Przemysł Zbrojeniowy
Polacy i Włosi o współpracy w branży aerokosmicznej
Rosnące znaczenie branży lotniczej i kosmicznej w obronności i gospodarce, znaczenie tego sektora w relacjach gospodarczych i przemysłowych między Polską a Włochami i potencjalne korzyści technologiczne z kolejnych projektów były tematem Włosko-Polskiego Forum Lotniczego.
Forum odbyło się po raz czwarty w Warszawie. Defence24.pl był partnerem medialnym tegorocznej edycji konferencji organizowanej od 2019 r., z dwuletnią przerwą spowodowaną pandemią koronawirusa.
„Brutalna agresja Rosji na Ukrainę potwierdziła rolę tej szybko rozwijającej się branży” – powiedział ambasador Włoch Luca Franchetti Pardo. Zwrócił uwagę, że wartość wymiany gospodarczej między Włochami i Polską przekroczyła w ub. r. 36 mld euro, a coraz większy udział przypada w niej branży lotniczej. Przypomniał, że włoscy lotnicy uczestniczyli w misjach air policing na wschodniej flance NATO z samolotami F-35 i – jak w ubiegłym roku w Malborku - Eurofighter Typhoon. Dodał, że świadczy to o interoperacyjności obu typów, wyraził nadzieję polskie Siły Powietrzne wezmą to pod uwagę.
Według ambasadora potwierdzeniem znaczenia branży lotniczej i kosmicznej jest także powołanie unijnego komisarza ds. obronności. Zwrócił uwagę, że współpraca Włoch i Polski zwiększa szanse na wykorzystanie unijnych funduszy przeznaczonych na rozwój wspólnych projektów obronnych.
Podkreślił, że Włochy, produkujące m.in. satelity, pociski, drony i wyrzutnie, zajmują siódme miejsce na świecie pod względem obrotów branży lotniczej, a trzecie pod względem wysokości składek wnoszonych do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Na rosnącą wartość branży kosmicznej i potencjał wspólnych polsko-włoskich inicjatyw badawczych, możliwych dzięki europejskim instytucjom takim jak ESA, zwrócił uwagę także dyrektor departamentu przemysłu obronnego Ministerstwa Rozwoju i Technologii, były dowódca generalny gen. broni w st. spocz. pil. Lech Majewski. Przypomniał, że od lat Polska i Włochy współpracują przemysłowo i wspólnie wykorzystują technikę satelitarną, a kooperacja obejmuje program COSMO-SkyMed – cywilnego i wojskowego wykorzystania konstelacji satelitów do obserwacji radarowej. Podkreślił, że polski system obrazowania staje się integralną częścią międzynarodowej sieci usług oferowanych w tym programie.
Czytaj też
Dodał, że współpraca z włoskimi partnerami jest konieczna ze względu na potrzebę dostępu polskiego wojska do danych zarówno z rozpoznania optoelektronicznego, jaki radarowego. Zaznaczył, że resort rozwoju i technologii, w tym kierowany przez niego departament, angażuje się w prace nad projektem rozporządzenia ws. Programu dla Europejskiego Przemysłu Obronnego (EDIP), które będzie regulowało zasady przeznaczania unijnych środków na zakupy dla wojska. „To spotkanie to nie tylko sposobność do wymiany doświadczeń, ale również, by stworzyć trwałe partnerstwo. Wiedza i innowacja nie mają granic, łączymy polskie zdolności technologiczne z włoskimi. Wspólnie możemy zwiększać potencjał naszych krajów” – powiedział.
Dyrektor Włoskiej Agencji Handlu (ICE) w Warszawie Roberto Cafiero zwrócił uwagę, że obroty włoskiego sektora lotniczego wyniosły w 2022 r. 13 mld euro. Włoski eksport należał do największych w Europie po Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Wartość ubiegłorocznej wymiany handlowej z Polską w tej branży wniosła 247 mln euro, a w bieżącym roku obliczono ją dotychczas na 237 mln euro. Zaznaczył, że poza takimi firmami jak Leonardo, Avio i Thales Alenia Space, we Włoszech działa wiele małych i średnich przedsiębiorstw, których udział w łańcuchu dostaw w przemyśle lotniczym i kosmicznym wynosi 80 procent. Forum – dodał Cafiero – to także okazja, by zaprezentowały się firmy dotychczas nieobecne w Polsce, a zainteresowane współpracą.
Prezes Włoskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Polsce Piero Cannas zwrócił uwagę, że wojna w Ukrainie i inne konflikty pokazują rosnące znaczenie branży lotniczej i kosmicznej, a jej rozwój sprzyja wzrostowi w innych dziedzinach.
„Strategiczne gałęzie przemysłu jak aeronautyka umacniają bezpieczeństwo kraju w świecie przepełnionym ryzykiem różnego rodzaju konfliktów, a w krótkiej perspektywie, dzięki inwestycjom bieżącym, umacniają dobrobyt” – powiedział prezes Leonardo Poland Marco Lupo. „Duże projekty są zwykle nie do udźwignięcia przez jedną gospodarkę, dlatego ważne są partnerstwa, które są jednocześnie dźwignią dla krajowego przemysłu. Obecnie kraje europejskie zaczynają dyskusję nad utworzeniem funduszu o wartości 500 mld euro na obronność, co jest wyraźnym sygnałem, że konieczne jest zwiększenie współpracy w Europie poprzez opracowywanie i tworzenie wspólnych rozwiązań między państwami i gałęziami przemysłu europejskiego, aby zagwarantować niezależność technologiczną Europy i zagwarantować bezpieczeństwo dostaw” – dodał.
Lupo zaznaczył, że grupa Leonardo, której ubiegłoroczne obroty wyniosły 15 mld euro, zatrudnia na świecie 54 tys. pracowników, z czego 3 tys. w należących do Leonardo PZL-Świdnik. Dodał, że po AW101 i AW149, wybranych przez polskie MON, firma proponuje także AW109 Trekker jako maszynę do szkolenia, M-346FA – bojową wersję samolotu wybranego do zaawansowanego szkolenia pilotów – a także Eurofightera. Zadeklarował, że kontrakt łączyłby się z kooperacją przemysłową. Wg Lupo gdyby Polska zdecydowała się na zakup Euromyśliwca, offset mógłby wynieść połowę wartości zakupu. Dodał, że także w przypadku M-346FA koncern jest gotowy na znaczny transfer, w tym linii montażu końcowego, jeżeli wielkość zakupu uzasadniałaby taką inwestycję.
Czytaj też
Zdaniem prezesa Leonardo Poland te dwa programy mogą być okazją do rozwoju polskiego przemysłu lotniczego, Polska mogłaby wejść do grona krajów pracujących nad kolejnymi wersjami Eurofightera, a także do innych programów, jak program myśliwca szóstej generacji GCAP.
„Głównym nośnikiem innowacji są inwestycje w przemysł zbrojeniowy. Gdyby nie było Pentagonu, nie byłoby Silicon Valley. Nie mielibyśmy przyjemności latać samolotem A380 czy A320, gdyby nie takie programy jak Tornado” – powiedział prezes Alioth Group, były pilot-instruktor F-16, płk rez. Krystian Zięć. Dodał, że inwestycje w przemysł lotniczy i kosmiczny mogą się zwrócić siedmiokrotnie. „Dlatego kupowanie z półki na dobrą sprawę powinno być uważane za przestępstwo. Oczywiście, czasami trzeba to robić” - dodał, wskazując, że w takim przypadku trzeba zabiegać o włączenie rodzimego przemysłu we wsparcie eksploatacji, ponieważ koszt zakupu systemu to 25 proc., reszta to koszty obsługi, remontów i modernizacji w całym cyklu życia produktu.
Prezes PZL-Świdnik Jacek Libucha, powołując się na analizy raportów o offsecie towarzyszącym zakupowi F-16 powiedział, że ich wartość wyniosła 3 proc. wartości kontraktu. Podkreślił, że przez lata, jakie minęły od przetargu na samolot bojowy i negocjacji umów, nauczyliśmy się lepiej definiować wymagania dotyczące korzyści dla przemysłu, a żądania dotyczące ulokowania w Świdniku zdolności do obsługi, napraw i modernizacji wysunęło samo wojsko w rozmowach o śmigłowcu AW149.
Czytaj też
Dyrektor biura projektów lotniczych PGZ gen. bryg. rez. Janusz Sobolewski postulował, by w negocjacjach dotyczących zakupów nowego sprzętu dla wojska od początku uczestniczyli przedstawiciele przemysłu jako potencjalni beneficjenci transferu technologii.
Jednym z wątków były kategorie sprzętu, jaki jest potrzebny armii. Jak powiedział Zięć, wojna w Ukrainie i straty zadawane jej przez Rosję z powietrza pokazuje, że by bronić się przed takimi atakami potrzebne są obrona powietrzna i samoloty przewagi powietrznej, które mogą odeprzeć bombowce strategiczne zrzucające tanie i skuteczne bomby szybujące. Według Zięcia F-16, F-35 i FA-50 nie zastąpią samolotu latającego wystarczająco wysoko i szybko, by móc wrogie samoloty razić z odpowiednio dużej odległości.
Czytaj też
Prezes PZL-Świdnik tezie, że śmigłowce straciły na znaczeniu, przeciwstawiał argument, że w Wietnamie Amerykanie stracili 5600 śmigłowców, a w Ukrainie Rosja straciła 10 tys. czołgów, co nie znaczy, że śmigłowce i czołgi stały się zbędne.
„Śmigłowce, jako statki powietrzne najlepiej sprawdzające się podczas różnych kryzysów - od naturalnych po militarne - są pilną potrzebą, którą dzisiaj dodatkowo napędza absolutna konieczność odejścia od śmigłowców postradzieckich” – powiedział Libucha. Dodał zarazem, że wycofanie śmigłowców Mi różnych typów spowoduje lukę w zdolnościach wojska. „Wraz z nowymi technologiami, jakie zdobywa PZL-Świdnik, ta luka wydaje się dużą szansą na ogromny przeskok technologiczny nie tylko dla PZL-Świdnik i obecnego polskiego łańcucha dostaw, ale dla krajowego przemysłu i rozwoju polskiej kadry inżynieryjnej, bez której innowacyjne gospodarki po prostu nie mogą istnieć” – dodał.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie