- Wiadomości
- Komentarz
Putin i Xi Jinping w Moskwie o „zamrożeniu” wojny? [KOMENTARZ]
W rosyjskiej stolicy rozpoczęła się wizyta przywódcy Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpinga. Jednym z tematów rozmów ma być tzw. „chiński plan pokojowy”, który eksperci określają jako próbę zamrożenia wojny nad Dnieprem w obecnym układzie sił.

Autor. The Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC 4.0
Xi Jiping rzuca Władimirowi Putinowi geopolityczne „koło ratunkowe". Izolowana na arenie międzynarodowej Rosja będzie przedstawiała się jako ważny międzynarodowy gracz z uwagi na chińską wizytę. Nakaz aresztowania Władimira Putina ze strony MTK (Międzynarodowego Trybunału Karnego), za zbrodnie wojenną zesłań ukraińskich dzieci, oznacza iż oficjalnie staje się on persona non grata na międzynarodowych spotkaniach. Choć będzie trudno to wyegzekwować, ponieważ Putin na Zachód się nie wybiera, to wbrew pozorom to bardzo ważna decyzja. Odtąd każdy z zachodnich polityków, choćby telefonując do Putina, będzie musiał się tłumaczyć mediom z faktu rozmów ze zbrodniarzem wojennym. Przypomnijmy sobie, liczne i jałowe rozmowy telefoniczne Macrona z Putinem, a zrozumiemy jak MTK ułatwił zachodniej opinii publicznej rozliczanie europejskich polityków. Spotkanie w państwach objętych jurysdykcją MTK dla Putina będzie wielkim ryzykiem aresztowania, a to krzyżuje plany Kremla sprzed frontalnej inwazji, gdy rosyjski reżim z pewnością zakładał podział Zachodu i szybkie ocieplenie relacji części państw NATO z Rosją, na ukraińskich zgliszczach. Choć Pekin gra w swoją grę i to nie na warunkach Putina - o czym pisałem już na łamach Defence24.pl - to rola Państwa Środka jako mediatora wojennego nie jest i nie będzie wiarygodna. Zwłaszcza po publikacji mglistego i symetrycznego „chińskiego planu pokojowego", który jest emanacją planu „zamrożenia" wojny, dodajmy planu korzystnego wobec klęsk na froncie z perspektywy rosyjskiej.
Zobacz też
Zobacz też
Choć pokojowe hasła o zatrzymaniu rozlewu krwi, zawieszeniu walk i wstrzymaniu ognia brzmią bardzo szlachetnie to już sam Putin wie najlepiej, że „diabeł tkwi w szczegółach". Gdyby od jutra na Ukrainie ogień wstrzymały oddziały po obu stronach frontu i stan wojny zamieniłby się w „pokój" byłaby to sytuacja w której Władimir Putin, łamiąc prawo międzynarodowe, oficjalnie zagarnąłby podbite ukraińskie terytorium, które obecnie okupuje. Kremlowi udałoby się zatem formalnie przebić korytarz lądowy do Krymu i zwiększyć wojenny stan posiadania w odniesieniu do roku 2014, gdy bezprawnie anektował Krym oraz rozpętał rebelię na wschodzie przejmując Donieck oraz Ługańsk. I choć 24 lutego 2022 Putin miał o wiele ambitniejszy plan – podboju całej Ukrainy (lub pozostawiając zaledwie ją w formie kadłubkowej na terenie Ukrainy Zachodniej), to z perspektywy klęsk jakie poniosły rosyjskie siły inwazyjne przez miesiące walk obecne zdobycze są aż nadto znaczące. Kreml na pewno zdaje sobie z tego sprawę. Ostateczne porzucenie Chersonia i skupianie się na dominacji w Donbasie wskazuje, że Putin pogodził się (przynajmniej tymczasowo) z fiaskiem planów aneksji całej Ukrainy, a korekta linii frontu w takim stopniu jaką ją obserwujemy, jest środkiem by utrzymać stan posiadania, przy majaczącym na horyzoncie stole negocjacji pokojowych. W tej geostrategicznej układance pokojowa propozycja Chińczyków jest dla Kremla bardzo korzystna. Zwłaszcza wobec klęski rosyjskiej lutowej ofensywy, której skutkiem nie było nawet wzięcie w okrążenie Bachmutu, o jego kapitulacji nie wspominając.
Zobacz też
Krążąca, więc w mediach i tzw. runecie hipoteza o „zamrożeniu" wojny, jest skutecznym planem Rosji na przeczekania frontowych klęsk oraz windowaniem Xi Jinpinga na międzynarodowego gracza, który zabiega o pokój i jest w stanie wdrożyć go w życie. Przegranym tego układu wszelako jest Ukraina, którą – gdyby zamrozić linię frontu – odarto by z kolejnych ziem. Spójrzmy, że w historii rozbiorów Polski akty odrywania polskich ziem przez zaborców padały w pewnej sekwencji czasowej – I rozbiór w 1772 r., drugi w 1793, a trzeci – ostateczny, zaledwie dwa lata później w roku, 1795. Między I a II rozbiorem było ponad 20 lat różnicy, ale nie uchroniło to I RP przed podbojem w dużej mierze przez Rosję. Od roku 2014 minęło prawie 10 lat i gdy świat zdążył już za pewnik wziąć tzw. porozumienia mińskie i zapomnieć o wojnie na wschodniej Ukrainie oraz statusie Krymu, Putin uderzył w pełnej skali. Kijów ma więc świadomość, że rozmowy pokojowe mogą się skończyć II rozbiorem Ukrainy, a to nie oznacza wcale końca rosyjskiego podboju. Z tego też powodu Wołodymyr Zełenski, choć zdystansował się do „chińskiego planu pokojowego", to nie wyklucza rozmów z Xi Jinpingiem. Notabene mówi się o tym, iż po rozmowach z Putinem Xi zatelefonuje do Zełenskiego. Ukraina chce by Chiny nie zostały jednoznacznym sojusznikiem Rosji, a rozmowy pokojowe odbywały się na symetrycznym poziomie, a nie nad ukraińskimi głowami. Paradoksalnie, więc by dążyć do prawdziwego pokoju, na warunkach, które nie skończą się tylko rosyjską operacyjną pauzą do przegrupowania sił i ponownego natarcia w nowej „mądrości etapu", Ukraina zmuszona jest walczyć i zmuszona jest wygrywać – odrębną sprawą jest na ile jeszcze ma sił, by przerywać front i niszczyć rosyjskie zgrupowania, tak by Putin tracił to co okupuje. Z badań Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii wynika, iż 2/3 Ukraińców chce by Krym został wyzwolony spod rosyjskiej okupacji. Zaledwie 20 proc. dopuszcza rosyjską okupację półwyspu, pod warunkiem że oznacza to zakończenie wojny.
Zobacz też
Zobacz też
W ostatnim czasie światowe media elektryzowało zagadnienia „scenariusza koreańskiego", czyli zamrożenia wojny obronnej Ukrainy na wzór porozumienia z 27 lipca 1953 roku w Panmundżomie, które skończyło się ustanowieniem linii demarkacyjnej i faktycznym podziałem półwyspu koreańskiego na dwa państwowe byty – Republikę Korei (prozachodnią i wspieraną przez USA, będącą wzorem sukcesu gospodarczego) oraz gułagową i zacofaną Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną (wspieraną przez Chiny oraz Rosję). Panmundżom zakończył niepopularną na Zachodzie wojnę (choć jej niepopularność była niczym wobec przyszłego Wietnamu) i skończył się boomem gospodarczym na Południu – miałaby to być więc zachęta dla Zachodu i Kijowa, że warto taki scenariusz rozważyć, bo pierwsi w końcu wojną się zmęczą, a drudzy skorzystają ekonomicznie. Paradoksalnie rozwiązanie to uznano po obu stronach frontu za mrzonki. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow w jednym z wywiadów całkowicie odrzucił „podział Ukrainy na wzór Korei". Z kolei wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że „terytoria obwodów Donbasu, Zaporoża i Chersoniu stały się już częścią Rosji" i odrzucił podział ala Korea. Jest kilka zasadniczych problemów analogii do podziału półwyspu koreańskiego. Rosja, nie jest Koreą Północną, chociaż satrapia Kimów jest podobna do Putina to obu dyktatorów różni potencjał, którym dysponują. Ryzyko uderzenia północnokoreańskiego na południe jest mniejsza niż w przypadku Rosji, na zachód. Putin włączył bezprawnie okupowane terytoria i pozbawił quasi-niepodległości tzw. Doniecką i Ługańską Republikę Ludową, więc spekulowanie o „scenariuszu koreańskim" miałoby jeszcze jakąkolwiek rację bytu, gdyby do tego nie doszło. Gdyby obecna linia frontu zamieniła się w linię demarkacyjną Ukraina utraciłaby ogromny potencjał gospodarczy jaki posiadała przed wojną – jak pisał Ośrodek Studiów Wschodnich – jeden Donbas miał w 2013 roku 16-procentrowy udział w PKB i generował około 25 proc. ukraińskiego eksportu. A co z zablokowanymi i zniszczonymi portami Ukrainy na południu? Co ze zniszczeniami Charkowa oraz innych miast? Ukraina z dostępem do jedynego portu w Odessie, bez wschodu i południa kraju, będzie na tyle osłabiona geopolitycznie, że boom gospodarczy na wzór Korei Południowej nie jest tak obiecującym mirażem jak wydaje się to pomysłodawcom. Cóż bowiem z gospodarczego sukcesu, gdy nad Kijowem wisieć będzie widmo „III rozbioru"? Nie ma też zgody na to w ukraińskim społeczeństwie, które choć zmęczone wojennymi stratami i ponoszące ciężar walk chce odwojowania Krymu i wschodu kraju.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS