Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Rosja: "arktyczny pobór" na wojnę w Ukrainie [ANALIZA]

W kontekście efektów końcowych szczytu NATO w Madrycie wiele uwagi w debacie publicznej poświęca się kwestii możliwych działań Rosji. W pierwszej kolejności tych, które mogłyby być próbą fizycznego blokowania akcesji do sojuszu Szwecji i Finlandii. Co więcej, część dyskusji zmierza do ukazania zagrożenia militarnego generowanego przez Rosję dla całego NATO na wschodniej flance, przez pryzmat takich kwestii jak tzw. Przesmyk Suwalski czy bezpieczeństwo trzech państw nadbałtyckich. Właśnie w tym kontekście warto zwrócić uwagę na tekst Mika Makelӓinena zamieszczony w fińskim Yle. Dziennikarz analizuje, bazując na dostępnych zdjęciach satelitarnych (OSINT/IMINT), stan jednej z ważnych rosyjskich baz wojskowych, funkcjonującej tuż przy granicy fińsko-rosyjskiej. Zauważa, że od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę z obiektów Alakurtti zabrane zostały znaczne ilości uzbrojenia.

Autor. mil.ru
Reklama

Fin twierdzi, że tylko z tej bazy Rosjanie zabrali od połowy maja ponad 100 pojazdów (w tym transportery opancerzone) oraz innych jednostek ciężkiego sprzętu wojskowego. Pozostawione zostały za to pojazdy przystosowane do zadań arktycznych, których walory nie są odpowiednie do walk w Ukrainie. Szacuje się również, że z garnizonu liczącego ok. 2 tys. żołnierzy dyslokowano gdzieś indziej co najmniej jedną trzecią, a być może nawet do połowy stanu osobowego.

Reklama

W artykule przywołane są opinie Marko Eklunda, który według autora tekstu w Yle ma śledzić zmiany w strukturze rosyjskich wojsk od przeszło 20 lat. Wskazuje on, że włączenie brygady z Alakurtti do działań w Ukrainie ukazuje skalę ukrytej mobilizacji zasobów w Rosji. Trzeba także zauważyć, że Rosjanie ściągają do Ukrainy wyjątkową jednostkę lub jej znaczną część. Mowa jest bowiem o wyspecjalizowanej formacji do działań arktycznych, która stacjonuje na co dzień w rejonie granicznym z Finlandią. Trzeba również podkreślić, że specjalizacja formacji wpływa na jej park maszynowy, np. w sferze mniejszej ilości ciężkiego wyposażenia oraz artylerii. Stąd jej obecność w Ukrainie musi być wspierana zapewne przez inne jednostki, lepiej wyposażone pod tym względem. Przypomnijmy, że od lat sam prezydent Władimir Putin podkreślał znaczenie obecności wojskowej Rosji na dalekiej północy.

Zobacz też

Dziś, wysłanie tej jednostki na front, oznacza możliwość uszczuplenia jej zasobów ludzkich i właśnie sprzętowych. Należy zauważyć, że artykule podkreśla się, iż 80. Arktyczna Brygada Piechoty Zmotoryzowanej jest mniejsza od zwykłej brygady, co również może oznaczać, że w przypadku strat jej zdolności operacyjne mogą być trudne do odbudowania. Pamiętajmy też, że ważnym czynnikiem jest obrana przez stronę rosyjską taktyka walki w Ukrainie. Braki w dowodzeniu, rozpoznaniu i słabości sprzętowe rosyjscy dowódcy rekompensują niejako większą akceptacją działań mogących generować liczne straty wśród żołnierzy na pierwszej linii. Już teraz, nawet traktując z dużą dozą ostrożności dane ukraińskie, widać, że Rosja może mieć więcej zabitych i rannych niż ZSRS łącznie w okresie inwazji oraz okupacji Afganistanu.

Reklama

Według cytowanego już Marko Eklunda obecnie nie istnieje możliwość przeprowadzenia przez Rosję niespodziewanego ataku na Finlandię. Pomimo tego, że strona rosyjska chwali się istnieniem ponad dziesięciu garnizonów oraz baz wojskowych w pobliżu granicy z tym krajem. Kreml od lat propagował wizję nowych formacji arktycznych, ale też dyslokowania w rejon nowych statków powietrznych czy też systemów rakietowych. Jednakże, współcześnie zasoby Floty Północnej czy też Zachodniego Okręgu Wojskowego również zostały znacząco nadwyrężone walkami w Ukrainie. Co więcej, analogicznie do innych części Rosji rodzą się pytania na ile stany faktyczne, chociażby zasobów sprzętowych, pokrywają się z tymi deklarowanymi w oficjalnych dokumentach.

Yle wskazuje, że z perspektywy bezpieczeństwa Finlandii brane są pod uwagę rosyjskie bazy w Alakurtti, Kamenka (największe zgrupowanie lądowe na tym kierunku, a także największe straty w toku agresji na Ukrainę), Pietrskoj, Besowcu, Puszkinie, Pskowie i Kronsztadzie, a także rakietowcy z rejonów na południe od Sankt Petersburga. W Yle zaznacza się, że dotychczas wiele jednostek z rejonów przygranicznych było dyslokowanych do walk w Ukrainie. Podano przykład rosyjskiej bazy w Kamenka, z której żołnierze byli dyslokowani do Ukrainy już w pierwszej fazie agresji. Lecz formacje z Alakurtti miały być oszczędzane w znacznym stopniu, aż do połowy maja tego roku. Chociaż istniały informacje o możliwym udziale jednostek rozpoznawczych z Alakurtti w walkach na kierunku charkowskim. Jednocześnie, Mika Makelӓinen zauważa, że z dostępnych źródeł w Alakurtti prowadzi się rekrutację do służby wojskowej. Stąd sugestia, że możemy mieć do czynienia z próbami zakamuflowania procesu wypełniania etatów wynikłych ze strat bojowych.

Reklama

W ostatnim czasie pojawiły się nawet doniesienia o werbowaniu jednostek złożonych z odbywających wyroki w zakładach karnych. Rosjanie starają się coraz szerzej werbować również nowych żołnierzy i najemników wśród mniejszości etnicznych np. na Kaukazie. Widzieliśmy też w rosyjskiej propagandzie swoistą mieszankę jednostek wysyłanych do walk z różnych okręgów, więc obok formacji arktycznych mogą walczyć chociażby żołnierze piechoty morskiej szkoleni do działań na kierunku pacyficznym.

Zobacz też

Rosjanie będą mieli problemy z łatwym uzupełnianiem strat. Nawet hipotetyczne ogłoszenie mobilizacji może być problematyczne z racji wątpliwości odnoszących się do poziomu wyszkolenia rezerw. Co więcej, istnieją równie mocne wątpliwości jak postępowaliby sami rezerwowi, którzy musieliby trafić do służby. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę sygnały o próbach ataków na struktury odpowiadające za procesy mobilizacji i rekrutacji do wojska. Nie mówiąc już o tym, że utrata żołnierzy oraz oficerów szkolonych chociażby do walki w trudnych warunkach arktycznych jest jeszcze większym problemem do rosyjskich planistów.

Reklama

Nawet samo szkolenie w trudnych temperaturach wymaga innych procedur, o czym wiemy doskonale dzięki aktywności centrum doskonalenia NATO w zakresie walki w klimacie arktycznym. Stąd też, w czasie gdy Amerykanie aktywują ponownie 11 Dywizję Powietrznodesantową do działań arktycznych ( Arktyczne Anioły na Alasce , Rosjanie wytracają potencjalnie swoje zasoby arktyczne w walkach w Donbasie. W dodatku, samo NATO pokazało w tym roku, że na umownym kierunku arktycznym jest w stanie przeprowadzić szeroko zakrojone manewry wojskowe. Tegoroczna edycja Cold Response zakładała zaangażowanie nawet ok. 30 tys. żołnierzy, a także silnego zgrupowania morskiego i powietrznego.

O ściąganiu wojsk z tego kierunku do walk w Ukrainie pisaliśmy na Defence24 wcześniej. Wystarczy wspomnieć wywiad Jakuba Palowskiego z przewodniczącym Sejmowej Komisji Obrony Narodowej Michałem Jachem z 16 czerwca 2022 r. Poseł zaznaczył wtedy, że: „Szef Sztabu Generalnego Finlandii przedstawił nam całą sytuację polityczną i militarną w regionie. Było to dla nas szczególnie istotne, ponieważ okazało się, że Rosjanie wszystkie swoje siły z granicy fińsko-rosyjskiej skierowali na Ukrainę. Na granicy z Finlandią prawie w ogóle nie ma rosyjskiego wojska, jest ono niemal w całości zaangażowane w wojnę na Ukrainie. To również dowód na to, że w trwającej wojnie uczestniczy praktycznie cała rosyjska armia, nie posiada ona rezerw i odwodów, którymi mogłaby swobodnie dysponować. Cały potencjał, jaki posiada Federacja Rosyjska jest zaangażowany w wojnę. Świadczy to również o niesamowitej skuteczności oporu, jaki stawia Ukraina, zadając straty, a nawet niszcząc duże rosyjskie związki taktyczne. Oczywiście absolutnie nie oznacza to lekceważenia Rosji, ani umniejszania zagrożenia dla Ukrainy. To jednak pokazuje po pierwsze, że Rosja stanowi poważne zagrożenie, ale nie jest nie do pokonania. Pokazuje też wartość tych kontaktów, bo dzięki nim uzyskujemy trudno dostępne informacje z bardzo wiarygodnych źródeł.".

Reklama

Zobacz też

Reklama

Obserwacja w zakresie dyslokacji rosyjskich wojsk z pogranicza z Finlandią do Ukrainy winna przede wszystkim podkreślić potrzebę zrozumienia jak mocno Kreml zaangażował się w agresję. Jak również jak znaczne straty mogą charakteryzować dotychczasowe działania rosyjskich wojsk atakujących Ukrainę. Jednocześnie powinno to wszystko dawać asumpt do obniżenia emocji i nie wchodzenia we wręcz apokaliptyczne narracje, odnoszących się do możliwości rozpoczęcia przez Rosję III wojny światowej. Na razie, Rosjanie starają się bowiem niejako sięgać po rezerwy nawet na kluczowych kierunkach stykowych z NATO. I czynią to nawet widząc wysoce prawdopodobne rozszerzenie NATO o Finlandię i Szwecję. Dlatego prawdopodobne będzie dokonywanie przez nich prób rekompensowania swoich problemów logistycznych, kadrowych czy też sprzętowych działaniami informacyjnymi. Ukazującymi wręcz swobodę strategiczną czy też operacyjną jeśli chodzi o stworzenie łatwego zagrożenia dla NATO czy też Finlandii. Odnosząc się np. do tych zasobów wojskowych, które z różnych przyczyn nie mogą być zaangażowane w inwazję na Ukrainę. Dotyczy to chociażby sił rakietowych, służących do odstraszania atomowego. Już w maju tego roku strona rosyjska wprowadziła przekaz o ćwiczeniach na granicy z Finlandią mających angażować jednostki uzbrojone w pociski balistyczne Iskander. Kreml musi straszyć, bowiem chce kamuflować swoje słabości i jednocześnie nadal być uznawanym za kluczowego kreatora polityki w całym regionie.

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama