Reklama

Polityka obronna

Rakietowy szczyt NATO w Waszyngtonie: Tomahawki do Niemiec, tarcza dla Polski

System wyrzutni rakietowych Typhon
System wyrzutni rakietowych Typhon
Autor. Darell Ames/US Army

Deklaracja szczytu NATO w Waszyngtonie zawiera ważne zapisy dotyczące Zintegrowanej Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej (IAMD). W dokumencie czytamy, że system obrony będzie wzmacniany w oparciu o podejście 360 stopni. Zaktualizowano już politykę Sojuszu w zakresie obrony powietrznej, a zdolności obronne będą zwiększane.

Jednym z elementów obrony powietrznej jest rotacyjny model IAMD w obszarze euroatlantyckim, „ze wstępnym skupieniem na flance wschodniej”. W ramach tego modelu okresowo systemy obrony powietrznej z państw sojuszniczych mają być rozmieszczane w najbardziej zagrożonych regionach. Przykładowo, holenderska bateria Patriot bierze udział w ćwiczeniach na Litwie.

Reklama

Obrona przeciwrakietowa w Polsce

We wspomniany model rotacyjny w pewien sposób wpisuje się też rozmieszczenie w Polsce systemów amerykańskich i brytyjskich (a wcześniej czasowo także niemieckich), tym bardziej, że przedstawiciele polskich władz sugerowali, że po szczycie NATO to Sojusz może przejąć odpowiedzialność za obronę hubu logistycznego w Rzeszowie. Sojusznicy deklarują również zwiększenie efektywności systemu IAMD i „podjęcie wszystkich wysiłków w celu odpowiedzi na środowisko bezpieczeństwa”.

Polska jest też bezpośrednio wspomniana w kontekście osiągnięcia przez system obrony przeciwrakietowej NATO (NATO BMD) rozszerzonej gotowości operacyjnej (uwzględniającej również system obrony rozlokowany w Polsce). „Dostawa instalacji Aegis Ashore w Redzikowie, w Polsce, dopełnia istniejące środki w Rumunii, Hiszpanii i Turcji”. Warto dodać, że system Aegis Ashore został zaprojektowany w celu obrony przed ograniczonym atakiem „spoza obszaru Euroatlantyckiego” z Bliskiego Wschodu, szczególnie z Iranu, pociskami balistycznymi lecącymi poza atmosferą ziemską. Jak jednak zauważył analityk PISM Artur Kacprzyk, w tym roku nie zostało to wprost zapisane w deklaracji szczytu (w przeciwieństwie np. do szczytu w Wilnie).

W Polsce system Aegis Ashore wyposażony jest w wyrzutnie pocisków Standard SM-3 Block IIA i radar AN/SPY-1, co do zasady komponenty te służą do obrony przed atakiem na cele poza atmosferą ziemską, wystrzeliwane z określonego obszaru. System można by jednak modyfikować poprzez dodanie sensorów i wyrzutni. Co ciekawe, sojusznicy zadeklarowali dalszy rozwój systemu obrony Europy przed atakiem pociskami balistycznymi. Byłoby dobrze, gdyby objęło to także integrację komponentów z różnych państw (na wzór integracji amerykańskich zestawów Patriot, pocisków CAMM i polskich radarów za pomocą IBCS w budowanym systemie Wisła-Narew), bo amerykański przemysł ma mimo wszystko ograniczone moce produkcyjne. Ponadto w taki sposób można by wykorzystywać najlepsze elementy z USA i Europy, tworząc efekt synergii.

Instalacja Aegis Ashore w Rumunii - fot. Flickr/Domena Publiczna/U.S. Naval Forces Europe-Africa/U.S. Sixth Fleet
Instalacja Aegis Ashore w Rumunii - fot. Flickr/Domena Publiczna/U.S. Naval Forces Europe-Africa/U.S. Sixth Fleet

NATO i system obrony

Powstaje też pytanie, czy sojusznicy są gotowi na odpowiedź na rozmieszczenie dodatkowych systemów obrony, gdyby Rosja zdecydowała się rozlokować systemy rakiet balistycznych o zwiększonym zasięgu (wyższym niż Iskandery, lecące na wyższym pułapie). Moskwa sygnalizowała już chęć rozwoju zdolności wykorzystania takich rakiet, dziś na masową skalę stosują je Iran i Korea Północna.

Obecnie bowiem system obrony NATO działa na takiej zasadzie, że obrona przed pociskami krótkiego zasięgu (kilkaset do tysiąca km, wykonujące lot w atmosferze ziemskiej – klasy Iskandera) zapewniana jest przez siły poszczególnych państw. W miarę możliwości działają one w ramach zintegrowanego systemu, za pośrednictwem dowództw narodowych (w Polsce – Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego). Są to naziemne systemy SAMP/T (Francja, Włochy) i Patriot (Niemcy, Holandia, Szwecja, Grecja, Polska, Rumunia, Hiszpania oraz US Army Europe) uzupełniane przez okręty o odpowiednich zdolnościach - z reguły w dyżurze bojowym jest tylko niewielka część z nich.

Za obronę przed rakietami balistycznymi krótkiego zasięgu odpowiadają środki narodowe - jak polskie Patrioty
Za obronę przed rakietami balistycznymi krótkiego zasięgu odpowiadają środki narodowe - jak polskie Patrioty
Autor. Leszek Chemperek/CO MON

Natomiast system budowany w ramach NATO BMD (będący elementem sił Stanów Zjednoczonych pod dowództwem NATO) służący do przechwytywania rakiet krótkiego, średniego i pośredniego zasięgu (do kilku tysięcy kilometrów, a także pociski krótkiego zasięgu o wykonujące lot poza atmosferą ziemską) to komponenty m.in. w Polsce, Rumunii (Aegis Ashore), Turcji (radar AN/TPY-2 służący do wczesnego ostrzegania) oraz amerykańskie okręty z systemem Aegis.

Reklama

Te ostatnie mogą zresztą zwalczać zarówno rakiety krótkiego zasięgu (pociskami SM-6) jak i cięższe pociski (SM-3). Co ciekawe, podobne do pewnego stopnia zdolności jak system SM-3 będzie mieć również zestaw Arrow 3, zakupiony przez Niemcy w ramach inicjatywy ESSI (European Sky Shield Initiative). Powstaje pytanie, czy on również zostanie włączony do NATO BMD, a właściwie na jakich zasadach.

Czytaj też

Dodajmy jeszcze, że systemy obrony powietrznej i przeciwrakietowej stają się jednym z najwyższych priorytetów (obok amunicji różnych typów) w procesie rozwoju zdolności, zgodnie z planowaniem NATO (NATO Defence Planning Process (NDPP). Wreszcie, w deklaracji przyznano, że obrona przeciwrakietowa wspiera, ale nie może zastępować odstraszania nuklearnego. Wszystko to oznacza, że NATO podejmuje coraz bardziej kompleksowe decyzje w zakresie wzmacniania obrony powietrznej (a także środków rozpoznania, w kontekście planowanej wymiany samolotów AWACS), z coraz większym uwzględnieniem zagrożenia ze strony Rosji.

Reklama

Tomahawki wracają do Niemiec

W trakcie szczytu NATO władze Niemiec i Stanów Zjednoczonych wydały też wspólny komunikat dotyczący rozmieszczenia zdolności uderzeniowych. USA zamierzają czasowo („epizodycznie”) od 2026 roku rozlokowywać w Niemczech wyrzutnie pocisków Standard SM-6 o zasięgu kilkuset kilometrów oraz Tomahawków o zasięgu 1500 km, w ramach funkcjonującej tam wielodomenowej grupy zadaniowej. Docelowo mają tam zostać rozmieszczone także wyrzutnie lądowych pocisków hipersonicznych.

Deklaracja o rozlokowaniu w Niemczech tych pocisków nie jest zaskoczeniem, bo już pod koniec 2021 roku w Republice Federalnej utworzono 56. Dowództwo Artylerii (56th Artillery Command), mające koordynować rozlokowanie tego rodzaju zdolności. Niemcy i USA potwierdziły jednak wcześniejsze założenia i rozmieszczenie tego rodzaju zdolności.

Na początku będzie to system Typhon (należący do US Army i służący do zwalczania celów lądowych pociskami Tomahawk i SM-6), a następnie także pociski hipersoniczne LRHW, które są obecnie na etapie prac rozwojowych. Zgodnie z amerykańską doktryną wszystkie te pociski mają mieć konwencjonalne głowice i nie ma planów opracowania ich wersji z ładunkami nuklearnymi.

Fot. US Army
Fot. US Army

Przygotowanie wszystkich tych systemów to efekt złamania traktatu INF o zakazie stosowania lądowych wyrzutni pocisków średniego zasięgu przez Rosję poprzez rozmieszczenie pocisków manewrujących 9M729, a następnie wypowiedzenia go przez USA w 2019 roku. System Typhon został już w ramach ćwiczeń rozlokowany na Filipinach.

Czytaj też

Z kolei inny podobny system, ale wykorzystywany przez US Navy i służący do odpalania rakiet przeciwlotniczych SM-6, był już przez Amerykanów rozlokowywany na Bornholmie w 2023 i 2024 roku. Te pociski nie były jednak objęte nieobowiązującym już traktatem INF (jako przeciwlotnicze).

Dodajmy, że Władimir Putin sugerował, że Rosja zamierza rozwinąć systemy rakietowe pośredniego zasięgu (powyżej 500 a poniżej 5500 km), rzekomo w odpowiedzi na ich rozmieszczenie przez USA. Biorąc pod uwagę, że to Rosja pierwsza złamała traktat INF, oznacza to prawdopodobnie, że prace nad nimi trwają już od dawna, a Moskwa zamierza wykorzystać amerykańskie ćwiczebne rozmieszczenie tych pocisków do „usprawiedliwienia” stałego rozmieszczenia swoich systemów tego typu.

Odstraszanie jądrowe

Jeśli natomiast chodzi o sojusznicze odstraszanie nuklearne, to potwierdzono założenia ze szczytu w Wilnie i koncepcji strategicznej przyjętej na szczycie w Madrycie w 2022 roku. W praktyce oznacza to z jednej strony zobowiązanie do udziału w inicjatywach kontroli zbrojeń i transparentności, z drugiej – stwierdzenie, że jakiekolwiek użycie broni jądrowej przeciwko NATO „fundamentalnie” zmieniłoby charakter konfliktu, a Sojusz posiada zdolności i wolę nałożenia na przeciwnika kosztów, które są nieakceptowalne i znacznie przewyższają koszty użycia broni jądrowej. Można to traktować jako silne zobowiązanie do rozszerzonego odstraszania jądrowego.

Nie należy się więc spodziewać np. rozszerzenia systemu Nuclear Sharing na Polskę, choć takie postulaty padały z polskiej strony. Warte jest natomiast odnotowania, że deklaracja zakłada też „adaptację, gdy będzie to konieczne”, więc NATO pozostawia sobie możliwość modernizowania w większym niż obecnie zakresie swoich środków przenoszenia broni jądrowej, gdyby uznano to za niezbędne. Dziś kluczowym elementem sojuszniczego odstraszania, obok strategicznych sił USA, a w pewnym stopniu, uwzględniając ich narodowy charakter, także Francji i Wielkiej Brytanii, jest system NATO Nuclear Sharing, zakładający przenoszenie bomb B61 przez samoloty lotnictwa taktycznego podwójnego zastosowania (Dual-Capable Aircraft, DCA).

F-35 zrzuca makietę bomby B61-12
F-35 zrzuca makietę bomby B61-12
Autor. USAF

W perspektywie oznacza to przenoszenie zmodernizowanych bomb B61-12 przez myśliwce F-35A, podczas gdy Rosja ma bardziej zdywersyfikowany arsenał niestrategicznej broni jądrowej, obejmujący także różne typy pocisków manewrujących i balistycznych. Na razie nie ma decyzji o jego rozszerzeniu przez NATO, ale taka możliwość pozostaje (być może zostanie wdrożona w odpowiedzi na rozlokowanie przez Rosję rakiet pośredniego zasięgu).

Rakietowy szczyt

Deklaracja szczytu NATO w Waszyngtonie mimo wszystko stanowi pewien istotny postęp, jeśli chodzi o rozwój sojuszniczego systemu obrony przeciwrakietowej. Staje się ona coraz ważniejszym priorytetem, a odpowiednie zdolności mają być rozwijane w koordynacji i z uwzględnieniem zagrożenia ze strony Rosji oraz szczególnych potrzeb państw wschodniej flanki Sojuszu. Należy dać tutaj zastrzeżenie, że jako integralny element obrony powietrznej traktować trzeba zdolność counterforce, a więc do zwalczania środków uderzeniowych przeciwnika i w tym kierunku NATO powinno podejmować szersze działania. Drugim elementem jest oczywiście wdrożenie planów i ich dostosowanie w odpowiedzi na zagrożenia.

Reklama

Komentarze (9)

  1. Jan z Krakowa

    Warto przypomnieć, że to Trump tak zwalczany w niektórych mediach wypowiedział ten traktat i polecił wrócic do Tomahawków wystrz. z wyrzutni lądowy. Davien. Pozdr.

    1. Davien3

      Po pierwsze Trump był wtedy hamowany przez Kongres i swoja administrację Po drugie Putin zrobił mu koło ..... łamiac wielokrotnie INS i juz nie mógł na to przymykac oczu a po tzrecie system Typhoon wszedł do słuzby w 2023r wiec za Bidena a nie Trumpa.

    2. Czytelnik D24

      Nie prawda. Rosja jako pierwsza złamała INF tak więc Trump ogłosił wyjście z traktatu który już od pewnego czasu był martwy i wiązał ręce tylko jednej ze stron.

    3. Jan z Krakowa

      Czytelnik 24. Właśnie dlatego Trump wypowiedział ten traktat, ponieważ Rosja go złamała. Jest różnica między wypowiedzeniem układu co jest zgodne z prawem międzynar. i prawem USA, a złamaniem danego układu przez Rosję. Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane.

  2. Jan z Krakowa

    Davien. Ale twój Obama przymykał oczy na to ustawiczne łamanie przez Rosę tego traktatatu- a to łamanie było za jego prezydentury i jakoś nie byl wtedy hamowany przez Kongres i swoja administrację, a w szczególności przez swojego wiceprezydenta Bidena.

  3. Mielukasz

    kilkaset km i 1500km - czyli strefa buforowa z czasów "zimnej wojny" nadal aktualna

  4. radziomb

    Baza w Redzikowie bez problemu w razie potrzeby przyjmie te Tomahawki bo łatwo sprawdzić, że kontenery starrtowe Mark 41? itd w okretach USA strzelaja z tomahawków, zresztą również z Patriotów ostatnio Przypomnijmy że kiedyś tomahawki miały tez głowice jądrowe. Tak gdyby Putinowi odbiło nas zaatakować...

    1. Davien3

      radzimb Baza w redzikowie ma zmodyfikowane Mk-41 VLS majace zlacza tylko do kontenerów SM-3 i tylko do nich I tomahawk nie ma i nie bedzie miał juz głowic jadrowych co wyraźnie zaznaczyło USA.

    2. Czytelnik D24

      Pomijając fakt, że trzeba by przerabiać wyrzutnie to nie ma sensu pchać tam Tomahawków bo Amerykanie mają już system lądowy specjalnie dla tych pocisków który można rozstawić w dowolnym miejscu.

  5. Wania

    No i bardzo dobrze. Cele dla rosyjskich rakiet będą w Niemczech, bo tam będą rakiety mające do Petersburga 1.000 km a do Moskwy 1.500 km przy zasięgu 2.500 km. Najważniejsze, że to rozpoczyna kolejny wyścig zbrojeń, a jak pamiętamy ostatni zakończył się rozpadem ZSRR.

  6. szczebelek

    Szczyt potwierdził dwie kwestie, że Niemcy są państwem dominującym nad wschodnią flanką, a ta jest buforem i teatrem na działania wojenne... Podczas zimnej wojny amerykańskie bazy z całym potencjałem ofensywnym i defensywnym znajdowały się w Niemczech po przesunięciu się NATO na wschód dalej te bazy będą za Odrą.

    1. Chyżwar

      Szczyt potwierdził jedynie, że dla Demokratów ważne są Niemcy. Republikanie mają inną wizję. Dlatego Niemcy są u nich podpadnięci.

    2. user_1067770

      Tu nie chodzi o dominacje, tylko o kontrolę Niemiec. USA ma uraz po II wojnie i dlatego nieoficjalnie pilnują Niemiaszków. Niby PR-owo kreują ich na znaczące Państwo w NATO, ale wszyscy wiedzą o co chodzi.

  7. Gregorius

    Wciąż tylko słyszę o potrzebie obrony przeciwrakietowej, owszem jest to potrzebne jednocześnie bez rozwijania zdolności ofensywnych niszczących baze produkcji, magazynów wyrzutni troche karkołomne. Do przechwycenia 1 rakiety potrzeba kilku przeciwrakiet nieraz droższych od tych atakujących nie mówiąc już o systemie radarowym. Co mamy na ukrainie, ruskie bezkarnie produkują i atakują wyczerpując systemy przeciwlotnicze ukrainy.

    1. Davien3

      W ukrainie stare PAC-2 pzrechwytuja bez problemu znacznie drozsze iskandery, Kinzały czy Cyrkony I patrz nie tylko na cene efektor kontra cel ale na to co ta rakieta moze zniszczyc jak nie zostanie zestrzelona

    2. Rusmongol

      Pisałem już o tym nie raz. Wszyscy udają że pomagają UA dostarczając jej rakiety do patriot, ale nie dostarcza rakiet lub pozwolenia na ich użycie przeciw celom w Rosji. Gdyby niszczyć lotniska, fabryki, dostawy sprzętu dla Rosji, nie trzeba by później się męczyć i bronić przed nimi terenu UA. Logiczne...

    3. Chyżwar

      @Davien3 Ukraińcy na jednej wyrzutni często mieli jednocześnie PAC-2 i PAC-3, dlatego chyba trudno jednoznacznie twierdzić czym strzelali do Iskanderów, Kindżaów i Cyrkonów. Obstawiam, że do tego raczej używali PAC-3. podczas PAC-2 waliły do innych świństw. Tak na marginesie. Doczytałeś już w co podczas testów na Pacyfiku, które odbyły się w połowie czerwca tego roku trafił PrSM? Boś mi nie tak dawno pisał bzdury, że amerykańskie balistyki nie umieją trafić w okręt. Podpowiem, że trafił w okręt właśnie. Podpowiem również, że to jest jeden z kilku planowanych kroków w programie rozwoju powyższej amunicji. Że jedziesz po Koreańczykach nie dziwię się, bo tak masz. Ale w przypadku tych balistyków pojechałeś po Amerykanach.

  8. AntekMajcher

    A my zdani ma siebie będziemy. Jak zwykle, chciałoby się dodać

  9. Opornik

    Wygląda na to, że powinniśmy bardzo intensywnie pracować nad rozwojem możliwości produkcji własnych rakiet długiego zasięgu.

    1. Czytelnik D24

      Taki mamy zamiar.

    2. MiP

      Powinniśmy coś robić w temacie pocisków balistycznych na początek krótkiego zasięgu ale jakoś nic nie słychać o takiej inicjatywie.Nasze rządy wolą brać takie z amerykańskiej bądź koreańskiej półki a o własnych rakietach tego typu nikt nie myśli

    3. Wuc Naczelny

      Wy? Może byście najpierw zaprojektowali i zaczęli masowo produkować skrzytnię biegów do ciężarówki? Bo od 100 lat tego nie zrobiliście, a zadanie jest ZNACZNIE prostsze.

Reklama