Reklama
  • Analiza
  • Komentarz
  • Wiadomości

Blue House: historia ataku, o której mało kto wie

W styczniu 1968 r. północnokoreański 31-osobowy oddział komandosów z jednostki specjalnej 124 przekroczył strefę zdemilitaryzowaną (Demilitarized Zone, DMZ) z zadaniem zamordowania prezydenta Republiki Korei Park Chung-hae i wzniecenia powstania narodowego a w konsekwencji doprowadzenia do zjednoczenia obu państw koreańskich pod auspicjami Pyongyangu.

Pomnik Kim Il Sunga oraz syna Kim Dzong Ila w Korei Północnej
Pomnik Kim Il Sunga oraz syna Kim Dzong Ila w Korei Północnej
Autor. José Fernandes Jr./CC BY 2.0/Wikimedia Commons

Korea – Incydent 21 stycznia, 1968: macie udać się do Seulu i ściąć głowę prezydentowi Parkowi

Północnokoreański przywódca Kim Ir-sen kalkulował, że sytuacja międzynarodowa była niezwykle sprzyjająca. Licząca ponad pół miliona żołnierzy armia amerykańska pogrążała się w Wietnamie Południowym, który dla prezydenta Lyndona Johnsona miał absolutny priorytet. Od 21 stycznia wojska amerykańskie bronią się w Khe Sanh, nieopodal strefy rozgraniczającej Wietnam Południowy od Północnego, a niebawem 31 stycznia rozpocznie się wielka ofensywa Tet Viet Congu i regularnych wojsk północnowietnamskich. Atmosfera w Korei Południowej pozwala Korei Północnej na wyciągnięcie optymistycznych wniosków, gdyż rządy gen. Parka nie cieszył się popularnością.

Reklama

I jak się okazało najbardziej zmilitaryzowana strefa zdemilitaryzowana DMZ bynajmniej nie jest nie do sforsowania. Tak zwany Incydent 21 stycznia, bądź nalot na Blue House (Błękitny Dom, nazwa siedziby prezydenta Republiki Korei) zakończył się całkowitym fiaskiem. Dla Korei Południowej a także jej sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi miało to daleko idące pozytywne konsekwencje.

Zobacz też

1958 – Stany Zjednoczone wzmacniają swoją obecność na Półwyspie Koreańskim

W czerwcu 1957 r. odbyło się kolejne już spotkanie Międzynarodowej Komisji Rozjemowej (Military Armistice Committee, MAC), której skład tworzy pięciu przedstawicieli z Dowództwa Narodów Zjednoczonych (United Nations Command, UNC) oraz taka sama liczba reprezentantów Koreańskiej Armii Ludowej (Korean People’s Army, KPA) i chińskich sił Ludowej Armii Ochotniczej (People’s Volunteer Army, PVA). Znajdujące się pod faktycznym dowództwem amerykańskim UNC oznajmia jednoznacznie, iż nie czuje się związane paragrafem 13b z Porozumienia o zawieszeniu broni z 1953 r. w aspekcie niesprowadzania na Półwysep Koreański nowych rodzajów broni.

Reklama

Decyzja podyktowana była potrzebą wzmocnienia obrony Korei Południowej związanej z USA traktatem sojuszniczym z 1953 r., w której rządy sprawuje prezydent Rhee Syng-man. Czas jego urzędowania był niezwykle trudny. Targany niepokojami społecznymi na tle gospodarczym i politycznym i bynajmniej nie wolny od wpływów komunistycznych kraj bardzo powoli podnosi się ze zniszczeń wojennych. Ale też i prezydent Rhee nie jest wolny od tendencji autorytarnych. Korea Południowa od czasu obowiązywania w USA strategii zawartej w NSC-68 czyli faktycznie od 1950 r. jest jednym z najważniejszych elementów amerykańskiej strategii powstrzymywania komunizmu w regionie Azji-Pacyfiku. W konsekwencji USA rozmieszczają na terytorium Korei Południowej broń nuklearną, m. in. pociski Honest John, pociski manewrujące Matador oraz działa atomowe. Są to środki prewencyjne mające zapobiec ewentualnej nowej agresji Północy i wydaje się, że adekwatne do zagrożenia. Jednak Korea Północna dostosuje się do nowej sytuacji i zmieni taktykę działania.

Zobacz też

W 1967 r. weszło w życie dwustronne porozumienie zawarte między Koreą Południową a Stanami Zjednoczonymi dotyczące statusu amerykańskich sił zbrojnych stacjonujących w Korei tzw. Status of Forces Agreement (SOFA). Nie tylko, że precyzowało ono warunki stacjonowania wojsk amerykańskich na terytorium Korei Południowej, ale było wyraźnym sygnałem ugruntowania amerykańskiej obecności w tym kraju. W latach 1966-1967 ich liczba kształtowała się na poziomie 47-55 tys., i została zwiększona w następnych dwóch latach odpowiednio do 62 i 66 tys.

Kalkulacje Kim Ir-sena

Zdając sobie sprawę ze znaczenia broni nuklearnej Kim Ir-sen nakazał rozpoczęcie badań w tym kierunku zaraz po podpisaniu zawieszenia broni. Był jednak zdany na własne siły, gdyż ani Związek Sowiecki ani Chiny nie zgodziły się udzielić mu pomocy w tej materii, toteż progres mógł zanotować dopiero na początku lat 70-ch. Dla Korei Północnej decyzja UNC godziła nie tylko w porozumienie o zawieszeniu broni, ale przekształcała Półwysep Koreański w amerykańską strefę atomową i definitywnie niweczyła plany ewentualnej nowej wojny ofensywnej.

Zobacz też

Tymczasem Kim Ir-sen podjął decyzję o przesunięciu sił konwencjonalnych bliżej DMZ, co miałoby obniżyć stopień zagrożenia nuklearnego ze strony USA i Korei Południowej. 10 grudnia 1962 r. przedstawił Komitetowi Centralnemu Koreańskiej Partii Robotniczej (Korean Worker’s Party, KWP) nową taktykę polegającą na przejściu na operacje o charakterze nieregularnym, czyli wojnę o niskim natężeniu zakładającą działania partyzanckie, dywersyjne a także propagandowe i agitacyjne zakładając osiągnięcie punktu kulminacyjnego do końca 1967 r. a więc wraz z zakończeniem realizacji Planu Siedmioletniego.

Planom tym sprzyjała sytuacja międzynarodowa jak i w samej Korei Południowej. Od marca 1965 r. trwała eskalacja wojny w Wietnamie Południowym, gdzie Ameryka angażowała coraz większe siły. Korea Północna wspomagała Wietnam Północny od 1966 r. nie tylko finansowo, ale i militarnie, a symboliczny, aczkolwiek istotny z propagandowego punktu widzenia udział północnokoreańskiej eskadry myśliwskiej z zadaniem ochrony strefy powietrznej nad Hanoi miał świadczyć o bliskich relacjach między dwoma komunistycznymi państwami. W tym samym czasie w wojnę w Wietnamie zaangażowała się Korea Południowa wysyłając swój 50-tysięczny kontyngent zbrojny.

Wietnam nie tylko, że ogniskował uwagę ówczesnego świata, ale pozwalał na zastosowanie taktyki wojny o niskim natężeniu na Półwyspie Koreańskim bez poważniejszych konsekwencji, tym bardziej, że Pyongyang pozostawał w przekonaniu, że inicjatywa leży po jego stronie.

Zobacz też

Równie sprzyjająca wydawała się sytuacja w Korei Południowej. Park Chung-hae przejął władzę w 1961 r. w wyniku zamachu stanu obalając demokratycznie wybranego prezydenta Yun Bo-seona kończąc tym samym krótki okres demokracji. Wygrana w wyborach prezydenckich 1963 r. zapewniała mu legalizację władzy, a wybory prezydenckie i parlamentarne 1967 r. praktycznie wyeliminowały opozycję. Wdrażane z żelazną konsekwencją, ale i bardzo dotkliwe społecznie reformy gospodarcze wywoływały sprzeciw często wyrażający się w formie gwałtownych protestów i demonstracji. Oburzenie w kręgach liberalnych, ale też i wśród zwykłych obywateli budziła polityka normalizacji relacji z Japonią, z którą podpisano porozumienie o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych w czerwcu 1965 r. Od lutego do czerwca kraj był widownią fali masowych protestów.

Korea Północna była również świadoma, że w Korei Południowej nie istniał żaden plan zwalczania infiltracji i działań wywrotowych, a ewentualne działania odwetowe ze strony Seulu wymagały porozumienia i akceptacji ze strony generała Charlesa Bonesteel, pod którego dowództwem znajdowały się siły UNC oraz United States Forces Korea (USFK), który nie chciał naruszać porozumienia o zawieszeniu broni. Nie oznacza to, by Korea Południowa nie odpowiadała na prowokacje. Były to jednak działania doraźne prowadzone bądź to przez siły zbrojne, policyjne bądź wywiad lub kontrwywiad. Bonesteel zidentyfikował obszary taktyki defensywnej przeciwko północnokoreańskim prowokacjom, która sprowadzała się do wzmocnienia DMZ, ochrony wód terytorialnych oraz przeciwdziałania ewentualnym aktom wojny partyzanckiej w głębi kraju. Wspólnie z prezydentem Park Chung-hae nadał jej ramy strukturalne – Instrukcja prezydencka nr 18, ale dopiero pod koniec 1967 r.

Zobacz też

Kim Ir-sen dysponował zatem następującymi argumentami: 1. Priorytet wojny w Wietnamie, który kierował uwagę Stanów Zjednoczonych w stronę Półwyspu Indochińskiego, 2. Niestabilna sytuacja gospodarcza i polityczna w Korei Południowej, 3. Ugruntowanie obecności wojsk amerykańskich w Korei Południowej oraz 4. Nazbyt późne opracowanie Instrukcji prezydenckiej nr 18.

Prowokacje i incydenty graniczne

Ciągnąca się wzdłuż 38 równoleżnika na długości ok. 250 km Strefa Zdemilitaryzowana należy do najpilniej strzeżonych granic na świecie. Po obu stronach granicy pas neutralny mierzy 2 km. szerokości, przy czym nadal nieprecyzyjnie jest ustalona linia rozgraniczenia u ujścia rzeki Han, a jedynym punktem stycznym jest miejscowość Panmunjom. DMZ to najsilniej ufortyfikowana strefa, w której rozmieszczono ponad 4 mln. min przeciwpiechotnych, setki urządzeń radiolokacyjnych, detektorów, a tuż przy strefie Korea Północna dysponuje siłą ognia artyleryjskiego reprezentowanego przez ponad 13 tys. dział i haubic. Warto wspomnieć również o stworzonych w l. 1974-1990 przez Północ tunelach, których liczbę oblicza się na ok. 20, przy czym cztery zostały wykryte i zneutralizowane.

Reklama

Ale DMZ to również miejsce setek, jeśli nie tysięcy prowokacji i incydentów, a także infiltracji głównie ze strony Korei Północnej, choć były i akcje odwetowe. Zasadą w DMZ jest szybka riposta na prowokacje. Jej brak byłby równoznaczny z zachętą do eskalacji napięcia. Nikt nigdy ani w historii ani współcześnie nie był w stanie stworzyć 100-procentowo bezpiecznej, nieprzepuszczalnej granicy. Co więcej przy użyciu współczesnej technologii penetracja staje się coraz łatwiejsza, coraz głębsza a zarazem coraz groźniejsza.

6 października podczas zjazdu Koreańskiej Partii Robotniczej Kim Ir-sen nakazał przejście do fazy realizacji operacji infiltracyjnych i prowokacji. Była to tak zwana druga wojna koreańska obejmująca czasokres od 1966 do 1969 r. W samych latach poprzedzających Incydent 21 stycznia liczba aktów przemocy w strefie granicznej wzrosła ponad ośmiokrotnie od 42 w 1966 r. do 360 w 1967 r., zanotowano przy tym ponad sto incydentów z użyciem broni automatycznej i małokalibrowej. W ich wyniku śmierć poniosło 63 żołnierzy amerykańskich i południowokoreańskich a 190 osób zostało rannych. Wszystko to było przygrywką do operacji styczniowej w 1968 r.

Zobacz też

Incydent 21 stycznia 1968 r. – Cheong Wa Dae (Blue House)

Specjalna grupa wyselekcjonowanych 31 komandosów z Jednostki 124 z tajnej bazy wojskowej w prowincji Hwanghae od 1966 r. przechodziła mordercze szkolenie. Dobierano do niej nie tylko najzdolniejszych i najsilniejszych ale również mocno zmotywowanych i posługujących się akcentem południowokoreańskim żołnierzy. Kierujący szkoleniem gen. Kim Chung-tae na ostatniej odprawie streścił rozkaz w kilku słowach: macie udać się do Seulu i ściąć głowę prezydentowi Parkowi. W razie niepowodzenia obowiązywała zazwyczaj zasada oddania życia za wielkiego wodza, co oczywiście oznaczało samobójstwo. Wyposażenie każdego z uczestników stanowił sowieckiej produkcji pistolet maszynowy, broń krótka, granaty – 14 sztuk na osobę, nóż oraz 320 sztuk amunicji na osobę. Grupa ubrana była w południowokoreańskie mundury polowe i płaszcze, pod którymi ukrywano broń.

Operacja rozpoczęła się 17 stycznia. Po przecięciu zasieków w sektorze 2ID grupa przedostała się bez problemów na terytorium Korei Południowej. Maszerowano głównie nocą lub nad ranem przez mało zamieszkany teren górzysty. Pomimo tak dokładnie przygotowanej akcji 19 stycznia popełniono kardynalny błąd zatrzymując w lesie grupę południowokoreańskich drwali. Wierząc w moc komunistycznej agitacji grupa przeprowadziła z zatrzymanymi propagandową rozmowę puszczając ich wolno pod przysięgą zatrzymania spotkania w ścisłej tajemnicy.

Całkiem prawdopodobne, że północni Koreańczycy chcieli zastosować taktykę Viet Congu, który działania propagandowe miał doprowadzone do perfekcji, z tą jednak różnicą, że wojna w Wietnamie polegała głównie na działaniach partyzanckich, była długotrwała a cykliczne nawiedzanie wiosek nocą odnosiło w jakiejś mierze pożądane skutki. Zresztą za wietnamską agitacją stał również bardzo wiarygodny argument siły. Podczas wojny koreańskiej (1950-1953) partyzantka odgrywała marginalną rolę, a jej skuteczność propagandowa wymaga czasu i stałego zaopatrzenia, a tego brakowało w planach północnokoreańskich.

Zobacz też

Uwolniona grupa natychmiast zawiadomiła władze południowokoreańskie, które błyskawicznie przystąpiły do działania. 20 stycznia kraj był w pełnej gotowości bojowej, rozmieszczono posterunki wojskowe i policyjne, a nie znając dokładnie celu misji obsadzono głównie wejścia do Seulu, budynki rządowe i użyteczności publicznej. Komandosi rozdzielili się na 2-3 osobowe zespoły, by połączyć się po dotarciu do stolicy. W tym momencie popełniono drugi błąd, mianowicie mając do dyspozycji urządzenia nasłuchowe, tudzież widząc wojsko i policję na ulicach komandosi zamiast wycofać się podjęli decyzję o straceńczej akcji wdarcia się do pałacu prezydenckiego. 21 stycznia mijając kilka posterunków zostali zatrzymani w odległości ok. 300 m. od Cheong Wa Dae (Blue House) przez dwuosobowy posterunek policyjny. Po krótkiej wymianie zdań południowokoreańscy policjanci nabrali podejrzeń, w konsekwencji czego wywiązała się strzelanina. Zginęło dwóch komandosów i obaj policjanci a reszta grupy rozproszyła się w nadziei przedostania się z powrotem na północ.

W trakcie południowokoreańskich działań pościgowych zginęło 24 Koreańczyków (w tym cywile) oraz 4 żołnierzy amerykańskich. Spośród komandosów zginęło 29 osób. Na północ zdołał przedostać się Park Jae-gyong, który później został awansowany do rangi czterogwiazdkowego generała. Drugą osobą był Kim Shin-jo, który dostał się do niewoli, by po dwóch latach otrzymać obywatelstwo południowokoreańskie i rozpocząć życie w Korei Południowej. Według informacji wywiadu południowokoreańskiego jego rodzina została stracona. Sam Kim Shin-jo został w 1997 wyświęcony na pastora, odszedł w 2025 r.

Zobacz też

Khe Sanh, Ofensywa Tet, USS Pueblo

Z pozoru wydawać by się mogło, że wydarzenia na forum międzynarodowym obracały się przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wojna w Wietnamie wkraczała w fazę kulminacyjną. 21 stycznia wojska północnowietnamskie rozpoczęły kilkumiesięczne oblężenie amerykańskiej bazy wojskowej w Khe Sanh. Niebawem 30 stycznia partyzantka Viet Congu rozpoczęła trwającą do 20 marca pierwszą fazę Ofensywy Tet wdzierając się nawet do gmachu ambasady Stanów Zjednoczonych w Sajgonie. Prezydent Lyndon Johnson zdawał się załamany natłokiem wydarzeń, zwłaszcza, że wojna w Wietnamie bynajmniej nie miała się ku końcowi.

Nieco wcześniej, bo 23 stycznia 1968 r. w okolicach północnokoreańskiego portu Wonsan ale na wodach międzynarodowych pojmano amerykański okręt USS Pueblo zatrzymując załogę w charakterze zakładników. Wszystko zdawało się zmierzać do kolejnego kryzysu międzynarodowego. Korea Północna miała wciąż nadzieję na osłabienie tym samym amerykańskiej obecności na Półwyspie Koreańskim i doprowadzenie do rozdźwięków z południowokoreańskim sojusznikiem. Biały Dom skłonny był łączyć incydent z USS Pueblo z Ofensywą Tet, gdyż przyjmując priorytet wietnamski prezydent Johnson był przekonany, że chodzi o zmuszenie wojsk amerykańskich i południowokoreańskich do wycofania się z Wietnamu. Z kolei głównodowodzący UNC gen. Bonsesteel uważał splot wydarzeń za czysto przypadkowy upatrując w Incydencie 21 stycznia i pojmaniu USS Pueblo chęć zastraszenia i wyparcia Amerykanów z Korei, podczas gdy władze południowokoreańskie łączyły terrorystyczną operację na Blue House z incydentem z USS Pueblo dopatrując się w nich ciągu wydarzeń zmierzających do destabilizacji sytuacji w Korei Południowej.

Reklama

Dziś można stwierdzić, iż nie ma dowodów, by działania północnokoreańskie były w jakikolwiek sposób sprzęgnięte z wojną w Wietnamie. Tym bardziej, że Incydent 21 stycznia nie był ostatnim tego typu wydarzeniem.

30 października 1968

Była to ostatnia próba na taką skalę podjęta przez jednostkę 124. Tym razem 30 października 1968 r. Korea Północna przerzuciła drogą morską 120 komandosów, którzy wylądowali w ośmiu punktach między miejscowościami Ulchin a Samcheok w prowincji Gangwon. Ich celem było stworzenie baz partyzanckich i wzniecenie antyrządowego powstania narodowego. Podobnie jak w przypadku Incydentu 21 stycznia jednym z głównych punktów operacji były działania propagandowe i agitacyjne. Ponowne fiasko wykazało, że pomimo dość sceptycznego podejścia społeczeństwa do rządu w Seulu mało kto był podatny na ideologię komunistyczną. Ze 120 komandosów 110 poniosło śmierć a 7 pojmano. Nie wiadomo co stało się z pozostałymi trzema członkami grupy.

Zobacz też

Drastyczna reakcja Kim Ir-sena

Północnokoreański przywódca zdając sobie sprawę, że koncepcja niekonwencjonalnych działań zbrojnych w formie wojny partyzanckiej nie zdała egzaminu oskarżył wysokich rangą wojskowych i polityków o działania niezgodne z linią partii. Minister Obrony Narodowej, generał Kim Chong-bong i przewodniczący Biura Politycznego Koreańskiej Armii Ludowej gen. Ho Pong-haek zostali straceni, a szef Sztabu Generalnego i szef Biura Rozpoznania wraz z trzema dowódcami korpusów frontowych otrzymali kary długoletniego więzienia. Jednostka 124 została rozwiązana, a siły specjalne podporządkowano konwencjonalnym działaniom wojskowym.

Pomimo, że zmieniono taktykę działania przekonując się co do nieskuteczności aktów propagandowych i agitacji Korea Północna nadal inicjowała różnego rodzaju incydenty o charakterze terrorystycznym jak np. porwanie południowokoreańskiego samolotu w 1969 r. Niemniej w relacjach międzykoreańskich w latach 1971-1972 nadszedł krótkotrwały czas odwilży. Podczas tajnego spotkania w Pyongyangu specjalnego wysłannika prezydenta Parka szefa południowokoreańskiego wywiadu Lee Hu-raka z Kim Ir-senem przywódca Korei Północnej przeprosił za Incydent 21 stycznia usprawiedliwiając się podjęciem decyzji poza jego wiedzą. W 1972 r. oba państwa koreańskie wydały wspólne oświadczenie ogłaszając Trzy Zasady Zjednoczenia. Pomimo incydentów rozmowy trwały do 1975 r.

Zobacz też

Reakcja Korei Południowej i USA

Przybyły do Seulu 10 lutego 1968 r. specjalny wysłannik prezydenta USA Lyndona Johnsona Cyrus Vance zadeklarował amerykański sprzeciw wobec jakichkolwiek prób eskalacji działań w strefie DMZ, przyznając jednocześnie 100 mln $ pomocy wojskowej dla władz południowokoreańskich. Ewentualne operacje odwetowe ze strony Korei Południowej miały wymagać zgody głównodowodzącego UNC gen. Bonesteel’a po uprzednim zatwierdzeniu przez prezydenta Johnsona. Oznaczało to chęć utrzymania konfliktu co najmniej na obecnym poziomie. Było to zgodne z Doktryną Powstrzymywania której celem było wyparcie wroga z terytorium a nie eskalacja wojny i przenoszenie jej na wrogie terytorium nawet jeśli miało to jedynie charakter operacji odwetowej. Incydent 21 stycznia miał również niekorzystne konsekwencje z punktu widzenia Pyongyangu, gdyż uznając strefę DMZ za wrogą strefę ognia USA nadawały Korei Południowej status priorytetowy zaraz po Wietnamie.

W lutym 1968 r. władze Korei Południowej utworzyły specjalne Rezerwowe Siły Obrony Kraju, do których na ochotnika zgłosiło się ponad 2 mln. obywateli tworząc 60 tys. lokalnych jednostek. Całkowitym fiaskiem natomiast zakończył się eksperyment ze stworzeniem specjalnej Jednostki 684, która w odwet miała pozbawić życia Kim Ir-sena. Poprawa relacji koreańskich kładła kres istnieniu tej grupy, która w 1971 r. zbuntowała się a wielu jej członków poniosło śmierć.

Zobacz też

Wnioski

  1. Nieskuteczność wojny partyzanckiej i propagandowej zmusiła Kim Ir-sena do przewartościowania taktyki działań o niskim natężeniu wobec Korei Południowej ukazując również brak percepcji społeczeństwa południowokoreańskiego na północnokoreańską propagandę;
  2. We władzach jak i społeczeństwie południowokoreańskim wzmocnił poczucie zagrożenia a zarazem chęć obrony własnego państwa;
  3. Ze strategicznego i politycznego punktu widzenia Korea Południowa okazała się beneficjentem nieudanej operacji północnokoreańskiej otrzymując drugie zaraz po Wietnamie Południowym miejsce w ramach amerykańskiej koncepcji bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku.
Reklama

Zobacz również

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama