Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Polska z najnowocześniejszą obroną przeciwlotniczą – za kilka lat

Podpisanie umowy na system IBCS dla Sił Zbrojnych RP stanowi kluczowy element na drodze do budowy systemu zintegrowanej obrony powietrznej i przeciwrakietowej Polski. Pod wieloma względami będzie on najnowocześniejszy w Europie, ale na zdolności trzeba poczekać kilka lat.

Zgodnie z zapowiedzią Ministerstwa Obrony Narodowej Polska za elementy systemu IBCS dla zestawów Narew i Wisła zapłaci rządowi Stanów Zjednoczonych około 2,53 mld dolarów netto, czyli w przybliżeniu 10 mld złotych. Za tę kwotę zostanie zakupione wybrane wyposażenie łączności dla systemów Wisła i Narew. To łącznie 29 baterii, czyli 58 jednostek ogniowych, w skład każdej wchodzą obok sprzętu łączności i wsparcia 3-4 wyrzutnie i system kierowania ogniem.

Umowa obejmie też system pasywnej identyfikacji IFF, urządzenia kryptograficzne, rozbudowę infrastruktury laboratoryjnej, integrację w ramach systemu IBCS polskich radarów dla systemu Wisła i Narew oraz wyrzutni programu Narew (CAMM-ER), a także przeprowadzenie pointegracyjnych testów poligonowych obejmujących współdziałanie wszystkich elementów zestawów Narew oraz Wisła.

Reklama

IBCS w praktyce

Co oznacza to w praktyce? Polska kupuje system, dzięki któremu zestawy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu Narew (z pociskami CAMM-ER, o zasięgu 40 km) i Wisła będą mogły działać w jednym systemie dowodzenia. Umowy na zakup wyrzutni, rakiet PAC-3 MSE i radarów do Patriotów od rządu USA oraz licencyjną produkcję wyrzutni i rakiet CAMM-ER w polskim przemyśle zostały zawarte już w ubiegłym roku, a ich łączna, szacowana wartość przekracza 100 mld zł.

LTAMDS
LTAMDS
Autor. M.Mitkow/Defence24.pl

Potwierdza się więc, że system IBCS, opracowany i produkowany przez Northrop Grumman odpowiada za stosunkowo niewielką część kosztu całego systemu obrony powietrznej. Przy okazji zamówienia na pierwszą fazę Wisły z 2018 roku (4,75 mld dolarów) pojawiły się – odpierane przez ówczesne kierownictwo MON i Inspektoratu Uzbrojenia – zarzuty, że kontrakt został przeszacowany, bo kwotę tę porównywano do kontraktów na zakup standardowego systemu Patriot (w uboższej konfiguracji i bez offsetu) przez Szwecję i Rumunię. Okazało się jednak, że koszty systemu są pod kontrolą, a zdolności (także przemysłowe) z pierwszej fazy zostaną wykorzystane w drugim etapie.

Reklama

Warto dodać, że w następnej kolejności kontraktowane będą elementy pozyskiwane od polskiego przemysłu: od kabin dowodzenia i węzłów łączności (do których będą instalowane elementy IBCS), przez radary, aż po takie „prozaiczne” elementy jak pojazdy. Łączna wartość tych elementów dla Wisły i Narwi to prawdopodobnie dalszych kilkadziesiąt miliardów złotych. Realizacja tych zakupów – włącznie z zakontraktowanym już wcześniej programem Pilica+ i pierwszą fazą Wisły – pozwoli na całkowitą wymianę zasadniczego wyposażenia i skokowe zwiększenie zdolności polskiego systemu obrony powietrznej oraz przeciwrakietowej. A także ustanowienie produkcji w Polsce nowoczesnych rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, co zresztą wyjaśnia, dlaczego termin dostaw systemu Narew to lata 2027-2035 oraz wyposażenie systemu obrony powietrznej w całą rodzinę polskich radarów: od zamówionych już P-18PL, poprzez systemy Bystra i Sajna, aż po System Pasywnej Lokacji.

Sieciocentryczna obrona

Jaką rolę odgrywa w tym system IBCS? Pozwala on łączyć dane z różnych sensorów, i to w jakości pozwalającej na kierowanie ogniem. Standardowe systemy przeciwlotnicze, takie jak Patriot, mogą otrzymywać ze źródeł zewnętrznych jedynie ogólne informacje o obrazie sytuacji w powietrzu, ale do kierowania ogniem rakiet wykorzystują z reguły własne radary. Z kolei polski system będzie mógł „strzelać” rakietami systemu Narew (tańszymi) do celów wykrytych przez radary Patriotów – i odwrotnie, zwalczać pociskami Patriot cele, które są widziane przez inne sensory. Amerykanie nazywają to „każdy sensor, najlepszy pocisk”, a w Polsce mówi się też „Widzi Narew – strzela Wisła” i „Widzi Wisła – strzela Narew”. Zgodnie z informacją, jaką przekazał podczas ubiegłorocznego Defence24 DAY gen. bryg. Michał Marciniak z Agencji Uzbrojenia, wraz z nowym sposobem działania obrony powietrznej będą też nowe struktury organizacyjne (inne niż obecnie i lepiej dostosowane do działania w środowisku sieciocentrycznym oraz współpracy różnych systemów).

Zobacz też

Tego typu sposób działania w zupełności zmienia oblicze obrony powietrznej, bo daje dużo większą elastyczność jej zastosowania. Nie ma potrzeby utrzymywania włączonych radarów kierowania ogniem przez długi czas, a poszczególne zestawy nie są ograniczone dostępem do danych z pojedynczych radarów (na które zawsze ma wpływ np. krzywizna Ziemi). Co więcej, w Stanach Zjednoczonych (IBCS został opracowany na zlecenie US Army, Polska jest pierwszym użytkownikiem eksportowym) trwają już prace nad integracją nowych sensorów, w tym przygotowaniem do współdziałania z myśliwcami F-35A.

Po ich zakończeniu te maszyny będą mogły pełnić rolę „radarów w powietrzu” dla IBCS, wykrywających na większych dystansach cele niskolecące, takie jak pociski manewrujące, które naziemne radary mogą wykrywać z odległości maksymalnie 40-50 km i to w korzystnych warunkach. A współpracujące z IBCS polskie radary P-18PL i System Pasywnej Lokacji dają nieporównywanie większe możliwości wykrywania celów, włącznie z samolotami stealth czy tymi emitującymi zakłócenia elektroniczne.

Reklama

IBCS jest też przewidziany do obrony amerykańskiej wyspy Guam na Pacyfiku, gdzie będzie współdziałał z systemami Marynarki Wojennej USA (w tym AEGIS). A jedna z koncepcji przewiduje zastosowanie go w ramach „połączonego ognia” i działań wielodomenowych do wsparcia procesu rozpoznania celów dla artylerii i np. niszczenia wyrzutni rakiet na bazie danych wykrytych przez obronę powietrzną.

Przed Wojskiem Polskim i przemysłem duże szanse, ale też wyzwania. System trzeba będzie wdrożyć do eksploatacji i cały czas rozwijać, bo w pewien sposób – przynajmniej na zasadzie wymiany informacji, jeśli nie kierowania ogniem – powinny z nim współpracować także inne elementy, jak choćby aerostaty do kontroli przestrzeni powietrznej, jakie są kupowane. Wprowadzenie IBCS to duże wyzwanie organizacyjne, szkoleniowe, ale też pod względem ochrony cybernetycznej i kontrwywiadowczej, zwłaszcza że system będzie stosowany – można to powiedzieć – wręcz w sposób masowy.

Jeśli jednak tym wyzwaniom uda się sprostać, to Polska za kilka lat, około 2030 roku może mieć najnowocześniejszy system naziemnej obrony powietrznej w Europie. I trzeba będzie rozwijać go dalej, dodając kolejne baterie systemu Narew, jak i nowy pocisk Future Common Missile, przeznaczony do opracowania z Brytyjczykami. Oczywiście, same elementy obrony powietrznej trzeba będzie bronić także przed nieprzyjacielskimi bezzałogowcami, co jest przewidziane w programie Pilica+. Polska dokonuje więc dużego kroku naprzód w budowie obrony powietrznej, choć potrzebne są następne. Oby tylko starczyło czasu.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama