Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukraina na zakręcie. Kto będzie walczył? Wybory a losy wojny [KOMENTARZ]

Ukraina Bucza wojna
Bucza (Ukraina)
Autor. Ukrinform TV / Ukrainian Armed Forces/Wikimedia Commons/CC3.0

27 października br. w wielu miastach Ukrainy odbyły się demonstracje rodzin żołnierzy ukraińskich. Ich uczestnicy wezwali władze do ustalenia dokładnych terminów służby w wojsku. Domagają się między innymi rotacji w armii i przyjęcia ustawy o możliwości demobilizacji po 18 miesiącach służby. Wiece odbywały się w Kijowie, Odessie, Winnicy, Sumach, Krzywym Rogu, Tarnopolu, Zaporożu i szeregu innych miejscowości. Mobilizacja to jeden z głównych problemów ukraińskiej armii. Cały czas rośnie liczba osób uchylających się od poboru.

Reklama

Na froncie w zdecydowanej większości walczą żołnierze zawodowi i zmobilizowani w pierwszych miesiącach wojny, a także jednostki ochotnicze. Występują braki w aktualizacji danych osób podlegających poborowi.

Reklama

Nieskuteczna mobilizacja

Cytowany przez serwis TSN.ua Siergiej Rachmanin, deputowany i członek Komisji Rady Najwyższej ds. Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu, stwierdził, że wojsko skarży się na problemy z rotacją, ale obecnie nie ma fizycznej możliwości pełnej rotacji brygad, ponieważ po prostu nie dysponuje wystarczającymi środkami mobilizacyjnymi. Poinformował, że w takich warunkach brygady przesuwane są na 2-3 tygodnie drugą lub trzecią linię frontu, aby trochę odpocząć, minimalnie uzupełnić personel i broń, a następnie ponownie skierować się w rejony walk. Mówi wprost: „W zasadzie wszyscy, którzy chcieli pójść ochotniczo (na front – przyp. red.), już tam są”.

Czytaj też

Jak podał portal BBC, w październiku br.  średni wiek na froncie wynosi ponad 40 lat. Obecnie Ukraińcy w wieku od 18 do 27 lat podlegają poborowi do służby wojskowej, a osoby powyżej 27. roku życia wpisywane są do wojskowego rejestru poborowych i podlegają mobilizacji. Krótko mówiąc, na Ukrainie mobilizowane mogą być wyłącznie osoby, które ukończyły 27. rok życia. Zdaniem eksperta wojskowego Mychajło Żyrochowa konieczne jest znalezienie „cienkiej granicy” pomiędzy ochroną państwa a utratą przyszłości po zwycięstwie. „Oczywiście nie ma wystarczającej liczby osób w wieku 40 i 50 lat do operacji bojowych, do operacji szturmowych. Ale wysyłanie młodych ludzi oznacza dalszy kryzys demograficzny, który będzie miał zły wpływ w przyszłości”, wyjaśnia w rozmowie z BBC Ukraina. W maju Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła projekt nr 9281, który przewiduje obniżenie maksymalnego wieku mężczyzn w rejestrze wojskowym poborowych z 27 do 25 lat. Oznacza to, że wiek poboru do armii na Ukrainie obniżył się do 25 lat, lecz w praktyce nie jest to realizowane.

Reklama

Demoralizacja armii – wzrost przestępstw

W armii zaważyć też można oznaki demoralizacji, czego efektem są tendencje związane ze wzrostem przestępczości wśród żołnierzy. Według statystyk Prokuratury Generalnej w 2023 r. liczba przestępstw wojskowych wzrosła niemal dwukrotnie. W ubiegłym roku zarejestrowano ich 13,7 tys., a w ciągu 9 miesięcy bieżącego roku – prawie 19 tys. W związku z tym wzrosła liczba żołnierzy pociągniętych do odpowiedzialności karnej. W całym ubiegłym roku było ich 3,6 tys., a w okresie styczeń-wrzesień bieżącego roku – już 5,4 tys. W szczególności znacznie wzrosła liczba żołnierzy przyłapanych na dystrybucji narkotyków. W zeszłym roku było ich 342, a w tym już 1,1 tys. Ponad dwukrotnie wzrosła także liczba personelu wojskowego ściganego za nielegalne posługiwanie się bronią i materiałami wybuchowymi (353 osoby w tym roku w porównaniu ze 156 w ubiegłym).

Biorąc pod uwagę, że na Ukrainie pomimo obietnic władz nie utworzono jeszcze żandarmerii wojskowej, zadanie zapobiegania tego typu przestępstwom powierzono samemu wojsku i jego dowódcom. Nieposłuszeństwo, dezercja i dobrowolne porzucenie służby pozostają najczęstszymi rodzajami przestępstw wśród żołnierzy. Tylko w tym roku funkcjonariusze organów ścigania odnotowali około 17 tys. takich przypadków. Dla porównania, w zeszłym roku było ich około 10 tysięcy.

Kredyt empatii dla Ukrainy na wyczerpaniu

Ukraina ma coraz większe problemy w relacjach międzynarodowych. Jak twierdzi Ołeksij Arestowycz, były doradca Kancelarii Prezydenta Ukrainy, pomimo wielu zapewnień o zachodnim wsparciu dla Ukrainy sytuacja jest coraz bardziej złożona. Przekazując swą pomoc państwa zachodnie przez cały czas prowadzą bilans zysków i strat, według Arestowycza posługują się swoistym „kalkulatorem”. Kalkulują „zysk”, jaki osiągną ze wspierania Ukrainy, a jaki z normalizacji z Rosją. Podkreśla on, że wyniki przyszłorocznych wyborów w USA mogą wszystko zmienić. Zachód nie jest końca przekonany, że ukraińscy żołnierze walczą w jego interesie, a perspektywa zagrożenia ze strony Rosji nie jest czymś oczywistym. Większość krajów europejskich i ich obywateli nie docenia Rosji i nie ma świadomości co do niebezpieczeństwa wynikającego z jej postepowania.

Czytaj też

Równocześnie Arestowycz bardzo ostro krytykuje ochłodzenie relacji z Polską. Oceniając przyczyny, które o tym zadecydowały, stwierdza zdecydowanie: „To wygląda jak zdrada stanu i nie sądzę, że po wyborach stosunki z Polską ulegną poprawie”.

Prezydent Zełenski, który jeszcze niedawno był wszędzie entuzjastycznie witany, zaczyna być traktowany jak nieznośny petent. Jak pisze Simon Shuster w magazynie „Time” z dn. 30 października br., Zełenski podczas podróży sam czuje, że światowe zainteresowanie wojną osłabło, podobnie jak poziom międzynarodowego wsparcia. „Najstraszniejsze jest to, że część świata przyzwyczaiła się do wojny na Ukrainie” – pisze Shuster i dodaje: „Zmęczenie wojną płynie jak fala. Widać to w Stanach Zjednoczonych, w Europie. I widzimy, że gdy tylko zaczynają się trochę męczyć, staje się to dla nich jak przedstawienie: »Nie mogę oglądać tej powtórki dziesiąty raz«”.

Poparcie społeczne dla pomocy dla Ukrainy w USA spada od miesięcy, a wizyta Zełenskiego nie przyczyniła się do jego ożywienia. Jak wynika z sondażu Reutersa przeprowadzonego wkrótce po jego wizycie, około 41% Amerykanów chce, aby Kongres dostarczył Kijowowi więcej broni, w porównaniu z 65% w czerwcu 2023 r., kiedy Ukraina rozpoczęła kontrofensywę.

Zełenski czuje się zdradzony przez swoich zachodnich sojuszników, zaś pomoc, którą otrzymuje, nie wystarczy do wygrania wojny, a jedynie do przetrwania. Jego wiara w ostateczne zwycięstwo Ukrainy nad Rosją przybrała formę, która niepokoi niektórych jego doradców. Jest niewzruszona, granicząca z mesjanizmem. „On się łudzi” - mówi z frustracją jeden z jego najbliższych doradców i dodaje: „Nie mamy już żadnych możliwości. Nie wygramy. Ale spróbuj mu to powiedzieć”.

Czytaj też

Dotychczasowy wielki kredyt empatii dla Ukrainy już się wyczerpał. Przeciągająca się wojna straciła zainteresowanie opinii publicznej, nastąpiło zjawisko określane mianem wietnamizacji, czyli spowszednienia konfliktu, który staje się permanentny, a poprzez to nie wzbudza już emocji. Pomoc militarna zaczyna być kwestionowana. Wskazuje na to m.in. wypowiedź prezydenta Czech Petra Pavla, że jeśli Ukraina nie osiągnie w ciągu sześciu miesięcy wyraźnych postępów w prowadzonej kontrofensywie, to po następnej zimie skrajnie trudne będzie utrzymanie obecnego poziomu pomocy dla niej. Skala rosyjskich masakr w Buczy i Irpieniu została już przytłumiona zbrodniami wojennymi, które mają miejsce obecnie zarówno ze strony Hamasu, jak i Izraela w Strefie Gazy. Wojna na Ukrainie przestała być „wizyjna” - obrazy z pozycyjnych walk nie są atrakcyjne dla telewizyjnego widza. 

Niespełnione nadzieje o buncie Rosjan

Także wiara wielu polityków i komentatorów o możliwości masowych protestów w Rosji spowodowanych wojną, jak pisze m.in. Petro Gerasimenko na portalu ZAXID.net, okazała się ułudą wynikającą z błędnego założenia, że straty armii rosyjskiej doprowadzą do buntu społecznego. Przekonanie, że Rosjanie masowo wyjdą na ulice przeciwko Putinowi i rozpętanej przez niego wojnie, było szczególnie powszechne w pierwszych miesiącach po 24 lutego 2022 r. Jednak było ono pozbawiane zarówno znajomości rosyjskich realiów, jak i uwarunkowań historycznych. Obecnie Ukraina i jej zachodni sojusznicy muszą zmierzyć się z efektami bezpodstawnych iluzji. Są zmuszeni pośpiesznie dostosować strategię, biorąc pod uwagę, że wojna przerodziła się w przedłużający się konflikt.

Czytaj też

Po 20 miesiącach wojny rosyjskie społeczeństwo nawet nie myśli o protestowaniu. Wręcz przeciwnie, skupiło się ono wokół Putina i w dalszym ciągu wspiera jego agresję. Zarówno straty wojenne bodące największymi od czasów II wojny światowej, jak i nałożone sankcje oraz międzynarodowy nakaz aresztowania Putina, nie zmieniły stanowiska rosyjskiej opinii publicznej.

Nie powinno to budzić zdziwienia, jeśli dobrze zna się rosyjską historię. „Rosjanie pozostali Rosjanami”, którzy w swojej masie nie są zdolni do rewolucji. Postrzegają oni autorytaryzm jako coś bliskiego i całkowicie naturalnego dla tajemniczej „rosyjskiej duszy”. Przyjęto błędne założenie, że Rosjanie w obliczu prawdy o agresji militarnej, stratach na froncie, korupcji i innych zbrodniach Kremla nagle obudzą się i zaczną bunt przeciwko Putinowi. W idealnym modelu powinno to spowodować wewnętrzną destabilizację w kraju agresora, masowe odrzucenie mobilizacji oraz falę działań obywatelskiego nieposłuszeństwa, ale nie w przypadku Rosji.

Stąd też zdaniem Petra Gerasimenki Ukraina powinna zmienić punkt ciężkości narracji na zachodnią opinię publiczną, bo to od jej poparcia zależy dalsza pomoc militarna i finansowa udzielana przez dotychczasowych sojuszników w Ameryce i Europie. Obecne ochłodzenie stosunku społeczeństw zachodnich do Ukrainy jest w szczególności skutkiem informacyjnej porażki ukraińskiego rządu, bowiem nie da się zbudować całej strategii informacyjnej na samym prezydencie Zełenskim.

Zdaniem Ołeksandra Krasowickiego, który 30 października 2023 r. opublikował tekst na portalu Glavcom.ua, Ukraina równocześnie zaczyna przegrywać wojnę informacyjną. Rosyjska narracja coraz bardziej przebija się do zachodniej opinii publicznej, szczególnie w zakresie:

  • ukraińskiej korupcji;
  • słabych efektów prowadzonej kontrofensywy;
  • problemów związanych z ukraińskimi uchodźcami;
  • wejścia Ukrainy do NATO i UE i związanych z tym problemów;
  • zależność Europy od Rosji, a zarazem niemożności zniszczenia jej jako państwa, a co za tym idzie, konieczność osiągnięcia porozumienia niechcianego przez Ukrainę, którą trzeba zmusić do pokoju.

Czytaj też

Czy wybory prezydenckie na Ukrainie przesądzą o dalszych losach wojny

Zgodnie z ukraińską konstytucją w przyszłym roku powinny się odbyć wybory prezydenckie. Stąd też trwa dyskusja, czy trwająca wojna jest czasem, w którym należy je przeprowadzić. Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych, 3 listopada br. poinformował, że prezydent Zełenski rozważa przeprowadzenie wyborów zgodnie z planem wiosną 2024. „Nie zamykamy tej strony. Prezydent Ukrainy rozważa różne za i przeciw” – powiedział podczas wystąpienia internetowego na Konferencji Polityki Światowe. Stwierdził też: „(..) przeprowadzenie wolnych i uczciwych wyborów w czasie wojny wiąże się z wyraźnymi wyzwaniami logistycznymi i związanymi z bezpieczeństwem”. Z tym, że pozostaje jeszcze kwestia konstytucji, zgodnie z którą wybory są zakazane w okresie stanu wojennego.

Z kolei BBC zwraca uwagę, że według wielu zachodnich komentatorów jeśli Ukraina jest państwem demokratycznym i deklaruje przynależność do zachodniego, demokratycznego świata, to musi znaleźć szansę na przeprowadzenie wyborów, nawet jeśli nie są one idealne w warunkach stanu wojennego. Równocześnie obecne władze Ukrainy mają pragmatyczne powody, aby nalegać na jak najszybsze przeprowadzenie wyborów. Wyniki badań opinii publicznej, m.in. Centrum Razumkowa przeprowadzonych pod koniec września br., wskazują, że Zełenski prowadzi w rankingu zaufania do przywódców publicznych (polityków, urzędników, osób publicznych, dziennikarzy), ufa mu 75% respondentów. Ołeksij Koszel, politolog i szef Komitetu Wyborcy Ukrainy (ogólnoukraińska organizacja pozarządowa, której głównym zadaniem jest obserwacja kampanii wyborczych), twierdzi, że „wynik ten można łatwo przełożyć na notowania wyborcze. Dlatego należy rozpatrywać tę sytuację z punktu widzenia celowości politycznej, logiki technologii politycznych. Dopóki utrzymany zostanie tak wysoki poziom zaufania, jest to korzystne dla władz, aby najpierw przeprowadzić wybory prezydenckie, a potem parlamentarne. Albo oba jednocześnie. Jestem przekonany, że władze uważają taki scenariusz za wyjściowy na rok 2024”.

Następny na podium gubernator obwodu mikołajowskiego Witalij Kim cieszy się zaufaniem 64%. Uważa się, że jego zdecydowana postawa w pierwszych miesiącach wojny i zdolności organizacyjne ugruntowały jego pozycję na całej Ukrainie. W nim też „The Times” upatruje wręcz następcę Zełenskiego. Trzeci wynik, wynoszący 51%, osiąga Serhij Prytuła, prezenter telewizyjny i aktor. Gdy wybuchła wojna, założył Fundację Dobroczynną Prytuła i skupił się na zbiórce pieniędzy na potrzeby ukraińskiej armii. Jego najbardziej udaną kampanią zbierania funduszy była „People’s Bayraktar” (z ang. „Ludowy Bayraktar”), która zaowocowała darowiznami na zakup bsp Bayraktar TB2, a także satelity rozpoznawczego dla Ukrainy. W marcu 2023 br. poinformował, że w ciągu roku wojny udało mu się zebrać 4 miliardy 182 miliony hrywien.

Jednak biorąc pod lupę zaufanie do instytucji na pierwszym miejscu jest armia, której ufa 93%. Urząd prezydenta zajmuje siódme miejsce z 72%. Stąd też pojawiają się sugestie, że ambicje prezydenckie może mieć gen. Wałerij Załużny, który jest niezwykle popularny nie tylko wśród żołnierzy, ale jest postacią niezwykle szanowana wśród Ukraińców, a wielu z nich myśli o nim jako o przyszłym prezydencie. Po tekście generała w „The Economist” Ihor Żółkiew, przedstawiciel Kancelarii Prezydenta, ostro go skrytykował, co może oznaczać że mamy do czynienia z „rozłamem” we władzach Ukrainy. W mediach społecznościowych rozpoczęła się dyskusja, czy Zełenski odważy się usunąć gen. Załużnego. Karol Wołoch, publicysta informacyjnego kanału telewizyjnego „Pryamij”, pisze, że: „Armia na pewno nie zrozumie takiego kroku, tym bardziej, że nie zostanie jej zaproponowany nikt zbliżony autorytetem do Załużnego (ktoś taki po prostu nie istnieje). Zachodni partnerzy, od których Ukraina jest coraz bardziej zależna, również nie zrozumieją tej decyzji. Załużny odejdzie, »zabierając ze sobą« wszystkie pozytywy zwycięstw z poprzedniego okresu wojny. Ale negatywne nastawienie do Zełenskiego w przyszłości (i jest to nieuniknione - K.W.) wzrośnie wielokrotnie”.

Czytaj też

O ile można wnioskować z sygnałów z jego otoczenia, Załużny nie podjął jeszcze decyzji o wejściu do polityki po zakończeniu działań wojennych. Jego zwolnienie automatycznie skłoni go do tego.

Do tej pory jedynie były doradca Kancelarii Prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowicz publicznie zapowiedział kandydowanie na urząd prezydenta, a w tezach swojego programu zaproponował rezygnację z prób zwrotu terytoriów zajętych środkami wojskowymi przez Rosję w zamian za przyłączenie Ukrainy do NATO. Z tej racji opozycyjny rosyjskojęzyczny portal Agents.media zwrócił się o opinię ekspertów ds. polityki ukraińskiej, którzy są zdania, że idea ta nie znajduje obecnie poparcia, ale w miarę przeciągania się wojny liczba jej zwolenników będzie rosła.

Ostatnie wydarzenia na Ukrainie związane z niepowodzeniem kontrofensywy, nieskuteczną mobilizacją, niemożnością pokonania wszechogarniającej korupcji, groźbą ograniczenia pomocy militarnej i problemami w międzynarodowych relacjach wskazują, że może być ona na swym największym zakręcie od czasu wybuchu wojny. I równocześnie nasuwa się pytanie, czy jak często to bywa w takiej sytuacji, na scenę nie zdecyduję się wkroczyć armia, która obecnie cieszy się największym zaufaniem w kraju.

Reklama

Komentarze (13)

  1. pablopic

    W ksiażce "Rok 1920" Piłsudzki napisał o polskiej armii, "...bije się, kto chce się bic, albo kto jest za glupi żeby...".. NIe sądze, żeby ta mądrość dotyczyła tylko Polaków.

  2. Sorien

    Co do samej koncepcji wyborów na Ukrainie w czasie wojny w dodatku tak nieciekawym okresie jest ryzykowne . Chodzi o to że wybory to wybór między jednym a drugim politykiem- oni by wygrać będą rywalizować że sobą grac na emocjach narodu , oczerniac sie czyli niechcący stworzą podziały i nastawia jedynych na drugich co będzie jakimś pęknięciem dość mocno zjednoczonego narodu(w porównaniu do tego co moze byc po wybrorach) wokul obecnej władzy . Każdy podział, każde "my-oni" w tej sytuacji to osłabienie morale . Demokracja w tak skrajnych sytuacjach kryzysowych jest dużym obciążeniem i więcej może zaszkodzić niż pomóc. Na czas ostrej goracej wojny dla dobra narodu i panstwa powinny być przesunięte na spokojnisze czasy . Demokracja nie jest w tej sytuacji najważniejsza na UA - najważniejsza jest obrona niepodległości. Wybory będą prezentem dla Putina bez względu kto wygra

    1. bezreklam

      No tak. Wiele iluzji by też padło. Bo np zaluzny mogły wyciągnąć źle decyzje zeliskiego . Arestowicz np by dużo błędów też wytknol. Mit by upadł.

    2. Rusmongol

      @bezreklam. Ciekawe czy w kacapo faszyzji ktokolwiek kiedyś wyciągnie na wierzch i potepily błędy putinescu z kgb. Myślę że długo nikt się nie odważy. Nawet po śmierci odpowiednie służby będą pilnować żeby klamliwy etos Boga carewicza i jego wielkiej mądrości był pielegnowany.

    3. Anty 50 C-cali

      bezreklam napisał dwa zdania czysto po naszemu...?! 9;46 zawiesił się , po polsku, jak zainteresowanie skierował w pierwszy raport amnesty z 2014. Woli o zabijaniu rosyjskojęzycznych jeńców, torturowanych, żywych tarczach. No w reportażu France24 jest , o niedowierzaniu tych z Adrijewki czy Awdijewki - " jak to rosyjska artyleria nas Rosjan bombarduje?!". Problem jest z tym, że od czasu rzezi Pragi, tej z 20 000 chyba ofiar - czasu insurekcji kościuszkowskiej - bo nie tej kolejnej z Powstania Listopadowego (jak jeden przekonywał) to dzicz orków Ordy z wschodu ZAWSZE SOBIE POCZYNAŁA Z BEZBRONNYMI. Jak i kastrowanie na Ukrainie. Jeden 28-latek i tak wrócił do wojaczki. A wrócił z niewoli, a jakże, chodzi, rękami rusza.

  3. GB

    Dobre wieści z za oceanu. Republikański spiker Kongresu Mike Johnson powiedział że Ukraina jest kolejnym priorytetem. Nie możemy pozwolić Putinowi maszerować przez Europę. Kolejny pakiet pomocy zostanie zatwierdzony przed świętami. To spora zmiana na plus. To Republikanie ostatnio byli przeciwni pomocy Ukrainie i blokowali pomóc. Do tego Johnson to przynajmniej do tej pory sojusznik Trumpa.

  4. SPQR

    Mam propozycję w podjętej w temacie kwestii: kto będzie walczył? Proponuję aby walczyli tacy jak dzisiaj spotkałem w jednym z marketów, w liczbie 5, mlodzi około 25 do 30 lat, zdrowi, kazdy z dobrym alkoholem w ręce i to nie zwykła czysta tylko takie powyżej 150 za flakon, uśmiani i zadowoleni. Jakby wojny nie było. Deportować w trybie natychmiastowym. Taką ma koncepcje.

  5. slykov

    ''Dotychczasowy wielki kredyt empatii dla Ukrainy już się wyczerpał.'' - Zalenski mocno w tym temcie pracuje, szczegolnie w zakresie Polski.

  6. bezreklam

    Jesli chodzi o Arystowicza - popierac trzeba bo a) Mowi prawde a nie klamie jak reszta b) Jest przjacielem POlski (nie jak zelsnki w ONZ co nas wyzywa) c) myslii loicznie a takich ludzi tam trzeba. Jesli zas chodzi o Zbrodnie w Buczy itp - polecam raporty Amnesty INetraional na temat tortr SBU i wielu zbrodni Ukrainskich wojsn (np zywe tarcze w szpitalach (- Wpiszcie w Google "Oksana Pokalczuk Szefowa ukraińskiego Amnesty International odchodzi "- POWOLI RZECZWISTOSC DOchdzi przez mgle proagandy,

    1. Adzio

      A to jest cytat z Pani Oksany mój drogi ,, bezreklam"- "Wszystko rozbiło się o mur biurokracji i głuchą barierę językową. Nie chodzi o angielski, chodzi o to, że jeśli nie mieszkasz w kraju, który najechali najeźdźcy i rozrywają go na strzępy, to prawdopodobnie nie rozumiesz, jak to jest potępiać armię obrońców. I nie ma w żadnym języku słów, które mogłyby to przekazać komuś, kto nie czuł tego bólu"

    2. bezreklam

      Dobry cytat. Starała się ugłaskać i wyjaśnić raporty. I te o torturach, o zabijaniu jeńców, czy mieszkańców mówiących po rosyjsku i te o żywych tarczach. Ostatecznie zrezygnowała. A skoro już się zainterswses to sprawdź pierwszy raport amnesty z 2014 roku pt ,,Ukraina musi powstrzma. Zbrodnie wojenne,, - wpisz w google dokadnie te zdanie

    3. Rusmongol

      Mam pytanie. Co mówił raport amnesty International i zbrodniach Rosji na UA? Czy takowy był? Zastanawiające. Ostatnio pisałeś o powstańca Ch warszawskich. Czy oni też w tym raporcie narażali by mieszkańców i używali ich jako żywych tarcz? Dlaczego nigdy nie wspominasz zbrodni rosyjskich? Zawsze jeszcze ich usprawiedliwiasz. Twoje wypowiedzi są nieobiektywne i w 95% uderzają w UA. Nawołujesz nas do myślenia i to robimy. Dobrze widzimy czyjej sprawie i propagandzie służysz. A raport who pamiętasz? Do dziś Rosja odpowiada w UA za ataki na ponad tysiąc obiektów medycznych, ataki na infrastrukturę cywilna z dala od frontu to zbrodnie wojenne, porywanie dzieci zbrodnia wojenna, przeciw Rosji w Hadze siedzi już tysiące udikumentowanych zbrodni faszyzo maskowian. A żestrzelenie mh17? Rosja atakiem na UA i swoimi metodama złamała chyba każdy przepis międzynarodowy. Ale ty widzisz winy Ukrainy a rosyjskich win według ciebie nie ma. My myślimy bez reklam. Dobrze myślimy...

  7. Nabosaka

    Ciekawe co na to Byczacza i rusmongoł.

    1. Sorien

      Obserwuje forum I widzę że jest tu sporo ruskich trolow , rusofilow itp pewnie część z nich to pionki w wojnie informacyjnej - dla równowagi muszą być też tacy jak tu wymienieni a część z nich też pewnie jest pionkami w wojnie informacyjnej , to normalne i w sumie dobre jak jest zimno to musi być też gorąco chociaż po dłuższym czasie jednych i drugich już ciężko się słucha bo jedni i drudzy nie patrząc na fakty brną aby wybielić i wyidealizowac swoje strony konfliktu . Gdzieś po środku są ludzie którzy obserwują ten konflikt a ci ze skrajności próbują ich wciągnąć do swojej narracji

    2. Rusmongol

      @sorien. W tym konflikcie wszystko jest klarowne. Rosja to faszystowski napastnik a Ukraina to ofiarą ich imperializmu i złodziejstwa. Z samej przyzwoitości nie zamierzam popierać Rosji która była wrogiem RP od wieków i jest wrogiem do dziś. Przykre tylko ze niektórzy sprzyjają 4 rzeszy rosyjskiej. To tak jakby w 1939 popierać Hitlera.

    3. Nabosaka

      @Sorien, jest prawdą to co napisałeś i się z tobą zgadzam. Celowy wymieniłem tych dwóch, gdy ci dwaj w obliczu niekorzystnych dla nich faktów staja sie wyjatkowo agresywni (werbalnie oczywiście) i automatycznie każdy jest dla nich "ruskiem". Musze przyznać, że bardzo nie podoba mi się traktowanie Polaków na Polskim forum.

  8. Szczupak

    Walczą dalej. I walczyć będą. My walczyliśmy dziesiątki lat i wywalczyliśmy swoją wolność. Jak skończy się wojna? Nikt nie wie A może tylko przypuszczać. Może Rosja zachowa zdobyte tereny a za kilka lat może je stracić bo w sowieckiej Historii zawsze tak bywało że system upada a potem następny despota dochodzi do wladzy a imperium zła z roku na rok słabnie i się rozpada. Może Putin zniknie nagle jak kamfora i następca dla.resetu zrobi krok w tył? Pożyjemy zobaczymy.

    1. Realista.

      "Może Rosja zachowa zdobyte tereny " to już jest pewne, oby następnych w trybie błyskawicznym nie zdobyła . Myślę , że tak będzie .

    2. Zbyszek

      „zdobędzie w trybie błyskawicznym” wątpliwe z tego samego powodu, co Ukraińcom kontrofensywa utknęła. Obrona ma dziś przewagę nad atakiem. Między oznakami problemów a załamaniem morale jest przepaść

  9. Ali baba,

    I dlatego nie powinno się bawić w razie W w jakieś zwolnienia ze służby , jak może chodzić i utrzymać karabin powinien mieć zakaz opuszczania kraju pod grożbą kary śmierci . Bo powiecmy szczerze patryjoci pujdą beż pszymuszu a resztę trzeba zagonić siłą .

  10. Endres

    A po co wybory na Ukrainie? Wszem i wobec wiadomo, że JEDYNY który może unieść brzemię przewodzenia Narodowi, w tym trudnym czasie, jest jego obecny Wódz, Wołodymyr, kótry ma PEŁNE poparcie w społeczeństwie, i jest obdarzony jakże szczodrym i słusznym zaufaniem obywateli. I tych, którzy zostali na UA, i tych, którzy są czasowo poza granicami macierzy. Wybory sa zbędne, i tak by wygrał Wołodymyr, i to w pierwszej turze. Ba, zachód, co ważne, nie wyobraża sobie kogoś innego na czele w Kijowie, co też ma swoją wymowę. Wołodymyr reformuje kraj, tępi nieliczne już ogniska korupcji, a jego armia odnosi co rusz, kolejne zwycięstwa nad okupantem. Czegóż chcieć więcej?

    1. Rusmongol

      No to w sumie podobnie jak w rossiji. Po co tam wybory jak mają jedynego świętego Boga carewicza z kgb. Korupcji w kacapi nie ma, Car prowadzi krucjatr przeciw zachodnim szatanom no i zwycięska 3 dniowa operacje specjalna. Kogoz innego może wybrać Rosjanin?

  11. Michu

    Niesamowite jest to freudowskie wyparcie, że jesteśmy następni w kolejce. Mamy coraz mniej czasu a dyskusji o budowie rezerw i obronie cywilnej w mainstreamie jak nie było, tak nie ma. Naszym obywatelskim obowiązkiem jest uświadamiać rodzinę i znajomych że jeśli ostro nie weźmiemy się do przygotowania do obrony, to będzie zwyczajnie za późno. Wszystkie informacje z ostatnich tygodni wskazują, że wojna nadchodzi wielkimi krokami.

  12. Zam Bruder

    Manifestacje w obliczu wojny o przetrwanie....narodu??? Proszę... To jest właśnie cała,prawdziwa Ukraina ; historycznie słabo umocniona, niejednolita, niestała, roszczeniowa i podzielona i trzeba to w końcu dostrzec ; jak również to że po 24 lutego przyjechała do nas bogata zachodnia Ukraina - w dużym stopniu Ukraina uchylających sie od służby mężczyzn, bo biedni walczą na froncie. Gdy pytałem młodych Ukraińców czy wrócą walczyć za swój kraj (no, nie po to uciekli aby wracać) to odpowiadali tak ; "Ukraina? A w....uj , a w ...izdu" .Jeden Jehor (mój stały klient - taxi) ,gość po 60 - tce, biznesman, były...oficer armii radzieckiej, człowiek z pierwszej migracji za Krawczuka, ożeniony z Polką - tak mi powiedział w grudniu 2021 ; "z nowym rokiem wybuchnie wojna z kac....em a ja wracam do siebie bronić batkiwszczizny..." Wrócił, walczył i przeżył bo spotkałem go latem tego roku...Wyjątek.

    1. Rusmongol

      Bo ludzie chcą żyć, pracować, pić piwo przed tv i wychowywać dzieci. Wiec dziwne ze winisz za taką postawę Ukraińców. Dziś niewiele Narodów ma ysk mielone mózgi jak Rosjanie żeby żyć aby walczyć za fanaberie kremlowskiej agentura.

    2. Nabosaka

      @Zam Bruder, dużo prawdy w tym co napisałes. Byłem kilka tygodni temu na remoncie silników na statku w jednym z krajów skandynawskich. Załoga Norwegowie, Polacy, Litwin i ukraiński elektryk, po trzydziestce, wieku poborowym, około trzydziestu lat. . Zacząłem go pytać, skąd jest, czy rodzina bezpieczna. Gościu z Odessy. Powiedział, że cała rodzina za granicą, brezpieczną. Ojciec w Bułagrii, on sam z żona w Mołdawii, młodszy brat w Polsce, studiuje w Łodzi. Powiedział mi on, że ani mysli wracać do siebie ani tym bardziej walczyć i zginąc. W Mołdawi jest mu dobrze. z jego pensją (tak około 8000 EUR miesięcznie) żyje tam jak król, panuja takie same klimaty i korupocja jak w Ukrainie. Jego bratu z kolei jest w polsce źle, narzeka że na uczelni nie patrza na niego przychylnym okiem, narzeka treż, że łodzi sa złe drogii i centrum miasta ropkopane. Szok!!!

    3. Sorien

      W Europejskiej przestrzeni medialnej walczono z patriotyzmem od Lizbony do granic Rosji a nawet czasem ta narracja działała i w Rosji brew władza FR . Dziś w całym tym obszarze obserwujemy skutki tego działania im dalej na zachód tym większe spustoszenie

  13. Zbyszek

    1. Mobilizacja - Autor nie wykazał jej nieskuteczności 2. Pierwotny pomysł na zwycięstwo - bunt społeczny / załamanie gospodarcze się faktycznie nie sprawdził 3. Obecnie są dwie możliwości. Pierwszą jest wojna na wyczerpanie, która potrwa wiele lat. Pytanie czy USA utrzymają pomoc na aktualnym poziomie (zagrożone założenie) albo czy ciężar ten wezmie na siebie Europa. Niemcy po pierwotnym stawianiu na Putina pomalu zwiększają pomoc, ale czy zmusza cała Europę to idących w dziesiatki miliardów wydatki przez lata? 4. Druga opcja jest zmuszenie Kijowa do rozmow / zawieszenia broni 5. Druga opcja jednak oznacza niepokoje na Ukrainie, co w polaczeniu z panująca tam korupcją grozi destabilizacja państwa, z widmem (sponsorowanej przez Moskwę) wojny domowej włącznie

Reklama