Przemysł Zbrojeniowy
US Army rozwija „kieszonkowy” rój bojowych bezzałogowców [ANALIZA]
US Army intensywnie rozwija małe bezzałogowce które będą wystrzeliwane z pokładu śmigłowców bojowych, powstających w ramach Future Attack Reconnaissance Aircraft (FARA), czyli programu nowej maszyny rozpoznawczo-uderzeniowej. Grupa, czy raczej rój takich bsl oznaczonych ALE (ang. Air Launch Effects), ma zapewniać macierzystej maszynie wsparcie, rozpoznanie, możliwości walki elektronicznej oraz pełnić rolę amunicji krążącej. Można powiedzieć, że o ile US Air Force stawiają na kosztownego, bezzałogowego skrzydłowego, to armia widzi przyszłość w roju specjalistycznych maszyn wystrzeliwanych masowo jak rakiety.
Zawarte w ostatnich dniach umowy o wartości 3,97 mln dolarów dotyczące opracowania poszczególnych komponentów przyszłej platformy ALE przez 10 czołowych podmiotów przemysł lotniczego i obronnego w zakresie bezzałogowców wskazują iż jest to priorytet. US Army chce w przeciągu najbliższych 4 lat rozwinąć ten program wystrzeliwanych w powietrzu bsl przeprowadzić z fazy rozwojowej do zastosowań operacyjnych. Prace nad tego systemami trwają już jednak od lat. Stanowią one część koncepcji tworzenia zdolności do działania śmigłowców US Army na polu walki współczesnego, symetrycznego konfliktu zbrojnego ze zaawansowanym technicznie przeciwnikiem.
W ramach rozwoju koncepcji ALE w marcu 2020 roku z pokładu śmigłowca UH-60 Black Hawk wystrzelono, z wyrzutni przypominającej wyrzutnie pocisków kierowanych Spike czy TOW, bezzałogowiec ALTUS (ang. Air-Launched, Tube-Integrated, Unmanned System). W czerwcu podobne testy przeprowadzono z użyciem wykorzystywanego przez US Army bezzałogowca klasy MALE MQ-1C Gray Hawk. Maszyny te mogą być kontrolowane z pokładu AH-64E Apache.
Testowany w ramach programu ALE system ALTUS waży od 9 do ok. 12 kg (w zależności od konfiguracji ładunku), może pozostawać w powietrzu przez 4 godziny przebywając maksymalnie 440 km. Długość kadłuba to 1,015 m a rozpiętość składanych skrzydeł wynosi 2,5 m. Prędkość maksymalna to 90 węzłów (ponad 165 km/h) a prędkość przelotowa 60 węzłów (110 km/h). Daje to pewne pojęcie o oczekiwaniach jakie stawia przed ALE US Army.
Szybka ścieżka rozwoju
Opublikowane 12 sierpnia 2020 roku przez US Army Combat Capabilities Development Center, odpowiedzialne za rozwój i wdrażanie nowych technologii zapytanie ofertowe (RFI) dotyczące programu ALE, zawiera kolejne informacje na temat oczekiwań wobec „lojalnego roju”.
Jest on przede wszystkim przeznaczony dla maszyn wyłonionych w programie FARA, którego finalistami są Bell 360 Invictus oraz Sikorsky Raider X. Celem jest stworzenie śmigłowca rozpoznawczo-uderzeniowego wspierającego maszyny AH-64E Apache Guardian i pełniącego rolę wycofanych wiele lat temu OH-58D Kiowa Warrior. Jego wdrożenie do służby zaplanowano na początek lat 2030.
Jednak ALE trafią do służby znacznie wcześniej. Planowane jest ich wdrożenie do roku 2024, co pozwoli na przetestowanie i dopracowanie ich użycia. Będą one przenoszone przez AH-64E Apache, maszyny klasy MALE MQ-1C Gray Eagle które je wspierają a w przyszłości również platformy FLRAA (ang. Future Long Range Assault Aircraft), czyli następcę rodziny śmigłowców Black Hawk. Można więc powiedzieć, że całą flotę US Army mają otoczyć roje pomocnych bezzałogowców, oferujących szeroki zakres zastosowań w kluczowych kwestiach rozpoznania i obrony.
Wielozadaniowy rój chroniący śmigłowiec
Bezzałogowce Air Launch Effects (ALE), jak sama nazwa wskazuje, mają być wystrzeliwane czy wyrzucane w locie z macierzystej maszyny i generować najróżniejsze efekty. Zakres zadań jest szeroki i obejmuje aktywne i pasywne środki walki elektronicznej i ochrony macierzystej maszyny, ale też rozpoznanie oraz zakłócanie i niszczenie środków obrony przeciwnika. Oznacza to, iż potrzebna jest szeroka gama maszyn, czy raczej „głowic” dla wspólnego nośnika: od systemów rozpoznania wizualnego, radiolokacyjnego i elektronicznego, przez systemy zakłócania i wabiki aż po amunicję krążącą.
Kluczowe są tutaj gabaryty i masa, gdyż z uwagi na obniżenie kosztów i zwiększenie elastyczności użycia bezzałogowce te nie będą stale towarzyszyć maszynom załogowym jak Loyal Wingman US Air Force. ALE będą wystrzeliwane dopiero w momencie, gdy będą potrzebne i spisane na straty po zakończeniu zadania. Oznacza to potrzebę poświęcenia na nie części masy przenoszonego uzbrojenia czy paliwa. Hasło „rój małych bezzałogowców” jest tu nieco mylące. Mowa jest o dwóch kategoriach wagowych: cięższych bsl o masie od 150 do 250 funtów (do 113 kg) oraz lżejszych, nie przekraczających 60 funtów (27 kg). Dla lepszego wyobrażenia o czym mówimy: cięższy BSP ma mieć masę pomiędzy Spike NLOS i standardową bombą lotniczą MK81 a lżejszy to ekwiwalent mniej-więcej pocisku Spike. Nie jest to więc bezzałogowiec, który zwykle kwalifikujemy jako mały.
Mówimy o maszynach których czas lotu nie będzie przekraczał kilku godziny. Testowany w ramach ALE bsl typu ALTUS o masie do 12 kg może latać około 4 godziny. W tym czasie ALE mają wykonywać dość trudne zadania, wymagające sporej mocy, takie jak użycie aktywnych sensorów czy systemów zakłócających lub symulujących emisję większej maszyny bojowej. Jakby tego było mało, na scenę wkracza sztuczna inteligencja.
US Army jest „bardzo zainteresowana”, jak czytamy w dokumentach, aby ALE wykonywały wyznaczone zadania w możliwie autonomiczny sposób, bez konieczności bezpośredniego sterowania, oraz posiadały zdolność do „samoorganizacji dzięki sztucznej inteligencji (SI) umożliwiającej tworzenie zespołów zadaniowych, w celu pokrycia przydzielonego zakresu misji, obszaru i zdań.” Wymiana informacji ma być realizowana nie tylko z macierzystą maszyną, ale też ze zintegrowanymi systemami zarządzania polem walki (BMS) oraz w kooperacji z innymi bezzałogowcami, takimi jak MQ-1C Grey Hawk, które mogą być kierowane z m. in. z pokładu AH-64E Apache Guardian. ALE mają więc stanowić samoorganizującą się, działającą dość autonomicznie formację maszyn towarzyszących lotnictwu armii w najtrudniejszych działaniach.
Czytaj też: Nowe perspektywy uderzeniowego Apache
Część możliwości jakie może oferować taki system pokazał koncern Bell w firmach promujących maszynę Bell 360 Invictus. Widać tam, jak wystrzelone z jego pokładu w ten sam sposób jak pociski rakietowe lekkie bezzałogowce ALE towarzyszą maszynie, wykrywają cele i niszczą je w miarę możliwości, przekazując informacje stale do śmigłowca, ale realizując wyznaczone zadania samodzielnie, zgodnie z wybranym algorytmem ataku.
Wyzwaniem w programie ALE są nie tylko dość szerokie wymagania dotyczące zarówno środków działania jak i synergii w zakresie samodzielności oraz współdziałania z innymi systemami bezzałogowymi. Goni również czas, gdyż RFI opublikowano z terminem 12 sierpnia a termin składania propozycji upływa 14 września 2020 roku. Pod uwagę mogą być więc brane rozwiązania już istniejące lub będące w zaawansowanym stadium rozwoju.
US Army nie chce długo czekać na realnie dostępny, skuteczny system wystrzeliwanych bezzałogowców, które mają trafić nie tylko na wyposażenie śmigłowców ale też cięższych platform bezzałogowych, takich jak MQ-1C Grey Hawk. Zgodnie z kontraktami podpisanymi w ostatnim czasie z 10 amerykańskimi producentami już w 2022 roku ma zostać zrealizowana integracja wszystkich projektów ALE w docelową konfigurację, aby w 2024 roku możliwe było wdrożenie wstępnie funkcjonującego systemu.
Zadanie ALE? Utrzymać przewagę lotnictwa US Army nad przeciwnikiem
Skąd ten pośpiech? Wynika on wprost z analiz możliwości operacyjnych i potencjalnych konfliktów zbrojnych jakie wyłaniają się z analiz ostatnich kilku lat. Znacznie zwiększyło się ryzyko działań US Army w warunkach nowoczesnego pola walki o wysokim nasyceniu systemami obrony powietrznej i walki elektronicznej. Bardziej symetryczny konflikt i działania przeciw siłom takim jak Rosja czy nawet Chiny, to znacznie trudniejsze wyzwanie niż ściganie nawet najlepiej uzbrojonych rebeliantów. W obliczu tego typu zagrożeń US Army chce utrzymać przewagę jaką zapewniają najnowsze technologie bezzałogowe.
Szczególny nacisk położono na rozpoznanie szerokozakresowe, zarówno aktywne jak i pasywne, będące kluczem do skutecznego zwalczania zagrożeń i najistotniejszych celów. Drugi pod względem wagi kierunek to walka elektroniczna, zakłócanie i fałszywe cele (wabiki), które mają nie tylko odciągać ogień od maszyn załogowych, ale też skłonić przeciwnika do aktywowania systemów obrony. Oznacza to ujawnienie ich pozycji, identyfikację, kwalifikację i umożliwia zniszczenie lub uniknięcie. Wszystko to stanowi element koncepcji zintegrowanego prowadzenia działań w środowisku intensywnej wymiany informacji. Jednocześnie zakładając silne przeciwdziałanie ze strony przeciwnika US Army stawia przed systemami takimi jak ALE wymaganie szerokiej autonomii. Cele i zadania musi przydzielać człowiek, ale sposób ich wykonania, dolot do celu czy nawigację i kierowanie lotem ma trafić „w ręce” zaawansowanego oprogramowania oraz sztucznej inteligencji. Umożliwi to odciążenie operatorów uzbrojenia i pilotów, jednocześnie zwiększając ilość maszyn jakimi jednocześnie będzie w stanie zarządzać operator.
Można powiedzieć, że o ile US Air Force szukają dla swoich maszyn „lojalnego skrzydłowego” (ang. Loyal Wingman), który będzie im towarzyszył od startu do lądowania, to US Army stawia raczej na „inteligentny rój” dla którego jej śmigłowce będą zarówno gniazdem jak i królową, którą trzeba chronić za wszelką cenę. Rój tworzą tańsze, jednorazowe bezzałogowce które są o wiele łatwiejsze w produkcji i mogą być łatwo transportowane na pierwszą linię wraz z amunicją i paliwem, jako jeszcze jeden środek bojowy. Podejście to wynika wprost ze sposobu działania wojsk lądowych i specyfiki użycia śmigłowców. Czas pokaże, czy RFI w sprawie ALE doprowadzi w krótkim czasie do wejścia takich maszyn na uzbrojenie. Nie podlega natomiast dyskusji fakt, że nasycenie coraz bardziej zaawansowanymi i autonomicznymi bsl na współczesnym polu walki będzie stale rosło.