Reklama

Siły zbrojne

Dlaczego MON nie chce polskiego Pirata? [KOMENTARZ]

PPK „Pirat”
PPK „Pirat”
Autor. M.Dura

Poprzednie Ministerstwo Obrony Narodowej ignorowało polskie programy budowy amunicji precyzyjnej, w tym przeciwpancernych pocisków kierowanych Pirat. Tymczasem wojna na Ukrainie wyraźnie pokazuje, że większość rosyjskich pojazdów bojowych jest niszczona nie Javelinami, ale o wiele tańszymi rakietami, które dodatkowo w większości są produkowane w ukraińskim przemyśle zbrojeniowym.

Reklama

Program Pirat to typowy przykład braku zainteresowania polskiego wojska rozwiązaniami opracowanymi przez przemysł w Polsce. Są dwa wytłumaczenia takiego podejścia. Albo przeciwpancerny pocisk kierowany (ppk) Pirat nie nadaje się do niszczenie rosyjskich pojazdów (co jest nieprawdą), albo wojsko idzie na „łatwiznę” i zawyżając wymagania, asekuracyjnie kupuje to co inni, najbogatsi, nawet jeżeli jest to związane z ogromnymi kosztami.

Reklama

Sytuacja jest o tyle niezrozumiała, że w przypadku Pirata nigdy nie było oficjalnej deklaracji kogokolwiek w Ministerstwie Obrony Narodowej, że jest to rozwiązanie nieprzydatne dla polskiego wojska. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze takie kategoryczne stwierdzenie spotkałoby się z natychmiastową reakcją polskiego przemysłu, który wie, co opracował i jakie to uzbrojenie ma możliwości. Mogłoby się więc zdarzyć, że argumenty na „nie” zostałyby z łatwością obalone, przy okazji wykazując brak wiedzy o decydentów.

Po drugie po raz kolejny mogłoby się okazać, że wymagania taktyczno-techniczne na sprzęt wojskowy są pisane asekuracyjnie przez ludzi, którzy po prostu wybierają z różnych folderów konkurencyjnych rozwiązań najlepsze parametry i z przysłowiowej „łyżki” robią „Gwiazdę Śmierci”. Dotyczy to również programu Pustelnik, w ramach którego miał zostać opracowany, lekki przeciwpancerny pocisk kierowany i właśnie dla którego został opracowany ppk Pirat.

Reklama

Wymagania dla tego programu zostały przygotowane wiele lat przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie i nie przystają do realiów obecnej sytuacji i braku dostępności systemów uzbrojenia na rynku. Długi czas dostaw oraz koszt ciężkich systemów ppk takich jak Javelin, Spike itp. powoduje, że założenia Pustelnika powinny być szybko zmienione, tak jak zrobiły to inne państwa. Trzeba zrewidować np. parametry przebijalności, które podobno (parametry te nie zostały jak na razie ujawnione) zakładają zdolność przebijania jednorodnego pancerza stalowego o grubości co najmniej 700 mm. W przypadku taniego ppk (takiego np. jak Pirat) jest to parametr wprost zaporowy.

Zdj. Polskie Siły Zbrojne jeszcze niedawno chciały oprzeć obronę przeciwpancerną krótkiego zasięgu tylko na drogich, amerykańskich PPK Javelin
Zdj. Polskie Siły Zbrojne jeszcze niedawno chciały oprzeć obronę przeciwpancerną krótkiego zasięgu tylko na drogich, amerykańskich PPK Javelin
Autor. M.Dura

Oczywiście polski przemysł mógłby zapewnić ten parametr, ale wymagałoby to pozyskania odpowiednich technologii (np. z Izraela) i dodatkowo zwiększyłoby koszty Piratów. Gdyby wojsko było jednak elastyczne, to bez problemu zaakceptowałoby przebijalność na poziomie 500 mm, ponieważ to w zupełności wystarcza do niszczenia 90% rosyjskich pojazdów wojskowych. Ale nie jest, zasłaniając się prawdopodobnie wymaganiami z Pustelnika, które samo stworzyło działając na zasadzie „kopiuj wklej” z zachodnich folderów.

Słowo „prawdopodobnie” zostało tu użyte nieprzypadkowo, ponieważ nie znamy rzeczywistych wymagań na polski ppk krótkiego zasięgu, a nikt oficjalnie nie stwierdził, że w przypadku Pirata nie zostały one spełnione.

Czy wprowadzenie Piratów ma w ogóle sens?

Ministerstwo Obrony Narodowej „nabierając wody w usta” w sprawie Pirata i w ogóle polskiego uzbrojenia precyzyjnego (APR-155 jest kolejnym tego typu przykładem), kompletnie ignoruje, jak takie działanie jest odbierane na zewnątrz. Tymczasem w ocenie co bardziej stanowczych obserwatorów jest to działanie ograniczające wyraźnie zdolności polskich Sił Zbrojnych. Oczywiście taka bezczynność może być zamierzona lub nieświadoma. Jednak w obu przypadkach nie stawia to dobrego świadectwa resortowi obrony. Sprawa jest o tyle niezrozumiała, że wnioski z wojny na Ukrainie zmieniają podejście do polityki obronnej praktycznie w każdym innym kraju NATO.

Francja nie chce już opierać swojej obrony przeciwpancernej powyżej 500 m tylko na jednym PPK typu Akeron MP, ponieważ jest to rozwiązanie zbyt kosztowne
Francja nie chce już opierać swojej obrony przeciwpancernej powyżej 500 m tylko na jednym PPK typu Akeron MP, ponieważ jest to rozwiązanie zbyt kosztowne
Autor. M.Dura

Ostatnio nagłośnionym przykładem takiego działania są zmieniane plany francuskiej armii, co do sposobu budowania wielowarstwowego systemu obrony przeciwpancernej. Wcześniej, tak jak w Polsce, zakładano, że zostanie on oparty o dwa typy przenośnych systemów przeciwpancernych nowej generacji. Zwalczaniem pojazdów na krótkim dystansie (do maksymalnie 500 m) mieli się bowiem zająć operatorzy opracowanych w szwedzkim koncernie Saab przenośnych granatników AT4 CS. Jest to jednorazowy zestaw przeciwpancerny o faktycznym zasięgu skutecznego ognia 300 m i deklarowanej przebijalności do 600 mm jednorodnej płyty stalowej.

Wszystkie cele znajdujące się na dalszych dystansach miały być we francuskiej armii zwalczanie pociskiem średniego zasięgi Akeron MP, oznaczanego również jako rakieta średniego zasięgu MMP (Missile Moyenne Portée). Jest to już wyrafinowany zestaw przeciwpancerny o zasięgu od 150 do 5000 m i deklarowanej przebijalności płyty stalowej o grubości 1000 mm. Teoretycznie Francuzi mają więc zapewnioną w ten sposób obronę przeciwpancerną do 5 km, jednak bez uwzględnienia szacunku „koszt-efekt”.

Ostatecznie obserwując działania wojennej na Ukrainie Francuzi zadali sobie proste pytanie, czy pociskiem mogącym zwalczać najnowsze czołgi (zaprojektowanym specjalnie do penetrowania najnowszych pancerzy) na odległości 5000 m warto niszczyć lekko opancerzone transportery poruszające się w odległości dziesięciokrotnie mniejszej? Odpowiedź była prosta: nie.

Trzy wersje granatników AT4, działo bezodrzutowe kalibru 84 mm Carl Gustaf i zestaw NLAWS proponowane przez szwedzki koncern Saab
Trzy wersje granatników AT4, działo bezodrzutowe kalibru 84 mm Carl Gustaf i zestaw NLAWS proponowane przez szwedzki koncern Saab
Autor. M.Dura

Dlatego sztab francuskich wojsk lądowych EMAT (L«état-major de l’armée de Terre) podjął szybką decyzję o stworzeniu nowej zdolności „przeciwpancernej krótkiego zasięgu” ACCP („anti-char courte portée”) uznając za istotną „dużą przepaść” pod względem wydajności i kosztów. Akeron MP został ostatecznie uznany jako Rolls Royce w kategorii PPK i zdecydowano, że tylko takim rozwiązaniem nie można będzie zastąpić wycofywanych z uzbrojenia zestawów przeciwpancernych MILAN, Eryx i HOT.

Już w kwietniu 2023 roku potwierdził to oficjalnie w czasie przesłuchania parlamentarnego generał Cédric Gaudillière, szef wydziału „spójności zdolności” francuskiego Sztabu Generalnego. Tłumaczył on francuskim parlamentarzystom, że na bazie doświadczeń z Ukrainy wojska lądowe zdecydowały się pracować „nad projektem rakiety niedrogiej, możliwej do nabycia w dużych ilościach i spełniającej określone potrzeby operacyjne”.

Twierdząc, że „zróżnicowanie jest jednym z kluczy do odpowiedniego nasycenia środkami ppanc” podał jako przykład: „decyzję o niezamawianiu 10 000 zaawansowanych technologicznie pocisków przeciwpancernych, których produkcja jest długa i kosztowna”. Wyjaśnił przy tym, że „zamiast tego wojsko zdecydowało się na zakup tylko kilku tysięcy sztuk tej rakiety opracowanych przez MBDA, jednocześnie pracując nad tanim pociskiem, który spełnia specyficzne potrzeby, takie jak walka z czołgami w środowisku miejskim”.

YouTube cover video

I teraz najważniejsze z punktu widzenia Polski. Francuzi podchodząc pragmatycznie do całej sprawy dopuszczają dwuetapowy plan obejmujący: natychmiastowy zakup „z półki” już dostępnego produktu, po którym następuje rozwój suwerennego systemu zdolnego do zapewnienia odpowiedniej zdolności. Teoretycznie byłaby więc możliwość sprzedania polskiego Pirata Francuzom, zachęcając ich do tego np. propozycją zakupu w zamian za to ich pocisków Akeron MP.

Dla polskich Sił Zbrojnych byłaby to o tyle korzyść, że francuska rakieta ma o wiele większe możliwości niż Javelin. Ma bowiem zdolność do strzelania według zasady „wystrzel i zapomnij”, jak również do atakowania celów pod pełną kontrolą operatora. Głowica pocisku Akeron MP po detonacji wystrzeliwuje również 1500 odłamków wolframu, co pozwala skutecznie razić żołnierzy w promieniu 15 m. Dodatkowo zasięg skuteczny jest ponad dwukrotnie większy niż w przypadku Javelina.

Makieta wersji eksportowej „Pirata” o wstępnej nazwie „Jack-S” przez bezdecyzyjność MON-u nadal pozostaje tylko makietą
Makieta wersji eksportowej „Pirata” o wstępnej nazwie „Jack-S” przez bezdecyzyjność MON-u nadal pozostaje tylko makietą
Autor. M.Dura

Dla polskiego przemysłu byłaby to doskonała okazja do zwiększenia produkcji i odzyskania dużej części kosztów wydanych na opracowanie i badanie nowego uzbrojenia. Co więcej, redakcja Defence24 otrzymała nieoficjalną informację, że zainteresowanie polskim Piratem wyraziło już kilka innych krajów. Byłaby więc szansa, by po Piorunie kolejna polska rakieta stała się swoistym przebojem eksportowym. Problem polega na tym, że polskie wojsko nie zamierza dokończyć programu, już nie mówiąc o tym, by kupić nowe ppk Pirat chociaż jest to projekt, który nie ma sobie równych jeżeli chodzi o koszt-efekt. Wszystkie koszty wytworzenia tej rakiety to zaledwie …15 mln złotych.

Na zapytanie o sprzedaż tych pocisków przeciwpancernych, więc po prostu nie odpowiedziano.

Czytaj też

Czym polskie Wojska Lądowe chciały zwalczać rosyjskie czołgi?

W przypadku obrony przeciwpancernej Ministerstwo Obrony Narodowej całkowicie ignoruje sposób, w jaki zwalczane są rosyjskie pojazdy na Ukrainie. Świadczy o tym chociażby prezentacja przedstawiona 12 stycznia 2023 roku na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony przez generała brygady Cezarego Janowskiego – Szefa Zarządu Planowania Użycia Sił Zbrojnych i Szkolenia Sztabu Generalnego WP (którego zadaniem jest m.in. monitorowanie sytuacji i analiza zagrożeń). Wynikało z niej bowiem, że w odróżnieniu od np. armii francuskiej, w Polsce ma istnieć tylko dwuwarstwowy system obrony przeciwpancernej.

Autor. Sztab Generalny WP

W ten sposób odpowiednikiem AT4 ma być w Polsce lekki granatnik jednorazowy kryptonim Grot, a na dalszym zasięgi będzie wykorzystywany amerykański Javelin (odpowiednik francuskiego ppk Akeron MP). Postanowiono również zrezygnować z produkowanych w Polsce ppk Spike uznając, że spółka Mesko ma ograniczone zdolności produkcyjne. Efektem takiego podejścia jest to, że praktycznie całe uzbrojenie przeciwpancerne zaczęto kupować za granicą. Kontynuowano więc zakupy ppk Javelin, a zamiast skończyć w Polsce Grota, kupiono w norweskiej firmie NAMMO kilkanaście tysięcy granatników jednorazowych krótkiego zasięgu M72 EC Mark 1 kalibru 66 mm.

YouTube cover video

Co gorsza, w tym drugim przypadku, pomimo ogromnego zamówienia, nie zrobiono nic by uruchomić produkcję podobnego rozwiązania w polskim przemyśle zbrojeniowym. Coraz większy szum, jaki się zrobił wokół zamiaru utworzenia przez MON „zagranicznej” obrony przeciwpancernej polskiego wojska, zmusił jednak do zmiany takiego podejścia – przynajmniej oficjalnie.

PPK Spike produkowany w zakładach MESKO
PPK Spike produkowany w zakładach MESKO
Autor. M.Dura

Niestety podjęto działania: zarówno realne, jak i pozorne. Te pierwsze dotyczyły ppk Spike. Krytyka okazała się bowiem na tyle duża, że pomimo wcześniejszych wyjaśnień o „ograniczonych zdolności produkcyjnych” zakładów w Mesku, MON zdecydował się ponad pół roku później (w sierpniu 2023 roku) na zamówieniu tam nowej partii kilkuset pocisków Spike-LR (dostarczonych „w najbliższych latach”).

Czytaj też

Minister Mariusz Błaszczak chwalił się przy tym na portalu „X”, że „zmodernizowano i dobrze wyposażone Wojsko Polskie to gwarancja naszego bezpieczeństwa, dlatego cały czas wzmacniamy Wojsko Polskie wykorzystując możliwości m.in. polskiego przemysłu zbrojeniowego”. Niestety w przypadku ppk Pirat zabrakło jednoznacznych działań: i to nie tylko w MON, ale również w wojskowych jednostek podległych.

Świadczy o tym chociażby odpowiedź Sekretarza Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Wojciecha Skurkiewicza na interpelację grupy posłów nr 6512 z dnia 17 maja 2020 roku, w której m.in. zarzucano MON-owi zakup w Stanach Zjednoczonych Javelinów, gdy równocześnie w Polsce realizowany jest program Pustelnik i trwają prace nad ppk Pirat. Wiceminister Skurkiewicz odpowiedział 23 czerwca 2020 roku, że „aktualnie MON realizuje fazę analityczno-koncepcyjną dotyczącą Wymagania Operacyjnego kr. Pustelnik, w ramach której rozpatrywany jest ppk Pirat. Decyzje dotyczące zakupu konkretnego sprzętu wojskowego zostaną podjęte po jej zakończeniu”.

W odniesieniu do większości pojazdów opancerzonych wykorzystywanych przez Rosję skuteczny okazał się nawet tak stary granatnik, jak opracowany w Polsce RPG-76 „Komar”
W odniesieniu do większości pojazdów opancerzonych wykorzystywanych przez Rosję skuteczny okazał się nawet tak stary granatnik, jak opracowany w Polsce RPG-76 „Komar”
Autor. M.Dura

Jak się później okazało nic się jednak nie zakończyło. Świadczy o tym kolejna interpelacja nr 38558 z dnia 23 styczeń 2023 roku Posła Pawła Krutula oraz grupy innych posłów, w której poproszono m.in. o wyjaśnienie, dlaczego „mimo pozytywnych wyników testów poligonowych MON nie wykazuje zainteresowania zakupem pocisków Pirat”, oraz „dlaczego Ministerstwo Obrony Narodowej nie wspiera polskiej myśli technicznej i nie złożyło zamówienia na pociski w polskiej spółce?”

Pierwszą reakcją na tą interpelację, jak również na krytyczne artykuły ze strony przede wszystkim Defence24.pl był tweet z 31 stycznia 2023 roku byłego rzecznika prasowego Agencji Uzbrojenia ppłk. Krzysztofa Płatka, który wyjaśnił, że w „W najbliższych miesiącach, w ramach programu Pustelnik, planowane jest zakontraktowanie pierwszej partii testowej pocisków Pirat, a następnie uruchomienie pracy rozwojowej, której celem będzie opracowanie polskiego pocisku przeciwpancernego nowej generacji”.

Tweet ten jak dotąd otworzono ponad 278 tysięcy razy i z perspektywy czasu wszystkie robiące to osoby zostały wprowadzone w błąd. Minęło bowiem ponad 10 miesięcy: i ani nie zakontraktowano Piratów, ani nie uruchomiono pracy rozwojowej nad ppk nowej generacji. Ale pułkownik Płatek wcale nie był osamotniony w tego rodzaju deklaracjach. W odpowiedzi z dnia 24 lutego 2023 roku na interpelację nr 38558 wiceminister Skurkiewicz powtórzył dokładnie to, co przekazała wcześniej Agencja Uzbrojenia.

„W najbliższych miesiącach, w ramach programu Pustelnik, jest planowane zakontraktowanie pierwszej partii testowej pocisków Pirat (po zakończonych przez wykonawcę badaniach zakładowych). Przewidywane jest także uruchomienie pracy rozwojowej, której celem będzie opracowanie polskiego pocisku przeciwpancernego nowej generacji.”
Wojciech Skurkiewicz - Sekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej

Później najczęściej przyjmowanym sposobem działania informacyjnego ze strony MON, było po prostu ignorowanie pytań dotyczących programów Pirat i Moskit. Dobrym przykładem jest chociażby interpelacja poselska nr 44031 złożonej przez Pawła Poncyljusza, Joannę Kluzik-Rostkowską, Tomasza Siemoniaka i Cezarego Grabarczyka 24 sierpnia 2023 roku. Poproszono w niej resort obrony m.in. o podanie przyczyn nie zakończenia badań kwalifikacyjnych polskich przeciwpancernych pocisków kierowanych Pirat i Moskit.

PPK „Pirat”
PPK „Pirat”
Autor. M.Dura

W odpowiedzi Sekretarza Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Wojciecha Skurkiewicza 18 października 2023 roku wyjaśnień w tej sprawie po prostu w ogóle nie było. 

Czym jest tak naprawdę Pirat?

Pirat to lekki, przeciwpancerny pocisk kierowany, w pierwszej kolejności opracowywany jako uzbrojenie dla pododdziałów lekkiej piechoty. Jego rozwój był współfinansowany ze środków Skarbu Państwa od 2014 roku. Prace przyśpieszyła decyzja o wykorzystaniu tego samego systemu naprowadzania laserowego, jak w przypadku pocisków artyleryjskich APR-155 i APR-120. Można było bowiem skorzystać z już gotowych i sprawdzonych rozwiązań.

Maksymalny zasięg Pirata to 2,5 km, co czyni z tego pocisku bardzo dobry środek na wypełnienie luki, jaka istnieje pomiędzy wyrafinowanymi ppk, takimi jak Javelin i Akeron MP, a np. granatnikami AT4. Liczy się również kilkakrotnie mniejsza cena wynikająca przede wszystkim z wyeliminowania w tej rakiecie układów optycznych oraz ulokowania produkcji całkowicie w polskim przemyśle.

Naprowadzany laserowo ukraiński PPK „Stugna-P” bardzo dobrze sprawdza się w zwalczaniu rosyjskich czołgów
Naprowadzany laserowo ukraiński PPK „Stugna-P” bardzo dobrze sprawdza się w zwalczaniu rosyjskich czołgów
Autor. M.Dura

Pirat zachowuje przy tym bardzo wiele zdolności ze swoich droższych odpowiedników. Pozwala np. na prowadzenia ataku zarówno bezpośredniego (direct-attack), jak i z górnej półsfery (top-attack). Takiej możliwości nie mają np., atakujące bezpośrednio, ukraińskie ppk typu Stugna, a jednak bardzo dobrze sprawdzają się w zwalczaniu rosyjskich pojazdów opancerzonych, w tym czołgów. I dlatego są nadal produkowane na Ukrainie, jako bardzo ważne uzupełnienie m.in. amerykańskich Javelinów.

Samo naprowadzanie Pirata wymaga, by operator prowadzący pocisk z wykorzystaniem oświetlacza cały czas śledził cel, jednak wyrzutnię można ustawić w dużym oddaleniu (co zapewnia bezpieczeństwo obsłudze). Naprowadzanie może się również odbywać z systemów zewnętrznych (np. z dronów lub przez żołnierzy znajdujących się bliżej celu).

YouTube cover video

PPK Pirat zainstalowano także w ramach prób na bezzałogowym pojeździe (UGV) 4x4, który pozwala operatorowi na atakowanie celów, nawet jeżeli on ich nie widzi bezpośrednio, ale za pomocą systemu obserwacyjno-celowniczego pojazdu. PPK Pirat jest dodatkowo przygotowany na montaż różnego rodzaju głowic bojowych. Może więc o być przeznaczony do zwalczania pojazdów, ale może również służyć do niszczenia umocnień oraz siły żywej (po zastosowaniu głowicy odłamkowo-burzącą lub termobarycznej).

Jak się okazuje nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ polskie wojsko nie zamierza kupić polskiego Pirata, w ogóle nie myśląc tym bardzie o różnorodnym wyposażeniu.

Czytaj też

Nie chodzi wcale tylko o opór MON w odniesieniu do Pirata

Opór przed wprowadzaniem ppk Pirat w przypadku MON nie jest wcale czymś wyjątkowym. Resort obrony ma bowiem w ogóle awersję do uzbrojenia naprowadzanego laserowo, opracowanego w polskim przemyśle. W przypadku uzbrojenia zagranicznego takiej stanowczości już nie ma, o czym świadczą kupowane w Stanach Zjednoczonych pociski kierowane Hellfire oraz bomby lotnicze GBU-12 Paveway II.

Awersja do uzbrojenia naprowadzanego laserowo dotyczy tylko produktów polskiego przemysły. Takie uzbrojenie jak np. bomby lotnicze GBU-12 Paveway II są bowiem kupowane bez problemów
Awersja do uzbrojenia naprowadzanego laserowo dotyczy tylko produktów polskiego przemysły. Takie uzbrojenie jak np. bomby lotnicze GBU-12 Paveway II są bowiem kupowane bez problemów
Autor. M.Dura

Sprawa jest o tyle niezrozumiała, że w Polsce jest praktycznie gotowa, artyleryjska amunicja precyzyjnego rażenia APR-155 przeznaczona dla armatohaubic kalibru 155 mm. Rozwijane są również tej samej klasy pociski APR-120 dla moździerzy samobieżnych Rak kalibru 120 mm.

Naprowadzana w taki sam sposób jak „Pirat”, artyleryjska amunicja precyzyjna kalibru 155 mm APR-155
Naprowadzana w taki sam sposób jak „Pirat”, artyleryjska amunicja precyzyjna kalibru 155 mm APR-155
Autor. M.Dura

Co więcej Pirat, APR-155 i APR-120, mając ten sam sposób naprowadzania (na odbity od atakowanego obiektu promień lasera), mogą być nakierowywane na cel za pomocą takiego samego oświetlacza laserowo, o ile spełnia on natowskie porozumienie standaryzacyjne STANAG  3733 („Laser pulse repetition frequencies (PRF) and characteristisc of laser designators and markers”). Polska ma więc możliwość stworzenia unikalnego systemu wskazywania celów dla bardzo szerokiego spektrum uzbrojenia – w tym również kierowanych bomb lotniczych GBU-12 Paveway II.

Czytaj też

Wojsko Polskie nie zamawia jednak zarówno samej amunicji naprowadzanej laserowo, jak i dużej ilości oświetlaczy laserowych, które zresztą opracowano w Polsce i można je produkować na miejscu. A przecież pozwoliłoby to zwiększyć liczbę tego rodzaju urządzeń w wojsku, wprowadzając je nawet na szczebel plutonu, do bezpośredniego wsparcia walczących pododdziałów.

Przy takim podejściu MON-u do zakupu polskich rozwiązań istnieje niebezpieczeństwo, że tak jak w ramach pilnej potrzeby operacyjnej kupuje się Javeliny, tak również może zostać nabyta w Stanach Zjednoczonych precyzyjna amunicja artyleryjska M982 Excalibur kalibru 155 mm.

Zarzucony bez oficjalnego wyjaśnienia projekt PPK „Moskit” realizowany przez WITU jest kolejnym dowodem, że MON nie chce polskich rozwiązań w tej klasie uzbrojenia
Zarzucony bez oficjalnego wyjaśnienia projekt PPK „Moskit” realizowany przez WITU jest kolejnym dowodem, że MON nie chce polskich rozwiązań w tej klasie uzbrojenia
Autor. M.Dura

Amerykańskie pociski sprawdziły się bowiem na Ukrainie i są naprowadzane sposobem chwalonym przez wielu polskich decydentów, a więc na GPS. Tymczasem przy bardzo silnych zakłóceniach Excalibury mają problemy w precyzyjnym trafieniu celu, podobnie zresztą jak pociski z zestawów HIMARS. I potwierdzają to również sami Ukraińcy. Dodatkowo jest to amunicja nie pozwalająca na zwalczanie celów ruchomych a jedynie stacjonarnych.

Uzbrojenie naprowadzane laserowo byłyby więc doskonałym uzupełnieniem Excaliburów, działając również przy silnych zakłóceniach systemu GPS i niszcząc np.  pojazdy za stosunkowo niewielkie koszty, przy zapewnieniu równie dużej celności. Dużą zaletą polskiej amunicji precyzyjnej naprowadzanej laserowo jest również autonomia w wyznaczaniu wielkości produkcji, którą w razie potrzeby można bardzo szybko zwiększyć, uzupełniając środki szybko zużywające się w czasie działań wojennych.

Czytaj też

Takie pociski jak Pirat dają bowiem Polsce pełną autonomię w wytwarzaniu potrzebnego uzbrojenia, bez uzależnienie od producentów zagranicznych. Jest to szczególnie ważne w kontekście wojny na Ukrainie. Import potrzebnej amunicji może być bowiem utrudniony lub ograniczony, gdy państwo-producent będzie w zagrożeniu. I to również daje Piratom przewagę nad kupowanymi za granicy rakietami, których uzupełnianie do Polski może być w każdej chwili ograniczone.

Oczywiście Pirat nie ma takich zdolności jak Javelin, ale to wcale nie jest przeszkodą, by go wprowadzić na uzbrojenie. Polski ppk był bowiem projektowany w zupełnie innym celu i jak na razie bez ambicji, by tym uzbrojeniem niszczyć również najnowocześniejsze czołgi. Wojna na Ukrainie pokazała zresztą, że było to słuszne założenie, bo Rosjanie takich nowoczesnych czołgów najczęściej nie wykorzystują (bo ich mają zbyt mało).

Ale nawet pomijając te wszystkie argumenty, to co już zostało zrobione w programie Pirat zasługuje na jego uczciwe podsumowanie. A tego jak na razie w MON-e nie zrobiono.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (69)

  1. Misiek1218

    Moim zdaniem odpowiedź mamy już w tytule - "polskiego Pirata". Zawsze ta sama narracja. Bo za graniczne to lepsze.

  2. KrzysiekS

    PIRAT jest tani i to jego główną zaletą. Być może nie sam PIRAT jest w tym zakupie najważniejszy ale system naprowadzania (również bomb, amunicji altyleryjskiej czy moździerzowej). Zakupmy jego dla WOT i wyszkolmy operatorów naprowadzania (nikt tak nie zna terenu jak WOT). Na dodatek przekażmy część Ukrainie niech przetestują i powiedzą co by poprawili. Mamy tania możliwość testowania broni na Ukrainie czemu z tego nie korzystamy?

    1. Wuc Naczelny

      @KrzysiekS Co za ciemnota tu wyziera -"PIRAT jest tani i to jego główną zaletą." Nie jest tani, to 1/3 ceny Javelina, superdrogiego pocisku -"Zakupmy jego dla WOT i wyszkolmy operatorów naprowadzania (nikt tak nie zna terenu jak WOT)." Jasne kup pocisk w cenie 1/3 Javelina i daj go WOTowi który ćwiczy tydzień w roku, a wojsku zawodowemu które ćwiczy ok 2 meisiące w roku na poigonei daj po Javelinku bo kasa poszła na PIraty. -'Na dodatek przekażmy część Ukrainie niech przetestują i powiedzą co by poprawili' Po co, Pirat to lincecyjny Ukraiński pocisk. Oni poprawiliby jego zasięg do 5km i siłę rażenia aby mógł niszczyć czołgi, co Ukraińcy zrobili 10 lat temu ale naszym licencji nei sprzedali.

  3. PatriotW

    Sądzę, że dlatego, że to system, który przy użytku przez jednego strzelca wymaga trójnogu, a możliwości ma jak systemy odpalane z ramienia.

    1. Chyżwar

      Tylko jaka jest relacja koszt-efekt?

    2. Wuc Naczelny

      @CHyżwar relacja koszt-efekt jest wyjątkowo kiepska, bo mamy pocisk w cenie 30% Javelina, który nei gwarantuje kompletnego zniszczenia trafionego celu.

  4. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Rój dronów przenoszących Pirata i w roju drony z pozycjonerami laserowymi - i mamy najlepszy na świecie system saturacyjnego przełamywania nie tylko frontu, ale i zaplecza. Bez strat w ludziach - i z natychmiastową gotowością bojową po zainstalowaniu oprogramowania AI - a takie JUŻ SIĘ STOSUJE na Ukrainie do identyfikacji i pozycjonowania celów. I to tyle z zastrzeżeń przeciwników Pirata.. Zresztą - także w obronie roje dronów z Piratami zniszczą zdecydowaną większość sprzętu i logistyki Rosji. Oczywiście jT-90M zi Armata z najnowszymi systemami obrony się obronią przed pojedyńczymi Piratami - ale już nie obronią się przed zsynchronizowanym atakiem saturacyjnym kilku Piratów. Rosjanie idą na ilość - nie na jakość i tną zaawansowane systemy obrony aktywnej, a nawet reaktywnej. Generalnie Pirat w rojach dronów winien być podstawowym i masowo produkowanym [min. 20 tys sztuk] systemem ataku i obrony i WP i WOT.

    1. Hmmm.

      Ten podświetlacz to nie jest laserek z kiosku. Waży swoje i ma spore gabaryty.. trzebaby solidnego drona, żeby się z tym wozić.

  5. Hmmm.

    "Samo naprowadzanie Pirata wymaga, by operator prowadzący pocisk z wykorzystaniem oświetlacza cały czas śledził cel, jednak wyrzutnię można ustawić w dużym oddaleniu (co zapewnia bezpieczeństwo obsłudze)." - jak rozumiem, obsługa pirata bezpieczna, ale obsługa podświetlacza niekoniecznie i może o to chodzi wojsku?

  6. Essex

    Problemem w Piracie nie jrst jego dposob nsprowadzania, waga, kolor itd tylko to ze jest to pocisk jednoglowicowy bez prekurdora. Co tym chcecie zwalczac? Rowery i motocykle???? Porownsnie do Spika i Javelina brzmi smiesznie. To po ptostu dlaba konstrukcja i tyle. Dodatkowo wcale nie jest tania. Postulat aby zastapic nim Spika w ZSSW i dac do smiglowcow to jak rozbrojenie oddzialow a nie ich wzmocnienie. Dostyc tego promowania tego shitu bo Polski!.

    1. Radny26

      W przypadku pirata i na testach oraz deklarowana przebijalność głowicy ma wynosić ekwiwalent 550 mm stali (RHA) za pancerzem reaktywnym. I to potwierdził w testach spokojnie może niszczyć BWP i na niektóre rosyjskie czołgi też tym bardziej, że atakuje pod ostrym kontem z górnej strefy. Więc wystarczy aby uszkodzić chociaż silnik albo systemy obserwacyjne bez nich czołg nadaje się na złom i kwestia czasu kiedy go ktoś zniszczy.

  7. user_1056144

    Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Wcale bym się nie zdziwił gdyby zagraniczne tajne konta należące do osób odpowiadających za wdrożenie systemów ppk zostały zasilone przelewami pochodzącymi z firm, dla których Pirat jest konkurentem.

  8. Piotrgra

    To taki złożony mechanizm psychologiczno - techniczny. Trochę tak jakby zakładać, że każdy żołnierz ma być albo komandosem albo snajperem. W praktyce takie zawyżone założenia są nierealne i głupie. Dochodzimy do momentu, gdy do ciężarówki z deskami do szalowania okopów strzelamy z rakiety za pół miliona dolarów. Ma sens?

  9. Razparuk

    @davien3 Nie w programie Moskit to nie swiatłowód jest problemem...

    1. Davien3

      A w taki razie co? Bo z dostepnych informacji to właśnie problemy ze zrywaniem się światłowodu.

    2. Vixa

      Spokojnie, jeżeli kupi się ten sam światłowód poprzez kilka firm-słupów należących do pułkownika (najczęściej) i innych stopni, i wtedy, magia!, będzie już działał. 😭😭😭

  10. Radny26

    W przypadku pirata i na testach oraz deklarowana przebijalność głowicy ma wynosić ekwiwalent 550 mm stali (RHA) za pancerzem reaktywnym. I to potwierdził w testach spokojnie może niszczyć BWP i na niektóre rosyjskie czołgi też tym bardziej, że atakuje pod ostrym kontem z górnej strefy. Więc wystarczy aby uszkodzić chociaż silnik albo systemy obserwacyjne bez nich czołg nadaje się na złom i kwestia czasu kiedy go ktoś zniszczy.

  11. Ein

    Dla krytyków. Stugna pokazała, że jest efektywna wobec rosyjskiej armii, dobitnie. Z tym chcecie polemizować? Serio? To efektor na takiego przeciwnika. Nie na Abramsa, nie na Leoparda, a na armię walczącą jak sowiecka, na sowieckim sprzęcie, niezdolna do zobaczenia przeciwnika z odległości często, gęsto kilometra, a z dwóch niezdolna do identyfikacji celu. W nocnych starciach jeszcze gorzej. 2.5 km niezorientowani dyskutanci to wartość typowa w naszych warunkach geograficzno-topograficznych. Oczywiście fajnie jest strzelać z daleka bez kontaktu wzrokowego, tyle że to kosztuje krocie. Pirat jest tani. W porównaniu z Oszczepem BARDZO. No i skala. Na .ru trzeba dziesiątek tysięcy ppk, bo przyjdzie walczyć z BTR-ami 50, T-55, BRDM-em, M20 i tak dalej i tak dalej.

    1. user_1050711

      @Ein. Masz rację, ale na dziś. Gdy za kilka lat zupełnie inna będzie świadomość sytuacyjna rosyjskich wozów bojowych. Nawet tych starych, o ile będą jeszcze istnieć, nie wyginą wcześniej na Ukrainie. Toteż z naszej strony nie tylko potrzebnych jest dziesiątki tysięcy Piratów, w zapasie, ale także tysiące podświetlaczy, umieszczonych na dronach lądowych i na BSL. Oraz oczywiście wielkie postępy w szerokopasmowym maskowaniu wszystkiego. A póki co, Polska faktycznie postępuję, jak gdyby chodziło jedynie o ambitny program rozbudowy obronności czasu pokoju, przy tym "do roku 2035". Miałeś chamie złoty róg - jak ująłby to Wyspiański.

    2. Wuc Naczelny

      @Ein "Dla krytyków. Stugna pokazała, że jest efektywna wobec rosyjskiej armii, dobitnie. Z tym chcecie polemizować? Serio? To efektor na takiego przeciwnika. Nie na Abramsa, nie na Leoparda, a na armię walczącą jak sowiecka, na sowieckim sprzęcie" Dodam, że na ukraińskim polu z widocznością po horyzont. Wtedy to działa.

    3. Jan24

      Fajnie jest mieć milion ludzi z piratami. Co ty wypisujesz? Najcenniejszy jest żołnierz a nie słaby sprzęt na licencji radzieckiej jak ten pirat. To dobre do Afryki w walce z lekkimi pojazdami . Pirat ma być dostosowany do niszczenia czolgów a jak to zrobić producent to jego sprawa. Chyba, że ty lobbujesz producenta? Wtedy rozumiem ten tekst. Ukrainą już robi drugą mobilizacją bo nie ma ludzi. Zginęło ich też kilkaset tysięcy. A my mamy 100tys żołnierzy czyli ZERO. A nowy rząd nie widzi potrzeby do zwiększenia liczebności wojska. Jeden stadion sportowy to nasza armia. To z kim chcemy walczyć?

  12. Jan24

    Bzdury w artykule. To , że tani to co? Ano nic to lepiej w garażu produkować będzie jeszcze taniej. Przebijalność pancerza dla autora tekstu o niczym nie świadczy to może stanie w okopie i strzeli w nadjeżdzający rosyjski czołg a potem niech się od razu modli. Taki strzał ma zniszczyć pojazd a nie go drasnąć bo żołnierze nie będą ryzykować życia dla ,,postrzelania,,. A co to znaczy, że musieliby kupić z Izraela? To takie jest skomplikowane? To u nas nie potrafią pomyśleć albo podobne rozwiązanie zastosować?. Albo coś się produkuje albo się udaje, że to coś nowego a korzysta z rozwiązań postsowieckich. I tak to wygląda.

  13. Suchodolski

    Dla mnie podstawowym zakupem po tym co widać na Ukrainie byłby drony z podświetlaczami i+ APR 155 i Pirat..Błaszczak z Chwałkiem jako specjaliści mieli widać inną koncepcję.

    1. Vixa

      Rozumiem, że pan jest specjalistą?

  14. Desstiny

    Przykład tego programu jasno pokazuje jak bardzo jesteśmy umoczeni w gry koncernów i politykę. Do jakiego poddaństwa daliśmy się sprowadzić. Jak wielu sabotażystów mamy wśród polityków , w armii czy we władzach zakładów zbrojeniowych. Napychamy kieszeń USA, Izraela, Niemiec, Szwecji, Norwegii, sami nie mając nic. Mamimy społeczeństwo zakupami artylerii po czym okazuje się że nie mamy do niej amunicji. Chcemy produkować nowoczesny proch ale sabotujemy budowę jego fabryki w Polsce, bo jednak będziemy go sprowadzać z Niemiec. Dramat...

  15. Bulba1

    Nie jestem specjalistą ale może dałoby się zmajstrowac mikro drona kamikaze, który odpalony przez pojedynczego żołnierza przelatywałby kilkaset metrów i lądował bądź na pojeździe bądź sile żywej i naświetlał cel (jak żarówka) i w ten sposób naprowadzał efektory na cel taka mała kilkunastocentymetrowa zabaweczka byłaby trudna do wykrycia nie zdradzalaby miejsca startu a równocześnie dawałaby ogromną precyzję i siłę ognia

  16. Ernst

    Czekam na chwilę, gdy Mesko zaprezentuje wreszcie docelowe, gotowe CLU, którego wizualizację zamieszczono kiedyś w artykule na D24. To jest najważniejszy element układanki. Niestety bez tego Pirat nie jest gotowym produktem.

    1. Wuc Naczelny

      @Ernst "Pirat nie jest gotowym produktem." Dokładnie tak. CLU rozwala wszystko. I jego cena.

  17. Rozczochrany74

    Pirata można odpalać bez podświetlenia celu laserem a podświetlić wystarczy na 2 sekundy przed trafieniem w cel.

  18. Patryk.

    Taka sama sytuacja wydaje się być z Borsukiem. Nasze wojsko będzie się wić i kręcić, aby tylko nie kupić Borsuków.

    1. mick8791

      Przecież Borsuki już zostały zamówione! I to przyspieszenie podpisania umowy ramowej nastąpiło pod naciskiem wojska właśnie!

    2. CdM

      @mick8791 Umowa ramowa to nie umowa, bo nie zobowiązuje do niczego. Na podstawie takiej umowy nie można ani rozpoczynać produkcji, ani przygotować mocy produkcyjnych, ani nawet zaciągnąć na to kredytu. Prawdziwą umowę podpisze wkrótce nowy rząd. I nie będzie tak, jak z tysiącem dronów.

    3. Essex

      Umowa ramowa to nie wykonawcza nie spinaj si etak tutaj.

  19. Seb66

    Wytłumaczeń "tego" MOŻE być kilka. Po pierwsze prymitywny sabotaż uprawiany od lat w MON. np, poprzez zawyżanie żądanych parametrów przez "ekspertów bo PIS "chciał zapewnić WP najlepszy sprzęt", sprzętu NIE zapewniając-ale sabotując pomysły polskiego przemysłu. Po drugie PIS ewidentnie próbował KUPIĆ sobie "wdzięczność" USA, i kupując co dał radę - WKUPIĆ się w ich łaskę - w nadziei że stanie się w tej części Europy czymś na kształt ....Izraela na Bliskim wschodzie. Po trzecie - DECYDENCI kupując za granicami SOBIE wyrabiali kontakty i powiązania. Po czwarte decydenci ci MOGĄ być zwykłymi pospolitymi GŁĄBAMI ! Po piąte - "ktoś" wiedząc o planach zakupu danego sprzętu MÓGŁ wywrzeć polityczny lub "bakszyszowy" wpływ na tychże decydentów. Wybierajcie!!

    1. M.M

      Po szóste - Pirat może nie być dobrym produktem.

    2. Chyżwar

      Tworzysz teorię spiskową i bez sensu głupio plujesz jadem. Tymczasem to nie PiS tylko Sztab Generalny nie chce ani Pirata ani Spike. Oni tam doszli do wniosku, że w przypadku wojny jedynym państwem zdolnym dostarczyć Polsce odpowiednią ilość PPK są Stany Zjednoczone.

    3. Extern.

      W grę mogą jeszcze wchodzić jakieś kwestie ideologiczne. Tak np. było z nie kupowaniem przez MON dronów od WBE (bo to wstrętni prywaciarze) Z jednoczesnym zlecaniem opracowania od nowa analogicznych systemów innej (dobrej bo państwowej) firmie. Co prawda Mesko też państwowe, ale może za dobrze im szło ekonomicznie, czy może byli zbyt samodzielni, czy coś analogicznego. Pamiętajmy że mówimy o MON, czyli instytucji która np. już w 2011 roku zniszczyła projekt gotowego BWP opracowanego w Obrum o nazwie Anders, tylko dla tego, bo MON się obraził że państwowa firma opracowała ten pojazd bez zlecenia z MONu. Tak drodzy państwo, jeśli ktoś tego nie wie, to Polska już w 2011 mogła mieć nowy, całkiem sensowny, choć fakt że nie pływający BWP.

  20. DBA

    Wykryte stałe podświelenie to "martwe" podświetlenie. Dlatego stosowanie tego typu uzbrojenia będzie skutkowało wysokimi stratami wśród obrońców a raczej na wymianę ciosów jeden do jeden z armia typu sowieckiego bym się nie decydował. To , że Ukraińcy stosuja wszystko co mają pod ręką jest normalne i przypuszczam, że gdyby nie mieli nic innego to używali by i pancerfaustów z II WŚ. Rzecz w tym, aby do przyszłej wojny przygotować sie na poważnie, a nie liczyć na prowizorkę

    1. losowynik

      1) nie podświetlasz od razu celu tylko np. drzewo obok, a przekierowujesz na cel na końcu 2) podświetlacz nie musi być trzymany przez operatora (vide rozwiązania ukraińskie w Stugnie) 3) podświetlacz może być na dronie 4) podświetlacz może być trzymany przez kogoś innego a odpalany Pirat z innego kierunku

    2. Chyżwar

      A wiesz ty choćby, że Ukraińcy często odpalają PPK po to, żeby skasować gniazdo karabinu maszynowego w jakimś oknie? I co? Z Javelina albo Spike będziesz do czegoś takiego strzelał?

    3. Extern.

      @losowynik: Co więcej w Piracie wystarczy cel podświetlić na kilka sekund, np. tuż przed uderzeniem pocisku i co ciekawe choć można to nie trzeba wcale celu podświetlać aż do uderzenia, bo autopilot Pirata oparty na INS sam poprowadzi pocisk w miejsce gdzie ostatnio widział plamkę. Że już o trybach zmiany miejsca uderzenia pocisku w zależności od przyjętej strategii ataku nie wspomnę. Pirat ma naprawdę bardzo sprytnie pomyślane naprowadzanie, nie ma ono już za wiele wspólnego z klasycznym SECLOS.

  21. zdzich

    Moskit to trudna technologia . Rozwijany światłowód transmituje w jedną stronę obraz z kamery na pocisku a w drugą komendy sterujące . Kabel miedziany tyle nie przeniesie . Taki rakietowy dron na smyczy bez możliwości zakłócania . Cały problem w jakości a właściwie wytrzymałości światłowodu którego ma być 4 km i ma się szybko rozwijać ze szpuli na pocisku . Izraelczycy rozwijali tą technologię już w latach 90-siątych .

    1. Extern.

      Miedz by potrzebne dane i przeniosła, tyle że jako metal jest ciężka i potrzeba dwóch odizolowanych od siebie nitek. Światłowód jest lekki, wytrzymały (to taka jakby żyłka wędkarska) i wystarczy jedna nitka. Co do sposobu rozwijania się ze szpuli to wystarczy że to będzie dosyć szeroka, poziomo ustawiona duża szpula (jak w kołowrotku wędkarskim) Jakiejś wielkiej w tym filozofii raczej chyba nie ma. Światłowód w trakcie lotu pocisku opada na ziemię i nie ciąży jako całość pociskowi ani włóknu nitki światłowodowej więc siła na jej zerwanie nie jest jakoś dramatycznie duża. Ja bym powiedział że główny problem w takim pocisku to raczej kamera IR w nosie rakiety i jej stabilizacja oraz stabilizacja samego pocisku w locie. To na pewno nie są bezpośrednie komendy podawane z joysticka operatora na powierzchnie sterowe. To raczej jest odmiana jakiegoś systemu Fly-by-wire gdzie to komputer decyduje jak bardzo wychylić te stery.

  22. zdzich

    Systemy kierowania na podświetlanie wiązką laserowa z kodowaniem sygnału są znane od dekad . Powstało wiele antysystemów polegających głównie na wystrzeliwaniu granatów stawiających zasłonę dymną rozpraszającą wiązkę sterującą . Ale to działa w strefach bocznych gdzie unosi się dym . Ale nie w półsferze górnej gdzie w związku z powszechnym użyciem dronów można wskazać cel dla amunicji krążącej . Źródło podświetlania można zidentyfikować w kamerze dziennej bez filtra podczerwieni ale tylko w zakresie czułości detektora krzemowego (do 1150 nm) i raczej jak samemu jest się wskazywanym (wiązka jest skolimowana) . Rozwiązaniem może być źródło w dalszej podczerwieni , mniej podatne na rozpraszanie ale widoczne w systemach termowizyjnych , droższe i mniej powszechne (detektory wymagają chłodzenia) .

  23. Zenek2

    A co stoi na przeszkodzie, żeby laser podświetlający umieścić na dronie? Na pewno można opracować lekką i mniej prądożerną wersję podświetlacza. Taki zestaw z drona nie potrzebuje takiego zasięgu jak ten naziemny, więc może być bardziej kompaktowy i zapewne tańszy.

    1. losowynik

      WB Electronics ma taki - na dronie FT-05 Łoś.

    2. PGR

      Ten cudowny podświetlacz nie mający odpowiednika na świecie waży chyba z 18kg może to być problemem nie tylko umieszczeniu go na dronie ale i w ogóle wdrożeniem do wojska PPK Pirat.

    3. M.M

      Problemem jest walka radioelektroniczne i to jak zmiaeniła ona drony. W necie jest wywiad z Polakiem służącym na Ukrainie w droniarzach. Mówił, że mitem jest obraz droniarza puszczającego sobie drony z ręki jak na wycieczce. Drony dźwigają coraz więcej elektroniki, zasilane są coraz silnieszymi antenami kierunkowymi, to wszystko przekłada się na coraz więcej i coraz cięższych akumulatorów do dźwigania. Obecnie służba w droniarzach to ciężka praca fizyczna bo te wszystkie bambetle ważą.

  24. Future

    W polskich programach albo nie ma łapówek, albo boją się wziąć bo to szybko wyjdzie. Dlatego zakupy zagraniczne są tak popularne. Osobie która pomoże m.in. otwiera się rachunek w banku poza jurysdykcją wlasnego kraju. Przekazuje mu się kartę płatniczą i może sobie wypłacać w bankomacie gdzie tylko chce.

    1. Paweł P.

      Jasne, bo inne "FBI/CBA" nie czuwają... Opadają ręce, kolego. DEMAGOGIA, krótko mówiąc.

    2. losowynik

      proste wyjaśnienie

    3. CdM

      A te inne FBI/CIA/ITP, to według ciebie jak właściwie "czuwają"? a) Wykrywają i oskarżają przekręciarzy we własnych firmach zbrojeniowych, oferujących łapówki zagranicznym klientom, czy też raczej b) osłaniają i wspomagają ich działania? Odpowiedź uzasadnij.

  25. rwd

    15 mln. zł. za Pirata to trochę drogo, bo wychodzi że za 2 Piratów można kupić Abramsa lub Lamparta.

    1. Był czas_3 dekady

      "Wszystkie koszty wytworzenia tej rakiety to zaledwie …15 mln złotych." Tu zapewne chodzi o cały program dotyczący opracowania PIRATa.

    2. Seb66

      #rwd Chryste Panie!! Z artykułu JASNO wynika , że 15 mln to za OPRACOWANIE. To CAŁE nakłady, a NIE cena zakupu!! To już twój kolejny post z którego wynika, że...NIE czytasz NA CO odpisujesz?

    3. CdM

      Pomysł, że tyle miałby kosztować jeden stosunkowo prosty PPK jest hmm... odważny intelektualnie :)

Reklama