Geopolityka
Polska do wojny wkracza ostatnia [OPINIA]
Niestabilność sytuacji międzynarodowej w skali globalnej, amerykańsko-chiński spór o przyszłość Tajwanu, eskalujący konflikt na Bliskim Wschodzie, trwająca wojna na Ukrainie oraz konieczność partycypacji w procesie podejmowania decyzji w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego na porządku dziennym stawiają przed polską polityką bezpieczeństwa wyzwanie w postaci podejmowania trafnych decyzji strategicznych. Polska jako państwo średniej wielkości, silnie zakorzeniona w tradycji chrześcijańskiej, położona w szczególnie wrażliwym miejscu Europy, które decyduje o posiadaniu kontroli strategicznej nad regionem, stanowi kluczowe terytorium w grze sił w tym miejscu Starego Kontynentu.
Jednocześnie należy mieć świadomość, że polski potencjał gospodarczy, wojskowy jak i polityczny nie pozwala na dziś uważać Polski za kluczowego gracza w skali Europy, a co najwyżej za istotnego gracza regionalnego w przypadku rozwoju określonych scenariuszy zagrożeń w państwach bałtyckich, na Białorusi lub Ukrainie. Powyższe determinuje, iż polityka polska realizująca dziś polską rację stanu musi być obecnie skupiona na szeroko rozumianej problematyce bezpieczeństwa, a w szczególności na wyzwaniu natury egzystencjalnej jaką jest decyzja o udziale państwa w wojnie.
Nie bez przyczyny chiński mistrz Sun Zi w swoim dziele „Sztuka wojny” już na samym początku pisze, że: „Wojna jest dla państwa sprawą najwyższej wagi, sprawą życia lub śmierci, drogą wiodącą do przetrwania lub upadku. Dlatego też należy poświęcić jej poważne studia”, a wśród pięciu sposobów na zwycięstwo Sun Zi na pierwszym miejscu wymienił zasadę „Wiedzieć kiedy walczyć, a kiedy nie walczyć”, a w innym miejscu podkreślił, że: „Nie ma nic trudniejszego niż walka zbrojna”. Biorąc pod uwagę historyczne doświadczenia w prowadzeniu wojen przez Polaków w XIX oraz w XX wieku (vide: udział w wojnach Napoleona przeciw Prusom 1806, Austrii 1809 i Rosji 1812, powstanie listopadowe 1830/31, powstanie styczniowe 1863/1865, wojna z Rosją 1920 roku, wojna 1939 roku oraz powstanie warszawskie 1944), wiemy jak fundamentalne znaczenie dla uzyskania sukcesu z wykorzystaniem środków militarnych ma decyzja o przystąpieniu do wojny w najbardziej właściwym momencie, będąc do starcia militarnego optymalnie przygotowanym, przy jednoczesnym zapewnieniu sobie najbardziej przychylnych uwarunkowań w otoczeniu międzynarodowym.
Bezpośrednie pułapki ukraińskie
Mocarstwa z racji swojego doświadczenia strategicznego oraz posiadania potencjału wywiadowczego i analitycznego, zazwyczaj z odpowiednim wyprzedzeniem widzą zachodzące zmiany w stosunkach międzynarodowych. Pomaga im w tym także fakt, iż zachodzące procesy zmian same w części inspirują lub wręcz nimi sterują, próbując w taki sposób wzmacniać swoją pozycję. Historia uczy także, iż takie sterowanie procesami międzynarodowymi potrafi wymknąć się spod kontroli i wtedy wchodzimy nagle w etap prób neutralizacji źródeł destabilizacji lub też rozpoczyna się gra oto, kto poniesienie największe konsekwencje powstałej aktualnie turbulencji międzynarodowej. Skrajnym zmaterializowaniem się takiej turbulencji jest wybuch wojny, czego doświadczyliśmy w 1939 roku, stając się ofiarą porozumienia niemiecko-rosyjskiego (vide pakt Ribbentrop-Mołotow) oraz brytyjskiej zagrywki, w której Londyn kupił sobie czas na przygotowanie się do wojny kosztem tego, że Polska pierwsza przyjęła na siebie niemieckie uderzenie.
Agresja rosyjska na Ukrainę 24 lutego 2024 roku stanowi dla Polski strategiczne doświadczenie nowego typu, ponieważ tym razem to nie Polska pierwsza stała się celem agresji, ani też Polska lub jej sojusznik nie rozpoczął wojny z wykorzystaniem polskich zasobów (vide: wojny napoleońskie), na co Warszawa nie miałaby wpływu lub miałaby wpływ ograniczony. Wskazane czynniki są niezwykle istotne z tego względu, że państwo nie zaangażowane bezpośrednio w wojnę, nie odczuwa jej skutków w postaci śmierci własnych żołnierzy, śmierci ludności cywilnej oraz niszczenia infrastruktury. Sytuacja ta ma charakter zupełnie odwrotny w przypadku państwa zaatakowanego. Z tego względu zaatakowany w sposób racjonalny zainteresowany jest tym, aby wciągnąć do trwającej wojny po swojej stronie kogokolwiek, a najlepiej państwo o istotnym regionalnym potencjale militarnym.
Czytaj też
Prowadzenie polityki bezpieczeństwa w sytuacji w jakiej znalazła się Warszawa po 24 lutym 2022 roku jest w istocie procesem zarządzania ryzkiem. W takiej sytuacji każda decyzja musi być kalkulowana pod kątem zmaterializowania się potencjalnego zagrożenia począwszy od narażenia się na uderzenie z wykorzystaniem takich środków odwetowych państwa które rozpoczęło wojnę jak ataki rakietowe, dronowe lub bombardowania lotnicze, skończywszy na objęciu terytorium państwa agresją pełnoskalową z wykorzystaniem wszystkich domen.
W kalkulacji, w której uznajemy rosyjskie zagrożenie militarne za zagrożenie egzystencjalne dla państwowości polskiej (Rosjanie nie ukrywają, iż traktują współczesne NATO jako blok państw wrogich) udzielanie pomocy humanitarnej, ekonomicznej, finansowej i militarnej walczącej Ukrainie jest ze strony polskiej strategicznym wyrachowaniem a zarazem strategiczną dojrzałością tym bardziej, że jako członek NATO prawdopodobieństwo rosyjskiego ataku odwetowego na Polskę maksymalnie minimalizujemy. Zasada ta w procesie akceptacji ryzyka odnosi się także do takich działań strony polskiej jak dostarczanie uzbrojenia i materiałów potrzebnych do prowadzenia wojny stronie ukraińskiej z zasobów polskich, szkolenia żołnierzy ukraińskich na poligonach w Polsce, leczenia rannych żołnierzy ukraińskich w polskich szpitalach, współpracy wywiadowczej, czy wsparcia informacyjnego.
Czytaj też
Istnieją jednak dwie zasadnicze granice których strona polska nie może przekroczyć w procesie udzielania pomocy Ukrainie. Pierwszą z nich jest sytuacja w której na wniosek władz w Kijowie polskie systemy obrony powietrznej zaczęłyby obejmować swoim oddziaływaniem przestrzeń powietrzną państwa ukraińskiego pod pretekstem obrony polskiej przestrzeni powietrznej. Spełnienie takiej prośby strony ukraińskiej narażałoby wprost polskie systemy na możliwą reakcję wojskową strony rosyjskiej, która mogłaby uznać, iż zniszczenie polskich systemów jest warunkiem koniecznym do skutecznej realizacji misji rosyjskich rakiet lub dronów wystrzelonych w cele na terytorium Ukrainy. Drugą granicą której strona polska nie może przekroczyć jest sytuacja, w której Warszawa bez względu na zadeklarowany cel takiego przedsięwzięcia podjęłaby decyzję w porozumieniu ze stroną ukraińską o wysłaniu na terytorium Ukrainy pododdziałów wojska polskiego. Ruch taki Rosja uznałaby wprost za przyłączenie się Polski do wojny po stronie Ukrainy, a także prawdopodobnie zmusiłoby to Białoruś do otwartego przystąpienia do wojny po stronie rosyjskiej przeciw Polsce jak i Ukrainie.
NATO i pułapki ukraińskie
Kwestią o wiele bardziej złożoną a przez to trudniejszą do rozstrzygnięcia w praktycznym prowadzeniu polskiej polityki bezpieczeństwa są pojawiające się pomysły wśród państw członkowskich NATO dotyczące wysłania kontyngentu wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego na terytorium Ukrainy. Generalnie w tej materii należy kierować się zasadą, w której strona polska w takiej sytuacji robi wszystko, aby uniknąć scenariusza wysyłania pododdziałów Sił Zbrojnych RP na terytorium Ukrainy. Propozycja takiego podejścia wynika co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze wkraczając wojskowo na Ukrainę, a więc w istocie podejmując decyzję o wejściu w wojnę z Federacją Rosyjską, należałoby zadać sobie pytanie, co miałoby być celem takiego koalicyjnego wkroczenia i jaki realny interes miałaby z takiej decyzji mieć Polska? Czy taki ruch przyczyniłby się do wzrostu znaczenia geopolitycznego państwa polskiego w regionie? Czy takie wkroczenie wzmocniłoby polski potencjał obronny i gospodarczy? Czy wejście wojskowe na Ukrainę pomogłoby Polsce w doprowadzeniu do likwidacji rosyjskiej enklawy w postaci okręgu królewieckiego i jej włączenia w granice Polski i Litwy?
Czytaj też
Dodajmy, że przed zmaterializowaniem się takiej decyzji, trzeba byłoby postawić na porządku dziennym kwestię tego kto i czym na Ukrainę wojskowo wchodzi, przy czym nie tyle liczyłaby się tu nawet ilość wojsk, ale ich zdolności do efektywnego powiązania takiej obecności z komponentami wojsk ukraińskich, tak aby było one zdolne brać udział w walce. Musiałoby to zatem być wkroczenie sił zbrojnych większości państw członkowskich NATO bez wyjątku pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, w którym najliczniejsze komponenty lądowe wystawiliby Brytyjczycy, Francuzi i Niemcy będące gwarancją, że w przypadku niekorzystnego rozwoju wypadków na froncie ukraińsko-rosyjskim (a w takiej sytuacji i prawdopodobnie ukraińsko-białoruskim) nie dałoby się tych jednostek w przeciwieństwie do lotnictwa, marynarki wojennej i sił specjalnych szybko wycofać z Ukrainy, bez pomocy państwa-zaplecza takiego przedsięwzięcia jakim byłaby Polska.
Po drugie wejście wojsk NATO na Ukrainę wiązałoby się z koniecznością zabezpieczenia wojskowego całej polskiej granicy z Federacją Rosyjską i Białorusią z uwagi na wzrost zagrożenia w postaci możliwości wykonania z terytorium okręgu królewieckiego oraz Białorusi uderzenia na Polskę drogą lądową, co przy obecnym potencjale SZ RP właściwie wyklucza wysłanie na Ukrainę silnego komponentu wojskowego przez Warszawę. Po trzecie zagadnieniem istotnym w kontekście wysłania wojsk NATO na Ukrainę, a w ich szeregach pododdziałów SZ RP jest nieufność, niechęć a niekiedy otwarta wrogość do Polaków na zachodniej Ukrainie. Zatem nie można wykluczyć, iż bez względu na przyświecające intencje takiemu wkroczeniu wojsk polskich nolens volens dalibyśmy paliwo polityczne środowiskom neobanderowskim w obwodach wołyńskim, lwowskim, rówieńskim, tarnopolskim i stanisławowskim, co kompletnie nie leży w interesie Rzeczpospolitej.
Czytaj też
Zaznaczmy, iż można sobie wyobrazić obecność wojsk NATO na Ukrainie w formule „nie ogłaszania tego miastu i światu”. Mam tu na myśli w pierwszej kolejności obecność przedstawicieli wywiadów wojskowych, misji szkoleniowych, obserwatorów wojskowych, oficerów łącznikowych, czy nawet żołnierzy wojsk specjalnych na przykład snajperów. Istnieje w tej materii cała gama subtelności i niuansów, która wymaga od politycznych decydentów umiejętności wyboru narzędzi w taki sposób, aby nie narazić państwa na bezpośrednie pełnoskalowe zaangażowanie militarne. Trzeba to jednak robić z wyobraźnią i wyczuciem chwili.
Kiedy zatem słyszymy jak Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego mówi: „Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa. I nie zamierzam ani ja, ani myślę żaden z was, przegrać tej wojny” to zgadzając się z prawdopodobieństwem takiego scenariusza wydarzeń wiedzmy, iż najlepszą receptą na wygranie takiej wojny jest wejście do niej na samym końcu.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Zbrojenia Polski powinny być oparte o rozwój NASZEGO Przemysłu 4.0, NASZEGO B+R - dla budowy NASZYCH SUWERENNYCH SYSTEMÓW. Jest zasadniczo odwrotnie - zamówienia i B+R w naszym przemyśle to margines. Co oznacza, że gdy USA dogada z Kremlem zwrot Rosji przeciw Chinom [TAK - od 2009 to jest NIEZMIENNY cel nadrzędny USA - tylko środki się zmieniły z marchewki resetu na kija proxy war - robionego Ukrainą] - WTEDY USA nam wyłączy wszystkie systemy strategiczne - zwłaszcza podpięte pod IBCS. By USA mogły bez przeszkód sprzedać Polskę Rosji [no i przy okazji Ukrainę - która po tym ruchu byłaby w pozycji beznadziejne - i też automatycznie sprzedana Rosji]. Niestety - poprzednia ekipa hołdowała całkowitemu uzależnieniu strategicznych systemów od USA - a zakupy obecnej [np. 96 Apache o skrajnie niskiej wartości bojowej na NASZYM teatrze wojny - zamiast setek tysięcy dronów rozpoznawczych i uderzeniowych z NASZEGO przemysłu] - no comment....
Zima
Celna ocena obecnej sytuacji. Zgadzam się z autorem, i mam nadzieję, że polityka bezpieczeństwa prowadzona przez Polskę, będzie charakteryzowała się strategiczną dojrzałością. Wystarczy już działania zgodnie z hasłem "Polska Winkelriedem narodów".
Kordian80
Ta analiza sytuacji i ryzyka nie uwzględnia jednej wydaje się ważnej sprawy - obecnych zdolności wojsk rosyjskich, postawy Białorusi i pomocy Kima. Odnoszę wrażenie, że NATO działa zbyt zachowawczo a Rosja robi wszystko, żeby izolować konflikt na Ukrainie, co ma jej ułatwić wygranie wojny. NATO nie wykorzystuje w mojej ocenie efekty zaskoczenia i dostarcza uzbrojenie po nieraz wielu miesiącach analiz, komunikatów prasowych, itd. Rosja wtedy może się przygotować i ograniczyć straty bo zawsze zakłada najgorszy scenariusz. Nawet teraz jak jest mowa o pozwoleniu Ukrainie na używanie rakiet do atakowania infrastruktury wojskowej w Rosji - to Rosja zabezpiecza się tak jakby ta zgoda już była - traci się kompletnie efekt zaskoczenia a użyte środki nie wykorzystają swoich możliwości bojowych. I na koniec Putin tylko straszy bronią atomową i NATO powinno to kompletnie olać. Czas wyjść ze strefy komfortu i wykorzystać potencjał NATO.
bogdanov
Tak, to nigdy nie była wojna o granice; tylko element starcia bloków. Kiedyś mogliśmy iść na Belin po zajęciu Nadrenii - woleliśmy stać z boku. Zamiast walczyć w Niemczech - walczyliśmy w Polsce.
Davien3
@bogdanov a niby z kim mielismy iść na ten Berlin w 1936r?? Z Sowietami?
DBA
bogdanov jedyna wojna prewencyjna mogła być najpóźniej na poczatku lat 30-tych wraz z Francją. I takie coś na poważnie rozważał Piłsudski wysyłając do Francji swojego łącznika z taka propozycją. Odpowiedź była negatywna. Potem, po 1933 Reichswehra była coraz silniejsza, i jakikolwiek atak Polski na Niemcy byłby samobójstwem
Książę niosący na plecach białego konia
Czy Waszyngton poświęci Nowy Jork dla Warszawy? Czy Waszyngton zrezygnuje z Los Angeles na rzecz Seulu lub Tokio? Największą rolą armii amerykańskiej stacjonującej w Seulu i Tokio jest uniemożliwienie obu krajom uzbrojenia się w broń nuklearną i natarcia na Pjongjang i Pekin. Stała armia Seulu liczy 600 000 ludzi, a siły rezerwowe – 4 miliony ludzi. Armia zajmuje drugie miejsce na świecie po Stanach Zjednoczonych (z wyłączeniem broni nuklearnej), lotnictwo i marynarka wojenna zajmują 5. miejsce, a japońska marynarka wojenna i siły powietrzne zajmują 2. miejsce na świecie. Jeśli Warszawa posiada broń nuklearną, można zminimalizować wprowadzenie drogiej broni z Waszyngtonu, Berlina i Seulu, a także wyrzeczenia i podatki mieszkańców Warszawy.
Przyszłość
USA nie będą umierać za wawe
DBA
JWP Ksiąze pisze bzdury - ani Japonia nie ma zamiaru napadać na Chiny, ani Korea Płd na KRLD. A oba państwa sa na tyle bogate, że mogą utrzymywać silne armie właśnie dla odstraszania komuchów
Zbyszek
1/2 Rosja nie ma szans w ataku na NATO ale takie szanse może mieć wciągając państwa NATO na swoje lub ukraińskie terytorium. Np. atak na żołnierzy jakiegoś kraju NATO na terenie Ukrainy nie musi doprowadzić do wspólnej odpowiedzi. Podobnie niestety grozi w momencie ataku na baterie Patriotów w Polsce. Trzeba się liczyć z tym że Niemcy będą szukały pretekstu negującego uruchomienie art 5 w takim przypadku. Nawet jeśli jednak spotkałoby się to z reakcją to pytanie jaką? Nie będzie to zmasowany atak nuklearny. W najlepszym wypadku mielibyśmy powtórkę Dziwnej Wojny z 1939, w najgorszym - z oficjalnym wysłaniem żołnierzy na Ukrainę. NATO zacznie ponosić straty a w społeczeństwach krajów NATO zacznie narastać pytanie - po co to? Czy nie lepiej oddać ziemię za pokój? Wybór między III Wojną a pokojem będzie zbyt atrakcyjny. Rosja mogłaby się chwalić pokonaniem NATO, a los Tajwanu mógłby być bardzo wątpliwy dzięki kompromitacji USA. Pekin (mniej Moskwa) ma o co grać...
Davien3
@Zbyszek ty na serio rozważasz atak na baterię OPL/antybalistyczną po tym jak jedyny sukces w takim ataku w Ukrainie był na baterie w ruchu?? Ale jak chcesz marnowac pociski i samoloty....... Zwłaszcza że najbliższa bateria Patriot to amerykańska w Rzeszowie:)) Aha taki atak to akt wojny i napaść na NATO więc tak Niemcy też się ruszą bo jak zakwestionuja art 5 to potem kto im pomoże?
kopacz033
O Chinach pisalem w tamtym roku ze planuje wyslac tam wojska do Rosji by wlaczyc przeciw wojskom Ukrainskim
DBA
Davien - to tak nie do końca, bo niby my z własnej woli bez mandatu NATO mamy zestrzeliwać ruskie środki napadu powietrznego nad Ukrainą. Wtedy w przypadku reakcji Rosji w postaci ataku pełnowymiarowego np rakietowego na Polskę nie jest powiedziane jak zareagują państwa NATO bo art 5 nie działa automatycznie. Nikt na zachodzie nie chce wojny, ani nie jest do niej przygotowany. A generalnie tytuł artykułu bardzo trafny, wprost wzięty z testamentu politycznego Marszałka Piłsudskiego na temat sytuacji politycznej w Europie przed II WŚ. Drugim członem tego testamentu było "jak się nie uda to do wojny trzeba jak najwięcej mocarstw"
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Niemcy i Francja przebierają nogami do "nowej lepszej Unii Euroazjatyckiej od Lizbony do Władywostoku" - ogłoszonej w 2010 po szczycie Rosja-Niemcy-Francja w Deauville - czyli do najsilniejszego globalnie supermocarstwa euroazjatyckiego. Ten cel jest NIEZMIENNY dla Kremla-Berlina-Paryża, czekają tylko na zakończenie wojny w Ukrainie, bo USA musi wyjść z Europy - najpierw ratować siłą petrodolara wypieranego w Zatoce przez petrojuan. A potem muszą iść na Pacyfik - i na pewno nie wrócą - a już zwłaszcza bronić Polskę. Co gorsza Amerykanom się spieszy - znowu uwierzą naiwnie w obiecanki Kremla-Berlina-Paryża, złożone Waszyngtonowi, jak tylko USA sklecą kulawy "pokój" na Ukrainie - by wyjść z Europy najpierw do Zatoki - a potem Pacyfik i Chiny. Rosja-Niemcy-Francja obiecają USA wszystko [nawet wsparcie przeciw Chinom] - a następnego dnia po wyjściu USA z Europy zbudują SWOJE supermocarstwo Lizbona-Władywostok=Ribbentrop-Mołotow 2.0. po trupie Polski i Ukrainy.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Tylko broń jądrowa może SKUTECZNIE odstraszyć Rosję przed atakiem. USA nigdy, powtarzam - NIGDY nie pójdzie na ostre przeciw Rosji, nawet konwencjonalnie - a co dopiero w uderzeniach jądrowych. Od 2009 USA nieustannie chce obrócić Rosję przeciw Chinom - w latach 2009-2013 było to robione "marchewką" [Polska i Ukraina jako wynagrodzenie dla Kremla] - od 2014 jest to robione kijem w postaci podtrzymywanej wojny na Ukrainie. Sęk w tym, że dla USA Ukraina i Polska to tylko pionki do poświęcenia, a konkretnie do sprzedaży - jak tylko na nowo dogadają się odnośnie obrotu Rosji przeciw Chinom. Dlatego Polska winna pod stołem dogadać się z każdym możliwym dysponentem broni jądrowej i kupić tyle głowic ile się da. I nie wisieć samobójczo na klamce Waszyngtonu - tylko postawić na sojusz z NORDEFCO+UK, bo ten sojusz idzie swoją drogą na ostre przeciw Rosji o nowe złoża Arktyki. A druga noga sojuszu to Turcja - najsilniejsza armia NATO w Eurazji.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Polska powinna trzymać się krok za USA - a najlepiej dwa kroki z tyłu. To USA [i UK] w 1994 w Traktacie Budapesztańskim gwarantowały Ukrainie pisemnie nienaruszalność terytorialną Ukrainy [w tym oczywiście z Krymem i Donbasem] - za oddanie 1300 głowic jądrowych oraz środków przenoszenia. JAKI niby z USA hegemon - jeżeli nie potrafi wyegzekwować swoich gwarancji? Skoro USA jest tak słabe - to na co nam TAKA pomoc USA? Ile dywizji USA stacjonuje na prawym brzegu Wisły na osiach natarcia Rosji z Białorusi czy Królewca? NO ILE? A tylko skrajnie naiwni mogą wierzyć, że USA zaryzykuje Waszyngton za Warszawę w atomowej wymianie. Ani w siłach konwencjonalnych - ani w jądrowych - Amerykanie nie są wiarygodni. Tym bardziej, że od 2009 cały czas celem USA jest odwrócenie Rosji przeciw Chinom. W 2009-13 robili to marchewką - teraz kijem - ale docelowo Rosja NIEZMIENNIE to planowany STRATEGICZNY sojusznik USA.
Nowoczesny
Nie pisz o atomie. To samobójstwo dla Ruskich i nikt tego nie zrobi. Rosja nie jest samodzielna tylko zależy od Chin. To Chiny podejmują decyzję.
bmc3i
W calej Europie rozmieszczonych jest 100 000 żołnierzy, czyli tyle co na jednym dużym stadionie sportowym w Stanach Zjednoczonych. Wojska ladowe UK to 75 000 żołnietxy plus 4000 Gurków. Wojska ladowe Niemiec to 60 000 żolnierzy. Razem kilkakrotnie mniej niż miała Ukraina w dniu rosyjskiego ataku. Jesli za kilka dni Trump wygra wybory w USA, zmusi zgodnie ze swoimi zapowiedziami Ukrainę do kapitulacji albo do zgnilego rozejmu na rosyjskich warunkach po czym wycofa - też zgodnie z zapowiedziami - żolnierzy amerykanskich z Europy, nadal bedziesz uważał USA za strategicznego sojusznika, i opierał na nim swoje bezpieczeństwo?
Bender
@bmc3i: skoro 100 K wojska to jeden stadion, to 1 M wojska, to tylko 10 stadionów, nie siej paniki. Ten amerykański magazyn pod Poznaniem z 4 tysiącami różnych amerykańskich pojazdów wskazuje, że traktują sprawę poważnie. W tym roku ćwiczono przerzucanie sporych sił do Europy (Defender Europe) i poszło całkiem sprawnie. Natomiast gromadzenie sił rosyjskich do ataku na Ukrainę trwało wiele miesięcy, więc to nie jest tak, że hyc i wróg stoi u granic gotowy do inwazji.
patriota39
"Drugą granicą której strona polska nie może przekroczyć jest sytuacja, w której Warszawa (...) podjęłaby decyzję w porozumieniu ze stroną ukraińską o wysłaniu na terytorium Ukrainy pododdziałów wojska polskiego." Działając wyprzedzająco w odpowiedzi na koncentracje wojsk Rosji wzdłuż granicy z Ukrainą społeczność międzynarodowa powinna rozmieścić w zachodniej Ukrainie misję międzynarodową z rzeką Dniepr jako naturalną linią rozgraniczenia. Problem to mandat międzynarodowy, gdyż trudno wierzyć, ze Rada Bezpieczeństwa ONZ (Chiny, Francja, Rosja, USA, Wielka Brytania) uchwaliłaby odpowiednią rezolucję. Tylko takie działanie połączone z zamknięciem przestrzeni powietrznej nad zachodnią Ukrainą, rozmieszczeniem tam pokojowej misji stabilizacyjnej (np. Brazylia, Estonia, Finlandia, Indie, Litwa, Łotwa, Polska, Rumunia, Szwecja, Wielka Brytania) chroni infrastrukturę energetyczną, transportową, ludność cywilna, zapewnia bezpieczne schronienie osobom ewakuowanym ze wschodniej Ukrainy.
Przyszłość
Nie ze wsztskim sie zgadzam - ale widac ze prznajmij KTOS MYSLI. Ale dodam swoje 2 grosze - To nie Rosja teraz ma roszcznia terytilane wzdem Polski. Ukraina. Maja problem z Polskim Rolnictwem, Transportem, wspanile dogaduja sie z Niemcami i histrycznie nie chca wyjasnic Wolynia. Skoro kraj przegrwajacy wojne - wyzwa nas w ONZ - co bedzie jesli wygra? Lub bedzie mial bron atmowa? Polska Miedzy Niemcami i Ukraina z roszczniami tertianymi? Czy napewno nie hodujemy sobie problemu?
Przyszłość
Dodam że po wejściu do UE wszystkie dotacje pójdą tam. A umowa z Niemcami to przegłosowanie nas. Z każdej strony dla Polski to źle.
Miki82
Ukraina zrobi wszystko, aby wciągnąć nas do wojny, więc tym bardziej powinniśmy być ostrożni z jakimikolwiek działaniami. Dodatkowo jeśli USA lub ktokolwiek inny chce konfliktu NATO - Rosja, to puśćmy ich przodem. Przynajmniej sami się tam nie pchajmy. Dość wojen do ostatniego Polaka o sprawy i interesy innych.
Książę niosący na plecach białego konia
Sugeruję jeden sposób na wzmocnienie bezpieczeństwa. Jest to obecność wojskowa USA uzbrojona w broń nuklearną lub zakrojona na dużą skalę. Broń nuklearna opracowana w 1945 roku nie jest już zaawansowaną technologią i nie wymaga dziś wysokich kosztów. Warszawa wykorzystuje rozwój broni nuklearnej jako wizytówkę „1, bezpieczeństwo Warszawy jest zagwarantowane.2, Naciskanie na NATO i Stany Zjednoczone, aby przyciągnęły większe wsparcie gospodarcze i wojskowe.3, Przedstawia rozwiązanie, które mogłoby wcisnąć duże wojska amerykańskie do Polski.
Książę niosący na plecach białego konia
Tylko broń nuklearna jest ostateczną gwarancją bezpieczeństwa Warszawy. kieu, które zdemontowało broń nuklearną, zostało zaatakowane, a Pjongjang i Beiging, które posiadają broń nuklearną, są bezpieczne. Seul wysoko ceni możliwość, że Trump będzie tolerował broń nuklearną i już przygotowuje się do uzbrojenia nuklearnego w możliwie najkrótszym czasie. Ukończono. Tokio w latach 60. Seul zakończył już wszelkie przygotowania do produkcji broni nuklearnej w 1979 roku i oczekuje na zgodę Waszyngtonu. Jeśli Seul zdecyduje Możliwe jest wyprodukowanie prototypu w ciągu najwyżej dwóch tygodni, dziesiątek w ciągu dwóch miesięcy i masowa produkcja znacznie potężniejszej i wyrafinowanej broni nuklearnej niż Pekin czy Moskwa w ciągu roku, przy czym zabezpieczono już technologię i fundusze na jej wystrzelenie te obszary.
Albert
Mija 35 lat od powrotu na sciezke samostanowienia sie przez RP. Dorobilismy sie przez ten okres statusu panstwa zamoznego, ktory powinien przedsiewziac kolejne kroki tak aby wzmocnic i utrwalic swoja pozycje owego panstwa. Jednym z nich jest systemowy program sciagania - repatriacji Polonii z panstw calego swiata. USA, Brazylia to panstwa w ktorych zyja miliony osob pochodzenia polskiego, a widzimy, ze zarowno nasza demografia jest ujemna jak i ilosc populacyjna robi roznice w swiecie, a sciagac rocznie z w/w/ krajow po cwierc miliona rodakow za te minione 35 lat da to wynik blisko 9 milionow, mozna? Mozna!
Davien3
@Albert a jak chcesz tego dokonać? Wyslesz Grom czy WP by ich pościągali siłą?? Bo jak widać Polonia nie ma najmniejszego zamiaru wracać do tego kraju nad Wisła jak za granica ma znacznie lepiej
Bieda
Smutne jest to że władze Ukrainy są aż tak niewdzięczne za okazaną pomoc. Ich zachowanie powinno skutkować zerwaniem pomocy. Na początku daliśmy im za nic dużo sprzętu gdy reszta świata miała ich z góry za przegranych i skazała ich na szybką przegrana. Przyjelismy miliony prawdziwych imigrantow. Dalismy im zasiłki, darmowa opieke zdrowotna wchodzili do lekarza w pierwszej kolejnosci, dach nad głowa w domach a nie w ośrodkach imigracyjnych. Potecjał nasz nie pozwala na rozdawnictwo o czym przekonujemy się obecnie przekroczenie limitu długu publicznego.
Jan z Krakowa
Tak jak pisze Autor, takie zestrzeliwanie rakiet ros. nad Ukrainą i wkroczenie wojsk, to jest decyzja poziomu egzystencjalnego dla Polski. W sytuacji, gdy sojusznicy, głównie USA tego nie chce, to dlaczego RP miałaby to robić? Ponadto Autor zauważył, ze stosunek Ukraińców do Polski i polskości na zach. Ukrainie (Małopolski Wsch.; na Ukrainie wolą termin Galicja Wsch.) jest negatywny. USA nie chce takiej eskalacji, bo; nałożyła ograniczenia na ataki dostarczonymi przez siebie rakietami, ujawniła część żądań Zełens'kiego - dot. Tomahawków. Ponadto gdyby Chiny coś zaczęły na Pacyfiku, to zostaniemy sami. Załozenie, ze Rosja nie zaatakuje polskich wyrzutni OPl, gdybysmy zestrzeliwali ich rakiety nad Ukrainą jest wzięte z powietrza i bardzo ryzykowne dla naszego istnienia. Przestańmy się wreszcie pchać tam gdzie jest to ryzyko egzystencjalne dla nas -- z czym sie tylko można zgodzić.
Dudley
Sam nie pomagasz, a oczekujesz że ktoś pomoże Polsce? Myślisz że Rosję stać na konflikt z kolejnym krajem, kiedy nawet nie skończyła z jednym i do tego biedniejszym? Myślisz że w razie eskalacji to tylko Rosję stać na destabilizowanie sytuacji w Polsce? A sytuacji w Okręgu Kaliningradzkim to już destabilizować się nie da? Nie da się destabilizować sytuacji w Białorusi, miękkim podbrzuszu Rosji? Wystarczy dać nam pretekst.
bmc3i
USA tego nie robi, bo dla DC wazniejszy jrst Izrael na który spadaja iranskie drony, niż Lwów na ktory spadaja te same drony. I upadek tych dronów na Izrael spowodował natychmiast objecie ich producentów sankcjami, ale ich upadek na miasta ukrainskie nie. Slowem kwestia priorytetów.
Jan z Krakowa
To sobie destabilizuj ale bez udziału Polski. Bo ani polscy obywatele ani NATO nie chce takiej eskalacji. Wszystkie te założenia są wzięte z powietrza. Gdyby Rosja zniszczyła jakąś miejsvowość na terenie Polski to nikt by nam nie pomógł. Wyjaśniam to na poziomie podstawowym.
Dudley
Objęcie zachodnich krańców Ukrainy parasolem p.lot/rak może i zagrozi polskim systemom oplot, ale nie może zagrozić Polsce. Doputy istnieje niepodległa Ukraina, Rosja nie zdecyduje się na walkę na dwa fronty, nawet gdyby nie istniało NATO. Jeśli obrona zachodnich rubieży Ukrainy pomoże jej przetrwać, to bezwzględnie powinniśmy to zrobić. Ważniejsze dla Polski jest by Ukraina nie wpadła w łapy Rosji jak utrata systemu Patriot. A zdobyte doświadczenie bojowe nabyte przy tej okazji jest bezcenne. Natomiast wysyłanie armii do Ukrainy powinno być krokiem ostatecznym.
Przyszłość
Nie chodzi czy zagrozi czy nie - tylko ze ZWIEKSZA SIE % szansy wojny w Polsce. A przez to i bytu Polski. Nawet jesli ten % - wynosi np tylko 5% czy 10% czy 20% - obiwazkiem wladzy jest rozwazac to i nie ryzkowac
Dirk
Uwaga ogólna, w moim przekonaniu nazywanie paktu rozbioru Polski, paktem Ribbentrop-Mołotow, umniejsza wagi tego porozumienia między Hitlerem a Stalinem. Historycy taką nomenkaturą sprowadzają ten pakt do poziomu dyplomacji między dwoma po mniejszymi politykami, a w rzeczywistości był to pakt między dwoma największymi dyktatorami ówczesnego świata utozsamianymi do dziś przez każdego z Niemcami i Rosją. Ribbentrop-Mołotow, te nazwiska nie mówią zbyt wiele przeciętnemu Europejczykowi.
Przyszłość
Hym....Stalin byl Gruzimnem . A ZSRR zwlekalo z wejsciem do Polski. Hitrel zas doszdl do wladzy demokatycznie w Niemczech. Ogolnie potem podbil cala Europe (wlacznie z siliejsza Francja) Zas najwiekszym "okupujacym" - w tamtych czasach byl nie Hitrel ale Wielka Brytania ze swoimi koloniami na calym globie. Co prawda fakt - ze dosc demokartczna.
easyrider
Wojna nie jest w naszym, polskim interesie. Sojusz nie został zaatakowany. Jesteśmy w Sojuszu ze względu na jego charakter obronny. Przynajmniej tak to powinno wyglądać. Oczywistym jest to, że sztab rozważa każdy możliwy rozwój sytuacji i przygotowuje do tego odpowiednie plany reagowania. O tym jednak nie prowadzi się publicznych debat politycznych. Polska powinna jasno zadeklarować, że nie zamierza nikogo atakować, ani nigdzie wprowadzać wojsk. Polska natomiast podejmie zadania wspólnej obrony w przypadku ataku na państwo Sojuszu. Nic więcej, nic mniej.
Adam S.
Zarządzanie ryzykiem nie powinno odbywać się tylko na poziomie sytuacji dnia dzisiejszego. Czyli, jeśli zrobimy ruch A, jakie jest ryzyko, że rosjanie "uznają za konieczne" zaatakować. Trzeba jeszcze rozważyć sytuację, jakie są konsekwencje tego, że nie zrobimy ruchu A, a rosjanie zajmą Ukrainę, postawią armię na naszej granicy i całe terytorium Polski obejmą zasięgiem swoich rakiet. Po drugie, zarówno wejście wojska na terytorium Ukrainy, jak i zestrzeliwanie obiektów nad Ukrainą, nie jest agresją na Rosję. Putin nie ma żadnych praw do Ukrainy. Kierowanie się tym, co putin "uzna za konieczne" jest de facto kapitulacją przed nim.
Obiektywny
Jak najdalej od wszelkich prób zwiększania naszego udziału w konflikcie na wschodzie , żadnego zestrzeliwania pocisków nad terytorium Ukrainy , żadnego wysyłania wojska a po wypowiedziach p. Żeleńskiego odnośnie Mig29 ostrożnie również z wysyłaniem dodatkowego sprzętu bo wdzięczności żadnej nie widać tylko żądania
Kordian80
To co piszesz to jest postawa tchórzy, a Polacy się do nich nie zaliczają.
Marek..Malopolska
Kordian 80. To nie tchórzostwo tylko racjonalne myślenie. Bo większość tych którzy, tak gorliwie nawołują do wojny, gdyby się zaczeła pierwsi by uciekli za granicę. Widać to po ukraincach. Jak jesteś taki odważny, zapisz się i walcz sobie w ukraine. Ale nie wciągaj innych.
user_1071265
To nie nasza wojna, o co Polacy mieli by tam walczyć? Tchórzostwem jest naciskanie przez amerykańskich i brytyjskich polityków aby Polska wzięła udział w wojnie. Przecież USA mogą wysłać swoich żołnierzy że swoich sprzętem ktorzy już są w Rzeszowie. Nie zrobią tego bo jest jasna deklaracja NATO że sojusz nie będzie strącał rakiet nad Ukrainą. Mają być popchnięte do tego pojedyncze kraje takie jak Polska aby walczyć o obce interesy.
Albert
Patrzac chociazby na ilosc czolgow i innego sprzetu ciezkiego przez wymienione panstwa NATO, to wejscie ich w otwarty konflikt na terytorium Ukrainy jest anormalny i niemozliwy. Widzimy jak dywidenda pokoju europejskiej czesci NATO doprowadzila do zagrozenia egzystencjalnego calej Europy, a scislej mowiac jej srodkowej czesci. Zachowawczosc USA tozsamo jest grozna dla obecnego porzadku swiatowego i pokazuje slabosc USA w obronie tego statusu.
Prezes Polski
Jest kilka trafnych spostrzeżeń w tym tekście, ale są też oczywiste pudła. Jeśli Polska będzie zestrzeliwać obiekty nad Ukrainą, co zrobi Rosja? Odpowie otwarta agresją? Bez żartów. Ruskie czerwone linie są znacznie dalej. Rosja nie jest w stanie otworzyć obecnie drugiego frontu, dlatego nawet jeśli posunęlibyśmy mocno w naszym zaangażowaniu, ruscy odpowiedzą co najwyżej symbolicznie np. nasilając akty sabotażu. Odpowiedzi militarnej nie będzie. Białoruś nie przystąpi do tej wojny z własnej woli nigdy. Dla Łukaszenki byłby to koniec. Na pewno nie przystąpi, z powodu obecności wojsk NATO na Ukrainie.
Zbyszek
Odpowiedź może być ograniczona z racji samej odległości. Zgadzam się że Białoruś raczej nie włączy się do wojny. Nie z własnego wyboru - dla Rosji to będzie dużo wygodniejsze. Rosja może posunąć się do aktów dywersji, wzorem np ataków w Czechach czy Bułgarii. NATO niewiele z tym zrobi bo nie bardzo może. Ukrainie też to niewiele pomoże w OPL- zestrzeliwanie rakiet w wąskim pasie naszej granicy nie będzie specjalnie istotne. Liczą raczej na korzyść polityczną - krok ku włączeniu nas do wojny. Akty dywersji mogą wywołać ofiary a to może doprowadzić do mocnej emocjonalnej reakcji w Polsce i niekorzystnych decyzji rządzących (np z uwagi na kolejne wybory)
Wolfie
To zależy czy Polska podejmie takie działania (strzanie do rakiet i dronów nad terytorium Ukrainy przy granicy z Polską) w ranach NATO czy też bez szerokiego porozumienia z sojusznika, a w wariancie minimum z Amerykanamii. W tym pierwszym wypadku Rosja nie odważy się na użycie siły wobec instalacji na terenie Polski bo oznaczało by to konflikt z NATO, które jako sojusz jest potęgą militarną. W tym drugim przypadku... np cóż, dajemy pretekst np. takim Niemcom do twierdzenia, że sami sprowokowaliśmy Rosję bez uzgodnienia z sojusznikami.
Wolfie
To zależy czy Polska podejmie takie działania (strzanie do rakiet i dronów nad terytorium Ukrainy przy granicy z Polską) w ranach NATO czy też bez szerokiego porozumienia z sojusznika, a w wariancie minimum z Amerykanamii. W tym pierwszym wypadku Rosja nie odważy się na użycie siły wobec instalacji na terenie Polski bo oznaczało by to konflikt z NATO, które jako sojusz jest potęgą militarną. W tym drugim przypadku... np cóż, dajemy pretekst np. takim Niemcom do twierdzenia, że sami sprowokowaliśmy Rosję bez uzgodnienia z sojusznikami.
Tomek72
ja uważam - że Polska do wojny nie powinna wchodzić wcale - krótko mówiąc Polska jest w NATO i NATO powinno mieć taki potencjał odstraszania, że ŻADEN z jego członków nie zostanie zaatakowany - ale jeśli zostanie zaatakowany (np kraje bałtyckie) - Polska powinna pomóc na tyle szybko, aby inne kraje NATO "zdążyły zareagować" - bo odbijanie terenu jest zawsze bardziej kosztowne niż jego obrona ... czyż nie tego chcielibyśmy od krajów NATO - gdyby zaatakowana została Polska?
De Aristo
Nic dodać, nic ująć. Dokładnie w punkt. W polityce nie ma przyjaciół, są tylko interesy.