Reklama

Siły zbrojne

Defence24 DAY: „Trzeba implementować siły powietrzne do F-35, a nie odwrotnie” [RELACJA]

Fot. J.Sabak
Fot. J.Sabak

Podczas tegorocznego Defence24 DAY odbył się panel zatytułowany „Strategiczne zdolności lotnictwa Sił Powietrznych RP”, który rozpoczął Inspektor Sił Powietrznych w DGRSZ, Gen. dyw. pil. J. Pszczoła, prezentując aktualny stan i planowany rozwój polskiego lotnictwa wojskowego. Podkreślił on wyzwania jakie stoją przez siłami powietrznymi w związku z wprowadzeniem do nich samolotu 5. generacji, słowami – „F-35 daje takie możliwości, że trzeba implementować nie platformę do sił powietrznych, ale siły powietrzne do tej platformy.” - Oprócz informacje na temat zakupu F-35 pojawiły się również wątki bezzałogowców taktycznych, ale też planów dotyczących samolotów rozpoznawczych Płomykówka czy śmigłowców bojowych oraz pocisków manewrujący JASSM-ER o zwiększonym zasięgu. Prezentacja ta stanowiła solidną bazę dla dalszej dyskusji.

Mówiąc o perspektywach rozwojowych gen. Pszczoła podkreślił, iż już obecnie realizowane są liczne programy związane z modernizacją samolotów, takie jak modernizacja PZL-130 Orlik do wersji TC II i zakup kolejnych 4 maszyn M346 Bielik które zostaną dostarczone do końca 2022 roku. W przyszłym roku mają też rozpocząć się dostawy pocisków JASSM-ER o zasięgu zwiększonym do 500 mil morskich. Istotnym elementem jest też planowane pozyskanie środków rozpoznania w postaci bezzałogowych systemów latających - łącznie przewidziane jest pozyskanie dla SZ RP ponad 470 zestawów BSP. Wraz z wprowadzaniem systemów taktycznych krótkiego i średniego zasięgu Siły Powietrzne mają zapoczątkować przekazywanie do Wojsk Lądowych systemów klasy mini. Planowany jest też zakup trzech samolotów rozpoznania obrazowego i radioelektronicznego Płomykówka, które mają zostać pozyskane w perspektywie najbliższych lat.

W zeszłym roku, 31 stycznia, podpisaliśmy umowę na pozyskanie 32 samolotów F-35A, które docelowo zastąpią samoloty produkcji rosyjskiej Su-22 oraz MiG-29. Wprowadzenie tych samolotów pozwoli na skuteczniejsze wykonywanie zadań destrukcyjnego oddziaływania na systemy walki strony przeciwnej.

Gen. dyw. pil. J. Pszczoła, Inspektor Sił Powietrznych w DGRSZ

W zakresie transportu, Inspektor Sił Powietrznych podkreślił znaczenie pozyskanych zdolności transportu VIP, ale też pozyskania od USA 5 samolotów C-130H oraz postępowanie dotyczące średnich samolotów transportowych Drop, w zakresie których jednak perspektywa rozciąga się aż do roku 2035. W zakresie śmigłowców generał zwrócił uwagę na zakupione 4 śmigłowce morskie AW101 oraz 4 modernizowane maszyny W-3 Sokół, ale też wspomniał o modernizacji maszyn szturmowych Mi-24. Decyzja w zakresie wydłużenia ich resursu do 5,5 tys. godzin zależy od wyników prób zmęczeniowych. O ile będą one udane, maszyny Mi-24 mają otrzymać w ramach modernizacji m. in. nowe głowice obserwacyjne i systemy IFF oraz pociski kierowane Spike. Dopiero w dalszej kolejności planowana jest realizacja programu Kruk. W latach 2025-2026 planowane jest tez pozyskanie czterech śmigłowców pokładowych w ramach programu Kondor.

Po prezentacji generała Pszczoły swoje propozycje dla Polski zaprezentowali przedstawiciele przemysłu. Reprezentujący koncern Boeing Defense & Space Chris Gerns mówił o korzyściach wynikających z posiadania samolotów do tankowania w powietrzu oraz maszyn rozpoznania, wczesnego ostrzegania i dowodzenia. W pierwszej roli pojawił się KC-46 Pegasus, i jak podkreślił Chris Gerns, maszyny tego typu nie tylko zwiększają zasięg lotnictwa ale pozwalają też dłużej pozostawać w strefie odpowiedzialności czy też realizować zadania z większym ładunkiem uzbrojenia, co może być bardzo istotne przy dużym obciążeniu zadaniami. Jako propozycję w zakresie wykraczającym znacznie poza polski program Płomykówka pojawił się samolot E-7 Wedgetail, który eksploatuje już m. in. Turcja i Australia, a na dostawy czeka Wielka Brytania.

image
Fot. J. Sabak

Tony Housh z koncernu Northrop Grumman podkreślił, że system IBCS który Polska wybrała w programie Wisła może znaleźć swoje zastosowanie również w programie Narew, ale też znacznie szerzej. Jego zdaniem jest to bowiem nie tylko system przeciwlotniczy czy przeciwrakietowy, ale system zarządzania polem walki i jego przestrzenią powietrzną. Zapewnia on pełny obraz sytuacji i pozwala dobrać najlepszy efektor „od kosmosu aż do ziemi”. Dowodem tego jest ostatni test IBCS na poligonie White Sands FT-06, podczas którego współpracował on z różnymi radarami i systemami. Były wśród nich samoloty F-35, ale i radar G/ATOR, operujący w sieci marynarki wojennej CEC i połączony z IBCS za pomocą sieci JMTC.

Prezes Jacek Libucha z PZL-Świdnik skoncentrował się na kwestiach rozwoju floty śmigłowcowej polskich sił zbrojnych, podkreślając znaczenie, jakie na współczesnym polu walki mają zarówno manewrowość i szybkość działania, jak też zdolności do ewakuacji, w tym MEDEVAC i C-SAR, dla skuteczności realizacji zadań. Nie też jego zdaniem należy zapominać o modernizacji i wymianie śmigłowców, ale również o znaczeniu krajowych dostawców w tym zakresie. Zapewniają oni bowiem krótki łańcuch dostaw i dostosowanie sprzętu do specyficznych potrzeb użytkownika.

image
Fot. Kreatyw-Media/Defence24.pl

 

W tej kwestii przedstawił portfolio maszyn oferowanych przez PZL Świdnik oraz koncern Leonardo Helicopters w zakresie od maszyn wielozadaniowe AW139 które mogą być w całości wytwarzane przez polskie zakłady, po najnowszy śmigłowiec AW249, którego koprodukcja mogłaby trafić do Świdnika, jeśli Polska wspólnie z Włochami zdecyduje się wprowadzić je do służby. Pojawiły się też zamówione już przez Marynarkę Wojenną AW101, ich pokładowy „kuzyn” AW159 czy też bezzałogowe wiropłaty AW Hero i SW-4 Solo.

Po tak rozbudowanym wstępie nastąpiła debata, w której udział wzięli gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła, Inspektor Sił Powietrznych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz gen. bryg. pil.Wojciech Pikuła, Dowódca 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego. Rolę moderatora pełnił dr Robert Czulda, który starał się zdefiniować czym są strategiczne zdolności zawarte w tytule panelu i jak rozwijane są przez Siły Powietrzne. Generał Pszczoła stwierdził, że kluczowe jest rozumienie sił powietrznych jako jednego z elementów systemu jakim są siły zbrojne i jaki takie muszą dostosowywać się do zmian w obecnej sytuacji i rodzajach zagrożeń. Jednym z elementów tego procesu jest pozyskiwanie nowych zdolności i nowego sprzętu.

Platforma F-35, sieciocentryczność. Musimy przygotować się taką sieć, która będzie odporna na działania przeciwnika a jednocześnie funkcjonalna dla nas w przekazywaniu informacji. Ale obserwujemy co robi przeciwnik, jak rozwija lotnictwa i odpowiedzieć.
Zakup takiej maszyny jak F-35 to forma odstraszania, zapobiegania wojnie, poprzez pokazanie przeciwnikowi, że jesteśmy przygotowani. Ta platforma daje nam zdolności, aby skutecznie „użądlić” przeciwnika w jego czułe miejsce.  

Gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła, Inspektor Sił Powietrznych DGRSZ

Podczas dyskusji na temat zdolności pojawiła się kwestie takich, którymi obecnie siły powietrzne nie dysponują, ale odczuwają potrzebę ich stworzenia. W tym kontekście, o czym mówił w swoim wystąpieniu otwierającym dyskusję gen. Pszczoła, F-35 jest nową jakością, ale w zakresie zadań dotąd realizowanych przez samoloty Su-22 i MiG-29. Natomiast bardzo potrzebne są nowe zupełnie nowe zdolności, na przykład w zakresie rozpoznania SIGINT i ELINT czy tankowania w powietrzu. Obecnie są one realizowane dzięki współpracy z sojusznikami, którzy użyczają nam swoich zdolności w danym zakresie.

Reklama
Reklama

Jednak jak poinformował Inspektor Sił Powietrznych, poszukiwane są takie rozwiązania, które pozwolą częściej i bardziej optymalnie korzystać z możliwości tankowania w powietrzu. – „Faktem jest, że dziś mamy umowy i porozumienia, dzięki czemu zapotrzebowujemy tankowiec jeśli potrzebujemy tankować. Ale zawsze są jakieś priorytety. Gdybyśmy my posiadali własny tankowiec, to tym priorytetem byłyby nasze siły powietrzne” – wyjaśnił gen. Pszczoła. Zaznaczył jednocześnie, że są tez inne potrzeby, częściowo już realizowane, jak obrona powietrzna i jej integracja dzięki zakupie IBCS i systemu Patriot w programie Wisła, ale muszą one być integrowane z innymi systemami, jak Narew czy lotnictwo, wymieniając się z nimi informacjami. Pojawiają się też nowe rozwiązania zwiększające świadomość sytuacji, takie jak radiolokatory i inne sensory umieszczane na aerostatach, które zapewnią lepsze pokrycie terenu i zwiększą możliwości środków radiotechnicznych. Rozpoznanie jako takie, szczególnie w zakresie jego autonomii, to kwestia którą wielokrotnie podkreślano tu jako niezbędny priorytet. Podobnie jak potrzeba stałej modernizacji floty ale zgodnie z realnymi potrzebami.

Jesteśmy w ciągłym procesie modernizacyjnym i musimy doskonalić nasze możliwości. Przede wszystkim w zakresie modernizacji statków powietrznych. Nasze Herculesy mają dziesiątki lat i jeszcze dziesiątki lat będą eksploatowane. Ale to nie mogą być ciągle takie same maszyny.

Gen. bryg. pil.Wojciech Pikuła, Dowódca 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego

Jednocześnie z modernizacją posiadanej floty trzeba planować i realizować zakupy nowych typów maszyn, często dostosowanych do nowego rodzaju zadań. Czasem są to samoloty bardzo specjalistyczne, ale zwykle to platformy, które te same zadania wykonają lepiej, szybciej, skuteczniej i taniej niż poprzednie generacje.

Gen. Pikuła odniósł się też do tankowania powietrznego, z nieco innym spojrzeniem niż gen. Pszczoła. Jako adekwatne do potrzeb uznał takie zdolności oraz zdolności transportu strategicznego dalekiego zasięgu współdzielone z innymi sojusznikami w ramach wspólnych działań, tak jak ma to miejsce np. w przypadku jednostki NATO Multinational MRTT Fleet. Jego zdaniem należy rozważyć stosunek ceny do korzyści i zastanowić się, czy jeśli zapłacimy za własne zdolności tankowania w powietrzu, to będziemy w stanie je w pełni wykorzystać. Obaj biorący udział w debacie oficerowie byli zgodni co do tego, że zdolności tankowania w powietrzu są Polsce bardzo potrzebne i należy wykonać działania w stronę zaspokojenia tych potrzeb.

Warto tu przypomnieć, że Polska wraz z Luksemburgiem i Holandią była jednym z pierwszych krajów które tworzyły projekt wspólnej jednostki wyposażonej w maszyny Airbus A330 MRTT. Wycofała się z niego jednak w 2016 roku na rzecz samodzielnego programu Karkonosze, którego jednak brak wśród projektów oficjalnie wymienianych jako cele na najbliższą dekadę.

image
Gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła i prowadzący panem dr Robert Czulda. Fot. J.Sabak

W dyskusji oprócz kwestii tankowania w powietrzu i systemu Płomykówka, czyli samolotów rozpoznawczych, wielokrotnie powracał tez temat samolotów F-35. Na pytania z sali dotyczące ich wdrożenia i możliwości bardzo ciekawie odpowiedział Inspektor Sił Powietrznych.

Odwiedziliśmy kilka państw, które użytkują F-35 i staramy się od nich uczyć. Jak powiedział dowódca sił powietrznych Izraela – ta platforma daje takie możliwości, że trzeba implementować nie platformę do sił powietrznych, ale siły powietrzne do tej platformy. To wyzwania które czasem mnie przerażają, bo F-35 nie jest dedykowany dla sił powietrznych ale dla całych sił zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej. Staramy się tą myślą „zarazić” również Pierwszego Żołnierza RP, Szefa Sztabu Generalnego, gen. Andrzejczaka.

Gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła, Inspektor Sił Powietrznych DGRSZ 

Generał podkreślił też liczne wyzwania, jakie pojawiają się w kontekście nie tylko kwestii technicznych, ale i prawnych. Na przykład w temacie cybernetycznego i fizycznego zabezpieczenia F-35, ale również logistyki czy szkolenia. Logistyka opiera się na amerykańskim systemie, który dotyczy wszystkich użytkowników maszyn tego typu i jest pod kontrolą władz USA. Jeśli chodzi o szkolenie pilotów, to wyzwaniem jest brak wersji dwumiejscowej i w ogóle odmienny system oparty na symulatorach. Wymaga to zmian w przepisach, aby pilot który szkolił się na samolocie M346, a potem symulatorze F-35 mógł od razu zacząć latać maszyną bojową F-35A. Rozważane jest np. niego dłuższe szkolenie pilotów w dęblińskiej akademii na M346, aby następnie od razy przeszkolili się na F-35, gdy system zacznie funkcjonować. W takim wypadku pilot uczyłby się latania bojowego na M346. Chodzi o to, aby od razu nauczyli się zupełnie innego sposobu funkcjonowania maszyn 5. generacji.

Nie zapomniano jednak o maszynach F-16, które dziś stanowią trzon lotnictwa bojowego. Gen. Pszczoła podkreślił, że Inspektorat Sił Powietrznych wspólnie z 2. Skrzydłem Lotnictwa Taktycznego analizuje możliwości w zakresie modernizacji samolotów F-16C/D Block 52+. Maszyny są w służbie od 15 lat i nadchodzi czas na tak zwany Mid-Life Upgrade, którego celem jest dostosowanie maszyn do zmieniających się potrzeb pola walki i nowych technologii jakie w tym czasie się pojawiły.

Myślimy o tym, aby zakres tej modernizacji nie objął wszystkiego co jest oferowane przez Lockheeda Martina, ale najpotrzebniejsze rzeczy. Aby w przyszłości, F-16 i F-35 mogły ściślej i skuteczniej współpracować na współczesnym polu walki. […]
Rozpoczęliśmy wewnętrzne prace i mam nadzieję, że szybko przedstawimy Inspektoratowi Uzbrojenia nasze potrzeby w tym zakresie. Chodzi tylko o najpotrzebniejsze rzeczy, bo nie jesteśmy pazerni. Pierwsza rzecz która przychodzi do głowy to wymiana radaru na skanowanie fazowe (AESA – przyp. red.). To nie jest wydawania dużych pieniędzy, ale chodzi o uzyskanie nowej jakości jeśli chodzi o F-16.

Gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła, Inspektor Sił Powietrznych DGRSZ

Kolejny istotny temat, którym w ostatnim czasie żyją eksperci to użycie bezzałogowców rozpoznawczych i uderzeniowych. Obaj generałowie widzą przyszłość w bezzałogowcach, jako uzupełnieniu możliwości lotnictwa. Rozwój jest niezbędny, ale jak podkreślono, nie można zastosować tu kalki z Syrii czy Górskiego Karabachu. Przeciwnik dysponuje znacznymi możliwościami nie tylko zwalczania, ale też zakłócania działania systemów bezzałogowych. Dlatego liczba tych systemów będzie rosła w siłach powietrznych, ale zgodnie z koncepcją dostosowaną do planowanego teatru działań i jego specyfiki.

Grafika: Katarzyna Głowacka/Defence24.pl
Grafika: Katarzyna Głowacka/Defence24.pl

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Piotr ze Szwecji

    Lotnictwo odpowiada za najważniejszą rolę w obronie Polski. Ta rola to osłona powietrzna własnego wojska. Wsparcie na polu walki jest drugorzędne. Kwestia błędnej strategi ekspedycyjnej - latające tankowce? Kwestia błędnej taktyki - F-35 używane jak Migi, Su i śmigłowce uderzeniowe Apache do wsparcia pola bitwy, zamiast być oczami na niebie, które też niszczą wrogie radary? Kwestia błędnej modernizacji F-16 ukierunkowanej na polowanie za oszczędnościami w miejsce zapewnienia F-16, jako koniowi roboczemu pod skrzydłem F-35, PEŁNEJ BOJOWEJ FUNKCJONALNOŚCI? Żadnej wzmianki zakupów amunicji AGM i AARGM, które dopełniają i dokompletują zakupione JASSM? Nagle mam wiele pytań o odpowiedzialnych w państwie polskim ludzi za polskie lotnictwo. Czy nasze Lotnictwo na prawdę jest zaorane i pozostanie zaorane nawet po otrzymaniu F-35? Co będzie w razie wojny? Chryste ratuj!

  2. Obserwator

    Słucham tych dziwnych wypowiedzi i łapię się za głowę. F-35 to nie tylko Siły Powietrzne!! Doświadczenia holenderskie, belgijskie i norweskie pokazują, że żadna współczesna baza nie jest gotowa przyjąć F-35. A wygląda na to, że my nawet jeszcze o tym nie myślimy? Proces inwestycyjny trwa długo... Znów będzie "polskie dostosowywanie", a nie wprowadzenie nowej zdolności (nie samolotu - Panowie Generałowie!!) do Sił Zbrojnych RP!

  3. loko

    A co USA dla nas takiego zrobiło w historii, że niektórzy nawołują tutaj do oddania suwerenności Armii Polskiej w obce łapy?, bo przecież nie sądzą chyba że otrzymamy f35 z kodami i możliwością ingerencji w ten system? mamy być tylko kolonią dalej?

    1. .......

      A ten mondrala znowu z tymi kodami. Wszyscy oprucz Francuzów Niemców i Turków w NATO będa meli F-35 w swoim lotnictwie wojskowym. Wszyscy będa mieli Trojan F-35? A tak wolę być "kolonia" niż siedzić pod ruskim butem. Wojsko Polskie niestety nie jest w stanie mnie samodzielnie obronić . Bardzo mi przykro ale niestety taka jest smutna prawda. Wydajemy grube pieniadze na obronę i nic z tego. Marnowanie naszych pieniędzy. Dla tego Blaszczak jedzie do Washingtonu!