- ANALIZA
- KOMENTARZ
- WIADOMOŚCI
Wojna o baterie. Nowe pole globalnej rywalizacji [ANALIZA]
O energetyce myślimy najczęściej w kontekście ogromnych inwestycji, chociażby zapowiadanych środków, jakie Unia Europejska zdecydowała się przeznaczyć na budowę elektrowni jądrowych w Polsce. Tymczasem umyka nam coś znacznie bardziej oczywistego, coś, co zawsze było obecne i nigdy właściwie nie stanowiło problemu z punktu widzenia dostępności — czyli baterie.
To niepozorne, a jednocześnie absolutnie niezbędne źródło energii w codziennym życiu. Bez baterii i akumulatorów nie ruszy samochód, nie zadziała telefon komórkowy, nie funkcjonuje dziś żadne nowoczesne urządzenie. Bez farm fotowoltaicznych i baterii magazynujących energię może wkrótce nie być stabilnych dostaw prądu. W tym roku, po raz pierwszy w historii, ponad połowa nowo instalowanych mocy wytwórczych energii elektrycznej pochodzi z energetyki słonecznej, a jej sens i przyszłość są nierozerwalnie związane z rozwojem technologii bateryjnych.
Zobacz też

Baterie a wojsko
Baterie są dziś kluczowe we wszystkich domenach działań wojskowych. Na lądzie zasilają pojazdy, różnorodne urządzenia przenośne, mikrosieci i broń energetyczną; na morzu - okręty, torpedy i autonomiczne pojazdy podwodne. W powietrzu znajdują się w pociskach, dronach i myśliwcach, a w kosmosie, we współpracy z panelami słonecznymi, umożliwiają funkcjonowanie satelitów odpowiedzialnych za rozpoznanie, pozycjonowanie i łączność. Nawet w cyberprzestrzeni odgrywają istotną rolę, zapewniając zasilanie awaryjne systemom COMSEC, centrom danych i superkomputerom.
Nie istnieje jednak jeden uniwersalny akumulator dla wszystkich zastosowań. Różnią się one składem chemicznym i parametrami, takimi jak gęstość energii i mocy, trwałość czy bezpieczeństwo. Baterie stosowane w pociskach rakietowych znacząco różnią się od tych używanych w myśliwcach, a ciężkie magazyny energii dla mikrosieci nie sprawdzają się w lekkich urządzeniach przenośnych. Dodatkowo baterie wojskowe muszą działać niezawodnie w warunkach skrajnych temperatur, wstrząsów i wibracji, zachowując stałą wydajność.
Chińska dominacja - niebezpieczna zależność
W latach 2024–2025 obraz europejskiego rynku baterii i akumulatorów pozostaje jednoznaczny. Ciekawe informacje na ten temat przedstawiono w szeregu publikacjach, m.in.: L. Trakimavičius, Wanted: More Batteries for Defence, RUSI, październik 2025; China’s Lithium-Ion Battery Exports Surge 47% To 78 GWh, Battery Tech Network, listopad 2025; G. Maguire, BESS boom - China’s battery exports charge to new highs, Reuters, listopad 2025.
Unia Europejska jest w bardzo dużym stopniu uzależniona od dostaw z Chin. Dane Eurostatu oraz ich aktualizacje wykorzystywane w analizach z 2024 roku pokazują, że około 85–87% wszystkich importowanych do UE baterii i akumulatorów pochodzi z Chin. Oznacza to, że zdecydowana większość baterii wykorzystywanych w europejskich samochodach elektrycznych, instalacjach odnawialnych źródeł energii czy systemach przemysłowych opiera się na chińskich łańcuchach dostaw. Ta zależność ma charakter strukturalny, a nie przejściowy.
Zobacz też

W latach 2024–2025 Chiny utrzymują dominującą pozycję nie tylko w eksporcie gotowych baterii do Europy, ale również w globalnej produkcji ogniw, gdzie ich udział szacowany jest na ponad 80%, podczas gdy Europa odpowiada jedynie za kilka procent światowej produkcji. Oznacza to, że nawet jeśli część montażu końcowego odbywa się w UE, kluczowe komponenty i technologie nadal pochodzą z Azji. W praktyce Europa importuje nie tylko produkt, ale także ryzyko związane z napięciami geopolitycznymi, polityką handlową i możliwością nagłych przerw w dostawach.
Dostępne dane wskazują na silną zależność Europy od Chin. W efekcie transformacja energetyczna, elektromobilność i rozwój magazynów energii w UE są uzależnione od dostaw z jednego kierunku geograficznego, co zwiększa ryzyko zakłóceń łańcuchów dostaw oraz zagrożeń dla transportu, energetyki i odporności infrastruktury krytycznej.
Strategiczne ryzyko dla Polski
Wstrzymanie eksportu baterii przez Chiny miałoby dla Polski skutki podobne jak dla całej Europy, ale w kilku obszarach Polska może być nawet bardziej narażona. Wynika to z charakteru polskiej gospodarki, struktury energetyki, roli logistyki i granicznego położenia względem Ukrainy. Jak taki kryzys wyglądałby z polskiej perspektywy?
Dla Polski kluczowym problemem byłaby energetyka. System już dziś jest niestabilny i przeciążony, a rozwój odnawialnych źródeł energii, a zwłaszcza fotowoltaiki, zależy od magazynów energii. Brak dostaw baterii zatrzymałby te inwestycje, zwiększając ryzyko awarii oraz konieczność importu energii i rezerw mocy z zagranicy.
Drugim obszarem byłby transport i logistyka. Polska jest jednym z liderów europejskich w przewozach. W portach, terminalach kontenerowych, centrach logistycznych i magazynach używa się setek tysięcy urządzeń elektrycznych, od wózków widłowych po autonomiczne systemy. Brak baterii ograniczyłby modernizację flot i utrzymanie infrastruktury, obniżyłby wydajność, podniósłby koszty i spowolniłby łańcuchy dostaw, uderzając w eksport, handel i PKB.
Również cała gospodarka odczułaby zakłócenia w produkcji przemysłowej. Branże takie jak AGD, elektronika i motoryzacja zależą od baterii, których brak lub wzrost cen ograniczyłby produkcję, eksport i inwestycje, a w dłuższym okresie także zatrudnienie, szczególnie w głównych ośrodkach przemysłowych.
Na poziomie społecznym kryzys baterii oznaczałby wzrost kosztów życia, droższą elektronikę, sprzęt medyczny i transport. Problemy z serwisowaniem urządzeń dotknęłyby szpitale i komunikację miejską, pogarszając jakość usług publicznych.
Pojawiłyby się też skutki geopolityczne. Wzrosłaby zależność od dostaw spoza Chin, przy jednoczesnej konkurencji z innymi państwami UE o ograniczone zasoby. To groziłoby napięciami w Unii, a Polska, jako kraj silnie uprzemysłowiony i zależny od importu komponentów, znalazłaby się wśród najbardziej dotkniętych.
Natomiast w wymiarze militarnym Polska jest szczególnie wrażliwa. Modernizacja polskiego wojska opiera się na technologiach, które w dużej mierze wymagają zaawansowanych akumulatorów, od dronów rozpoznawczych i uderzeniowych po systemy łączności, sensory, pojazdy wsparcia i optoelektronikę. Polska, jako kraj graniczący z Ukrainą i jedno z najważniejszych centrów wsparcia ukraińskiego wysiłku wojennego, odczułaby dodatkową presję. Brak baterii utrudniałby zarówno własne inwestycje obronne, jak i dostawy sprzętu dla Kijowa. W pewnym momencie Polska mogłaby być zmuszona do racjonowania części sprzętu, opóźniania zakupów lub szukania na gwałt alternatywnych dostawców, co podniosłoby koszty i wydłużyło czas dostaw.
W sumie wstrzymanie eksportu baterii przez Chiny dla Polski oznaczałoby jednocześnie uderzenie w energetykę, logistykę, przemysł i codzienne życie obywateli oraz bezpieczeństwo militarne. Skutki byłyby rozłożone w czasie, ale ich skala — od opóźnienia transformacji energetycznej, przez zakłócenia w eksporcie, aż po problemy w obronności — sprawiłaby, że byłby to kryzys odczuwalny niemal w każdej sferze funkcjonowania państwa. Wstrzymanie eksportu baterii przez Chiny miałoby wielowymiarowy i długotrwały efekt destabilizujący, który dotknąłby zarówno infrastrukturę państwową, jak i życie codzienne naszych obywateli. W pewnym sensie byłby to cichy kryzys, ale o ogromnych konsekwencjach.
Front bez dronów?
Jak brak chińskich baterii uderzyłby w Ukrainę? Tutaj skutki wstrzymania eksportu byłyby znacznie poważniejsze niż dla państw UE. Brak akumulatorów utrudniłby funkcjonowanie szpitali, gdzie wiele urządzeń medycznych wymaga prądu do pracy w warunkach niestabilnego zasilania; stanowisk dowodzenia, schronów, ośrodków pomocy ludności i infrastruktury krytycznej. W konsekwencji każdy rosyjski atak na elektrociepłownie czy stacje transformatorowe miałby bardziej dotkliwe skutki dla ludności cywilnej. Gospodarka ukraińska również zmagałaby się z poważnymi trudnościami. Mogłoby to też doprowadzić do sytuacji, w której Ukraina konkuruje z państwami UE o te same ograniczone zasoby, zmuszając sojuszników do trudnych wyborów. W szerszej perspektywie brak baterii oznaczałby osłabienie odporności Ukrainy, zarówno militarnej, jak i cywilnej.
Zmniejszyłaby się zdolność utrzymania infrastruktury krytycznej, ochrony ludności i utrzymania ciągłości państwa w warunkach wojny, do prowadzenia działań bojowych. Najbardziej dotkniętym sektorem bowiem byłaby obrona. Ukraińskie wojsko w ogromnym stopniu polega na dronach, zarówno rozpoznawczych, jak i uderzeniowych. Wojna w Ukrainie nazywana jest już teraz pierwszą na świecie „wojną dronów”. Może również pretendować do miana pierwszej na świecie wojny sztucznej inteligencji, ale i wojny bateryjnej. Baterie do różnorodnych urządzeń wojskowych stanowią jeden z głównych materiałów eksploatacyjnych, „zużywają się” szybko (po prostu wtapiają się w atakowane cele) lub wymagają częstej wymiany, a ich jakość wpływa bezpośrednio na zasięg, czas lotu i skuteczność misji. Większość tych akumulatorów pochodzi wprost z Chin lub z komponentów chińskiego pochodzenia. Wstrzymanie dostaw oznaczałoby natychmiastowe zmniejszenie liczby aktywnych systemów na froncie. Ukraina musiałaby ograniczyć operacje dronowe, które dziś są jednym z jej kluczowych narzędzi budowania przewagi asymetrycznej nad Rosją. Spadłaby zdolność do prowadzenia rozpoznania, uderzeń precyzyjnych i niszczenia celów w głębi rosyjskich linii. W efekcie Rosja zyskałaby większą swobodę operacyjną.
Problemy pojawiłyby się również w innych segmentach obronności, jak łączność taktyczna, sprzęt optyczny, systemy artyleryjskie, urządzenia minerskie, roboty inżynieryjne i systemy obserwacji. Wszystko to wykorzystuje akumulatory o wysokiej gęstości energii. Brak dostaw prowadziłby do awarii, ograniczeń operacyjnych i spadku efektywności działań. Na niektórych odcinkach frontu mogłoby to wręcz prowadzić do utraty świadomości sytuacyjnej, co czyniłoby jednostki bardziej podatnymi na rosyjskie uderzenia.
Jak budować bateryjną tarczę?
Problem baterii z pozoru może się wydawać banalny, ale jego wpływ na obronność może być ogromny. Wstrzymanie eksportu baterii i akumulatorów przez Chiny byłoby ciosem nie tylko w europejską (w tym polską) gospodarkę, lecz także w zdolności obronne całego kontynentu. To cichy, ale kluczowy komponent współczesnej wojny — od baterii w dronach Ukrainy, przez systemy łączności NATO, po energetyczne zaplecze przemysłu zbrojeniowego. Jedna polityczna decyzja Pekinu mogłaby sprawić, że uzależniona od chińskich dostaw Europa obudzi się w świecie, w którym na froncie zabraknie… energii.
Rekomendacje dla Europy powinny skupiać się na ograniczaniu ryzyka wynikającego z nadmiernej zależności od pojedynczego źródła dostaw baterii. Dlatego Unia powinna systematycznie przesuwać ciężar z importu na rozwój własnych zdolności w całym łańcuchu, od przetwórstwa surowców po produkcję i skalowanie technologii bateryjnych. Dane z ostatnich lat pokazują, że baterie stały się elementem bezpieczeństwa strategicznego. Bez tej zmiany Europa pozostanie podatna na zakłócenia i zależna od decyzji zewnętrznych dostawców. W europejskim podejściu do baterii wyraźniej powinny pojawiać się elementy planowania strategicznego, analogiczne do tych stosowanych w przypadku surowców energetycznych czy paliw.
UE powinna dywersyfikować dostawy surowców krytycznych, zmniejszając zależność od pojedynczych państw i niestabilnych regionów. Wymaga to inwestycji w wydobycie za granicą, rozwijania własnych zdolności tam, gdzie to możliwe, oraz przenoszenia przetwórstwa do Europy, by ograniczyć ryzyka geopolityczne związane z przerwaniem dostaw. Europa powinna wspierać rozwój i komercjalizację własnych technologii bateryjnych, co pozwoliłoby ograniczyć ryzyko i skrócić łańcuchy dostaw. Być może byłoby to droższe rozwiązanie, ale na pewno bezpieczniejsze. No cóż, jeśli ktoś sądzi, że obronność jest tania, proszę spróbować ignorancji. Lepiej chyba dmuchać na zimne.
Baterie i magazyny energii powinny być traktowane jako element bezpieczeństwa strategicznego. Powinniśmy tworzyć rezerwy kluczowych komponentów i uwzględniać technologie bateryjne w planowaniu obronnym, w tym NATO i UE, zwiększając odporność infrastruktury, mobilność wojsk oraz autonomię strategiczną w obliczu kryzysów i zagrożeń geopolitycznych.
To kuriozum, ale we współczesnej wojnie o wyniku starcia może przesądzić zarówno bateria artylerii, jak i bateria AA. Bez tej drugiej, pierwsza często nawet nie wie, gdzie strzelać. Okazuje się, że bateria z kiosku i bateria artylerii często grają w tej samej lidze. Jedna zasila czujniki i drony, druga atakuje to, co tamta wykryje.
Autor: Dr n. ekon. Andrzej Fałkowski, gen. broni (w st. spocz.), był m.in. zastępcą szefa Sztabu Generalnego WP oraz Dyrektorem Zarządu Logistyki i Zasobów Międzynarodowego Sztabu Wojskowego NATO (IMS) w Brukseli.









WIDEO: Stado Borsuków w WP | AW149 z polskiej linii | Defence24Week #140