Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Czołg K2.

Korea albo śmierć. Wielki program wymaga zdecydowanych działań w zbrojeniówce [KOMENTARZ]

Polska staje się największym na świecie zagranicznym nabywcą uzbrojenia produkowanego w Republice Korei. Dzisiejsza dostawa to początek procesu, który ma wzmocnić bezpieczeństwo RP. To otwarcie na współpracę wojskową, ale przede wszystkim pojawiają się nowe szanse dla przemysłu zbrojeniowego. Polska ma szanse, by być nie tylko odbiorcą sprzętu, ale również hubem współpracy przemysłowej dla całej Europy. Aby jednak on powstał, muszą nastąpić daleko idące zmiany w zbrojeniówce.

Reklama

Pierwsze dostawy sprzętu z Republiki Korei: 10 czołgów K2 i 24 haubic K9A1 to początek realizacji wielkiego programu modernizacyjnego, być może największego w historii Polski. Wartość podpisanych umów wykonawczych na czołgi, haubice, a także myśliwce FA-50/FA-50PL oraz wyrzutnie rakiet K239 Chunmoo to prawie 13,5 mld dolarów, czyli około 60 mld złotych po dzisiejszym kursie.

Reklama

Czytaj też

Reklama

A „w kolejce" są przecież umowy wykonawcze na transfer technologii i większą część czołgów oraz haubic (odpowiednio 820 z 1000 i 460 z 672), a także na drugą partię systemów rakietowych. Wartość współpracy z Koreą wyniesie więc raczej na pewno kilkadziesiąt miliardów dolarów. I warto stawiać sobie pytanie, na ile skorzysta z nich polski przemysł obronny oraz polska gospodarka. Bo nawet jeśli pierwsze dostawy dotyczą sprzętu produkowanego w Korei, to jeszcze większe pieniądze dotyczą cyklu życia oraz kolejnych partii sprzętu.

Umowy ramowe z Republiką Korei zakładają też transfer technologii. Aby jednak polski przemysł w pełni skorzystał na współpracy z Koreą, niezbędne jest zyskanie samodzielnych zdolności produkcyjnych, ale i potencjału do eksportu, który wesprze krajową gospodarkę, obciążoną – nie można tego ukrywać – dużymi kosztami finansowania projektów obronnych. I współpraca z Koreą daje ku temu szanse, ale trzeba je wykorzystać. I trzeba sobie jasno powiedzieć – nie jest to zadanie łatwe, z wielu powodów.

Po pierwsze, polski MON narzucił bardzo ambitne harmonogramy, stawiające przemysł w trudnym położeniu i na gorszej pozycji negocjacyjnej, bo jest mniej czasu na ustanowienie produkcji. Priorytetem dla resortu obrony jest posiadanie jak najszybciej sprzętu w linii, ale nie idzie to w parze z interesami przemysłu.

Czytaj też

Po drugie, Koreańczycy są bardzo wymagającym partnerem. Oferta współpracy przemysłowej jest bardzo szeroka, ale jednocześnie strona koreańska jest świetnie przygotowana do negocjacji i narzuca szybkie tempo prac. Co za tym idzie, po polskiej stronie również muszą być silne i kompetentne zespoły.

Dziś to PGZ jest najsłabszym ogniwem całego procesu, który ma doprowadzić do budowy w Polsce zdolności przemysłowych. Można odnieść wrażenie, iż PGZ uwierzył, że Koreańczycy są skazani na Polskę i na pewno będą inwestować w długoletniej perspektywie. A to błędne przekonanie. Jeśli strona polska nie podejmie rękawicy, aby szybko budować potrzebne kompetencje, a skupi się na krótkoterminowych celach, wyjdzie „jak zwykle".

W kolejce po koreańskie produkty ustawiają się inne państwa z Europy Środkowej i Północnej, takie jak Norwegia, Rumunia, Czechy, Słowacja czy Finlandia. Mają one jednocześnie rozwinięte przemysły obronne. Jeśli więc Polska na czas nie podejmie odpowiednich działań, to „hub" na Europę może powstać w Czechach, Norwegii czy Słowacji, a Polsce zostaną co najwyżej remonty zakupionego za miliardy sprzętu. Do wdrożenia na szeroką skalę produkcji nowoczesnego wyposażenia, także na eksport, trzeba zmian w podejściu i realizacji programów po stronie PGZ.

Szczególnie alarmującym sygnałem jest, że pomimo patologii i wieloletnich opóźnień programu Leopard 2PL kierownictwo PGZ nie przecięło starych układów biznesowych w śląskich zakładach i nie zastopowało patologicznych działań związków zawodowych, które działają na rzecz własnego interesu, a nie rozwoju potencjału całej grupy kapitałowej. Przypomnijmy, że program Leopard 2PL jest już opóźniony o co najmniej sześć lat, jeśli chodzi o datę finalizacji, planowaną pierwotnie na 2021 a obecnie na 2027 rok. Choć PGZ wie o problemach tego programu od lat, to niezbędnych zmian strukturalnych nie wprowadzono. Jeśli podobne patologie nie zostaną w sposób energiczny i skuteczny zlikwidowane, to ambitne plany współpracy z Koreą rozbiją się o działania grup interesów.

Czytaj też

Droga Korei – i Polski?

Warto przypomnieć, jak wyglądała droga Korei na rynki obronne. Republika Korei w ostatnich latach stopniowo zwiększa swoje ambicje jako eksporter uzbrojenia. Ubiegły rok, w którym – jak pisze Defense News – odnotowano eksport na poziomie 7 mld dolarów – był rekordowy, wartość eksportu zwiększyła się dwukrotnie w stosunku do 2020 roku. A w br. eksport może osiągnąć od kilkunastu do nawet 20 mld dolarów, w zależności od tego, jak będzie przebiegało podpisywanie perspektywicznych kontraktów.

I jest do długofalowy trend. Z raportu sztokholmskiego SIPRI wynika, że południowokoreański eksport zwiększył się w latach 2017-2021 w stosunku do lat 2012-2016 aż o 177 proc., a udział w globalnym rynku z 1 do 2,8 proc., dzięki czemu Seul wyprzedził między innymi Turcję i Izrael. Te dane oczywiście nie uwzględniają nowych kontraktów z Polską.

Haubice K9A1 w porcie Gdynia, w tle czołg K2
Haubice K9A1 w porcie Gdynia, w tle czołg K2
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Przemysł zbrojeniowy Korei Południowej jest rozbudowywany od kilkudziesięciu lat, zaczynał od projektów licencyjnych i prowadzonych we współpracy przemysłowej, a obecnie jest w stanie oferować własne rozwiązania. I są one proponowane na eksport, czego przykładem jest choćby czołg K2, zbudowany przez Koreańczyków z uwzględnieniem doświadczeń projektu czołgu K1, w którym w szerokim zakresie uczestniczył przemysł amerykański.

Dziś koreański przemysł chce szerzej wejść na rynki europejskie. Wiele państw Starego Kontynentu, w tym Polska, zwiększa swoje wydatki obronne po agresji Rosji na Ukrainę. Często oczekiwane są szybkie dostawy nowoczesnego sprzętu, a temu zbrojeniówka z Niemiec czy Francji – z dużym potencjałem badawczo-rozwojowym, ale ograniczonymi mocami produkcyjnymi z uwagi na wcześniejsze cięcia budżetowe i niewielkie zamówienia krajowe, nie zawsze jest w stanie sprostać. Problemem państw zachodnich nie jest brak technologii, ale możliwości dostarczania jej szybko i w krótkim czasie, w „masie" czy „wolumenie", bo odpowiednio dużych, krajowych zamówień na ciężki sprzęt po prostu nie było.

Czytaj też

Z kolei koreański przemysł jest od podstaw zbudowany w celu wspierania licznych wojsk lądowych, więc ma „wolne" moce produkcyjne. Szybkim dostawom sprzyja też tamtejsza kultura pracy, z którą polski przemysł miał okazję się zaznajomić przy okazji wprowadzania licencji na haubicę Krab. Koreański przemysł potrzebuje partnera, który będzie mógł utworzyć nie tylko zdolności wsparcia eksploatacji, ale i łańcuch dostaw w Europie, geograficznie bliżej miejsca realizacji umowy. Bezpieczeństwo dostaw odgrywa coraz ważniejszą rolę, a dostawy do wielu państw europejskich będą uzasadniały rozbudowę potencjału.

Taką rolę może odgrywać Polska. Trzeba przecież pamiętać, że Republika Korei sama znajduje się w niestabilnym otoczeniu geopolitycznym i sama może potrzebować wsparcia dostawami sprzętu. Założeniem podejmowanej współpracy zbrojeniowej Polski i Korei jest zresztą to, aby stworzyć dwa ośrodki przemysłowe, które będą mogły się wzajemnie wspierać. Tak mówił o tej kwestii w wywiadzie dla Defence24.pl gen. dyw. Maciej Jabłoński, Inspektor Wojsk Lądowych, w kontekście czołgu K2PL: „Czołg, który jest przewidziany do produkcji w naszym kraju od 2026 będzie bardzo zbliżony do kolejnej wersji czołgu koreańskiego. Założenie jest takie, aby był praktycznie taki sam po to, aby dwa ośrodki produkcyjne mogły strategicznie się wspierać, będąc w różnych obszarach geograficznych, w wypadku problemów produkcyjnych, czy nawet uzupełnienia strat".

Czytaj też

W założeniu polski przemysł ma więc pełnić rolę partnera dla firm koreańskich, ale z możliwością samodzielnej produkcji i rozwoju kompletnych rozwiązań. Jeśli do tego uda się wynegocjować atrakcyjne warunki pozwalające na eksport sprzętu produkowanego w Polsce (szczególnie do obszarów geograficznie bliskich), to transfer technologii związany z zakupami w Korei może być kołem zamachowym dla polskiej zbrojeniówki. A także ważnym wsparciem dla gospodarki. Ale podobnych korzyści mogą oczekiwać Norwegia, Rumunia czy inne państwa.

Wykorzystać doświadczenia

Trzeba jednak pamiętać, że już wcześniej podejmowano, z udziałem krajowego przemysłu, programy transferu technologii, które miały stanowić wsparcie dla niego. Choć program KTO Rosomak miał doprowadzić do budowy kompetencji używanych na globalnych rynkach, to z zapowiedzi nie wyszło nic, a polski przemysł dostarcza jedynie sprzęt własnej armii i to bez pełnej kontroli nad produkcją. Nie spełniono też części założeń co do parametrów KTO Rosomak będących w linii, jakie przyjęto de facto w momencie rozpoczęcia programu (np. wersje rozpoznawcze). Wszystko to było spowodowane twardą postawą partnera zagranicznego, ale też – nie ukrywajmy – błędami po polskiej stronie na różnych etapach programu.

Takie przykłady można mnożyć. Kolejnym, można powiedzieć „świeższym" jest program Leopard 2PL, w którym doszło do wspomnianego już wieloletniego opóźnienia powodującego, że program obejmujący 142 czołgi eksploatowane w Polsce od lat zakończy się później niż planowana dostawa łącznie ponad 400 Abramsów i K2 z USA oraz Korei, nie wliczając dalszej setki Abramsów planowanej do dostarczenia w ramach pomocy wojskowej. Co więcej, umowa na ten program została przygotowana w taki sposób, że podział odpowiedzialności za prace na czołgach jest (był) nie do końca jasny, co zresztą jest jedną z przyczyn opóźnień.

Wspólne zdjęcie polskich i koreańskich uczestników uroczystości.
Wspólne zdjęcie polskich i koreańskich uczestników uroczystości.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Czy w wypadku transferu technologii z Korei może być inaczej? Można wymienić pozytywne czynniki. Na pewno strona koreańska obiektywnie potrzebuje partnera i drugiego ośrodka produkcji w Europie, a skala zakupów jest ogromna, w zasadzie niespotykana. To niewątpliwy atut.

Koreańczycy częściowo konkurują też na polskim rynku ze zbrojeniówką amerykańską, której atutem jest możliwość zwiększania współpracy z USA, kluczowym sojusznikiem Polski w obszarze bezpieczeństwa i obrony, więc muszą przykładać większą wagę do oferty przemysłowej, niż Amerykanie, którzy dominują na globalnych rynkach uzbrojenia.

Ale tak jak wspomniałem wcześniej nic nie jest przesądzone. Aby współpraca z Koreą polegała nie tylko na dostawach sprzętu, ewentualnie z pakietem serwisowym, na realnej budowie zdolności przemysłowej, konieczne jest spełnienie kilku warunków. Po pierwsze, umowy o współpracy przemysłowej muszą jasno i jednoznacznie określać szeroki zakres zdolności jaki w ramach ich realizacji zyskać ma strona polska, wraz z prawem do rozwoju i eksportu stworzonych rozwiązań. Jakiekolwiek ograniczenia mogą kosztować bardzo wiele w przyszłości.

Po drugie, polski przemysł musi być przygotowany do absorpcji technologii, z czym wiąże się konieczność prowadzenia inwestycji, odpowiedniego przygotowania kadr itd. Harmonogramy dostaw są napięte i nie powinno dojść do sytuacji, w której wskutek opóźnień pozyskiwane jest więcej sprzętu produkowanego bez albo z ograniczonym udziałem krajowego przemysłu niż zakładano.

Czytaj też

Po trzecie, niezbędne jest dużo większe zaangażowanie PGZ, bo tego wymaga spełnienie dwóch pierwszych warunków. Polska Grupa Zbrojeniowa powinna mieć spójną wizję oraz strategię wykonawczą tej współpracy, możliwą do efektywnego wdrożenia w polskich warunkach, ale i zapewniającą maksymalizację korzyści przemysłowych. Dotychczas to strona koreańska „serwuje" pomysły i wykonanie. Z kolei należące do PGZ spółki mogą się skupiać na realizacji konkretnych projektów, ale nie można od nich oczekiwać, by to one przedstawiały całościową strategię.

Wreszcie, w miarę możliwości współpraca powinna opierać się na zasadzie wzajemnych korzyści. Optymalnym rozwiązaniem byłoby połączenie pakietu zakupów w Korei z pozyskaniem uzbrojenia w Polsce przez stronę koreańską (tak często odbywa się np. współpraca Włoch i Izraela), choć – w takiej skali jak Polska dokonuje obecnie zakupów – raczej nie będzie to możliwe, z uwagi na ograniczony potencjał polskiej zbrojeniówki. Trzeba jednak pamiętać, że istnieją polskie produkty znane i doceniane na koreańskim rynku, choćby roboty pirotechniczne Łukasiewicz-PIAP.

Istotną rolę mogą tutaj odegrać ustalenia dotyczące eksportu koreańskich produktów do Europy. Polska jest położona w odpowiedni sposób, by produkować i serwisować sprzęt, dostarczany na przykład sojusznikom z NATO, którzy mogą być zainteresowani koreańskimi rozwiązaniami. Ale te decyzje muszą być podejmowane szybko, bo przemysł w innych państwach europejskich również jest zainteresowany współpracą z Koreańczykami. Te możliwości nie mogą więc „uciec" polskiej zbrojeniówce.

Czytaj też

Obecny program zakupów sprzętu i uzbrojenia w Republice Korei jest chyba największy w historii, a na pewno największy poza zakupami w USA. To jednocześnie szansa na duże wzmocnienie polskiego przemysłu. Kto wie, czy nie ostatnia, biorąc pod uwagę, jak duże nakłady idą dziś na sprzęt, a w przyszłości na jego utrzymanie. Ale samo posiadanie szansy nie oznacza, że zostanie ona wykorzystana. By Polska istotnie stała się partnerem dla Korei, a nie tylko dostawcą sprzętu, potrzebne jest spełnienie kilku warunków:

  • Pełne wdrożenie wniosków z modernizacji Leopardów 2A4 do standardu Leopard 2PL, przede wszystkim likwidacja patologicznych mechanizmów biznesowych i zablokowanie negatywnych działań związków zawodowych, które uderzają zarówno w realizację obecnych kontraktów, jak i prowadzone rozmowy
  • Wzmocnienie kompetencyjne centrali PGZ i rozszerzenie zespołów negocjacyjnych. Strona polska musi wypracować i wdrożyć spójną wizję wdrażania programu, a jednocześnie pracować w tempie które narzuca strona koreańska i cała sytuacja.
  • Wsparcie od PGZ dla spółek. Rolą Polskiej Grupy Zbrojeniowej powinno być zaangażowanie w celu wspomagania i koordynowania pracy oraz inwestycji w poszczególnych spółkach. Tak by mogły one budować realny potencjał do przyjęcia gigantycznego programu transferu technologii. PGZ nie może tylko oglądać prezentacji kolegów z Azji, ale musi robić swoje i nie pozostawiać spółek bez wsparcia.

Współpraca przemysłowa z Republiką Korei to gigantyczna szansa, ale trzeba konkretnych działań, przede wszystkim po stronie PGZ, by ją wykorzystać. Jeśli jednak na bazie współpracy z Koreą nie uda się znacząco wzmocnić polskiej zbrojeniówki, może to w perspektywie prowadzić do stagnacji, a w wypadku problemów gospodarczych, czy stabilizacji sytuacji w Europie np. za kilkanaście lat może nawet do regresu. Brak energicznych działań spowoduje, że polski przemysł nie tylko nie skorzysta na największym w historii programie zbrojeniowym, ale w wypadku jakichkolwiek problemów z zamówieniami ze strony MON, których za kilka-kilkanaście lat nie można przecież wykluczyć, znajdzie się nie w stagnacji, a w zapaści.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (38)

  1. tkin ważny

    Za politykę obronną Polski odpowiada cały parlament, każdy parlamentarzysta, każdy Polak. Mamy wyjątkową okazję aby wyjść z dołka zacofanego kraju i konia z szabelką. Jeżeli to zawalimy to na długo. Opozycja też powinna o tym pamiętać

    1. CzarnyRycerz

      Przecież to rządzący mają pełnię władzy i wszelkie ewentualne partactwo przy kontraktach będzie ich winą.

  2. Chyżwar

    Coś podobnego powiedział Jan Maria Rokita. Jak się później okazało jeden z nielicznych przyzwoitych należących do PO. Sprawa dotyczyła "Nicei". Facet był poukładany Z jego powodu popełniłem błąd głosując swego czasu na tą partię. Potem gość zrobił akcję z kapeluszem w szwabskim samolocie, który był krzykiem rozpaczy, bo widział co się dzieje i wiedział, że nic z tym nie zrobi.. Po tym platfusy próbowały robić z niego ekscentryka lub wariata.

  3. Ogame

    MON okłamał opinię publiczną bo K9PL miał być robiony na podstawie nowszej wersji K9 z pełnym automatem ładowania. Będzie jednak na zwykłym nie lepszym od Kraba i może będzie zawierać elementy z nowej wersji. DNO. Silniki niemieckie i przekładnia amerykańska.

    1. wert

      gdybyś nie wiedział to własciciel silnika MTU we IX 2022 przyniósł koreańczykom W ZĘBACH pełną licencję na silniki łącznie z prawem modyfikacji KONSTRUKCJI. Licencja jankesów na przekładnie to nie to samo co nasze "licencje" nas Rosomaka czy silniki MTU, robią ich ile chcą/potrzebują w KOREI. Automat w PzH2000 się nie sprawdził więc wyciągnięto LOGICZNE WNIOSKI. Brawo. K9A2 w automacie jest już w zbudowanym prototypie. Teraz przynajmniej wiadomo jak go testować

    2. Kordian

      Wert , pełna zgoda.

  4. easyrider

    Korea Południowa w połączeniu z produkcją licencyjną i rozwijaniem własnej myśli technicznej i możliwości produkcyjnych to jedyny rozsądny wybór. Przede wszystkim Korea nie jest naszym rywalem i nie próbuje nas zdominować. Jest też państwem nie posługującym się fałszywie pojmowanym pacyfizmem, bo za miedzą ma realnego wroga. Albo pacyfizm albo bezpieczeństwo. Nasi zachodni sojusznicy kompletnie tego nie rozumieją. Liczenie, że w czasie konfliktu dostarczą broń, może zakończyć się tak jak w przypadku Ukrainy. Po wielu miesiącach i wielkich bólach. 5000 starych hełmów, jako ochłap, nie pomoże nam.

  5. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    RAF - "nikt takich czołgów nie posiada" - pewnie, że nie, na tym polega postęp wyciągania wniosków z Ukrainy. Uważasz, że postęp koncepcji i techniki zatrzyma się w miejscu? Moim zdaniem wojna ukraińska przyśpieszy technologiczny i generacyjny [RMA] wyścig zbrojeń. W każdym razie obecne czołgi - czyli gąsienicowe wozy bojowe specjalizowane we wszystkim do prowadzenia walki ogniem bezpośrednim dohoryzontalnym do 5 km - są już bezapelacyjnie PRZESTARZAŁE - ich miejsce zajmują systemy precyzyjnego ognia pozahoryzontalnego. potrzeba takich nowych "czołgów" - a raczej artylerii samobieżnej zeskalowanej zasięgiem między Krabem, a Rakiem [z ogniem bezpośrednim jako OPCJĄ DODATKOWĄ i w sumie marginalną] - jest bezdyskusyjna.

  6. staryPolak

    martwi mnie milczenie wokół Cegielskiego. Jeśli do przejęcia produkcji sprzętu koreańskiego dojdzie w Bumarze a nie w Poznaniu będę się zastanawiał czy jest to efekt działania obcej agentury. Śląsk na mapie zbrojeniowej to nie wiem - porażka czy kabaret?

    1. Był czas_3 dekady

      Bredzisz. Leopard wyjeżdżają jak nowe po modernizacji w Bumarze. To samo z modyfikowanym T72. Skąd się u was biorą takie zachowania wobec Bumaru?

    2. mick8791

      @Był czas_3 dekady "wyjeżdżają jak nowe" powiadasz... Facet Bumar nie potrafił skończyć modernizacji ŻADNEGO Leo. Nie potrafili zrobić nawet wymaganej dokumentacji zdawczo - odbiorczej, a nieukończone czołgi stały na przysłowiowych kołkach! Tam kryzysowo byli ściągani ludzie z WZE Poznań żeby tych baranów z Bumaru pociągnąć za uszy do góry... A dlaczego modyfikacje części T-72 przejęły WZE? Bo Bumar jest taki świetny i daje radę? No chyba raczej przyczyna była inna...

  7. Norman

    K2Pl, jak i boki Leopardów i M1 powinny mieć ochronę z nowego polskiego pancerza Pangolin.to samo Rosomaki czy Borsuki.K2 również kadłub od czoła gdzie ma pionową ścianę Przy ochronie boków zapomina się o ochronie kół napędowych których trafienie unieruchamia maszynę. Dodatkowo K2, Leo 2 powinny mieć kosze wieżowe z gęstej stalowej kraty która będzie pełniła funkcje nie tylko kosza ale także pierwszej warstwy ochronnej. Zamawiający zapomina że zastosowanie zdalnie sterowanych modułów uzbrojenia zamiast prostych wielogabarytowych wieżyczek, systemu antypocisków czy wzmocnienie pancerza zapobiega nie tylko utracie sprzętu w czasie konfliktu ale i wyszkolonej załogi której tak łatwo się nie zmieni a po ew.wojnie dochodzą odszkodowania dla rodzin zmarłych czy leczenia rannych itd. Nie wiem dlaczego w mrapach czy rosomakach nie stosuje się standardowo modułów zdalnych uzbrojenia np.z systemem wykrywania i autośledzenia dronów.

  8. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Zakładając NORMALNY SENSOWNY tok zamówień - w przypadku K2 - jeżeli w ogóle zamawiać czołgi - to tylko i wyłącznie pod wymagania naszego teatru wojny - na bazie doświadczeń Ukrainy AD2022. A właściwie nie tyle dotychczasowe czołgi - ile zupełnie NOWE KONEPCYJNIE wozy bojowe. Elewacja min 45 stopni [precyzyjny ogień pośredni do 25-35 km - czyli skok manewru ogniowego], napęd hybrydowy [skok mobilności taktycznej i operacyjnej, likwidacja sygnatury cieplnej, pokonywanie z marszu po dnie przeszkód wodnych], pancerz od góry a nie głównie od przodu], zamiast ASOP [KAPSS] - lepiej drony z C-RAM [np. LM MHTK]. Oczywiście ogień w ruchu. Taki wóz "bliżej frontu" względem Kraba o większym zasięgu ognia, najniższym stopniem wsparcia artyleryjskiego byłyby Raki z APR - do 10 km.

    1. RAF

      Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy@ Nikt takich czołgów nie posiada i jeszcze dlugo posiadać nie będzie, a czołgi ktore kupujemy to absolutny top. Pancerz z gory i z tylu zawsze bedzie slabszy bo to podpowiada logika i doswiadczenia ze wszystkich wojen. Bajki opowiadasz i tyle.

  9. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Gdyby umowa o LICENCJI na K9PL dla HSW [z jakimiś dostawami początkowymi z Korei - np. 4 dywizjonów=96 sztuk] była zawarta już ZAWCZASU choćby podczas wizyty w Korei w 2021 - zaczęlibyśmy od K9A2 w naszych zakładach - i od razu ze wspólnymi partnerskimi pracami B+R nad K9A3 jako docelowym K9PL - i to za mniejsze pieniądze. Wszystkie koreańskie periodyki analityczne szacują, że Polska podpisując pośpiesznie po 24 lutego kontrakty na warunkach de facto koreańskich - przy TAKIEJ skali przepłaciła te kontrakty 2 krotnie. Tyle kosztują krytyczne strategiczne zaniechania - i zwyczajny karygodny brak prostej realizacji SPO 2017 [sprzed 5 lat!] - który np. liczbę potrzebnych Krabów określił na 500. To tylko wybrany przykład. Po prostu - nie chcieć, to gorzej niż nie móc... Nasze państwo i instytucje nie działają systemowo i proceduralnie i MERYTORYCZNIE - tylko na zasadzie nagłych, kalkulowanych POLITYCZNIE [pod punktację PiS] decyzji Prezesa i jego pretorian...

    1. Piotr Glownia

      O gigantycznym przepłaceniu informują także angielskojęzyczne źródła. Jednym z nich jest Australijczyk z YouTube o przydomku "Perun". Więc to przepłacenie za koreańskie uzbrojenie odbiło się głośnym echem nawet na antypodach. W domyśle jest, że my kupujemy jakieś licencje i związany z tym transfer technologii. Na razie o przekazaniu technologii nawet pijar premiera się nie chwali więc, coś w tym słonym przepłaceniu musi być. Może ktoś w Polsce zrobi jeszcze rzeczową finansową i APOLITYCZNĄ analizę tego polskiego mega zakupu w Korei. Ciekawym wiedzieć, jakie nowe technologie trafią do HSW dla przykładu.

    2. RAF

      Piotr Glownia@ Australijczyk z YouTube jako "anglojęzyczne źródło" ? Jaja sobie robisz?

    3. RAF

      Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy@ Nie wystarczy nazwać się analitykiem systemowym żeby nim być..., a krytykować po czasie to każdy potrafi.

  10. bc

    Polska ma tu dwa największe możliwe lewary czyli pieniądze i skalę zamówień(o wiele większą niż pozostałe państwa). Produkcja w Polsce jest jedynym gwarantem że planowane zamówienia nie zostaną kiedyś ścięte albo zastąpione czymś innym. To gospodarka żywi armię a nie odwrotnie, wszystko musi iść zgodnie z pierwotnym planem inaczej za daleko nie zajdzie. Harmonogram dostaw musi być nieco napięty jedynie z haubicami, czołgi można produkować na spokojnie bo nawet same Leo i Abramsy bez NATO to potencjał sporo większy niż wszystko co ma teraz rosja. Produkcję K2PL w Poznaniu można podzielić pomiędzy hale WZM(linia montażu wozów) i hale Cegielskiego(filia WZM?, spawanie i obróbka skorup itd.). To nie musi być w jednej lokalizacji, budynki można modernizować w trakcie produkcji byle elektryka była ok, najważniejsze są maszyny, suwnice, spawanie, obrabiarki. Łabędy niech zajmą się remontami Leo(przez to moderka stoi), Krabami i np. Chunmoo.

    1. Piotr Glownia

      Polska nie ma lewarów. Pieniądze nic nie załatwią. Skala potrzeb WP nie zniknie. Ceny uzbrojenia będą rosły i ktoś będzie musiał płacić. Polski przemysł od 30 lat cierpi na EU-atrofię. Cenne surowce nadal sprzedane za grosz za granicę. Następny rząd nadal nie inwestuje w przemysł tylko w pijar ze stępką promową. PKB podwoiło się ostatnimi 6 laty, lecz "655" mld dolarów PKB daleko do "2000". Polska jest żebrakiem z miseczką w ręku na klęczkach przed Koreańczykami. To koreańska ambasada organizuje w Polsce konferencje przemysłowe. To nie delegacje Polaków odwiedzają firmy w Korei, lecz koreańskie w Polsce. Koreańczycy to deska ratunkowa dla produkcji przemysłowej tej Zbrojeniówki. To nie są żarty. Jak nie Koreańczycy to kto? Na pewno nie TA Dobra Zmiana, bez wymiany premiera albo przynajmniej drastycznej zmiany polityki PiS wobec EU.

    2. bc

      Polska ma lewary i to coraz większe. Polski przemysł jest już wielokrotnie większy niż za PRLu, o zaawansowaniu nie wspominając. Rynek UE to jest z 80% eksportu. taka to atrofia. Jakie to surowce są sprzedawane za bezcen? bo chyba nie węgiel za ruble transferowe. Aktualnie na świecie jest moda na reshoring produkcji, liderem są Niemcy zgadnij jaki kraj jest drugi na liście. Przełącz kanał w tv bo cię chyba w bańce informacyjnej uwięziło.

    3. Piotr Glownia

      @bc, To się zaczęło poprawiać tylko w wyniku Covid-19, kiedy w Polsce zaczęto budować parę megafabryk do produkcji baterii. Jedna z nich jest koreańska. Surowiec tam to polskie metale rzadkie z KGHM. Kwestia pozostaje przerobu miedzi czy zaniechaniu produkcji hutniczej stali, czy zaniechania wydobycia magnetytu spod Suwałek. Nasze złoże bogate w żelazo jak te w Kirunie. Do Covid-19 Polski przemysł kręcił się na Śląsku dookoła produkcji aut. Inaczej mieliśmy wszędzie gloryfikowane montownie, części głównie pochodzenia z Chin. Ten problem z masą pustych chińskich kontenerów w polskich portach, uszedł twojej uwadze @bc?

  11. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Wszystkie "decyzje strategiczne" podjęte na hurra po 24 lutego w kwestii zakupów dla WP maja charakter prymitywnego, nieprzemyślanego długofalowo - "odrabiania strat wizerunkowych" przed wyborcami-laikami. Po to służy np. epatowanie gigantycznymi przepłaconymi zakupami zupełnie niepotrzebnych nam [na NASZYM teatrze działań] czołgów. Decyzje mają charakter czysto polityczny - brak w nich jakiegokolwiek zabezpieczenia długofalowego naszego interesu narodowego, naszej racji stanu. Taka polityka kacyków republik bananowych. Więcej - Pan Jarek wręcz chwali się zadłużaniem Polski na rzecz zakupów dla WP. Czyli ZABIERANIEM nakładów w Przemysł 4.0 i w skok technologiczno-rozwojowy Polski....no comment...

  12. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    @bc - piszesz: "Polska ma tu dwa największe możliwe lewary czyli pieniądze i skalę zamówień(o wiele większą niż pozostałe państwa)." NIEPRAWDA - nasi sternicy wszystko marnują. Co dostaliśmy za przepłacony kontrakt na Abramsy? NIC. Co dostaliśmy za umowę z Westinghouse? NIC. Co dostaliśmy za 300 T-72/PT-91 i cała masę sprzętu dla Ukrainy? NIC - ani od USA ani od Niemiec. Co dostaliśmy jako geostrategicznie bezalternatywny kanał utrzymywania Ukrainy w amerykańskiej strefie wpływu? NIC. Co dostaliśmy od UE czy od USA za przyjęcie 3 mln Ukraińców? NIC. Tylko ponosimy same koszty hybrydowej bezwzględnej wojny, jaką prowadzi przeciw nam [jako sojusznikowi interesów atlantyckich USA] Berlin i Paryż w rękawiczkach Brukseli. Wszystko jest marnowane w twardej wycenie - a nasi sternicy zastępują to wzniosłym gadaniem o "wartościach" i "moralności". Trudno o większą nieudolność negocjacyjną i geopolityczną.

  13. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Wojna w Ukrainie jest znakomitym pretekstem pod zasłoną tajności - olbrzymich inwestycji w Przemysł 4.0 i w transfery najnowszych technologii - produktów high-tech OEM wysokiej marży - podwójnego zastosowania. Czyli w generacyjny skok rozwojowy Polski, w PRAWDZIWE wyjście z pułapki średniego rozwoju, złamanie dualizmu na Łabie, wyjście z roli podporządkowanego poddostawcy Niemiec do roli partnera i rywala. Oraz jest sposobem na uzyskanie technologiczno-jakościowej przewagi nad Rosją. Ale dla naszych sterników z myśleniem, które nie dorównuje nawet Gierkowi - liczą się tylko bieżące punkciki wyborcze i epatowanie wyborców sprzętem [w tym PRZESTARZAŁYMI czołgami - na naszym teatrze wojny] w ciężko przepłaconych kontraktach z cudzej półki - nabijania cudzej kasy kosztem naszego przemysłu i rozwoju Polski. To ci "patrioci" za nasze pieniądze - jak w powiedzeniu: "dobrymi intencjami piekło wybrukowane"...

  14. Piotr Glownia

    Chęci są w PGZ. Przemysł 4.0 pojawił się nie tak dawno w Mesko, a Stocznia Wojenna wybuduje całą nową halę i się zmodernizuje w Przemyśle 4.0. PGZ ma spółki, które entuzjastycznie podchodzą do tego. W Mesko wprowadzenie Przemysłu 4.0 zjednoczyło aż 3 różne związki pracowników z dyrekcją co do inwestycji i warunków pracy aż zostaną one zrealizowane. Przemysł 4.0 to nie tylko produkcja podwozi K9 dla Kraba w HSW. Czego brak to Fundusz Wsparcia Przemysłu. Trzeba nam apelować o inwestycje w te zacofane warsztaty. Po modernizacji mogą to być najnowocześniejsze fabryki na świecie, które nie będą mogły opędzić się wręcz od produkcji i usług, nawet podwójnych technologii na rynek cywilny. Wzorem Koreańczyków oczywiście.

    1. bc

      Dokładnie, jeśli są ogarnięci "rzemieślnicy" to wystarczy tylko kupić im parę nowych zabawek a pokażą co potrafią. I nie musi być to wcale w nowych budynkach.

    2. Piotr Glownia

      @bc, Dokładnie. Nic dodać i nic ująć. Znaleźć tylko 1 mld złotych na 1 firmę na zakup robotów i modernizację/remont istniejących budynków, hal i hangarów. Tam są zwiększone różne wymogi sterylności, utrzymania stabilnej temperatury i etc. Aparatura badająca jakość materiału w produkcie ma też wymagania. Komory z rentgenem będą wymagać dobudowy nowych pomieszczeń. Jak uważasz @bc?

    3. bc

      Bez przesady z tym mld, to nie fizyka kwantowa, za tyle to już można mały FAB stawiać,

  15. wert

    nagonka na związki z Bumaru jest śmieszna. Nie jest winą zakładu że został zbudowany na produkcję 200-300 teciaków ROCZNIE, choć max zbudował w czasie pokoju chyba ok 80 szt. Większą patologią były wybory prezesów choćby tego który tak marzył o przejęciu HSW że uwalił Kaline. Dziś to skansen technologiczny w sam raz na przeskok w 4.0. Dzisiejsze rotacje prezesów świadczą że nie ma świętych krów. Zbrojeniówka MUSI podlegać polityce państwa. MĄDREJ polityce! Korea liczy się w kontrakcie na ATT. KAI z LM rywalizuja z T-7A Boeinga i mają przewagę. Liczą na produkcję 1000 szt FA-50. To by tłumaczyło zapowiedź PAD o produkcji lotniczej w Polsce. Korea jest wielką szansą którą totalsi dla zasady skasują

    1. Piotr Glownia

      Przeskok w 4.0 dużo kosztuje (1 mld złotych na fabrykę?) i długo trwa. Mesko będzie czekało na już zakupione roboty przez 3 lata, bo ktoś musi je jeszcze wyprodukować. Aczkolwiek wert, zgadzam się, że Zbrojeniówka potrzebuje mądrej główki, a nie 200 prezesów spadochroniarzy. Trzeba chlew z politykami wysprzątać ze Zbrojeniówki, by się zajęła za działalność gospodarczą a nie pijar wyborczy partii władzy. Kwestie zatrudnienia też należy uregulować, bo związki mają zajmować się warunkami pracy, a nie dyktować produkcję czy zamówienia broni od żołnierzy WP. Pisemka o podpis ministra Sasina były wysyłane nawet. Dobry powód do zwolnienia tych związkowców z pracy, według mnie.

  16. Spinoza

    Do produkcji czołgów k2 w Polsce... najbardziej podstawowa i najważniejsza jest technologia produkcji pancerzy kompozytowych. / Polski rząd w negocjacjach z rządem koreańskim musi zdecydowanie zaapelować o przekazanie technologii produkcji rękawic kompozytowych./ Don't worry, be happy

    1. Piotr Glownia

      Spinoza, ty tak na serio? Nie pamiętasz co zrobił polski rząd, kiedy Hindusi wygasili ostatni piec hutniczy w Polsce? Ty oczekujesz inicjatywy od tego rządu w sprawach Ekonomii Zbrojeniowej o której nikt tam nie ma zielonego pojęcia? W sytuacji kiedy Komisja EU dynda marchewką niesamowitych pieniędzy pod nosem premiera? Pieniędzy, za które Polska JUŻ zapłaciła wpłatę i spłaca wspólne kredyty z innymi krajami. Pieniędzy które Polska nigdy nie widziała, nie widzi i nigdy nie będzie widzieć. Tam są różnice pomiędzy gospodarką narodową, przemysłową i zbrojeniową. Istnieje wręcz cały odrębny kapitalizm, lepszy od liberalizmu, zwany kapitalizmem przemysłowym. Nie lepszy oczywiście od równie przemysłowego, neomerkantylizmu, jak jest przezywana Amerykańska Szkoła Ekonomiczna Aleksandra Hamiltona, którą robią w Japonii, Singapurze i Korei Południowej.

  17. Denar

    Cieszę się, ze autor potwierdza to co przedstawiłem w wywiadzie dla wp.pl. Bez potężnego rozwoju polskiego przemysłu zbrojeniowego nastawionego nie tylko na zaspokojenie własnych potrzeb, ale i na eksport, nie uda się zrealizować ambitnych planów rozbudowy polskich sił zbrojnych. to polski przemysł obronny musi "zarobić' na rozwój armii. Inaczej nie będzie nas stać. Trzeba tez brać pod uwagę, ze inne państwa regionu, ale i np. Turcja, czy niedawno Egipt również mocno zwiększają współpracę z Republiką Korei (ROK). Z drugiej strony trzeba też zadbać o stronę prawną kontraktów, bo diabeł tkwi w szczegółach. ROK nie inwestuje altruizmu, a chce też zarabiać na hossie na broń w krajach EMEA.

    1. Piotr Glownia

      Nie tylko "zarobić", bo po to jest system offsetowy, dozwolony w EU. Po to też istnieją złote śrubki, by offsety sabotować. Pozyskiwanie patentów i know-how nadal sprowadza się w inwestowanie przez rząd w studentów i w nadal niezdekomunizowane uniwersytety. ROK nie inwestuje z altruizmu i Polska ma kilka ciekawych dla Koreańczyków rozwiązań, lecz oni będą je produkować u siebie. PGZ nadal będzie pucował rolę bycia poddostawcą wielkich koncernów. Ten rząd głosząc, że "zbrojeniówka na siebie musi zarobić" nie rozumie, co to jest ekonomia zbrojeniowa w 21 wieku. YT kanał Australijczyka "Perun" ma film "Defence economics, and the US production advantage" jasno to tłumaczy. Powtarzam jeszcze raz, same pieniądze nie kupią uzbrojenia dla wojska. Eksport z Polski to bajka dla naiwnych. Ekonomię Zbrojeniową trzeba rozumieć równie dobrze jak tą narodową i przemysłową.

  18. LMed

    W PGZ radość chyba. Dużo ambitnej, odpowiedzialnej pracy pod kuratelą najlepszych na swiecie (tak słyszałem) speców od organizacji produkcji.

    1. Tak sobie obserwuję

      Nie przesadzajmy. Kto miał do czynienia z utrzymaniem ruchu i produkcją u koreańskich podwykonawców koreańskich koncernów automotive , ten się w cyrku nie śmieje.

  19. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Koreańskie reaktory i technologie do suwerennej budowy naszych głowic naszego skutecznego jądrowego odstraszania strategicznego. Koreańska elektronika do budowy naszej suwerennej sieciocentrycznej C5ISTAR/EW spinającej wszystkie domeny WP real-time. Koreański antyrakietowy/plot system L-SAM w polskiej produkcji i wspólnym rozwoju - deklasujący Patriota. Koreańskie balistyczne HM-2C o zasięgu 800+ km i manewrujące uskrzydlone HM-3C o zasięgu 1500 km. Transfery technologii high-tech, technologii bazowych, wspólny B+R, transfer budowy Przemysłu 4.0. A nie czołgi K2 [w absurdalnej ilości 1000 sztuk] - absolutnie niepotrzebne i przestarzałe na naszym TDW, nie K9 [wystarczy dopilnować produkcji Kraba], jedynie K239 ma sens - ale z transferem produkcji/rozwoju/eksportu amunicji precyzyjnej.

  20. Ralf_S

    A myślicie, że to nasi decydenci wpadli na pomysł zakupów w Korei? Prędzej bym się skłaniał ku opcji, że to im USA wynegocjowało te transakcje (może taki amerykański "Ringtausch"), Bo K2 jest serwisowany wg tych samych zasad co Abrams, a T-50 ma sporo z F-16, bo to też dziecko LM,,,

    1. franco dolas

      10/10

    2. gregorx

      Co Ty za bajki nam opowiadasz? K2 i T-50 maja niewiele wspólnego z M1 i F-16. To zupełnie rożne konstrukcje, T/FA-50 został zbudowany wedle podobnej koncepcji aerodynamicznej jak F-16 ale bebechy ma zupełnie inne.

    3. Ralf_S

      @gregorx - wygląd to nie wszystko. Poczytaj trochę o współpracy wojskowej Korea-USA.

  21. salvator

    Patologiczne działania związkó zawodowych. Wszystko na temat.

  22. Galiciusz

    Nie będzie żadnej produkcji sprzętu pancernego w Polsce ... już wiadomo że kolejne 300 szt. - poza 200 'pierwszymi' - także przyjedzie z Koreii ... wystarczy posłuchać Wolskiego i Karuzeli - a nie opowieści z mchu i paproci MON-u i rządu ...

  23. Capt Raginis

    Podejrzewam, że z Koreą jesteśmy już dogadani i hub na ich sprzęt wojskowy powstanie jednak w Polsce. Myślicie, że wybór koreańskiej oferty na elektrownię jądrową w Polsce to był przypadek? Tutaj nie ma przypadków.

    1. Edmund

      @Capt Reginis nie ma przypadków w kontraktach na ponad 20 mld USD.

    2. gregorx

      Nie, nie powstanie. Z prostego powodu: nie mamy pieniędzy na wypełnianie tych kontraktów w pełnym wymiarze. To co już kupiliśmy zostanie wyprodukowane w Korei a potem skończą się nam.pieniądze.....

    3. gregorx

      Serio? Przecież one były przygotowywane na szybko, podpisywane na przysłowiowym kolanie. Kto rok temu mógłby przypuszczać ze Polska kupi samolot szkolno-bojowy dla eskadr taktycznych? Kto mógłby przypuścić że kupimy czołgi które WP wcześniej uznało za zbyt słabe na europejski teatr wojenny? Ze kupimy koreańskie haubice rezygnując z rozwoju Kraba? Że kupimy wyrzutnie rakietowe używające nietypowej w NATO amunicji?

  24. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Sumując - obecne kierownictwo skupia się na kupowaniu przepłaconych ryb [i to nie tych, których naprawdę potrzebuje WP po doświadczeniach Ukrainy - np. czołgi], zamiast na kupowaniu - nie, nie wędki - a metody robienia wędki. Zamiast pod pretekstem wojny dać olbrzymie kwoty z budżetu na technologię, B+R, Przemysł 4.0, we własne, wysokomarżowe produkty EM - podwójnego zastosowania - i polepszyć bilans Polski i pozycję realnych wpływów i wzrostu i modernizacji- kierownictwo blokuje ten rozwój i budowanie realnej suwerenności na rzecz złych merytorycznie i przepłaconych zakupów - z cudzej półki - i to jeszcze świadomie ZADŁUŻAJĄC Polskę. I to ma być "mądre" rządzenie - a Prezes jeszcze się tym chwali...i mówi, że "nie ma innej drogi"...

  25. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Z Koreą najpierw wielkie transfery technologiczne i B+R, wdrożenie Przemysłu 4.0, potem PRAWDZIWE strategiczne projekty - jak przeciwrakietowy/plot L-SAM deklasujący Patriota, suwerenny sieciocentryczny kompleks C5ISTAR/EW spinający real-time wszystkie domeny WP, precyzyjne rakiety balistyczne i pociski manewrujące średniego zasięgu [HM-2C - 800 km i HM-3C 1500 km] - i cała technologia reaktorów koreańskich - do pozyskiwania SUWERENNIE głowic w miesiąc po podjęciu decyzji - tak jak ma to Korea Płd. Czyli zbudowanie całkowicie suwerennego odstraszania strategicznego - i konwencjonalnego i jądrowego. Przy okazji - wyjście z roli podporządkowanego ekonomicznie i finansowo podwykonawcy Niemiec i z pułapki średniego rozwoju - i prześcignięcie jakościowe Rosji w technologiach wojskowych. MON, MAP, KPRM, Jarek - robią dokładnie odwrotnie - tylko w ambitnych obietnicach są dobrzy.

Reklama