Reklama

Wojna na Ukrainie

Czy wojna na Ukrainie pomoże rosyjskiej opozycji obalić Putina?

putin rosja
Władimir Putin, prezydent Rosji
Autor. Presidential Executive Office of Russia/Wikimedia Commons/CC4.0

W dniach 1-2 października w Tallinie odbyła się piąta konferencja antywojenna, zorganizowana przez Forum Wolnej Rosji. Hasło konferencji: „Zwycięstwo dla Ukrainy, wolność dla Rosji”.

Reklama

Oprócz polityków rosyjskiej opozycji, dziennikarzy i działaczy obywatelskich w konferencji wzięli udział europejscy politycy i eksperci, członkowie Parlamentu Europejskiego oraz przedstawiciele Ukrainy. Uczestnicy konferencji przyjęli uchwałę stwierdzającą, że:

Reklama
  • wojna na Ukrainie jest zbrodnicza,
  • reżim Putina jest nielegalny,
  • konieczny jest zwrot wszystkich terytoriów ukraińskich okupowanych przez Rosję.
Reklama

Przyjęte na konferencji trzy punkty mają być wspólną platformą dla całej rosyjskiej opozycji i mają je akceptować. Zdaniem Iwana Tyutrina, założyciela Forum Wolnej Rosji, według jego wypowiedzi dla serwisu internetowego litewskiej telewizji LRT, zarówno środowisko Chodorkowskiego, jak i Nawalnego. Równocześnie uczestnicy konferencji, według Tyutrina, poszli dalej stwierdzając, że „Rosyjskie Forum Wolności wspiera wszelkie rodzaje oporu wobec reżimu Putina i wojskowych sił okupacyjnych. Oznacza to, że wszyscy uczestnicy naszego Forum popierają propozycję wsparcia Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, czyli tych Rosjan, którzy walczą na Ukrainie po stronie Ukraińskich Sił Zbrojnych i których liczba wzrasta. Popieramy także wszelkie formy siłowego przeciwdziałania, akty dywersyjne na okupowanych terytoriach.”

Czytaj też

Oznacza to, że po raz pierwszy w dokumentach dużej grupy rosyjskiej opozycji odnotowano, że silny opór militarny jest akceptowalny i należy go wspierać. W przyjętej deklaracji zaznaczono zdecydowanie, iż „nie jest ona skierowana przeciwko ludności cywilnej.”

Na obradach forum pojawił się Aleksander Arestowycz, były doradca Kancelarii Prezydenta Ukrainy, który zwrócił uwagę na ogromny potencjał rosyjskiej opozycji, a tych, którzy sprzeciwiają się reżimowi Putina, nazwał bohaterami.

Ukraińcy i rosyjska opozycja muszą połączyć siły, aby nie pozwolić zachodnim elitom spać. Nie pozwólcie im dojść do porozumienia z Putinem - dodał.

Czy opozycja będzie uczestniczyć w wyborach prezydenckich?

Punktem spornym w trakcie toczącej się dyskusji była kwestia stanowiska wobec nadchodzących wyborów prezydenckich w Rosji.

Siergiej Davidis wypowiadał się przeciwko odmowie udziału w nadchodzących wyborach prezydenckich w 2024 r. Jego zdaniem „Istnieją wspólne cele i wartości, ale różne flanki rosyjskich sił demokratycznych robią różne rzeczy i wzmacniają ruch. Podobnie będzie z wyborami. Jeśli staje się jasne, że możliwe będzie wyrządzenie szkody reżimowi Putina, wtedy jest to rozsądne.”

Natomiast zdaniem Ilji Ponomariowa w rosyjskiej opozycji istnieją obecnie dwa skrzydła. Pierwsze jest pacyfistyczne. Zamierza ono wziąć udział w wyborach i użyć wyłącznie pokojowych metod walki z reżimem Kremla. Drugie to skrzydło bojowe, które uważa, że walka zbrojna z władzami jest konieczna.

Czytaj też

On sam jako przedstawiciel drugiego skrzydła, uważa, że „Musimy pomyśleć, jak to zrobić (walczyć z reżimem) przy mniejszych stratach i większej skuteczności. Ale nie ma potrzeby zastanawiać się, czy walczyć, czy nie. Twierdził on, że według jego informacji wewnątrz Rosji działa kilka tysięcy partyzantów. Trzeba zwiększyć tę liczbę i wtedy na pewno osiągniemy wynik (zmianę władzy w Rosji).”

Równocześnie każdy po stronie opozycji ma do odegrania swoją rolę. „Kongres Deputowanych Ludowych pisze ustawy, Legion Wolności Rosji walczy na froncie, Chodorkowski prowadzi dialog z elitami, Fundacja Antykorupcyjna Nawalnego prowadzi śledztwa. Wszystkie te obszary są ważne, nie ma potrzeby krytykować się nawzajem”. Także Iwan Tyutrin oświadczył, iż „nie można mówić, że reżim jest nielegalny, a mimo to brać udział w wyborach”.

W ramach dyskusji na temat ekonomicznych skutków wojny ekonomista Władisław Inoziemcew określił rosyjską gospodarkę jako dość stabilną i zwrócił uwagę, że elastyczny biznes prywatny i gospodarka rynkowa uratowały rosyjską gospodarkę. „2-3 lata takiego modelu nie stwarzają ryzyka. Pomimo że w pierwszym roku wojny Europa poniosła poważne straty, ogólnie rzecz biorąc, wojna miała niewielki wpływ na gospodarkę światową.”

Czytaj też

Michaił Kukhar ukraiński ekonomista z centrum Ukraine Economic Outlook zaprezentował swój raport dotyczący „kosztów wojny”. Według niego rosyjska gospodarka straciła od początku 2015 roku około 5,8 biliona dolarów w wyniku agresji na Ukrainę – a szacunki te przyjęto pod warunkiem braku rozwoju gospodarczego przez te wszystkie lata. Jego zdaniem „przeciętna rodzina w Rosji nie dostała w Petersburgu nowiutkiego Range Rovera ani 2-pokojowego mieszkania. Oznacza to, gdyby Rosja nie angażowała się w wojnę ze swoim sąsiadem, wtedy każda rodzina w Federacji Rosyjskiej byłaby bogatsza o dwupokojowe mieszkanie.”

parada rosja Moskwa putin
Autor. Минобороны России/Wikimedia Commons/CC4.0

W trakcie konferencji dyskutowano także na temat„winy Rosji” uczestnicy zwracali uwagę, że nie może ona oznaczać winy zbiorowej” wszystkich Rosjan. Stąd też Nikołaj Połozow zwrócił uwagę, że trzeba rozmawiać nie tylko o odpowiedzialności Rosjan, ale także o „Putinfersterach” i światowym biznesie, który sprzedaje w dalszym ciągu technologie i towary podwójnego zastosowania. „Nawet teraz w rosyjskich rakietach znajdują się zachodnie chipy. Czy jest za to jakakolwiek odpowiedzialność? Tak. Ale nie zwalniam też Rosjan od odpowiedzialności.”

Zdaniem politolog Evgeni Goryunovej na wypowiedź, której powołuje się portal „Krym.Realii” konferencja w Tallinie pokazuje na występujące podziały w rosyjskiej opozycji cześć z niej uważa, że należy nawoływać do zbrojnego oporu i nie brać udziału w zbliżających się wyborach. Pozostała stoi na stanowisku, że należy uczestniczyć w nadchodzących wyborach prezydenckich w Rosji i oddać głos przeciwko Putinowi lub zniszczyć kartę do głosowania, i w ten sposób okazać swój sprzeciw przeciwko toczącej się wojnie. Jej zdaniem wybory w Rosji są„przedstawieniem” niezbędnym do legitymizacji Putina i partii Jedna Rosja i „Nie będzie zmiany władzy. Nie będzie żadnego wpływu obywateli na procesy polityczne”.

Uważa ona, że rosyjska opozycja nie jest w stanie dojść do porozumienia co do tego, czy wziąć udział, czy też nie, w wyborach i brak perspektyw na jednolite stanowisko. Jej zdaniem „wielokrotnie podejmowane próby liberalizacji Rosji kończyły się niepowodzeniem.” Na podejście opozycji do wyborów zwraca także Kiriłł Rogow - politolog, dyrektor opozycyjnego projektu „Re:Russia”. W trakcie dyskusji na łamach portalu „Echofm.online”, dotyczącej rosyjskiej opozycji, zwracał uwagę, że „w opozycji trwa  debata jak się zachować w wyborach prezydenckich? Jest to przejaw jej ulubionej działalności - dyskusji na drugorzędne tematy. To znaczy, czy powinniśmy, czy nie powinniśmy brać udziału w wyborach, w których w ogóle nie uczestniczymy i nie będziemy uczestniczyć (ponieważ po prostu im na to nie pozwolą)? (…) będzie trwała następne 6 miesięcy generalnie nic nie przynosząc (…) Rosyjska opozycja nie istnieje. Nie istnieje, ponieważ istnieje jako taka galareta, taka masa publiczna, która dyskutuje przy różnych okazjach i nie jest zdolna do stworzenia jednolitej struktury, która mogłaby zadeklarować uzgodnione wspólne cele (…) w Rosji nie można się utożsamiać z czymś, co się jakoś nazywa, jest rosyjski ruch demokratyczny (…)Musi istnieć hasło i zestaw jasnych, i jednoczących poglądów, które kojarzą się z symbolem rosyjskiej opozycji.”

Czytaj też

Potencjalne zwycięstwo Ukrainy z Rosją nie oznacza zmiany demokratycznej w Rosji

Władisław Inoziemcew - ekonomista, socjolog. Dyrektor Centrum Badań nad Społeczeństwem Postindustrialnym w tekście w „The Insider” opublikowanym jeszcze przed konferencją w Tallinie z kolei pisze, że „wyzwolenie Rosji doprowadzi do sukcesu Ukrainy i przywrócenia jej integralności terytorialnej, ale nie działa to w przeciwnym kierunku – sukcesy militarne Ukrainy nie są gwarancją demokratyzacji Rosji.”

Zwraca on uwagę, że rosyjska gospodarka nie wykazuje katastrofalnego spadku a część przedstawicieli Zachodu otwarcie mówi o konieczności zakończenia wojny i niemożności osiągnięcia w niej zwycięstwa. Władze Ukrainy coraz częściej dostrzegają problemy na froncie i wprost mówią, że przy obecnym poziomie wsparcia ze strony sojuszników nie będą w stanie osiągnąć postawionych wcześniej celów. Zwraca uwagę na ogromne straty, ogromny odpływ ludności z kraju i wszechogarniająca korupcja powodują zwątpienie Ukraińców. Opozycja rosyjska kierując się racjami moralnymi od momentu wybuchu wojny skupiała się na wspieraniu Ukrainy i potępianiu polityki zagranicznej Rosji oraz osób współpracujących z Putinem. Ta postawa nie przynosi realnych efektów a nałożone sankcję wręcz wzmacniają solidarność rosyjskich elit będących u władzy.

Czytaj też

Cześć rosyjskiej opozycji zakłada sukces Ukrainy i przywrócenie jej integralności terytorialnej, pomimo że jest to niezbędne dla zmian w Rosji, nie gwarantuje to demokratyzacji w Rosji. Przywołuje on przy tym przykład klęski z 1920 roku w wojnie z Polską, która nie spowodowała żadnych zmian w polityce sowieckich przywódców. Kontynuowali oni swój kurs w kierunku zniszczenia swoich przeciwników politycznych i ustanowienia porządku „komunizmu wojennego”. Na konieczność przedstawienia przez opozycję  konkretnej oferty dla Rosjan po ewentualnej zmianie władzy, a nie ograniczaniu się tylko samego wspierania Ukrainy zwrócił uwagę też Giennadij Gudkow, jak wynika ze sprawozdania z konferencji w Tallinie opublikowanej przez portal radia „Svoboda”.

Dotyczy to m.in. zmian mających doprowadzić do powstania niezależnego sądownictwa , sprawnego parlamentu a przede wszystkim przedstawienia planu, jak zamierza ten cel osiągnąć i jakie kroki należy podjąć aby skoordynować działania rosyjskiej opozycji. Stąd też należy skoncentrować się na stworzeniu konkretnej strategii uzgodnionej z Zachodem i Ukrainą. Zwrócił też uwagę, że w tym roku do Rosji wróciło 50 miliardów dolarów – to suma, które Putin otrzymał w formie zwrotu kapitału od rosyjskich przedsiębiorców, którzy nie mogą wyjechać na stałe, zrywają więzi z Rosją, dlatego w obawie zwrócili Rosji pieniądze. Umacnianie reżimu Putina postępuje pełną parą. (…) Ponieważ droga wojskowa jest wykluczona, nikt nie obali Putina środkami militarnymi. To musi być ruch od wewnątrz i w tym sensie już dziś trzeba szukać sojuszników, prowadzić z nimi dialog i dostosowywać społeczeństwo do reżimu Putina. Po prostu moment porażki w wojnie jest zawsze trudny dla Rosji. Przypominam, że wszystkie nasze poprzednie rewolucje miały miejsce na tle klęsk militarnych. Teraz sytuacja może być dokładnie taka sama, w której gwałtowne osłabienie reżimu Putina stworzy warunki do zmiany władzy.

Z kolei politolog Michaił Sokołow odwołał się do badań Mari Snegovaya z których wynika, że „reżim rozwinął ideologię imperialno-nacjonalistycznego etatyzmu z naciskiem na wielkość i wyjątkowość Rosji. Etatyzm jest kluczowym źródłem ideologii Putina, antywesternizmu, mesjańskiej idei państwo i cywilizacja”.  Maksym Kats odniósł się też wpływu jaki może wywołać wyparcie Rosji z okupowanych terytorium Ukrainy - jeśli (Ukraina) wyzwoli wszystkie swoje terytoria, które zamierza wyzwolić, nie jest jasne, jak zakończy się ta wojna. Armia rosyjska nigdzie się nie wybiera, wycofa się na terytoria rosyjskie, Putin pozostanie u władzy, nadal będzie próbował odzyskać te terytoria, uważa, że należą do niego. Dopóki będzie on przewodził krajowi, wojna się nie skończy, a Siły Zbrojne Ukrainy nie będą w stanie odsunąć Putina od władzy, nie dotrą do Moskwy, nikt nie planuje prowadzić wojny na terytorium Rosji”.

Czytaj też

Rosjanie nie są zainteresowani protestami

Andriej Kolesnikow z Carnegie Russia Eurasia Center opisując stan w jakim znajduje się obecnie Rosja zwraca uwagę, że po „buncie Prigożina” jej elity zmuszone są podwoić swoje wysiłki, aby wykazać lojalność wobec Putina. Jednocześnie większość Rosjan – jak zawsze – jest zainteresowana jedynie pozostawieniem ich w spokoju, aby mogli zająć się swoim życiem. Tym, którzy nie zostali zmobilizowani i zamierzają zgłaszać się ochotniczo do armii, wystarczające wydaje się okazywanie udawanej lojalności wobec reżimu. Zakładanie, że efektem spadającego poziomu życia będą masowe protesty jest niezasadne, gdyż każdy większy protest uliczny przeciwko Putinowi zostałby natychmiast spacyfikowany.

Ponadto system gospodarczy pozostaje w miarę stabilny. Nie doceniano zdolności adaptacyjnych rosyjskiego społeczeństwa do zaistniałej sytuacji poprzez przyjęcie obojętnej postawy na wydarzenia polityczne, co zapewnia to władzom względny spokój. Ta postawa powoduje, że uzna ona każdą nową władzę a „dotychczas ukochany Putin nie będzie już kochany, gdy tylko nastąpi zmiana władzy. Tak było zawsze.” Również rozpad Rosji jest jeszcze mniej prawdopodobny niż konflikty społeczne, czy pojawienie się przywódcy gorszego od Putina. Jeśli wśród regionalnych liderów istnieje pragnienie niepodległość, to jedynie w rosyjskich republikach narodowych – ale znowu większość z nich jest odbiorcami netto dotacji i jest beneficjentem inwestycji gospodarczych gwarantujących spokój społeczny (nie jest przypadkiem, że środki wpływające do budżetu okupowanego miasta portowego Sewastopol na Krymie wzrosły w pierwszej połowie 2023 roku o 54 proc.).

Optymistyczny scenariusz zmiany władzy to taki, w którym następcą Putina jest technokrata. Nie jest powiedziane, że zastąpi go ktoś często typowany na to stanowisko (od syna Patruszewa, ministra rolnictwa Dmitrija Patruszewa, po przywódcę Jednej Rosji Andrieja Turczaka, marszałka Dumy Państwowej Wiaczesława Wołodina czy zastępcę szefa sztabu Kremla Siergieja Kirijenki). Równie dobrze mógłby to być ktoś taki jak premier Michaił Miszustin (według sondaży Centrum Lewady drugi najbardziej zaufany polityk w Rosji) czy burmistrz Moskwy Siergiej Sobianin. Zarówno Miszustin, jak i Sobianin posiadają reputację pragmatycznych menedżerów. Podobnego zdania jest Aleksiej Gusiew, socjolog z Hertie School of Governance (Berlin) także uważa, że małe i średnie miasta tradycyjnie były do tej pory bazą wyborczą reżimu Putina i wiarygodnym źródłem nastrojów antyelitarnych, którymi władza manipulowała dla własnych korzyści.

Czytaj też

Jednak popularność, jaką cieszą się wagnerowcy zmusiła Kreml do ponownego przemyślenia: czy nienawiść do elit w regionach nie poszła za daleko? I czy nadal są bastionem poparcia reżimu? Żyje w nich oficjalnie około 40 milionów ludzi (choć nierejestrowana migracja zarobkowa do dużych miast oznacza, że w rzeczywistości jest ich mniej). Ich rola polityczna jest jasna: małe i średnie miasteczka stanowią kluczową część kremlowskiego mitu o rosyjskiej soli ziemi, która zawsze wspiera reżim. Panująca tam sytuację polityczną określa mianem „zielonookiego paternalizmu”. Innymi słowy, ludzie szukają silnej ręki, będąc jednocześnie antyelitami i szeroko popierając socjalną politykę. Ich zdaniem przywódcy kraju powinni zająć się nierównością i korupcją oraz unikać marnowania pieniędzy. Wojna zaskakująco niewiele zmieniła w codziennej rzeczywistości społeczno-gospodarczej małych i średnich miast. Rzeczywiście, wzmocnił model gospodarczy oparty na sektorach energetycznym i obronnym, tradycyjnie korzystny dla regionów Rosji.

Aleksandra Prokopenko z Carnegie Russia Eurasia Center stwierdza, że reżim Putina opiera się w głównej mierze na lojalnych biznesmenach i zawodowych technokratach zarządzających gospodarką. Po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym to technokratom udało się chronić rosyjski system finansowy nie tylko przed presją wywieraną przez zachodnie sankcje, ale także przed presją najbogatszych oligarchów, którzy desperacko próbowali wyciągnąć pieniądze z Rosji. Mimo że 2022 r. z Rosji odpłynęło 243 miliardów dolarów to transakcje dokonane przez osoby prywatne wynosiły 47 miliardów dolarów, co stanowi jedną piątą całkowitej kwoty. Ten transfer kapitału jest w zasadzie jedyną formą protestu przeciwko wojnie, jaką przyjęła rosyjska elita. Z kolei fala tajemniczych zgonów w rosyjskim przemyśle naftowym zwiększyła strach przed reżimem Putina i uległość wobec niego. Brak realnej perspektywy wyrwania się z systemu zmusił elity do ukrycia się w kraju, kierując się przekazem płynącym z Kremla, że tylko Rosja może zapewnić bezpieczną przystań.

Dlaczego Rosjanie pomimo wojny aprobują poczynania Putina?

Aleksiej Levinson, Kierownik Zakładu Badań Społeczno-Kulturalnych Centrum Lewady w swym tekście „Sygnały Putina” pisze, że jak wynika z badań dotyczących jego osoby bezwzględna większość Rosjan biorących udział w ankietach na zadane pytanie: Czy ogólnie akceptujesz lub ogólnie nie pochwalasz działań W. Putina jako prezydenta/premiera Federacji Rosyjskiej?” Odpowiada Akceptuję”. Starsze pokolenie z racji przyczyn zarówno demograficznych, ekonomicznych, historycznych okazało się ideologicznie dominującą częścią rosyjskiego społeczeństwa, w którym nostalgia za sowieckim i powszechnym konserwatyzmem społecznym stała się akceptowaną modą, stylem, wygodną postawą życiową. Zwraca uwagę, że rosyjska kultura (w sensie potocznym) ma swoje źródło w kulturze wiejskiej, w której tradycja jest jej najważniejszym regulatorem i stabilizatorem.

Gwałtowne wydarzenia jakich doświadczyła Rosja zniweczyły te społeczne tło kulturowego sposobu życia i jego tradycji, gdyż zniszczone zostały wspólnoty rodzin, które istniały razem i w jednym miejscu przez kilka pokoleń. Powstały nowe, gdzie lokalne wartości i normy mają pierwszeństwo przed wartościami i normami „dużego” społeczeństwa a w szczególności normami prawa pisanego. W rosyjskim kręgu kulturowym od lat 90 tych występuje zjawisko będące dla obserwatorów z zewnątrz czymś nie zrozumiałym jakim jest wpływ norm i zachowań subkultury przestępczej a obraz złodzieja i chuligana u części Rosjan nie jest negatywny. Sam Putin mówił o swoim dzieciństwie i młodości:„Naprawdę byłem chuliganem”. Nakłada się na to powszechny kult „czekisty” a ten musi robić to, czego innym nie wolno, ale ma na to pozwolenie od władzy, dlatego też za takie działania nie ponosi odpowiedzialności. Poprzez co Putin idealnie wpisuje się w ten topos. Nakłada się na to obraz Zachodu w rosyjskiej kulturze przedstawiany jako rywal lub wróg. Stąd też rzeczywista lub wyimaginowana obecność „obcego”, czy „wroga” jest czynnikiem spajającym Rosjan.

Czytaj też

Zdaniem politologa Mindaugasa Lapinskasa, na którego powołuje się „The Insider”, pomimo że badania socjologiczne wskazują na brak jasno określonego wroga i nawet NATO czy „kolektywny Zachód” nie są jasno zdefiniowane, a jedynym argumentem wyjaśniającym zwolennikom Putina, z kim walczy Rosja, są „faszyści” i „naziści”. - A ponieważ wojna toczy się przeciwko faszyzmowi, nie ma znaczenia, kto zaatakował pierwszy. Zaletą tego podejścia jest to, że w dogodnym momencie można powiedzieć, że faszyzm został pokonany, już go nie ma, zwyciężyliśmy. - dodaje.

Jak możemy przeczytać w analizie „The Insider” dotyczącej, czego Rosjanie szukają w Yandeksie coraz więcej Rosjan martwi się o swoją przyszłość. Nie ufając zbytnio oficjalnym prognozom, zwraca się do wróżbitów, jasnowidzów i innych szarlatanów (widząc to zapotrzebowanie, propaganda nie była tym zaskoczona i zaczęła zapraszać wróżbitów na antenę propagandowych talk show, gdzie w swoich szklanych kulach widzą oczywiście miażdżącą klęskę Ukrainy i triumf Rosji nad światem). Popularność wszelkich zapytań związanych z przewidywaniem przyszłości wzrosła wielokrotnie od początku wojny. Rosjanie mają nadzieję znaleźć odpowiedzi na pytania o to, co stanie się z Rosją i Ukrainą w przepowiedniach Wangi, zmarłego lidera LDPR Władimira Żyrinowskiego, mnicha Abla, św. Matrony z Moskwy, astrologów Tamary i Pawła Globy, starszego Zosimy Sokura i proroka-matematyka Sidika Afgana. Jednocześnie programy z udziałem wróżbitów i astrologów w rosyjskiej telewizji pozostają najwyżej ocenianymi, oglądanymi przez coraz więcej Rosjan. Także w armii rosną mistyczne nastroje, twierdzą autorzy.

Wspomniany uprzednio Aleksiej Levinson zwraca też uwagę, że oceny aprobaty dla Putina wzrosła do zaskakujących wysokości ponad 80%, a do prawie 90% w sytuacjach, które Rosjanie postrzegali jako sytuacje ostrej konfrontacji z Zachodem. Natomiast ci, którzy żądają uczciwych wyborów, ścisłego przestrzegania prawa, a także ci, którzy bronią Jednolitego Egzaminu Państwowego (matury), ci, którzy nie akceptują wynagrodzeń w kopercie itp. - nie są do końca obcy, ale „nie są nasi”. Stosunek do nich wszystkich jest mniej więcej taki sam, jak do Żydów: czasem trzeba pogodzić się z ich obecnością w naszym życiu. Są potrzebni, bo w swoich laboratoriach i na uczelniach robią coś, bez czego nie będzie naszej siły obronnej, nie będzie Internetu, nie będzie działać telefonia komórkowa i tak dalej.

Na ocenę Putina wpływ ma unikalny kapitał społeczny tego polityka. Długoterminowe obserwacje tego, jak różne czynniki wpływają na poziom aprobaty dla Putina pokazały - że w oczach znacznej części Rosjan, jako przywódca narodowy ma jedną i główną do spełnienia rolę. Musi zapewnić Rosji pozycję wielkiego mocarstwa na świecie. O tym, jak powinien to zrobić, opinia publiczna nie zastanawia się. Podąża za osiągnięciami Rosji. (O jej wynikach dowiaduje się z programów telewizyjnych.) I właśnie dlatego działalność prezydenta jest zatwierdzana. (Próba osiągnięcia tego celu przy pomocy Specjalnej Operacji Wojskowej (tak określa się oficjalnie w Rosji wojnę) również została poparta.

Aprobata dla działań Putina jest dla przeciętnego Rosjanina potwierdzeniem wielkości jego kraju, a tym samym potwierdzeniem jego własnego statusu we własnych oczach. Równocześnie jak zwraca uwagę Konstantin Eggert komentator - polityczny Deutsche Welle - dzisiejsze społeczeństwo rosyjskie przyzwyczaiło się do wojny, ponieważ nie dotarła ona jeszcze do każdego domu. Jeśli chodzi o poziom życia Rosjan, nic się radykalnie nie zmieniło. Problem rosyjskiej opozycji jest to, że społeczeństwo w Rosji próbuje odsunąć od siebie realia wojny, co całkowicie odpowiada Putinowi. Wszelkie dziania władz skupiają się na tym, aby mieszkańcy rosyjskich miast liczących ponad milion mieszkańców nie zwracali uwagi na wojnę. A ta oficjalna propaganda działa bardzo skutecznie, szczególnie w przypadku prowincji, której ludność nigdy nie wyjeżdżała nie tylko za granicę, ale nawet poza swój region. „Media opozycyjne produkują bardzo ciekawe i wartościowe treści, problem jednak w tym, że rosyjska publiczność nie chce się z nimi zapoznać, choć ma taką możliwość”.

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

Realia rosyjskiej opozycji

Według szacunków m.in. Kiryła Rogowa całkowity zasięg niezależnych, emigracyjnych mediów społecznościowych i blogów opozycyjnych społeczno-politycznych wśród rosyjskiej publiczności sięga 30-35 milionów unikalnych użytkowników miesięcznie, z czego 10-15 milionów to stosunkowo stała publiczność. Nie są to liczby małe i marginalne. Pozostaje jednak pytanie, czy treści w nich prezentowane są przyjmowane przez Rosjan. Zwłaszcza przesłanie zakładające przegraną Rosji z Ukrainą jako jeden z warunków jej demokratyzacji.

Próba porównania obecnej sytuacji do tej, która miała miejsce w czasie wojny w Afganistanie, która była jednym przyczynków końca Związku Sowieckiego nie jest adekwatna. Tamtejszy konflikt toczył się w daleki kraju w obcej ziemi. Natomiast obecny trwa na terenach uznawanych przez wielu Rosjan za swoje. Pomimo, że rosyjskie straty są nieporównywalnie większe niż w Afganistanie (giną głównie żołnierze z rosyjskiej prowincji) nie przekłada się to na jakikolwiek wzrost potencjału rewolucyjnego. Rosyjskie społeczeństwo w swej masie postrzega to jako konieczność, wynikającą z zachowania swego państwa jako imperium.

Demonstrację przeciwko mobilizacji miały rachityczny przebieg i nie wynikało to jedynie z obawy przed masowymi represjami, ale z braku większego zainteresowania nimi. To, że kilkaset tysięcy Rosjan, którzy z obawy przed wcieleniem do armii opuściło granicę nie oznacza, że był to gest przeciw wojnie a przebywając na emigracji nie włączają się działania opozycji. Gienadij Gutkow zwrócił uwagę na konferencji w Tallinie, że dwieście tysięcy zdecydowało się na powrót. Ewentualne akty zbrojnego oporu ze strony opozycji, aby były skuteczne muszą mieć poparcie społeczne, a tego nie widać. W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że „wagnerowcy” w czasie swego „marszu sprawiedliwości” w wielu miejscach byli witani kwiatami. Rajdy samochodowe, nabożeństwa żałobne, spontaniczne pomniki które miały miejsce w wielu miastach na terenie Rosji w 40 dzień po śmierci Prigożina - po zgonie wedle prawosławnej tradycji następuje najważniejsze wydarzenie - od tego zależy, czy dusza zmarłego pójdzie do nieba, czy do piekła.

W wielu rosyjskich środowiskach zaczyna występować zjawisko, które wręcz można określić jako swoisty „kult Prigożina”. Równocześnie rosyjska opozycja nigdy nie była monolitem składa się z jednej strony z Forum Wolnej Rosji, które było animatorem konferencji w Tallinie, byłych oligarchów jak np. Chodorkowskiego, Aleksieja Nawalnego przebywającego w więzieniu uchodzącego z racji swej kampanii antykorupcyjnej w części opinii publicznej za ikonę protestów społecznych i zarazem wielkoruskiego nacjonalistę, po ugrupowania nacjonalistyczne, feministyczne i promujące swobodę nienormatywnej obyczajowości. Do tego dochodzą wewnętrzne konflikty, które z pewnością jej nie pomagają. Są one być może spowodowane emocjonalną reakcją na niemożność wywarcia bardziej pozytywnego i szerszego wpływu na obecny stan rzeczy. Ponadto pojawiają się zarzuty do niektórych osób, że prowadzona przez nich działalność służy bardziej zarabianiu pieniędzy niż walce o prawa człowieka i przeciwstawianiu się korupcji.

Leonid Wołkow, główny doradca Nawalnego, zrezygnował z zarządu jego Fundacji Antykorupcyjnej, gdy ujawniono, że wystosował list o uchylenie sankcji UE wobec oligarchów Michaiła Fridmana i Petera Avena, którym zarzuca się m.in. współpracę z KGB pod koniec lat 80., kontakty z kolumbijski kartelami narkotykowymi i OPG Sołntsewo. Symptomatyczne jest też to, że Julia Nawalny w wystąpieniu na gali rozdania Oscarów ani słowem nie wspomniała o wojnie na Ukrainie. Z kolei wobec Władimira Osieczkina, twórcy Gulagu.net, zostały wysunięte zarzuty, że jego poczynania w obronie praw człowieka służą w znacznej mierze zarabianiu pieniędzy.

Równocześnie dochodzi do zgoła dziwnych sojuszy. Po zatrzymaniu prawników broniących Nawalnego adwokat Igora Girkina (Strielkowa) Aleksander Mołochow, zasugerował rozważenie możliwości strajku rosyjskiej palestry. Napisał on w swym oświadczeniu: Wzywam Federalną Izbę Adwokacką do rozważenia możliwości zorganizowania jednodniowego strajku ostrzegawczego adwokatów w całym kraju, pod warunkiem potwierdzenia ewidentnie bezpodstawnego oskarżenia prawników Nawalnego. Bo dziś przyszli po adwokatów Nawalnego, jutro po adwokatów Strielkowa, pojutrze po wszystkich pozostałych prawników „.A Michaił Chodorkowski wręcz publicznie poparł „bunt” Jewgienija Prigożina. Pisał on na swoim kanale Telegramu : To, co możemy teraz zrobić, aby pomóc naszemu krajowi, to pomóc ludziom usłyszeć Prigożyna, gdy mówi prawdę (to okropne, co mówię!)” W swym wywiadzie dla m.in. dla rosyjskiego  „Holod.media” stwierdził :Myślę, że była to szansa, której nie byliśmy w stanie wykorzystać, ale którą zdecydowanie musimy wykorzystać w przyszłości.” 

Te wszystkie uwarunkowania skutkują że rosyjska opozycja nie jest w stanie sformułować jednolitego przekazu dla Rosjan a założenia jej części że potencjalne zwycięstwo Ukrainy z Rosją może skutkować zmianami demokratycznymi w Rosji można uznać za życzeniowe.

Reklama

Komentarze (7)

  1. Dr. Pavl Kopetzky

    Nie, bo rosyjska opozycja nie chce obalić tow. Putina z KGB. Real Life and Politik

    1. Czytelnik D24

      Rosyjska opozycja jak wszystko inne w Rosji ma charakter potiomkinowskiej atrapy.

  2. bezreklam

    Warto sie zastanowic czy taka opozcja nie jest kierwana przez inne wywiady - (moze np Lenin byl) Przklad Hodorkowskiego - przlecial samoltem z Niemiec (gdzie sie ukrwal) nagle do Moskwy - akurat jak Putin dostal zaslabinecia. O stanie zdrowia Putina w tym czasie widzialo tylko 5 osob w Rosjiu + wywiad USA. Skoro wiec Hodokwski wsiadl w samolt do moskwy liczac na przejeccie wladzy - znaczy ze dostal cynk od CIA. Dopiero potem kazdy wiedzial ze Putin zaslalb ale na pocztku 5 osob. Podonie sa poszlaki ze PO w PL - tez maja finanswanie z nimiec. Idealnie by bylo spawdzac wsztsko ale nie zartwac a doladnie. Zrdola

    1. Rusmongol

      Dla agenta kgb każdy kto nie robi jak on chce jest agentem zachodu. Nawet w ich prawie jest coś takiego. Typowy system totalitarno faszystowski. Dajcie mi człowieka a ja znajdę na niego paragraf...

    2. bezreklam

      To sie zgadza i dotczy obu stron. Np dla Paranika Ty jestes Ukrainskim Agentem. Dla niektrych kazdy kto mowi ze na Ukrainie jest korupcja to Ruski Onuc (Nawet jesli amerukanie tak mowia) Paranoja - zaciemna obraz. Podbnie jak Marcartyzm w USA- widzial wszedzie "czerwnych" tam dzie ich nie ma. Zeby to rozyruznic musisz analizwac. Jesli jestes tylko emocjanany znaczy ze ktos toba steruje. Jednak to ze np Opozycja w krajach islamkich byla wspierana przez CIA - to chyba wie kazdy dzieciak. Poprstu uzwac mozgu - jesli masz

    3. Wania

      Agent CIA otruł Putina i go nie złapali? Niemożliwie. Warto się zastanowić, która służba używa trucizn, np nowiczoka lub polonu jako substancji trujących? GRU i KGB? Bingo. Jak się jeszcze spojrzy na rajd prigozina, który był przygotowywany prawie pół roku bez ingerencji ze strony MON i Putina to sterowanie opozycją w Rosji przez rosyjskie służby jest pewne. GRU wsadzi kolejnego oligarchę na cara gdy im się to opłaci. Tym razem nie przerwa akcji jak w rajdzie prigozina. Rosja to jedna wielka mafia.

  3. logan

    W Rosji opozycja siedzi w w więzieniach, dawno wyjechała za granicę albo nie żyje. Tam nigdy nie było demokracji i co z tym się wiąże warunków do działalności opozycji. Litwinienko czy Politkowska mogliby na ten temat dużo powiedzieć gdyby żyli.

  4. Adam S.

    Jakiej opozycji? Tej, która krytykuje putina za słabe postępy w wojnie? Nie ma opcji, żeby Federacja Rosyjska stała się wolnym i demokratycznym krajem, bo nie ma społeczeństwa, które mogłoby żyć w takim kraju. Rosyjskie imperium musi się rozpaść na kilka-kilkanaście podmiotów. Część z nich obierze drogę azjatyckich autorytarnych republik postradzieckich, część pogrąży się w mafijnym chaosie, a część być może kiedyś dołączy do cywilizacji europejskiej.

  5. Antonioo

    Odpowiem na zadane pytanie - Nie, rosjanie to faszyści i marzą o wielkiej imperialnej rosji

  6. ands

    Trzeba zacząć od tego, że w Rosji nie ma opozycji. Kto zabija sąsiadów i podbija ich ziemie jest jedynym godnym przywódcą imperium.

  7. Rusmongol

    Opozycja w Rosji? Hahaha. To tak jakby w arabi saudyjskiej była opozycja 🤣. Przecież to królestwo kgb i oligarchii.

Reklama