Siły zbrojne
Modernizacja Marynarki Wojennej po polsku. Tym razem fregaty przeciwlotnicze? [KOMENTARZ]
Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzeczyło doniesieniom o podjętej decyzji w sprawie zakupu fregat obrony przeciwlotniczej dla polskiej floty. Koncepcja ich zakupu, jaka pojawiła się wśród części kadry Marynarki Wojennej jest kolejną po Adelajdach próbą szybkiego wprowadzenia sprzętu dla floty bez dogłębnych analiz i realnej oceny takiego rozwiązania w systemie obronnym RP. Ciągłe zmiany założeń powodują pogłębianie się zapaści polskiej floty.
- Nie podjęliśmy żadnej decyzji o zakupie fregat. Przed przygotowaniem analizy zawsze warto potwierdzić informacje. Rozważamy różne warianty wzmocnienia potencjału Marynarki Wojennej – poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej na portalu społecznościowym.
Oświadczenie MON to reakcja na stanowisko Instytutu Jagiellońskiego. W dokumencie zdecydowanie sprzeciwiono się koncepcji zakupu fregat przeciwlotniczych dla polskiej floty, wskazując że nawet 12 mld zł może zostać wydane na okręty, które „w czasie wojny nie przetrwają nawet kilku minut”.
Autorzy stanowiska Instytutu Jagiellońskiego, powołując się na doniesienia medialne podali, że MON podjął decyzję o zakupie trzech fregat przeciwlotniczych, za kwotę 12 mld zł. Zwrócono uwagę, że „fregaty te mają według MON zapewnić obronę przeciwlotniczą północnej Polski. Tymczasem nie mają one żadnych szans, aby wykonać to zadanie.”.
Według autorów fregaty będą nieprzydatne do obrony Polski, bo zostaną zniszczone w pierwszych minutach konfliktu, z m.in. z wykorzystaniem rosyjskiego potencjału rakietowego rozmieszczonego w Obwodzie Kaliningradzkim. Podkreślono, że okręty tego rodzaju aby być bezpieczne, będą musiały wyjść z Bałtyku przed rozpoczęciem konfliktu tak, jak w 1939 r.
Czytaj też: Trzy lata MON na strategicznym bezdrożu [OPINIA]
W stanowisku podkreślono też, że ewentualny zakup fregat byłby sprzeczny z wynikami analiz Strategicznego Przeglądu Obronnego, które „wskazują na brak możliwości operowania okrętów nawodnych na Bałtyku w czasie wojny”. Wreszcie, „zakup fregat za 12 mld zł spowoduje de facto anulowanie, z powodu braku środków budżetowych, wszystkich innych programów budowy okrętów bojowych dla Marynarki Wojennej, w tym okrętów podwodnych.”. Przypomnijmy, że okręty podwodne uzbrojone w rakiety manewrujące były w SPO uznawane za priorytetowy dla MW program modernizacyjny, ze względu na połączenie potencjału odstraszania oraz odporności na oddziaływanie przeciwnika.
Choć MON zaprzeczył, że podjęto decyzję o zakupie fregat, to nieoficjalnie wiadomo iż część kadry Marynarki Wojennej opowiada się za szybkim zakupem nowych bojowych okrętów nawodnych, aby mogły one wejść do służby, nawet jeśli taki zakup miałby odbyć się wbrew rekomendacjom analiz dotyczących długofalowej przydatności okrętów w systemie obronnym państwa, efektywności kosztowej, zdolności działania w trakcie realnego konfliktu czy wreszcie kwestii przemysłowych. Kierując się podobnymi założeniami dokonano próby zakupu używanych, australijskich fregat Adelaide, zablokowanej przez premiera Mateusza Morawieckiego i szefa resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka.
Od pewnego czasu, co najmniej od 2017 roku pojawiają się różne koncepcje zakupów okrętów nawodnych dla MW RP. Według jednej z nich zamiast okrętów obrony wybrzeża Miecznik, będących de facto wielozadaniowymi korwetami, powinny zostać zakupione nieco większe jednostki, klasyfikowane jako lekkie fregaty. Powstał również pomysł – do którego odwołują się przedstawiciele Instytutu Jagiellońskiego – aby do polskiej marynarki wprowadzić ciężkie i kosztowne fregaty przeciwlotnicze.
Tego typu działania „ad hoc” powodują, że w świetle ciągłych zmian koncepcji żaden program zakupu nowych okrętów bojowych dla Marynarki Wojennej nie jest realizowany, ze szkodą nie tylko dla floty, ale i dla przemysłu stoczniowego. Można wręcz postawić tezę, że to jedna z przyczyn obecnej zapaści Marynarki Wojennej, której głównym uzbrojeniem są przecież nadal fregaty Perry, w założeniu będące rozwiązaniem „pomostowym”, by „było na czym pływać”.
Czytaj też: Szef MON podpisał Program Rozwoju Sił Zbrojnych
Prawdopodobnie decyzji dotyczących nowych okrętów bojowych będzie można oczekiwać dopiero po zatwierdzeniu Planu Modernizacji Technicznej z perspektywą do 2026 roku, ujmującego wszystkie zadania modernizacji w ramy czasowe, ale i finansowe. Podstawą do opracowania – mocno już opóźnionego – PMT na lata 2017-2026 jest przyjęty właśnie przez MON program rozwoju Sił Zbrojnych. Oznacza to, że nowy harmonogram modernizacji powinien zostać przyjęty do lutego przyszłego roku. Wtedy też powinniśmy poznać założenia modernizacji floty MW. Do tego czasu trudno oczekiwać przełomowych decyzji.
Koncepcja zakupu fregat przeciwlotniczych, podobnie jak wcześniej Adelaide jest kolejną próbą szybkiego wprowadzenia sprzętu do Marynarki Wojennej bez kompleksowej oceny przydatności w systemie obrony państwa. Na chwilę obecną jedynym oficjalnym dokumentem, zawierającym taką ocenę przeprowadzoną na bazie profesjonalnych analiz jest Strategiczny Przegląd Obronny, którego wyniki zostały przedstawione w 2017 roku (w tym w jawnej wersji - Koncepcji Obronnej RP).
Od czasu ujawnienia wyników SPO w procesie modernizacji (nie tylko w MW) daje się jednak zauważyć próby pozyskiwania sprzętu w oparciu o krótkoterminowe interesy polityczne i wojskowe, bez umiejscowienia w całym systemie obrony. A to zdecydowanie nie służy wzmacnianiu zdolności Sił Zbrojnych RP i odporności państwa na agresję.
Dalej patrzący
W warunkach konkretnej geografii Bałtyku na powierzchni wystarczą nadbrzeżne Kraby i Kryle z APR dalekiego zasięgu [zwłaszcza typowałbym docelowo precyzyjny, wpięty sieciocentrycznie Nammo 3 Mach 100-130 km]. Oczywiście warunkiem koniecznym jest sieciocentryczne rozpięcie i wpięcie C4ISR i nadrzędny parasol prak/plot i "buława zabójcy" strategicznej A2/AD Tarczy Polski. Pod woda TYLKO skalowane drony z sensorami pasywnymi i aktywnymi i efektorami, klas od Deep Guard po Echo Voyager - a efektorów od Black Scorpion przez SLWT aż po nawet SeaHake mod4 ER - przynajmniej w 4 liniach blokadowych kontrolowanych z brzegu. Na powierzchni 200-300 mini-Diugoni [40 w. i o nośności 75 t pod przyszły M1A3 jako max ładunek] budowanych masowo w infuzji próżniowej wzmacnianej szkieletem metalowym - przez wiele stoczni naraz, masowo, także duże stocznie jachtowe. Do transportu ciężkiego sprzętu przez most skandynawski i przez Sund [np. prosto z UK], dla desantu, dla wszelkich zadań w oparciu o odpowiednie moduły zadaniowe na pokładzie przewozowym. No i wpięcie sieciocentryczne w NSM i RBS-15 z Orkanów w C4ISR strefy A2/AD Tarczy Polski. Osobno 5 dywizjonów szybkomobilnych Kryli, też wpiętych sieciocentrycznie i z APR - by całkowicie zneutralizować Obwód Kaliningradzki - zdusić całkowicie jego A2/AD - do ostatniego centymetra. I tyle. To będzie w końcu zrobione - bo to jedyne sensowne rozwiązanie i najlepsze do SWOT i koszt-efekt wszystkich zadań dla Polski względem Bałtyku i względem projekcji A2/AD Kaliningradu - ale to nastąpi po jakichś 10 latach kolejnych desperackich pomysłów na górze i obijaniu się od ściany do ściany. Nie denerwuję się - tylko jako głęboko wierzący katolik żarliwie modlę się codziennie o szybsze oświecenie naszych specjalistów i decydentów. Generalnie - prawdziwa pełna konsekwentna sieciocentryczność, dronizacja i rozproszenie i mobilność, uświadomiona synergia RMA, nadrzędna A2/AD Tarcza Polski i wpięcie dedykownych na Bałtyk ww zasobów do C4ISR tejże A2/AD. Wtedy nie ma lepienia "każdy rodzaj sił zbrojnych sobie" - tylko jest organiczne jedno C4ISR, jedna sieć sensorów, jedna sieć efektorów [mówię o całej Polsce - wszystkie siły zbrojne] - i jedno zoptymalizowane dowodzenie i elastyczne użycie zasobów real-time. Elastycznie i całościowo - czyli np. "morskie" NSM użyte do ataku na lotnisko taktyczne nieprzyjaciela, zaś "lądowe" Kraby użyte np. "z marszu" [sieciocentryczne przepięcie] do wzmocnienia linii blokadowej na Bałtyku. Wiem, że to wymaga rozszerzenia myślenia organizacyjno-dowódczego SZ RP jako organicznej całości - ale bez tego nie będzie skokowej synergii i wzrostu potencjału militarnego Polski - czyli poziomu potencjału odstraszającego skutecznie nieprzyjaciela przed atakiem. Bo to powinien być cel nr 1 - samodzielne skuteczne odstraszanie, by nieprzyjaciel zaniechał ataku już w fazie planowania - jako nieopłacalnego i faktycznie niewykonalnego.
Napoleon
Hehe polski Iowa to byłby hit :)))))))) . Uzrbojony w dwa railguny i najlepiej, żeby to było na projekcie Zumwalta. To byłoby coś na miarę polskiego misia. 4 CIWsy do obrony bezpośredniej dodatkowo i taki pancernik stoi w zatoce gdańskiej niczym skała ;)))). Tak to jest najświatlejsza ze współczesnych myśli. Iowa-NG-PL odpowiedź na upadki coraz to nowych i głupszych koncepcji modernizacji MW. Okręt wyjdzie tanio bo cena czarnej stali to tylko 2 zyle/kg więc po co na tym oszczędzać. Taki to z pewnością mógłby wpłynąć nawet do zatoki fińskiej w razie potrzeby. Może by i go poobijali, ale co nam tam, w klepaniu blach nasze chłopaki są najlepsze, zasadniczo jak in intelygencja w kuciu na blache.
sojer
Kiedy zrozumiecie, że niczego nie mają zamiaru kupować, a te plotki są po to, żeby nie było, że nic się nie dzieje.
Autor komentarza
Biorąc pod uwagę kolaborację Niemiec z Rosją (NS2) jedno jest pewne: nie będzie żadnej współpracy z niemieckim przemysłem, niemieckimi stoczniami.
Boczek
...ani z brytyjskim, ani holenderskim, ani francuskim, ani włoskim, ani szwedzkim, ani fińskim - ...bo oni wszyscy kolaborują z Rosją w spawie NSII.
plk
@asd Pomysł dość kontrowersyjny na pierwszy rzut oka. Ale jak nad tym pomyśleć... Rosjanie wciąż używają krążowników rakietowych, których pancerz sięga miejscami 100mm. Amerykanie wciąż debatują nad modernizacją i powrotem do służby dwóch pancerników typu Iowa, po wymianie kilku wież na wyrzutnie rakiet. Wbrew obiegowej opinii ciężko opancerzone okręty mają swój potencjał. Współczesne rakiety przeciwokrętowe są silne, ale głównie przeciw współczesnym okrętom - symbolicznie opancerzonym. Fregaty i korwety nie mają opancerzenia, tylko poszycie kadłuba, przez które rakiety przechodzą na wylot. Mało tego wszelkie systemy pokładowe są tak upchane na małej powierzchni tych okrętów, że jedno trafienie jeśli nawet nie zatopi, to unieruchomi taki okręt na dobre, bo zawsze zostanie zniszczonych kilka kluczowych systemów. Ktoś widział jak "opancerzony" jest mostek fregaty? Ta galeria aż się prosi o trafienie i zniszczenie dowództwa okrętu. Niestety, ale "pancerzem" fregat jest zazwyczaj jedno działko CIWS. Co jeśli zostanie ono przeciążone większą salwą rakiet, lub nie zostanie ono włączone w czasie pokoju? No właśnie, okręt zostanie zniszczony lub unieruchomiony. Dlaczego Rosjanie "ćwiczą", lub jak kto woli straszą NATOwskie okręty przelatując nad nimi? Żeby przyzwyczaić marynarzy do tego, uśpić ich czujność i wyrobić w NATOwskim dowództwie precedens, polegający na tym, że ruskie samoloty mogą bezkarnie zbliżać się na odległość ataku do okrętów, które nie będą aktywowały systemów obronnych, żeby "nie prowokować" ruskich. A kiedy przyjdzie czas na właściwy atak, wtedy taki myśliwiec "znowu strasząc" zrzuci bombę lub rakietę, na niczego nie spodziewającą się załogę filmującą telefonami akrobację "ruskiego szaleńca", a systemy obronne nie zdążą zareagować lub będą wyłączone dla "bezpieczeństwa". Dlatego podzielam opinię odnoście ciężko opancerzonej jednostki. Niestety, ale zwykłe fregaty się dla nas nie nadają. Potrzebujemy czegoś większego z bardzo silną obroną przeciwrakietową i porządnym pancerzem zdolnym przyjąć kilka bomb oraz torped. Jeden phalanx to jest dobry na jakąś korwetę, a nie fregatę. Duży okręt potrzebuje kilku pokrywających się zasięgiem takich działek, razem z systemem rakietowym uzupełniającym działka... Wtedy jest sens stawiać na tym jakieś drogie uzbrojenie, bez obaw że nie zdąży oddać jednego strzału przed zatopieniem.
chateaux
@niki Tylko po co nam tego typu okręty plot skoro nasz potencjalny wróg ma potęzne siły lądowe i tysiące czołgów? ******* Po to aby na morzu nie mogl nam zrobiic tego samego co Ukrainie. Rozpoczac wojne morska bez wypowiadania wojny.
gierkomania
jak im zapewnić ochronę przeciwrakietową w obszarze Kaliningradu i Petersburga oraz Bałtyku ? Chyba całe sztaby i decydenci np w C&C Red Alert np cz.2 nie grali.
pan mijagi
tylko opancerzony katamaran z wielkim plaskim pokladem, na krory moze wejsc 40 ludzi z manpadsami i mozdziezami w cenie lotniskowca. inne okrety nie spelniaja wymagan i nie nadaja sie na baltyk
nhu
I think Poland should get small missile boats armed with NSM and no anti-air other than potential MANPADS. If you're going to spend a lot on your navy then submarines would be a lot more survivable and a bigger headache to Igor.
ZROZUMIANO
tylko i wyłącznie ZMORy..
Willgraf
kutry rakietowe typu Tarantula to były najlepszy sprzęt na Bałtyku ...reszta to mrzonki
dropik
@Gdynianin zapewniam cię , że żaden polityk nie zaatakuje rosyjskich elektorowni atomowych gdyż to mogłoby oznaczać zagładę życia między Odrą , a Bugiem. Okręty będą stacjonować w Gdyni , która w czasie wojny nie bedzie jednak dla nich do uzycia gdyż znajduje się w odległości strzuł z tanich mlrsów. Tak więc okręty będą musialy operować ze Świnoujscia. trzeba tam poczynić pewne inwestycje
Rafal
@PRS tak maja, a ktore z nich stacjonuja na Baltyku a o tym pisalem. Juz nie mowiac o Norwegii i Balytku :)
Gdynianin
Mam pytanie do wszystkich,którzy optują za silną i dużą (wypornościowo)MW.RP?.Gdzie te okręty mają stacjonować.W Gdyni?.Nawet okrety podwodne nie powinny tutaj być.Chyba że stare kobeny.Których poprostu nie szkoda!.Poco nam rakiety manewrujące do 1500km.Będziemy atakować Moskwe?.Rakiety manewrujące w naszym przypadku to broń ostateczna!.Takie nasze "wunderwaffe".Ze 100 rakiet wycelowane we wszystkie atomówki u rosjan i białorusinów.I oni otym powinni dobitnie wiedzieć.W Kaliningradzie może stacjonować od 100-200 iskanderów,kalibrów oraz starszego typu Oniks.Nato ocenia że jest ich przynajmnie 200szt!.W pierwszym prewencyjnym uderzeniu eliminuje się obrone opl.Oraz wszystkie związki gdzie występuje lub może występować obrona opl,oraz środki przenoszące broń ofensywną.Okręty,ndr i itp.Gdynia stanie się cmentarzyskiem Mw.Wszystko co wartościowe musi być jak najdalej z tąd(Gdyni).Jeżeli myślimy o obronie.To nieważne jakim kosztem.Ale musimy mieć parasol opl...
PRS
Panie Rafale - Niemcy, Dania, Norwegia, Polska. Każde z tych państw ma w czynnej służbie fregaty. Szwecja dysponuje jednym okrętem o wyporności 3800 t - HMS Carlskrona, ale to tylko patrolowiec.
PRS
@Dalej patrzący , @rococco , @Echo - trafne posty. Kluczem ,,do wszystkiego" jest SM-6 Za Wiki: ,,SM-6 ERAM – pocisk rakietowy woda-powietrze następnej generacji o przedłużonym zasięgu z opracowanej i produkowanej przez Raytheon rodziny Standard Missile. SM-6 ERAM jest pociskiem przeznaczonym do zwalczania, poza zasięgiem i horyzontem jednostki radarowej okrętu, załogowych i bezzałogowych samolotów i śmigłowców, a także pocisków manewrujących i innych aparatów latających o obniżonym współczynniku RCS. (...) przypuszczalnie zasięg nowej jednostki wynosić będzie ponad 200 Mm (370,4 km) zarówno nad wodą jak i nad lądem, wyposażony też będzie w odpowiednik najnowocześniejszej odłamkowej głowicy wybuchowej Mk125 Mod 1 będącej aktualnie częścią pocisku SM-2 Block IIIB". Cała tragedia polega na tym, że rakieta jest produkowana przez Raytheon a naszym PANEM jest LM. Dla wersalkowców głoszących konieczność (słuszną!) dozbrojenia Ślązaka w pociski przeciwokrętowe - RBS15 Mk4 ważą (same pociski) 650 kg sztuka. Czyli 8 takich rakiet (2 x 4) bez stelaży będzie ważyło 5200 kg. Czyli blisko 6 ton umiejscowione na górnym pokładzie. Może zamiast broni ofensywnej CAMM-ERy? Ile ważą z kontenerem startowym? Ogólnie Wisła i dile z LM zamordowały prawie wszystko łącznie z firmami PGZ co wyciekło w sierpniu tego roku. Więc nie będzie niczego - kutrów, korwet, fregat, OP. Módlmy się by znalazły się środki i chęci obecnego rządu na rozpoczęcie budowy zbiornikowca wielozadaniowego takiego jak proponowała RSB by coś mogło ,,godnie" reprezentować banderę RP w przyszłości w portach półkuli północnej.
niezorientowany
Dlaczego nie zbudują większej ilości korwet typu 621 tylko nie jako okrętów patrolowych jak ma to miejsce obecnie?
:))
Ze względu na fakt, że zakupujemy sporą ilość gazu i ropy drogą morską a rosyjskie samoloty w sposób agresywny prowokują statki NATO to potrzebujemy okrętów do ewentualnej eskorty naszych dostaw. Okręty te powinny posiadać też system torped i pociski do zwalczania innych pocisków. W trakcie II Wojny Światowej to właśnie tego typu okręty umożliwiły transporty oceaniczne. W razie konfliktu będą stacjonować za Bałtykiem ale będą ważnym elementem działań wojennych. W czasie pokoju mogą pełnić rolę okrętów dla jednostek specjalnych w trakcie misji.
Rafal
Nam zadne fregaty nie sa potrzebne na Baltyk, wystarczy popatrzec jak wygladaja marynarki innych krajow baltyckich. Nikt poza Rosja nie ma wiekszych okretow na Baltyku niz korwety.
ktos
Jezeli mamy sie wogole bawic we flote to według mnie powinnismy zakupic okrety podwodne (tylko i wylacznie). Nie ma sensu bawic sie we flote nawodna bo nie spelni ona swojego zadania. W czasie pokoju do patrolowani lowisk itp mamy juz najwieksza motorowke swiata wiec problem jest rozwiazany. Na czas wojny istotne jest zablokowanie ruchow floty przeciwnika a to na Baltyku moga zrobic tylko okrety podwodne.
asd
Skoro fregaty są za słabo opancerzone, że idą na dno po pierwszym trafieniu czy zderzeniu z cywilną jednostką to trzeba zbudować ciężki krążownik, lub mały pancernik kieszonkowy z uzbrojeniem fregaty, AEGIS i systemami CIWS. Wtedy nie pójdzie na dno w pierwszej sekundzie walk, nawet jak CIWS przepuści kilka rakiet to jedynie osmalą farbę na pancerzu, a okręt będzie miał czas żeby się na coś przydać i zestrzelić agresora. Od czasów II wojny światowej, kiedy OP i bombowce zakończyły panowanie pancerników wynaleziono nie tylko rakiety i torpedy, ale i środki do ich zwalczania. Może warto na nowo rozważyć powrót do budowy mocno opancerzonych okrętów, bo w dzisiejszych czasach nie byłyby już tak bezbronne przeciw OP czy samolotom, a ciężki pancerz znacząco wydłużyłby ich żywotność.
Szary kocur
Jeśli mamy sprowadzać ropę i gaz tankowcami to nie zaszkodziłoby posiadać 3-4 jednostki oceaniczne do ich osłony przed choćby piratami czy terrorystami. Niemniej są ważniejsze potrzeby.
Rodzina R
Kupić coś co nie jest nam potrzebne? Drogie w utrzymaniu to napewno nie jedna oficerska i polityków rodzina się wyżywi. A nam pozostanie kolejne 100 lat u zaborcy....
jaan
Jak można kupować jakiekolwiek uzbrojenie, kiedy brakuje strategii obrony. Tej właściwej strategii, kiedy pomoc NATO będzie się znacząco opóźniać. Mamy przecież ograniczone zasoby.
Jaksa
Bałtyk stał się sadzawką. Nic tu się nie ukryje, oprócz podwodniaków. Kierunek wydaje się jasny, ale przyszłość pozostaje zamglona. Pomijając, i tak czekam na inaugurację naszego prawie pełnoletniego lewiatana mórz południowego Bałtyku, czyli Ślązaka. Wydolność marynarki mam nadzieję zobaczyć wtedy w pełnej krasie.