Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Fregata typu O. H. Perry. Fot. US Navy

Amerykanie kupią fregaty przyszłości. Są założenia [ANALIZA]

Marynarka amerykańska wystosowała ostateczne zapytanie o propozycje (Request For Proposals - RFP) dotyczące projektu przyszłej fregaty rakietowej, która uzupełni lukę powstałą po wycofaniu okrętów typu Oliver Hazard Perry. Tzw. program FFG(X) ma zaowocować powstaniem przynajmniej 20 okrętów.

Ostatnia z 51 fregat typu O.H. Perry – USS Simpson – została wycofana ze służby w roku 2015 i od tego czasu U.S. Navy ostatecznie już została pozbawiona okrętów tej klasy. Ich rolę miały przejąć częściowo okręty walki przybrzeżnej (Littorial Combat Ships - LCS), a w pewnym stopniu także liczne (stan na dzisiaj to 66 jednostek) niszczyciele typu Arleigh Burke. Plany oparcia się na jednostkach walki przybrzeżnej świadczyły o braku godnego przeciwnika na morzach i oceanach. Tymczasem nie dość, że okręty klasy LCS sprawiły dużo problemów, to jeszcze godny rywal dla amerykańskiej marynarki wojennej rośne na naszych oczach w postaci Marynarki Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Formacja ta wzrasta liczebnie budząc strach i podziw przede wszystkich liczbą oddawanych do użytku fregat i niszczycieli, które liczone są w dziesiątkach.

image
Wizja Sea Control Frigate Rys. Huntington Ingalls

W tej sytuacji kontrowanie ich wyłącznie za pomocą dużych i drogich niszczycieli wydaje się rozrzutnością, szczególnie w warunkach bitwy na pełnym morzu, gdzie LCS – nawet gdyby były jednostkami udanymi – nie zawsze się przydadzą ze względu na ich ograniczoną dzielność morską, zasięg i przede wszystkim brak uzbrojenia rakietowego typu woda-woda. Nowa fregata tymczasem może okazać się relatywnie niedrogim „wołem roboczym”, który zredukuje liczebną przewagę potencjalnego przeciwnika.

Zgodnie z obecną mapą drogową U.S. Navy chce wybrać wykonawcę i projekt fregaty, w ramach FFG(X), w lipcu 2020 roku. Jednocześnie zostanie zawarty kontrakt na jeden okręt z opcją na dziewięć kolejnych. Plan przewiduje sfinansowanie pierwszej fregaty z budżetu na rok fiskalny 2020, zgodnie z nim ta prototypowa jednostka ma kosztować 1,28 mld USD. W kolejnych latach okręty mają być zamawiane parami i ich cena będzie wynosić 800-900 mln USD za sztukę. Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych położyła tu duży nacisk na obniżenie ceny do tej dolnej granicy i, jak zapewniano wiosną, poczynione uzgodnienia dają nadzieję na jej uzyskanie. Ostatecznym celem jest jednak nie 10, a 20 okrętów, które mają być zamawiane parami aż do 2029 roku, zaś w 2030 ma zostać zakupiona ostatnia, 20. jednostka. Jeżeli program przyniesie zadowalające efekty nie wyklucza się przy tym dalszych zamówień – być może już zmodyfikowanych – okrętów.

image
Okręty typu Independence. Fot. Austal

Jak widać z powyższego koszty, nie pierwszy raz już zresztą, grają w programie dużą rolę. Właśnie dlatego marynarka amerykańska postanowiła oprzeć program o istniejące już projekty, które mają zostać zmodyfikowane pod jego specyficzne założenia (tzw. parent design approach). W postępowaniu brało do niedawna sześć podmiotów: Austal USA (mający w portfolio LCS typu Indepencence), Fincantieri Marine (fregata wielozadaniowa typu FREMM), General Dynamics Bath Iron Works wraz z hiszpańską Navantia (fregata F-100) i Ingalls Shipbuilding, które oficjalnie nie wypowiadają się na temat swojej propozycji, ale będzie ona miała - być może - związek z proponowaną przez tę firmą Sea Control Frigate. Piątym z konkurentów, który pomagał ustalić wymagania, był Lockheed Martin, odpowiedzialny za stworzenie LCS typu Freedom. W kwietniu firma ta wycofała się jednak z konkurowania. Poza czterema wymienionymi konkurentami w postępowanie na FFG(X) mają prawo włączyć się także zupełnie nowe firmy, które nie brały udziału w pracach. Czas na dostarczenie propozycji technicznych upływa 22 sierpnia bieżącego roku.

image
FREMM. Fot. OCCAR

Parametry techniczne

Jak będzie wyglądała nowa fregata U.S. Navy? Zgodnie z ustalonymi wymogami ma ona pomagać flocie operować w warunkach walki o dominację na morzu, nie jest to więc okręt „ekspedycyjny” do prowadzenia działań w wojnie asymetrycznej (czytaj: miażdżenia słabo uzbrojonego przeciwnika). Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych jest szczególnie zainteresowana takimi obszarami jak: zapas masy, miejsca na pokładzie, energii elektrycznej i układów chłodzenia, tak aby okręt mógł w przyszłości przechodzić w łatwy sposób modernizacje, bez potrzeby rozcinania jego kadłuba i lokowania go w suchym doku. W planach jest tu m.in. 8 do 16 pocisków manewrujących i 150-kilowatowy laser. Ważne mają być też zdolności związane z sygnaturą akustyczną, możliwością wykrywania celów podwodnych.

image
Fregata typu F-100. Rys. Navantia

FFG(X) mają być zintegrowane z konkretnymi typami wyposażenia:

- radiolokatorem wczesnego ostrzegania Raytheon Enterprise Air Surveillance Radar (EASR);

- wyrzutniami pionowymi Mark 41 zdolnymi do strzelania pociskami Standard Missile 2 Block IIICs i RIM-162 Evolved SeaSparrow Missiles;

-systemem zarządzania walką COMBATSS-21;

- śmigłowcem MH-60R Seahawk I BSP MQ-8C Firescout;

- systemem zwalczania okrętów podwodnych AN/SQQ-89(V)15;

- sonarem AN/SQS-62;

- systemem walki elektronicznej SLQ-32(V)6 Block 2 (przyszłości Block 3 Lite).

Uzgodniono, że okręty mają dysponować „przynajmniej” 32 pionowymi wyrzutniami, systemem prowadzenia walki bazującym na Aegis, łączem wymiany danych umożliwiającym wymianę informacji o celach ze statkami powietrznymi i innymi okrętami (Cooperative Engagement Capability - CEC), tak żeby mogły koordynować z nimi prowadzenie ognia.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (23)

  1. ito

    Innymi słowy należy się spodziewać jednostek wymiarami bliższych niszczycielom AB, niż fregatom OHP. Circa 7000 ton. Nasi zwolennicy maluchów na Bałtyk będą niepocieszeni, ale to właśnie jest rozsądny kierunek- wyporność kosztuje najmniej, a daje spore możliwości. My mamy "Ślązaka". Prototyp, czyli jak z powyższego widać co najmniej *1,5 jeśli chodzi o koszty w stosunku do seryjnego okrętu, ograniczony na dzień dobry wymiarami, a co za tym idzie możliwymi zastosowaniami- np. robienie z niego patrolowca było... dziwnym pomysłem (kadłub korwety- czyli okrętu bojowego na krótkie dystanse, a chcemy patrolowca, czyli okrętu o ograniczonych możliwościach bojowych za to o zdolnościach krążowniczych. Takie rzeczy tylko w Polsce.). I każdy następny póki co ma być "mini", bo na Bałtyk trzeba "mini", jak mało by to nie miało sensu.

  2. SZACH-MAT

    p.Davien gdyby zaistniał stan wojny okręty rajdery w dzisiejszej rzeczywistości miałyby się bardzo dobrze ...dzisiejsze systemy bojowe o dalekim rażeniu można umieścić w kontenerze ...więc dużo słabsze państwa stosowałby i takie możliwości ..czemu bo rajdery zawsze były efektywne..druga sprawa podczas spotkania a potem konfrontacji zawsze pierwszy strzela rajder nie po to się maskuje by rozpoznanym i odstrzelonym a okręt wojenny zawsze epatuje swym jestestwem niczym tarcza ..oczywiście potem zostaje kwestia skuteczności ..ale rakiety typu odpal i zapomnij mają się bardzo dobrze dorzucić jeszcze parametry manewrujące .... wszak tego typu rakiety stają się normą łatwą do uzyskania z różnych źródeł...

  3. Andrettoni

    Panie Davien - jeżeli Stany Zjednoczone będą przygotowywać się do wojny według Pana zaleceń, to już te wojnę przegrały. Na szczęście dla siebie Amerykanie nie są głupi i dlatego pojawia się tam wiele alarmujących doniesień, na podstawie których podejmowane są odpowiednie decyzje. Lepiej dmuchać na zimne niż się sparzyć. Wiem, ze Pan nigdy nikomu nie przyzna racji poza sobą samym. Natomiast cieszy mnie, ze Amerykanie w kilku wątkach już mi racje przyznali. Zamiast na siłę przepychać super nowoczesne futurystyczne programy zbrojeniowe poszli po rozum do głowy i wprowadzają bardzo udane modyfikacje w starych typach uzbrojenia. Myślę, że z fregatami będzie podobnie w ciągu najbliższych 5-10 lat. Pana uwagi osiągają dosyć żenujący poziom - to czy obsługa działa jest cywilna czy pobiera żołd... A co to ma do rzeczy? Zrobili to w czasie II WŚ to mogą zrobić i teraz, a kwestie prawne i skarbowe nie są istotne. Co do logistyki, to wykazuje się Pan totalnym nie ogarnianiem problemu - nie chodzi o to kto ma nowocześniejszy sprzęt, tylko gdzie ten sprzęt się znajduje - przeniesienie całej floty na Pacyfik oznacza, że będzie skądś zabrana. Zakładam, że flota USA pływa po świecie w celu realizacji jakichś celów, a nie na wakacjach, więc zabranie jej spowoduje niezrealizowanie tych celów. czymś te okręty trzeba zastąpić. Kolejna spawa - informuję Pana, że bazy wojskowe nie produkują uzbrojenia, ani żywności, posiadają magazyny, ale nie są one niewyczerpane i dlatego konieczne są stałe dostawy - jak Pan dołoży 100 żołnierzy, to musi Pan dosłać więcej jedzenia, butów, itp. Dlatego im silniejsza jest dana baza tym większe stanowi obciążenie logistyczne. Bardzo ważnym faktem jest tutaj, ze Japonia, która jest ważnym sojusznikiem USA, podobnie jak Taiwan są wyspami, a to oznacza konieczność dostaw droga morską i umożliwia blokadę. Oznacza to, że sojusznicy USA pod względem logistycznym są obciążeniem. Niestety do zatopienia nieuzbrojonego statku wystarczy jedna torpeda z czasów II WŚ, a Chińczycy takie mają i nawet ciut lepsze. Zasadniczo do blokady Japonii i zrujnowania jej gospodarki Chiny nawet nie potrzebują okrętów - wystarcza im rakiety wystrzeliwane z lądu. Natomiast posiadanie OP wymusza konieczność konwojowani i patrolowania olbrzymich obszarów Oceanu. Przykładowo USA nie może zabrać floty z Atlantyku, bo wystarczy jeden OP by ostrzelać jakieś amerykańskie miasto lub zatopić jakiś statek w tym rejonie.Przypomnę Panu o Rajdzie Dolittla. Taki atak nie musi być dotkliwy pod względem strat, wystarczy, że będzie dotkliwy propagandowo i prestiżowo. Co do Malakki to ma Pan rację i Chińczycy o tym wiedzą, dlatego budują szlak lądowy - miedzy innymi rurociągi z Rosji... Gdyby jak Pan to mówi "Amerykanie obracali kolejne porty w perzynę" to nie mielibyśmy problemu z Iranem. Na dzień dzisiejszy Prezydent USA zastanawia się czy zabić 150 żołnierzy wroga, a Pan chce zabijania milionów ludzi. Żyjemy w trochę innych czasach w których stroni się od zabijania bez potrzeby i poza frazeologią nikt niczego nie będzie obracał w perzynę, szczególnie przeciwnikowi posiadającemu broń atomową. Mamy wyścig zbrojeń i wojnę ekonomiczną, również pod kątem wydatków na armię. Jeżeli wpływy będą za niskie, a utrzymanie baz za drogie i bezsensowne, to Amerykanie je zamkną bez wojny.

  4. Andrettoni

    Panie Davien - niech Pan sobie wyobrazi, że jest Pan Chińczykiem, który planuje strategię pokonania USA. Planowanie wojny nie polega na postawie życzeniowej, tylko na wyobrażeniu sobie strategii przeciwnika, która byłaby dla nas najgorsza. Jeżeli przygotujemy się na najgorsze, to wszystko inne będzie już łatwe.. Co do piractwa - mówiąc najkrócej - no i co z tego? W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Zarówno marynarka brytyjska jak i amerykańska w czasie II wojny światowej stosowała takie metody, więc według pana mniemania są to piraci... Jeżeli już to korsarze. Dalej - jeżeli wybuchnie wojna, to Pana zdaniem okręty USA będą kontrolować i przepuszczać statki chińskie? Nie wiem skąd to Panu przyszło do głowy. W trakcie wojny statki wroga się zatapia lub ewentualnie zajmuje i nie ma tu znaczenia czy są uzbrojone czy nie. Chińczycy zrobili by to co się w takich sytuacjach robi, czyli udawaliby, że są statkami innych bander. A to oznacza, że Amerykanie musieliby zatapiać wszystkie statki lub przy każdej kontroli ryzykować. Skuteczna taktyka nie jest anachronizmem, tylko skuteczna taktyką. Zabicie wrogiego żołnierza nożem czy improwizowana bombą niczym nie różni się od zabicia go rakietą balistyczną. Nie rozumiem tez dlaczego nie podejmuje Pan polemiki nad kwestią atakowania dróg zaopatrzeniowych przez okręty podwodne? Czyżby chińskie OP były tak słabe, że nie dadzą rady zatopić statku? A może Amerykańskie statki cywilne maja takie sonary i uzbrojenie, że same się obronią? To z tego by wynikało, że Amerykanie to PIRACI? Musimy zatem zmienić definicje piractwa i od dzisiaj piratem nazywamy statki cywilne atakujące okręty wojenne. Nie posuwałbym się tak daleko, jednak jeżeli już wnikamy w takie szczegóły, to wydaje mi się logiczne, że w razie wojny wypadałoby uzbroić również amerykańskie statki - przynajmniej w broń ręczną, żeby jakaś mała grupka nie mogła dokonać abordażu oraz w broń przeciwlotniczą "ostatniej szansy". Fregaty mają ograniczone rozmiary, ale prowadzać konwój mogłyby zarządzać uzbrojeniem na statkach. Kilka lekkich rakiet w hermetycznych wyrzutniach nie powinno być problemem dla statków, ale 10 statków po 4 rakiety dawałoby spory zapas razie obrony przed atakiem rakietowym. Możliwe, że wojna z Chinami nie wybuchnie, ale projektując okręty, które ewentualnie miałyby być eskortowcami dałbym im pewien zapas mocy do nadzorowania takiego "dodatkowego uzbrojenia".

    1. Davien

      Panie Andrettoni, nie nie korsarze:) Korsarz to osoba nie bedaca członkiem sił zbrojnych dziąłająca na podstawie listu kaperskiego. A przy pełnoskalowej wojnie nie byłobyzadnych chińskich statków handlowych sobie pływających bo dopalałyby sie zapewne w zniszczonych portach w Szanghaju, czy Hongkongu. Ani Brytyjczycy, ani amerykanie nie uzywali jednostek cywlinych z uzbrojeniem obsługiwanym przez cywilów wiec znowu ma pan raczej nieaktualne dane. A co do Chińczyka planujacego jak pokonac USA to jest tylko jedna rada,: nie zaczynac wojny albo zacząc planować jak zakończyc ja z jak najmniejszymi stratami dla Chin, bo z USA wygrac nie maja najmniejszych szans. chińskei OP panie Andrettoni to w wiekszości stare jednostki , maja kilka nowoczesniejszych SSN-ów i klasycznych, ale w starciu z 688 czy Virginiami. Takze nikt ci podczas wojny do Chin pływac nie będzie bo to oznacza utrate statku. Panie Andrettoni ciekawe jak pan sobie wyobraża te ataki chińskich OP na szlaki zaopatrzeniowe doskonale pilnowane przez US navy. Amerykanie na Tajwan nie musa pływać, bazy maja dalej , to chiońakie OP musza sie przebic przez wielokrotnie silniejsze siły przeciwnika, zakładając ze jakeis OP zstana Chinom do dyspozycji by je tam wysłąc zamiast walk z LGU zajetymi obracanie w perzyne kolejnych baz i portów w Chinach. Aha praktycznei cały chiński handel szczególnie ropą to ciesnina Malakka wiec powodzenia.

  5. Andrettoni

    Panie Davien - w polityce jest wszystko możliwe, nawet to , że ktoś zmienia sojusznika w połowie wojny. Może to być mało prawdopodobne, ale musimy się liczyć z tym, że każdy kraj realizuje własne cele. dzisiaj Japonia jest sojusznikiem USA, ale co byłoby gdyby miała większą flotę od USA? Im mamy silniejszych sojuszników tym mamy mniejszy na nich wpływ, a ich wymagania rosną. Oczywiście Japonia ma jeszcze wspólne interesy z USA, ale np Indie? Niektóre symptomy wskazują, że Indie postępują podobnie do Turcji, która w stosunku do USA jest raczej mało lojalnym sojusznikiem, a jeszcze kilka lat temu współpracowała z nimi przy programie F-35. Co do Chin to ocena jest jednoznaczna - na pełnym oceanie na razie nie mają szans, ale pod osłoną wysp oraz pocisków lądowych przeważają nad USA. Oczywiście jest to przewaga tylko miejscowa, ale jednocześnie bez precedensu w historii USA po II Wojnie Światowej. Jakby na to nie patrzeć rozbudowa ilościowa floty chińskiej jest imponująca. Co do jakości to Chiny obecnie stawiają właśnie na jakość i unowocześnienie wszystkich swoich produktów. Czy to im się uda to jest zgadywanka. Fakty są jednak takie, że niektóre rzeczy można unowocześnić stosunkowo łatwo - np. wymienić uzbrojenie na nowocześniejsze. Jeżeli wymienimy tylko rakietę a nie jej wyrzutnię, to można to zrobić zaraz po wystrzeleniu starego modelu w trakcie ćwiczeń. Wymiana radaru czy systemu kierowania ogniem to rzecz trudniejsza, ale mimo wszystko to jest ułamek czasu pracy przy produkcji okrętu. Kolejna sprawa - w razie wojny główna część floty USA musiałaby blokować flotę chińską, ale żadna blokada nie jest szczelna. należy się tez spodziewać, ze Chiny robiłyby to samo co inne państwa w podobnych przypadkach czyli np. uzbrajanie statków handlowych, okręty udające statki handlowe, okręty rajderskie oraz okręty podwodne. Historia dowodzi, że takie działania są skuteczne i z zaskoczenia można zniszczyć lepiej uzbrojony okręt, a to oznacza, że patrolowce i szybko przerobione okręty mogą nie wystarczyć. Łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo, więc jak obstawisz jakieś miejsce byle czym, to spodziewaj się tam ataku. Niemcy nie atakowali Lini Maginota i nie spodziewaj się tego po Chińczykach. Fakty są takie, ze okręty zjadają dużo paliwa, a ich załogi dużo żywności, a to oznacza konieczność zwiększonych dostaw, a Japonia pomimo silnej gospodarki nie ma surowców. Oznacza to konieczność wzmożonych dostaw na bardzo długich liniach zaopatrzenia. Lotniskowiec ciężko zatopić i nie potrzebuje paliwa, ale jego samoloty potrzebują, a wystarczy zatopić statek transportujący amunicje lub paliwo do tych samolotów - i to nie przez rzekę, tylko przez ocean. Możesz ograniczyć się do konwojowania lub do aktywnego wyszukiwania i niszczenia OP i tutaj Fregaty po prostu są bardzo przydatne. Ponadto fregaty zapewniają elastyczność, gdyż możesz w razie potrzeby wzmocnić nimi główne siły w razie ataku lub zastąpić większe jednostki, które zostaną uszkodzone lub zatopione. Wyobraź sobie teraz co będzie robić reszta świata - Iran, Turcja, Wenezuela czy np. Argentyna. Jak Amerykanie popłyną walczyć z Chinami, to przestaną kontrolować resztę - wolisz zostawić w innych rejonach krążownik i 3 niszczyciele czy niszczyciel i 3 fregaty? Wiele krajów realizuje własne interesy i jak się zrobi "pusto" to nagle morze się przypomnieć Argentynie o Falklandach... Polska w czasie zaborów też szukała swojej szansy w wojnach między zaborcami, więc każda duża wojna zrodzi automatycznie kilka mniejszych - tym bardziej, że pacyfikuje to tylko jeden hegemon w postaci USA i właśnie go zabraknie.

    1. Davien

      Panie Andrettoni odniose sie tylko do jednego stwierdzenia pana co doskonale pokazuje poziom reszty:) Pisze pan że Chiny zaczełyby uzbrajac statki handlowe czy uzywac okretów zamaskowanych jako takie statki. Odniosę sie tylko do pierwszego bo raidery czy okrety udajace statki to ... Jakby Chiny zrobiły cos takiego to istotnie kontrola by sie zakończyła, ale uzbrojony statek cywilny to jednostka piracka wiec odpowiedzą byłby pocisk rakietowy albo dwa w burte jakby tylko kichneli w strone grupy inspekcyjnej a potem traktowanie każdej chińskeij jednostki cywilnej jako pirackiej. Raidery cz okrety pułapki to czasy I i II wojny swiatowej a dzisiej to totalny anachronizm.

  6. chateaux

    Konflikt asymetryczny nie oznacza bynajmniej "miażdżenia słabo uzbrojonego przeciwnika", lecz oznacza walke z przeciwnikiem stosujacym "inne metody", niekonwencjonalne metody walki, nie mieszczace sie w klasycznej teorii starcia zbrojnego przeciwnikow. Prosze nie wprowadzac czytelnikow w blad.

    1. Seba

      O, to to. Podejrzewam, iz zaden amerykanski zolnierz, ktory walczyl w Iraku czy Awganistanie, nie okreslilby tych konfliktow jako miazdzenie kogokolwiek.

  7. OptymistaPl

    Czyli jeśli już kiedyś nadejdzie czas wyboru Miecznika, to kupimy 2-3 fregaty takie jak USA

    1. luka

      Nie, bo w ramach miecznika będą okręty klasy korwety a nie fregaty

    2. Davien

      Luka, raczej cos posredniego: duza korweta albo mała fregata.

  8. dropik

    na pierwszym zdjęciu : polska fregata przyszłości ;)

    1. Davien

      Dropik, a to zalezy w której wersji, bo maja w planach min 4 i ostatnia wygląda naprawde niezle,

    2. Nowator

      1.28 mld sztuka to 360 , mln za mało za tę bogatą specyfikację techniczną

  9. Andrettoni

    Biorąc pod uwagę ile okrętów budują Chińczycy 2 sztuki rocznie to za mało. Za to założenia są sensowne, może poza laserem. Co do wypowiedzi na forum to warto byłoby przynajmniej czytać artykuły z tego portalu, bo ktoś pisze o słabej chińskiej OPL, a dopiero co był artykuł o tym... Proponowałbym się również zapoznać z pracami Jacka Bartosiaka. Obecna strategia Chin polega na wypieraniu USA z tzw. pierwszego i drugiego łańcucha wysp i w zasadzie takie starcie zostałoby przez USA przegrane, więc USA musiałoby się ograniczyć do obrony i blokady morskiej oraz długiej wojny na wyniszczenie. W wojnie na wyniszczenie liczy się głównie ilość i cena uzbrojenia, a nie jego jakość. Przykładowo jeden słaby okręt podwodny może zatopić wiele okrętów handlowych, a ich eskortowanie nawet w konwojach wymaga wielu okrętów... Blokada handlowa wymaga kontrolowania wielu okrętów, a ciężko sobie wyobrazić lotniskowiec podpływający do tankowca w celu kontroli - do tego potrzeba małych, tanich okrętów, w dużej liczbie. Co do uzbrojenia, to można powiedzieć, że Amerykanie na okrętach mają obecnie uzbrojenie o zbyt małym zasięgu lub bardzo drogie, ale w każdej chwili mogą stworzyć nowe uzbrojenie i przezbroić okręty - mają zarówno technologie jak i gospodarkę zdolną do produkcji masowej, a wielkość floty daje im czas na modernizację. Jest to jednak wyścig i dzisiejsza przewaga może być szybko zniwelowana. Wystarczy zmiana sojuszy. Wyobraźcie sobie np. że Indie i Japonia wspierają Chiny i nagle sytuacja się drastycznie zmieni. Do tego Chiny naprawdę szybko budują i jak uda im się wybudować pierwsze lotniskowce, to mogą zacząć je budować w tym tempie co Amerykanie planują budować fregaty. Jeżeli dobrze pamiętam to Amerykanie w czasie II Wojny Światowej wybudowali coś koło setki lotniskowców - oczywiście głównie eskortowych i o wiele mniej nowoczesnych, ale skoro można budować 20 rocznie, to dlaczego nie 2? Zamiast wysnuwać wnioski wyssane z palca lepiej po prostu obserwować wydarzenia. Moim zdaniem USA potrzebują więcej fregat i powinny je szybciej budować, bo 10 lotniskowców potrzebuje 10 kapitanów, a 50 fregat 50. Jeżeli fregaty będą działać samodzielnie jako eskortowce i okręty kontrolujące to będą potrzebowały samodzielnych oficerów z dużym doświadczeniem - znacznie większym niż na okrętach działających w grupie. Wymaga to tez całkowicie innego charakteru - co innego walka w grupie z przewagą w stosunku do przeciwnika, a co innego w pojedynkę gdy w każdej chwili możesz spotkać kogoś silniejszego.

    1. MateuszS

      Hmm 2 lotniskowce typu Ford ( modernizowany Nimitz) rocznie?

    2. Davien

      Panie Andrettoni, obecna OPL Chińskich okretów nawet na najnowszych niszczycielach to kopia S-300F i kopia pierwszych Uraganów więc to nawet nie poziom CG-47 z VLS. Obecnie w wojnie na wyniszczenie panie Andrettoni Chiny leza i kwicza i mają tego pełna świadomość. Do tankowca jeżeli chodiz o kontrolę zawsze moga wysłać LCS-y maja juz ich trochę, sa plany przebudowy na patrolowce OHP, naprawde nie trzeba nawet fregaty by kontrolowac tankowiec czy frachtowiec. Ani Indie ani japonia panie Andrettoni nie zmienia sojuszy bo dla nich Chiny sa najwiekszym zagrożeniem A co do lotniskowców to do 2030r Chiny planuja miec całe 3 z czego jedynie jeden z napedem jądrowym i to o ile nic im się nie skopie

    3. KrzysiekS

      KrzysiekS->Davien Masz rację w sensie militarnym Chiny są daleko za USA (chociaż gonią). Problem jest inny, leży w gospodarce a szczególnie zapaliła się czerwona lampka USA jeżeli chodzi o Chińską wersję tzw. "Przemysł 4.0" prześcignięcie USA w nowoczesnym przemyśle i o to cała wojna idzie. Które to przepychanki niestety mogą doprowadzić do rzeczywistej wojny (oby nie).

  10. Piotr ze Szwecji

    System Phalanx! Oto czego brakuje na polskich okrętach wojennych w moim mniemaniu. ZMT Tarnów zakupił co prawda licencję na 4 lufowy karabin maszynowy w systemie Gatling (dla śmigłowców?). Brakuje umiejętności produkcji nowoczesnego radaru okrętowego? Nawodne okręty wojenne bez tego typu uzbrojenia są po prostu zacofane. Żaden żołnierz obsługujący 12,7 mm kaem, nie jest wstanie sprostać wyzwaniom, które System Phalanx spełnia. Żaden człowiek nie ma i nie będzie mieć takich refleksów.

    1. cynik

      Już jakiś czas temu zdano sobie sprawę, że ligowe systemy obrony bezpośredniej są za słabe i teraz idzie się w kierunku rakiet krótkiego zasięgu np RAM.

    2. Geralt z Rivii

      System Phalanx ma za mały kaliber do skutecznego zwalczania niektórych rosyjskich radzieckich opancerzonych rakiet przeciw okrętowych, lepsze było zastosowanie działka kal. 35 mm i amunicji programowalnej co pozwoli trafić cel na większym dystansie niż Phalanx i gęstym rojem subpocisków.

    3. Davien

      Geralt, a niby to jakie rakiety ma pan na mysli, bo jedyne co miały opancerzenie to własnei wycofywane jako całkowicie przestarzałe i nieskuteczne Granity i Wulkany będace uzbrojeniem chyba jednej jednostki i podobnie przestarzałe. Aha jak pocisk 20mm nic nie zrobi rakiecie to tym bardziej subpociski z 35mm AHEAD.

  11. Yui

    Amerykanskie statki wygladaja przestazale w porownaniu do chinskich

    1. cynik

      Zdaje się, że Amerykanie nie budują statków. Za to ich okręty bez porównania wyglądają nowocześniej od chińskich. No chyba, że pokażesz coś chińskiego bardziej futurystycznego niż USS Zumwalt...

  12. O2ns

    A my co a my nadal analizy.

    1. Paweł P.

      I dobrze!!!

    2. Robert W.

      A my nie jesteśmy krajem oceanicznym.

    3. Amator

      Dla kogo dobrze? Bo dla nas akurat to fatalnie!

  13. Zenek

    Po co amerykanom takie okręty, ano po to żeby terroryzowac świat, okradac słabszych i napadac na państwa na drugim końcu świata tak w ramach niesienia demokracji i wolności

    1. Ty

      Tak właśnie dlatego kupią okręty do walki z marynarką Chin, żeby "napadać" nimi na Afrykę

    2. Olo

      Będą unikać marynarki Chin a za to napadać na Afrykę.

    3. Amator

      Alternatywnie zawsze można być "okradanym" przez Rosjan lub Chińczyków - nie polecam (chociaż jedni i drudzy chętnie się na to zgodzą) - albo samemu zbudować flotę i zadbać o dostęp do szlaków handlowych. Life is brutal.

  14. bebe

    Zgoda, USA nie ma pocisków woda woda klasy Cyrkon, Granit ale to nie problem gdyż LM właśnie buduje silniki scramjet, przeciwnikiem USA są Chiny a fregaty nie będą zwalczały okrętów przeciwnika, podstawowym efektorem przeciwokrętowym USA stanie się balistyczny PRSM naprowadzany aktywnie i hipersoniki. Nagle okaże się że to nie USA nie ma broni przeciwokrętowej ale Rosjanie są do tyłu z OPL i obroną. Takie Bujany mogą zaatakować co zachodnie wybrzeże USA conajwyżej za pomocą Kalibrów. Rosja odpada z gry widać że USA bierze pod uwagę wzmocnienie ochrony wybrzeża i konflikt asymetryczny na swoich wodach.

    1. Navigator

      1.28 mld to o 360 mln za mało za te specyfikację techniczną

    2. Davien

      Bebe, pociski klasy Granit/Wulkan powstały w celu zwalczania LGU a kto poza USA ma LGU?? wiec po co im takie wielkie , łatwe do zestrzelenia potworki jak nawet sama Rosja je wycofuje. USA silnik scramjet ma od dawna, znacznie wczesniej niz Chiny czy Indie. Co do Cyrkona to jak na razie jedyne co o nim wiadomo to nierealne osiagi i podmalowany X-51 Waverider przedtawiany jako 3M22 Cyrkon. A co do ataku Byjanów-M to wszystkie Bujany i karakurty maja mniej Kalibrów nz jeden SSGN klasy Ohio ma znacznie lepszych Tomahawków. USa po prostu słusznie uznało że ganianie korwet i kutrów niszczycielami mija się z sensem bo sie zwyczajnie nie opłaca.

    3. Olo

      Problemem silników typu scramjet są materiały do których USA mają ograniczony dostęp.

  15. Rzyt

    A u nas OHP to nowość...zatopić te 2 OHP. Ile kosztuje miesiąc na morzu takiego szrotu? Do Afryki za węgiel i ropę. Kupienie 4-6 OP, ale tylko z możliwością strzelania rakietami do 500km minimum...tak by w razie czego zrobić anty dostęp przez Białoruś i Litwę na kierunek Warmii i Mazur oraz Podlasia. Tyle ile baterii homara tyle op...ale pierw Wisła i Narew to priorytet suwerenności Polski. Dach to 'podstawa' jak ściany nośne i fundament...

    1. Fanklub Daviena

      No i co nam da ten absurdalny wydatek? Rosja będzie na nas napadać drogą morską? Albo Niemcy? Bo jak nie, to przy braku broni atomowej co chcesz zrobić z tymi rakietami? Rzucić Rosję albo Niemcy na kolana? USA wystrzeliły na maleńką Syrię wielokrotnie więcej i nie rzuciły. Nigdy nie myślisz o czymś tak podstawowym jak cena/efektu?

    2. xyz1

      Policz, ile za 4 OP można kupić np. efektorów NSM . A może Krabów ? Ewentualnie poprawionych Langust. Taniej bez porównania i bardziej efektywnie.

    3. Wydział II

      To znaczy, że twoi pracodawcy trzymają na Bałtyku dwa niszczyciele, trzy fregaty i trzy "warszawianki" po to, żeby razem z Bujanami ładnie wyglądały na paradach morskich?

  16. say69mat

    ???150 watowy laser??? 8/16 pocisków manewrujących??? 32 VLS SM2/RiM 162??? Ciekawe, która z ofert v/s propozycji fregat dla naszej MW, będzie dysponowała - bodaj - zbliżoną opcją uzbrojenia i wyposażenia??? I mam wrażenie, graniczące z pewnością, że porzucenie planu pozyskania australijskich FGG, klasy Adelaide jest kosmicznym błędem naszego rządu. Biorąc za punkt odniesienia zdolność naszych elit politycznych do myślenia w kategoriach wykraczających poza poziom zapełnienia piaskownic beneficjentami ambitnych programów społecznych. Biorąc za punkt odniesienia realne możliwości naszego rządu co do realizacji ambitnych planów pozyskania samolotów piątej generacji oraz budowy infrastruktury, umożliwiającej funkcjonowanie samolotów w warunkach bojowych.

    1. Fanklub Daviena

      Nawet jedna fregata jest nam zbędna. Po co nam coś takiego na zamkniętym bajorze jak Bałtyk. Mamy 1000 bardziej pilnych wydatków.

    2. Te fregaty to były okręty oceaniczne. W razie W na Bałtyku zostałyby bardzo szybko zatopione, np. przez rakiety Bastion. Polsce wystarczą baterie rakiet NSM w ze słuszną ilością efektorów oraz sensory które umożliwiają wykorzystanie ich zasięgu. Dodatkowo powinniśmy mieć okręty stawiacze min i wybrzeże mamy z głowy. O oceanie pomyślimy za 30 - 40 lat.

    3. luka

      Bo nasza MW to nie tylko Bałtyk, mamy zobowiązania sojusznicze w ramach NATO, trzeba też pilnować szlaków handlowych na morzu

  17. Quetzalcoatl

    Oko 2050-60 moze ze 2 takie jednostki trafia do PMW ...

    1. Smuteczek

      No pewnie. Kupimy od jakiegos Afrykanskiego panstwa z 2 takie mocno wyeksploatowane trupy po dlugich dialogach technicznych i paru uniewaznionych przetargach

  18. Qlty

    A w ChRL czytają takie liczby i się śmieją. 20 fregat w 2030. Gdyby to było 200 to co innego. A z 20 fregatami to USA w 2030 będzie mogła pilnować swojego wybrzeża

    1. Gts

      Tak, może weź pod uwagę ile mają innych okrętów. Pozatym 20 to jest liczba minimalna, jak się projekt uda to będą kontynuować jak z Arleigh Burke. I dobrze czas te kutry LCS odesłać do lamusa. Do niczego się nie nadają.

    2. Maciek

      US navy ma potencjał większy niż reszta sił morskich całego świata. Chiny mają beznadziejne op, nie mają o nie będący mieć lotniskowców.

    3. Davien

      Qlty, nie w Chinach patrza na te 66 Burke'ów i 11 lotniskowców i zastanawiaja sie czy w 2030r bedą choćby mieli 1/3 tej siły:)

  19. Fanklub Daviena

    Arleigh Burke też nie mają uzbrojenia woda-woda bo zabytkowe Harpoony u przeciwnika jak Rosja czy Chiny budzą śmiech a nie zaniepokojenie. I co, wyszło na rosyjskie, że zamiast jednego dużego okrętu lepiej wiele fregat rakietowych? A tak się tu śmiano jak to Rosja nie potrafi budować dużych okrętów i musi robić Gorszkowy, Karakurty i Bujany...

    1. Roket

      Nie przekrecaj tego co robią Amerykanie. Bo to Rosjanie zazdroszczą Ameryce. Rosja płacze ze stać ja tylko na budowę małych okrecikow. I cały czas Rosjanie zaznaczaja że budować będą niszczyciele krążownik i lotniskowce. Amerykanie zaplanowali budowę fregat ale i rusza też proces pozyskania krazownikow i projektuje się niszczyciele i będą budowane lotniskowce. Nie usprawiedliwiaj rosyjskiej niemocy bo to żałosne. Przyjdzie czas to Rosjanie szybko porzuca koncepcje budowy małych okrecikow przy pierwszej nadarzajacej się okazji

    2. Wyr

      Ale USA ma duże okręty i będzie miała też mniejsze, a Rosja ma tylko małe jednostki.

    3. cynik

      Litości... USA ma wystarczająco dużo cięższych gabarytowo okrętów a ten program to wypałnianie luki w wadze średniej. Z Rosji dalej można się śmiać bo do dzisiaj nie ma uniwersalnego niszczyciela porównywalnego z najstarszymi Burkami. Nowoczesnych okrętów niższych klas też chomeoatyczne ilości. Harpoony to aż nadto na rosyjskie okręty pozbawione nowoczesnych systemów plot.

  20. Ślązak

    to chyba nie ten tytuł to nie fregata przyszłości , ale teraźniejszości , fajny program bo widać że ma być maksymalnie tanio i efektywnie

  21. Ror

    Wyścig zbrojeń rusza pełną parą

  22. Fxx

    Fajnie by było gdybyśmy w 2030 też kupili ze dwie takie fregaty. Wyglądają na dobre dla nas - w miarę tanie, z silnym uzbrojeniem plot i ppod. Możliwości walki woda-woda może nie za wielkie ale wersja bez lasera, za to z dodatkowymi wyrzutniami rakiet powinna być jeszcze w zasięgu naszych możliwości finansowych...

  23. Grredo

    Brytyjczycy rozważali no nową fregatę opcję duńską. Dobra fregata z zapasem miejsca na kolejne wersje wyposażenia.

Reklama