle skuteczny. Nie ma również gwarancji, że państwa te będą wolały współpracować z USA, a nie Chinami. W końcu to właśnie Pekin kreuje siebie na orędownika państw tzw. Trzeciego Świata oraz jest pierwszym w kolejności do tego, by zdetronizować Stany Zjednoczone i dokonać rewizji dotychczasowego ładu międzynarodowego. Natomiast państwa zachodnie muszą mieć świadomość tego, że bez stworzenia alternatywnych dróg dostaw konfrontacja z ChRL byłaby niezwykle trudna.
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie