- Wiadomości
Umarł czołg, niech żyje czołg! [OPINIA]
Po wybuchu wojny na Ukrainie i stratach, jakie – w wyniku skutecznej obrony Ukrainy i rażących błędów w wykorzystaniu czołgów przez Rosjan – poniosły wojska pancerne, wielu komentatorów, już po raz kolejny w historii, wieszczyło zmierzch czołgów. Targi Eurosatory pokazały jednak, że tego typu sprzęt jeszcze długo będzie przydatny na polu walki i będzie podlegał dalszemu rozwojowi.

Autor. Maksymilian Dura/Defence24.pl
Informacje o „zmierzchu czołgów" nie są niczym nowym w historii. To pojęcie pojawiało się już pół wieku temu, po tym jak izraelskie wojska pancerne poniosły duże straty od granatników przeciwpancernych RPG-7 i ppk Malutka w czasie wojny Yom Kippur. Izraelscy czołgiści byli szczególnie zagrożeni w rejonie Kanału Sueskiego, gdzie kontratakami usiłowano bez powodzenia odeprzeć pierwsze uderzenie sił egipskich.
Izraelskie straty jednak zmalały po zmianie taktyki i zacieśnieniu współdziałania z innymi rodzajami broni, a potem opracowano nową generację czołgów (rodzina Merkawa) i systemy ochrony częściowo zabezpieczające przed ogniem ppk i RPG (pancerz reaktywny Blazer). Nota bene wojska pancerne Izraela już na początku tamtej wojny odegrały kluczową rolę, odpierając ataki kilkukrotnie liczniejszych syryjskich jednostek pancernych i to bez wsparcia lotnictwa, bo to zostało „uziemione" przez systemy przeciwlotnicze Kub i Szyłka. Opinie o „zmierzchu czołgów" okazały się więc zupełnie chybione.
Wprowadzenie nowej klasy środków przeciwpancernych (ppk, granatniki RPG-7), wymusiło „jedynie" zmianę taktyki i konstrukcji czołgów oraz wykorzystania innych systemów walki. Ale czołgi nadal są z powodzeniem używane, również w Izraelu, o czym świadczą kolejne generacje czołgów Merkawa.
Z bardzo podobną sytuacją mieliśmy do czynienia po wybuchu wojny na Ukrainie. Rosyjskie kolumny pancerne zaatakowały Ukrainę wzdłuż dróg na wielu kierunkach, bez osłony skrzydeł, bez należytego wsparcia piechoty i odpowiedniego zabezpieczenia logistycznego, łączności, rozpoznania... Ukraińskie siły zbrojne odpowiedziały na to skutecznym ogniem środków artyleryjskich i różnego rodzaju nowoczesnych systemów obrony przeciwpancernej, dostępnych w dużej liczbie, od amerykańskich Javelinów, przez krajowe rakiety Stugna-P, aż po brytyjskie systemy NLAW i niemieckie Panzerfausty. Skutki tego, dzięki nagraniom z bezzałogowców (używanych do rozpoznania, a także do uderzeń), mogła widzieć cała światowa opinia publiczna. W dodatku uderzenie przeprowadzono w warunkach zimowych, w trudnym dla nacierającego terenie (szczególnie w rejonie Kijowa).
Zobacz też
Wszystkie te czynniki spowodowały, że pierwszy atak na stolicę Ukraińcom udało się odeprzeć, a także odbić tereny zajęte przez Rosjan w obwodzie kijowskim i czernichowskim, częściowo także charkowskim. Wśród części komentatorów, także zajmujących się zawodowo tematyką bezpieczeństwa i obrony, pojawiła się teza, że przebieg wojny świadczy o zmierzchu czołgów, a „królem" pola walki staną się systemy bezzałogowe i lekka broń (artylerię, która zadawała lwią część strat, często pomijano).
Ta teza okazała się błędna i to z kilku powodów. Po pierwsze, taki a nie inny przebieg walk był związany z tym, że Rosjanie zastosowali sprzęt wbrew podstawowym zasadom, z uwagi na przyjęte cele polityczne i przekonanie o słabości (czy wręcz „niższości") Ukrainy. Po drugie, dały o sobie znać wieloletnie zaszłości rosyjskiej armii. Po trzecie wreszcie, Ukraina miała rozbudowywaną przez lata, bardzo dobrze przygotowaną obronę przeciwpancerną.
Zobacz też
W trakcie tej samej wojny widać jednak, że czołgi – prawidłowo stosowane – odgrywają wręcz gigantyczną rolę. Dla obrony Kijowa kluczowe znaczenie miały nie tylko działania artylerii czy obrony terytorialnej, ale też jednostek zmechanizowanych i legendarnej 1. Brygady Pancernej pod Czernichowem. Ponadto, czołgi stały się jednym z kluczowych systemów walki, o dostarczenie których zwraca się Ukraina. Wreszcie, już na pierwszym etapie wojny czołgi grały istotną rolę, choćby w walkach pod Hostomelem (gdzie jednostki pancerne pozwoliły Rosjanom przebić się do okrążonego Specnazu), czy w Mariupolu i umiejętnie stosowane – po obu stronach – cały czas były skutecznym orężem.
Jednostki pancerne były również obecne po obu stronach w trakcie nieudanego forsowania Dońca Siewierskiego przez Rosjan, uczestniczą też w obecnych walkach w Donbasie. Zdobyte przez Ukraińców w pierwszej fazie walk rosyjskie czołgi nowych typów, jak choćby T-80BWM, okazują się bardzo skutecznym orężem. Z kolei charakter walk uległ zmianie i tworzenie zasadzek z użyciem ppk jest nieco trudniejsze, niż wcześniej, choć oczywiście nadal przeciwpancerne pociski kierowane odgrywają pewną rolę.
Zobacz też
Pomimo, że wojny na Ukrainie oraz Yom Kippur dzieli prawie pół wieku i kilka generacji sprzętu, z punktu widzenia czołgów można dostrzec jedno podobieństwo. Czołgi operują bowiem na polu walki nasyconym skutecznym wobec nich środkami przeciwpancernymi (rakiety z głowicami tandemowymi, systemy top-attack), co ogranicza ich skuteczność (choć nie eliminuje ich jako narzędzia walki), zwiększa straty i nie zapewnia takiej swobody, jaką mogą cieszyć się pododdziały pancerne, gdy „druga strona" nie dysponuje skuteczną bronią ppanc. w istotnej dla sytuacji na polu walki ilości.

Autor. Jędrzej Graf/Defence24.pl
Wyścig „pocisku" z „pancerzem" nadal jednak trwa, a paryskie targi Eurosatory 2022 pokazują, jaka może być kolejna generacja czołgów, ale też nowe warianty istniejących wozów. Powstałe już z uwzględnieniem „nowych" zagrożeń, takich z jakimi borykają się na przykład rosyjskie wojska pancerne na Ukrainie. Dodajmy, że częściowo są to całkowicie nowe rozwiązania, częściowo jednak wykorzystują one efekty prac trwających od dekad, które z różnych przyczyn (rozwój technologiczny, ale też koszty i cięcia budżetowe) nie były stosowane w dość szerokim zakresie.
Tegoroczne Eurosatory to między innymi premiera dwóch demonstratorów czołgów przyszłości: francusko-niemieckiego Enhanced MBT, przygotowanego przez koncern KNDS, oraz niemieckiego KF51 Panther, „konkurencyjnego" Rheinmetalla. Oba pojazdy mają wiele cech wspólnych, i nie dotyczy to bynajmniej tylko podwozia Leoparda 2. Można przyjąć, że choć to demonstratory, są wyznacznikiem przyszłych trendów.
Zobacz też
W obu wozach duży nacisk położono na świadomość sytuacyjną i automatyzację. Oba pojazdy zostały wyposażone w zaawansowane sensory, zintegrowane z bezzałogowcami, otrzymały też systemy zapewniające dookólną obserwację w kącie 360 stopni i zaawansowane systemy BMS. Na tyle zaawansowane, że wprowadzono w nich stanowisko „operatora systemów" (w EMBT „standardowe", w KF51 opcjonalne), który ma przetwarzać informacje niezbędne do działań na współczesnym polu walki.
Czołgi przyszłości to też aktywne systemy ochrony, również klasy hard-kill, fizycznie niszczące pociski przeciwpancerne. Te będą powoli stawać się standardem i to nie tylko dla nowych konstrukcji, ale też istniejących (vide Leopard 2A7 oraz M1A2 Abrams SEP). Choć prace nad nimi trwają od czasów Zimnej Wojny, to do niedawna nie wprowadzano ich na szerszą skalę (poza Izraelem, w pewnym stopniu USA i Rosją) z uwagi na koszty i kwestie technologiczne, jednak dziś coraz bardziej nasycone pole walki wymusza ich stosowanie. Z kolei doskonalenie i miniaturyzacja komponentów powoduje, że są one coraz bardziej dostępne.

Autor. Jędrzej Graf/Defence24.pl
Innym ważnym elementem wyposażenia proponowanym jako standardowy lub opcjonalny jest system wykrywania źródeł ognia. To pozornie niewielkie usprawnienie daje możliwości szybkiej reakcji załodze na przykład na ostrzał ppk. Tym bardziej, że może ona wykorzystać nie tylko uzbrojenie główne (armatę, z którą sprzężony jest karabin maszynowy), ale też zdalnie sterowany moduł uzbrojenia, lub nawet – w wypadku EMBT – zamontowaną na wieży armatę małokalibrową z amunicją programowalną. Czołgi będą więc w przyszłości mogły w dużo szerszym stopniu zwalczać „cele miękkie", a także bezzałogowce – i nie tylko uzbrojeniem głównym, ale też armatami lub karabinami maszynowymi, obsługiwanymi przez dowódcę lub „operatora systemów". A teren zurbanizowany lub lesisty pomogą rozpoznać własne, zintegrowane bezzałogowce, które będą mogły ostrzec przed zasadzką.
Pomimo tych wszystkich „nowości", czołgi nadal utrzymują swoje „tradycyjne" cechy – siłę ognia, mobilność w połączeniu z ochroną zapewnianą przez pancerz. Jeśli chodzi o to pierwsze, to poza upowszechnieniem uzbrojenia dodatkowego, widzimy ewolucję armat czołgowych i to w kilku kierunkach. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest zwiększenie kalibru – do 130 lub 140 mm, tak aby jeszcze bardziej podnieść przebijalność pancerza za pomocą kinetycznych pocisków przeciwpancernych. Ale to nie wszystko.
Dla francusko-niemieckiego czołgu przyszłości przygotowywana jest amunicja NLOS (Non-Line-of-Sight), czyli pociski kierowane pozwalające zwalczać cele poza widocznością wzrokową. KF51 ma uzyskać podobną zdolność poprzez integrację amunicji krążącej. Oczywiście ten wzrost siły ognia nie nastąpi od razu – nowe uzbrojenie musi być dopracowane (stąd np. EMBT miał armatę 120 mm dostosowaną do amunicji SHARD, ale pokazywano też armatę 140 mm).
Nowa generacja czołgów to też upowszechnienie automatów ładowania – niekoniecznie dlatego, by ograniczać liczebność załogi, ale też po to, by jej członkowie mogli zajmować się systemami BMS, obserwacji, dodatkowym uzbrojeniem, kierowaniem BSP itd. Jeśli chodzi o mobilność, oba wozy zostały oparte na mocno zmodyfikowanym podwoziu Leoparda 2. W przyszłości należy się spodziewać bardziej awangardowych rozwiązań, takich jak np. napędy hybrydowe. Te pozwoliłyby zmniejszyć zużycie cennego paliwa, ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, ale też – o czym nie wolno zapominać – prowadzenie działań w trybie „cichym", przy zmniejszonej sygnaturze termalnej i akustycznej.
Warto też zwrócić uwagę, że konstruktorzy czołgów nowej generacji zakładają niewielką redukcję masy do około 60 ton (w stosunku do nawet 65-70 ton obecnych czołgów), co pozytywnie wpłynie na mobilność nawet przy zachowaniu obecnych parametrów układu napędowego.
Przyszłe czołgi będą więc bardzo silnie chronione (zarówno pasywnym, jak i aktywnym pancerzem), będą dysponować ogromną siłą ognia (zarówno klasycznego uzbrojenia głównego, jak i amunicji krążącej czy pocisków NLOS oraz uzbrojenia dodatkowego) i nadal będą cechować się dobrą mobilnością. Można więc powiedzieć, że czołgi wprowadzą wszystkie swoje klasyczne cechy na współczesne cyfrowe pole walki. I nadal będą mogły skutecznie uczestniczyć w działaniach lądowych, w warunkach bardzo silnego oddziaływania przeciwnika, w jeszcze ściślejszym niż do tej pory współdziałaniu z innymi systemami walki.
Zobacz też
Oczywiście, zanim nowa generacja czołgów, czy nawet istniejących wozów np. z całkowicie nowymi wieżami zostanie dopracowana wejdzie do służby upłynie jeszcze wiele lat, kolejne lata miną zanim wozy te będą mogły zastępować klasyczne konstrukcje. Wyzwaniem w procesie integracji systemów będzie chociażby pomieszczenie odpowiedniej ilości amunicji, nie mówiąc o połączeniu systemów i uodpornieniu ich na oddziaływanie elektroniczne, cyberatak itd. A i środki przeciwpancerne będą cały czas doskonalone. No i nie można zapominać o pieniądzach, niezbędnych na zakup tak skomplikowanych systemów.
Do czasu aż czołgi nowej generacji wejdą na pole walki, wiodące siły zbrojne będą nadal korzystać z istniejących konstrukcji, które – wbrew pozorom – nadal mają potencjał rozwojowy, który może być poszerzany, na przykład dzięki integracji nowych systemów zgodnie z NATO Generic Vehicle Architecture. Biorąc pod uwagę obecne zagrożenia, priorytetem staje się zwiększenie świadomości sytuacyjnej załogi i możliwości reagowania na „asymetryczne" zagrożenia, co powoduje że rozwiązania takie, jak zdalnie sterowane moduły uzbrojenia (swoją drogą, w czasach Zimnej Wojny wielkokalibrowe karabiny maszynowe na wieżach czołgów klasyfikowano jako przeciwlotnicze), czy systemy aktywnej ochrony powinny stawać się standardem. W ten sposób czołgi będą znacznie lepiej chronione, a jednocześnie wciąż będą mogły korzystać ze swoich „standardowych" zalet na polu walki: połączenia siły ognia, mobilności i ochrony zapewnianej przez pancerz. Te cechy nadal są bardzo cenne, trzeba jednak umieć je wykorzystać we współpracy z innymi systemami walki.
A jak ma się do tego planowana modernizacja Wojsk Pancernych? Wbrew pozorom, Polska ma szansę wpisać się w te światowe trendy. Czołg M1A2 Abrams SEPv3 (takie trafią do 18. Dywizji Zmechanizowanej) ma „klasyczny" układ konstrukcyjny, ale już w momencie dostawy będzie dysponował zdalnie sterowanym modułem uzbrojenia, systemem BMS czy amunicją programowalną, będzie też gotowy do instalacji aktywnego systemu ochrony pojazdu. Co więcej, jednym z elementów modernizacji do standardu SEPv3 było takie przygotowanie systemu generowania i dystrybucji energii, by można było dołączać kolejne elementy, a także dodanie systemów diagnostycznych ułatwiających wsparcie logistyczne.
Zobacz też
Z kolei południowokoreański czołg K2 jest dopiero na początku cyklu życia i ma duży potencjał rozwojowy. Układ konstrukcyjny z 3-osobową załogą powinien ułatwiać wprowadzanie usprawnień, a nawet nowego uzbrojenia, a masa czołgu – w obecnym wariancie – jest niższa niż np. najnowszych Abramsów i Leopardów, co daje elastyczność. Jest zgodny z NATO-wską architekturą wyposażenia pojazdów GVA, co powinno ułatwić wprowadzanie usprawnień. Ponadto, koncern Hyundai Rotem deklaruje otwartość na polonizację czołgu i transfer technologii, przez co kluczowe komponenty – również te, które nie znajdą się w podstawowym wariancie a jedynie w wersjach rozwojowych – mogłyby być produkowane w kraju.
Prowadzone w Polsce programy czołgów podstawowych dają więc nie tylko szansę na potrzebny „dziś" skok generacyjny, ale przygotowanie się na nowe technologie obecne w wozach kolejnych generacji. Trzeba jednak pamiętać o tym, że postęp technologiczny w zakresie poszczególnych komponentów (systemów obserwacji, ochrony aktywnej, kamuflażu), będzie prawdopodobnie dużo szybszy niż w wypadku samych platform. Co za tym idzie, nowo pozyskane czołgi trzeba będzie stale modyfikować, by zwiększać ich wartość bojową w miarę rozwoju zagrożeń. Warto więc uwzględniać koszt cyklu życia tych (i innych) platform bojowych już dziś, tak w kontekście planowania strukturalnego, jak i współpracy przemysłowej.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS