Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukraina: to wojna artylerii, a nam brakuje amunicji

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Obecnie toczy się wojna artylerii, to ona zdecyduje o przyszłości, a Ukraina pod względem artylerii przegrywa – powiedział wiceszef wywiadu wojskowego Ukrainy w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Guardian”. „Wszystko zależy od tego, jakiej pomocy udzieli nam Zachód” – podkreślił wojskowy. Kijów boryka się z brakami amunicji do systemów posowieckich, co jest szczególnie bolesne w wypadku artylerii rakietowej.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Strona ukraińska zużywa 5-6 tys. pocisków artyleryjskich dziennie, a jej zapasy są praktycznie na wyczerpaniu – powiedział Wadym Skibicki z Zarządu Głównego Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR).

Czytaj też

Według niego rosyjska przewaga pod względem środków artyleryjskich to obecnie 10-15 do jednego, dlatego dostawy zachodniego sprzętu, przede wszystkim artylerii rakietowej dalekiego zasięgu, to sprawa kluczowa. „Obecnie to wojna artylerii. Na froncie zdecyduje się przyszłość, a my pod względem artylerii przegrywamy" – zaznaczył Skibicki.

Reklama

Skibicki mówił, że Ukraina "niemal zużyła" swoje zapasy amunicji i polega na dostawach zachodnich. Oznacza to, że Kijów wykorzystał już większość z posiadanych zapasów amunicji np. 152 mm (wzorów sowieckich), a to takimi działami przed wojną dysponowała Ukraina Zapasy amunicji "posowieckich" kalibrów przekazywały państwa sojusznicze, ale są one ograniczone. Do chwili obecnej dostarczono na Ukrainę około 150 haubic 155 mm (ciągnione M777 oraz FH-70, samobieżne Caesar, Krab i M109A3), tylko USA zapowiedziały dostawę do nich ponad 200 tys. sztuk amunicji.

Czytaj też

To dużo, jeśli wziąć pod uwagę struktury większości armii europejskich, ale z drugiej strony liczbę posowieckich haubic i armat na Ukrainie (włączając w to systemy o niższych zdolnościach kal. 122 mm) przed wojną szacowano nawet na 1950. Cała ukraińska artyleria miała liczyć około 100 dywizjonów (włączając w to artylerię lufową i rakietową), a etat dywizjonu artylerii to najczęściej 18 dział/wyrzutni. To pokazuje skalę potrzeb. Z drugiej strony, rosyjska armia ma "komfort" ściągania sprzętu z rezerw (nawet jeśli to stare systemy, to nadal mogą być groźne, jak chociażby 2S5 Hiacynt czy BM-27 Uragan.

Ponadto, Ukraina jak na razie nie otrzymała z krajów NATO artylerii rakietowej dalekiego zasięgu (za taką nie można uznać wyrzutni BM-21 i RM-70), a jej własne zasoby amunicji do posowieckich systemów BM-27 Smiercz i BM-30 Uragan są na wyczerpaniu, o czym niedawno informował "The Independent". Jak na razie USA i Wielka Brytania obiecały dostawę kilku systemów HIMARS i MLRS. „Guardian" pisze, że według prezydenckiego doradcy Ołeksija Arestowycza Ukraina potrzebuje 60 takich wyrzutni, a więc znacznie więcej, niż dotąd obiecały kraje zachodnie.

Czytaj też

Skibicki jest przekonany, że w najbliższej przyszłości na froncie kluczowa pozostanie właśnie artyleria, zaś rosyjskie ataki prowadzone z użyciem kosztownych pocisków precyzyjnych (takich jak Iskander czy Kalibr) utrzymają się na obecnym poziomie.

W publikacji zauważono, że w porównaniu z pierwszym miesiącem wojny Rosja zmniejszyła intensywność ataków rakietowych, co wynika z tego, że wyczerpuje swoje zapasy pocisków zdolnych pokonywać duże odległości i atakować cele w głębi Ukrainy. Każda taka rakieta kosztuje od kilkuset tysięcy do kilku milionów dolarów.

„Zauważyliśmy, że Rosja przeprowadza mniej ataków i zaczęła używać rakiet Ch-22, czyli starych, radzieckich, z lat 70." – powiedział Skibicki. Z powodu sankcji - ocenił - Rosja nie będzie miała możliwości szybkiego odbudowania zapasów swoich pocisków rakietowych dalekiego zasięgu.

Czytaj też

Obecnie takich pocisków Rosja wystrzeliwuje 10-14 dziennie (takie dane podawał w maju naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny).

„Każda rakieta leci od 40 do 90 minut, w zależności od tego, skąd jest wystrzelona. Nie wiemy, gdzie one trafią" – powiedział Skibicki, dodając, że Rosja używa także bombowców dalekiego zasięgu, które mogą atakować całe terytorium Ukrainy, nie opuszczając rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Mówiąc o sytuacji na froncie, Skibicki wskazał, że główne siły rosyjskie skoncentrowane są obecnie w Donbasie, próbując zająć całe obwody ługański i doniecki. Tam toczą się najcięższe pojedynki artyleryjskie.

Czytaj też

Na północnym wschodzie kraju, w okolicach Charkowa, siły rosyjskie prowadzą głównie działania obronne po udanej ukraińskiej kontrofensywie w maju. Sam Charków jest teraz mniej zagrożony, jednak o ostrzałach informują codziennie zarówno władze miasta, jak i regionu.

W obwodach zaporoskim i chersońskim, na południowym odcinku frontu, Rosjanie okopują się i umacniają, budują podwójne, a nawet potrójne linie obrony, co sprawia, że odzyskanie tych terytoriów będzie trudniejsze. Mało tego, jeśli Rosjanie zajmą Donbas, będą mogli wykorzystać jego terytorium do dalszego ataku na Odessę, Zaporoże, Dniepr. „Ich celem jest cała Ukraina i jeszcze więcej" – ocenił Skibicki.

Czytaj też

Według ukraińskiego wywiadu Rosja posiada wystarczające zasoby, by kontynuować wojnę na obecnym poziomie jeszcze przez kolejny rok i nie potrzebuje w tym celu produkować dodatkowego uzbrojenia czy mobilizować żołnierzy.

Skibicki nie wykluczył też „zamrożenia" przez Rosję wojny na jakiś czas, by przekonać Zachód do zniesienia sankcji. „Ale potem zaczną znowu. Spójrzcie na ostatnie osiem lat" – powiedział, nawiązując do wojny w Donbasie, którą Rosjanie rozpoczęli w 2014 r., a osiem lat później wznowili na pełną skalę.

Źródło:PAP / Defence24
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (8)

  1. Tomsi

    Może naiwne pytanie. Czy sama Ukraina nie produkuje na dzisiaj amunicji posowieckich kalibrów, czy cały sektor przemysłu został zniszczony. Nie można liczyć tylko na kogoś, licz po pierwsze na siebie. Naturalnie należy przekazywać broń i amunicję, ale własną produkcja powinna być przestawiona z pługa, czy pralki na rakiety i pociski, takie są wojenne wyzwania.

    1. DON MARZZONI

      Gdyby to bylo takie proste. Intensywność walk i produkcja nie nadąża. Proste. Nie przestawisz z dnia na dzień fabryki pralek na pociski. Nie maja wyjścia i liczą na nas, a my nie mamy wyjścia i musimy pomóc. Kacap musi być powstrzymany. Proste.

  2. Cyber Will

    W dłuższej perspektywie Ukraina będzie potrzebować odpowiedniego zaplecza w Polsce tj. produkcję amunicji/rakiet na duża skalę (za pieniądze z Lend-Lease - rzecz jasna) ,. Jest tylko pytanie jak szybko można rozbudować moce produkcyjne

  3. Chyżwar

    Dostawy sprzętu artyleryjskiego z Zachodu są i dobrze, że są. Ale to nie rozwiązuje problemu. Ukraińcy mają oczywiście rację, co potrzeby dostarczenia większej ilości artylerii rakietowej. Choćby tylko dlatego, że do "większych kalibrów", które oni mają nikt nie jest w stanie dostarczyć im amunicji. Ale oni nadal posiadają wiele dział o sowieckim rodowodzie. Ponawiam więc pytanie ile artyleryjskiej amunicji o ruskim kalibrze są w stanie dostarczyć tam linie technologiczne znajdujące się na terenie państw NATO?

    1. mick8791

      Nie jest prawdą, że nikt nie jest im w stanie dostarczać amunicji w kalibrach sowieckich, bo taka amunicja jest produkowana m.in. w Polsce, Czechach i Słowacji. Polska zresztą posiada (przynajmniej posiadała, przed rozpoczęciem wojny) potężne zapasy amunicji w kalibrach 122 i 152 mm (gdzie były już rozważane koszty utylizacji jej części, bo powoli zaczynały kończyć się resursy). Pytanie brzmi ile z tej amunicji do tej pory przekazaliśmy i jakie są zdolności produkcyjne zakładów z krajów byłego UW posiadających zdolności jej produkcji! Pamiętaj, że Ukraińcy świadomie i z premedytacją (co zresztą w obecnej sytuacji logiczne i uzasadnione) w swoich apelach wyolbrzymiają pewne kwestie w celu uzyskania odpowiednich dostaw.

    2. szczebelek

      @ mick8791 Zazwyczaj myślę , że się czepiasz szczegółów . Tym razem uważam, że Polska regularnie wysyła amunicję 152 mm na Ukrainę, ale nie pokrywa to dziennego zapotrzebowania.

  4. marian123

    No właśnie a myśmy oddali 18 (a są głosy że i 54) haubice. Ile czasu zajmie zapełnienie tej luki ?

    1. Kamil Kurek

      Oddaliśmy 18, sprzedaliśmy kolejne 54, więc łącznie 72 kraby pójdą na Ukrainę. Przy czym sprzedała haubice HSW.

    2. mick8791

      No i mylisz fakty kolego. Przekazaliśmy 18, a kolejne 54 Ukraina już od nas kupuje. Za pieniądze!

  5. Janka74

    Ciekawe czy Polska ma amunicji dla langust , krabów goździków, raków, na pół roku przy zużyciu 6 tys pocisków dziennie. :)

  6. Chyżwar

    @Dudley Wolałbym żeby pomoc dla Ukrainy była większa niż obecnie jest. Różnica miedzy nimi a nami jest taka, że Polska jest częścią NATO. Oni nie są. Wojsko z różnych państw NATO jest w Polsce obecne. Na Ukrainie niestety nie. Skoro piszemy o kroplówkach ze strony Anglii albo USA to martw się bardziej o Niemców. Już ci pisałem o tym, że oni kręcąc i kombinując już utracili, lub niebawem utracą coś, co nazwałbym "zdolnością honorową". Dodam tu jeszcze, że wczoraj byłem świadkiem rozmowy telefonicznej prowadzonej z kimś przez rosyjskojęzyczną Ukrainkę. I nie był to tłuk jakiś, tylko babka z kasą. Z tej rozmowy wynikało jasno, że oni są wdzięczni USA, Wielkiej Brytanii i Polsce za okazaną pomoc. Co mówiła na temat Niemiaszków nie będę przytaczał.

  7. Adr

    Zachód nie chciał zwycięstwa Rosji......ale też nie chce też jej upadku (pomijam Polskę która jako jedyna graniczy i UA i z FR i ma inne doświadczenia historyczne i sytuację geopolityczną)........ Ukraińcy muszą uważać żeby nieprzelicytować bo bo skali dostaw konkretnego uzbrojenia widać jakie sa oczekiwania Zachodu(po za Polską). Z wojskowego punktu widzenia pamiętać.......o ofensywie Czortkowskiej i operacji Berezanskiej........ walczące siły Wojska Polskiego i Ukraińskiej Armii Halickiej były zbliżone ale Ukrainie (Zachodniej ukraińskiej republice ludowej ) brakowało amunicji........

  8. Dudley

    Teraz należy uważnie obserwować, jakiego wsparcia udzielają Amerykanie i Brytyjczycy. Czy faktycznie przekażą znaczące ilości ciężkiej broni i amunicji, czy będzie to kroplówka. po parę szt artylerii. Następnym pacjentem może być Polska, jeśli nam tez będą tak pomagać jak Ukraińcom, to może powinniśmy rozważyć opcję kapitulacji jak Czechy w marcu 39? Źle na tym nie wyszli, Bo taka pomoc jak obecnie to jest gorsza jak jej brak. przynajmniej z punktu widzenia Ukraińca. Bo oczywiście dla nas każdy martwy ruski żołnierz to wartość dodana.

Reklama