Reklama

Siły zbrojne

Rajd amerykańskich komandosów w Afryce

Zdjęcie ilustracyjne fot. U.S. Navy, Mass Communication Specialist 2nd Class Martin L. Carey, domena publiczna
Zdjęcie ilustracyjne fot. U.S. Navy, Mass Communication Specialist 2nd Class Martin L. Carey, domena publiczna

Amerykańscy komandosi, należący najpewniej do jednego z najbardziej elitarnych oddziałów marynarki wojennej, mieli dziś w Afryce Zachodniej przeprowadzić ryzykowną, ale ostatecznie udaną operację odbicia zakładnika. Był nim obywatel amerykański porwany z terytorium Nigru i przewieziony przez naspastników do sąsiedniej Nigerii. 

Amerykańskie wojska specjalne miały przeprowadzić operację uwolnienia zakładnika porwanego w zeszłym tygodniu w afrykańskim Nigrze. Operacja o wysokim stopniu ryzyka, jak podkreślają amerykańskie media, miała mieć miejsce już w sąsiedniej Nigerii. To właśnie tam przewieziony został porwany obywatel Stanów Zjednoczonych, który na co dzień miał mieszkać we wsi Massalata znajdującej się na pograniczu obu afrykańskich państw (10 km).

Według, jeszcze nie potwierdzonych oficjalnie informacji, za uratowanie zakładnika mają odpowiadać operatorzy z elitarnej formacji US Navy SEAL Team 6. To właśnie oni są niejako predystynowani do prowadzenia podobnych działań na całym świecie, określanych w założeniach doktrynalnych jako HR – ang. hostage rescue. W toku misji mieli oni wyeliminować niemal całość grupy porywaczy i przejąć zakładnika.

Działania miały być podjęte o wczesnych godzinach czasu miejscowego, 31 października. Strona amerykańska w komunikacie Pentagonu wskazuje, że operacja została przeprowadzona również dzięki niewymienionym wprost partnerom zagranicznym. Można jedynie spekulować, że Amerykanie uzyskali wspracie zarówno od loklanych sił wojskowych i służb specjalnych, ale być może również partnerów chociażby z Europy, dysponujących własnymi źrodłami osobowymi oraz zapleczem logistycznym w regionie. Co więcej, trzeba przypomnieć, że same Stany Zjednoczone od lat budują możliwości do współpracy regionalnej również z perspektywy wojsk specjalnych, gdyż są prowadzone chociażby ćwiczenia US AFRICOM "Flintlock".

Wracając do operacji odbicia zakładanika, to żaden z komandosów, jak również innego personelu wojskowego ze Stanów Zjednoczonych nie ucierpiał w toku akcji. Trzeba zauważyć, że misję mógł ułatwić fakt, iż porwanie miało mieć niejako wymiar kryminalny. Gdyż, źródła w Nigrze podkreślały, że napastnicy zażądali od uratowanego dziś Philipa Waltona pieniędzy. Jednak, gdy ten nie zaoferował im odpowiedniej sumy, miał być uprowadzony do Nigerii. Później, mieli oni również próbować uzyskać okup od rodziny uprowadzonego Amerykanina. 

Należy brać pod uwagę, że w przypadku niemożności otrzymania pieniędzy napastnicy mogli poszukać ostatecznie kontaktu z islamistami, dla których uwięziony obywatel Stanów Zjednoczonych stanowi zawsze intratny pod względem propagandowym cel. Tym samym, strona amerykańska mogła uznać, że należy podjąć ryzyko przeprowadzenia operacji wojskowej z użyciem sił operacji specjalnych. Co więcej, zarówno w Nigrze, jak i Nigerii odnotowywane są liczne ataki terrorystów z organizacji islamistycznych. Całą akcją pochwalił się już na Twitterze prezydent Stanów Zjednoczonych. 

Reklama

Komentarze

    Reklama