Reklama

Siły zbrojne

Wojna minowa na Morzu Czerwonym

Fot. Mass Communication Specialist Seaman Jesse A. Hyatt, United States Navy, domena publiczna, commons.wikimedia.org
Fot. Mass Communication Specialist Seaman Jesse A. Hyatt, United States Navy, domena publiczna, commons.wikimedia.org

Jemeńscy Huti cały czas rozwijają własne zdolności do rażenia celów poza terytorium państwa. Ma to obejmować zarówno wzrost możliwości prowadzenia wojny minowej, na kluczowym Morzu Czerwonym, ale również zwiększanie zasięgów pocisków balistycznych, mogących zagrażać już nawet całemu terytorium Królestwa Arabii Saudyjskiej. Wojna w Jemenie staje się więc impulsem do analiz w zakresie nowoczesnych działań na wodzie, w powietrzu i lądzie. Jednakże, jej znaczenie nie jest mocno akcentowane przede wszystkim z racji oddalenia od Europy oraz blokady informacyjnej, stosowanej w celu wyizolowania rejonu konfliktu.

Morze Czerwone jest obecnie akwenem, gdzie rejestruje się coraz większe zagrożenie minowe. Dotyczy to możliwości używania min morskich przez siły Huti (Ansar Allah), a więc grupę kontrolującą znaczną część terytorium Jemenu. Według Arie Egozi z portalu "Breaking News" (powołującego  się przy tym na źródła saudyjskie) dotychczas koalicji arabskiej udało się zneutralizować w sumie 171 min.D o ostatniego przypadku miało dojść w miniony piątek,  w południowej części tego akwenu morskiego. Huti mają stosować zarówno miny morskie, które swobodnie pływają po Morzu Czerwonym po ich wypuszczeniu, ale też takie które są ułożone na głębokości ok. 16 metrów, zaś ich aktywacja następuje w momencie zbliżenia się jednostki pływającej.

Obawy  związane są przede wszystkim z  bezpieczeństwem statków handlowych, poruszających się po szlakach żeglugowych wiodących przez Morze Czerwone. Trzeba pamiętać, że kluczowe znaczenie ma w tym przypadku Cieśnina Bab al-Mandab i podejścia do niej. Lecz niebezpieczeństwo dotyczy także okrętów, które operują w ramach międzynarodowej koalicji nadzorującej wody wokół ogarniętego umiędzynarodowioną wojną domową Jemenu. W sumie, w tekście Arie Egozi, wskazano, że obecnie trudno ocenić skalę tej kampanii minowej. Szczególnie, że część eksplozji nie wychodzi na jaw, a niektóre są jedynie kwitowane dość lakonicznymi komunikatami. Trudno jest też oszacować liczbę  min morskich przemyconych doJemenu w toku obecnych działań zbrojnych. Większość komunikatów o przejęciu kontrabandy idącej do Huti skupia się jedynie na broni lekkiej. Może to oznaczać, że chociażby dla irańskich Strażników Rewolucji przemyt min morskich czy też elementów systemów rakietowych jest priorytetem w zakresie zabezpieczenia całej operacji i kontrakcja staje się o wiele bardziej skomplikowana.

W Stanach Zjednoczonych zauważa się przy tym, że kampania minowa Huti może być ważnym sygnałem do szybkiej wręcz natychmiastowej modernizacji własnych zasobów przeznaczonych do wykrywania i niszczenia min morskich. Szczególnie, że w przypadku U.S. Navy istnieje realne przekonanie, iż działania Huti to niejako przedsmak możliwości jakimi dysponuje ich strategiczny partner czyli Iran. To właśnie Teheran ma być odpowiedzialny za skokowy wręcz wzrost zdolności minowych Huti, przekazując  miny morskie różnych konstrukcji – krajowej, chińskiej czy też rosyjskiej. Arsenał Huti, według tekstu Arie Egozi, ma być mocno rozbudowany o miny morskie magnetyczne, akustyczne i kontaktowe. Trzeba pamiętać, że działania wokół Cieśniny Bab al-Mandab mogą być przy tym traktowane jako lekcja poglądowa dla irańskich planistów i strategów, którzy przecież wielokrotnie grozili Amerykanom możliwością siłowego zamknięcia Cieśniny Ormuz.

Nie da się również pominąć faktu, że z obecnych walk w Jemenie płyną również niepokojące sygnały o stosowaniu innych rozwiązań dedykowanych działaniom morskim. Chodzi zarówno o mniej lub bardziej skomplikowane platformy bezzałogowe, które są uzbrajane w ładunki wybuchowe i kierowane do rażenia okrętów oraz statków. Jak podkreśla chociażby H.I. Sutton mowa w głównej mierze o improwizowanych platformach będących przekształceniem łodzi rybackich, a także patrolowych. Poprzez ulokowanie masztów z kamerami i systemem do zdalnego kontrolowania poruszania się łodzi są one w stanie szybko podchodzić z ładunkiem wybuchowym szczególnie pod wolniejsze statki handlowe czy np. tankowce. Istnieją doniesienia, że pojawiły się próby użytkowania bojowego tego rodzaju jednostek w rejonach portowych. Oczywiście nie należy zapominać, że w regionie istnieje groźba użytkowania także bardziej „konwencjonalnych” szybkich łodzi motorowych pilotowanych przez ludzi, mających za zadanie ataki samobójcze, . W końcu to właśnie w Jemenie doszło do słynnego ataku na amerykański niszczyciel USS Cole, który wpłynął do portu w Adanie.

Jeszcze z pierwszej fazy arabskiej interwencji w Jemenie, pod wodzą Królestwa Arabii Saudyjskiej pamiętamy chociażby używanie pocisków rakietowych C.801 (konstrukcja bazująca na chińskich rozwiązaniach) do atakowania manewrujących u wybrzeży Jemenu okrętów. Niezależnie od kwestii rakiet, trzeba też wspomnieć o możliwości operowania w rejonie jednostek komandosów, dedykowanych do działań morskich. W końcu na szlakach żeglugowych w regionie Bliskiego Wschodu od pewnego czasu obserwowana jest seria tajnych operacji, które przypisuje się działaniom Izraela oraz Iranu (np. eksplozja na irańskim statku- bazie wywiadowczej MV Saviz). Dopełnia to obrazu wyraźnie rozwiniętej przestrzeni nowoczesnego konfliktu wokół Jemenu, oczywiście jeśli chodzi o domenę morską.

Wzrost możliwości jemeńskich Huti i traktowanie wojny w Jemenie jako idealnego poligonu doświadczalnego widać również w innych aspektach prowadzenia działań zbrojnych. Dotyczy to amunicji krążącej oraz zasobów pocisków rakietowych, które są w dyspozycji Huti. Szczególnie w ostatnich latach konflikt stał się areną rywalizacji systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, którymi dysponuje koalicja na czele z Królestwem Arabii Saudyjskiej, z systemami rażenia opracowanymi przede wszystkim w oparciu o kooperację Irańczyków i Huti. W marcu tego roku pojawiły się doniesienia, że nowy pocisk balistyczny Huti mógł uderzyć w cel oddalony o ponad 1200 km, znajdujący się w Dammam. Miał to być Burkan (Borkan)-3, którego istnienie zostało ujawnione latem  2019 r. Tym samym, Huti są najpewniej zdolni do pokrycia ostrzałem rakietowym większości terytorium Królestwa Arabii Saudyjskiej właśnie za pomocą kombinacji pocisków Burkan-2H i Burkan-3, a także konstrukcji  północnokoreańskich w postaci Huasong-6.

Oczywiście trudno przypuszczać, że w warunkach ekonomicznych i technologicznych samego Jemenu (szczególnie w toku wyniszczającego konfliktu zbrojnego) tego rodzaju proces modernizacji systemów rakietowych mógł się odbywać własnymi siłami. Wobec tego należy zaznaczyć, że przemyt systemów rakietowych (analogicznie do innych systemów uzbrojenia) jest kluczowym źródłem wyposażenia Huti. państwa wysyłające uzbrojenie muszą z tego powodu  dość uważnie obserwować jego bezpośrednie zastosowanie w walce. Śmiało dziś można stwierdzić, że dla Teheranu czy też nawet Pjongjangu to cenne źródło wiedzy praktycznej, wyniesionej co więcej na styku zróżnicowanych systemów obrony przeciwrakietowej przeciwnika. Analogicznie dzieje się w przypadku stosowania bezzałogowych statków powietrznych i specyficznego segmentu amunicji krążącej. Dlatego, sam konflikt jemeński powinniśmy traktować w kategoriach poligonu doświadczalnego o znaczeniu o wiele szerszym (nawet nie tyle w kwestiach geopolitycznych) niż tylko regionalnym.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze

    Reklama