- Wiadomości
- Komentarz
Miejsce Europy w nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA
Prezydent Trump podpisał nową Strategię Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych. Z opublikowanego 5 grudnia b.r. dokumentu wynika, w jaki sposób ma być prowadzona polityka wobec Europy. USA oczekują od Europy znacznie większej samodzielności – zarówno militarnej, jak i polityczno-cywilizacyjnej – oraz zmiany podejścia do Rosji i wojny na Ukrainie.
Europa jest w nim opisana jako kontynent gospodarczo słabnący, z malejącym udziałem w światowym PKB i nadmierną liczbą regulacji, co ma tłumić przedsiębiorczość i wzrost. Konsekwencją tego jest, że:traci udział w globalnym PKB – z 25 procent w 1990 roku do 14 procent obecnie – częściowo z powodu krajowych i ponadnarodowych regulacji, które podkopują kreatywność i pracowitość.” Jawi sięona jako przestrzeń, w której zamiast wspierania rozwoju dominuje logika regulacyjna, zorientowana bardziej na kontrolę i normowanie niż na innowacje i ekspansję gospodarczą. Jest to istotne, ponieważ z perspektywy USA słabnąca gospodarczo Europa staje się coraz mniej użytecznym partnerem, a zarazem coraz większym potencjalnym obciążeniem – szczególnie w sytuacji, gdy wymaga ochrony militarnej, a nie jest w stanie na równych zasadach współfinansować wspólnego systemu bezpieczeństwa.
Zobacz też

Europa w kryzysie
Równocześnie Europę trawi głęboki kryzys cywilizacyjny. Jego przejawem jest niekontrolowana masowa migracja, która zmienia strukturę etniczną kontynentu i – w połączeniu z postępującą depopulacją narodów europejskich wynikającą z niskiej dzietności – prowadzi do utraty tożsamości narodowej i dumy z europejskiego dziedzictwa. Stąd też pada stwierdzenie, że:W dłuższej perspektywie całkowicie prawdopodobne jest, że najpóźniej w ciągu kilku dekad niektóre państwa NATO staną się w większości nieeuropejskie etnicznie. Towarzyszą temu ograniczanie wolności słowa oraz tłumienie opozycji politycznej. Jak wynika z tekstu, Europa jest politycznie zdominowana przez elity oderwane od większości społeczeństwa.
Do tego dochodzi wymiar geopolityczny i energetyczny – uzależnienie Europy od dostaw surowców z Rosji oraz nadmierna ekspozycja na wpływy gospodarcze Chin. Przykład Niemiec – jako państwa, które oparło swój przemysł na tanim rosyjskim gazie, a inwestycje coraz częściej lokuje poza własnym kontynentem – ma ilustrować szerszy problem strategicznych uzależnień. W rezultacie wyłania się obraz Europy, która nie tylko traci wewnętrzną spójność i dynamikę rozwojową, lecz także naraża się na zewnętrzną presję, stając się bardziej podatną na naciski ze strony przeciwników Zachodu. Stąd też w tle pojawia się wyraźna teza: jeśli obecny kurs zostanie utrzymany, za kilkanaście–kilkadziesiąt lat Europa przestanie być dla USA wiarygodnym sojusznikiem – ani ekonomicznie, ani kulturowo.
Zobacz też

Z tej diagnozy wynika zasadnicza konkluzja: jeśli Europa utrzyma obecny kurs, w ciągu najbliższych dwudziestu lat może przestać być dla USA partnerem, którego opłaca się bronić i wspierać. Utrata przewag gospodarczych, kryzys cywilizacyjny, słabnąca spójność polityczna – wszystko to sprawia, że z perspektywy Waszyngtonu inwestycja w europejskie bezpieczeństwo zaczyna generować coraz więcej pytań.
W odniesieniu do wojny na Ukrainie dokument sugeruje, że USA nie dążą do długotrwałej, maksymalistycznej konfrontacji z Rosją, lecz do możliwie szybkiego zakończenia konfliktu drogą negocjacji. Jednocześnie wyraźnie zaznaczono, że amerykańska cierpliwość wobec scenariusza „wojny do pełnego zwycięstwa” jest ograniczona. W pewnym momencie, z perspektywy USA, priorytetem stanie się stabilizacja i „domknięcie” konfliktu, nawet jeśli oznaczałoby to ustępstwa, które części europejskich sojuszników będą się wydawały zbyt daleko idącym kompromisem. Stąd bierze się ukryte napięcie: między europejskimi oczekiwaniami co do przebiegu wojny a amerykańskim dążeniem do zakończenia jej w sposób kontrolowany i „zarządzany”.
Celem zawarcia pokoju ma być stabilizacja gospodarek europejskich, ograniczenie ryzyka niekontrolowanej eskalacji z Rosją oraz odbudowa Ukrainy jako państwa zdolnego do przetrwania, ale niekoniecznie jako nowego regionalnego supermocarstwa. Z tego powodu mowa jest o konieczności „odbudowy strategicznej stabilności” w relacjach z Rosją oraz powrotu do przewidywalności, nawet przy utrzymaniu Rosji w roli przeciwnika. Dla Europy oznacza to presję na zmianę oczekiwań wobec toczącej się wojny i zaniechanie dążenia do „zwycięstwa za wszelką cenę”, co w praktyce oznacza większy pragmatyzm i gotowość do kompromisu.
W sferze bezpieczeństwa dokument wyraźnie wskazuje, że strategicznym wektorem polityki USA stają się Indo-Pacyfik i własna hemisfera, a nie Europa. Od państw europejskich oczekuje się przejęcia głównej odpowiedzialności za własną obronę, poprzez istotne zwiększenie wydatków wojskowych oraz rozwinięcie zdolności radzenia sobie z Rosją bez stałej, dominującej obecności amerykańskiej. Jednocześnie USA nie są zainteresowane dalszym rozszerzaniem NATO. Europa ma stać się silnym i zarazem samodzielnym blokiem państw narodowych, a USA mają w tej wizji funkcjonować jako ostateczny gwarant bezpieczeństwa, a nie jako pierwsza linia reagowania we wszystkich sprawach.
Zobacz też

Na poziomie ideowym dokument wysyła do Europy wyraźny sygnał pro-suwerennościowy i pro-narodowy. W sposób jednoznaczny sprzyja modelowi politycznemu opartemu na suwerenności państw narodowych oraz ich prawie do definiowania własnej ścieżki rozwoju. Instytucje ponadnarodowe – takie jak Unia Europejska – są przedstawione jako struktury, które w praktyce ograniczają tę suwerenność, narzucają określoną agendę ideologiczną oraz tłumią niezgodę polityczną. Krytyka zawarta w dokumencie odnosi się do zjawisk takich jak cenzura, ograniczanie wolności słowa i tłumienie opozycji politycznej. W europejskim kontekście działania te są często uzasadniane hasłami „obrony praworządności”, „walki z ekstremizmem” czy „przeciwdziałania dezinformacji”, które jednak – w praktyce – mogą prowadzić do stygmatyzowania określonych poglądów lub systemowego marginalizowania części sceny politycznej.
Amerykańska dyplomacja powinna nadal zdecydowanie opowiadać się za autentyczną demokracją, wolnością wypowiedzi oraz bezkompleksowym celebrowaniem charakteru i historii poszczególnych narodów europejskich. W konsekwencji pozycja samej Unii Europejskiej jako projektu politycznego zostaje w tej strategii wyraźnie podważona. Nie chodzi przy tym jedynie o kwestie techniczne, takie jak spory o wysokość ceł czy szczegółowe regulacje, lecz o samą wizję przyszłości kontynentu. Z perspektywy dokumentu optymalny model to Europa jako zbiór silnych, suwerennych państw narodowych, współpracujących w NATO i w ramach bilateralnych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, ale niezorganizowana w jedno scentralizowane „superpaństwo europejskie”. Unia zostaje zredukowana w roli do platformy współpracy gospodarczej i forum koordynacji, ale nie jest traktowana jako równorzędny wobec USA podmiot polityczno-wojskowy.
Bliżej do Wschodu niż Zachodu UE
W obszarze gospodarki i handlu dokument zapowiada twardsze podejście USA wobec Europy. Mowa jest o konieczności „uczciwości” i „wzajemności” w relacjach handlowych oraz o sprzeciwie wobec sytuacji, w której Europa korzysta z dostępu do rynku amerykańskiego, jednocześnie nie ponosząc proporcjonalnych ciężarów w zakresie obronności. Stąd też USA będą domagać się i naciskać na szersze otwarcie rynków unijnych na amerykańskie towary i usługi, sprzeciwiać się regulacjom i podatkom uderzającym w firmy z USA oraz oczekiwać, że kraje europejskie zdecydowanie zaczną przeciwdziałać chińskiej nadprodukcji, kradzieży technologii oraz wrogim działaniom w sferze cybernetycznej.
Z analizy dokumentu wynika kilka kluczowych wniosków: – USA nie planują całkowitego wycofania się z Europy, ale przestają postrzegać siebie jako „opiekuna na zawsze”; oczekują, że Europejczycy wezmą na siebie większy ciężar w dziedzinie obronności, przemysłu i bezpieczeństwa energetycznego; – w odniesieniu do Ukrainy USA będą raczej dążyć do zawarcia pokoju niż do totalnego zwycięstwa nad Rosją, co może prowadzić do rozdźwięku między oczekiwaniami części państw Europy Wschodniej a realną gotowością USA do dalszego zaangażowania; – rosnąć będzie w polityce USA znaczenie państw narodowych kosztem instytucji ponadnarodowych, stąd zamiar skupienia się na relacjach z poszczególnymi stolicami, a nie z administracją w Brukseli; – Europa Środkowa i Wschodnia może zyskać na znaczeniu jako partner USA – strategia mówi o wzmacnianiu „zdrowych” państw regionu poprzez współpracę militarną, gospodarczą i kulturową; – jednocześnie USA będą coraz konsekwentniej egzekwować własny interes gospodarczy także względem sojuszników, co oznacza, że polityczna sympatia niekoniecznie będzie automatycznie oznaczać ulgi w handlu czy regulacjach.
Sprzeciw wobec federalizacji UE
Równocześnie z dokumentu wynika zamiar osłabienia politycznej roli Unii Europejskiej, zwłaszcza jako projektu federalizacyjnego. Szczególne znaczenie mają mieć państwa narodowe, natomiast UE prezentowana jest jako struktura osłabiająca suwerenność i nadmiernie scentralizowana, zdominowana przez elity oderwane od społeczeństw. Z tej racji „brukselska” agenda ideologiczna związana z migracją, regulacjami dotyczącymi wolności słowa oraz polityką klimatyczną jest poddana szczególnie ostrej krytyce. W efekcie ruchy i rządy suwerenistyczne mogą liczyć na pośrednie wsparcie i w ten sposób stać się naturalnymi partnerami USA, gdy chodzi o obronę suwerenności, rewizję polityki klimatycznej i ograniczanie wpływu instytucji ponadnarodowych.
Na tym tle w naturalny sposób pojawia się pytanie o miejsce Polski i innych państw regionu. Dokument sugeruje, że Europa Środkowa, Wschodnia i Południowa może być dla USA coraz ważniejsza – zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa, jak i polityki wewnątrzeuropejskiej. W dokumencie wprost pada stwierdzenie „Wzmacnianie zdrowych państw Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej poprzez więzi handlowe, sprzedaż broni, współpracę polityczną oraz wymianę kulturalną i edukacyjną.” I należy zaznaczyć, że jest to jedyny fragment strategii, w którym USA mówią o wzmocnieniu konkretnego regionu Europy. Wynika to z faktu, że państwa tego regionu są postrzegane jako bardziej proamerykańskie, bardziej sceptyczne wobec nadmiernej federalizacji Unii oraz bardziej zdeterminowane, by zwiększać wydatki na obronę i budować realne zdolności wojskowe. Polska, jako największe i najsilniejsze państwo regionu, ma szansę stać się jednym z kluczowych partnerów Waszyngtonu w tej części kontynentu.
Rosnące wydatki na obronność, szybka modernizacja sił zbrojnych, rozwijany przemysł zbrojeniowy oraz tradycyjnie przychylny stosunek społeczeństwa do Stanów Zjednoczonych czynią z Polski naturalnego kandydata do roli regionalnego lidera współpracy z USA. W praktyce oznacza to możliwość budowy „specjalnych relacji” z Waszyngtonem – niekoniecznie w formalnym sensie, lecz w realnym wymiarze politycznym i wojskowym – na podobieństwo relacji, jakie USA utrzymują z wybranymi partnerami pozaeuropejskimi. Polska mogłaby stać się ważnym filarem „wschodniego skrzydła” NATO, regionalnym hubem militarnym oraz jednym z głównych beneficjentów transferu technologii obronnych ze Stanów.
Równocześnie pojawia się nowa przestrzeń dla gry politycznej między Polską UE a USA. Skoro dokument jasno opowiada się po stronie państw narodowych w sporach z instytucjami ponadnarodowymi, Polska może wykorzystywać amerykańskie wsparcie jako przeciwwagę wobec presji ze strony Unii w kwestiach takich jak ustrój sądownictwa, polityka migracyjna, regulacje klimatyczne czy kwestie kulturowe. W sporach o zakres kompetencji UE, o warunkowość praworządności czy o kształt polityk wewnętrznych państw członkowskich głos Stanów Zjednoczonych – jeśli będzie wyrażany w duchu tego dokumentu – będzie raczej wzmacniał pozycję rządów broniących suwerenności narodowej niż instytucji europejskich. Polska może więc myśleć o sobie jako o państwie funkcjonującym w dwóch porządkach równocześnie: unijnym (gospodarka, fundusze, wspólny rynek) i transatlantyckim (bezpieczeństwo, technologie, główne strategiczne gwarancje).
Zobacz też

Taka sytuacja rodzi jednak nie tylko szanse, ale i poważne wyzwania. Z jednej strony Polska może zyskać na znaczeniu jako pośrednik między USA a Europą Zachodnią, tłumacząc interesy jednej i drugiej strony oraz proponując kompromisowe rozwiązania. Z drugiej – będzie musiała stale balansować między lojalnością wobec zobowiązań unijnych a wykorzystaniem amerykańskiego wsparcia w sporach z Brukselą. Im ostrzejszy stanie się konflikt regulacyjny i polityczny między USA a UE, tym większa będzie presja na państwa takie jak Polska, by wyraźniej zdefiniowały swoje priorytety i sojusze. Dokument sugeruje jednak, że z punktu widzenia Waszyngtonu najlepszym rozwiązaniem jest właśnie model „podwójnej nogi”: UE jako instrument gospodarczy i integracyjny, a USA – jako główny gwarant bezpieczeństwa, strategiczny partner technologiczny i polityczny punkt odniesienia.
Podsumowanie
Podsumowując, opublikowana Strategia Bezpieczeństwa Narodowego -USA opisuje Europę jako kontynent stojący na rozdrożu i jednoznacznie sygnalizuje, że USA nie zamierzają już automatycznie brać odpowiedzialności za wszystkie koszty utrzymywania obecnego porządku. Oczekują, że Europa – jeśli chce pozostać dla nich ważnym sojusznikiem – musi zmienić kurs: wzmocnić państwa narodowe, poważnie potraktować własną obronność, odejść od paraliżującego nadmiaru regulacji, ograniczyć zależność od Chin i Rosji oraz przyjąć bardziej realistyczne podejście do konfliktów na własnym kontynencie, w tym do wojny na Ukrainie. W tle pojawia się też wyraźny komunikat: w nowym układzie globalnym lojalność polityczna i wspólnota cywilizacyjna nie będą już wystarczającym argumentem. Z tej racji liczyć się będzie realna zdolność do współfinansowania bezpieczeństwa, do podejmowania ryzyka i do samodzielnego definiowania interesów – w duchu, który dokument określa jako America First”, a który w praktyce wymusza na poszczególnych państwach europejskich wypracowanie własnej, bardziej dojrzałej i odpowiedzialnej strategii opartej na ich narodowy interes. Z tej racji nasuwa się pytanie, czy będąca cały czas w opracowaniu polska Strategia Bezpieczeństwa Narodowego będzie dostosowana do nowej architektury bezpieczeństwa, która w Europie zaczyna ulegać gwałtownej zmianie.






WIDEO: Rywal dla Abramsa i Leoparda 2? Turecki czołg Altay