Reklama

Siły zbrojne

Polski samolot F-16C Block 52+. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Aż 22 przechwycenia polskich F-16 w ramach PKW Orlik 8

Aż 22 razy polscy lotnicy, którzy na samolotach F-16 od początku roku strzegli nieba Litwy, Łotwy i Estonii, startowali, by przechwycić w międzynarodowej przestrzeni powietrznej rosyjskie samoloty przelatujące blisko państw bałtyckich. Tylko dwie z ośmiu dotychczasowych edycji Polskiego Kontyngentu Wojskowego Orlik były pod tym względem intensywniejsze. Ostatnia misja, która zakończyła się na początku maja, wyróżniła się natomiast rekordową liczbą startów treningowych i godzin spędzonych w powietrzu.

Polskie Siły Powietrzne uczestniczyły w NATO-wskiej misji Baltic Air Policing (BAP), która podlega na nadzorowaniu przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, które nie mają własnego lotnictwa myśliwskiego. Dlatego inne państwa Sojuszu rotacyjnie pełnią dyżury, strzegąc przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii. Misja rozpoczęła się w 2004 r., wraz z przystąpieniem tych państw do NATO, a kilka lat temu została przedłużona na czas nieokreślony. Do tej pory kontyngenty lotnicze wystawiło 17 sojuszników.

Polscy lotnicy uczestniczyli w 49. zmianie BAP. Dyżury w bazie lotniczej w litewskich Szawlach (lit. Šiauliai) rozpoczęli na początku 2019 r., a 2 maja oficjalnie przekazali obowiązki następcom. Dla polskich Sił Powietrznych była ósma edycja kontyngentu, który nosi kryptonim Orlik i druga wystawiona przez 2 Skrzydło Lotnictwa Taktycznego, którego główną bronią są samoloty wielozadaniowe F-16. Do Szawli poleciały cztery takie maszyny.

Na prośbę Defence24.pl Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podsumowało czteromiesięczny okres służby PKW Orlik 8. Jak poinformował rzecznik tej instytucji ppłk Piotr Walatek, Polacy wykonali 22 misje Alpha Scramble, czyli takie, gdzie w razie potrzeby dyżurni piloci startują i lecą na spotkanie z podejrzanymi samolotami. Choć z reguły nie dochodzi do walki powietrznej, to taki lot ma charakter misji bojowej.

Tylko dwa razy zdarzyło, by polscy lotnicy dyżurujący w państwach bałtyckich wykonali więcej tego typu misji. W 2017 r., podczas PKW Orlik 7 startów Alpha Scramble było 29, zaś w 2014 r. na piątym "Orliku" – 25. Trzeba przy tym pamiętać, że oba te dyżury przypadły w szczególnym czasie. W 2014 r. Polacy dyżurowali tuż po tym jak Moskwa zajęła Krym i rozpoczęła – za pośrednictwem miejscowych separatystów – walki w Donbasie, czemu towarzyszyło zwiększenie aktywności wojskowej wzdłuż całej zachodniej granicy Federacji Rosyjskiej. Z kolei 2017 r. polski dyżur przypadł m.in. w okresie dużego rosyjsko-białoruskiego ćwiczenia Zapad 2017.

Poza misjami bojowymi każdy kontyngent w ramach BAP wykonuje też starty ćwiczebne nazywane Tango Scramble. W takich sytuacjach samoloty są podrywane w trybie alarmowym, ale nie po to, żeby wyjść na spotkanie maszynom, które nie należą do NATO, lecz po to, żeby się szkolić. Od stycznia do początku maja 2019 r. takich misji Polacy mieli na koncie 119. Łącznie w ramach PKW Orlik 8 samoloty wielozadaniowe F-16 sterowane przez polskich lotników spędziły w powietrzu 597 godzin.

Pod tymi względami ostatnia dyżur w państwach bałtyckich był dla Sił Powietrznych rekordowy. Zbliżoną liczbę misji treningowych odnotowano tylko w latach 2017 i 2014 – odpowiednio 106 i 104. Natomiast w 2017 r. liczba godzin w powietrzu (592) była prawie taka sama, jak w tym roku. Wcześniejsze edycje "Orlika" nie sięgały nawet połowy tej wartości.

Szczegółowe statystyki na temat ośmiu edycji PKW Orlik zawiera poniża tabela:

 PKW Orlik

Liczba misji (w tym bojowych)

Liczba godzin w powietrzu

Typ samolotu

Liczba żołnierzy

 1 (2006 r.)

29 (2)

92

MiG-29

68

 2 (2008 r.)

57 (0)

170

MiG-29

86

 3 (2010 r.)

96 (1)

210

MiG-29

97

 4 (2012 r.)

99 (16)

258

MiG-29

99

 5 (2014 r.)

129 (25)

268

MiG-29

96

 6 (2015 r.)

62 (3)

265

MiG-29

120

 7 (2017 r.)

135 (29)

592

F-16

140

 8 (2019 r.)

141 (22)

597

F-16

140

Źródło: opracowanie Defence24.pl na podstawie danych Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

W ósmej zmianie PKW Orlik wzięło udział ok. 140 żołnierzy i pracowników wojska. Większość z nich pochodziła z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Dowódcą kontyngentu był ppłk pil. Adam Kalinowski. W 2017 r., gdy siódmą zmianę kontyngentu wystawiła ta sama baza, koszty funkcjonowania misji wyliczono na ok. 8 mln zł.

Przez cztery pierwsze miesiące 2019 r. Polska była państwem wiodącym 49. rotacji Baltic Air Policing, ale nie jedynym, które uczestniczyło w tej misji. Polaków wspierali Niemcy, którzy do estońskiej bazy Ämari wysłali Eurofightery (byli tam od września 2018 r., czyli przez dwie zmiany), oraz Portugalczycy, którzy z kolei na początku marca na dwa miesiące przysłali cztery samoloty F-16AM do 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku.

Samolot F-16C Block 52+ w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Samolot F-16C Block 52+ w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Oficjalne przekazanie dowodzenia nastąpiło 2 maja. Państwem wiodącym 50. edycji BAP są Węgry, które do Szawli wysłały kontyngent wyposażony w samoloty JAS 39 Gripen. Wsparcie z bazy w Ämari zapewnia brytyjski RAF z samolotami Eurofighter Typhoon. W niedalekiej przyszłości do Szawli mają przylecieć także Hiszpanie na F-18.

Jeśli lotnicy uczestniczący w Baltic Air Policing startują "na bojowo", to wychodzą na spotkanie rosyjskich maszyn, które przemieszczają się w sposób niezgodny z przyjętymi regułami – bez uprzedniego podania planu lotu, z wyłączonymi transponderami, czyli urządzeniami umożliwiającymi identyfikację maszyny, albo bez odpowiadania na próby nawiązania łączności radiowej. W przeszłości NATO odnotowało też przypadki, gdy Rosjanie np. zgłaszali cywilnej kontroli powietrznej lot transportowca Ił-18, podczas gdy po sprawdzeniu okazywało się, że to samolot rozpoznawczy Ił-20, bazujący na tym samym płatowcu.

Samolot F-16C Block 52+ w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Samolot F-16C Block 52+ w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Z reguły spotkania maszyn NATO-wskich i rosyjskich odbywają się nad międzynarodowymi wodami Morza Bałtyckiego. Przypadki naruszenia przestrzeni powietrznej któregoś z państw NATO przez samoloty rosyjskie, owszem zdarzają się, ale sporadycznie. Dla przykładu, w 2014 r. takich incydentów w regionie Bałtyku było 10, podczas gdy startów bojowych (Alpha Scramble) – 150. Za każdym razem rosyjskie samoloty nad Bałtykiem na krótki czas przekraczały granicę strefy należącej do któregoś z państw a następnie wracały do przestrzeni międzynarodowej.

W marcu dowódca operacyjny gen. dyw. Tomasz Piotrowski, który odpowiada zarówno za kontyngenty zagraniczne, jak i za ochronę granicy państwowej w przestrzeni powietrznej, poinformował Defence24.pl, że rosyjski samolot rozpoznawczy naruszył 4-kilometrowy fragment przestrzeni powietrznej nad wodami międzynarodowymi na Morzu Bałtyckim. Był to obszar zamknięty przez Polskę (zgodnie z międzynarodowymi przepisami) z powodu ćwiczeń na poligonie koło Ustki. Rosyjska maszyna przeleciała przez "narożnik" wydzielonej strefy. Pilot leciał prostym lotem – ani nie zboczył z wcześniejszego kursu, by wtargnąć do zamkniętej strefy, ani nie zrobił nic, by uniknąć przejścia przez ten obszar. Cały incydent trwał nie więcej niż kilka minut.

Na czym polegają przechwycenia?

Na spotkanie niezidentyfikowanego statku powietrznego zawsze wylatuje para myśliwców. Rozkaz samolotom uczestniczącym w misji Baltic Air Policing wydaje Koalicyjne Centrum Operacji Powietrznych w Uedem w Niemczech za pośrednictwem centrum naprowadzania w Kormiałowie (lit. Karmelava); każdorazowo służą tam także nawigatorzy naprowadzania z państw, które wystawiają swoje samoloty do misji.

Przechwycenie polega na tym, że samoloty NATO zbliżają się do wskazanej maszyny, a następnie piloci identyfikują ją wzrokowo. O tym, co dzieje się dalej, decyduje centrum w Uedem. Może ono np. zlecić próbę nawiązania łączności radiowej.

Samolot F-16D Block 52+ w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Samolot F-16D Block 52+ w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Główny cel misji Baltic Air Policing to patrolowanie i niedopuszczenie do naruszenia przestrzeni powietrznej Estonii, Litwy i Łotwy oraz udzielanie pomocy samolotom wojskowym i cywilnym w sytuacjach awaryjnych występujących podczas lotu.

Rutynowo zmiany składały się z czterech myśliwców z jednego państwa NATO. Wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego dyżurujący na początku 2014 r. Amerykanie zwiększyli swój kontyngent. Do końca sierpnia 2015 r. jednorazowo w misji uczestniczyły cztery państwa NATO (w tym jedno stacjonujące rotacyjnie w Malborku). Od września 2015 r. równocześnie w państwach bałtyckich stacjonowały dwa państwa Sojuszu. Natomiast od września 2017 r. – z wyjątkiem okresu od września 2018 r. do lutego 2019 r. – udział w misji biorą po trzy państwa równocześnie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (16)

  1. lloki

    Po co przechwytujeje się samoloty latajace na miedzynarodowych wodach???????????

  2. zyg

    Dla trolli poniżej mających problemy z matematyką: "całkowity koszt misji 8mln ZŁOTYCH" nalot 597 godzin czyli poniżej 14tys ZŁOTYCH/godz.

  3. Marzyciel

    Marzę o polskim Bieliku Margańskiego, Skorpionie PZL 230, SW 4 Puszczyku, o wspólnej 50/50 produkcji dobrego AW 101, polskich dronach bojowych, także odrzutowych, satelitach, pędniku Łągiewki?, dalekosiężnych naszych rakietach z głowicami odstraszającymi każdego, bez proszenia się obcych i przepłacania im za wszystko z jednoczesnym agenturalnie wymuszanym ograniczeniem rozwoju. To tak w kwestii aero. Przy okazji; nie dajmy się komukolwiek wrobić w wojenki z kimkolwiek. Najważniejszy jest pokój ze wszystkimi i za broń chwytajmy, gdy to będzie absolutnie konieczne. Na marginesie, centralizacja geograficzna władzy osłabia nas, a można rozproszyć nawet ministerstwa np. te ds. morza w mieście bardziej morskim umieścić.

  4. Mateusz

    czyli do obsługi F-16 potrzeba więcej żołnierzy niż Miga 29...

    1. Davien

      Przy znacznie wiekszej liczbie wylatanych godzin i misji .

    2. żołnierz

      Nieprawda.

    3. zzz

      Niekoniecznie... Do F-16 jest całą grupa techników o określonych specjalnościach. Niezależnie czy samolot lata dużo czy mało.

  5. Zaq

    Jak tak dalej pójdzie to zaraz wyczerpiemy resursy naszych F16 Litwa Łotwa i Estonia łącznie mają PKB na poziomie 130 mld USD mogliby w końcu kupić kilka choćby używanych samolotów do misji air policing.

    1. Robert

      Piloci musza trenować misje w warunkach zbliżonych do bojowych. Muszą także trenować procedury współdziałania z lotnictwem państw NATO. Jeśli piloci będą siedzieć w Krzesinach i robić skarpetki na drutach to nic nam nie przyjdzie z "nieśmiganych" F-16 w razie nagłej potrzeby.

    2. chateaux

      Słusznie.

  6. Gts

    Niech mi ktoś teraz powie, że będziemy realizować to za pomocą F-35, gdy w końcu naszym jastrzębiom wyczerpią się resursy. Nam nie potrzeba w tej chwili drogich w utrzymaniu kilku sztuk świetnych maszyn. W tej chwili musimy myśleć o dojściu do minimalnej ilości maszyn w komponencie lotniczym - 144 szt. Tu potrzeba jest szybko kupić samoloty, które będą służyć na codzień do tego typu misji. Co z tego, że kupimy F-35, jak z powodu kosztów utrzymania i wyrafinowania głownie bedą stały w hangarach pod kocykiem na wszelki wypadek. Piloci też potrzebują określoną ilość nalotu w roku, zakupienie małej ilości maszyn drogich w utrzymaniu sprawi, że położymy nasze podstawowe zadania, a piloci wrócą na Bieliki. Dlaczego mając już tyle zainwestowane w program F-16 teraz go porzucamy a nie rozwijamy? Bieliki specjalnie dostosowano do szkolenia na F-16. WZL 2 w Bydgoszczy trzyma serwis, który mógłby być znacząco rozbudowany przy zakupie kolejnych F-16. Ci zaś, chca brnąć w nowy typ samolotu, do którego nie dostaną nic, a koszty zjedzą budżet jeszcze w połowie roku.

    1. hermanaryk

      Mniej pisz, więcej czytaj - te sprawy były już wielokrotnie wałkowane.

    2. De Retour

      Pułkownik Harold Van Pee, szef programu ACCap, czyli zakupu nowych samolotów przez Belgie podał, że koszt utrzymania 34 F35 będzie taki sam jak obecnie za ok 50 F16, ale piloci będą latać 30 % mniej, zastępując to ćwiczeniami na symulatorach. Więc masz trochę racji. Kiedyś Kownacki, który był zwolennikiem dodatkowych F16, przyznał, że wielu oficerów lotnictwa uważa, że flota 100% F16 to błąd i powinniśmy dokupić inny model samolotu. Pytanie, czy koniecznie F35 jest sensowne. Łatwiej będzie to ocenić po przetargach w Szwajcarii i Finlandii.

    3. Davien

      Tyle ze u nas te F-35 maja zastapić MiG-29 o kosztach utrzymania znacznie wiekszych niz F-16 aco do wypowiedzi płk Van Pee to tak mniej wiecej sie układają koszty za godż. loty( całkowite) : dla belgijskich F-16 to maks 27000 usd z godż, dla F-35 37 tyś usd za godż. Tylko że koszt naszych F-16 to juz ok 32 tys usd za godż lotu jako że mamy znacznie nowocześniejsze i bardziej zaawansowane Falcony niz Belgia.

  7. Setzer

    Ile było przechwyceń z drugiej strony?

  8. Jako tako

    Dlaczego kraje bałtyckie nie kupią wspólnie eskadry myśliwców? Nawet z drugiej ręki lub NATO nie da im takich z przysłowie go dollara.

    1. Lechu

      A po co? My jeszcze płacimy im za to że u nich latamy.

    2. b.w.a

      @Lechu - podaj źródło tej rewelacji. Lepsze niż Wikipedia, w której artykule mowa o 3 milionach euro rocznie płaconych przez kraje bałtyckie państwu, które akurat prowadzi misję BAP.

    3. Ano tako

      Bo ich nie stać? Bo Estonow jest chyba coś 1.3 miliona, Łotyszy 2 a Litwinów 2.8 mln? A całe ich armie to bodaj niecał 3 brygady lekkie z bronią maszynowa, transporterami i paroma haubicami!!

  9. obserwator

    To chyba jest gra na zmęczenie.

    1. Rosja zawsze kłamie

      To jest raczej standardowa bezczelność i buta czerwonych, połączona z chęcią nieustannego drażnienia i irytowania. Wprowadzają też element ciągłego napięcia i może "po drodze" starają się uśpić czujność. Bo jak nic prawdziwy atak zacznie się od "rutynowego" przelotu bez włączonych transponderow i normalnej "cywilizowanej" łączności. Więc NATO nie może dać się uśpić i być czujnym zawsze i wszędzie!!!

  10. ccc

    Ile to nas polskich podatników kosztowało wie ktoś ?

    1. Lm

      Nigdy nam tego nie powiedzą bo by się niezły skamdal zrobił.

    2. Eeetam

      Niby dlaczego?? Wojsko jest ZAWSZE DROGIE!!! Głupi mały dron w wersji wojskowej jest nawet 10 razy droższy niż jego tzw. wersja cywilna.

  11. wacek

    Co to za jakaś informacja, że 22 przechwycenia i zero zestrzeleń. To po co je przechwytywać, niech se chłopy pojatają.

    1. Rain Harper

      Jest film, jak się szojgu przestraszył na widok naszego F-16, aż efa jakiś kadet suchojem musiał przepędzać

  12. Taka prawda !

    Dosyć, że żmudzinom chronimy niebo to jeszcze nas w Szawlach kasują nieźle za żużytą wodę i energię elektryczną ! Ile jeszcze czasu NATO będzie tolerowało "jazdę na gapę" przez województwo litewskie łotewskie i estońskie ?

  13. Nec

    Mamy garstke maszyn. Warto by je oszczędzać na własne potrzeby. Nie ma o udawać Greka na obczyznie gdy we własnych hangarach jeszcze Su i Migi prym wiodą

  14. Olo

    I znowu bzdury o przechwytywaniu w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Co najwyżej może to być odnalezienie, identyfikacja i śledzenie. Przechwycić to można ale w krajowej przestrzeni powietrznej, po jej niautoryzowanym naruszeniu. Przechwycić i zmusić do zmiany kursu lub lądowania.

  15. Pilot

    Bardzo dobre ćwiczenia dla naszych.

  16. sża

    A ile nasi strącili wrogich samolotów i dlaczego tak mało?

Reklama