- Analiza
- Komentarz
K2PL – koło zamachowe polskiej zbrojeniówki? [KOMENTARZ]
Rozpoczęcie produkcji czołgów K2PL w Polsce to bardzo ambitne i zarazem ważne zadanie dla polskiego przemysłu obronnego. Stawką są dziesiątki miliardów złotych, także w kontraktach eksportowych. Ogłoszone ostatnio decyzje o dokapitalizowaniu Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych to krok w kierunku sprostania wyzwaniu, jakim jest wdrożenie tego projektu.

Decyzje zapadły. Minister obrony Mariusz Błaszczak i szef PGZ Sebastian Chwałek poinformowali, że uzgodniono podstawowe założenia produkcji czołgów K2PL w Polsce, a wiodącą rolę będą odgrywać poznańskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne. To krok w kierunku realizacji bardzo ważnego programu współpracy przemysłowej, wartego dziesiątki miliardów złotych.
W grudniu ubiegłego roku na łamach Defence24.pl pisałem o tym, że współpraca z przemysłem Republiki Korei niesie wielkie szanse, ale wymaga zaangażowania i konsekwencji od strony polskiej. Program czołgu K2PL jest jednym z najważniejszych projektów z przemysłowego punktu widzenia, jeśli chodzi o współpracę z Republiką Korei. Jego przyszłość w dużym stopniu zdeterminuje perspektywy polskiej branży pancernej.
Zobacz też
Warto pamiętać, że Koreańczycy są zaangażowani na różnych rynkach w Europie, szukają możliwości współpracy choćby w Rumunii. W interesie Polski jest więc jak najszybsze sfinalizowanie i wdrożenie pancernej współpracy, tak by to polskiej zbrojeniówce przypadła kluczowa rola w dostawach i wsparciu europejskich użytkowników czołgu K2.
K2 w Polsce
Za produkcję czołgów K2PL w ramach PGZ mają odpowiadać poznańskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne, oczywiście w kooperacji z innymi spółkami. Nie ma wątpliwości, że WZM są najlepiej przygotowane do tego zadania. Poznańska spółka od lat rozwija kompetencje do obsług, remontów oraz modernizacji i modyfikacji czołgów Leopard 2A5. Jej pracownicy są dobrze obeznani z nowoczesnymi, zachodnimi technologiami i standardami, a już posiadana infrastruktura tworzona ogromnym wysiłkiem dla Leopardów jest dobrą bazą do rozwoju na rzecz czołgów K2PL.
Zobacz też
Zarówno MON, jak i kierownictwo PGZ, bardzo wysoko oceniają kompetencje poznańskich zakładów. Potwierdził to szef resortu Mariusz Błaszczak oraz prezes PGZ Sebastian Chwałek podczas niedawnej wizyty w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych. Padły tam też ważne zapowiedzi dotyczące dokapitalizowania WZM, aby móc utworzyć linie produkcyjne czołgów, których w Poznaniu ma powstać zdaniem prezesa Chwałka „co najmniej” 500. Spółka będzie też odpowiadać za cały cykl życia wszystkich polskich czołgów K2, co biorąc pod uwagę zakres tego programu jak i przewidziane środki, jest nie do przecenienia.

Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne od kilku lat przygotowywały się też do przyjęcia transferu technologii czołgów K2. Duża część prac koncepcyjnych została już wykonana, co pozwoli skrócić czas wdrażania produkcji czołgów w Polsce. Oczywiście w całym procesie produkcji czołgów zostanie wykorzystany potencjał szeregu innych firm polskiego przemysłu, na czele ze spółką H.Cegielski-Poznań, która może być odpowiedzialna za budowę korpusów i wież czołgów. Szef MON Mariusz Błaszczak potwierdził, że zostanie ona włączona do Polskiej Grupy Zbrojeniowej w celu realizacji programu K2.
Po wykonaniu ambitnych założeń Polska może dołączyć do elitarnego grona państw, produkujących nowoczesne czołgi podstawowe. Dodajmy, że w Europie wśród krajów NATO obecnie w zasadzie tylko Niemcy są w stanie produkować nowe czołgi, potencjał – również we współpracy z Republiką Korei – buduje także Turcja. A jeszcze w latach 90. czołgi własnej konstrukcji produkowały Francja, Włochy i Wielka Brytania, które w wyniku cięć utraciły potencjał. W Polsce powstawały natomiast oparte o posowieckie T-72 Twarde, jednak ta technologia w zasadzie wyczerpała już swoje możliwości rozwoju, a zdolności do produkowania tych czołgów utracono ostatecznie kilkanaście lat temu.
Co bardzo ważne, umowa konsorcjum zakłada produkcję czołgów nie tylko na rynek polski, ale i na eksport do krajów europejskich. Obecnie zwłaszcza kraje wschodniej flanki NATO poszukują możliwości wzmocnienia swojej broni pancernej. Czołgi nowej generacji zamierza pozyskać między innymi Rumunia, która zacieśnia współpracę polityczną i wojskową z Polską.

Niewykluczone również, że na zakupy nowych czołgów zdecydują się kraje bałtyckie, czyli Litwa, Łotwa i Estonia, które dziś nie posiadają własnych jednostek pancernych, ale mogą chcieć je utworzyć w przyszłości. Dla tych państw Polska jest naturalnym partnerem, biorąc pod uwagę rolę, jaką Warszawa odgrywa na wschodniej flance NATO. Uzyskanie interoperacyjności byłoby ważnym argumentem. Również inne państwa regionu, takie choćby jak Bułgaria, Słowenia i Chorwacja, mają na wyposażeniu czołgi rodziny T-72 i będą musiały je w najbliższej przyszłości wymienić.
„Czołg ten jest rzeczywiście poszukiwany w tej chwili i kilka państw sąsiednich również zastanawia się nad nabyciem tego uzbrojenia na swoje wyposażenie. Oczywiście ma on konkurencję w Europie, dobrze o tym wiemy. Niemniej jednak podjęta decyzja o pozyskaniu tego konkretnego rozwiązania dla polskiej armii to też efekt dla polskiego przemysłu. Rzeczywiście zamierzamy w oparciu o tę współpracę z naszymi partnerami z Korei Południowej odbudować zdolności produkcji sprzętu ciężkiego, czołgów” – tak o kwestii eksportu mówi prezes PGZ Sebastian Chwałek.
Zobacz też
Czołg K2 i jego szanse
K2 to nowoczesny system bojowy, będący na początku cyklu życia i dysponujący dużym potencjałem rozwojowym. Od podstaw został stworzony z myślą o działaniu w środowisku sieciocentrycznym i zgodności z architekturą NATO Generic Vehicle Architecture. Będzie więc można z nim łatwo integrować nowe technologie, takie jak choćby aktywne systemy ochrony pojazdów, czy różnego rodzaju systemy BMS. Mobilność zapewnia 1500-konny silnik, połączony z zawieszeniem hydropneumatycznym.
Przy masie 55 t w obecnej konfiguracji czołg ma też zapas co najmniej kilku ton, które mogą zostać przeznaczone na dodatkowe wyposażenie bez potrzeby ingerowania w konstrukcję czołgu. To, w połączeniu z wykorzystaniem automatu ładowania, odróżnia K2 od najnowszych wersji Leoparda 2 czy Abramsa, ważących ponad 65 ton. K2 jest też dobrą bazą dla odmian specjalistycznych, takich jak choćby wóz zabezpieczenia technicznego i czołg saperski.
Zobacz też
Południowokoreańska konstrukcja uczestniczyła już w postępowaniu konkurencyjnym w Europie, gdzie występował także Leopard 2A7 – w Norwegii, gdzie ostatecznie wybrano niemiecki czołg. W praktyce o wyborze oferty Berlina zdecydowały jednak względy polityczne i chęć utrzymania przez Norwegię realizowanej od lat bliskiej współpracy z Niemcami, w wyniku czego podpisano umowę na 54 czołgi Leopard 2A7 z dostawą w latach 2026-2028 i opcją na 18 dalszych. Oficjalnie ministerstwo obrony podało, że oba czołgi zostały ocenione bardzo wysoko, a w ocenie brano też pod uwagę inne elementy jak współpraca wojskowa. Nieoficjalnie wiadomo, że wojsko jak i agencja ds. zakupów obronnych rekomendowały K2 z uwagi na jego zdolności, a także oferowany krótszy czas dostaw, przeważyła jednak polityka.

Autor. T. Kjosvold/Forsvaret
Polska ma jednak nadal duże szanse na eksportowanie czołgów K2, produkowanych w Republice Korei. Dla państw wschodniej flanki, jak wspomniana Rumunia czy kraje bałtyckie, to właśnie Warszawa jest punktem odniesienia, więc czynnik polityczny może tu być korzystny. A czołg K2 jest perspektywicznym rozwiązaniem, z dużymi możliwościami rozwoju. Nie bez znaczenia jest też fakt, że polski i koreański przemysł będzie mógł produkować go na większą skalę, właśnie dzięki realizowanym inwestycjom, podczas gdy przemysł naszych zachodnich sąsiadów wciąż boryka się z biurokratycznymi barierami.
Wprowadzenie wozów K2PL do produkcji w Polsce będzie też mieć duże znaczenie dla gospodarki. To pozwoli przekierować miliardy złotych z budżetu MON do polskiego przemysłu, bo większość środków wydanych na czołgi produkowane w Polsce pozostanie w kraju, nawet jeśli część będzie kosztem transferu technologii. O tym jakie to mogą być wielkości, niech świadczy chociażby wartość umowy wykonawczej na pierwszych 180 czołgów K2 – 3,43 mld dolarów, czyli nieco ponad 15 mld złotych po dzisiejszym kursie. Docelowe zamówienie obejmujące nawet 820 czołgów (w maksymalnym wariancie) będzie wielokrotnością tej kwoty, a na cykl życia czołgów przeznaczonych zostanie jeszcze więcej środków. A jeśli zostaną zdobyte kontrakty eksportowe, będzie to dodatkowe zasilenie polskiej gospodarki. I wcale nie muszą dotyczyć dużej liczby czołgów. Wspominany kontrakt na Leopardy 2A7 dla Norwegii, to 19,7 mld koron, czyli 1,9 mld dolarów lub 8,5 mld złotych, a dotyczy „tylko” 54 wozów i dalszych 18 w opcji, czyli niewielkiej liczby jeśli zestawimy to choćby z szacowanym na kilkaset czołgów zapotrzebowaniem Rumunii.
Zobacz też
Szansa, ale i wyzwanie
Wprowadzenie programu czołgu K2PL do polskiego przemysłu to gigantyczna szansa, ale i duże wyzwanie organizacyjne. Zarówno strona polska jak i koreańska są zdeterminowane, aby program zakończył się powodzeniem, bo dla Polski to szansa na wejście w nową technologię i „polonizację” kluczowego programu modernizacji Wojsk Lądowych, dla Republiki Korei – włączenie czołowego państwa wschodniej flanki NATO do współpracy przemysłowej, dającej szanse na działania na rynkach trzecich.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, że szybkie wdrożenie nowej technologii do polskiego przemysłu to wiele wyzwań. Niezbędna będzie konsekwencja w działaniu i zapewnienie instytucjonalnej oraz organizacyjnej stabilności. W czasie ostatnich trzech dekad wprowadzanie różnego rodzaju „rewolucji”, zmian wymagań i koncepcji w trakcie trwania polskich programów zbrojeniowych potrafiło w przeszłości jeśli nie wywrócić, to spowolnić niejeden z nich.
A MON i Wojsko Polskie będą – co zrozumiałe w obecnej sytuacji politycznej – naciskać na szybkie tempo dostaw czołgów, choć nie powinny też tracić z oczu kwestii cyklu życia, zwłaszcza gdy najpilniejsze potrzeby powinno zapełnić ponad pół tysiąca Abramsów i K2 zamówionych w ramach już podpisanych umów. Konsekwencja i dynamika będą jednak kluczowe dla strony przemysłowej, z kolei MON powinien brać kwestie przemysłowe pod uwagę.
Zobacz też
Kolejną kwestią jest zapewnienie wsparcia dla inwestycji, niezbędnych do podjęcia produkcji kluczowych elementów czołgu. Chodzi tutaj nie tylko o przeznaczenie funduszy, co zostało zadeklarowane i musi być wdrożone, ale też wsparcie spółek PGZ w całym procesie przygotowania i realizacji inwestycji. Choć pozornie te działania mogą się wydawać kosztowne, to zwrócą się wielokrotnie już w trakcie produkcji, a jeszcze bardziej w cyklu życia czołgów. W grę wchodzą dziesiątki miliardów złotych, a produkcja tak skomplikowanego sprzętu wymaga odpowiednich nakładów. Huta Stalowa Wola mogła podpisać umowę ramową na łącznie 1400 BWP Borsuk i zaplanować przyspieszenie produkcji Krabów także dzięki dofinansowaniu państwa, bez którego dostawy na taką skalę nie byłyby możliwe. Podobnie jest w wypadku WZM i kooperantów. Zapowiedzi trzeba więc konsekwentnie realizować.

Współpraca i co dalej?
Program K2PL jest gigantyczną szansą dla polskiego przemysłu obronnego. Daje możliwość wejścia do ekstraklasy, jeśli chodzi o produkcję i dostawy wozów bojowych dla europejskich użytkowników. Połączenie zdolności przemysłu z Korei i Polski może zaowocować bardzo dużymi korzyściami gospodarczymi i obronnymi. Realizacja tego zamierzenia będzie wymagać dużej determinacji, ale stawką są zdolności obronne, przemysłowe i dziesiątki miliardów. Warto więc podjąć to wyzwanie.
Materiał przygotowany we współpracy z Hyundai Rotem
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS