Siły zbrojne
Nawała ogniowa kontra artyleryjscy snajperzy". "Bóg wojny" na Ukrainie [ANALIZA]
W walkach w Donbasie kluczową rolę odgrywa artyleria – moździerze, artyleria lufowa i wieloprowadnicowa rakietowa – stosowana w sposób zmasowany. W przypadku sił separatystyczno-rosyjskich stawia się na przewagę ognia, prowadząc wielogodzinne, wielodniowe, zmasowane nawały ogniowe, powtarzane dzień po dniu, bez oszczędzania amunicji. Ostrzał artylerii jest głównym problemem ukraińskiej piechoty, która nawet wkopana w ziemię, czy ukrywająca się w piwnicach domów, ponosi duże straty.
„Moi żołnierze oszacowali, że w ciągu godziny wystrzelili w nas 500 pocisków. Jeśli odjąć czas, w którym atakuje piechota, ostrzeliwują nas średnio 10-12 godzin na dobę. Wychodzi na dobę blisko 5000 pocisków tylko na niewielki sektor jaki broni „Swoboda" - mówił kpt. Gwardii Narodowej, Petro Kuzyk, dowódca ochotniczego batalionu „Swoboda" 4 Brygady Operacyjnej GN, walczącej wówczas jeszcze w Rubiżnem, potem wycofanej do Siewierodoniecka. W czasie walk o Siewierodonieck ostrzał był równie zmasowany i tak dokuczliwy, że batalion „Swoboda" zastosował taktykę maksymalnego zbliżenia się („przyklejenia się"), do pozycji piechoty nieprzyjaciela. Tyle, że działało to przez 1-2 dni, po czym Rosjanie zaczęli kłaść znowu nawały ogniowe, bez troski o własną piechotę.
Z kolei artyleria ukraińska używana jest w rozproszeniu, stawia na celność i szybkość ognia, gdzie warunkiem przeżycia jest szybka zmiana pozycji. Obie strony przywiązują znaczącą uwagę do rozpoznania pozycji przeciwnika i ognia kontrbateryjnego. Uwidacznia się w tym względzie znaczenie dronów, które wykrywają stanowiska artylerii, naprowadzają na nią celny, kilkusalwowy ogień, i oceniają skutki ataków. Kluczowym jest więc wykonanie zadania ogniowego, i natychmiastowa zmiana pozycji.
Czytaj też
Armatohaubice kal. 155 mm mają w tej kwestii znacząca przewagę, chociażby ze względu na precyzję i większe zasięgi, jednakże nie zawsze możliwe jest trzymanie się poza zasięgiem oddziaływania artylerii npla. Znaczenie również ma przewaga sprzętu samobieżnego i opancerzonego, nad ciągnionym, który daje większe możliwości obsłudze na przeżycie.
Do ognia kontrbateryjnego, zwłaszcza do celów o szczególnym znaczeniu, stosowany jest cały arsenał uzbrojenia, nie tylko artyleria lufowa, ale i rakietowa prowadząca ostrzał powierzchniowy amunicją kasetową, ale również amunicja krążąca, a nawet rakiety operacyjne Toczka-U.
Kluczowa jest amunicja
Duże znaczenie w wojnie artylerii w Ukrainie ma nie tylko taktyka, wyszkolenie obsługi, czy osiągi sprzętu, ale również amunicja. Jeśli chodzi o sprzęt NATO-wski dużą wagę przywiązuje się do amunicji nowej generacji, precyzyjną i dalekosiężną, tymczasem przy użyciu masowym stosowana będzie również, czy też może standardowo, typowa amunicja odłamkowo-burząca (np. klasyczny pocisk M107 dla haubicy M777).
W pełnoskalowej, długotrwałej wojnie artylerii, kluczowym czynnikiem – jak się okazuje – może być, i jest na Ukrainie, amunicja. Nie jest przypadkiem, że celem artylerii czy rakiet taktyczno-operacyjnych są również składy amunicji na bezpośrednim zapleczu frontu. W przypadku armii ukraińskiej amunicja, a raczej jej kurczące się szybko zasoby, to poważny problemem. O tym, że amunicji na Ukrainie jest relatywnie mało, a sprzęt artylerii (np. lufy) jest zużyty sygnalizowano jeszcze przed wojną. Przy niebywałej intensywności ognia artylerii w Donbasie, lufy szybko się zużywają, co ma wpływ na malejącą celność. Również ogień kontrbateryjny szybko degraduje sprzęt artylerii, bowiem nakryta ogniem bateria to nie tylko zabici i zniszczony sprzęt, ale również ranni, kontuzjowani i uszkodzone działa czy haubice. Zastępca ministra obrony narodowej Denys Szarapow stwierdził, że w wyniku ognia kontrbateryjnego średnio dla sześciodziałowej baterii artylerii 2 z 6 dział/haubic (ok. 30%) odnoszą na tyle poważne uszkodzenia od odłamków, np. poprzez zniszczenie kluczowych mechanizmów, że konieczna jest ich naprawa (remont).
Artyleria, zwłaszcza nowe egzemplarze uzbrojenia z Zachodu, operuje w trudnych warunkach nieustannych pojedynków ogniowych, co prowadzi do licznych uszkodzeń i awarii, dlatego takie ważne jest utrzymanie stałych dostaw części zamiennych, podzespołów itp. Notabene znaczne zużycie luf kalibru 152 mm, ukraińskich Msta-S i Hiacynt-S w działaniach bojowych w latach 2014-2018, eksperci zauważali już przed wojną, jako poważny problem, bowiem luf takich na Ukrainie nie produkowano.
Sygnalizowane przez Kijów wyczerpanie się zasobów amunicji posowieckiej, zresztą nie tylko na Ukrainie, ale i kurczące się możliwości pozyskiwania jej na świecie (m.in. w wyniku oddziaływania Rosji na państwa trzecie), nie jest jedynym problemem ukraińskiej armii. Kijów deklaruje, że jedynym wyjściem jest przejście na amunicję NATO-wską, na razie 155 mm. Jednak problem amunicji może pozostać nierozwiązany w kolejnych tygodniach i miesiącach nawet po przejściu na amunicję 155 mm, co jest ukraińską nadzieją, bowiem kraje zachodnie nie dysponują taką ilością amunicji, jaka jest w tej chwili potrzebna. Powiedział o tym wyraźnie minister obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace, który stwierdził, że Zachód nie dysponuje dostateczną ilością amunicji, którą można by przekazać na Ukrainę, w warunkach długotrwałej, wielomiesięcznej wojny. Ukraina miała dotychczas otrzymać blisko 300 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej, które przy obecnej intensywności ognia starczą szacunkowo na ok. 40 dni. Potem jej uzupełnienie będzie niemożliwe z racji wyczerpania posiadanych zasobów, koniecznym byłoby zwiększenie tempa bieżącej produkcji amunicji przez zakłady przemysłowe.
Czytaj też
W przestrzeni medialnej, zapewne jako próba presji na kraje zachodnie, ale być może jako symboliczne oddanie stanu przewagi ilościowej strony rosyjskiej, pojawia się narracja o przewadze ognia rosyjskiej artylerii jako 10:1 (a nawet więcej). Oczywiście, jeśli liczby te mają jakieś odniesienie do rzeczywistości to raczej na wybranych kierunkach, gdzie następuje szczególna koncentracja środków artylerii npla. Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar stwierdziła, że armia ukraińska zużywa dziennie do 6 tys. pocisków artyleryjskich, podczas gdy armia rosyjska ok. 60 tys. Dla porównania, jeśli artyleria ukraińska wystrzeliwuje dziennie 5-6 tys. pocisków, to zakłady Artem w ciągu roku wyprodukowały 14 tys. nowych pocisków 152 mm, a więc na 2-3 dni intensywnych walk.
Co ciekawe, przebywający na froncie redaktor portalu Censor.net, Jurij Butusow, już w kwietniu sygnalizował, że ograniczenia w zużyciu amunicji mają wpływ na intensywność ukraińskiego ognia, a artyleria jest kluczowym elementem obrony – wezwanie skutecznego ognia artylerii kasuje każde natarcie npla, ale z kolei brak wsparcia własnej artylerii stanowi duży problem i grozi taktycznymi kryzysami. „Przeciwnik przesuwa się tam, gdzie widzi, że nie ma celnego korygowanego i stałego ognia artylerii. Tam gdzie dochodzi do boju kontaktowego ukraińska armia ma przewagę. Tam, gdzie w boju możemy zastosować chociażby kilka dziesiątków pocisków na armatę, ukraińska armia ma przewagę, i wroga odrzucają. Ale jeśli limity na strzelanie są mniejsze niż potrzeby do ostrzału – ciężko utrzymać pozycje, i tam Rosjanom gdzieniegdzie udaje się przełamać naszą obronę. Bo jeśli strzela przeciwnik, ale po nim strzelają w odpowiedzi, ludzie wytrzymują. Nie wytrzymują, kiedy przez dłuższy czas po wyznaczonych celach nie ma komu prowadzić ostrzału" – pisał Jurij Butusow w trzeciej dekadzie kwietnia, kiedy jeszcze nie mówiono głośno o stratach w Donbasie i problemach z amunicją.
O ile konkretne dane statystyczne mogą być kontestowane, to nie ulega wątpliwości, że artyleria ukraińska działa w obliczu przewagi materiałowej strony przeciwnej. To przekłada się na straty, a te są ogromne. Jeśli chodzi tylko o artylerię, to straty – zniszczone ale i uszkodzone systemy artyleryjskie - liczone są w setkach (oficjalnie ok. 700, potwierdzonych wizualnie ok. 300), co oznacza, że dostarczenie 150-200 egzemplarzy sprzętu artylerii, w ramach pomocy wojskowej, nawet nie uzupełnia poniesionych strat, nie mówiąc już o wyposażaniu nowych brygad. Pojawienie się na polu walki mobilnych, improwizowanych wyrzutni rakiet niekierowanych S-8 na pikapach, ostrzał pośredni w wykonaniu armat przeciwpancernych MT-12 Rapira, czy wdrażanie do służby guntrucków z armatą S-60 kal. 57 mm, być może jest po prostu wymuszone stratami w pododdziałach artylerii i szukaniem alternatywnych źródeł ognia artyleryjskiego.
Artyleryjski sniping
Jedyna szansa strony ukraińskiej to efektywne i mądre wykorzystanie, w sumie nielicznych, najnowszych systemów artylerii jak Caesar, Krab, PzH2000, Himars, na granicy ich zasięgów, z precyzyjnym ostrzałem „snajperskim", z ich przeżywalnością na polu walki, jako kluczowym priorytetem (wysoka efektywność ogniowa pozostaje poza dyskusją). Tak operują już kołowe Caesar, wg algorytmu manewr-ogień-manewr, przy czym wykonanie bojowego zadania zajmuje 3-5 minut (zajęcie pozycji, ogień, zmiana pozycji), a ostrzał prowadzony jest z szybkostrzelnością praktyczną 4-5 strzałów w minutę, na znane odległości 17 i 22 km, a więc poza zasięgiem sowieckiego kalibru 122 mm, a z amunicją wspomaganą jeszcze dalej.
Ograniczenia w amunicji artyleryjskiej i większe rozśrodkowanie sił i środków npla, spowodowało z czasem zmianę taktyki ukraińskiej artylerii – zamiast nawał ogniowych, po 50-60 pocisków na działo z początku wojny, kładzionych na kolumny, czy obszar koncentracji wojsk npla, obecnie stosuje się „artyleryjski sniping", czyli niszczenie npla celnym, korygowanym z drona ogniem, przy jak najmniejszym zużyciu amunicji i natychmiastowej zmianie pozycji.
Najnowsze haubice artyleryjskie, jak np. Caesar w 55 Brygadzie Artylerii, pozwalają na taki dosłowny „artyleryjski sniping", co potwierdzają przykłady z wojny. Przykładowo ukraiński portal Defence Express podaje dwa casusy bojowe: haubice D-30, które na zniszczenie 3 transporterów potrzebowały 23 pociski (7 pocisków na cel) oraz haubice Caesar, które 12 pociskami rozstrzelały 12 celów (2,4 pocisku na cel).
Czytaj też
Ogień kontrbateryjny
Skuteczność ukraińskiej artylerii jest zasadniczo bardzo duża, zarówno w obronie, jak i w ogniu kontrbateryjnym, o czym świadczą licznie publikowane filmy wideo, pokazujące trafienia w pojazdy opancerzone, czy obezwładniające pozycje artylerii npla. Ukraińska artyleria miała brać udział także w atakach na Wyspę Węży, w tym poprzez wykorzystanie nowoczesnych haubic Bogdana. Problem w tym, że ilość dostarczonych systemów artyleryjskich jest wciąż niewystarczająca, a również ponoszą one straty.
Z systemów artylerii przekazanych przez kraje NATO, jak dotąd, potwierdzono wizualnie zniszczenie co najmniej 1 eks-norweskiej samobieżnej haubicy M109A3NG i trzech ciągnionych M777.
W przypadku M109A3NG, prawdopodobnie operującej w składzie grupy artylerii 72 BZmech, do ognia kontrbateryjnego użyto systemów rakietowych BM-27 Uragan o zasięgu maks. 35 km, z amunicją kasetową – w tym przypadku prawdopodobnie 9M27K z podpociskami 9N210.
Użycie wieloprowadnicowych zestawów rakietowych, np. BM-27 Uragan, jest koniecznością wobec mniejszych zasięgów rosyjskiej artylerii w stosunku do kalibru 155 mm, ale i 203 mm. Znany jest z kolei film, gdy w obszarze rażenia powierzchniowego znalazła się ukraińska haubica 2S7 Pion 203 mm, co skutkuje widocznym z drona pożarem, a zatem ciężkim uszkodzeniem, jeśli nie zniszczeniem haubicy.
Jeśli chodzi o trzy zniszczone M777, to autorowi są znane dwa przypadki ataku na baterię tych haubic. Pierwszy jest ciekawy dlatego, że pokazuje, iż haubice M777 były dość blisko frontu. Przerzucone zostały na kluczowy odcinek frontu pod Siewierodonieck i rozwinięte w rejonie skrzyżowania dróg pod Lisiczańskiem, wg rosyjskiej geolokacji ok. 10-12 km od rosyjskich pozycji. Bateria haubic została wykryta na pozycjach przez rosyjski bezzałogowiec i nakryta ogniem.
Drugi przypadek jest równie ciekawy, bowiem pozycje haubic M777 zaatakowano z użyciem amunicji krążącej KUB-BLA. Wprawdzie dron-kamikadze nie trafił bezpośrednio w haubicę, ale kilka metrów obok (jest to pytanie o celność tej amunicji), jednakże należy uznać atak za skuteczny, bowiem głowica odłamkowa, nawet przy kilkumetrowym chybieniu celu, mogła zabić lub zranić obsługę i uszkodzić, a zatem wyeliminować z walki, haubicę.
Czytaj też
Wyżej pisaliśmy o tym, że do ognia kontrbateryjnego używa się nawet rakiet operacyjno-taktycznych. Otóż jedno z ukraińskich źródeł narracyjnych wspomina o skutecznym ataku na baterię 57 Dywizjonu 26 Brygady Artylerii: „Ostrzelali nas kiedy zajmowaliśmy pozycje ogniowe – uderzyli w nas Toczką-U. I wybili, w rzeczywistości, ponad 30% baterii" – wspomina żołnierz dywizjonu, przy czym "wybili", należy rozumieć zapewne jako straty jednej trzeciej baterii w zabitych, rannych, kontuzjowanych, traumowanych etc.
Potrzebne dostawy
Skuteczność ukraińskiej artylerii, również w ogniu kontrbateryjnym, nie ulega wątpliwości – jak wspomniano mamy potwierdzenie wideo licznych ataków skutkujących obezwładnieniem, a nierzadko zniszczeniem, całych baterii rosyjskiej artylerii lufowej czy rakietowej. W wojnie na wyniszczenie, z artylerią w roli głównej, kluczowym będzie zwiększenie dostaw sprzętu artylerii z krajów NATO, ale również utrzymanie stałego dopływu amunicji i części zamiennych, np. szybko zużywających się luf. Kanadyjska deklaracja wysłania na Ukrainę 10 luf zamiennych do haubic M777 (za ok. 9 mln dolarów) zapewni z jednej strony, że jakiś dywizjon haubic M777 utrzyma swój zasięg i celność poprzez wymianę najbardziej zużytych luf (żywotność lufy M284 haubicy M777 szacowana jest na 2650 strzałów), z drugiej strony pokazuje, że w NATO coraz bardziej zdają sobie sprawę, że wojna ukraińsko-rosyjska może jeszcze potrwać długo i należy przejść na systematyczne, a nie okazjonalne, wspieranie ukraińskiej armii, wraz z odpowiednim pakietem szkoleniowym i logistycznym.
Oczywiście zmasowane użycie artylerii skutkuje szybką degradacją również rosyjskiego sprzętu, a co za tym idzie skokowym spadkiem celności ognia, a czasami prowadzi do wypadków, jak w przypadku znanego filmu wideo z rozerwaną lufą haubicy D-20 ługańskich separatystów. Pojawiające się ostatnio informacje o przekazywanie przez Białorus zapasów sprzętu wojskowego i amunicji może świadczyć i o tym, że również strona rosyjska musi zwrócić uwagę na zapasy amunicji artyleryjskiej, która zużywana jest w wielogodzinnych nawałach ogniowych w ogromnych ilościach.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Wojna na Ukrainie to mix sprzętu zimnej wojny i sprzętu dnia dzisiejszego. A także amunicji. Ale w PRZYSZŁEJ wojnie, jaką wg mnie WP rozegra na przedpolach Kijowa za ponad 10 lat [inaczej będziemy bronili Warszawy], potrzebujemy artylerii lufowej i rakietowej wyłącznie z amunicja precyzyjną. I to artylerii zdolnej do ognia w ruchu - bez tego całego tańcowania z zajmowaniem stanowisk i potem szybką ucieczką. Umowny Krab 2 winien mieć armatę 155 mm/L58 lub L60, amunicję Bonus, Vulcano, HVP, Nammo [strumieniową] być działem UNIWERSALNYM, zdolnym także do ognia plot/prak. Podwozie z napędem hybrydowym - do przekraczania rzek po dnie z marszu - i do minimalizacji sygnatury fizycznej. I najważniejsze - wpięty sieciocentrycznie w kompleks C5ISR/EW.
guru
No i powinien jeszcze latać, najlepiej z prędkością hipersoniczną
guru
No i jeszcze powinny latać, najlepiej z prędkościami hipersonicznymi. Wyrzutnie torped dodamy w ramach modernizacji
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Chyba pomyłka w artykule: 12 zniszczonych celów przy 2,4 pocisku na cel to daje 29 pocisków zużytych. Swoją drogą dość kiepski wynik jak na amunicję precyzyjną. Być może stosowano pozycjonowanie GPS i trafiano wielokrotnie obiekty już zniszczone. Zresztą naprowadzanie GPS jest najbardziej ślepe, "sztywne" i po omacku. Rozwiązaniem jest amunicja półaktywna, wręcz konieczna na cele mobilne - gdzie wskazuje się real-time sieciocentrycznie konkretny cel [np. wiązką laserowa z drona] - i po zniszczeniu zmienia pozycjonowanie na kolejne niezniszczone cele.
Mama Leona
Żeby porównanie obu sytuacji miało sens - w drugim wypadku chodziło zapewne o 5 celów. Pomyłka redaktorska, chyba.
KD
Przewaga liczebna nad przeciwnikiem dysponującym nowocześniejszą bronią niewiele daje. Na razie Ukraina ma mało nowoczesnej artylerii i jeśli strzela amunicją kierowaną to tylko wg GPS (na cele stacjonarne), a nie samonaprowadzającą (laser, termowizja) na cele mobilne. Ale to się zmienia, coraz więcej dostaje HIMARSów i coraz więcej amunicji samonaprowadzającej.
Lek
Przestrzegam, i proszę o propagowanie tej informacji, przed dziennikarzem Marcinem Wyrwałem z Onetu. Jego niby proukraińskie artykuły zawierają duża porcję uwag tak naprawdę antyukraińskich. Sieje defetyzm ciągle pisząc o klęskach Ukrainy i jej niepowodzeniach, o dużych stratach Ukrainy itp. Pomóżmy Ukrainie i brońmy przed prorosyjskimi dziennikarzami.
Lek
"haubice Caesar, które 12 pociskami rozstrzelały 12 celów (2,4 pocisku na cel)." - coś te wyliczenie nie pasuje. Manewr-ogień -manewr. Manewr 30 min-ogień 5 minut- manewr 30 min. Czyli 5 mn. strzelania na godzinę. Ruskie mają przynamniej 30 min. strzelania na godzinę i 5 x więcej artylerii i 10 x więcej amunicji. Psychika żołnierza ma granice. HIMARSy mogą mocno podbudować morale Ukraińskich żołnierzy.
DIM1
@Lek. Jeśli 12 pocisków, podzielone przez 12 celów daje ci winik 2,4 pocisku na 1 cel, to wracaj na forum dla ruskich poszukiwaczy sedesów i pralek. Tutaj nic już po tobie.
Powiślak
Jakie znaczenie dziś ma - jak widać - posiadanie np. 3 Kryli zamiast 1 Kraba? I jakich szkód sile naszej artylerii narobił dziwaczny wymóg by Kryl latał? Jakie znaczenie ma np. zablokowanie przez Siemoniaka zakupu od 1000 do nawet 3000 pocisków klasy Bonus? Jakie znaczenie dziś ma zablokowanie przez Błaszczaka opcji na zakup 900 szt Warmate 1 wersji czysto uderzeniowej? Jakie znaczenie ma zrezygnowanie przez MON z zakupu radarów artyleryjskich Liwiec? I jakie znaczenie - opóźnianie przez MON wprowadzenia wozów rozpoznawczych artylerii? Jakie szkody powoduje brak dronów rozpoznawczych bezpośrednio w jednostkach artylerii? Albo zakup "aż" pół jednostki ognia Feniksów o zasięgu 40km, i jednocześnie odrzucenie oferty współpracy z Izraelem przy rakietach 122mm o CEP poniżej 10m?? A obfite zakupy amunicji ...dymnej i oświetlającej? A to wszystko "zapewnił" artylerii .... MON !
wert
płacz dla płakania bez racjonalnej oceny tego co się dzieje. 1szt Warmate (300g mat wyb)- 225 tyś PLN, 1 szt amo do Kraba (9kg mat wyb)- 18 tyś PLN. Daj jwięc spokój z wpływem Warmate na pełnoskalowe działania bojowe- a takie będą ew nas dotyczyć! Liwiec jest bezwartościowy na dzisiejszym polu walki, takim SAH może nagwizdać. Jak będą drony odporne na zagłuszanie to ok tylko że takich nie ma. FlyEye jest zmuszony do lotów bez real time, więc masz info 2 godz wstecz- bez wartości dla artylerii. Przykład Spikea jasno pokazuje że współpracy z żydami NIE ma, w każdej chwili zablokują kluczowe komponenty i leżymy!! Feniks był i jest koszmarnie drogi. Tema się sprowadza do jednego słowa: kasa lasa kasa. Jeszcze kilka miesięcy temu "łopozycja" domagała się żłobków zamiast armat
Zenek
@wert wolałbym 1000 żłobków i 100 himarsów, niż 0 żłobków i 500 himarsów, jakie planuje kupić "rzond"
Anahu Yamito
Trafna riposta. Co innego fantazjowanie a co innego realia i kasa
Sigrid
300 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej na ok. 40 dni. A ile u nas się zamawia? 20 tys. szt? To na 3-4 dni. Jak kiedyś liczyłem jeden miesiąc takiej wojny to 5 mld PLN tylko na podstawową amunicję 155 mm pod warunkiem, ze jest naszej własnej produkcji. Na samą amunicję. I trzeba mieć nie mniej niż 250 luf samobieżnych. A my ile mamy po tych wszystkich prezentach dla sąsiadów? Zostało nam chociaż 50?
szczebelek
Jak ruskie zużywają 50 tys. pocisków dziennie w sto dni wystrzelili 5 mln pocisków powoli zbliżamy się do 150 dni, więc 7,5 mln pocisków to mają OGROMNE magazyny bez dna albo ktoś przesadza.
Padre
Myślę, że tak jak w innych przypadkach boją się przekazać do góry informację o kończących się zapasach. Będą więc tak strzelali aż do dnia kiedy już nie przyjedzie kolejny Kamaz z amunicją. I myślę że to już niedługo. Od początku wojny kacapy działają tak jakby ludzi i sprzętu mieli bez ograniczenia. A komunikacji w górę praktycznie nie ma.
Al.S.
Do rozpoznania taktyczno -operacyjnego, w tym artylerii przeciwnika, znacznie lepiej niż drony MALE nadają się AEW&C. Te pierwsze muszą wejść w zasięg OPL średniego i krótkiego zasięgu, chcąc prowadzić skuteczną obserwację, więc ich przeżywalność nie jest duża. AEW&C, np Global Eye, wykrywają pojedyncze jednostki ognia na granicy horyzontu radarowego, czyli z wysokości 10 tys metrów widzą baterię artylerii z około 400 km. To za daleko na jakiekolwiek przeciwdziałanie, zaś skuteczność rosyjskich rakiet dalekiego zasięgu na takich dystansach można włożyć między bajki. Możemy kupić rakiety do HIMARS o zasięgu ponad 100 km , ale bez rozpoznania szczebla operacyjnego z AEW&C nie będą one optymalnie wykorzystywane.. Powinny one bowiem niszczyć cele taktyczno-operacyjne, w rodzaju wyrzutni MLRS dalekiego zasięgu,i rakiet Toczka/Iskander., wykorzystując swoją donośność. W tak przygotowany teren mogą wejść systemy taktyczne w rodzaju Krab/Regina, czy Langusta.
Jerzy
Nauczka dla nas, że trzeba zapełnić magazyny, bo w razie "W" nikt nam nic nie dostarczy, a na nic nam się zdadzą Kraby i Himmarsy, jak nie będzie czym z nich strzelać - do Krabów produkuje chyba Dezamet, nie wiem tylko czy do Himmarsów zakupiliśmy licencję na produkcję nowoczesnej amunicji?
Chyżwar
Mamy pono zakupić z prawem do produkcji. Ale skończy się to pewnie na jednym typie. Ja się martwię tym, żeby te wszystkie zakupy zdążyły na czas. Wielu tutaj uważa, że ruskich przez obecną wojnę na Ukrainie przez długi czas nie będzie na nic stać. Ja tak nie uważam. Kiedy Chińczycy zaczną rozrabiać. A zaczną, to rusek się ruszy, bo to zbyt dobra okazja, żeby jej nie wykorzystał. A sprzęt? Żaden problem. Chiny to jedna wielka fabryka. Jak będą mieli w tym interes szybko uzupełnią ruskim co trzeba. A w tym wypadku będą mieli interes na 100 procent.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Wojsko Polskie winno postawić na artylerię tylko precyzyjną. Zarówno dla systemów lufowych jaki i rakietowych. I to w przypadku amunicji lufowej - kilka typów produkowanych w kraju na licencji i rozwijanych. Strumieniowa Nammo [najdalszy zasięg], Leonardo Vulcano, BAE HVP, Bofors Bonus itd. I to maksymalnie artyleria UNIWERSALNA - przeciw celom powierzchniowym, mobilnym, ale także plot/prak [Vulcano i HVP]. Tak samo nasze Langusty - tylko pociski precyzyjne, a nawet adaptacja naprowadzania półaktywnego do zadań plot na niskim pułapie [minimum zwalczania śmigłowców] Bo pociski kinetyczne czołgów do ognia bezpośredniego - to margines współczesnego pola walki. Decyduje zasięg i precyzja.
Chyżwar
No dobra. Ruscy walą tam z dział cały czas. Oni także nie są studnią bez dna.
Sailor
Raszyści nie muszą się przejmować celnością w przeciwieństwie do Ukraińców. gdyż kładą ogień obszarowo. Kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów w jedną czy drugą nie robi różnicy. Nie przejmują się też ludnością cywilną ci zwyrodnialcy. Problem zacznie się dopiero gdy seryjnie zacznie im rozrywać dział.
GB
Co do M777 to jest jeszcze jeden przypadek - jest filmik na którym widać zburzoną halę, a w niej zniszczony ciągnik razem z M777.
GB
Dziś pokazało się fajne zdjęcie. Na oko na jednym km kwadratowym pola przeciętego przez las (pewnie droga) jakieś 1000 kraterów. Zero dymów i wraków spalonego sprzętu. Można i tak, ale wtedy to marnuje się amunicję i te 50.000 sztuk zużytej amunicji dziennie niewiele pomoże.