Reklama

Rosyjskie drony nad Polską: zaniedbania, prowokacje i zmiana w Konstytucji [KOMENTARZ]

Mi-24 - to m.in. takich śmigłowców użyto do poszukiwania rosyjskich dronów. Nie mają one jednak głowic optoelektronicznych, nie mówiąc o radarach.
Mi-24 - to m.in. takich śmigłowców użyto do poszukiwania rosyjskich dronów. Nie mają one jednak głowic optoelektronicznych, nie mówiąc o radarach.
Autor. 1 Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych

Wlot nad Polskę kilkunastu rosyjskich bezzałogowców to raczej na pewno celowa prowokacja ze strony Moskwy. W jakim stanie jest dziś polska obrona i jakie środki przeciwdziałania należy podejmować?

W nocy z wtorku na środę po raz pierwszy w historii doszło do zestrzeleń rosyjskich środków napadu powietrznego nad Polską, w ramach zintegrowanego systemu obrony NATO. To ewidentna rosyjska prowokacja, już kolejna w ostatnich dniach, bo wcześniej miało miejsce kilka naruszeń przestrzeni powietrznej, a co najmniej w jednym przypadku – zbiegającym się w czasie z wizytą prezydenta Karola Nawrockiego w USA – miały miejsce dwa wloty dronów w ciągu jednej nocy.

Pojawiają się pytania o to, jakie środki Polska ma po to, by takie zagrożenia wykrywać i zwalczać. Należy zauważyć, że po rozwinięciu produkcji wojennej przez Rosję natężenie i skala ataków bezzałogowcami stały się bezprecedensowe, bo możemy mówić o kilkuset uderzeniach dziennie powtarzanych co kilka dni. I jak mówił sam szef Sztabu Generalnego generał Wiesław Kukuła, liczba dronów używanych do ataku może dojść do tysiąca.

Ze zdjęć, jakie pojawiają się w sieci, wynika, że większość dronów, która wleciała do Polski, to system Gerbera, czyli proste wabiki ze styropianu mające przede wszystkim obciążać ukraińską obronę przeciwlotniczą. Oczywiście one również mogą stanowić zagrożenie, bo mogą przenosić kilkukilogramowy ładunek wybuchowy lub być polane żrącą cieczą. To systemy lżejsze od Shahedów, przenoszących nawet kilkudziesięciokilogramową głowicę.

Reklama

Obecnie na Ukrainie do zwalczania tak zmasowanych ataków wykorzystuje się całą paletę środków – od specjalnych dronów przechwytujących (wykorzystujących w większości ładunki wybuchowe, choć w niektórych firmach prowadzono prace nad dronami taranującymi wrogie drony), przez śmigłowce (od sierpnia 2024 do sierpnia 2025 roku ukraińskie śmigłowce zestrzeliły ponad 3200 dronów, w tym celu były modyfikowane we współpracy z Kanadą), aż po klasyczne, rakietowe zestawy przeciwlotnicze, broń lufową (od karabinów maszynowych po ciężkie, specjalizowane Gepardy) i samoloty bojowe.

Ukraiński zestaw przeciwlotniczy Cheetah PRLT - ceniony na Ukrainie pomimo upływu czasu
Ukraiński zestaw przeciwlotniczy Cheetah PRLT - ceniony na Ukrainie pomimo upływu czasu
Autor. Dowództwo Powietrzne „Zachód” Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy/Facebook

W Polsce trwa dyskusja nad wzmocnieniem obrony powietrznej i przeciwko bezzałogowcom. Obecnie mamy bardzo ograniczone zdolności, nie tylko w zakresie obrony antydronowej, ale powietrznej w ogóle, bo budowa tej ostatniej przyspieszyła dopiero po 2022 roku. Należy powiedzieć jasno, że jej obecny stan jest wynikiem szeregu zaniedbań. Bo o ile w długofalowych planach modernizacji, przygotowywanych np. dekadę czy dwie temu, dronów przechwytujących nie było, to samoloty bojowe i wczesnego ostrzegania oraz śmigłowce wielozadaniowe, których zakupy przyspieszono dopiero po wybuchu pełnoskalowej wojny, a także nowoczesne lufowe systemy przeciwlotnicze już tak. I to, że ich nie realizowano, dotyczy różnych opcji politycznych.

Przeciwlotniczy Zestaw Artyleryjski LOARA - jedna z "ofiar" cięć budżetowych z 2008 roku
Przeciwlotniczy Zestaw Artyleryjski LOARA - jedna z "ofiar" cięć budżetowych z 2008 roku
Autor. M. Dura/Defence24.pl

Przykładowo, zestaw przeciwlotniczy Loara, który jest znacznie nowocześniejszy od wciąż cenionego przez Ukraińców po trzech latach użycia na wojnie Geparda, został skasowany przez MON pod kierownictwem Bogdana Klicha. Z kolei z zakupu śmigłowców Caracal, które – wyposażone w głowice optoelektroniczne i nowoczesną broń lufową wraz ze środkami łączności – mogłyby skutecznie ścigać, namierzać i niszczyć drony nad Polską, zrezygnował MON pod kierownictwem Antoniego Macierewicza. Zakupy kolejnych śmigłowców dla Lotnictwa Wojsk Lądowych to lata 2022-2025 (AW149, Apache), a na lufowy zestaw do obrony Wojsk Lądowych wciąż czekamy. Dziś, jak mówił premier Tusk, do poszukiwania dronów obok F-16 i F-35 skierowano polskie śmigłowce Mi-24, Mi-17 i Black Hawk, ale niemal na pewno żaden z nich nie miał głowicy optoelektronicznej, która pozwalałaby wykrywać zagrożenia z większego dystansu.

Strzelanie rakietą S-5 ze śmigłowca Mi-2 - dzisiejsze realia polskiego Lotnictwa Wojsk Lądowych
Strzelanie rakietą S-5 ze śmigłowca Mi-2 - dzisiejsze realia polskiego Lotnictwa Wojsk Lądowych
Autor. 1 Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych

Cała ta sytuacja i prosta analiza przyczyn jasno pokazuje, że obecnie nie ma co szukać winnych, a należy zastanowić się, co dalej i podejmować pilne działania. Na czym powinny one polegać? Obok zabiegania o wzmocnienie ze strony sojuszników, potrzebne jest oczywiście pilne wzmocnienie obrony antydronowej. Będzie to wbrew pozorom kosztowne. Systemy antydronowe, nawet jeśli są tańsze od przeciwlotniczych, trzeba często modyfikować i potrzebne są w dużej liczbie. Ale w obecnej sytuacji i patrząc na zmiany na polu walki nie ma innego wyjścia.

Reklama

Trzeba też zaznaczyć, że obrona przeciwko bezzałogowcom musi być warstwowa. Nawet Izrael, który ma najnowocześniejszą technologię, krótką granicę (łatwą do nadzorowania korzysta z szeregu różnych środków, od broni lufowej, przez WRE, okręty jako wysunięte systemy obrony, po rakiety, lasery, śmigłowce i samoloty bojowe. I cały czas je rozwija. Żaden system nie jest w pełni skuteczny sam prezydent Zełeński mówił najpierw o przekroczeniu granicy Polski przez osiem dronów, a teraz wskazuje że mogło ich być znacznie więcej, nawet około 24.

Śmigłowce takie jak Caracal (lub ich odpowiedniki) mogłyby być bardzo przydatne do zwalczania dronów
Śmigłowce takie jak Caracal (lub ich odpowiedniki) mogłyby być bardzo przydatne do zwalczania dronów
Autor. Fot. Airbus Helicopters.

Jak więc powinna działać Polska? Należy uruchomić budowę wielopoziomowego systemu, dopuszczając różnych wykonawców. A także taką sytuację, w której wymaga się współpracy od dostawców różnych komponentów (np. kto inny dostarcza radar, kto inny – pasywny system wykrywania lub zakłócania, kto inny – dron przechwytujący), tak, by dysponować możliwie najpełniejszymi i najskuteczniejszymi rozwiązaniami. Zdolności zwalczania, a nade wszystko wykrywania, bezzałogowców powinny być zresztą także w Straży Granicznej czy Wojskach Obrony Terytorialnej.

Reklama

W tej sytuacji, obok uruchomienia art. 4 Traktatu Waszyngtońskiego i wniosku do sojuszników o dodatkowe wsparcie, być może istotne byłoby podjęcie dyskusji w celu bezpośredniego wykorzystania zamrożonych aktywów rosyjskich na odbudowę Ukrainy albo ceł wtórnych dla odbiorców rosyjskiej ropy? Odpowiedź powinna być skoordynowana z sojusznikami, niekoniecznie symetryczna (nie musi mieć charakteru czysto wojskowego) i skuteczna.

Czytaj też

Należałoby radykalnie zmienić podejście do reagowania w sytuacjach poniżej progu wojny. Każdorazowa pełna ocena proporcjonalności, adekwatności i długotrwałe postępowania sądowe nie są adekwatne do obecnej sytuacji. I nie chodzi tutaj tylko o zwalczanie wrogich dronów w powietrzu.

Bardzo dobrym przykładem jest sytuacja na granicy Polski z Białorusią. Choć przepisy były parokrotnie zmieniane, to nadal Wojsko Polskie i Straż Graniczna nie mają adekwatnych uprawnień do przeciwdziałania zagrożeniu hybrydowemu. Strefa buforowa na granicy powinna być szersza, a samo jej naruszenie – powinno być przestępstwem, by w sposób jednoznaczny odciąć migrantów od przemytników. A dziś nielegalne przekroczenie granicy, o ile nie zostało dokonane np. siłowo, jest tylko wykroczeniem.

Bezzałogowy system latający HAASTA z podwieszonymi rakietami kal. 105 mm od WITU.
Bezzałogowy system latający HAASTA z podwieszonymi rakietami kal. 105 mm od WITU.
Autor. Adam Świerkowski / Defence24

Oczywiście jest ryzyko, że przepisy wprowadzone zwykłą drogą legislacyjną zostałyby odwołane przez polski lub międzynarodowy sąd jako „nieproporcjonalne”. Pierwszeństwo nad zwykłymi ustawami ma tylko Konstytucja RP.

I może właśnie jest czas na to, by tę Konstytucję zmienić? Nie pisać całej na nowo, bo nie ma na to zgody politycznej, ale dokonać zapisów radykalnie rozszerzających możliwość funkcjonowania państwa w stanie wyjątkowym. Dziś może on zostać wprowadzony z jednego powodu, tylko raz na nie dłużej niż 90 dni, a następnie przedłużony na 60 dni.

Czytaj też

W czasie stanu wyjątkowego nie można też prowadzić np. wyborów parlamentarnych i prezydenckich (co przeciwnik mógłby wykorzystać, planując eskalację działań). Trzeba więc wprowadzić możliwość ciągłego funkcjonowania stanu nadzwyczajnego przez długi okres. Tylko takie rozwiązanie – wraz z ograniczeniem ingerencji sądów w działania służb na zasadzie „proporcjonalności”, dającej swobodę w interpretacji – da możliwość jednoznacznego i dynamicznego reagowania na zagrożenia inne niż pełnoskalowa wojna, której należy zapobiegać.

Reklama

Zmiany legislacyjne, zarówno w Konstytucji, jak i w ustawach, na przykład dotyczących bezpieczeństwa, powinny być jednym z ważnych kroków, jakie Polska podejmuje w odpowiedzi na rosyjskie zagrożenia. Wojsko, Straż Graniczna i inne służby działają w granicach prawa i na jego podstawie. Skoro pole walki jest dynamiczne, to trzeba dostosować prawo do dynamicznych zmian.

Zestaw przeciwdronowy Advanced Protection Systems (APS) SKYctrl.
Zestaw przeciwdronowy Advanced Protection Systems (APS) SKYctrl.
Autor. Advanced Protection Systems

I taka zmiana właśnie Konstytucji – dająca bardzo duże uprawnienia w ramach stanu nadzwyczajnego niebędącego stanem wojennym, z zatwierdzeniem przedłużenia np. 3/5 głosów w Sejmie i za zgodą prezydenta – jest dziś potrzebna. I należy wdrażać ją w zgodzie politycznej, niezależnie od sugestii – na przykład z obozu politycznego prezydenta Karola Nawrockiego – że całą ustawę zasadniczą trzeba napisać na nowo.

Zanim zmienimy całą konstytucję (lub nie, jeśli nie będzie takiej większości), trzeba ją już w obecnym kształcie – podobnie jak wojsko i całe państwo – „uzbroić” w narzędzia do odpowiedniej reakcji. Bo środowisko zagrożeń jest zupełnie inne niż w latach 90., gdy obecna ustawa zasadnicza była przygotowana. A mając lepsze podstawy prawne, państwo będzie działało dużo skuteczniej.

Reklama
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie
Reklama

Komentarze (2)

  1. Lord of Cumshot

    Loara była kompletnym niewypałem nadającym się przede wszystkim do zwalczania zagrożeń takich jak myśliwce Lim-5. Do tego była oparta na podwoziu T-72, którego obecnie nie mielibyśmy jak utrzymać w działaniu. Do obrony Warszawy i obiektów instrafruktury krytycznej (np. elektrowni) polska powinna zakupić Goalkeeper CIWS. Samo działko obrotowe można też zamontować na podwoziu kraba i używać np. do zwalczania nielegalnych demonstracji, chuliganki stadionowej itd.

  2. user_1055408

    MAMY ŚRODEK ZWALCZANIA GOTOWY. SA35 Z PIT RADWARU. ILE ZAMÓWIONO? TO PYTANIE DO ZADANIA W MON

Reklama