- Wywiady
Jaka wizja rozwoju Sił Zbrojnych? Generał Mika: Jestem gotowy do nowych wyzwań [WYWIAD]
Przed Siłami Zbrojnymi RP wielkie wyzwania, ale i wielkie możliwości. Jestem gotowy do nowych wyzwań stosownie do potrzeb Sił Zbrojnych RP - podkreśla w rozmowie z Defence24.pl generał Jarosław Mika, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. W wywiadzie generał mówi też o planach rozwoju struktur Sił Zbrojnych RP oraz ich modernizacji, w tym w zakresie wozów bojowych nowej generacji.

Jędrzej Graf: Panie Generale, jest Pan już sześć lat na stanowisku Dowódcy Generalnego, a więc pełne dwie kadencje. Jak Pan ocenia ten czas? Czy będzie Pan chciał kontynuować służbę?
Generał Jarosław Mika, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych: Od momentu, gdy objąłem Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych upłynęło już sześć lat bardzo intensywnej pracy. W tym okresie udało się zrobić bardzo wiele. Zwiększyliśmy intensywność szkoleń, także we współpracy z sojusznikami. To przekłada się na wzrost zdolności bojowej, ale i wzrost interoperacyjności, zdolności współdziałania. Zacieśniliśmy też współpracę różnych Rodzajów Sił Zbrojnych podległych Dowództwu Generalnemu.
Cały czas budujemy też nowe struktury, jak chociażby 18 Dywizja Zmechanizowana, zwiększamy liczebność i wprowadzamy do służby nowy sprzęt. W ostatnich latach Wojsko Polskie było angażowane w działania najpierw w zakresie zwalczania pandemii koronawirusa, a od ubiegłego roku realizuje misję wsparcia ochrony granicy polsko-białoruskiej przed zagrożeniem hybrydowym. Wszystko to dzieje się równolegle z procesem wzmacniania zdolności obronnych, modernizacji, szkoleń i ćwiczeń.
2022 rok był jednak szczególny, bo u naszych granic rozpoczęła się pełnoskalowa wojna. Rozpoczęliśmy bezprecedensowy program wzmacniania Wojska Polskiego, przyspieszony i rozszerzony w stosunku do wcześniejszych planów pod względem liczebności, techniki i rozbudowy struktur. Przed Siłami Zbrojnymi RP wielkie wyzwania, ale i wielkie możliwości. Jestem gotowy do nowych wyzwań stosownie do potrzeb Sił Zbrojnych RP.
Zobacz też
W 2022 roku MON podpisał szereg umów modernizacyjnych. Z drugiej strony, znacząca liczba sprzętu, w tym na przykład czołgi T-72, została przekazana Ukrainie. Jak wpłynęło to na możliwość realizacji zadań przez Siły Zbrojne?
Zacznę od optymistycznego akcentu. W 2022 roku przyjęliśmy ustawę o obronie Ojczyzny, stworzono Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, zreformowano proces zakupu sprzętu wojskowego i uzbrojenia, co przełożyło się na przyspieszenie modernizacji. Ale pierwszym krokiem w tym kierunku była decyzja jeszcze z zeszłego roku, o zakupie 250 czołgów M1A2 Abrams SEPv3. Z perspektywy czasu widać, że była to bardzo dobra decyzja, choć czasem była krytykowana.
Determinacja wszystkich, którzy przyczynili się do podpisania umowy na czołgi Abrams w tak krótkim czasie pokazała swego rodzaju zielone światełko w tunelu, jeśli chodzi o proces modernizacji. Dzięki temu byliśmy przygotowani na to, że można zrobić coś szybciej, lepiej i efektywniej. Kolejne kroki, wdrażane już w 2022 roku, podejmowaliśmy często na bazie doświadczeń z programu Abrams.
Jeśli chodzi o dostawy sprzętu dla Sił Zbrojnych Ukrainy, to musimy pamiętać, że walczą one również o nasze bezpieczeństwo. Jesteśmy to winni Ukrainie jako sąsiedzi, a od skutecznej obrony Ukrainy zależy także stopień bezpieczeństwa Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej w przyszłości. Oczywiście, sprzęt który przekazaliśmy Ukrainie ma pewną wartość bojową, dlatego jest dostarczany, ale dzięki przyspieszonemu procesowi modernizacji będziemy w stanie go szybko zastąpić. Dodam, że nasza pomoc dla Ukrainy jest bardzo ceniona przez ukraińskich dowódców, osobiście rozmawiałem o tym na konferencji w Niemczech z Zastępcą Dowódcy Wojsk Lądowych Ukrainy. W pomoc dla Ukrainy angażują się wszyscy nasi sąsiedzi.

W związku z napaścią Rosji na Ukrainę po raz pierwszy od 1989 roku istnieje konsensus co do potrzeby szeroko zakrojonej modernizacji technicznej sił zbrojnych. Tylko jak ją skutecznie przeprowadzić?
Proces modernizacji technicznej opiera się na kilku filarach. Pierwszym jest potrzeba modernizacji i powszechna zgoda co do jej występowania. Za naszą granicą mamy regularną wojnę, która choć jest zwana przez rosyjskiego agresora operacją specjalną, pod wieloma względami przypomina II wojnę światową. Działania są bardzo intensywne, zaangażowane są duże siły. Dodam, że nawet dekady po jej zakończeniu skutki walk będą długo oddziaływać na Ukrainę, co potwierdzają też nasze doświadczenia. Choć od zakończenia II wojny minęło kilkadziesiąt lat, to patrole saperskie jednostek podległych Dowództwu Generalnemu wciąż usuwają tysiące niewybuchów. To ogromnie ważna służba, o której nie wolno nam zapominać.
Wrócę do rozwoju zdolności Sił Zbrojnych. Wojna na pełną skalę za naszą granicą wymusza potrzebę posiadania silnych, dobrze wyposażonych i wyszkolonych sił zbrojnych, przygotowanych do wykonywania zadań zgodnie z wojennym przeznaczeniem. Dziś, z uwagi na to, co dzieje się na Ukrainie, nikt nie podważa takiej potrzeby. Mamy więc fundament do realizacji procesu wzmocnienia Sił Zbrojnych.
Drugim fundamentem jest to, że mamy ustawę o obronie Ojczyzny i pakiet wzmocnienia dla Sił Zbrojnych RP. Te dokumenty obejmują nowe ramy finansowe, ale też plany zwiększenia liczebności Sił Zbrojnych RP. Proces modernizacji technicznej musi więc następować szybko uwzględniać nie tylko potrzeby istniejących jednostek, które przecież są szerokie, ale też wyposażenie struktur, które są lub będą tworzone w przyszłości.
Ostatnie lata to zdecydowana intensyfikacja współpracy z sojusznikami. W jakim stopniu wpływa to na proces modernizacji?
Trzecim elementem, warunkującym proces modernizacji, jest obecność wojsk Stanów Zjednoczonych i NATO w Polsce. To nie tylko te elementy, które mamy od lat, jak choćby Wielonarodowy Korpus Północny-Wschód w Szczecinie, w ramach którego ściśle współpracujemy między innymi z Niemcami i Danią, Wielonarodowa Dywizja Północny-Wschód w Elblągu oraz amerykańska Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa, rozlokowana w rejonie Bolesławiec-Świętoszów-Żagań-Skwierzyna, batalionowa grupa bojowa (eFP), ale też inne komponenty obecne chociażby w Toruniu, Poznaniu czy Powidzu. Wszystko to wymusza podnoszenie poziomu interoperacyjności, zdolności do współdziałania z sojusznikami. Podkreślam, że swój udział w tym ma każdy Rodzaj Sił Zbrojnych który mi podlega, od Marynarki Wojennej, przez Siły Powietrzne, Wojska Lądowe, aż do Wojsk Specjalnych.
Wreszcie, nie możemy zapominać o tym, że pełnoskalowa wojna która toczy się u naszych granic spowodowała odcięcie łańcuchów dostaw z kierunku wschodniego. Tym bardziej musimy być zdeterminowani, by proces modernizacji prowadzić szybko i z powodzeniem, by zwiększać zdolności Sił Zbrojnych RP. Dodam, że w swojej ponad 40-letniej karierze wojskowej nie miałem możliwości, by realizować zakrojony na tak dużą skalę program wzmacniania zdolności obronnych, bo to przecież nie tylko modernizacja, w tak krótkim czasie.
Wcześniejsze projekty były dużo bardziej rozciągnięte w czasie i miały mniejszą skalę. Wyzwania są więc ogromne, ale jestem optymistą. W naszym położeniu geograficznym i sytuacji w zakresie bezpieczeństwa nie mamy alternatywy wobec kursu na znaczne wzmocnienie Wojska Polskiego. Dodam, że doświadczenia które mamy chociażby z procesu wprowadzania Abramsów, budowy 18 Dywizji, są obiecujące.
Zobacz też
W ubiegłym roku ruszyła Dobrowolna Zasadnicza Służba Wojskowa, w założeniu ma ona tworzyć podstawy do zwiększenia liczebności Sił Zbrojnych RP, ale też odbudowy rezerw. Trwa gorąca dyskusja ekspercka na temat tego, czy to rozwiązanie będzie wystarczająco skuteczne. Padają sugestie że trzeba iść o krok dalej i przywrócić obowiązkową służbę zasadniczą. Jakie są pierwsze wnioski?
Wnioski z działania Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej są bardzo interesujące. Zacznę od tego, że decyzja o pójściu do wojska to patriotyzm, poświęcenie i pasja. I u wielu młodych ludzi widzimy te cechy, także pasję, której jeszcze niedawno nie można było zagospodarować. Gdy byłem dowódcą Brygady Wsparcia Dowodzenia Korpusu Północny-Wschód, jednej z pierwszych jednostek podlegającej uzawodowieniu, mogliśmy przyjmować jednorazowo pięciu czy dziesięciu żołnierzy.
Dziś te nabory są dużo większe, szczególnie w jednostkach na wschodzie kraju, jednorazowo przyjmuje się czasem 50 czy nawet 100 żołnierzy. I to w sytuacji, gdy jeszcze niedawno nie planowaliśmy, że taki instrument będzie wdrożony, w każdym razie na taką skalę. Wnioski z Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej napływają cały czas i są analizowane. Jako, że taka forma służby funkcjonuje od niedawna, zapewne niektóre rzeczy będą musiały zostać dopracowane.
Dodam, że jestem świadomy, że pozyskiwanie kandydatów do służby to wyzwanie, i tak naprawdę nie ma jednego panaceum na zachęcanie młodych ludzi do wstąpienia do wojska. Z podobnymi wyzwaniami borykają się sojusznicy, armia amerykańska, niemiecka. Z naszych doświadczeń wynika, że liczba ochotników wśród młodych ludzi zależna jest od różnych czynników, także od pory roku i cyklu edukacji. Naturalnie więcej chętnych jest w momencie, gdy określone roczniki kończą szkołę i wchodzą w następny etap w życiu.

A jak kształtuje się dynamika zainteresowania służbą?
Co do zasady mogę powiedzieć, że zainteresowanie służbą wojskową w Polsce wzrasta, nie tylko wśród młodych mężczyzn, ale i kobiet, które często są szczególnie zaangażowane w służbę. Coraz popularniejsze są także formy przygotowujące do służby, takie jak Oddziały Przygotowania Wojskowego. Z naszej perspektywy jest to korzystne.
Jako Dowództwo Generalne stajemy przed ogromnym wyzwaniem, jak pozyskać, utrzymać i doskonalić kadrę. Dobrowolna Zasadnicza Służba Wojskowa powinna być tylko pierwszym krokiem do służby zawodowej, a następnie do doskonalenia w ramach kolejnych szczebli służby zawodowej. Dodam, że dziś młodzi ludzie mają bardzo duże możliwości, gdy rozpoczynają służbę wojskową. To chociażby szkolenia za granicą, w tym w Stanach Zjednoczonych czy w Korei, kontakt z bardzo nowoczesnym sprzętem, wykorzystanie języka angielskiego od początku służby. Chcemy doskonalić nasze kadry, a najlepiej by temu towarzyszyło także samokształcenie, bo możliwości – co podkreślam – są bardzo szerokie.
Wyzwaniem jest jednak również zatrzymanie doświadczonych żołnierzy, bo duża część z nich odchodzi ze służby. Niedawno minister Błaszczak ogłosił nowy dodatek finansowy dla żołnierzy, który służą co najmniej 15 lat. Jaka jest geneza problemu odejść doświadczonych żołnierzy i jak temu zaradzić?
To znacznie szersza kwestia niż tylko wynagrodzenia, choć pewne mechanizmy oczywiście trzeba tworzyć. Ważną rolę odgrywają też sprawy socjalne, takie jak opieka medyczna, zakwaterowanie, czy szkoły dla dzieci żołnierzy. Widzimy, jak podchodzą do tego Amerykanie w ramach Camp Kościuszko, czyli wysuniętego dowództwa V Korpusu US Army w Poznaniu. Musimy dążyć do tego, by wprowadzać w Wojsku Polskim podobne rozwiązania.
Ważne jest też dbanie o wizerunek munduru i prestiż służby wojskowej. Jeszcze innym elementem są możliwości rozwoju, zdobywania specjalistycznej wiedzy. Przykładowo, lekarze służący w wojskowej służbie zdrowia mogą odbywać specjalizację i w ten sposób podnosić swoje umiejętności. Dodam, że wojskowa służba zdrowia będzie rozbudowywana, zarówno ze względu na zwiększenie liczebności armii, jak i doświadczenia z Ukrainy. Te pokazują, że pomoc medyczna dla żołnierzy jest kluczowa.
Oczywiście doskonalenie dotyczy też szeregu innych umiejętności specjalistycznych, od mechaników, przez spadochroniarzy po płetwonurków. Ponadto, jak mówił Zwierzchnik Sił Zbrojnych, żołnierz musi być dobrze wyposażony i uposażony. Oczywiście borykamy się z problemami atrakcyjności płac, na przykład w odniesieniu do pilotów, bo ci są bardzo cenieni na rynku cywilnym. Ale piloci, którzy pozostają w służbie, wykazują pasję i dużą determinację. Dodatki specjalne, których jest coraz więcej, są oczywiście potrzebne, ale są „wisienką na torcie", muszą być elementem szerszego systemu.
Zobacz też
Wrócę na moment do Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej. Nie brakuje opinii, że przyjęcie tak dużej liczby kandydatów oznacza, że do wojska trafiają osoby, które nie powinny się tam znaleźć. Doświadczeni żołnierze narzekają na obniżone kryteria. Jak się Pan do tego odniesie?
Rzeczywiście zdarzają się takie przypadki, ale są one jednostkowe. Natomiast zmiany w kryteriach naboru to dążenie do racjonalnego wykorzystania potencjału, którym dysponujemy jako państwo i społeczeństwo, ale też efekt większego nasycenia Sił Zbrojnych nowoczesnym sprzętem. Różne stanowiska w Wojsku Polskim wymagają zróżnicowanych predyspozycji. Dziś nie każdy musi mieć wyniki „olimpijskie", choć z drugiej strony oczywiście są stanowiska służbowe, na których nie możemy obniżać norm. Zachęcamy też do uprawiania sportu, sztuk walki, co pozwala utrzymać i poprawić sprawność, gdy żołnierze są już w służbie, nawet jeśli na początku osiągają przeciętne wyniki z WF. To wymaga ciężkiej pracy, ale jest możliwe do osiągnięcia i daje satysfakcję.
Z drugiej strony, postęp medycyny powoduje, że możemy dopuszczać do służby żołnierzy borykających się z dolegliwościami, które jeszcze dwie, trzy dekady temu uznawano za nieuleczalne i powodujące trwałą niezdolność do służby. Oddzielną kwestią jest dopuszczenie do służby żołnierzy zdolnych z ograniczeniami, weteranów czy po wypadkach. To bardzo ważne, by wykorzystać ich potencjał, tam gdzie jest to możliwe.
Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że coraz większym wyzwaniem jest i będzie niż demograficzny. Rodzi się coraz mniej dzieci, więc w przyszłości w naturalny sposób będzie mniej kandydatów do służby. Paradoksalnie dzisiaj tworząc nowe jednostki na ścianie wschodniej nie odczuwamy tego tak bardzo, z uwagi na tamtejszą strukturę demograficzną i strukturę rynku pracy. Ale problem ten będzie narastał. W długim terminie korzystne byłoby, gdyby rodziło się więcej dzieci, ale to już kwestia zmian społecznych.

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Chciałbym zapytać też o struktury dywizji, również w kontekście formowania nowych związków taktycznych, takich jak 1 Dywizja Piechoty Legionów. Czy poszczególne dywizje Wojsk Lądowych powinny być ujednolicane? Brak spójności sprzętowej i strukturalnej będzie rodzić problemy logistyczne.
Z jednej strony dobrze byłoby, by dywizje były jednolite. Sztuka wojenna mówi nam jednak, że zdolności trzeba dopasować do otoczenia i musimy się z tym liczyć. Najważniejsze jest jednak utrzymanie odpowiedniego stopnia interoperacyjności. Mamy już doświadczenia w budowaniu interoperacyjności, zdolności do dowodzenia zróżnicowanymi pododdziałami, bo było to jedno z kluczowych zadań stawianych przed nami od momentu wejścia do NATO w 1999 roku. A obecnie już jesteśmy na zupełnie innym poziomie i stale rozwijamy ten potencjał.
Analizujemy też wzorce wiodących armii zachodnich, w tym armii amerykańskiej. Mamy również doświadczenia z formowania 18. Dywizji Zmechanizowanej, która od początku była formowana według nowych standardów.
Stawiamy na duże nasycenie nowoczesną techniką, w miarę możliwości w krótkim czasie. A nowa technika wymusza budowę odpowiedniego zaplecza logistycznego, właściwych zapasów. Musimy się dostosowywać również do tego, jeśli chcemy osiągnąć cel jakim jest szybkie wzmocnienie zdolności operacyjnych. Wiele rzeczy jest jeszcze w fazie planowania i nie ma ostatecznych decyzji. Wciąż trwają prace, jak można powiedzieć, na „deskach kreślarskich". Zapewniam jednak, że będziemy zachowywać interoperacyjność i kompatybilność struktur, nawet jeśli będą one nieco zróżnicowane z uwagi na warunki terenowe w miejscu stacjonowania, czy specyfikę posiadanego sprzętu.
Zobacz też
Wojna zweryfikowała bardzo wiele mitów dotyczących współczesnego pola walki, także odnoszących się do sprzętu ciężkiego. Wielokrotnie mówił Pan publicznie, że tezy o końcu czołgu są nieprawdziwe. Możemy mówić o renesansie Wojsk Pancernych?
Tak jak już mówiłem, zasady sztuki wojennej pozostają niezmienne nawet, jeśli zmienia się środowisko walki. Zarówno obserwacje z wojny na Ukrainie, jak i nasze doświadczenia z misji stabilizacyjnych, które przecież odbywały się w innych warunkach wskazują jednoznacznie, że to Wojska Lądowe ostatecznie gwarantują stabilizację i bezpieczeństwo terenu.
Działania połączone prowadzą wszystkie Rodzaje Sił Zbrojnych i wszystkie rodzaje wojsk. Musimy stale zwiększać efektywność ich współdziałania, wykorzystywać nowe możliwości jakie daje technika, by zyskać przewagę nad przeciwnikiem. Nie zmienia to jednak faktu, że teren nie jest bezpieczny dopóty, dopóki nie stanie nad nim symboliczny but naszego żołnierza.
A Wojska Pancerne, współdziałające z piechotą zmechanizowaną i dysponujące dużą siłą ognia, mobilnością i ochroną, jaką dają czołgi, są niezbędne, by przejąć inicjatywę, zatrzymać natarcie przeciwnika i nie dopuścić do utracenia terenu. Pozostałe rodzaje wojsk takiej zdolności nie mają.
O śmierci czołgu w czasie swojej 40-letniej służby wojskowej słyszałem wielokrotnie, ale za każdym razem to założenie okazywało się błędne. Tak jest i teraz, co potwierdzają doświadczenia z wojny na Ukrainie i rola, jaką odgrywają tam Wojska Pancerne. Oczywiście to nie zwalnia nas z konieczności doskonalenia współdziałania jednostek pancernych z innymi rodzajami wojsk oraz poszukiwania możliwości zwiększenia ich odporności na różne zagrożenia coraz szerzej obecne na polu walki, takie jak przeciwpancerne pociski kierowane czy bezzałogowce oraz amunicję krążącą.

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Jeżeli mówimy o zdolnościach piechoty zmechanizowanej, to wydaje się że wojna na Ukrainie przełamała pewne tabu. Do niedawna w polskiej strategii obronnej uznawano, że w zasadzie wszystkie pojazdy piechoty zmechanizowanej i zmotoryzowanej muszą mieć zdolność pływania. Teraz coraz więcej sygnałów świadczy o nowym podejściu.
Moim zdaniem zdolności powinny być zróżnicowane, tak jak struktury. Jeżeli działamy na terenie, gdzie są liczne przeszkody wodne, to pływalność zdecydowanie powinna być, nie ma co do tego wątpliwości. To też zależy od specyfiki prowadzonych działań bojowych. Jeśli dany związek taktyczny stawia na walkę przez zaskoczenie, na mobilność, to również jest to bardzo poważny argument za pływalnością.
Z drugiej strony, w innych warunkach terenowych, gdy walczymy masą, prowadzimy przeciwuderzenie lub uporczywą obronę, potrzeba lepszego stopnia ochrony żołnierzy, nawet kosztem pływalności. Potrzebujemy zarówno pływających wozów, jak i ciężkich pojazdów bez tej zdolności. Musimy też pamiętać, że stawiamy na szybkie zwiększanie potencjału wojsk. I dotyczy to między innymi Wojsk Zmechanizowanych.
Platformy, jakie posiadają one dziś, czyli BWP-1 muszą zostać jak najszybciej zastąpione. Choć w swoim czasie była to innowacyjna konstrukcja, to dziś nie zapewnia kluczowej zdolności ochrony a także siły ognia, co potwierdzają doświadczenia z Ukrainy. Jednostki zmechanizowane muszą uzyskać zdolność do wykorzystania nowoczesnych Bojowych Wozów Piechoty, dających odpowiednią osłonę, aby mogły skutecznie działać na współczesnym i przyszłym polu walki, zgodnie z ich przeznaczeniem.
Skoro mówimy o BWP, polski przemysł finalizuje budowę pływającego Borsuka, testują go już żołnierze. Co sądzi Pan o tej konstrukcji?
Jestem optymistą i wierzę w zdolności polskiego przemysłu obronnego. Gdy wprowadzaliśmy na uzbrojenie pierwsze haubice Krab, pojawiało się wiele słów krytyki. Dziś otrzymujemy raporty jednoznacznie wskazujące, że Krab robi potężną robotę. Bardzo dobrze sprawuje się także inny sprzęt: karabiny Grot, zestawy przeciwlotnicze Piorun czy bezzałogowce FlyEye.
Zawsze rozmawiając z przemysłem naciskam na to, by możliwie szybko finalizować prace i rozpoczynać dostawy w dużych seriach. Oczywiście, każdy sprzęt musi przejść okres badań, należy wyeliminować „choroby wieku dziecięcego", ale to naturalna część procesu rozwojowego. Wnioski z badań Borsuka są optymistyczne. Jak mówiłem, nie ulega wątpliwości, że potrzebujemy nowoczesnych bojowych wozów piechoty, szybko i w dużej ilości.
Zobacz też
Polsce oferowany jest też ciężki BWP, koreański AS-21 Redback.
To również pojazd o dużym potencjale, choć wymaga pewnego dopracowania. Wprowadzenie ciężkiego BWP w niektórych jednostkach pozwoli nam zyskać zwiększoną zdolność ochrony wojsk własnych. Istotny dla nas jest także czas osiągania zdolności, bo obecne wozy nie zapewniają jej na adekwatnym poziomie.
Zaznaczam, że nie powinniśmy używać tylko jednego typu sprzętu. Większe zróżnicowanie sprzętu daje nam możliwość bardziej elastycznego wykorzystania, a także zapewnia wzajemne uzupełnianie się w sytuacjach, gdy potrzebne są różne zdolności. To również mniejsze obciążenie łańcuchów logistycznych w wypadku, gdy trzeba zwiększyć produkcję czy zapewnić części. Pełna unifikacja nie zawsze się sprawdza. Świadczą o tym choćby przykłady z Sił Powietrznych, gdy uziemienie jednego typu statku powietrznego wpływa w zasadzie na cały Rodzaj Sił Zbrojnych.
Na zakończenie chciałbym wrócić do Wojsk Pancernych, bo właśnie tam wprowadzane są dwa typy sprzętu, czołgi K2 i Abrams. Szkolenie żołnierzy na Abramsach już trwa. Jakie są pierwsze opinie o tych wozach ich użytkowników, polskich czołgistów?
Spływają do nas pierwsze informacje od użytkowników, od doświadczonych podoficerów, którzy jako pierwsi są przeszkalani na te czołgi. To bardzo ważne, bo ci ludzie z reguły mieli do czynienia z kilkoma typami wozów w swojej służbie, znają bardzo dobrze rzemiosło czołgisty i wiedzą, jakie elementy są potrzebne, by wóz mógł skutecznie działać na polu walki. Tym bardziej, że to oni będą szkolić kolejne pokolenia czołgistów.
Jeśli chodzi o Abramsy, to jeden z doświadczonych podoficerów przekazał mi, że dla niego jest to czołg wręcz idealny. Bardzo odporny, nie tylko na oddziaływanie przeciwnika, ale też łatwy w obsłudze, „żołnierzo-odporny". Pod tym względem jest zdecydowanie lepszy niż Leopard 2, choć już Leopard stanowił duży postęp w stosunku do T-72. Zarówno Abrams, jak i Leopard nie są skomplikowane, jeśli chodzi o prace remontowe, wyjęcie silnika zajmuje kilkadziesiąt minut, a w T-72 dobę lub więcej. To bardzo istotne, jeśli weźmiemy pod uwagę warunki eksploatacji w polu. Opinie żołnierzy są jednoznaczne: Abrams to skok w stosunku do Leoparda, jeśli chodzi o siłę ognia, odporność, ale też świadomość sytuacyjną, czy podatność eksploatacyjną.
Z kolei K2 to bardzo zaawansowany czołg, żołnierze którzy jeżdżą na kursy do Korei mówią, że to czołg przyszłości. Oczywiście każdy sprzęt jest tak dobry, jak żołnierze, którzy go używają. Dlatego musimy stale się doskonalić i starać się, by jak najlepiej wykorzystać często zróżnicowane cechy sprzętu, jaki posiadamy i wprowadzamy. Bo sprzęt jest bardzo ważny, a tego nowoczesnego jest coraz więcej, ale najważniejszy zawsze jest żołnierz.
Dziękuję za rozmowę.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu