Reklama
  • Komentarz

Wałdaj 2025: Putin ogłasza własny porządek świata

Klub Wałdajski od dwóch dekad pełni funkcję strategicznego laboratorium myśli Kremla. Założony w 2004 roku jako platforma dyskusyjna dla rosyjskich i zagranicznych ekspertów, decydentów oraz dziennikarzy, stopniowo przekształcił się w główną scenę komunikacyjną Moskwy ze światem. Jego nazwa pochodzi od jeziora Wałdaj, gdzie odbyła się pierwsza edycja. Z biegiem lat stał się miejscem, w którym władze Rosji testowały nowe linie polityczne, narracje ideowe i geopolityczne wizje — często na długo przed ich wdrożeniem w praktyce.

Autor. @KremlinRussia_E / X

Co ciekawe, w spotkaniach Klubu Wałdajskiego uczestniczyli także swego czasu przedstawiciele z Polski. Siódma sesja klubu w 2010 roku odbyła się w Sankt Petersburgu, a jej uczestnicy spotkali się również z Władimirem Putinem w jego letniej rezydencji nad Morzem Czarnym w Soczi. Tematem przewodnim była wówczas „Rosja – historia i przyszły rozwój”. Polskę reprezentowali m.in. Adam Michnik, Leszek Miller oraz Andrzej Rozenek.

Zobacz też

Forum to stało się miejscem prezentacji spójnej doktryny, a nie jedynie testowania konceptów. Przemówienie otwierające 2 października 2025 roku było wyraźnie zaplanowane jako manifest — swoisty „podręcznik świata wielobiegunowego”. Jak relacjonował „Kommiersant” (2 października 2025 r.), prezydent Rosji pozycjonował swój kraj jako „niezbędny element równowagi” w nowym porządku międzynarodowym. Nie był to już język reaktywności czy taktycznego dostosowywania się do globalnych przesunięć, lecz język budowniczego, który wzywa do uznania jego wizji jako nowej normy.

Centralnym motywem tego wystąpienia byławielobiegunowość – pojęcie, które w rosyjskiej narracji oznacza koniec zachodniej dominacji i początek epoki „naturalnego” pluralizmu sił. Putin ogłosił, że porządek jednobiegunowy, oparty na hegemonii Zachodu, to „anachronizm”, a nowe realia międzynarodowe „tworzą się na naszych oczach”. Według niego „wielobiegunowość de facto już zaistniała”, a Zachód „nie był gotowy oddać swojej hegemonii i nie potrafił oprzeć się pokusie władzy absolutnej” (Kommiersant, 2 października 2025 r.). Kreml przedstawia ten proces jako dziejową konieczność, w której Rosja ma odegrać rolę stabilizującego bieguna.

Zobacz też

Problem w tym, że rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona niż rosyjska geometryczna wizja świata. Owszem, rośnie znaczenie aktorów spoza Zachodu — Chin, Indii, Brazylii, państw Zatoki — ale nie jest to prosty „koniec Zachodu”. To raczej proces dyfuzji siły, w którym przewaga technologiczna, militarna i instytucjonalna USA nadal pozostaje znacząca. Rosja upraszcza ten wielowarstwowy proces, przedstawiając go jako matematyczne przesunięcie władzy od jednego centrum do kilku. W istocie mamy do czynienia z bardziej niejednoznaczną transformacją, w której Zachód traci monopol, ale nie znika — a nowi aktorzy nie tworzą obecnie jego jednolitej kontrhegemonii.

Putin nie ograniczył się jednak do suchych tez geopolitycznych. Konstrukcję narracyjną swojego przemówienia oparł na głęboko zakorzenionym kodzie kulturowym — od rosyjskiego kanonu literackiego po popkulturę. Już na początku wyjął tomik Aleksandra Puszkina i przeczytał obszerny fragment „Бородинская годовщина” („Rocznicy Borodzińskiej”), m.in. wersy: „Хмельна для них славянов кровь; Но тяжко будет им похмелье…”, dodając, że te strofy „odpowiadają na wiele pytań” współczesności. Ten teatralny gest, szeroko relacjonowany przez RBC, Gazeta.ru i oficjalne kanały Kremla, nadał wystąpieniu ton historyczno-symbolicznej powagi — Puszkin stał się kluczem interpretacyjnym całego przemówienia.

Reklama

Chwilę później Putin zszedł na poziom bardziej „ludowy”: w części publicystyczno-ironicznej sięgnął po Włodzimierza Wysockiego i zacytował wers z „Песенка о слухах” (Запретили даже военный парад… почти все, что можно, запретили.) aby zilustrować rzekomą „politykę zakazów” i „histerię” Zachodu. RTVI i Lenta.ru odnotowały ten moment jako świadome zagranie retoryczne — kontrast wysokiego kanonu z popkulturowym komentarzem ma w Rosji długą tradycję i silny efekt emocjonalny.

W dalszej części pojawiła się figura Piotra I: słowa „Русский — это тот, кто любит Россию и служит ей” („Rosjanin to ten, kto kocha Rosję i jej służy”) zostały przywołane w kontekście definiowania wspólnoty i lojalności państwowej. Putin sięgnął też po szansonistę („tam za tumanami…”), a całość domknął cytatem z George’a Orwella („niektórzy »równiejsi« niż inni”) oraz żartobliwą aluzją do rosyjskiego komiksu „Przygód kapitana Wrungla” („jak nazwiesz jacht, tak popłynie”). To wszystko zbudowało narrację, która eklektyczna z pozoru — była starannie skonstruowana: od narodowego patosu przez ludowo – popkulturowy sarkazm po ironiczny dystans wobec Zachodu.

Zobacz też

W przeciwieństwie do wcześniejszych lat (2021–2022) Putin nie przywołał ani razu klasycznych rosyjskich filozofów, takich jak Iwan Iljin, Nikołaj Bierdiajew czy Lew Gumilow. To nie przeoczenie, lecz strategia. Retoryka doktrynalna ustąpiła miejsca komunikacji medialnej — bardziej emocjonalnej, szytej pod odbiorcę wewnętrznego i zagraniczne nagłówki. Narracja kulturowa stała się wstępem do wyodrębnienia przeciwników, a jednym zjego adresatów stała się Polska.

Tu zaczyna się głębsza warstwa przekazu. Figura Polski jako „wichrzyciela” to nie doraźny chwyt propagandowy, lecz element długiej, carskiej i sowieckiej tradycji myślenia o Zachodzie. Już po powstaniach listopadowym (1830–1831) i styczniowym (1863–1864) rosyjscy publicyści przedstawiali Polskę jako „rozsadnik rewolucji” i źródło destabilizacji ładu europejskiego. Fiodor Tiutczew pisał w 1863 r., że „polski bunt jest zarazą, którą Zachód rozprzestrzenia na Wschód”, a Michaił Katkow określał Polaków jako „naród, który nie potrafi żyć bez spisków”, próbujący „wbijać klin między Rosję a Europę”.

Zobacz też

W okresie międzywojennym Polska jawiła się jako „biała gwardia Europy” i „klin Zachodu wbity w Eurazję”. W czasach ZSRR do tego repertuaru dodano nowe epitety: „niesforny satelita”, „niepewne ogniwo bloku”, „narzędzie Zachodu” — szczególnie w latach 80., gdy „Solidarność” zachwiała wizerunkiem monolitu wschodniego bloku.

Po 2014 roku, a zwłaszcza po pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w 2022 roku, Kreml wskrzesił ten schemat niemal w niezmienionej formie. Polska znów stała się „państwem frontowym”, „awanturnikiem” zaostrzającym konflikt ukraiński i „inspiratorem” twardej polityki Zachodu wobec Moskwy. W przemówieniu Putina z 2 października 2025 roku symboliczne cytaty z Puszkina i reinterpretacje historii II RP oraz Piłsudskiego wpisały się dokładnie w ten wzorzec. W sesji pytań i odpowiedzi Putin poszedł jeszcze dalej, obciążając przedwojenną Polskę odpowiedzialnością za własną katastrofę w 1939 r., imputując jej „odrzucenie pokojowych propozycji” Niemiec i niechęć do przepuszczenia Armii Czerwonej. To klasyczny przykład rosyjskiej retoryki, w której historia służy jako narzędzie delegitymizacji współczesnej polityki przeciwnika.

Zobacz też

Narracja kulturowo-historyczna stanowiła więc swoisty prolog do części strategiczno-politycznej. Po wskazaniu „wichrzycieli” i „hipokrytów” przyszedł czas na główny cel retorycznej ofensywy: NATO i Zachód. Putin przeszedł od obrazów literackich i historycznych do języka zimnej geopolityki. Jak podał „The Guardian” (2 października 2025 r.), rosyjski przywódca odrzucił jako „nonsens” zachodnie ostrzeżenia przed potencjalnym atakiem Rosji na sojusz, jednocześnie zapowiadając „szybką reakcję” na militaryzację Europy. Tego samego dnia agencja Reuters relacjonowała, że Putin nazwał procesy zbrojeniowe na kontynencie „histerią” napędzaną przez elity polityczne Zachodu.

W tym ujęciu Rosja przedstawia się jako strona reagująca, a nie inicjująca napięcia. Putin próbował stworzyć jej obraz jako stabilnego, rozważnego mocarstwa, zmuszonego jedynie do reagowania na prowokacje. Jednak fakty historyczne nie pozostawiają pola do interpretacji: to Rosja 24 lutego 2022 roku rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę, łamiąc podstawowe normy prawa międzynarodowego i wywołując największy konflikt zbrojny w Europie od 1945 roku. NATO nie podjęło żadnych ofensywnych działań wobec Rosji; decyzje o wzmocnieniu wschodniej flanki były reakcją czysto obronną. Konfrontacyjna retoryka Putina to próba odwrócenia tej sekwencji przyczynowo-skutkowej i przedstawienia Zachodu jako agresora, który „zmusza” Rosję do odpowiedzi.

Reklama

Na tej samej scenie Wałdaju padł kolejny element propagandowej układanki: sankcje. Putin z właściwym sobie spokojem ogłosił, że środki karne wobec Rosji „okazały się nieskuteczne”, a państwo „wykazało najwyższy stopień odporności” („Kommiersant”, 2 października 2025 r.). Rzeczywiście, rosyjska gospodarka przeszła w ostatnich latach fazę adaptacji — zwiększono handel z Chinami, Indiami i Turcją, rozbudowano równoległe systemy płatnicze i kanały dostaw technologii podwójnego zastosowania. Ale za triumfalną fasadą kryje się coraz poważniejszy problem strukturalny: odpływ kapitału technologicznego, brak dostępu do nowoczesnych technologii, spadek inwestycji zagranicznych i rosnące uzależnienie od eksportu surowców. Narracja o „pełnej odporności” to więc raczej narzędzie mobilizacji wewnętrznej i odstraszania zewnętrznego niż rzeczywisty opis stanu gospodarki. Władze Rosji starają się pokazać Zachodowi, że sankcje nie działają — a własnym obywatelom, że nie ma alternatywy.

W tym samym duchu przedstawiono Ukrainę – nie jako suwerenne państwo, lecz jako „kartę” w większej rozgrywce. Putin stwierdził, że kryzys ukraiński to „bezpośrednia konsekwencja polityki Zachodu po zimnej wojnie” oraz ekspansji NATO. Ukraina jawi się w tej narracji jako bierne pole bitwy między blokami. „Kommiersant” (2 października 2025 r.) relacjonował, że Putin oskarżył Europę o eskalowanie konfliktu, twierdząc, że „nie ma innego celu” niż podsycanie wojny. Reuters i Al Jazeera tego samego dnia podkreślały, że Putin konsekwentnie przedstawia Rosję jako stronę reagującą na zachodnie prowokacje. Tymczasem fakty są jednoznaczne: to Rosja naruszyła integralność terytorialną Ukrainy i kontynuuje działania zbrojne, które doprowadziły do destabilizacji całego regionu. Zachód odpowiada, wzmacniając własne bezpieczeństwo i wspierając Kijów — nie prowadząc agresji.

Zobacz też

Ten fragment przemówienia miał jasny cel: wpisać konflikt ukraiński w szerszą wizję geopolitycznego „przełomu”. I właśnie tutaj Putin przeszedł do kontekstu globalnego — BRICS i Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO). Rosyjska narracja wielobiegunowości nie funkcjonuje w próżni; jest osadzona w realnych procesach konsolidacji struktur pozazachodnich. Przedstawiona była już po części na łamach Defence24.pl w artykule „SCO w Tianjin: nowa mapa bezpieczeństwa Eurazji i wyzwanie dla Zachodu”, stąd też szczyt w Tianjin można traktować jako przyczynek do budowy nowej architektury bezpieczeństwa w Eurazji.

Przyjęte tam deklaracje kładły nacisk na przeciwdziałanie ingerencjom zewnętrznym, rozwój wspólnych mechanizmów bezpieczeństwa i zacieśnianie współpracy gospodarczej między Chinami, Rosją, państwami Azji Centralnej i innymi partnerami.

Zobacz też

W praktyce SCO coraz bardziej przypomina platformę, która w zamyśle Kremla i Pekinu ma stać się przeciwwagą dla NATO i UE. Natomiast Forum Wałdajskie 2025 stanowiło ideologiczną podbudowę dla tego procesu. Putin, mówiąc o „renesansie dyplomacji” i końcu „blokowego myślenia”, de facto legitymizował powstawanie nowego bloku — mniej sformalizowanego, bardziej elastycznego, ale mającego spełniać podobną funkcję strategiczną. Wałdaj w swoich analizach opisuje współczesny świat jako policentryczny: pozbawiony jednego centrum, ale nie pogrążony w chaosie, raczej złożoną sieć władzy negocjowanej a Rosja próbuje w nim uplasować Rosję jako jeden z kluczowych brokerów tej sieci, niezależnie od realnej kondycji gospodarczej państwa.

Międzynarodowe reakcje na przemówienie były zróżnicowane, ale uderzająco spójne w jednym punkcie: dostrzegano ambicję Moskwy do roli geopolitycznego architekta. „The Guardian” (2 października 2025 r.) skupił się na zapowiedziach szybkiej reakcji Rosji na militaryzację Europy i na „histerii Zachodu” w kremlowskiej narracji. „Le Figaro” zwróciło uwagę na pytanie, czy Putin czuje się jak car Aleksander I na Kongresie Wiedeńskim — odpowiedział, że „jest prezydentem wybranym przez naród”, dystansując się od imperialnej symboliki, choć retorycznie wcielał się w rolę rozgrywającego (Le Figaro, 2 października 2025 r.). „Berliner Zeitung” podkreślał twardą postawę wobec Berlina, „Express” pisał o NATO jako „papierowym tygrysie”, a włoska „La Stampa” (2–3 października 2025 r.) analizowała tezę o końcu hegemonii Zachodu i wysokich kosztach wojny. Reuters zwrócił uwagę na zapowiedzi „szybkich działań odwetowych” wobec „prowokacji” Zachodu — oraz na fakt, że Moskwa mimo retoryki nie zapowiada ataku na NATO, grając raczej na psychologicznym zastraszeniu.

Zobacz też

Na tej podstawie rysują się cztery scenariusze średnioterminowe. Pierwszy: konsolidacja eurazjatycka, w której SCO i BRICS stają się coraz bardziej samodzielne, a Rosja zacieśnia współpracę z Chinami, Indiami i Iranem. Drugi: eskalacja, czyli dalsze pogorszenie relacji z NATO i UE, testowanie czerwonych linii, działania hybrydowe i wzrost napięć na wschodniej flance. Trzeci: rozszczepienie Zachodu, gdzie Moskwa próbuje grać na różnice między USA a Europą, wykorzystując potencjalne zmiany w polityce amerykańskiej pod Donaldem Trumpem oraz presję na Berlin i Brukselę. Czwarty — najbardziej prawdopodobny w krótkim okresie — to utrwalenie status quo: świat dwóch bloków z państwami pośredniczącymi, rosnącą rywalizacją gospodarczą i militarną oraz adaptacją do długotrwałej konfrontacji.

Wnioski z Wałdaju 2025 są jednoznaczne. Putin nie tylko komentuje globalną sytuację — on ją reinterpretuje i przepisuje, budując narracyjny fundament nowego porządku, w którym Rosja ma być jednym z filarów równowagi. Forum Wałdajskie służy jako instrument legitymizacji tej wizji, zarówno wobec odbiorców wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Narracja Kremla — kulturowa, historyczna, geopolityczna i ekonomiczna — układa się w spójny przekaz: Zachód traci, świat się zmienia, Rosja powstaje jako „realistyczny” biegun.

Zobacz też

Fakty pozostają jednak twarde: wielobiegunowość nie jest prostym odwróceniem osi świata, lecz złożonym procesem negocjacji, w którym Zachód nadal posiada przewagę technologiczną, gospodarczą i instytucjonalną.

Dla Zachodu oznacza to jedno: rosyjskiej ofensywy narracyjnej nie można traktować jako tła. Wałdaj 2025 pokazał, że Rosja buduje nie tylko siłę wojskową, ale również ideologiczną ramę, która ma legitymizować jej działania i tworzyć alternatywną mapę świata. Odpowiedź musi obejmować nie tylko wzmocnienie wewnętrznej spójności i odporności politycznej, ale także aktywną komunikację strategiczną skierowaną do państw Globalnego Południa. Bo właśnie tam rozstrzyga się dziś, czy nowy porządek świata ogłoszony przez Putina stanie się jednym z wektorów globalnej polityki — czy tylko kolejną próbą opisania jej pod własną dyktando.

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama